Skocz do zawartości

Jazda po mokrym :) Kilka pytań leszcza


Herbatnik

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie zaczyna się mój drugi sezon na motongu. W zeszłym sezonie przejechałem koło 3,5 tys km i w deszczu jechałem może z raz na trasie przez kilkadziesiąt minut.

Dziś po pracy wracałem do domku po ulewie. Stojąca woda, mokre pasy oznakowania poziomego i mokre zebry. Do tego mokre torowiska ;]

Motung ciężki, bez żadnej elektroniki, ABS itd. Hamulce jak to w ciężkim Dragstarze, szału nie ma. Żeby się szybko zatrzymać muszę naprawdę mocno klamkę nacisnąć, a wtedy łatwo o zblokowanie koła (dwa dni jeżdżenia i hamując dość delikatnie dwa razy pasy przestrzeliłem :panic:, na szczęście jeszcze na pomarańczowym, więc bez pieszych na pasach ). Tylnego hamulca w ogóle na mokrym nie dotykałem. Generalnie tylnego prawie nie uzywam. Co najwyżej na dotaczaniu się do świateł. Do tego nowiutkie opony, na których zrobiłem może z 80km. Jechałem więc jakbym wiózł paletę jajek. Powoli, ostrożnie. :panic: Jak tyko mogłem omijałem białe oznakowanie poziome i zebry.

Na skrzyżowaniach w czasie skręcania na dwójeczce, bez gazu, bo miałem wizję wyłożenia się na białym albo na torowisku. Nawet starałem się nie przeciskać w korkach, co by po liniach rozdzielających pasy nie jechać.

 

Przyznaję się bez bicia - jestem leszczem. Zwłaszcza na mokrym. Czy jednak niepotrzebnie nie panikowałem? Nawet skuterzyści mnie wyprzedzali na łukach czy krzyżówkach :facepalm: . Na Trasie Łazienkowskiej 60, w porywach 80km/h. Inne motongi tylko myk, myk obok mnie.

Czy jazda po mokrym jest tak bardzo niebezpieczna jak mówią, czy można w miarę komfortowo i bez duszy na ramieniu podróżować ciężkim moto bez żadnej elektroniki? ;]

 

PS. Po wymianie oponek zalecono mi, bym za bardzo nie szalał, że oponki powinny się troszkę zetrzeć. Jak długo to trwa, zakładając, że jeżdżę jak emeryt? ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Da się. Spokojnie, poczekaj, z czasem samo przyjdzie.

Mnie kumpel klął, jak kiedyś lecieliśmy do Ełku ;)

 

Tylnego zacznij używać razem z podstawowym, szybko zauważysz różnicę ;)

 

Ja od jakiegoś czasu latam na pełnej kostce.  Na suchym już  różnie bywa z hamowaniem, a na mokrym zaczyna się ubaw po pachy i jeszcze "bardziejsza" koncentracja ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie zaczyna się mój drugi sezon na motongu. W zeszłym sezonie przejechałem koło 3,5 tys km i w deszczu jechałem może z raz na trasie przez kilkadziesiąt minut.

Dziś po pracy wracałem do domku po ulewie. Stojąca woda, mokre pasy oznakowania poziomego i mokre zebry. Do tego mokre torowiska ;]

Motung ciężki, bez żadnej elektroniki, ABS itd. Hamulce jak to w ciężkim Dragstarze, szału nie ma. Żeby się szybko zatrzymać muszę naprawdę mocno klamkę nacisnąć, a wtedy łatwo o zblokowanie koła (dwa dni jeżdżenia i hamując dość delikatnie dwa razy pasy przestrzeliłem :panic:, na szczęście jeszcze na pomarańczowym, więc bez pieszych na pasach ). Tylnego hamulca w ogóle na mokrym nie dotykałem. Generalnie tylnego prawie nie uzywam. Co najwyżej na dotaczaniu się do świateł. Do tego nowiutkie opony, na których zrobiłem może z 80km. Jechałem więc jakbym wiózł paletę jajek. Powoli, ostrożnie. :panic: Jak tyko mogłem omijałem białe oznakowanie poziome i zebry.

Na skrzyżowaniach w czasie skręcania na dwójeczce, bez gazu, bo miałem wizję wyłożenia się na białym albo na torowisku. Nawet starałem się nie przeciskać w korkach, co by po liniach rozdzielających pasy nie jechać.

 

Przyznaję się bez bicia - jestem leszczem. Zwłaszcza na mokrym. Czy jednak niepotrzebnie nie panikowałem? Nawet skuterzyści mnie wyprzedzali na łukach czy krzyżówkach. Na Trasie Łazienkowskiej 60, w porywach 80km/h. Inne motongi tylko myk, myk obok mnie.

Czy jazda po mokrym jest tak bardzo niebezpieczna jak mówią, czy można w miarę komfortowo i bez duszy na ramieniu podróżować ciężkim moto bez żadnej elektroniki? ;]

 

PS. Po wymianie oponek zalecono mi, bym za bardzo nie szalał, że oponki powinny się troszkę zetrzeć. Jak długo to trwa, zakładając, że jeżdżę jak emeryt? ;]

 

Tez jestem nowicjuszem natomiast ciezko mi sie bezposrednio odniesc jako ze mam lekki moto z ABS. 

Na mokrym na prostej hamowalem normalnie, sporadycznie czuc bylo dzialanie ABS ale byly to raczej jednostkowe przypadki.

Co do jazdy po mokrym na zakretach to przynajmniej z mojej praktyki mozna pochylac motocykl niemal tak samo jak na suchej nawierzchni natomiast kluczowe jest plynne przerzucaniu masy - unikanie jakis gwaltownych ruchow ktore mogly by zachwiac balans / rownowage.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kufa, a popos deszczu. 40 min jazdy, 30 min pucowania w garażu :facepalm:;l

 

I tutaj wychodzi wyższość takiego paździerza jak mój nad Twoim  :hehe:

Mój im bardziej upierniczony tym lepiej wygląda  ;l

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jazda po mokrym jest tak bardzo niebezpieczna jak mówią, czy można w miarę komfortowo i bez duszy na ramieniu podróżować ciężkim moto bez żadnej elektroniki? ;]

 

PS. Po wymianie oponek zalecono mi, bym za bardzo nie szalał, że oponki powinny się troszkę zetrzeć. Jak długo to trwa, zakładając, że jeżdżę jak emeryt? ;]

 

Sadze ze przejechanie 100-150km powinno wystarczyć.

Nie oznacza to jednak ze masz jechać jak emeryt ... musisz jechać bardziej skoncentrowany.

 

Co do jazdy w deszczu (ale i nie tylko) .... Sky_ ma racje ... używaj obu hamulców ... po to one są !

 

Co do reszty ... jeździć, jeździć, jeździć .. tylko tak nabierzesz wprawy ...

Aha .. ponoć najwięcej wypadków spowodowanych przez młodych kierownikow ma miejsce po przejechaniu przez nich okolo 5000km ... włącza sie tryb "God mode"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda po mokrym mnie też paraliżuje. A białe linie to istne lodowisko. A patrz, jak można wymiatać na mokrym  ;]

 

https://www.facebook.com/Legendarymotorcycle/videos/1191219874222931/

 

problem w tym, że ja na suchym jeszcze tak nie potrafię  ;l  ;l

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@woj_s Skoncentrowany to ja jeżdżę cały czas. I staram się myśleć za wszystkich dookoła traktując ich jak potencjalnych morderców ;] Good mode mam nadzieję, że mi się nie załączy. Generalnie nie kręci mnie prędkość, poza tym swoje lata już mam i nie muszę szaleć :). Czy to w samochodzie, czy na 2oo staram się jeździć zgodnie z przepisami. Nawet na autostradach w autku ustawiam se 120 na tempomacie i jadę, a motocyklem zazwyczaj nie przekraczam 110. No ale takiej jeździe sprzyja też sam motocykl, który nie został stworzony do bicia rekordów prędkości. Największy komfort jazdy przelotowej jest przy 90-100km/h. 

 

@@_sky_ no muszę tyłu używać. Dziś z niego korzystałem i faktycznie droga hamowania mocno się skraca. Choć kurde Tomek Kulik cały czas mnie uczył, żebym powyżej 40-50km/h nie dotykał tylnego hamulca i hamował przodem. I jakoś mi w krew weszło. Ale Draga to ciężkie bydle z heblami, które szału nie robią, więc trzeba będzie z wyczuciem zacząć tyłu używać. 

 

@ - pociesz się, że ja też nie ogarniam ósemek, zwłaszcza na Dragstarze :hehe: Ale na kursie w ulewie zdarzało mi się ósemeczki kręcić. No ale to było powoli i spokojnie. Choć i tak po szkoleniach u Tomka Kulika masę pewności siebie nabrałem i zacząłem bardziej ufać motocyklowi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@_sky_ no muszę tyłu używać. Dziś z niego korzystałem i faktycznie droga hamowania mocno się skraca. Choć kurde Tomek Kulik cały czas mnie uczył, żebym powyżej 40-50km/h nie dotykał tylnego hamulca i hamował przodem. I jakoś mi w krew weszło. Ale Draga to ciężkie bydle z heblami, które szału nie robią, więc trzeba będzie z wyczuciem zacząć tyłu używać. 

 

Ale jakoś to argumentował, czy to taka prawda objawiona? :hmm:  No i co ja mam biedny zrobić: kombinowany układ hamulcowy (noga hamuje tyłem i jedną tarczą z przodu) + większa tarcza z tyłu, niż z przodu... jak tu hamować? :phi::hehe:  Na jednej tarczy przedniej będę miał drogę hamowania, niczym pociąg towarowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JAk przejedziesz 200 km to powloka chroniaca jest juz zjechana. Tyle, ze musisz pamietac, ze tyczy sie srodka opony, boki trzeba rowniez uwzglednic.

 

 

W tym przypadku autor musi policzyć, ile okrążeń największego ronda w okolicy da mu te 200km... :phi:;)  choć to tylko połowiczne rozwiązanie - dla lewej połowy opon :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jakoś to argumentował, czy to taka prawda objawiona? :hmm:  No i co ja mam biedny zrobić: kombinowany układ hamulcowy (noga hamuje tyłem i jedną tarczą z przodu) + większa tarcza z tyłu, niż z przodu... jak tu hamować? :phi::hehe:  Na jednej tarczy przedniej będę miał drogę hamowania, niczym pociąg towarowy.

 

Argumentował, że przy machinu bez ABS przy zbyt mocnym depnięciu bardzo łatwo o uślizg tyłu, o czym zresztą miałem okazję się przekonać na mokrym. Trochę niemiłe uczucie jak tyłek ucieka na bok ;] Na szczęście było to przy stosunkowo niedużej prędkości rzędu 40-50km/h. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Argumentował, że przy machinu bez ABS przy zbyt mocnym depnięciu bardzo łatwo o uślizg tyłu, o czym zresztą miałem okazję się przekonać na mokrym. Trochę niemiłe uczucie jak tyłek ucieka na bok ;] Na szczęście było to przy stosunkowo niedużej prędkości rzędu 40-50km/h. 

w sumie patrząc na mój nalot przez ostatnie lata... dalej też jestem leszczem na mokrym... jedyne co się zmieniło, że nie ruszają mnie już uslizgi tylnego koła na torach, czy przy zbyt ostrym starcie... ale pamiętam jak za pierwszym razem tętno mi skoczyło (jak przejezdzalem na skos przez tory tramwajowe albo startowałem ostrzej spod swiateł na mokrym) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Argumentował, że przy machinu bez ABS przy zbyt mocnym depnięciu bardzo łatwo o uślizg tyłu, o czym zresztą miałem okazję się przekonać na mokrym. Trochę niemiłe uczucie jak tyłek ucieka na bok ;] Na szczęście było to przy stosunkowo niedużej prędkości rzędu 40-50km/h. 

 

Kwestia wyczucia i tyle. Z całym szacunkiem dla Tomka, ale dla mnie argument "z czapki".

Fakt, przód jest podstawowym hamulcem, długo jeździłem praktycznie bez użycia tylnego.

Ale jakoś kiedyś zacząłem używać i już mi tak zostało. A to, że czasem mocniej nadepnę i poczuję jak dupa się uślizguje?

Po prostu odpuszcza się delikatnie i motek jedzie normalnie.

Działaj, Tomir, działaj. Z głową i zobaczysz, że nagle zatrzymujesz się dużo szybciej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Argumentował, że przy machinu bez ABS przy zbyt mocnym depnięciu bardzo łatwo o uślizg tyłu, o czym zresztą miałem okazję się przekonać na mokrym. Trochę niemiłe uczucie jak tyłek ucieka na bok ;] Na szczęście było to przy stosunkowo niedużej prędkości rzędu 40-50km/h. 

Ale uślizg tylnego bardzo łatwo się wyprowadza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale uślizg tylnego bardzo łatwo się wyprowadza.

 

True ... łatwiej niz przedniego.

 

Ja od czasu malego bum ..uzywam obu hamulcow ...zawsze.

Poza tym ...z czasem czlowiek zaczyna czuc kiedy kolo zaczyna sie slizgac ... a do czasu poslizgu .. dosc znaczaco skraca droge hamowania.

 

Mnie Tomek uczyl (ze 2 lata temu) : ..hamujesz .. dupa do tylu aby dociazyc tylne kolo ..aby hamulec byl skuteczniejszy. Przedni zawsze jest dociązona - fizyki nie oszukasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia wyczucia i tyle. Z całym szacunkiem dla Tomka, ale dla mnie argument "z czapki".

Fakt, przód jest podstawowym hamulcem, długo jeździłem praktycznie bez użycia tylnego.

Ale jakoś kiedyś zacząłem używać i już mi tak zostało. A to, że czasem mocniej nadepnę i poczuję jak dupa się uślizguje?

Po prostu odpuszcza się delikatnie i motek jedzie normalnie.

Działaj, Tomir, działaj. Z głową i zobaczysz, że nagle zatrzymujesz się dużo szybciej ;)

 

No działam. Dziś miałem okazję wypróbować. Sytuacja podobna jak Kilka dni temu. Dojeżdżam do skrzyżowania zapala się pomarańczowe. Kilka dni temu hamowanie jedynie przodem - efekt zatrzymałem się zaraz za przejściem. Dziś nieco większa prędkość, podobna odległość. Mocne hamowanie przodem z użyciem tyłu, mocno ale z wyczuciem. Zatrzymałem się tuż przed przejściem. ;] Różnica jakieś 4-5m, a prędkość wyższa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dojeżdżam do skrzyżowania zapala się pomarańczowe. hamowanie jedynie przodem - efekt zatrzymałem się zaraz za przejściem.

Dziś nieco większa prędkość, podobna odległość. Mocne hamowanie przodem z użyciem tyłu, mocno ale z wyczuciem. Zatrzymałem się tuż przed przejściem. ;] Różnica jakieś 4-5m, a prędkość wyższa.

 

No i tak trzymać :oki: 

U mnie to działa tak, że o ile sytuacja jest przewidywalna - hamuję silnikiem, jedynie lekkie dohamowanie lub utrzymanie w miejscu po zatrzymaniu na pochyłości.

Ale kiedy trzeba stanąć "na wczoraj", to oba układy są niezastąpione, dodatkowo włącza się wtedy EAND (antynurek) :phi:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i tak trzymać :oki:

U mnie to działa tak, że o ile sytuacja jest przewidywalna - hamuję silnikiem, jedynie lekkie dohamowanie lub utrzymanie w miejscu po zatrzymaniu na pochyłości.

 

Zawsze i do samego konca hamuje silnikiem .. tak mnie nauczono daawno temu.

 

Kolega ze szkoly pokazal mi fajny patent do jazdy miedzy samochodami.

Jedziesz powiedzmy na II biegu ... ...lekko hamujesz tylnym hamulcem (.. po prostu spowalniasz moto ... to hamowanie nie ma na celu zatrzymanie ..ale spowolnienie ... jednoczesnie dajesz ciut wyzsze obroty ..

Po co ?

Ano po to ...aby :

- nie wpasc w dziure, w ktorej silnik ma za male obroty i musisz szybko redukowac

- aby szybko i latwo przyspieszyc ... odpuszczasz hamulec i moto juz gladko przyspiesza ... i dodatkowo masz lekko podwyzszone obroty.

 

Naprawde swietnie sie spisuje w wolnej jezdzie miedzy samochodami.

Wada ... szybsze zuzycie klockow i tarcz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie czegoś podobnego u Tomka uczyli. Zawody kto najwolniej przejedzie okrążenie na placu. Wbita jedynka półsprzęgło z lekkim gazem, tylny hamulec w użyciu i jazda bez odrywania nóg z podnóżków na granicy stabilności. Zarąbista zabawa. Za każde podparcie opiernicz od instruktora ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@

ABS to tylko pozorne poczucie bezpieczenstwa. ABS nie zapewnia niesmiertelnosci...

 

zacznij uzywc rowniez tylnego.

jak hamujesz przednim to wciskaj równiez tylny do tego dojdzie (o ile nauczysz ) hamowanie silnikiem

generalnie na sliskim unikaj białych pasów i kolein ze stojaca wodą - oraz wybrzuszeń asfaltu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomir jakbym czytal siebie... Tez moj drugi sezon. Ale na 125.. Zalapalem dosc szybko uzywanie tylu w prosty sposob-polscam dla takich leszczy jak my :-)))) Poszukaj linki regulujacej pedal od hamulca tylnego-zblokowanie tylnego kola ustaw sobie tak ze stanie praktycznie wtedy kiedy ty staniesz na pedale tylko.. Zacznij uzywac tylu i sukcesywnie podciagaj "napiecie" samo przyjdzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomir jakbym czytal siebie... Tez moj drugi sezon. Ale na 125.. Zalapalem dosc szybko uzywanie tylu w prosty sposob-polscam dla takich leszczy jak my :-)))) Poszukaj linki regulujacej pedal od hamulca tylnego-zblokowanie tylnego kola ustaw sobie tak ze stanie praktycznie wtedy kiedy ty staniesz na pedale tylko.. Zacznij uzywac tylu i sukcesywnie podciagaj "napiecie" samo przyjdzie

 

Wątpię, żeby w takim klocu, jak Tomirowy, tylny hamulec był na linkę ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim klocu generalnie żeby skutecznie hamowac muszę mocno cisnąc klamkę czy pedał, bo to nie hamulce a spowalniacze są :hehe:. Więc jakbym je sobie jeszcze podregulował to już w ogóle nie byłoby hebli ;] Na suchym nie ma z tym problemu, bo żeby zblokować koło muszę naprawdę solidnie przycisnąć. Ale na mokrym... No tu muszę uważać, bo przyzwyczajony jestem do solidnego ciśnięcia moich spowalniaczy, a tu trza z wyczuciem, co by sobie kuku nie zrobic. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie zaczyna się mój drugi sezon na motongu. W zeszłym sezonie przejechałem koło 3,5 tys km i w deszczu jechałem może z raz na trasie przez kilkadziesiąt minut.

Dziś po pracy wracałem do domku po ulewie. Stojąca woda, mokre pasy oznakowania poziomego i mokre zebry. Do tego mokre torowiska ;]

Motung ciężki, bez żadnej elektroniki, ABS itd. Hamulce jak to w ciężkim Dragstarze, szału nie ma. Żeby się szybko zatrzymać muszę naprawdę mocno klamkę nacisnąć, a wtedy łatwo o zblokowanie koła (dwa dni jeżdżenia i hamując dość delikatnie dwa razy pasy przestrzeliłem :panic:, na szczęście jeszcze na pomarańczowym, więc bez pieszych na pasach ). Tylnego hamulca w ogóle na mokrym nie dotykałem. Generalnie tylnego prawie nie uzywam. Co najwyżej na dotaczaniu się do świateł. Do tego nowiutkie opony, na których zrobiłem może z 80km. Jechałem więc jakbym wiózł paletę jajek. Powoli, ostrożnie. :panic: Jak tyko mogłem omijałem białe oznakowanie poziome i zebry.

Na skrzyżowaniach w czasie skręcania na dwójeczce, bez gazu, bo miałem wizję wyłożenia się na białym albo na torowisku. Nawet starałem się nie przeciskać w korkach, co by po liniach rozdzielających pasy nie jechać.

 

Przyznaję się bez bicia - jestem leszczem. Zwłaszcza na mokrym. Czy jednak niepotrzebnie nie panikowałem? Nawet skuterzyści mnie wyprzedzali na łukach czy krzyżówkach :facepalm: . Na Trasie Łazienkowskiej 60, w porywach 80km/h. Inne motongi tylko myk, myk obok mnie.

Czy jazda po mokrym jest tak bardzo niebezpieczna jak mówią, czy można w miarę komfortowo i bez duszy na ramieniu podróżować ciężkim moto bez żadnej elektroniki? ;]

 

PS. Po wymianie oponek zalecono mi, bym za bardzo nie szalał, że oponki powinny się troszkę zetrzeć. Jak długo to trwa, zakładając, że jeżdżę jak emeryt? ;]

Ja też jestem raczej początkujący. Osobiście dużo hamuje biegami. Jeśli chodzi o hamulce to najpierw przedni, a potem pomagam sobie tylnym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jestem raczej początkujący. Osobiście dużo hamuje biegami. Jeśli chodzi o hamulce to najpierw przedni, a potem pomagam sobie tylnym. 

Ja na szczescie hamuje zawsze przod i tyl a jak chce stanac deba do druga tarcza przodu lewa klamka.

Teraz docieram gumy nowe i ucze sie czuc  moja "maszyne" lepiej ale pasy i deszcz...coz, zwalniam na maksa jak na luku i o ile sie da omijam toto

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.