Plotki, ploteczki...
Plotki. Jak ja ich nie znosze, ale chyba dla niektorych maja jakis urok? Stanelismy wczoraj na kotwicy, a dzis doszlo do mnie, ze juz polowa zalogi ma swoje teorie na ten temat. George, zly na caly swiat, ze jeszcze nie pojechalismy na Ocean Indyjski, stwierdzil ze jestesmy tu przez pomylke - komus sie pomylily statki. Nie dostal dodatkowych pieniedzy za strefe wojenna i juz sie zachowuje jakby wogole mu nie placono. Przez elektryka, ktory pomylkowo, do tej pory jako jedyny, nie otrzymal przelewu wyplaty za styczen (doszla jednak kasa za luty), poszla plotka, ze armator jest bliski bankructwa. Przez Filipkow, ktorzy nie moga zjechac do domu (zmiennicy juz czekaja w hotelu w Antwerpii), bo stoimy na kotwicy zbyt daleko od ladu, poszla plotka, ze kapiatn (ja) nie dopelnil swoich obowiazkow i wkrotce zostanie zwolniony z firmy.
Chyba zaczynam lubic plotki.
Ide znowu korytarzem i stwierdzam, ze dziwna nacja te moje Filipki.
Gdy mnie widza, przemykaja pod scianami, probujac sie prawie w nie wprasowac, tak aby caly korytarz byl tylko dla mnie. Zabawnie to wyglada. Usmiechaja sie glupkowato i smieja sie cokolwiek bym nie powiedzial. Nawet najglupsza rzecz ich smieszy.
Inteligencja roju lub stada. Nastepna ciekawa rzecz u Filipinczykow.
Bardzo trudno znalezc wrod nich jednostke samodzielnie myslaca. Gdy trzeba cos zrobic to zawsze robia to w grupie. Poznalem do tej pory dwoch lub trzech, ktorych mozna bylo zostawic samych i praca zostala nalezycie wykonana – bez zbednych wskazowek i tlumaczen. Oj dziwny, bardzo dziwny narod. Ale chyba tak zostali wychowanie, taka kultura.
George znow na diecie czosnkowej. Moze trudno nazwac to dieta, ale do kazdego posilku zjada kilka zabkow. Chyba zabronie kucharzowi obierania czosnku dla niego. Potem zawsze czuje na korytarzu, ze jakies dziesiec minut temu George tedy przechodzil. A moze powinienem mu kupic, nastepnym razem, czosnek w proszku? Moze nie bedzie tak wonilo?
Ostatnio zawsze przywozilem ze soba cos dobrego na burte. A to dobra wloska oliwa z oliwek, a to pikantne sosy kupione przez internet, bo nigdzie indziej ich nie sprzedaja, a to najlepsza 15-letna single malt whiskey. Tym razem szarpnal sie George. Stary sknera przywiozl trzy sloiki rumunskiego chrzanu. Ja rozumiem, ze dobrego chrzanu od dostawcy z Dubaju nie dostaniemy, ale przywozic chrzan, ktory kosztuje u nas 3 zlote za sloiczek to lekka przesada. Niech mu bedzie. Obiecal, ze sie poprawi i nastepnym razem ma przywiesc cos ekstra. Wspomnial cos o dobrej Szkockiej, ale znajac zycie beda to najlepsze rumunskie pomidory, cwikla lub ogorki kiszone. Nie zdziwie, ze jakby przywiozl czosnek, bo ostatnio narzekal, ze ten na statku jest bez smaku i nie piecze w jezyk i gardlo. Ot kutwa z niego.
- 8
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze