Skocz do zawartości

Kondi

użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 036
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Kondi

  1. Ja na egzaminie dostałem "kopa motywacyjnego" i nastawiony byłem bojowo. Mam prawie identyczny interkom. Różnica jest taka, że tu słuchawki są na USB a u mnie jack. Więc ładowanie interkomu jest dziwnym kablem:duży usb-jack.
  2. Ja podczas kursu normalnie korzystałem ze swojego motocykla. Nawet na jazdy dojeżdżałem eliminatorem. Tylko po jeździe chwilę trwało zanim "nogi znalazły podnóżki". Co do gleby...też miałem -pierwszy plac i wolny slalom. Plac manewrowy -glownie jest tresura. Za n-tym razem się uda. U mnie problemem był szybki slalom -strach przed uslizgiem i wywrotka. Gdy wg.mnie opanowałem slalom szybki to instruktor postawił radar i za cholerę nie osiągałem prędkości. Bardzo to było przygnębiające dla mnie. Ale problemem była technika , lichy instruktor. Zacząłem oglądać filmy instruktażowe i stosując się do wskazówek ćwiczyłem,cwiczylem, ćwiczyłem... Interkom...mam eyals V6 -czy jakoś tak. Plusy. Działa, łączy się z telefonem, głośność komunikatów wystarczająca do 100-110km/h. Jakość dźwięku taka sobie. Mankamenty-urwany początek komunikatu np. powinno być Skręć za 100 metrów ja słyszę: kręć za 100 metrów. Manlutkie i dużo guzików na interkomie-w rękawicy nie ma szans na obsługę.Moze jakby był pilot na kierownicy. Zobacz czy kask masz dostosowany do montażu słuchawek. Mój nie był i musiałem rzeźbić.
  3. Kondi

    Ozonowanie auta

    Pamiętaj też o tym, że ze wszystkim można przesadzić i był wątek o zniszczonej (klejącej się) desce rozdzielczej po zastosowaniu wydajnego ozonatora.
  4. To jest indywidualne podejście instruktora. Jak za Tobą jedzie w samochodzie to mu "ryba". Nie moknie. Z egzaminami jest tak, że (przynajmniej u mnie) musi solidnie lać/wiać, żeby przełożyli. Ja w przypadku opadów jazdy przekładałem, ku niezadowoleniu instruktora.
  5. Tak czy inaczej zapewne jakiś grzyb.
  6. To jest sinizna drewna. Przechlapana sprawa, wnika głeboko w drewno - próbowałem szlifować - nic nie dało. Ostatecznie odpusciłem. Są w marketach środki do wybielania drewna, nanosisz na deske i szorujesz. Potem spłukac. No i ponoc pomaga.
  7. Widzisz, po głupiemu zrobione. Na działce jest lekki spadek. I wbrew logice szambo jest "pod górkę" - stąd te półtora metra poniżej poziomu gruntu. Przed wsadzeniem kamery trzeba udrożnić lub wypompować "zawartość" rury.
  8. Niestety nie ma szansy na ingerencję od strony szamba. Rewizja (czy jak to się zwie) zrobione na środku szamba a samo szambo głęboko - z półtora m poniżej poziomu ziemi.
  9. Wiem, ze są tu szamboiarze dlatego pytam. Wybiło szambo w domku letniskowym. Zbiornik zakopany był 3 - 4 lata temu. Odległość od domu jakieś 20 m. Rura kanalizacyjna –standardowa – pomarańczowa – chyba 150mm. Na minione święta pojawił się problem – zatkana rura kanalizacyjna – ścieki w brodziku. Szybka diagnoza – szambo puste – rura nierozdrożna. Sprężyną nie dało rady przepchnąć. Zamówiony został na cito (bo rodzina w drodze, a tu taka niespodzianka) chłop z elektryczną „żmiją” do przetykania rur. Namęczył się ale poszło – przebił się jakoś do samego szamba. Stwierdził, ze spadek słaby. Na końcu sprężyny po wyciągnięciu z rury jakby jakiś cement, szpachla była… W miniona sobotę sytuacja analogiczna – rura zatkana – ścieki w brodziku. Do szamba nawet nie kapie mimo, że odpływ pełny -nic zero, nul. Oglądałem okolice szamba i kurde jest nad nim zapadlisko ziemi. Parę centymetrów dołka względem pozostałego terenu. Czy możliwe jest, albo ktoś spotkał się z sytuacją, ze szambo osiadło w ziemi zagniatając w miejscu przejścia przez scianę szamba rurę kanalizacyjna? Kurde jeśli tak się stało to czeka mnie … rozbieranie ścieżki, miejsca parkingowego, podjazdu, kopanie… no nie jestem na to gotowy ani mentalnie ani finansowo. Błąd w sztuce kładzenia rury odpływowej, jakieś zagniecenie i blokada się robi? Ktoś cos podpowie, doda otuchy?
  10. Ja też wczoraj kawałek sie przejechałem. Po zimie, a przed oddaniem do serwisu (oleje, filtry, płyny samemu ogarniam) robię parę KM, żeby "wyszło to co ma wyjść". No i po powrocie lewa laga zapocona . PS. Fakt, dziura na dziurze i dziurą pogania.
  11. teraz, juz po zdobytych doświadczeniach to zacząłbym od spaceru po placu manewrowym i przyglądaniu się pracy instruktorów, jak sie angażują w pracę i jak traktuja kursantów. Przypomniałem sobie, że mój podczas gdy "walczyłem z placem" mówił ... kręć kółeczka ja skoczę po paliwo na "CPN" - i tyle go widziałem. Zastanawiam się co byłoby gdybym solidna glebę zaliczył i sie połamał... PS. DLA Wszystkich, którzy chcą pouczyć się w necie polecam kanał, dość wartosciowy a i z jajem prowadzony: "Jak przetrwać pierwszy sezon na moto" - MCSTX. Jak masz ze swojej strony coś ciekawego - prosze podrzuć. -
  12. Mam podobne spostrzeżenie o szkole Turbo i materiałach zamieszczanych w necie. Naprawdę rewelacja.
  13. Wydaje mi sie, że paradoksalnie dawniej trudniej było zdać egzamin na placu rozklekotaną, gasnącą WSK niż sprawnym Gladiusem teraz. Dosatkowo nie było kierunkowskazów, dochodziło wystawianie rąk celem sygnalizacji zamiaru dokonania manewru. Nie znam się, dlatego zabieram głos - jak przystało na AK-owicza.
  14. Nielicznym pozytywem mojej szkoły, były własnie badania w siedzibie szkoły (to było w zasadzie głównym elementem, który zaważył na wyborze). Badanie polegało głównie na pytaniach i moich oświadczeniach. Z fizycznych badań miałem: "pan stanie i z zamknietymi oczami do nosa sięgnie" i rozróżnianie barw (te kropeczki - cyfry na kartonikach). Całośc 5 min. trwała.
  15. Mogę powiedzieć, że u mnie nie było zaskoczenia pytaniem, którego nie miałbym w testach. Mi pomagało rozwiązywanie testów na głos np. bo z prawej, bo zielona strzałka , bo tramwaj.
  16. Masz kategorie B, jeździsz na 125 zatem jesteś podwójnie wygranym wzgledem tych, którzy pierwszy raz zasiadają za kierownicą. Naprawdę dużo to daje. W zeszłym roku, jakoś wiosna zdawałem kat. A, mając na karku gruuubo ponad cztery dychy. Teorie wyliczysz się. Wiedz, że w domu ćwiczysz testy przy użyciu myszki, na egzaminie masz monitor dotykowy, byłem zaskoczony i na początku egzaminu ręka szukała na stole myszki. Dużo zależy od instruktora. Bardzo dużo. Ja miałem olewajaco -w dupie majacego. I jeśli przetaczanie motocykla mi szlo jako tako, tak pozostałe manewry wyglądały następująco: wolny slalom oraz omijanie przeszkody co drugi , trzeci raz z sukcesem, ósemka w zasadzie wychodziła mi zawsze, zas szybki slalom był nieosiągalny. Od instruktora słyszałem "rura k..wa dajesz, ogien!". I tyle. Więc pomocy i "wytrycha" na pokonanie placu szukałem w necie. Znalazłem materiały z łódzkiej szkoły jazdy Turbo. Nie chcę reklamować konkretnego podmiotu, ale sposób lopatologicznego wytłumaczenia jak siedzieć, jak trzymać, gdzie patrzeć, jak nadgarstek... Zdałem nie dzięki instruktorowi, któremu płaciłem lecz dzięki poradom faceta z filmów na YouTube. A poległbym, ponieważ nie zabrałem ze sobą na egzamin telefonu, który niejako jest wymagany przez kielecki WORD podczas egzaminu, ale o tym już pisalem kilka wątków niżej.
  17. Kiedyś na stacjach benzynowych mozna było wymienić butlę gazową 11 kg, na zasadzie zostawiasz pustą - bierzesz napełnioną. A na wsiach przy sklepach ogólnospożywczych trzeba popytać czy nie mają butli na wymianę/wypożyczenie.
  18. W sklepach Komfort kiedyś można bylo wypożyczyć odkurzacz piorący za 1 zł pod warunkiem zakupu u nich środka piorącego ca 50zl. Jedyny mankament to konieczność zwrotu następnego dnia, musi być naprawdę ciepło, żeby tapicerka wyschła...ale co ja plotę...to przeciez AK i każdy ma kilka samochodów
  19. Tego chciałbym możliwie uniknąć, bo zwiedzanie będąc objuczonym jak osioł... Szukam jakiejś siatki stalowej zabezpieczającej ale wybór mikry a cena dość zaporowa...
  20. Czołem i najlepszego w Nowym Roku. Podzielcie się doświadczeniem, patentem albo przemyśleniem na temat zabezpieczenia torby, rollbagu, który będzie ze mną podróżował na kanapie motocyklowej. Co robicie gdy zostawiacie motocykl bo ... idziecie coś zwiedzić, zobaczyć itp. Zwykłe pasy czy gumy są dobre do przytwierdzenia i stabilizacji bagażu podczas jazdy. A moje obawy pojawiają się gdy przyjdzie zostawić na godzinę czy dłużej moto na parkingu. Zdjęcie torby to 30 sekund. Co by w niej sie nie znajdowało jakby "zajumali" byłoby szkoda i mogłoby to skomplikować wyjazd.
  21. "Urosła" - poważny sprzęt. To jest 125 czy 250? Ważne, że zrobiła się ta jedna,niepowtarzalna. No i szyba konkret - możesz w deszczu za TIRem jechać z fajką w ustach
  22. Mam mikro doświadczenie, bo zaledwie jednosezonowe (w zasadzie połsezonowe - bo od lipca) i zrobione ok 7 tys. km .. i też solo. Bo nie znam nikogo z motocyklem, a w sumie okazało sie ,że tak mi lepiej. Z natury samotnikiem jestem i nie dobrze czuje się sam ze sobą. Układając sobie w głowie jak taka większa wyprawa mogłaby wyglądać, co mógłbym robić, zwiedzać itd. też nie rozważam udziału z kimś; czasem na forach widuje pytania/ogłoszenia typu jadę tu i tu ktoś chętny na wspólny wyjazd? Nie to nie dla mnie. Jedynie co budzi obawy to właśnie awaria i mój brak wiedzy technicznej lub jakaś wywrotka - choć w teren nie zapuszczam się z racji braku chęci, doświadczenia i umiejętności (może kiedyś dorosnę do tego).
  23. Kolega ostatnio Camry pełnoletnią sprzedawał, oczywiście z LPG. Też sami Ukraińcy, Białorusini, Gruzini i Tadzyki wydzwaniali. Nawet jedni przyjechali. Czemu pytają się czy daleko od Warszawy?Bo tam pracują lub studiują. Muszą dotrzeć busem, pociągiem lub okazja. A podróżują w grupach2-3 osobowych. Więc logistycznie może być ciezkawo. Na eksport? W Polsce jeszcze rok/dwa lata studiów i wracam do siebie. Kuriozalnie zakupy wyglądały (Tadzyki). Trzech przyjechało z czego jeden oglądał auto, i transmisje przez jakiś komunikator robił mechanikowi-tez Tadzyk.Natomiastndwaj.pozostali rozłożyli na chodniku dywaniki i rozpoczęli modły. Nie kupili. Kupił następnego dnia Ukrainiec.
  24. Ja o maly włos nie zostalbym odprawiony z kwitkiem i niedopuszczony do egzaminu. Mój wspaniały instruktor nie był miły wspomnieć, żebym zabrał SWOJ telefon ze swoją słuchawka na egzamin. Więc żeby o niczym innym jak manewry nie myśleć nie zabralem ani telefonu ani tym bardziej zestawu słuchawkowego. Koniec końców-dobrze, że znajomy pracuje w WORD i pożyczyłem jego.prywatna komórkę ze słuchawka. A komunikacja wyglądała tak, że egzaminator zadzwonil do mnie (znaczy na pożyczony tel mojego znajomego) przed wyjazdem na miasto i dawał komendy podczas jazdy. "Rozmowa" trwała ok.25min. Dodam,.że na stronie WORD nie ma wzmianki o konieczności stawienia się wraz ze swoją komórka i.sluchawka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.