Skocz do zawartości

Mr_Harry

użytkownik
  • Liczba zawartości

    356
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Mr_Harry

  1. Ok, czyli nie ma potrzeby kombinować i zalać DOT4.
  2. Witam, czy do systemów hamulcowych z ABS bez ESP trzeba (powinno się) stosować płyn DOT4 Low viscosity (klasy 6), czy wystarczy zwykły DOT4. Pacjent to Citroen C3 2005 rok, jeździł na DOT4 zwykłym Ferodo, zastanawiam się czy wymiana na płyn zalecany do systemów ABS i ESP o niższej lepkości pogorszy działanie wysprzęglika (jest na tym samym płynie co hamulce), czy coś rozszczelni czy nic nie zmieni. Warto stosować lepszy DOT 4 do starszego auta? Były takie płyny w 2005 roku, czy to nowość dla obecnie produkowanych aut?
  3. Jak widać, trochę osób napisało o 1.0 TSI i 0,9 TCE. Tych raczej nie biorę pod uwagę nawet w aucie klasy B (Fiesta, Polo, 206, Clio). Raczej wybierając LEPSZY z nich to 1.2 TCE lub 1.2 TSI. Mało dowiedziałem się o 1.0 EB od Forda i 1.2 PT od PSA. Z tych dwóch to jednak chyba pewniejszy jest 1.0 EB. Niestety większość z tych silników jest strasznie droga w przypadku wymiany i pewnie potrafi być droga w eksploatacji - zależy na jakie używane auto trafimy. Podsumowując czego bardziej unikać? - TCE, PureTech, EcoBoost czy TSI - mówimy o miejskich autach, nie o kompaktach. Naszła mnie taka myśl - może posiadając dwa auta trzeba mieć jeden "Japoński" z niewysilonym silnikiem bez turbo i 4 garami i manualem, a drugi to już jakiś turbo, z nowszych pomysłów motoryzacji. Oczywiście w aucie kompaktowym do dyspozycji jest 1.5 EcoBoost i 1.4/1.5 TSI, w miejskich autach wybór większy silników o mniejszych pojemnościach. Trzeba będzie więcej pojeździć autami z małymi silnikami turbo, żeby dokonać wyboru - i stoczyć małą walkę między rozsądkiem, a poczuciem emocji i dobrego samopoczucia podczas jazdy, jakie daje auto. Nawet małe miejskie, z silnikiem o pojemności kartonu mleka...
  4. Tu masz rację, akurat to 1.8 Hondy nie jest rakietą na niskich obrotach, natomiast 2.0 Mazdy już ładnie się zbiera od dołu. Więc jak 1.5 EcoBoost jest gumowaty, to chyba nie dla mnie te silniki. Muszę więcej pojeździć EcoBoost, natomiast co do poprawienia chłodzenia w tym silniku, to niby po 2013 czy 2014, ale jednak w Focusie 1.0 padł w grudniu, auto ma 4 lata i 70K przebiegu. Naprawione na gwarancji przedłużonej Ford. Koszt bez gwarancji byłby jakiś kosmiczny, trwało ze 2 miesiące. Takich niespodzianek wolę uniknąć - dlatego pytanie czy warto się pchać w te silniki, bo w nowych autach już nie mamy wyboru, a w używanych możemy jeszcze kupić jakieś 1.4 od Forda czy Hondy. Też nie jest to rakieta spod świateł, ale przynajmniej brak problemów.
  5. Jeździłem 1,2 TSI i o ile podczas jazdy obwodnicą, czy w płynnym ruchu miejskim jest ok, to ruszanie z podporządkowanej, przyśpieszanie jak samochód lekko się toczy czy ruszanie w korku nie odpowiada mi. Wolnossący motor rusza od razu, płynnie, tutaj turbina musi się napędzić, wtedy już idzie. Co ciekawe 1.2 PureTech też jeździłem i on jakoś lepiej się zbierał od dołu. Ale skupiłbym się bardziej na awaryjności niż na braku mocy/momentu w małych silnikach do czasu, jak turbina zacznie się kręcić. Ten 1.0 TSI to chyba 1.4 TSI z uciętym cylindrem i wariatorem faz, więc raczej nie będzie jechał jak 1,8 wolnossące.
  6. Większość miejskich używanych aut 4-6 letnich jest dostępnych z małymi benzynowymi silnikami turbo. Czy jest jakiś, który nie jest ryzykowny w zakupie? Niestety wysokie koszty wymiany takich silników (bo naprawa nie ma zwykle sensu) budzą spore obawy o sens zakupu używanego auta B, które ma być w miarę dynamiczne i bezawaryjne. Nie muszę dodawać, że skoro używane (4-6 letnie), to również nie zbyt drogie. Ale nie o konkretnych autach, tylko o silnikach. 1,0 TSI - o tym nie wiem zbyt wiele jest dość nowy, ale z racji pojemności raczej nie jest zrywny przy ruszaniu, 1,2 TSI - podobno trzeba go docisnąć, żeby sprawnie ruszał w mieście, potrafi wypić trochę oleju po przebiegach 100 tyś, podobno te na pasku już nie mają problemów z rozrządem, potrafi wywalić uszczelką głowicy częściej niż inne; 0,9 TCE - trzeba docisnąć i cierpliwie poczekać, żeby sprawnie ruszyć lub wcisnąć się w lukę między autami, też coś słyszałem o zużywaniu oleju i apetycie na paliwo; 1,2 TCE - podobno lubi wypić olej i nie jest zbyt oszczędny, wtryskiwacze wrażliwe na jakość paliwa, słabe cewki; 1,0 EcoBoost - ten również wymaga cierpliwości przy ruszaniu, dodatkowo problemy z chłodzeniem skutkujące wymianą silnika (mam przypadek w rodzinie, nowe auto 70 tyś i wymiana); 1,2 PureTech - rozpuszczające się i strzępiące paski rozrządu zatykają przepływ oleju i silniki padają ok. 70 tyś, jeśli miały wadliwy pasek. Podobno poprawili, ale w używanym nie wiadomo co trafię, jakieś problemy z wycierającym się wałem na początku produkcji, pękały tez świece (ceramika) - nie wiem czy to opanowali. Proszę o jakieś uwagi, informacje o potencjalnych problemach z wymienionymi silnikami, bo w przypadku aut używanych wybór takiego silnika wygląda na wybieranie mniejszego zła. Może trzeba odpuścić auta z tymi silnikami? Jest przecież druga strona mocy - japońskie silniki suzuki, honda, mazda - bez turbo, bez momentu obrotowego, bez tych wszystkich problemów. Niestety oferta takich aut nie zachwyca ani ceną ani wyglądem/jakością wnętrza. Ale nie o autach ma być, ale o silnikach.
  7. > po kolei: > 1. Zacząć od przeczytania OWU AC do zawartej polisy > 2. sprawdzić w jakim wariancie zostało zawarte AC na uszkodzony pojazd ze szczególnym > uwzględnieniem > -amortyzacji cześci > -wariantu naprawy > -udziału własnego > 3. Dopiero po sprawdzeniu dwoch pierwszych punktow polecam bicie piany i podwazanie wysokosci > proponowanego odszkodowania bo na to zawsze jest czas. > pozdr. > M. Niestety w moim ubezpieczeniu dla tego auta nie była możliwa opcja bez amortyzacji cześci oraz opcja naprawy bezgotówkowej. Jedyna opcja to zniesienie udziału własnego i taki udział jest zniesiony. Nie miałem możliwości (w Proama) wykupić lepszego ubezpieczenia dla auta z 2005 roku. Mogłem wykupić ubezpieczenie np. w Warcie, możliwe że z opcją naprawy bezgotówkowej ale - za 2 razy większa kwotę, bo Watrta ma wysokie ceny niestety... Całe bicie piany dotyczy nie uwzględnienia cieniowania (lakierowania) sasiednich elementów oraz braku niektórych części w wycenie. Na razie zaczepiłem ich mailowo o dodanie tych elementów, mają coś odpisać, więc czekamy.
  8. > Żeby tak mieć to trzeba wykupić AC w porządnej firmie za porządne pieniądze, a nie w proamie za > 500zł. > Jeśli płaci się połowiczne składki to potem dostaje się połowiczne odszkodowanie. A jaką treść wnosi Twoja wypowiedź? To ma być rada czy mądrość ludowa? Sorry, ale nie rozumiem takiego nabijania pustych postów.
  9. Do sądu żeby iść, to prawdopodobnie trzeba mieć nieco wyższe kwoty. I zapewne trzeba jakoś udowodnić fakturami koszty naprawy (czyli zapłacić więcej bo z VAT), a nie wiadomo, czy się odzyska. O jakie pieniądze warto walczyć w sądzie: 500-1000 zł ma sens, czy koszty prawnika wszystko zjedzą? Do potrącenia 50% nie ma uwag - takie warunki, ale jak z wykonaniem tej własnej wyceny, skąd mieć dostęp do programu Audatex?
  10. Otrzymałem wycenę naprawy szkody (wariant gotówkowy, bo pojazd ma 9 lat), która jest zaniżona. Pojazd ubezpieczony w Proama - kalkulacja nie uwzględnia niektórych koniecznych do naprawy elementów dostępnych jedynie jako nowe w ASO. Koszt naprawy szacowany przez blacharzy z moich okolic, bez rachunku to około 3.000 + części: drzwi, próg, mata drzwi (wygłuszenie), co da 3.500+ Ubezpieczyciel wycenił na połowę tego, stawki roboczogodziny śmieszne, potrącenia ceny części nowych zamienników 50%. Nie ma też lakierowania sąsiednich elementów (cieniowania). Jak się do tego skutecznie odwołać - nie chcę na tym zarobić, ale zwyczajnie nie starczy mi na naprawę, a idzie to z mojego AC (sprawca szkody nieznany). Wariant bezgotówkowy warsztatowy nie jest możliwy, bo auto jest za stare i wyłącznie przelew wchodzi w grę.
  11. 5W50 Mobila to bardzo gęsty (lepki olej) i na pewno w zimie będzie więcej paliła. Wiem, bo mam takie auto i zalewam tym olejem kilka lat. Próbowałem syntetyk Total 5W30 - Honda powinna mieć taki olej o niskiej lepkości i spalanie było niższe benzyny, łatwiejszy rozruch w zimie, ale spalanie oleju dużo wyższe - mój silnik delikatnie mówiąc jest juz zmęczony i bierze. Olej 5W50 ma super parametry, ale jak się nagrzeje i pracuje ekstremalnie ciężko (wysokie obroty). Ale nie w zime, jak są zimne starty i minusowe temperatury. Nie jest to wogóle jakiś super olej, ale pali mi go mniej i jest dośc tani, dlatego go używam. Wlej trochę do słoika, wsadź do zamrażarki i zobaczysz jak ten 5W50 wygląda po nocy w minusowych temperaturach. ja bym go na lato zalał ewentualnie do szybszej jazdy i startów spod świateł na goracym silniku
  12. > popatrz na http://www.rentalcars.com 342 zł > oraz na http://www.awos.com.pl/cennik i 150E http://www.wypozyczauto.pl nie można na 1 dzień Chyba pozostaje szukać autobusu komunikacji miejskiej i wrócić pociagiem, ale rozwaliło mnie, że bilet na autobus linii Lotnisko z lotniska do Katowic to 27 zł/osobę. Może komunikacją miejską jakoś z 1 przesiadką? Taksówka około 120 do Katowic zapewne, bilet PKP 250 zł (3 osoby) dlatego myślałem o samochodzie. Ale w Polsce to nierealne - ceny blokują takie pomysły skutecznie. Samolot bardziej sie opłaca.
  13. > Jeżeli będziesz sam to zdecydowanie lepszą opcją jest wrócić samolotem, koszt taki sam - komfort i > czas nieporównywalny... 3 osoby, 3 walizki...
  14. > raczej we wszystkich wypożyczalniach które znam limit kilometrów będziesz miał przekroczony No to może jakaś bez limitu kilometrów?
  15. Potrzebuję wynająć auto na lotnisku w Katowicach 2 sierpnia i oddać w Warszawie (muszę wrócić do domu, a nie koniecznie chcę jechac PKP). Czy znacie jakieś tanie wypożyczalnie aut, cena poniżej 160 zł za dobę (auto typu I20, Punto, Panda), które spełniają ten warunek?
  16. > sprzedaj JR do malucha No ciekawe jakie prędkości osiąga maluch po zaczepieniu tej przyczepki Raczej mandatu z fotoradaru nie będzie ...
  17. > Sam się ostatnio zastanawiam nad zakupem niewiadówki. Poszukaj w guglach forum fanów niewiadówek - > młodzi ludzie kupują i remontują te przyczepki i ciągają je na wakacje. > A z ciekawości - ile byś za nią chciał? Nie jest to miejsce, gdzie się ogłaszamy, więc cena będzie jak wystawię ja na giełdzie kącikowej. Musze oszacować wartość - idealne chodzą po 2-4 tyś, ale ta nie jest idealna. Cenę trzeba rozsądnie przekalkulować, muszę założyć koła, zobaczyć czy wszystko działa... Można zakupić kompletną nową tapicerkę wnętrza na aukcjach za jakieś 700 zł, ale to się musi opłacać kupującemu, bo szacuję, ze remont robiąc samemu to minimum 500 zł za materiały (obicie + kleje) + własna praca.
  18. Czy taka przyczepa jest sprzedawalna - używa tego ktoś, albo są jakieś kluby "zapaleńców" miłośników przyczep z PRL-u? Zastanawiam się, czy szykować do sprzedaży? Gdzie lub komu to sprzedać, oczywiście poza ogłoszeniami na otomoto itp. Mam taka przyczepę + tzw. przedsionek, wymaga wyczyszczenia ale z zewnątrz jest ok, niestety środek wymaga tapicerowania - gąbki na ścianach i suficie ze starości się pokruszyły. Więc jest raczej do remontu, ale nie zamierzam tego tapicerować. Używana była przez rodziców, sam jako dziecko jeździłem "nad Morze", obecnie stoi. Warto się za to brać, czy czasy turystyki z przyczepami minęły bezpowrotnie i tylko się narobię, a kupca raczej nie znajdę?
  19. Mam C3 z silnikiem 1,6 benzyna. Fajne auto do miasta dla żony, ale pali sporawo 9-11 litrów po Warszawie (centrum). Wygodny, ale wymaga trochę troski (elektronika, zawieszenie). Nie rdzewieje, ale czy kupił bym kolejnego Citroena - nie jestem pewien. Dość delikatne auta, wymagają dobrego serwisu, z odpowiednim poziomem wiedzy i zapleczem technicznym. Mazdy z korozją tez bym nie kupił, żadnego który rdzewieje - tego po prostu nie da się naprawić. Poszukaj czegoś koreańskiego I20 - fajny do miasta, świeże auto, tylko trochę trzeba dołożyć. Albo KIA jakaś...
  20. > A jak z wilgocia/grzybem na scianach przy podlodze na parterze i w piwnicy? Jest jakas > hydroizolacja na scianach fundamentow na zewnatrz? > Znam przypadek, ze wietrza, ogrzewaja, ocieplaja i nic nie daje - ale fundamenty nie maja > hydroizolacji poziomej i ciagna wode z gruntu. Jedyny sposob, to zrobic odciecie fizyczne, > albo wstrzykiwane, ale to sa ogromne koszty. To może byc problem, ale jak napisałeś - koszty mogą być ogromne. Wydaje mi się, że ściany piwnicy od zewnątrz były zabezpieczane jakimś lepikiem/smołą/papą, więc pewnie jest też izolacja fundamentów- ale jak wykonana i na ile skuteczna tego nie wiem. Wilgoć w piwnicy (kanale) bywa ogromna. Spróbuję jak pomieszczenia reagują na osuszanie - koszt zakupu urządzenia nie jest duży - więcej kosztuje eksploatacja. Ale może warto spróbować.
  21. > A jak zamkniesz okna/drzwi tak normalnie, jak masz na co dzień, to po przystawieniu > kartki/płomienia do kratek ciągnie (wysysa) powietrze ? Wydaje mi się, że nie - jak już pisałem okna chyba zbyt szczelne i brak jest cyrkulacji powietrza.
  22. Oczywiście wdzięczny będę za porady jakie podjąć kroki doraźne i długofalowe
  23. > A podaj jeszcze pare informacji. To nowy, czy stary dom? Mowa o wszystkich pomieszczeniach, czy > tylko niektorych i o ktorym pietrze? Czy dom ma hydroizolacje pozioma, czy ciagnie wode z > gruntu przez fundamenty? Czy wentylacja procz wywietrznej jest tez nawietrzna? Czemu > zdecydowali sie na najgorsza forme ocieplania, czyli od wewnatrz? Dom zbudowany w 1975, cegła pustak, tynki cementowe nie gipsowe. Wilgoć zarówno na parterze, jak i na 1 i drugim pietrze, zwłaszcza w pomieszczeniach typu sypialnia no i oczywiście piwnica (zagłębiona pod ziemią do linii okien). Nie wiem czy jest hydroizolacja pozioma, jak w tamtych czasach się budowało... Ocieplenie od zewnątrz styropianem, sorry literówka. Chyba nie ma wentylacji nawietrznej, są tylko kratki wentylacyjne w niektórych pomieszczeniach oraz kuchnia, toaleta. Okna plastik 2 lub 3 szyby. Dom stoi w terenie zalesionym, w cieniu. Typowa kostka z tamtych lat z wewnętrzną odkrytą klatką schodową - nie da się odizolować pięter od siebie, tylko pozamykać drzwi pokojów.
  24. > Ja nie widze w tym watku kluczowego pytania, choc wydaje mi sie, ze odpowiedz mozna wywnioskowac. > Mianowicie chodzi o to, skad sie ta wilgoc tam wziela? I przypuszczalna odpowiedz - ze słabej > wentylacji. Osuszacz nie jest rozwiązaniem tego problemu. Problemem jest wentylacja - dom jest ocieplony od wewnątrz + szczelne okna i od tego czasu (jakieś 3 lata) jest problem z wilgotnością. Rozwiązanie problemu wentylacji jest kluczowe, ale wymaga chyba sporej wiedzy co jest źle zrobione. Powiem tylko, ze w lecie również mimo wietrzenia nie daje się osuszyć tego domu. Dlatego szukam urządzenia, które okresowo będzie wspomagać osuszanie - zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Zastanawiałem się tylko jaki typ urządzenia wybrać. Wymieniony tu przemysłowy osuszacz za prawie 2 tyś zapewne daję radę, ale to zbyt drogie urządzenie. Zanim rozwiążemy problem z napływem wilgoci, trzeba jakoś tymczasowo poprawić samopoczucie domowników i spróbować osuszyć pomieszczenia. Kwestia tylko jakim typem urządzenia skuteczniej, bo taniej na pewno kondensacyjnym z kompresorem. Natomiast absorpcyjne dodatkowo jonizują powietrze i nieco podgrzewają, choć wydajność mniejsza i eksploatacja droższa.
  25. > A kto im za prąd do tego osuszacza zapłaci? > Trzeba liczyć 12 zł / dzień, jeśli ma 1 KW mocy. Ma to średnio 0,25 do 0,6 KW mocy. Podniesienie temperatury o 5 stopni w domu oznacza rachunek za gaz wyższy o kilkaset zlotych miesięcznie. Zresztą samym grzaniem nie da się tego chyba osuszyć przed nastaniem lata... trzeba użyć osuszacza. A jak Ci to 12 zł dziennie wyszło to nie wiem, 1 KWh to jakieś 38 gr, urządzenie zwykle nie pracuje cały czas, zakładam 10-12 godzin na dobę. Nie powinno przekroczyć 5 złotych/doba przez miesiąc do dwóch.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.