Skocz do zawartości

Jazda próbna przed zakupem/sprzedażą??


dawiddawidowski

Rekomendowane odpowiedzi

A ja jak kupowałem używane to jeździłem do oporu i nikt nie robił problemów. Raz dostałem kluczyki i sprzedający sobie poszedł, powiedziawszy mi uprzednio żebym wrócił jak sobie pojeżdżę, posprawdzam i mi się spodoba.

Z kolei jak ja sprzedawałem to też nikomu problemów nie robiłem.

 

Od takiego co by chciał kasy w reklamówce bym nie kupił i tyle. Świat się nie zawali, on sprzeda komu innemu, ja kupię od kogo innego.  :ok:

 

No dokładnie o to chodzi, Ty nie musisz kupić u mnie, ja nie muszę sprzedać Tobie. Przecież to takie proste.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście, że spełniam wymagania. Umyłem, odkurzyłem, przygotowałem dokumenty, przewiozłem, pojechałem do mechanika, poczęstowałem herbatą/kawą.

Ale o swoje interesy też muszę zadbać. Poza tym , nie honoruję ekspertyz domorosłych "znafców" co to jadąc po dziurach "wyczujom" co do naprawy jest. Od tego jest mechanik.

Auto za trzydzieścipare tyś, w pełni bezwypadkowe, szkoda by było.

Jak sprzedawałem renówkę za 6 tyś, klient dostał kluczyki i pojeździł po parkingu, ja stałem na chodniku.

Tak samo ja ty komus nie ufasz tak samo on nie musi Tobie. Tak ze do normalnosci droga daleka. A i podwojne standardy tez do tego nie doprowadza.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie kiedys mechanik stwierdzil, ze padla upg, a w rzeczywistosci padniety byl termostat. Ja wole sam auta sprawdzac, a nie liczyc na szczesliwy traf.

Pozatym sprzedawales auto uzywane, kilkuletnie, ktore czasy swietnosci ma juz dawno za soba. A zachowujesz sie, jakby to bylo Ferrari z salonu

 

Mało tego. Auto ręcznie nawoskowane. Kupujący zapewniał, że będzie o samochód dbał i żebym był spokojny i takie tam. Cała operacja odbyła w miłej, sympatycznej atmosferze, obie strony w pełni zadowolone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak samo ja ty komus nie ufasz tak samo on nie musi Tobie. Tak ze do normalnosci droga daleka. A i podwojne standardy tez do tego nie doprowadza.

Ale to jest właśnie normalność, ograniczone zaufanie to nic nienormalnego. Przedstawiliśmy z kupującym swoje warunki i obaj je przyjeliśmy.

Nie zmusiłem kupującego żeby zostawił córkę pod opieką moich trzech rosłych kolegów jako zastaw czy coś w tym stylu. A ładna była. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie. Ograniczone zaufanie. Ja nie ufam w to co mowisz i chce zabezpieczenia na poczet oszustwa. I dla Ciebie to ja jestem kosmita. Ty nie ufasz mi i chcesz zabezpieczenia na poczet szkody. I to jest dbanie o interesy...

Jakie to szczescie spotykać normalnych inaczej...

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co by się stało jakbyś poszedł w plener, skasował auto doszczętnie i poniósł smierć. Do tego okazałoby się że masz 18 lat a cały Twój  majątek to tylko 10% wartości pojazdu bo resztę miałeś sfinansować z kredytu?

 

Albo po co daleko szukać -  jesteś Twinsenem i wisisz do banków 120 kPLN nic swojego nie mając.

 

Wiesz gdzie można sobie wsadzić taki kwit jak powyżej?

A no to wtedy to pech. Generalnie prawdopodobieństwo jest małe, a ja nie jestem pesymistą, więc na tyle wierzę kupującym, że są rozsądni i działają w dobrej wierze. Jakby mi się coś nie podobało, to bym pogonił i heja - nie mam z tym problemu by zwrócić komuś uwagę. Cóż- na razie bezproblemowo wszystkie swoje samochody bezproblemowo sprzedawałem pierwszego dnia po wystawieniu.

Salony samochodowe stosują podobne oświadczenie. Jeżeli ktoś lubi sobie kwit gdzieś wsadzać, to może sobie wsadzać jeśli mu to sprawia przyjemność. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie. Ograniczone zaufanie. Ja nie ufam w to co mowisz i chce zabezpieczenia na poczet oszustwa. I dla Ciebie to ja jestem kosmita. Ty nie ufasz mi i chcesz zabezpieczenia na poczet szkody. I to jest dbanie o interesy...

Jakie to szczescie spotykać normalnych inaczej...

 

Zabezpieczeniem na poczet tego, że mówię nieprawde jest wizyta u mechanika, na którą się zgadzam i poświęcam na to mój cenny czas. I klienta, którego tego wymaga nie uznaję za kosmitę. Więcej, jest to dla mnie całkowicie normalne. tak samo jak zabezpieczenie na wypadek uszkodzenia mojego jeszcze pojazdu. Nic się nie stanie to nikt nic nie traci, nie ma tu jakiejś nadmiernej podejrzliwości. Danie komuś swojego samochodu nie mając pojęcia kto to i czy umie jeździć to lekkomyślność. Zwykle nic złego się nie dzieje, ale jeśli to ja zostanę z kłopotem, a tego nie chce.

 

Jeśli ze względu na to postrzegasz mnie jako normalnego inaczej, to trudno. W sumie mam to w dupie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak samo ja nie mam obowiązku spełniać zachcianki czy życzenia sprzedającego. Jemu z reguły bardziej zależy niż mi. To ja mam $ na zakup...ale jak sie nie podoba to może szukać kupca i 3 lata...co mnie to :P

 

Wiesz, to działa w dwie strony: masz kasę, OK. To wejdź do tej kasy i pojedź gdzieś. Nie da się? No widzisz, a przecież Ci nie zależy... :}

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze u ciebie. U mnie w miescie na swiatlach, zdazy moze 5 aut. Jak trafia sie tacy jak Ty, to przejada dwa. A w kolejce 20. Ale Tobie to oczywiscie zwisa, bo masz kiepskie sprzeglo

 

Nie znasz mnie, nie wiesz, jak jeżdżę, więc nie oceniaj, proszę.

Naprawdę uważasz, że do sprawnego ruszenia jest konieczne oczekiwanie kilkadziesiąt sekund z wbitym biegiem?

Przed zamkniętym przejazdem kolejowym też mam stać "na sprzęgle"? :hmm::nie_wiem:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A no to wtedy to pech. Generalnie prawdopodobieństwo jest małe, a ja nie jestem pesymistą, więc na tyle wierzę kupującym, że są rozsądni i działają w dobrej wierze. Jakby mi się coś nie podobało, to bym pogonił i heja - nie mam z tym problemu by zwrócić komuś uwagę. Cóż- na razie bezproblemowo wszystkie swoje samochody bezproblemowo sprzedawałem pierwszego dnia po wystawieniu.

Salony samochodowe stosują podobne oświadczenie. Jeżeli ktoś lubi sobie kwit gdzieś wsadzać, to może sobie wsadzać jeśli mu to sprawia przyjemność. 

 

Widzisz, salony potrzebują takie pismo żeby nie mieć kłopotów z TU gdy będą korzystały z AC jak coś się wydarzy. Jak nie masz AC to takie pismo jest niepotrzebne, bo obowiązek naprawienia szkody przez sprawcę wynika z KC i nie ma znaczenia czy miał/nie miał prawa jazdy, był trzeźwy itd.

 

Ja na taką sprzedaż patrzę przez inny pryzmat  - np. przyjeżdża klient kupić motocykl który robi setkę w 3 sekundy i ma 200 koni, pierwszy raz widzisz go na oczy, pół biedy jak przyjechał na innym moto to można zobaczyć czy ogarnia. Puścisz go samego bez kasy?  Mnie na to nie stać ale gratuluję wiary w ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabezpieczeniem na poczet tego, że mówię nieprawde jest wizyta u mechanika, na którą się zgadzam i poświęcam na to mój cenny czas. I klienta, którego tego wymaga nie uznaję za kosmitę. Więcej, jest to dla mnie całkowicie normalne. tak samo jak zabezpieczenie na wypadek uszkodzenia mojego jeszcze pojazdu. Nic się nie stanie to nikt nic nie traci, nie ma tu jakiejś nadmiernej podejrzliwości. Danie komuś swojego samochodu nie mając pojęcia kto to i czy umie jeździć to lekkomyślność. Zwykle nic złego się nie dzieje, ale jeśli to ja zostanę z kłopotem, a tego nie chce.

Jeśli ze względu na to postrzegasz mnie jako normalnego inaczej, to trudno. W sumie mam to w dupie.

Wiec napisze prosto bo ironia nie dociera.

Zanim w ogóle pojade obejrzec auto, domagam sie zabezpieczenia swoich interesow. Klauzuli ze jesli opis nie jest zgodny ze stanem, zwracasz mi koszty.

Tym samym jest albo nie zezwalanie na prowadzenie przed nabyciem albo żądanie kaucji/podpisania umowy i wyplacenia kwoty naleznej...

Skoro wiec moje zadania sa dla Ciebie zadaniami kosmity, to jak naywasz swoje "reguly normalnosci".

A mechanik.... Wiekszosc spoleczenstwa ma o nich kiepskie zdanie. Ich trz wielu uwaza za oszustow i kretaczy... Przekonaj mnie, mechanika samochodowego ze sie myla.

Jak dla mnie to EOT. Prezentowane podwojne standardy niczego nie polepsza. Reszta to strzepienie jezyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, salony potrzebują takie pismo żeby nie mieć kłopotów z TU gdy będą korzystały z AC jak coś się wydarzy. Jak nie masz AC to takie pismo jest niepotrzebne, bo obowiązek naprawienia szkody przez sprawcę wynika z KC i nie ma znaczenia czy miał/nie miał prawa jazdy, był trzeźwy itd.

 

Ja na taką sprzedaż patrzę przez inny pryzmat  - np. przyjeżdża klient kupić motocykl który robi setkę w 3 sekundy i ma 200 koni, pierwszy raz widzisz go na oczy, pół biedy jak przyjechał na innym moto to można zobaczyć czy ogarnia. Puścisz go samego bez kasy?  Mnie na to nie stać ale gratuluję wiary w ludzi.

 

Zawsze mam AC. Pismo kiedyś przygotowałem po to, żeby w przypadku ew. problemów wykazać iż dopełniłem należytej staranności i sprawdziłem przed jazdą czy pacjent posiada ważne uprawnienia do prowadzenia samochodu, że nie jest pod wpływem niczego itp - naby w razie czego nikomu nie wpadło do głowy zarzucić mi niedbalstwo. Tak zgadza się - 415 kc załatwia sprawę naprawienia szkody.

 

Fakt - motocykla bałbym się dać do jazdy - za duże ryzyko. Choćby może się przewrócić przy wsiadaniu, albo robiąc nawrót. Ja wszystkie samochody sprzedaję pod domem albo pod pracą, gdzie są równe ale wąskie uliczki, prawidłowo zbudowane progi, światła, generalnie samochodem nie da rady pofruwać. Podziwiam natomiast odwagę sprzedawców w salonie, którzy wsiadają z człowiekiem którego nie znają do 300-konnego kompaktu i jadą na autostradę lub podmiejską krętą dróżkę. Chapeau bas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie o to chodzi, Ty nie musisz kupić u mnie, ja nie muszę sprzedać Tobie. Przecież to takie proste.

 

 

Śmieszą mnie tacy ludzie. Co to znaczy "nie muszę sprzedać tobie"? Chcesz sprzedać czy nie? Wystawiłeś ogłoszenie czy nie? Klientem jest ten kto kładzie $$$ na stół. Inny ci da jakieś lepsze banknoty, z lepszego papieru czy co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiec napisze prosto bo ironia nie dociera.

Zanim w ogóle pojade obejrzec auto, domagam sie zabezpieczenia swoich interesow. Klauzuli ze jesli opis nie jest zgodny ze stanem, zwracasz mi koszty.

Tym samym jest albo nie zezwalanie na prowadzenie przed nabyciem albo żądanie kaucji/podpisania umowy i wyplacenia kwoty naleznej...

Skoro wiec moje zadania sa dla Ciebie zadaniami kosmity, to jak naywasz swoje "reguly normalnosci".

A mechanik.... Wiekszosc spoleczenstwa ma o nich kiepskie zdanie. Ich trz wielu uwaza za oszustow i kretaczy... Przekonaj mnie, mechanika samochodowego ze sie myla.

Jak dla mnie to EOT. Prezentowane podwojne standardy niczego nie polepsza. Reszta to strzepienie jezyka.

Problem w tym, że to czy opis jest zgodny ze stanem jest bardzo subiektywną sprawą.Ja mogę Ci podpisać takie oświadczenie, ale moje ogłoszenie ograniczy się wtedy do marki,modelu,rocznika,przebiegu i wyposażenia bo tego jestem pewien.Auto powinno być bezwypadkowe, ale kto wie czy nie było uszkodzone w transporcie więc tego już Ci nie napiszę.Na każde pytanie o coś poza tym co wymieniłem będę odpowiadał nie wiem. Myślisz że takie ogłoszenie zainteresuje Ciebie jako kupującego i zdecydujesz się na zakup ? Jak nie będziesz chciał tego kwitu to Ci powiem że jest bezwypadkowe i odpowiem na każde pytanie jakie zadasz zgodnie z posiadaną wiedzą.

Kolizja jest zero/jedynkowa albo kupujący ją spowodował albo nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiec napisze prosto bo ironia nie dociera.

Zanim w ogóle pojade obejrzec auto, domagam sie zabezpieczenia swoich interesow. Klauzuli ze jesli opis nie jest zgodny ze stanem, zwracasz mi koszty.

 

Jest tylko pewna różnica.

Niezgodność stanu faktycznego z opisem może wynikać z Twojej subiektywnej oceny nie popartej żadnymi faktami, a uszkodzenie samochodu w czasie jazdy próbnej jest faktem niezbitym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmieszą mnie tacy ludzie. Co to znaczy "nie muszę sprzedać tobie"? Chcesz sprzedać czy nie? Wystawiłeś ogłoszenie czy nie? Klientem jest ten kto kładzie $$$ na stół. Inny ci da jakieś lepsze banknoty, z lepszego papieru czy co?

Wystawiłem ogłoszenie i podałem warunki, jeśli ktoś ich nie spełnia to nie muszę mu sprzedać, to chyba oczywiste. Co Cię śmieszy w takim układzie.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Wy sie wszyscy z choinki urwaliscie? Czy 500+ spowodowalo chec zakupu samochodu przez osoby co do tej pory jezdzili PKS? Normalne, ze jak widze kogos normalnego kto chce kupic to On prowadzi ja siedze obok. Zawsze mozna zaciagnac reczny wylaczyc silnik i podziekowac. Ilez to mieliscie przypadkow zeby ktos 200 po miescie jechal etc? Przeciez to po twarzy widac kto przychodzi i jakie ma intencje. Kosmitow nie brakauje ale widac, ze polowa ak nie ma mozgu tylko siano w glowie. IMO temat mozna przeniesc na hp.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Klauzuli ze jesli opis nie jest zgodny ze stanem, zwracasz mi koszty.

Tym samym jest albo nie zezwalanie na prowadzenie przed nabyciem albo żądanie kaucji/podpisania umowy i wyplacenia kwoty naleznej...

 

Boże chroń mnie przed takimi kosmitami.  :facepalm:  :facepalm:  :facepalm:

 

A jak napiszę w ogłoszeniu rocznik, pojemność i stan dobry.

 

To jak przyjedziesz i znajdziesz ryskę na 15 letnim samochodzie, to będzie to zgodne z opisem czy nie?

 

Z takimi nygusami co to mają paletę życzeń i burackim bądź roszczeniowym tonem je wypowiadają w ogóle nie mam zamiaru się umawiać i tracić czasu-typ podobny do tych co to stawiają mi warunki nie widząc samochodu ile mam zarobić na nim.

 

Opanuj się człowieku, bo to co piszesz to nie jest normalne. Nikt normalny nie zgodzi się na jakiekolwiek zwracanie kosztów, bo w samochodzie używanym ustalenie stanu faktycznego z opisem to jakaś fikcja i każdy NORMALNY o tym wie, że różnice nawet nie w opisie, a w stanie rzeczywistym przez dobrych mechaników będą różne i w zależności do którego byśmy podjechali albo auto bym sprzedał, albo zwracał koszty.  :pukpuk:  :pukpuk:  :pukpuk:

Pisząc zawieszenie w bardzo dobrym stanie (czyli nic nie stuka, sztywno, porządnie się prowadzi) kłamiesz jako ogłoszeniodawca czy nie?Bo jestem w stanie Ci udowodnić, że w zależności od humoru mogę zrobić z Ciebie kłamcę, i zwracałbyś koszty, albo człowieka mówiącego prawdę i kupiłbym to auto.

 

Stany oceny samochodów przez kupujących są tak różne, że jakiekolwiek zwroty kasy za przyjazdy to fikcja i wymysł kosmitów, takich jak wyżej. Kupujący przyjeżdża i albo dany egzemplarz mu się podoba, albo nie, albo robimy deal, albo nie. Jak miałbym jako sprzedawca fundować wycieczki kupującym to dawno bym poszedł z torbami, bo by mnie zalali Ci co to po niedzielnym rosole nie mają co robić i robią sobie objazdówki.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak bym z tepakami pisal. Nie o ryski chodzi. I nigdy nie chodzilo. Nie o roznice w nazwie koloru. Nie o ryski. Chodzi o niezgodnosc stanu faktycznego z opisem. Jak naklamiesz ze auto nie bite, a wychodzi ze ulep z 3 zlozony, to oczywiscie ktos sie czepia. Jak napiszesz ze bez korozji a tam gazety zabiteksowane to oczywiscie ktos sie czepia. Dlatego wole z normalnymi inaczej w/g waszych rozumowan zrobic interes niz z kimkolwiek takiego pokroju.

I w sumie niewazne sa gwarancje wasze. Nie o to mi chodzi. Ba, zwisa mi to kalafiorem. Wykazuje tylko ewidentne podwójne standardy.

Wy sie chcecie zabezpieczyc. Ale jak ktos sie chce zabezpieczyc to juz wielkie ajwaj. Polaczkowate toto dosc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Chodzi o niezgodnosc stanu faktycznego z opisem.

 

Ryska też może być powodem do zarzutu o niezgodności stanu faktycznego z opisem.

 


ak naklamiesz ze auto nie bite, a wychodzi ze ulep z 3 zlozony, to oczywiscie ktos sie czepia.

 

Oczywiście, ale to jest skrajność, a są jeszcze stany pośrednie. Np ocierka parkingowa i malowanie drzwi tył, błotnika tył, zderzaka tył-i tu dywagacje, bo jeden powie, że bity, inny że nie i znowu można dwie łatki przypiąć dobrą i złą.

 


Jak napiszesz ze bez korozji a tam gazety zabiteksowane to oczywiscie ktos sie czepia.

 

Oczywiście. Ale jak napiszę blacharka w dobrym stanie, a taki kupujący znajdzie pryszcza w 15 latku, to powie przecież, że niezgodne z opisem.

 


Dlatego wole z normalnymi inaczej w/g waszych rozumowan zrobic interes niz z kimkolwiek takiego pokroju.

 

Wątpię by ktokolwiek normalny zadeklarował się, że odda Ci kasę za wycieczkę jak coś nie będzie Ci pasować. Jeśli robiłeś z takimi interesy, to po prostu znalazłeś bratnią duszę, ale nie myl tego z normalnością. Idąc do sklepu też dzwonisz i roszczeniowym tonem stawiasz warunki, że jak bułka będzie bardziej spieczona niż powinna to mają Ci kasę za dojazd oddać?Nie nazywaj tego normalnością.

 


Wykazuje tylko ewidentne podwójne standardy.

Które sam jak widać stosujesz  :ok:


Wy sie chcecie zabezpieczyc.

Tak właśnie. Jako właściciele dbamy o sprzedawany produkt-coś w tym dziwnego?


Ale jak ktos sie chce zabezpieczyc to juz wielkie ajwaj.

Taki mały szczegół, że sprzedający chce się zabezpieczyć nie robiąc nikomu krzywdy finansowej, Ty chciałbyś się zabezpieczyć czyimś kosztem. Dokładnie tak jak mówisz-Polaczkowate toto dość  :ok:


Polaczkowate toto dosc.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ryska też może być powodem do zarzutu o niezgodności stanu faktycznego z opisem.

 

Nie, jeśli o niej napiszesz

 

 

Oczywiście, ale to jest skrajność, a są jeszcze stany pośrednie. Np ocierka parkingowa i malowanie drzwi tył, błotnika tył, zderzaka tył-i tu dywagacje, bo jeden powie, że bity, inny że nie i znowu można dwie łatki przypiąć dobrą i złą.
 

 

Ale wystarczy o tym wspomnieć. Jako zawodowiec masz obowiązek znać towar którym handlujesz, albo jako właściciel od nowości też znasz historię, jako kolejny właściciel uzyskasz wiedzę bądź od pierwszego/poprzedniego właściciela bądź od handlarza

 

 

Wątpię by ktokolwiek normalny zadeklarował się, że odda Ci kasę za wycieczkę jak coś nie będzie Ci pasować. Jeśli robiłeś z takimi interesy, to po prostu znalazłeś bratnią duszę, ale nie myl tego z normalnością. Idąc do sklepu też dzwonisz i roszczeniowym tonem stawiasz warunki, że jak bułka będzie bardziej spieczona niż powinna to mają Ci kasę za dojazd oddać?Nie nazywaj tego normalnością.

 

Ale co znaczy nie pasować?

Jeśli auto jest bite a ty piszesz że nie...to nie jest zgodność ze stanem opisanym. Jeśli piszesz że bez śladów korozji....no czym że jest bąbel jak nie jej śladem i wiele wiele innych bajeczek "januszów"

A bułka, nie wiem czy wiesz ale zanim ją kupie mogę ją pomacać. i jak mi nie pasuje to nie biorę...a to owe macanie to coś właśnie jak jazda próbna, Nie pytam piekarza czy jest pycha, nie pytam sprzedawcy czy mi będzie w niej do twarzy. Biorę sobie w rękę i sprawdzam. Spróbuj, mniej się natniesz na bułkach

 

 

Które sam jak widać stosujesz 
 

 

Ale co ja takiego stosuję?

 

Tak właśnie. Jako właściciele dbamy o sprzedawany produkt-coś w tym dziwnego?
 

 

Czyli jak ty dbasz o swój towar to jest ok, jak potencjalny kupujący chce zadbać o swój czas i nie kupić kota w worku to już jest kosmitą...no masz rację, polaczkowate toto

 

 

Taki mały szczegół, że sprzedający chce się zabezpieczyć nie robiąc nikomu krzywdy finansowej, Ty chciałbyś się zabezpieczyć czyimś kosztem. Dokładnie tak jak mówisz-Polaczkowate toto dość

 

Taki mały szczegół, nie chcę kasy zanim przyjadę obejrzeć ulepa. Chcę kasy za to że zostałem oszukany, że straciłem czas i pieniądze na dojazd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nie, jeśli o niej napiszesz

 

Pokaż mi choć jedno ogłoszenie 15 letniego samochodu w którym są opisane wszystkie ryski i drobne niedociągnięcia. 


Ale wystarczy o tym wspomnieć. Jako zawodowiec masz obowiązek znać towar którym handlujesz, albo jako właściciel od nowości też znasz historię, jako kolejny właściciel uzyskasz wiedzę bądź od pierwszego/poprzedniego właściciela bądź od handlarza

A jak mam samochód z lakierowanym powtórnie elementem w fabryce, mam od nowości, sprzedaję, piszę bezwypadkowy, niemalowany, Ty wpadasz i co?Robisz ze mnie kłamcę i oszusta-tak?A jak samochód miał 12 właścicieli przez 15 lat?Sądzisz że ostatni wiedzą co robił pierwszy?

 


Ale co znaczy nie pasować?
Jeśli auto jest bite a ty piszesz że nie...to nie jest zgodność ze stanem opisanym. Jeśli piszesz że bez śladów korozji....no czym że jest bąbel jak nie jej śladem i wiele wiele innych bajeczek "januszów"

Pokaż mi obecnie 15 letnie auto bez grama korozji, następnie wejdź w ogłoszenia i poczytaj. Ogłoszenie to nie elaborat o samochodzie, to krótka oferta sprzedaży, jeśli interesują Cię szczegóły-dzwonisz, jeśli interesuje Cię bardziej-oglądasz, jeśli chcesz kupić-sprawdzasz. Tak to wygląda na całym świecie i nie zaklinaj rzeczywistości.

 


A bułka, nie wiem czy wiesz ale zanim ją kupie mogę ją pomacać. i jak mi nie pasuje to nie biorę...a to owe macanie to coś właśnie jak jazda próbna, Nie pytam piekarza czy jest pycha, nie pytam sprzedawcy czy mi będzie w niej do twarzy. Biorę sobie w rękę i sprawdzam. Spróbuj, mniej się natniesz na bułkach

Samochód też możesz pomacać, a jeżdżenie to takie nadgryzanie czy poślinienie bułki, a nie pomacanie. Znowu próbujesz zaklinać rzeczywistość. Masz prawo znać stan mechaniczny samochodu, ale sam nie jesteś mechanikiem by sobie urządzać pojeżdżawki po dołach moim samochodem. Przyjedziesz z mechanikiem-mogę na to zezwolić jeśli tak uznam, tak samo jeśli uznam, że jesteś na tyle normalny, rozsądny w trakcie rozmowy, że sobie poradzisz z jazdą próbną. Jeśli uznam, że nie-proponuję inne rozwiązania, ja kieruję, Ty mówisz jak mam pojechać (dynamiczniej, mniej dynamicznie etc), proponuję serwis itd.


Ale co ja takiego stosuję?

A to już napisałeś wyżej. Żądania telefoniczne o zwrot kosztów.


Czyli jak ty dbasz o swój towar to jest ok, jak potencjalny kupujący chce zadbać o swój czas i nie kupić kota w worku to już jest kosmitą...no masz rację, polaczkowate toto

Kupujący chce zadbać o swój czas kosztem sprzedającego-to jest ta polaczkowatość. Przecież przymusu oglądania danego egzemplarza nie masz, to jest Twoja dobra wola, że jedziesz 5-10-100-1000km oglądać auto-dlaczego miałbym oddać Ci choć 1 grosz w przypadku, gdy Twoje ambicje nie zostaną zaspokojone?Abstrakcją jest dla używanego samochodu opisanie wszystkich detali w ogłoszeniu do których taki człowiek jak Ty,. żądający zwrotu za podróż mógłby się przyczepić. Takich ogłoszeń nie ma nigdzie na świecie. Handel to towar, jego obejrzenie i decyzja o zakupie. Jak ktoś stawia żądania finansowe bez obejrzenia towaru, to jest najzwyczajniej w świecie głupcem-i powie Ci to każdy na świecie, nie tylko z branży motoryzacyjnej.

Zadzwoń do salonu NOWYCH samochodów i zapytaj ich czy zwrócą Ci koszty podróży, jeśli samochód będzie się różnił niż to co opisali w ogłoszeniu.


Taki mały szczegół, nie chcę kasy zanim przyjadę obejrzeć ulepa. Chcę kasy za to że zostałem oszukany, że straciłem czas i pieniądze na dojazd

Ale co znaczy oszukany?Pokaż mi jakiekolwiek ogłoszenie w polskich ogłoszeniach, które w 100% pokazuje i odzwierciedla stan samochodu. Jest to czysta abstrakcja, do której taki potencjalny kupujący jak Ty mógłby się przywalić i żądać zwrotu kosztów. Tu nie chodzi czy ktoś Cię świadomie chce oszukać czy nieświadomie-tu chodzi o zdrowy rozsądek i zrozumienie, że dla jednego bardzo dobry stan w 15 latku będzie oznaczał dobre opony, hamulce, silnik. Dla drugiego te elementy są mniej ważne bo bardziej liczy się idealna blacharka itd. Każdy piszący ogłoszenie opisuje jak to auto postrzega własnymi oczami (pomijamy celowe kłamstwo) i dla dwóch różnych osób werdykt może być dla tego samego pojazdu trup lub super samochód. Jak ja nie sprzedaję samochodu bo silnik jest zakurzony i kobieta po tym stwierdza, że samochód jest zaniedbany, pomimo, że mechanik z którym przyjechała mówi jej, że to zaleta-to ja takiej kosmitce jeszcze miałbym oddać kasę za przyjazd?Nie żartuj.  A przypadek autentyczny-z mojego żywota.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście nie kupił bym auta, którym nie miał bym możliwości przejechania się co najmniej kilka, kilkanaście kilometrów: pozycja za kierownicą, prowadzenie, praca skrzyni i sprzęgła etc. Z drugiej strony ja sprzedając auto jak najbardziej pozawalam na jazdy próbne za kierownicą, ale tylko i wyłącznie po okazaniu ważnego prawa jazdy. Aż mnie dziwi, że nikt tego nie napisał, przecież w razie "problemów" ubezpieczyciel wypnie się nawet z OC ... Ale ja też wpisuję do umowy sprzedaży stan licznika co do kilometra i dokładną datę i godzinę sprzedaży ...

 

jako kupujący to ok, ale czy jakbyś sprzedawal to chętnie każdemu dałbys się przejechać?

 

ostatnio byłem ogladać auto po oględzinach pojechaliśmy na jazdę testową, w połowie właściciel się zamienił ze mną i pokierował jak jechać łacznie z odcinkiem małym na obwodnicy by sprawdzić przyspieszenie, upewnił się czy mam prawo jazdy oraz poprosił o racjonalne podejście do tematu jako że szanuje swoje zdrowie jak i moje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ostatnio byłem ogladać auto po oględzinach pojechaliśmy na jazdę testową, w połowie właściciel się zamienił ze mną i pokierował jak jechać łacznie z odcinkiem małym na obwodnicy by sprawdzić przyspieszenie, upewnił się czy mam prawo jazdy oraz poprosił o racjonalne podejście do tematu jako że szanuje swoje zdrowie jak i moje :)

 

Trafiłeś na kosmitę ;l ...A może po prostu oboje jesteście normalni inaczej... ;l  ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Błąd, akurat jestem. To jak, mogę, mogę ?

 

Przyjedź to zobaczymy  :ok: 


Trafiłeś na kosmitę  ...A może po prostu oboje jesteście normalni inaczej... ;]

 

Trafił właśnie na normalnego-zauważ, że w połowie drogi doszło do zamiany, czyli ocenił, że pan na prawym fotelu jest normalny. Niech może Kanu napisze, czy dzwoniąc postawił mu żądania w postaci zwrotu kosztów  :hehe:  Już Ci się pomyliło w tych swoich bzdurach co wypisujesz kim jest kosmita  ;l

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda próbna przed zakupem - sprzedażą samochodu dotychczas u mnie wyglądała tak, że kupujący wsiadał za kierę i sobie testował co chciał ale coraz częściej spotykam się z tym że właściciel nie dopuszcza potencjalnego kupca za kierownicę (niezależnie czy auto za 3000zł czy 100000zł) jedynie jazda z boku      :drive:

Rozumiem, że to jakieś zabezpieczenie gdyby podczas tzw. jazdy próbnej doszło do wypadku z winy kupującego to sprzedający został by z niczym lub drastyczniej nie wykrycie jakiś usterek...       :hmm:

Czy spotkał się ktoś z tym podczas zakupu używki??       :hmm:

Czy ktoś praktykuje takie rozwiązanie podczas sprzedaży??      :hmm:

jak sprzedaję to daję, jadę na miejscu pasażera i  jak widzę że nie ogarnia/wariuje/za bardzo katuje to go grzecznie proszę najpierw o ogarnięcie się.... jak dotąd miałem 1 taki przypadek że musiałem zwrócić uwagę - gość zapierniczał jak wariat po nierówno łączonych betonowych płytach lotniska i to z dziurami... bałem się że jak nie kupi to będę musiał zawiechę robić....

na szczęście kupił....

 

ja jak kupuję to chcę jeździć, aczkolwiek zawsze spokojnie i zgodnie z przepisami jadę na próbnej jeździe....

więcej niż do 100 kmh nie potrzebuję się rozpędzać.... to mi wystarczy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak bym z tepakami pisal. Nie o ryski chodzi. I nigdy nie chodzilo.

Poddaj się, "wariacie".

Wygrywałem spory z bankami i ich prawnikami, przedstawiając swoje argumenty. Tu nie mam najmniejszych szans.

Ale próbuj dalej - ja bym wolał buszmenom tłumaczyć zasady mechaniki kwantowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z lekkim zdumieniem czytam wasze historie, w zeszly poniedzialek sprzedawalem samochod zadbany uczciwy faktem jest ze ogladajacy jezdzili 3 razy z katowic przed zakupem :-).

Raz przyjechali obejrzec bude, tydzien pozniej na skp gdzie wyszla uszczelka miski olejowej a w zwiazku ze byla na gwarancji serwis naprawil przed sprzedaza.

W poniedzialek odstawilem na poprawke wieczoren auto bylo sprzedane.

Bylem bez samochodu tydzien czasu, nastawiony na konkretny model i silnik.

Pierwsze dwa ulepy mimo zapewnien sprzedajacych, i tylko od drugiego uslyszalem slowo PRZEPRASZAM za 400 jazdy na marne. Wkoncu w sobote spakowalem zone dziecko i w Pruszkow, sprzedajacy ok normalny wszystko przez tel potwierdzilo sie na miejscu. Szybki przeglad na skp papiery negocjacja i do domku.

Bez zadnych kosmitow :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.