Skocz do zawartości

ulik87

użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 153
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez ulik87

  1. dzieki, kurde, probowalem i nic, nie wiem co jest grane. powinny sie wyswietlic jak klikniesz na linki po kolei
  2. dzieki, naprawde super spedzony czas i polecam kazdemu, choc rachunki za paliwo zabijaja z drugiej strony, rachunki za noclegi wynosza 0 zdjec tez nie widze u siebie na kompie, mimo ze podczas wstawiania automatycznie linki pojawialy sie jako zdjecia w oknie edycji. po kliknieciu na linki na kompie zdjecia widac, ale miniaturek nie. nie bardzo wiem jak to naprawic
  3. No wreszcie! Po dwoch latach nieobecnosci, moje Alpejskie uzaleznienie zostalo nakarmione na jakis czas. Wrzesien uplynal mi blyskawicznie, 3 tygodnie urlopu zlecialo jak biczem strzelil. Spedzilem 10 dni w kamperku w Alpach, potem odwiedzilem rodzicow w PL i podoga tez dopisala na tyle, ze moglem poodwiedziac znajomych na moto Na poczatku wyprawy, kiedy dotarlem do pierwszego miejsca docelowego, nad zalew Emosson w poblizu Mont Blanc, pogoda byla tragiczna i dolujaca. Okazalo sie, ze pizgalo i padalo w calych Alpach, nawet probowal proszyc snieg, ale prognozy na nadchodzace dni byly dosc obiecujace. Na miejsce dojechalem poznym popoludniem i mimo deszczu nie moglem wytrzymac i wybralem sie na przejazdzke po okolicach Martigny. Musze sie tutaj pochwalic swoim mini projektem. Tuz przed wyjazdem w Alpy wykonalem sobie pas grzejacy, przerabiajac go z podgrzewanego pokrowca na fotel samochodowy. Jest to po prostu moj najgenialniejszy drut kiedykolwiek! Dziala wysmienicie i spokojnie moge sobie latac w skorze przy 6 stopniach. To plus grzane manety i dopoki nie pada, to nie ssiadam z moto Ani razu nie zalozyem swojego tekstylnego stroju, caly wypad latalem w skorze w temeraturach od rzeczonych 6 do 30 stopni (rekord padl nad jeziorem Como). Pogoda juz od pierwszego wlasciwego dnia czyli poniedzialku, byla wysmienita i taka tez pozostala. Od kilku latk konksekwetnie urlopuje sie we wrzesniu, bo jeszcze mnie pod tym wzgledem nie zawiodl No to teraz do obrazkow (dajcie znac czy widac...) dzien dojazdu na miejsce nie byl zbyt obiecujacy, ale jak wspomnialem, wybralem sie na przejazdzke mimo wszystko (foto juz po powrocie) w czasie samej przejazdzki pogoda byla laskawsza. widok na Martigny pierwszy wlasciwy poranek, szykuje sie na objazd dookola Mont Blanc (caly dzien jazdy, wrocilem juz w nocy) duzo fotek podczas tej objazdowki dookola MB nie strzelilem, glownie skupialem sie na kreceniu video, ale pojechalem przez Chamonix, potem z Francji do Wloch mala przelecza Sw. Bernarda i z wloch do Szwajcarii duza przelecza Sw. Bernarda. Mozna powiedziec, ze to moje stare smiecie, bo w 2017 spedzilem tydzien na moto w dolinie Aosty Zaluje jedynie, ze nie starczylo czasu zeby poleciec troche w bok na przelecze l'Iseran oraz kawalek dalej do Lac du Mont Cenis, dobrze wspominam te miejsca i drogi Tutaj kilka fotek samej zapory i jej okolic. Zjawiskowe miejsce. Spod tej glownej tamy jeszcze mozna sie wybrac pieszo na jej druga strone i w gore kilkaset metrow, gdzie znajduje sie kolejna tama i kolejny zalew. Oczywiscie bylem zbyt zalatany na moto zeby poswiecic dzien na lazenie bo nie chcialem stracic ani dnia z potencjalnego jezdzenia xD Po bodaj 3 spedzonych nocach nad Emosson, ruszylem na wschod w strone Andermatt i tych wiekszych, znanych szwajcarskich przeleczy. Umiejscowilem sie przy drodze, ale w malowniczym miejscu u podnozy Nufenenpass, gdzie mialem fajna baze wypadowa do tych wszystkich przeleczy typu Grimsel, Furka czy Susten, Oberalp no i Gottard rzecz jasna, stary i nowy Zasadniczo to wieczorkiem, kiedy dojechalem na Nufenen, przejechalem sie na Grimsel i Furke i zastalem naprawde piekny widok. Chmura przewalala sie przez szczyt Grimsel z jednej na druga strone. Na samym szczycie widocznosc byla moze na 20 metrow, podczas gdy nizej po obu stronach mozna bylo normalnie smigac. Bardzo fajne zjawisko. Nastepnego dnia zrobilem ogromne kolko i przejechalem wszyskie wyzej wymienione przelecze. Caly dzien swietnego latania widok z Furka na Grimsel i wspomniana wczesniej chmurke a tyle bylo widac na szczycie. w tle bylo jeziorko za barierkami xD u podnozy Gottarda z widokiem na Airolo w dole No i rzecz jasna obowiazkowo Tremola, czyli to chyba stary Gottard. sama jazda nie jest przyjemna, ale widoki zdecydowanie warte poswiecenia zupelnie przypadkiem zatrzymalem sie na fotki po wschodniej stronie Furka i okazalo sie, ze jest to miejscowka z Bonda, ktora widywalem w internetach, ale nie mialem pojecia gdzie to jest i nigdy nawet nie wnikalem xD Nufenenstrasse tez jest naprawde swietna przelecza No a wczesnie raniutko nastepnego dnia, jeszcze ciemno bylo, wyruszylem w strone przeleczy San Bernardino. chcialem uniknac potencjalnego, wzmozonego ruchu bo to chyba byla sobota rano. Umiejscowilem sie gdzies w okolicach szczytu przeleczy i zostalem tam chyba na dwie noce, bo miejscowka trafila mi sie po prostu boska. widok na sekcje fajnych winkli, motocykle nachrzaniaja od rana, sniadanko z pefekcyjnymi widokami pierwszego dnia zrobilem takie ogromne koleczko przez Splugenpass, potem okolice Como i przez Lugano i juz mialem kierowac sie 'do domu', ale zerknalem na mape i moja uwage przykuly serpentynki w okolicach jeziorka Maggiore, przelecz pt. Alpe di Neggia co prawda jedna strona byla dosc ciezka w podjezdzie, droga niezbyt dobrej jakosci i bardzo waska, ale widok i zjazd w strone Locarno to byl jakis kosmos. mimo zachmurzenia w dole, zapieralo dech w piersiach. bylem naprawde zadowolony, ze nadrobilem kilkadziesiat kilometrow i sie oplacilo Splugen Como tam w dole, w dole Locarno widoczne z Alpe di Neggia tu juz widok praktycznie na dole tej przeleczy robiony z czyjegos 'podjazdu'. to jest masakra, jakie ludzie maja widoki z domow Nastepny dzien to byl po prostu hardkor. Calutki dzien spedzilem na jezdzeniu po San Bernardino w te i nazad. To jest tak fajna droga, ze nie moglem przestac. zrobilem tak 250 kilometrow xD skonczylem tylko dlatego, ze sie sciemniac zaczelo i juz doliny zaszly chmurami no i trzeba bylo jechac dalej, w kierunku Livigno. Do livigno wybralem sie noca, zeby uniknac jazdy po kilku duzych przeleczach za dnia i meczarni z mijaniem sie z innymi kierowcami. Tracilem tym sposobem mnostwo naprawde wspanialych widokow, no ale takie zycie. Przebylem Albule, Julier i Bernine. One robia kolosalne wrazenie w nocy, a co dopiero za dnia xD Ze szczytu Berniny w nocy widac bylo chmury idealnie wypelniajace doline i naprawde mialem klopot zeby rozkminic czy to jezioro czy chmura. W Livigno oczywiscie dotankowalem sie za pol darmo i pojezdzilem w okolicy robiac rekonesans pod Bormio w sprawie przejazdu przez Stelvio. okazalo sie bowiem, ze stelvio bylo na dosc dlugo calkowicie zamkniete jedynie z mozliwoscia przejazdu rano i wieczorem po dwie godziny. Wybralem sie wiec wieczorkiem i na ostatnie dwie nocki umiejscowilem tuz pod szczytem Stelvio. gdzie pojezdzilem sobie caly dzien. I powiem wam, ze o ile moje pierwsze doswiadczenie ze Stelvio nie bylo szalowe, o tyle tym razem jakos sie zgralismy (moglem uzywac jedynie wschodniej czesci bo zachodnia zamykali) oraz przy okazji odkrylem przelecz Umbrailpass ktora odchodzi od Stelvio niedaleko szczytu po jego zachodniej stronie i wraca do Szwajcarii bardzo fajna droga. No i na tym tegoroczna Alpejska przygoda sie zakonczyla. Z dziwnych akcji, to po zjezdzie na dol spod Emosson busem po kilkudniowym postoju i rozpoczeciu wspinaczki na kolejna przelecz nagle silnik zaczal zdychac, wskoczyl check engine, zgasl pod gorke na zakrecie i sie obsralem. Ale potem po wylaczniu stacyjki normalnie odpalil i mimo kontrolki silnika normalnie jechal. Dojechalem na Nufenen i po zgaszeniu i odpaleniu check sam zgasl. W drodze z Bernardino do Livigno z kolei uklad napedowy wpadl w jakas dziwna wibracje jakby na prawej polosi dajac efekt jakbym jechal po tarce. Na poczatku myslalem, ze to jakies slady na drodze po robotach drogowych no ale nie. Wlaczylo sie to tak losowo kilka razy, w koncu zjechalem w jakiejs wiosce na bok i czestotliwosc malala wraz z predkoscia az do zatrzymania, wiec bylem pewien, ze zlapalem gume...ale spojrzalem pod spod, no nic nie trze, powietrze jest, nic nie odpadlo i nie lata. Pozniej juz sie to nie przydarzylo, ale jechalem troche z dusza na ramieniu xD Potem po dwudniowym postoju na Stelvio na jakichs 2500mnpm odpalilem i silnik dymil jak lokomotywa, trzasl sie, no mialem zle przeczucia. Mysle, dobra, i tak musze zjechac na sam dol, wiec na razie co nie bedzie problemu zeby gdzies sie stoczyc i bezpiecznie zatrzymac. No i jak ruszylem, tak zatrzymalem sie dopiero gdzies w Niemczech po kilkuset kilometrach i wszystko bylo dobrze. Ale balem sie kazdego ostrzejszego podjazdu i staralem sie jechac najspokojniej jak to mozliwe. ostatecznie 1400km do rodzicow zrobilem bez najmniejszych problemow. wyszlo chyba na to ze: 1. regulator cisnienia paliwa musial miec chwile zwatpienia i sie zawiesic, stad to zgasniecie 2. checka mi wyrzucalo od czasu do czas ze wzgledu na padajacy EGR 3. to terkotanie jak na tarce to prawdopodobnie padniety przegub wewnetrzny, bo potem przy przyspieszaniu zaczelo drgac buda przy 65-76kmh 4. a jakies zwiekszone dymienie na zimno to chyba musi byc efekt wysokosci i obnizonej temperatury, bo w nizinach to nie wystepuje xD tak czy inaczej jestem szczesliwy, ze staruszek dzielnie pokonal ponad 5kkm podczas mojej wyprawy. do tego zyje mi sie w nim bardzo wygodnie i nie musze sobie zawracac glowy hotelami. na szczescie w samych gorach, poza sezonem, miejsc do zatrzymania jest na tyle duzo, ze nie trzeba nawet zbyt mocno szukac. samym moto zrobilem jakies 2.5kkm po Alpach Raz zawracalem na moto w ciasnym miejscu przy jakims punkcie widokowym. cos poszlo nie tak i moto mi polecialo. udalo mi sie je utrzymac, ale bylo bardzo blisko ziemi, do tego ciezki kufer, no nie moglem dac sobie rady zeby go dzwignac. probuje krzyknac do trzech niewiast ktore byly zajete podziwianiem widokow gdzies za mna. w koncu mnie zauwazyly, podbiegla jedna i pyta co ma robic. prosze zeby zlapala za kierownice i lekko mi pomoga bo brakuje mi deko sily. caly czas mialem wbita jedynke, silnik pracowal, lapa na sprzegle, jak probowalem z jej mala pomoca uniesc moto jeszcze manetka zaczela sie odkrecac, silnik drze jape, myslalem tylko zeby nie puscic sprzegla i nie narobic wiecej chryi xD no ale jakos sie udalo go postawic, pieknie podziekowalem i spierdzielilem czem predzej xD I taka rada...unikajcie samoobslugowych stacji benzynowych za granica! co w Szwajcarii, jeszcze w gorach, okazuje sie byc dosc ciezkie. Problem w tym, ze za kazdym razem kiedy sie tankuje, blokowana jest kwota za jaka sie zalalo, ale jeszcze dodatkowo 100-150 euro jest preautoryzowane i blokowane na koncie. tym sposobem po pierwszymch dniach, gdzie zatankowalem raz busa we Francji, potem dwa razy moto w ciagu jednego dnia, potem jeszcze nastepnego, bo tankowalem moto przynajmniej raz dziennie...skonczylem z kwotami rzedu 400-500 euro przyblokowanymi na koncie tylko na same preautoryzacje xD z gotowka tez ciezko na samoobsludze, bo bankomaty wyrzucaja tylko 20Fr banknoty a automaty nie wydaja reszty jako takiej a kupony do wykorzystania na stacji. tylko nigdy nie zapytalem nikogo czy te kupony mozna potem uzyc jedynie na tej samej stacji czy na innych tez (moze ktos z was wie?). Natomiast zeby zuzyc calkowicie te 20Fr albo trzeba tankowac gdzies w Andrematt za 2Fr za litr (co mi sie zdarzylo), albo wyjezdzic bak dosc mocno, co w gorach jest jednak ryzykowne xD No tak czy inaczej, warto o tym szczegole wiedziec, szczegolnie robiac sobie taka objazdowke na moto, z duza liczba tankowan zeby sie potem nie zdziwic i byc przygotowanym. Jakos nigdy wczesniej tego nie zauwazylem, moze trafilo mi sie, ze akurat tankowalem glownie na stacjach z obsluga, gdzie taka preautoryzacja kwoty nie jest potrzebna. Kasa w ciagu tygodnia jest odblokowywana. Opony juz zaraz znowu beda do wymiany. Dopiero co zmienialem komplet koncem grudnia 2018, przed samym wyjazdem zalozylem nowy tyl i juz sporo zeszlo, ale tym razem przod juz do smietnika. przod zrobil moze z 6-7 tysiecy i to maks, w koncu jest na moto 10 miesiecy a jakos duzo nie jezdzilem A i tak mam pozakladane twarde Diablo Strady. Kusza mnie teraz Micheliny Road 5, ale sa duzo drozsze i watpie aby wytrzymaly wiecej niz te Diablo (na ktorych przyczepnosc w sumie nie narzekam bo i nie szaleje jakos mocno). Jak kto doszedl do konca to szacun. Ja juz sie nie moge doczekac wypadu w nastepnym roku
  4. pamietacie jeszcze moje rozterki? wszelkie objawy nadal sa pomimo nowych wtryskow i turbo. jedyne co jeszcze pokombinowalem, to podciagnalem cisnienie doladowania bo bylo troszke za niskie, ale objawy dalej sa. no i przyszedl czas przegladu technicznego. bylem mocno obsrany, bo sporo kasy wlozylem w strupka, musialem wstawic nowa szybe czolowa przed przegladem. autem bylem w hiszpanii i nazad, zrobilem tez ostatnio komplet sprzegla, wiec wiadomo jak to czlowiek potem jedzie na taki test...prawie jak do dentysty xD no i co wyszlo? test zadymienia pokazal 0.15K 1/m podczas gdy limit dla aut do 2008 (moje bez DPF) to 1.5 czyli dziesieciokrotnie wiecej. ba! dla aut powyzej 2014 roku ten limit wynosi 0.7 wiec wciaz pieciokrotnie wiecej. juz nie wiem co myslec. czy te wszystkie grzebanki przy silniku po prostu sie oplacily czy moze warsztat mial zepsuta maszyne na nastepny rok jestem spokojny. przy nastepnym tescie nowu bede sie stresowal... aha. swiece tez zalozylem nowe. nic to nie zmienilo. jedna byla padnieta.
  5. @Tomrad kontroluj elementy zwiazane z napedem, szczegolnie wieloklin na wale. trzeba to chyba smarowac co jakis czas specjalnym smarem. chyba to by bylo pierwsze co bym zrobil po przejeciu uzywanej maszyny. ludzie chyba czesto uwazaja, ze wal to jest zasadniczo bezobslugowy, zmienic olej raz na dwadziescia lat i styka (sam tak myslalem). ale jak obejrzalem kilka filmikow na YT czy gdzies mignely mi na forach ceny krzyzakow czy wlasnie elementow wieloklinu, to sie z tego przekonania o 'lepszosci' walu wyleczylem xD jeszcze w tych starszych BMkach to np. krzyzaki byly wymiennymi elementami. teraz ponoc caly wal trzeba kupowac
  6. no bo oni tam nawet ucieli dosc sporo mocy wzgledem fazera o ile dobrze pamietam. zawsze czytalem, ze fazer to w ogole nie jedzie ponizej tam 7k etc. a ja wiekszosc czasu oscylowalem wlasnie maks do tej wartosci i mi stykalo xD
  7. @FrugOs ach, wzdychalem kiedys do XJ6. to musi byc bardzo wygodne moto, bo wyglada ze pozycja jest bardzo zblizona do FZ6. @pickwick jaki ten motur jest czysty
  8. @ancka łojessssu... godzina jeżdżenia, dzień pucowania
  9. u mnie tyle samo. tyle, że w ciągu ostatniego tygodnia tak w ogóle, to jak robiłem serwis przed wyjazdem to chciałem łańcuch wyczyścić, naciągnąć, przesmarowac, ale zapiekła mi się śruba regulacji w wahaczu. bałem się to ruszać żeby nie ukręcić sobie tej śruby albo nie zerwać gwintu w wahaczu. myślę sobie, że w sumie to przecież ilez tych kilometrów bym zrobił, z 2k? może lepiej zostawić jak jest? ale coś mnie meczylo żeby jednak to zrobić, no i jakoś udało się rozruszać. i dobrze, bo okazało się na miejscu że już drugiego dnia łańcuch jakos podejrzanie się rozciągnął. wyregulowałem. kolejne 3 dni, znowu łańcuch lata, z 7cm luzu. także nie polecam łańcuchów JT. zawsze z jakiegoś powodu sądziłem, że JT to w porządku marka a tu klops. aż zacząłem spokojnie jeździć żeby czasem nie strzelił w cholerę.
  10. 23 marca 2019 vs 25marca 2018. dokładnie to samo miejsce
  11. ja dziś wspiąłem się na jakieś 2200. pierwsza próbę ze dwa dni temu musiałem abortowac bo na jakichś 1800 już porządnie sypal śnieżek i nagle poczułem że mi łapy ostro zgrabialy (było 0 stopni). ogrzewanie manetek nie bardzo pomagało i podczas zjazdu musiałem się zatrzymać i ogrzać łapy od silnika bo nie wyrabiałem i bałem się, że nie dam rady zjechać. dziś skorzystałem z dobrej pogody, było +5 na górze i za wczasu przyodzialem ciepłe rękawice i włączyłem grzanie już na dole wczoraj natomiast zwiedzalem okolice wybrzeża. temperatury zbliżały się momentami do 20 kresek
  12. @Bartłomiej wyślij małżonkę na przebiezke po sklepach z odzieżą używaną. pewnie coś tam czasem można wyhaczyc motocyklowego
  13. @Blues pewnie chodzi o zabezpieczenie przeciwkradzieżowe dla patatajka.
  14. on po prostu pisal o dymieniu zupelnie niezwiazanym z moja zagwozdka i tyle. chociaz akurat przy padnietych swiecach raczej obserwowac mozna biale dymienie chwile po starcie. niebieskie dymienie oczywiscie przywoluje na mysl najpierw spalanie oleju silnikowego, ale w isotcie, duzo widzialem info o spalaniu diesla na niebiesko, tylko nie wiem jakie konkretnie musza zajsc warunki takiego spalania.
  15. @bochumil u mnie te korekty nie wywoluja zadnych podejrzen, czy to na zimnym czy na cieplym. tak jak pisalem, po rozgrzaniu i aktywowaniu EGR wskazania MAF sa prawidlowe. maksymalne cisnienia turbo jakie czytalem oscylowaly w granicach 0.8 bar, co robiloby sens biorac pod uwage, ze jest to 100 konna jednostka. niestety, z jakiegos powodu soft, ktorym dysponuje nie jest w stanie logowac parametrow nie wiem, nigdy nie przygladalem sie temu. moze trzeba wlozyc karte pamieci do interfejsu, ale zawsze sadzilem, ze programy sa w stanie zapisywac dane bezposrednio w pamieci tabletu. w kazdym razie, u mnie zawsze przy probie nagrania wykresow wyskakuje jakis blad i dupa.
  16. edytowalem poprzedni post. MAF jednak jest OK. silnik po prostu wymagal rozgrzania do rozpoczecia pracy EGR i wskazania zaczely sie pokrywac z zadanymi. na postoju, po rozgrzaniu nie dymi ani troszke w trakcie jazdy ma buta, przyspiesza plynnie, zero jakichs zawahan czy przerw. ciagnie od dolu do konca. nic. trzeba zaczac po prostu dziada uzywac i obserwowac co sie bedzie dzialo. przebudowa na kampera zostala zasadniczo ukonczona, wiec niedlugo bedzie jakis dluzszy wypad i zobacze jak sie sprawdzi. do tej pory jezdzilem po okolicach, trasy rzedu 250km w jedna strone i bylo zasadniczo OK.
  17. [edit] z tym MAFem bledny trop. silnik musial byc za zimny i prawdopodobnie EGR nie byl aktywny, stad zawyzony pomiar powietrza na przeplywce. wzialem strupa na przejazdzke, rozgrzalem porzadnie i pomiar powietrza oscyluje w okolicach oczekiwanego. siet! jesli 'reference value' jest oczekiwana wartoscia, to chyba mam zesrany MAF jednak, bo pokazuje tak ponad dwukrotnie wiecej, nawet jak przegazuje. kurcze. ogolnie pracuje naprawde ladnie, zreszta na foto widac korekty i zle nie sa. @swienty turbo wymienilem bo mialem wrazenie ze juz lekko puszczalo po zimnej stronie, poza tym mialo delikatnie wyszczerbienie na lopatkach (doslownie jak ziarnko piasku). na wydechu czysciutko bylo. kurdebele. wtryski sa kupione zregenerowane. na pewno byly dobre o tyle, ze zestaw wtryskow zmierzonych na maszynie, ktore mialy byc OK nie chcialy przejsc procedury przyuczenia dawki pilotujacej, a te nowe przeszly bez problemu. ponizej foto z parametrami. moze byc cos na rzeczy z tym MAFem
  18. tylko czy wtryski ulegałyby samowyleczeniu po uzyskaniu temperatury roboczej?
  19. traktuje to jako wyzwanie, to prawda. chciałbym przynajmniej dojść co jest grane, nie oczekuje ideału. przebiegu ma 250kkm więc to nie jest wcale dużo nawet jak na silnik z transita
  20. sprawdziłem dziś jeszcze raz. uruchomiłem po nocy z odpietym wężem od odmy i zaślepionym po stronie dolotu żeby nie łapał lewego powietrza. zagadaal od strzała i zostawiłem go na jałowych na kilka minut. zero dymka. wkrecilem na 3k rpm i zaczyna się dobywać niebieski dym. jak przycisnę mocniej, tak że słychać turbo to przestaje, ale wtedy daje trochę na czarnawo, z tym że to już pod koniec. to trochę pewnie specyfika diesla bez dpf więc to nie nie martwi. także wygląda na to, że na ludzie w średniej partii obrotów z jakiegoś powodu kopci. nie wiem, to mnie jakoś coraz bardziej przekonuje do myśli że może to jednak pierścienie olejowe pompują olej w pewnym zakresie obrotów bez obciążenia silnika bo podczas jazdy ten efekt nie występuje może to też kwestia temperatury. diesel jak wiadomo jest dość "chłodny" bez obciążenia. może w trakcie jazdy kiedy tłoki łapią temperaturę roboczą, wszystko się układa i dopiero się doszczelnia. nie jest to bynajmniej jak być powinno ale może coś w tym jest?
  21. u mnie nie ma czegos takiego jak 'zadane' cisnienie turbo, bo tutaj jest sterowanie wylacznie z gruchy pompuje 0.7 bara sprawdzalem kiedys przeplywke pamietam i byla OK. nie pamietam tylko czy byl parametr oczekiwanego przeplywu...ale chyba byl bo cos kojarze ze dziwilem sie skad do jasnej ciasnej komp moze miec 'oczekiwania' co do odczytow przeplywki. kopcenie zwiazane z nieszczelnoscia w dolocie to raczej czarne i raczej pod butem chyba. no i wystepowaloby caly czas a nie jedynie po uruchomieniu na zimno. z tym 'dymkiem' w nocy to juz sobie dalem spkoj, po prostu uznaje ze tak ma byc. nie jest to az tak frapujace jak ten niebieski z rana xD co do nieszczelnosci jeszcze. czy nie powinno byc takowej slychac jako jakies gwizdanie, szumienie czy cokolwiek w trakcie kiedy jest cisnienie w dolocie?
  22. kupilem caly zestaw regenerowanych wtryskow wraz ze zdaniem moich starych i chyba kolo 1500 zlotych mnie to kosztowalo (UK). wtrychy z nadanymi kodami IMA i nowymi rozpylaczami, tyle bylem w stanie ocenic wzrokowo (wysylalem zapytanie do innego sprzedawcy na ebay, ktory twierdzil ze sprzedaje regenerowane wtryski. nie odpoiwadal na pytania czy nadane sa nowe kody IMA. kiedy potem pojechalem do warsztatu sprawdzic swoje, gosc pokazal mi konkretnie tego sprzedawce uczulajac, ze gosc po prostu czyszci wtryski, poleruje i myje w myjce ultradzwiekowej rozpylacze i pcha jako regenerowane). co wiecej, kiedy pojechalem ze starymi na testy, wyszlo ze dwa przelewaly za duzo a dwa byly na granicy dopuszczalnosci. wzialem dwie uzywki z tego warsztatu ktore sprawdzono przy mnie i mialy byc ok. po zalozeniu wtryskiwaczy nie bylem w stanie przeprowadzic przyuczenia dawki pilotujacej wtryskow, poniewaz komp wykrywal za duze odchylki (max rzedu 0.5cm3/suw co i tak jest dobrym wynikiem). mialem przez to permanentnego checka, ktorego nie dalo sie skasowac (brak przyuczenia dawek pilotujacych). wkurzylem sie i postanowilem kupic wszystkie zregenerowane i uj. kupilem od duzego serwisu z dobrymi opiniami. przyuczenie przeszlo bez najmniejszych problemow, co utwierdzilo mnie w przekonaniu, ze tym razem wtryski byly dobre korekty byly doslownie minimalne a cisnienia na pompie sa zblizone do zadawanych. to daje mi przekonanie, ze uklad wtryskowy sam w sobie mam sprawny. byc moze niedomaga jakis czujnik, ale nie mam ku temu zadnych wyraznych sygnalow. dzis specjalnie sprawdzilem jakie temperatury pokazuja czujniki cieczy, silnika i powietrza w MAF i tuz po uruchomieniu byly w miare podobne i zblizone do temperatury otoczenia, wiec tu tez raczej ok. sprawdze jeszcze dla pewnosci jutro czy korekty sie nie rozjechaly. ale ten dymek byl caly czas. jak kupilem auto, w trakcie wszystkich wymian, napraw i prob oraz teraz. teraz to nawet gorzej. ale moze to rzeczywiscie kwestia tego, ze auto stalo nieruszane.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.