Skocz do zawartości

Świeżo upieczony kierownik


Boniek82

Rekomendowane odpowiedzi

> Małżonka zdała teraz prawo jazdy i w związku z tym nasuwa mi się pytanko czy mam naklejać jakiegoś

> listka na auto? To że ma 20 punktów karnych to wiem. Jest jeszcze coś o czym powinienem

> wiedzieć?

Klonowy listek to tylko informacja, nie jest obowiązkowe jego naklejanie. Swoją drogą widuję czasami maluchy albo duże fiaty z takim 30-letnim, pożółkłym listkiem. Dość komicznie to wygląda zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego z doświadczenia cierpliwości.... Siadaj z tyłu i niech jedzie nie stresuj jej swoja obecnościa i narazie po mieście, potem na cos szybszego i da radę.. I spokoju ducha dla ciebie, ja podchodze do tematu tak że mam ac oc nw bez wkładu własnego, a auto rzecz nabyta... I DZIEKI TEMU ŻONA JEŹDZI I NIE ROBI GŁUPOT. Pamietaj nie ty jestes kierowcą i musisz dać sie jej nauczyc jeździć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Małżonka zdała teraz prawo jazdy i w związku z tym nasuwa mi się pytanko czy mam naklejać jakiegoś

> listka na auto?

Naklej, ja swojej nakleiłem i IMHO inni kierowcy trochę lżej ją traktowali, chyba tylko raz czy dwa ją ktoś strąbił jak wolniej ruszała ze świateł, częściej jej ustępują miejsca przy zmianie pasa.

Może to przypadek a może nie. Ja osobiście tez inaczej traktuję takich kierowców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Małżonka zdała teraz prawo jazdy i w związku z tym nasuwa mi się pytanko czy mam naklejać jakiegoś

> listka na auto? To że ma 20 punktów karnych to wiem. Jest jeszcze coś o czym powinienem

> wiedzieć?

moja Pani sama chciała zielonego listka na tył. Tydzień jeździła bez i po przyczepieniu mówiła, że lepiej jej się jeździło.

Zamówiłem na magnesie, bo zdarzało się, że ja tez jechałem i zamieniałem na zlosnik.gif

Dla Ciebie. Cierpliwości i wyrozumiałości. Najgorsze to zrazić ją do jazdy. Teraz jak się w takich warunkach nauczy i sobie poradzi to będzie dobrze.

Moja zdawała na wiosnę, uczyła się latem sama jeździć i jak przyszła pierwsza zima to oczywiście było przerażenie ale sobie tez poradziła. Teraz jeździ więcej ode mnie icon_eek.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic się nie martw. I nie gniewaj o kwietniki, znienacka atakujące tylny zderzak słupki i inne takie wink.gif To z mojego doświadczenia. Może zostanę za to zrugany, ale jednak częściej kobiety mają takie problemy, bo troszkę inaczej patrzą na przestrzeń dookoła. Wydaje mi się, że mniej widzą. Z czasem oczywiście nabierają doświadczenia. Za to jeżdżą ostrożniej i rozważniej, bez niepotrzebnej brawury. Doświadczona kobieta-kierowca która nie boi się jeździć, jest moim zdaniem lepszym kierowcą jeśli chodzi o szybki i sprawne przemieszczanie z punktu do punktu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nic się nie martw. I nie gniewaj o kwietniki, znienacka atakujące tylny zderzak słupki i inne takie

> To z mojego doświadczenia. Może zostanę za to zrugany, ale jednak częściej kobiety mają takie

> problemy, bo troszkę inaczej patrzą na przestrzeń dookoła. Wydaje mi się, że mniej widzą. Z

> czasem oczywiście nabierają doświadczenia. Za to jeżdżą ostrożniej i rozważniej, bez

> niepotrzebnej brawury. Doświadczona kobieta-kierowca która nie boi się jeździć, jest moim

> zdaniem lepszym kierowcą jeśli chodzi o szybki i sprawne przemieszczanie z punktu do punktu.

Ja to wiem. Moja zeszłej zimy nie zauważyła Nissana Note w tylnej szybie...

Na usprawiedliwienie: srebrny kolor nissana, śnieżyca i zaparowana szyba. W lusterka boczne nie spoglądała tylko przez ramie "bo tak nauczyli na kursie". Teraz wie, że jak ma 1% wątpliwości to ma 2 razy sprawdzić zanim ruszy.

Ale tak jak ktoś wyżej pisał. Na aucie jest dobre ubezpieczenie AC +OC i NNW - się wyklepie, przyjdzie kit i będzie git.

Ważne, że jeździ i się nie zraziła .

edyta: No masz. Dzwoni teraz, że z parkingu nie może wyjechać. Na skręconych kołach mieliła w kopnym śniegu. Mam na wieczór zapewnione pifo i moze coś jeszcze oink.gif za telefoniczną pomoc cool.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Małżonka zdała teraz prawo jazdy

Ja bym nakleil - osobiscie jak widze auto z takim znaczkiem to bardziej na nie uwazam / wiecej wybaczam wink.gif (swojego czasu mysleli nawet nad obowiazkiem naklejania takiego listka przez swiezych kierowcow).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ja bym nakleil - osobiscie jak widze auto z takim znaczkiem to bardziej na nie uwazam / wiecej

> wybaczam (swojego czasu mysleli nawet nad obowiazkiem naklejania takiego listka przez

> swiezych kierowcow).

Będzie taki obowiązek po nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami oraz ustawy - Prawo o ruchu drogowym. Zdaje się, że prezydent już to podpisał i ustawy wejdą w życie od 1 stycznia 2013 roku.

Na dzień dzisiejszy nie ma takiego obowiązku. Trzeba zdać sobie również sprawę z tego, że część osób po prostu nie wie co oznacza taki listek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> o tym, ze jest zima.... sprawdz jak sobie radzi z jazda po sniegu w miejscu gdzie nie ma duzego

> ruchu

nie zgodzę się takim podejściem. To, że ma zdobywać doświadczenie, jasna sprawa ale uważam, ze jeśli dopiero co zdała. To ten sezon zimowy niech sobie odpuści i najpierw nabędzie doświadczenia w warunkach normalnych, nie takim ekstremalnych jak teraz.

Całą wiosnę, lato, jesień i przyszłą zimę może próbować.

W życiu bym nie posadził kogokolwiek świeżo po egzaminie za kółko w takie warunki w imię " nabywania doświadczenia".

To tak mniej więcej jak z nauką mówienia - najpierw niech się nauczy dobrze po polsku, potem języki obce. Podstawy muszą być.

I jeszcze jedno - tłumaczenie sobie, że mamy AC i pal licho w razie czego, rzecz nabyta itd to wszystko fajnie ale tak długo jak będzie chodziło o uszkodzenia mienia. Jak komuś żona wiedzie w bok i zabije kierowcę to żadne AC nie pomoże.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do zimy to polecam jakis plac.

wsadz kobite za kierownice i sprowokuj sytuacje podsterownosci(uslizg przedniej osi),niech sobie zobaczy jak daleko sie jedzie na ,sniegu na zablokowanym hamulcu itp. ja mam podobną sytuacje w domu i dziewczyna nie mogła sobie wyobrazić,że po skreceniu kierownicą samochód może dalej pojechac prosto(po efektownym obrocie mina też była nie tęga). Po takiej kuracji nagle zaczeła jezdzic wolniej i wreszcie przeszkody są omijane z zapasem. Jak widzi za oknem naginający śnieg to przeważnie wybiera komunikacje miejską bo wie,że samochodem bedzie ciezko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny listek to soshinoya, w Japonii obowiązkowy dla kierowców żółtodziobów w pierwszym roku od otrzymania prawa jazdy. Potem może być już koleshiya, czyli pożółkły listek smile.gif Pasuje jak masz japońskie auto smile.gif

A tak na poważnie to tylko cierpliwości i żadnych krzyków, to stresuje młodego kierowcę, zwłaszcza kobiety. Czasem lepiej przemilczeć niż zaraz poprawiać i wytykać błędy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. Należy poczekać aż będzie ciepło (bo zimno to warunki ekstremalne), jasno (bo noc to warunki ekstremalne) i sucho (bo mokro to też warunki ekstremalne). Najlepiej na zamkniętym placu. Niech przez rok trenuje w idealnych warunkach. Potem można ją ewentualnie wypuścić na jakąś pustą, wiejską drogę. Ale nie można jej dawać nic oprócz 20-letniego strucla. Oczywiście poobklejanego zielonymi liśćmi. I żeby ktoś jechał przed nią i ostrzegał. A potem się wszyscy dziwią jakie to sieroty jeżdżą jak tylko popada trochę deszczu (lub nie daj Boże śniegu). Jeśli twierdzicie że to są ekstremalne warunki to zastanawiam się co by było, gdyby rzeczywiście takie były.

Czy tak ciężko zrozumieć że jeśli sobie poradzi w takich warunkach to poradzi sobie w każdych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Tak. Należy poczekać aż będzie ciepło (bo zimno to warunki ekstremalne), jasno (bo noc to warunki

> ekstremalne) i sucho (bo mokro to też warunki ekstremalne). Najlepiej na zamkniętym placu.

> Niech przez rok trenuje w idealnych warunkach. Potem można ją ewentualnie wypuścić na jakąś

> pustą, wiejską drogę. Ale nie można jej dawać nic oprócz 20-letniego strucla. Oczywiście

> poobklejanego zielonymi liśćmi. I żeby ktoś jechał przed nią i ostrzegał. A potem się wszyscy

> dziwią jakie to sieroty jeżdżą jak tylko popada trochę deszczu (lub nie daj Boże śniegu).

> Jeśli twierdzicie że to są ekstremalne warunki to zastanawiam się co by było, gdyby

> rzeczywiście takie były.

> Czy tak ciężko zrozumieć że jeśli sobie poradzi w takich warunkach to poradzi sobie w każdych?

Popieram, jak wyjedzie od razu to będzie dużo lepiej w przyszłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz Pan rację,częściowo:

trudnych warunków należy się uczyć ale stopniowo. Moim zdaniem należy dobierać warunki do umiejętności bo może sie okazać,że poprzeczka była za wysoko.

Zobacz co wyprawiają "doświadczeni" kierowcy w takich warunkach jakie były np:wczoraj i wtedy wyobraz sobie swoją kobiete za kółkiem z dwutygodniowym prawem jazdy w kieszeni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Popieram, jak wyjedzie od razu to będzie dużo lepiej w przyszłości.

Tyle tylko, jeśli wyjedzie pierwszy raz w taką pogodę jak wczoraj (śnieżyca i zalegający śnieg na drogach) i w związku z warunkami będzie jechać wolno i ostrożnie to wówczas narzekania (często pojawiające się także i na forum), że kierowcy nie potrafią jeździć po śniegu będą co prawda uzasadnione ale taką postawę niedoświadczonego kierowcy należy usprawiedliwić. Gdyż początkujący kierowca ma prawo nie umieć jechać tak sprawnie w tych warunkach jak doświadczony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To potrenuje. I następnym razem będzie lepiej.

jakiś tekst

> Poza większość świeżych kierowców jeździ bardzo

> zachowawczo.

Nie do końca tak - moze zachowawczo w normalnych warunkach, a na wczorajszej lodówce już za szybko.

> A tak naprawdę wczoraj wystarczyło tak jeździć.

Tez nie do końca - pisałem na GW - jadąc zachowawczo (jak na śnieg, a okazało się, że pod spodem był lód) na zakręcie zaczął mnie tył wyprzedzać. Mocno się spociłem, zeby wyprowadzić auto z poślizgu. Nie wyobrażam sobie, żeby mojej zonce - mającej niedługo prawko - udało się to samo.

Analogicznie - nauczysz kogoś pływac na basenie, dasz mu "uprawnienia do pływania" i rzucisz na morze z falami - jak sobie poradzi w takich warunkach, to i na spokojnym jeziorku da radę... grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Lament to pół biedy - gorzej jak się szpitalem skończy taka "nauka".

jeśli ma instynkt samozachowawczy to nie powinna się skończyć.

Rzadko się widuje kobiety, które jeżdżą szybciej niż potrafią. W takich warunkach jak wczoraj trzeba by mieć wyjątkowego pecha żeby sobie zrobić kuku. Ciężko było przekroczyć 30km/h.

Poza tym: doświadczony kierowca-pasażer po prawej powie kiedy już jest za szybko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zobacz co wyprawiają "doświadczeni" kierowcy w takich warunkach jakie były np:wczoraj i wtedy

> wyobraz sobie swoją kobiete za kółkiem z dwutygodniowym prawem jazdy w kieszeni.

Dobrze napisałeś - "doświadczeni" smile.gif Jeśli mają problemy to są tak samo doświadczeni jak ci ze świeżym prawem jazdy. Piszę tu cały czas o osobówkach bo duże samochody to inna bajka. Nie miałem wczoraj ani dzisiaj żadnych problemów. Jak jeździłem Laguną też nie miałem żadnych w takich warunkach. A za dobrego kierowcę się nie uważam. U mojego szwagra w Bukowinie takie warunki są przez 1/3 roku. Ma przednionapędową Lancie i normalnie jeździ.

A mojej żony nie muszę sobie wyobrażać w takich warunkach. Bo ona to zrobiła - po odebraniu prawa jazdy siadła i pojechała. W niewiele lepszych warunkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie do końca tak - moze zachowawczo w normalnych warunkach, a na wczorajszej lodówce już za szybko.

To jak będzie problem to zawsze może się zamienić z kimś doświadczonym. Ale spróbuje i zobaczy. A nie może być tak żeby czekać do wiosny. Bo to hoduje sieroty drogowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To jak będzie problem to zawsze może się zamienić z kimś doświadczonym. Ale spróbuje i zobaczy. A

> nie może być tak żeby czekać do wiosny. Bo to hoduje sieroty drogowe.

Nie trzeba czekać do wiosny - już ktoś proponował - pusty placyk i trening. ok.gif

Uwierz mi, na początku się bałem z serce.gif jeździć - tak uczą i egzaminują w Polsce. facepalm%5B1%5D.gif

Teraz już jest lepiej, ale (jeździmy razem) żonka przez pare m-cy nie miała ani jednej sytuacji poślizgu, zero, null. Skąd miałąby wiedzieć, co robić w takiej sytuacji na drodze?

Sam jak mogę, to "powściekam się" trochę na pustej ulicy czy parkingu - po części dla zabawy, ale gł. po to, by poznac reakcje auta. Na kursach tego nie uczą, na egzaminach nie wymagają. no.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie trzeba czekać do wiosny - już ktoś proponował - pusty placyk i trening.

Masz rację - albo pusta droga. Ale jakby sobie radziła to czemu ma nie jechać gdzieś dalej. Tyle że ktoś pisał żeby odpuścić do wiosny i poczekać do następnej zimy.

> Uwierz mi, na początku się bałem z jeździć - tak uczą i egzaminują w Polsce.

No to fakt. Ale w dużej mierze zależy to od instruktora. Moja trafiła na dobrego.

> Teraz już jest lepiej, ale (jeździmy razem) żonka przez pare m-cy nie miała ani jednej sytuacji

> poślizgu, zero, null. Skąd miałąby wiedzieć, co robić w takiej sytuacji na drodze?

No ale ja się tego nauczyłem (powiedzmy nauczyłem) po kilku latach. Nie miałem jednak z tym wcześniej specjalnych problemów. A jeździłem w zasadzie w każdych warunkach.

> Sam jak mogę, to "powściekam się" trochę na pustej ulicy czy parkingu - po części dla zabawy, ale

> gł. po to, by poznac reakcje auta. Na kursach tego nie uczą, na egzaminach nie wymagają.

ok.gif

Mi pod nosem Michał Kościuszko otworzył szkołę jazdy. Zamierzam się poślizgać z instruktorem przy najbliższej okazji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zobacz co wyprawiają "doświadczeni" kierowcy w takich warunkach jakie były np:wczoraj i wtedy

> wyobraz sobie swoją kobiete za kółkiem z dwutygodniowym prawem jazdy w kieszeni.

Ciekawe ilu z tych niby doświadczonych kierowców mających problemy to faktycznie doswiadczeni, a ilu to początkujący lub o znikomym doswiadczeniu? Z daleko nie jest łatwo odróżnić doświadczonego od początkujacego zaś co roku na drogi wyjezdżają kierowcy, dla których jest to pierwsza zima w karierze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Tak. Należy poczekać aż będzie ciepło (bo zimno to warunki ekstremalne), jasno (bo noc to warunki

> ekstremalne) i sucho (bo mokro to też warunki ekstremalne). Najlepiej na zamkniętym placu.

> Niech przez rok trenuje w idealnych warunkach. Potem można ją ewentualnie wypuścić na jakąś

> pustą, wiejską drogę. Ale nie można jej dawać nic oprócz 20-letniego strucla. Oczywiście

> poobklejanego zielonymi liśćmi. I żeby ktoś jechał przed nią i ostrzegał. A potem się wszyscy

> dziwią jakie to sieroty jeżdżą jak tylko popada trochę deszczu (lub nie daj Boże śniegu).

> Jeśli twierdzicie że to są ekstremalne warunki to zastanawiam się co by było, gdyby

> rzeczywiście takie były.

> Czy tak ciężko zrozumieć że jeśli sobie poradzi w takich warunkach to poradzi sobie w każdych?

Jestem kierowcą z kilkunastoletnim doświadczeniem, przebiegiem c.a. 700tys km.

Nie jest to żadne chwalenie się, jedynie suche fakty.

Powyższe doświadczenie, w każdą zimę uświadamia mi jak mało umiem wjeżdzając na białe, śliskie, zabłocone (pośniegowe) drogi.

I wiem, że osoba z prawem jazdy ~~ < 3-4m-ce, jest zwyczajnie ZAGROŻENIEM w takich warunkach jak dzis czy wczoraj.

Co więcej, jako kierowca i użytkownik ruchu zwyczajnie nie życzę sobie, by ktoś od razu po kursie i egzaminie wjeżdzał na ślizgawicę w samym środku np. dużego miasta ale nie tylko, bo za miastem może też nawywijać zarówno komuś jak i sobie.

Wiosna, zabrać żonę , nawet częściowo samemu zrezygnować z kierowania, umilić sobie czas na fotelu pasażera piwo.gif i uczyć. Przyszłą zimę może próbować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie trzeba czekać do wiosny - już ktoś proponował - pusty placyk i trening.

> Uwierz mi, na początku się bałem z jeździć - tak uczą i egzaminują w Polsce.

> Teraz już jest lepiej, ale (jeździmy razem) żonka przez pare m-cy nie miała ani jednej sytuacji

> poślizgu, zero, null. Skąd miałąby wiedzieć, co robić w takiej sytuacji na drodze?

> Sam jak mogę, to "powściekam się" trochę na pustej ulicy czy parkingu - po części dla zabawy, ale

> gł. po to, by poznac reakcje auta. Na kursach tego nie uczą, na egzaminach nie wymagają.

Nie śmiesz mnie. Trening? Placyk? To zalatuje trochę grupą wiekową <18. I oczywiście "ręczny" ?

W ten sposób może się uczyć reakcji kierowca z kilkuletnim stażem i przelotami rzędu 30-50kkm minimum.

Świeżak w takich warunkach co najwyżej nauczy się nakładać kontrę, przy czym ta nauka nie przełoży się na sytuację podbramkową na drodze, bo do tego trzeba zwyczajnie mieć wyrobione odruchy. A te niestety się wyrabia praktyką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie śmiesz mnie. Trening? Placyk? To zalatuje trochę grupą wiekową

kolega miał racje i nie ma w tym niczego smiesznego,tu nie chodzi o to żeby osoba nauczyłe sie "chodzić bokami" przy 70km/h tylko żeby miała swiadomość co może sie stać i jak to wyglada zza kierownicy.

Jak kiedyś zrobiłem taki"trening" mojej mamie to szła bokiem bez żadnej kontroli a po wszystkim mało sie nie popłakała.

Sporo osób po egzaminie nie ma świadomości jak może sie zachować jego samochod w takich warunkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jestem kierowcą z kilkunastoletnim doświadczeniem, przebiegiem c.a. 700tys km.

Ćwiczyłeś kiedyś z instruktorem poślizgi? Zachowanie samochodu w ekstremalnych warunkach? Jak nie to sorry mimo tych 700 kkm nie umiesz jeździć. Idź do pierwszej lepszej szkoły jazdy to Ci to udowodnią.

> Powyższe doświadczenie, w każdą zimę uświadamia mi jak mało umiem wjeżdzając na białe, śliskie,

> zabłocone (pośniegowe) drogi.

Czyli ci, co mieszkają w górach nie powinni jeździć w ogóle. ok.gif

Może więc warto zapisać się na jakiś kurs doszkalający? Bo wczorajsze i dzisiejsze warunki nie były wcale ekstremalnie ciężkie. Szczególnie w mieście, gdzie ulice są oświetlone.

> I wiem, że osoba z prawem jazdy ~~ < 3-4m-ce, jest zwyczajnie ZAGROŻENIEM w takich warunkach jak

> dzis czy wczoraj.

Nie większym niż ludzie, którym się wydaje że ilość przejechanych kilometrów przekłada się na umiejętność jazdy.

> Co więcej, jako kierowca i użytkownik ruchu zwyczajnie nie życzę sobie, by ktoś od razu po kursie i

> egzaminie wjeżdzał na ślizgawicę w samym środku np. dużego miasta ale nie tylko, bo za miastem

> może też nawywijać zarówno komuś jak i sobie.

A ja sobie nie życzę zajmowania lewego pasa przez jadących 40/70. Nie życzę sobie na drodze osób przed 30 i po 50. I znalazło by się jeszcze parę rzeczy. Niestety mogę sobie tylko nie życzyć.

> Wiosna, zabrać żonę , nawet częściowo samemu zrezygnować z kierowania, umilić sobie czas na fotelu

> pasażera i uczyć. Przyszłą zimę może próbować.

Cieszę się że ja i moja żona nie mieliśmy takich doradców. A w życiu miałem tylko jedną małą stłuczkę. Był piękny, słoneczny dzień i sucha droga. Idealnie warunki do jazdy. Przeczytaj post kolegi Koyotee - jest trochę wcześniej. I zastanów się czy nie ma racji. On się zajmuje szkoleniem kierowców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Małżonka zdała teraz prawo jazdy i w związku z tym nasuwa mi się pytanko czy mam naklejać jakiegoś

> listka na auto? To że ma 20 punktów karnych to wiem. Jest jeszcze coś o czym powinienem

> wiedzieć?

tak - naklej liścia

na rej. z przodu to fotoradar nie odczyta numerów biglaugh.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ćwiczyłeś kiedyś z instruktorem poślizgi? Zachowanie samochodu w ekstremalnych warunkach? Jak nie

> to sorry mimo tych 700 kkm nie umiesz jeździć. Idź do pierwszej lepszej szkoły jazdy to Ci to

> udowodnią.

Napisałem wyraźnie, że mimo doświadczenia każda zima mi udowadnia jak mało umiem. Doczytaj może, co?

> Czyli ci, co mieszkają w górach nie powinni jeździć w ogóle.

> Może więc warto zapisać się na jakiś kurs doszkalający? Bo wczorajsze i dzisiejsze warunki nie były

> wcale ekstremalnie ciężkie. Szczególnie w mieście, gdzie ulice są oświetlone.

U, pod miastem warunki był takie, że gdybym nie zabrał przytomnie łopaty to by mnie znaleźli następnego dnia rano w aucie zakopanym po dach. Jechałem drogą, po obu stronach pole. Coraz gorzej, coraz gorzej aż w końcu utknąłem, na podwoziu. Śniegu było c.a. 25cm na drodze, żadnego pługa. To jest mało ekstremalnie? Rozumiem, ze dla Ciebie to dopiero jazda w 2 metrowych śnieżnych korytarzach to ekstremum?

> Nie większym niż ludzie, którym się wydaje że ilość przejechanych kilometrów przekłada się na

> umiejętność jazdy.

200, 300, 500 tys. km nawet z kompletnego debila motoryzacyjnego zrobi bardziej doświadczonego, niż takiego po kursie.

> A ja sobie nie życzę zajmowania lewego pasa przez jadących 40/70. Nie życzę sobie na drodze osób

> przed 30 i po 50. I znalazło by się jeszcze parę rzeczy. Niestety mogę sobie tylko nie życzyć.

Tu akurat przyznam rację, bo to prawda.

> Cieszę się że ja i moja żona nie mieliśmy takich doradców. A w życiu miałem tylko jedną małą

> stłuczkę. Był piękny, słoneczny dzień i sucha droga. Idealnie warunki do jazdy. Przeczytaj

> post kolegi Koyotee - jest trochę wcześniej. I zastanów się czy nie ma racji. On się zajmuje

> szkoleniem kierowców.

Ja po prostu uważam, że jeśli ktoś ma prawko od 1 dnia to jeszcze sporo czasu będzie miał na to, by się najeździć po śniegu/lodzie.

Tymczasem dla bezpieczeństwa i ogólnego nabrania pewności za kółkiem niech jeździ w dobrych warunkach drogowych, bez śniegu. Przyszła zima już moze być jego.

Widzisz jakieś luki w moim rozumowaniu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> U, pod miastem warunki był takie, że gdybym nie zabrał przytomnie łopaty to by mnie znaleźli

> następnego dnia rano w aucie zakopanym po dach. Jechałem drogą, po obu stronach pole. Coraz

> gorzej, coraz gorzej aż w końcu utknąłem, na podwoziu. Śniegu było c.a. 25cm na drodze,

To teraz łopatologicznie wytłumacz co się początkującemu może stać w takich warunkach. Poza zakopaniem się po dach. No - jeszcze może spalić sprzęgło.

> żadnego pługa. To jest mało ekstremalnie? Rozumiem, ze dla Ciebie to dopiero jazda w 2

> metrowych śnieżnych korytarzach to ekstremum?

Na lodzie, gdzie nie ma kompletnie kontroli nad samochodem. W czwartek komunikacja jeździła normalnie, samochód przyspieszał, hamował. Gdzie Ty tu widzisz ekstremalne warunki? Przypominam że my cały czas mówimy o jeździe po mieście.

> Widzisz jakieś luki w moim rozumowaniu?

A zdajesz sobie sprawę że kierowca początkujący wyrabia sobie pewne nawyki. Jeśli będzie jeździł w dobrych warunkach to się dostosuje do tych warunków. Będzie jeździł szybciej, hamował później. I jak go nagle zaskoczą złe warunki (co jako tak doświadczony kierowca powinieneś wiedzieć że się zdarza) to się zabije lub kogoś bo nie będzie miał pojęcia jak jeździć. Bo przecież jeszcze nie było zimy i nie miał gdzie potrenować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.