Skocz do zawartości

Kupujący to debile?


dobromir

Rekomendowane odpowiedzi

Zdarzyło mi się już wcześniej sprzedawać swoje auta i było ok, ale teraz to już szlak mnie trafia. Dzwonią tacy dziwni ludzie, że mam wrażenie, że to jakiś matrix.

- Pierwszy gość dzwonił 3 razy w różnych odstępach czasu, za każdym razem miał przyjechać pooglądać tylko coś mu wypadało, przy okazji naopowiadał mi jak b. chce kupić auto od 1 właściciela z polskiego salonu. Każda rozmowa trwała ok 5 min., w tym czasie nasłuchałem się o jego żonie i o tym jak ciężko kupić dobre auto, miałem już dość i w końcu powiedziałem mu, żeby zaczął zadawać konkretne pytania bo nie mam czasu, rozłączył się i mam spokój.

- Druga to kobieta zapyt. o to czy malowany, auto bite nie było, ale malowane już tak (rdza na nadkolach z przodu) miałem zdjęcia z przed i jej dosłałem, miała przyjechać, cisza

- no i dzisiaj rodzynek, dzwoni pan wypytuje o dwumasę, udzielam informacji, że na obecną chwilę wszystko ok, pan chce przyjechać wieczorem z mechanikiem, ja sprawdziłem gdzie mógłby sobie na kanał wjechać (jego życzenie), 2 godziny później gość do mnie dzwoni i prawie wyzywa od złodziei i oszustów bo auto ma 176 tys to dwumasa na pewno do wymiany a 11 letni samochód z takim przebiegiem to właściwie złom bo powinien mieć mniej km bo jak on sprzedawał 10 latka to miał 90 tys. km.i oczywiście chce gwarancji obniżenia ceny o więcej niż wcześniej (wcześniej tel. ustaliliśmy, że ok 1 tys. mogę opuścić)

Ja już nie wiem, czy rynek samochodów używanych tak się zmienił czy tylko ja mam do sprzedania auto dla idiotów i dlatego oni do mnie dzwonią. (pacjent to golf plus z 2005 1.9 tdi)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprzedaję swoje poprzednie auto, książkę z pogranicza komedii i science-fiction mógłbym już spokojnie napisać.

 

Najlepszy rodzynek - klient obejrzał auto, pojeździł, posprawdzał wszystko super ekstra się podoba, historia auta przedstawiona rzetelnie na tyle na ile sam ją znam, pokrywająca się z jego własnymi ustaleniami i przemyśleniami, cena akceptowalna - gość już praktycznie z kasą jechał ale jednak zadzwonił, że nie kupi bo... auto fajne ale wolałby być oszukany, a nie tak wszystko zgodnie z prawdą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im więcej czytam takich wątków, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że moje obecne wozidło ma u mnie dożywocie. Jak dojdzie do sytuacji, że byle eksploatacja podwaja jego wartość, to go zezłomuję i kupię nowy-używany.

Póki co, mam 13-letniego hatchbacka z nieproblemowym wręcz dieslem... niecałe 200kkm na liczniku i kołach, nie psuje się (to, co wychodzi, to czysta eksploatacja, choć kosmici twierdzą, że tak być nie powinno, bo auto w tym wieku i z takim oryginalnym przebiegiem musi mieć oryginalne tarcze, sworznie, tłumiki, itp.). A przy sprzedaży i tak bym się nasłuchał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem kilku dziwolągów i jednego normalnego.

 

Po wystawieniu ogłoszenia na olx zaczęły się smsy z pytaniami / propozycjami zamiany itp.

 

Sprzedawałem samochód uszkodzony, po bardzo niskiej cenie.

 

W końcu zadzwonił gość z pytaniem czy na dachu szpachla jest - jak mu odpowiedziałem, że dach to jedyne miejsce bez szpachli ;]  to zapytał jeszcze czy do sąsiedniego miasta dojedzie.

Auto dojechało, więc kupując był zachwycony stanem technicznym ;] ;] ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Model, marka auta nie ma kompletnie żadnego znaczenia.

2. Jak piszę w wątkach o mirkach o takich sytuacjach, to za wszystko wini się mirków, a oni żerują właśnie na takich kosmitach.

3. Sytuacja z wczoraj

" Dzień dobry, dzwonię w sprawie tego...Aktualny jeszcze?

Aktualny.

Noo ładne auto Pan sprzedaje, wie Pan co, jaki tam jest akumulator?

Słucham???

No bo wie Pan...interesuje mnie akumulator w tym samochodzie. Fabryczny jest? 

Proszę Pana, samochód ma 13 lat, więc jak może być fabryczny?

Acha, acha, no w sumie racja....Ale jakiej pojemności?Bo wie Pan, ja kupiłem już samochód, ale mi ciężko kręci i chciałem się dowiedzieć, czy to wina akumulatora i porównać pojemności (i dalej nawijka jego życia)  :facepalm:  :facepalm:  :facepalm:

4. Takich sytuacji jest po kilka w miesiącu, jak nie na miejscu coś odstawiają, to przez telefon.

5. Ten rynek chyba nigdy zdrowy nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Model, marka auta nie ma kompletnie żadnego znaczenia.

2. Jak piszę w wątkach o mirkach o takich sytuacjach, to za wszystko wini się mirków, a oni żerują właśnie na takich kosmitach.

3. Sytuacja z wczoraj

" Dzień dobry, dzwonię w sprawie tego...Aktualny jeszcze?

Aktualny.

Noo ładne auto Pan sprzedaje, wie Pan co, jaki tam jest akumulator?

Słucham???

No bo wie Pan...interesuje mnie akumulator w tym samochodzie. Fabryczny jest? 

Proszę Pana, samochód ma 13 lat, więc jak może być fabryczny?

Acha, acha, no w sumie racja....Ale jakiej pojemności?Bo wie Pan, ja kupiłem już samochód, ale mi ciężko kręci i chciałem się dowiedzieć, czy to wina akumulatora i porównać pojemności (i dalej nawijka jego życia)  :facepalm:  :facepalm:  :facepalm:

4. Takich sytuacji jest po kilka w miesiącu, jak nie na miejscu coś odstawiają, to przez telefon.

5. Ten rynek chyba nigdy zdrowy nie będzie.

 

Ten rynek będzie zdrowy dopiero wtedy kiedy zaczniemy traktować akta jako maszyny użytkowe przeznaczone do konkretnego celu a nie kapliczki lub symbole statusu społecznego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprzedaję swoje poprzednie auto, książkę z pogranicza komedii i science-fiction mógłbym już spokojnie napisać.

 

Najlepszy rodzynek - klient obejrzał auto, pojeździł, posprawdzał wszystko super ekstra się podoba, historia auta przedstawiona rzetelnie na tyle na ile sam ją znam, pokrywająca się z jego własnymi ustaleniami i przemyśleniami, cena akceptowalna - gość już praktycznie z kasą jechał ale jednak zadzwonił, że nie kupi bo... auto fajne ale wolałby być oszukany, a nie tak wszystko zgodnie z prawdą.

Ściema. Przeliczył kasę i doszedł do wniosku, że jednak za drogo dla niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten rynek będzie zdrowy dopiero wtedy kiedy zaczniemy traktować akta jako maszyny użytkowe przeznaczone do konkretnego celu a nie kapliczki lub symbole statusu społecznego. 

 

A to się stanie w momencie kiedy średnie zarobki wzrosną x4, a ceny samochodów pozostaną na obecnym poziomie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię sprzedawać auta i nie lubię kupować. Co prawda z jakimiś wybitnymi kosmitami nie miałem do czynienia.

Sprzedając skodę felicię bodajże 4 letnią usłyszałem że jak na przebieg 59 kkm to silnik jest za brudny, bo znajomy ma z większym przebiegiem i ma bardziej czysty...

 

Obecne auto którym jeżdżę zamierzam użytkować tak długo jak się da...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im więcej czytam takich wątków, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że moje obecne wozidło ma u mnie dożywocie. Jak dojdzie do sytuacji, że byle eksploatacja podwaja jego wartość, to go zezłomuję i kupię nowy-używany.

Póki co, mam 13-letniego hatchbacka z nieproblemowym wręcz dieslem... niecałe 200kkm na liczniku i kołach, nie psuje się (to, co wychodzi, to czysta eksploatacja, choć kosmici twierdzą, że tak być nie powinno, bo auto w tym wieku i z takim oryginalnym przebiegiem musi mieć oryginalne tarcze, sworznie, tłumiki, itp.). A przy sprzedaży i tak bym się nasłuchał...

 

Jak też jeszcze 2 tygodnie temu myślałem, że Focus będzie ze mną jeszcze bardzo długo.

Aż 1300 km od domu przytrafiła się awaria. Niby nic: ukręcone koła pasowe wału korbowego. 300 ojro poszło...

I żona powiedziała, że tym autem już więcej w dalszą drogę nie pojedzie.

Na nic tłumaczenia, że:

-taka (lub podobna) awaria mogła się przytrafić każdemu i wszędzie

-stan tego auta jest mi znany, wszystko wymieniane/regulowane/doglądane przeze mnie na czas

-zmiana auta na inne, nawet nowsze, nie oznacza, że nie kupi się jakiejś miny.

 

Cóż, w przyszłym roku zamiast wakacji w Cro będzie zmiana auta i z pewnością kilka nowych wątków na kilku forach nt. awarii i obsługi nowego auta :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to się stanie w momencie kiedy średnie zarobki wzrosną x4, a ceny samochodów pozostaną na obecnym poziomie.

 

Dokładnie.

 

Obecne auto którym jeżdżę zamierzam użytkować tak długo jak się da...

 

Ja zmieniam samochody wtedy gdy ich codzienne użytkowanie staje się kłopotliwe z powodu awaryjności. Lancerem jeżdżę już 7 i pół roku - jestem ciekawy kiedy zacznie się sypać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

5. Ten rynek chyba nigdy zdrowy nie będzie.

 

Będzie zdrowy, jak ludzie zaczną wykonywać pracę na której się znają i mają czas, a nie pracę handlarzy samochodów.

 

A to mniej więcej będzie tak wyglądało, że odstawiasz swój samochód w rozliczeniu do salonu samochodowego i bierzesz kolejny.

 

Takimi kosmitami już się martwi pracownik salonu, a nie Ty. To jest jego praca i on tam siedzi żeby takich cieciów obługiwać.

 

No i żeby tak się stało, niestety musimy deko więcej zarabiać, bo salon nie zajmuje się naszym starym autem za darmo. Musimy się pogodzić z tym, że stracimy ze 1-3tyś na takiej transakcji w porównaniu do tego jakbyśmy się sami bujali ze sprzedażą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to na szczęście moje punto sprzedałem bez wielkich przebojów... fura w cenie roweru - z typową bolączką, czyli podłoga w stanie... no średnim (ale jeszcze bez napędu a'la Flinstsone ;] ) - jako, że i tak chciałem zmieniać to nie chciało mi się tego robić.

Pierwsze pytania przez telefon "jak progi i podłoga?" - odpowiedź zgodna ze stanem faktycznym - progi są, podłogę bierze.

99% klientów odpadało - jeden facet przyjechał, zajrzał pod spód, odpalił silnik, pomerdał kierownicą- wypłacił kasę i pojechał :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ten rynek będzie zdrowy dopiero wtedy kiedy zaczniemy traktować akta jako maszyny użytkowe przeznaczone do konkretnego celu a nie kapliczki lub symbole statusu społecznego. 

 

Tu nie o mentalność chodzi, ale o dobrobyt. Jak nowy samochód będzie dla nas odczuwalnym wydatkiem rzędu np. 23 000 zł, a nie 69 000 zł, jak dla przeciętnego Niemca czy Francuza,  wtedy rynek znormalnieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


-zmiana auta na inne, nawet nowsze, nie oznacza, że nie kupi się jakiejś miny.

 

Coś w tym jest. Znajomy starym śmigał bezawaryjnie, a przynajmniej bez lawetowo. Żona go namówiła na nowy (Octavia) i w okresie gwarancji 3 razy laweta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach



A to mniej więcej będzie tak wyglądało, że odstawiasz swój samochód w rozliczeniu do salonu samochodowego i bierzesz kolejny.

Właśnie jak u Oziego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie jak u Oziego...

 

U nas też tak możesz, ale aż tak dużo ludzi z tego nie korzysta.

Po pierwsze dlatego, że jednak tracisz naszą średnia krajową na tym (netto). A po drugie dlatego że ludzie też aż tak chętnie auta używanego od dealera nie kupują. Kwiatki w stylu kręconych liczników u dlearów też były nagłaśniane. Może być taka sama mina jak z komisu w Radomiu.

 

Jak nie będzie mirkowych zachowań u dealerów, a z miesięcznej średniej zrobi się tygodniówka, to będzie to normalką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to się stanie w momencie kiedy średnie zarobki wzrosną x4, a ceny samochodów pozostaną na obecnym poziomie.

 

nie. zarobki tutaj nie mają nic do rzeczy. bo do każdych zarobków znajdziesz odpowiednio tanie auto. 

 

ale IMHO kosmitów jest coraz mniej, bo powoli powoli auto zaczyna w naszej mentalności zajmować swoje należyte miejsce... tak jak spad napisał... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło mi się już wcześniej sprzedawać swoje auta i było ok, ale teraz to już szlak mnie trafia. Dzwonią tacy dziwni ludzie, że mam wrażenie, że to jakiś matrix.

 

Każdy kto sprzedawał auto - czyli pewnie każdy na AK ma pewnie takich historii...

 

Najzabawniej sprzedawało mi się Astrę GSI. no bo to przecież w mentalności targetu tego auta (wtedy też to dotyczyło mnie - auto sportowe). Miałem wersję 125 KM.

 

1. Pytanie: "Dlaczego sprzedaję?" - "bo chcę coś mocniejszego" - "Parsk... mocniejszego niż GSI? nie rozumiem..." - zostałem wyśmiany :)

2. Pytanie: "co było ostatnio robione?" - mowie: "Hamulce, nowe tarcze i klocki + tarcze przetaczane, bo zaczęły bić"... - "Przetaczane tarcze? przy takiej mocy?"

3. "Ładny wydech - głośny?" - nie, to homologowany XXXXX (jakaś marka). "ok, dziękuję"

 

 

Pamietam też jak Golfa MK2 sprzedawałem. Gówniarskie lata... Auto pełnoletnie było wtedy. Zadzwoniła miła pani, powiedziała że kupi, chce go tylko sprawdzić w SKP... ale jak przyjadę do niej do koscierzyny (60 KM). Gupi ja - pojechałem, z ojcem na 2 auta (ojciec mechanik z 40 letnim stażem)... bo auto w 100% sprawne było.

 

A w SKP w kościerzynie... jakiś zlot praktykantów z technikum... każdy ekspert.

 

I znaleźli:

1. wyciek paliwa z baku (= woda, bo lało tego dnia)

2. korozję (o której mówiłem 2 razy przez telefon)

3. silnik dziwnie stukał (to był w pięknym stanie 1.6 TD)

4. jedno światło nie działa (= VW, stał na postojowych z załączonym kierunkowskazem)

5. szkoda że 3 drzwiowy (=tutaj nie mam argumentu :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


5. szkoda że 3 drzwiowy (=tutaj nie mam argumentu )

 

Haha, przypomniałeś mi coś.

Jak raz przyszło mi do głowy sprzedawać Nubirę, to przyjechał gość oglądać i wszystko mu się podobało. Ale nie kupił, bo to 2.0, a nie 1.6.

I co ja miałem z tym zrobić?  :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło mi się już wcześniej sprzedawać swoje auta i było ok, ale teraz to już szlak mnie trafia. Dzwonią tacy dziwni ludzie, że mam wrażenie, że to jakiś matrix.

- Pierwszy gość dzwonił 3 razy w różnych odstępach czasu, za każdym razem miał przyjechać pooglądać tylko coś mu wypadało, przy okazji naopowiadał mi jak b. chce kupić auto od 1 właściciela z polskiego salonu. Każda rozmowa trwała ok 5 min., w tym czasie nasłuchałem się o jego żonie i o tym jak ciężko kupić dobre auto, miałem już dość i w końcu powiedziałem mu, żeby zaczął zadawać konkretne pytania bo nie mam czasu, rozłączył się i mam spokój.

- Druga to kobieta zapyt. o to czy malowany, auto bite nie było, ale malowane już tak (rdza na nadkolach z przodu) miałem zdjęcia z przed i jej dosłałem, miała przyjechać, cisza

- no i dzisiaj rodzynek, dzwoni pan wypytuje o dwumasę, udzielam informacji, że na obecną chwilę wszystko ok, pan chce przyjechać wieczorem z mechanikiem, ja sprawdziłem gdzie mógłby sobie na kanał wjechać (jego życzenie), 2 godziny później gość do mnie dzwoni i prawie wyzywa od złodziei i oszustów bo auto ma 176 tys to dwumasa na pewno do wymiany a 11 letni samochód z takim przebiegiem to właściwie złom bo powinien mieć mniej km bo jak on sprzedawał 10 latka to miał 90 tys. km.i oczywiście chce gwarancji obniżenia ceny o więcej niż wcześniej (wcześniej tel. ustaliliśmy, że ok 1 tys. mogę opuścić)

Ja już nie wiem, czy rynek samochodów używanych tak się zmienił czy tylko ja mam do sprzedania auto dla idiotów i dlatego oni do mnie dzwonią. (pacjent to golf plus z 2005 1.9 tdi)

a myślisz że dlaczego teraz tacy debile ? dlatego że Mirki zepsuli ten rynek. Cofając liczniki , wciskając rozbitki i ulepy... Ale trafiają się też normalni kupujący... najlepsi są Mirkowie który przyjeżdzają i chcą kupić auto o 5-7 tyś taniej :d 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie. zarobki tutaj nie mają nic do rzeczy. bo do każdych zarobków znajdziesz odpowiednio tanie auto. 

 

ale IMHO kosmitów jest coraz mniej, bo powoli powoli auto zaczyna w naszej mentalności zajmować swoje należyte miejsce... tak jak spad napisał... 

 

Oczywiście, że o zarobki. Bo jeżeli za nowy miałbym dać 23 tys zł zamiast 69 tys, to nikt nie pierdzieliłby się ze sprzedażą prywatną i wysłuchiwaniem żali i lamentów, nikt nie traciłby czasu na przeglądanie ogłoszeń, jeżdżenie, szukanie  i zamartwianie się czy sprzedający nie chce mnie wciągnąć na minę. Po prostu szłoby się do salonu jak po każdą inną rzecz, a jak się zużyje to do skupu, albo na utylizację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

combo - ewenementów jest sporo, a do tego sprzedajesz auto przyciągające specyficznych klientów... niestety

 

Dokładnie, trochę kosmitów jest, a pewne marki/modele ich jeszcze przyciągają. Dodatkowo wśród tej grupy pojazdów więcej ulepów  ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Będzie zdrowy, jak ludzie zaczną wykonywać pracę na której się znają i mają czas, a nie pracę handlarzy samochodów.

 

Nie będzie zatem. Bo to nierealne i handlarzy samochodów w każdym państwie jest pełno, a w PL to sport narodowy,  w każdej miejscowości jest po kilku i prześcigają się w pomysłach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło mi się już wcześniej sprzedawać swoje auta i było ok, ale teraz to już szlak mnie trafia. 

   Który "szlak".

Na Giewont a może na Gubałówkę czy jakiś inny?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie wiem, czy rynek samochodów używanych tak się zmienił czy tylko ja mam do sprzedania auto dla idiotów i dlatego oni do mnie dzwonią. (pacjent to golf plus z 2005 1.9 tdi)

 

Ludzie to debile, tak ogólnie.

Przy okazji, część z nich - od czasu do czasu - chce kupić samochód. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w PL to sport narodowy, w każdej miejscowości jest po kilku i prześcigają się w pomysłach.

To sa leworeczne nieroby. Mieli w zyciu moze ze dwa auta, i mysla, ze sa specami i na kombinowaniu oszukuja ludzi, zarabiajac na tym pieniadze, ktorych nie zarobiliby tak prosto w firmach, czy innych instytucjach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie to debile, tak ogólnie.

Przy okazji, część z nich - od czasu do czasu - chce kupić samochód. 

pierwsze zdanie ujalbym nieco delikatniej "wielu z ludzi to ...", drugie najzupelniej prawdziwe.

 

Z ww. faktami najlepiej sie pogodzic ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że o zarobki. Bo jeżeli za nowy miałbym dać 23 tys zł zamiast 69 tys, to nikt nie pierdzieliłby się ze sprzedażą prywatną i wysłuchiwaniem żali i lamentów, nikt nie traciłby czasu na przeglądanie ogłoszeń, jeżdżenie, szukanie  i zamartwianie się czy sprzedający nie chce mnie wciągnąć na minę. Po prostu szłoby się do salonu jak po każdą inną rzecz, a jak się zużyje to do skupu, albo na utylizację.

aha. no bo w zamożnych krajach, rynek używanycch aut nie istnieje co nie? kupują nowe a po 3 latach zostawiają w lesie przy drodze... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A idź Pan w c...

 

Bawiłem się jakiś czas temu w mirkowanie, właśnie ludzie mnie wykończyli. Dla mnie to była bardziej odskocznia od pracy niż zarobek, więc z lekkim żalem zrezygnowałem.

 

Wystawiłem swojego prywatnego Scenica - przyjechali, oglądają, to fajne, to super, no pięknie, przejedziemy się, dałem kluczyki, wrócili za kwadrans, no auto rewelacja, ale nie chcemy bo nie ma haka... acha

Golf III - Janusz, Grażyna i Sebastian. Fachowo pokręcił kierownicą, zajrzał pod auto ( z tej pozycji mógłby widzieć co najwyżej oberwany tłumik, ale oberwany nie był więc wyprostował się z wiedzą identyczną jak przed skłonem), jazda próbna. Ci mnie wqr...i najbardziej, bo prosili żeby znaleźć chwilę w niedzielę, czego nie lubię, bo niedziela dla rodziny. Całość oględzin trwała ze 40 minut, oczywiście jazda była, itepe itede, no oni pomyślą bo Sebastian w przyszłym (k..a jego niedorobiona mać), w przyszłym roku zdaje prawo jazdy i wtedy dokładnie czegoś takiego by szukali.

Niedzielny obiad w du...ę, żona zła, dziecko smutne.

 

Olałem temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sprzedawałem Lanosa, to miałem pytanie przez telefonik takie: 

"Szanowny Panie czy auto zostało ochrzczone przez księdza? , bo ja jestem osoba wierząca i do auta nie katolickiego nie wsiądę...."

Auto za pól krajowej pensji.....

A drugi przyjechał z wahadełkiem i mierzył mu "dobre pole energetyczne".

Debili nie brakuje na tym padole...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a myślisz że dlaczego teraz tacy debile ? dlatego że Mirki zepsuli ten rynek. Cofając liczniki , wciskając rozbitki i ulepy... Ale trafiają się też normalni kupujący... najlepsi są Mirkowie który przyjeżdzają i chcą kupić auto o 5-7 tyś taniej :d 

Pozostaje mi czekać na normanego klienta.........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdura!

 

Jak byłem dzieciakiem to wypłata była około 800pln a w 2016 jest 4200pln. 

 

 

 

I wykresik za lata 1990-2010 

 

s2.jpg

 

Fajnie jakby się komus udało znaleźć cenę podstawowego Opla Astry/VW Golfa powiedzmy od roku 1997. Około tego roku inflacja była już taka w miarę stabilna.

Byłoby porównanie średnich zarobków do przeciętnego kompakta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja w październiku będę pewnie sprzedawał golfa.... ciekawe jakie przypadki ja będę miał... nie omieszkam napisac....

 

Pewnie napiszesz do mnie, dasz mi dobrą cenę i sprzedaż golfa  :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inflację oczywiście pominąłeś ;) No i to, że krzywa wzrostu się wypłaszcza ?

 

 

A kto pyta o inflacje? Pytasz o zarobki to masz i nie becz tylko do roboty się weź marudo  :oki:

 

Średnia krajowa to jedno a średnia AK to jak wiadomo 10 koła+ netto, bez delegacji i komórki  :phi: co przy przyjęciu odpowiedniej inflacji to i tak 4x więcej z palcem w kakao.  :phi:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie napiszesz do mnie, dasz mi dobrą cenę i sprzedaż golfa  :hehe:

 

:hehe:  :oki:  :hmm:  :hmm:  :hmm:

pożyjemy zobaczymy.... na razie plan jest taki że w październiku gdzieś sprzedać, a po nowym roku poszukam coś nowego (gdzieś koło kwietnia) a w tym czasie pojeździmy żony renówką... a w razie potrzeby jest jazz siostry dostępny (stoi w garażu prawie cały czas). a po nowym roku coś będzie na tapecie z: C4 Picasso/Scenic/Pug 5008/Toyka Verso/HGW co jeszcze :] chyba że namówię żonę na mondeo/avensisa/superba.... albo żona mnie na octawię 2 FL :]

zobaczymy... pertraktacje trwają :] w każdym bądź razie chcemy coś gdzie z tyłu wejdą 2 foteliki i w razie potrzeby jeszcze 1 osoba pojedzie (bez ścisku) i żeby miało więcej miejsca z tyłu na nogi niż golf 4 i bagażnik  nie mniejszy niż golf 4 kombi do linii okien (czyli jakieś minimum 450 litrów)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:hehe:  :oki:  :hmm:  :hmm:  :hmm:

pożyjemy zobaczymy.... na razie plan jest taki że w październiku gdzieś sprzedać, a po nowym roku poszukam coś nowego (gdzieś koło kwietnia) a w tym czasie pojeździmy żony renówką... a w razie potrzeby jest jazz siostry dostępny (stoi w garażu prawie cały czas). a po nowym roku coś będzie na tapecie z: C4 Picasso/Scenic/Pug 5008/Toyka Verso/HGW co jeszcze :] chyba że namówię żonę na mondeo/avensisa/superba.... albo żona mnie na octawię 2 FL :]

zobaczymy... pertraktacje trwają :] w każdym bądź razie chcemy coś gdzie z tyłu wejdą 2 foteliki i w razie potrzeby jeszcze 1 osoba pojedzie (bez ścisku) i żeby miało więcej miejsca z tyłu na nogi niż golf 4 i bagażnik  nie mniejszy niż golf 4 kombi do linii okien (czyli jakieś minimum 450 litrów)

Z ww. świetnie mi się jeździło 5008. :oki:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.