Skocz do zawartości

Wypadek i i telefon na 112


damntomas

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę to trochę roztrzęsiony. Dosłownie przed godziną byłem świadkiem pierwszego w życiu wypadku: zmrok, droga powiatowa, jakiś chyba bus najechał na tył zestawu ciągnik rolniczy+przyczepa (traktor miał na pewno włączone przednie światła i żółtego koguta na dachu, przyczepa nie wiem). Po usłyszeniu bum zobaczyłem w lusterku przewracającą się przyczepę. Byłem wtedy jakieś 200-300 m dalej - kilka sekund wcześniej sam mijałem ten ciągnik... Nie zastanawiając się ani chwili zatrzymałem się na poboczu i zadzwoniłem na 112. Wiozłem 20-miesięczne dziecko w foteliku, które z racji mojego podniesionego głosu zaczęło spazmatycznie płakać i w końcu zwymiotowało więc po zgłoszeniu odjechałem. Na pewno na miejscu zdarzenia zatrzymał się samochód jadący kilkaset metrów za mną i skuter jadący za ciągnikiem. Parę minut później mijałem karetkę jadącą pewnie na miejsce zdarzenia.

Czy dobrze zrobiłem zgłaszając wypadek a nie zatrzymując się? Kurczę, chciałem dobrze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@

 

następnym razem zatrzymaj się ale i tak ogólnie nie jest źle, bo nie każdy nawet zadzwoni ;)

Jakbym jechał sam to pewnie bym tak zrobił chociaż mam znikome niestety pojęcie o pierwszej pomocy. Ale maluch na tylnym siedzeniu prawie by mi się zadławił płacząc i Pani odbierająca zgłoszenie na pewno to słyszała w słuchawce... Kurczę, mam nadzieję, że oprócz pogiętej blachy nic się nikomu nie stało.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym jechał sam to pewnie bym tak zrobił chociaż mam znikome niestety pojęcie o pierwszej pomocy. Ale maluch na tylnym siedzeniu prawie by mi się zadławił płacząc i Pani odbierająca zgłoszenie na pewno to słyszała w słuchawce... Kurczę, mam nadzieję, że oprócz pogiętej blachy nic się nikomu nie stało.

 

uspokoj sie dobrze zrobiles.

z dzieckiem bym tak samo zrobil, jeszcze ktos wjedzie w twoj zaparkowany samochod z dzieckiem bo oczywiscie beda ogladac wypadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze zrobiłeś :ok: . Kilka razy widziałem sytuacje gdzie potrzebna była karetka/straż i zaobserwowałem że choć dziś każdy ma komórkę, to nie każdy pali się by dzwonić po służby ratunkowe - niestety czasem odnoszę wrażenie, że ludzie patrzą po innych jakby liczyli, że ktoś inny zadzwoni. 

 

Zrobiłeś to co mogłeś - brawo TY    :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@mati1.6dohc

 

cos chyba opacznie rozumiesz przez 

 

 

 

 

W każdej sytuacji musisz najpierw zapewnić bezpieczeństwo sobie i osobom , ktore są pod Twoją opieką

 

co prawda autor wątku dalej się zatrzymał i powiadomił służby ratunkowe ale jednak żadnej pomocy nie udzielił tylko odjechał. W takim przypadku każdy po kilkuset metrach jak się zatrzyma i zacznie dzwonić pod 112 będzie dobrze czynił? Nieumiejętne udzielenie pomocy nie jest karane jak jej nieudzielenie wcale. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zabezpieczyłes terenu. Nie udzieliłeś pomocy. Zadzwoniłeś na 112, tylko tyle. Pod względem prawnym nic Ci raczej nie grozi (bo wszyscy mają to w dupie), ale tak naprawdę niewiele pomogłeś, na pewno mniej, niż wymaga prawo. Nie oceniam, nie osądzam, rozumiem Twoje argumenty, dla mnie moja rodzina też jest najważniejsza.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo prawem a życie życiem. Mogłem udać, że nic nie widziałem w lusterku wstecznym i dodać gazu a nie wyciągać telefon i dzwonić na 112. Gdyby nie rozhisteryzowany prawie dwulatek w samochodzie pewnie postąpiłbym inaczej i zawrócił. Ale takiemu prawie-dwulatkowi nie powiesz "spokojnie, tato zaraz wróci, nie płacz" a on cię momentalnie posłucha, sam się uspokoi w samochodzie w nocy pośrodku pola i poczeka na ciebie z uśmiechem na twarzy te kilkadziesiąt minut... Moje dziecko niestety tego jeszcze nie potrafi - zaczęło się dławić śliną od płaczu aż w końcu zwymiotowało.

 

Nie z każdej sytuacji jest proste moralnie i prawnie wyjście. I to była taka sytuacja. Oby się nie powtórzyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo prawem a życie życiem. Mogłem udać, że nic nie widziałem w lusterku wstecznym i dodać gazu a nie wyciągać telefon i dzwonić na 112. Gdyby nie rozhisteryzowany prawie dwulatek w samochodzie pewnie postąpiłbym inaczej i zawrócił. Ale takiemu prawie-dwulatkowi nie powiesz "spokojnie, tato zaraz wróci, nie płacz" a on cię momentalnie posłucha, sam się uspokoi w samochodzie w nocy pośrodku pola i poczeka na ciebie z uśmiechem na twarzy te kilkadziesiąt minut... Moje dziecko niestety tego jeszcze nie potrafi - zaczęło się dławić śliną od płaczu aż w końcu zwymiotowało.

 

Nie z każdej sytuacji jest proste moralnie i prawnie wyjście. I to była taka sytuacja. Oby się nie powtórzyła.

 

 

Rozumiem Cię. Ja też na pierwszym miejscu mam swoje dziecko. U mnie sytuacja jest trochę inna, bo rodzice w służbie zdrowia, więc mam zakodowane żeby bezpiecznie ustawić swoje auto i gonić z pomocą, choć rzeczywiście sporo się zmieniło po narodzinach syna. 

Teraz nie zatrzymam auta na drodze tylko szukam chodnika albo bocznej albo w ostateczności zjeżdżam w pole, plus pewnie ganiałbym od wypadku do dziecka sprawdzić czy ok i znowu do ludzi...

Dobry znajomy rodziców zatrzymał się do wypadku na naszej śląskiej "średnicówce", włączył awaryjne, wysiadł i to było ostatnie co pamięta do obudzenia w szpitalu. Zanim cokolwiek zrobił wjechał ktoś w niego. Więc teraz zawsze uciekam samochodem mocno w boczną, pole, las, chodnik, cokolwiek, a później lecę pomagać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo prawem a życie życiem. Mogłem udać, że nic nie widziałem w lusterku wstecznym i dodać gazu a nie wyciągać telefon i dzwonić na 112. Gdyby nie rozhisteryzowany prawie dwulatek w samochodzie pewnie postąpiłbym inaczej i zawrócił. Ale takiemu prawie-dwulatkowi nie powiesz "spokojnie, tato zaraz wróci, nie płacz" a on cię momentalnie posłucha, sam się uspokoi w samochodzie w nocy pośrodku pola i poczeka na ciebie z uśmiechem na twarzy te kilkadziesiąt minut... Moje dziecko niestety tego jeszcze nie potrafi - zaczęło się dławić śliną od płaczu aż w końcu zwymiotowało.

 

Nie z każdej sytuacji jest proste moralnie i prawnie wyjście. I to była taka sytuacja. Oby się nie powtórzyła.

Rzecz pierwsza, po co tak późno ciągać dwulatka autem? Powinien już w domu spać bezpiecznie w swoim łóżku, ale dobra, musiałeś, więc wiozłeś. Rzecz druga, niepotrzebnie zasiałeś panikę w aucie i zdenerwowałeś tym dziecko. Dyspozytor woli spokojnie wysłuchać, co się stało, a nie wrzaski i panikę w słuchawce.

Następnie dziecko byłoby spokojne, a Ty normalnie cofnąłbyś do miejsca zdarzenia, wysiadł i krzyknął chociaż, czy potrzebna jest pomoc, żeby dziecka nie zostawiać samego w aucie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Kurczę, chciałem dobrze...

 

Dwa miesiące temu gdy uczestniczyłem w wypadku, zdążyłem wysiąść z auta, pobiec to poszkodowanego, wrócić do auta (po telefon), zadzwonić na 112, udzielić info co się stało i dopiero wtedy ktoś się zatrzymał, (jak się okazało był to w całym nieszczęściu ksiądz, który udzielił ostatniego namaszczenia) jestem pewien że 3-4 samochody przejechały nawet niezatrzymująca się. (nie wiem jak ja bym się zachował mając na pokładzie np. małe dzieci)

 

Zrobiłeś co mogłeś. Wiem że ciężko zapanować nad emocjami w takiej sytuacji :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieumiejętne udzielenie pomocy nie jest karane jak jej nieudzielenie wcale.

 

Nie bardzo to rozumiem. Chcesz powiedzieć, że świadek (nie uczestnik) wypadku ma obowiązek udzielenia pomocy? I nie udzielenie pomocy jest karalne?

 

 

 

niewiele pomogłeś, na pewno mniej, niż wymaga prawo.

 

A możesz zacytować przepisy, jakie obowiązki ma świadek wypadku?

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracaj na kurs PJ. Ma obowiązek. Jest karalne.

 

Zacytuj. Nie muszę mieć prawa jazdy, żeby być świadkiem.

 

Art. 44 ust. 2 KD nakłada obowiązek udzielenia pomocy na kierującego uczestnika wypadku a ust. 3 rozszerza na innych uczestników wypadku.

Tym samym na mocy art. 162 ust. 2 KK zwalania świadków z obowiązku nałożonego art. 162 ust. 1 KK.

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo to rozumiem. Chcesz powiedzieć, że świadek (nie uczestnik) wypadku ma obowiązek udzielenia pomocy? I nie udzielenie pomocy jest karalne?

 

 

 

 

A możesz zacytować przepisy, jakie obowiązki ma świadek wypadku?

 

Ta kwestia jest uregulowana w art 162 kodeksu karnego:

§ 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

§ 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej.

 

Generalnie trzeba myśleć racjonalnie bo i ustawodawca tak myślał. Widzisz wypadek i że ktoś jest poszkodowany, to jeżeli nie spowodujesz zagrożenia dla siebie lub innych osób, masz obowiązek zorientować się czy temu człowiekowi nic nie grozi, wezwać służby. Jeżeli nie spowoduje to zagrożenia, to zabezpiecz miejsce wypadku, poszkodowanego do czasu przyjazdu służb, a jeżeli umiesz, to udziel pierwszej pomocy medycznej. Przepisy mówią o obowiązku pomocy, a nie o udzielaniu pierwszej pomocy medycznej. Więzienie grozi chyba tylko w przypadku, gdy jesteś lekarzem, ratownikiem i ktoś Cię złapie za rękę, że byłeś na miejscu ale pomocy nie udzieliłeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zabezpieczyłes terenu. Nie udzieliłeś pomocy. Zadzwoniłeś na 112, tylko tyle. Pod względem prawnym nic Ci raczej nie grozi (bo wszyscy mają to w dupie), ale tak naprawdę niewiele pomogłeś, na pewno mniej, niż wymaga prawo. Nie oceniam, nie osądzam, rozumiem Twoje argumenty, dla mnie moja rodzina też jest najważniejsza.  

 

A sam telefon na 112 nie jest już formą udzielenia pomocy? Poinformował specjalistów, którzy się znają na swojej robocie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzecz pierwsza, po co tak późno ciągać dwulatka autem? Powinien już w domu spać bezpiecznie w swoim łóżku, ale dobra, musiałeś, więc wiozłeś. Rzecz druga, niepotrzebnie zasiałeś panikę w aucie i zdenerwowałeś tym dziecko. Dyspozytor woli spokojnie wysłuchać, co się stało, a nie wrzaski i panikę w słuchawce.

Następnie dziecko byłoby spokojne, a Ty normalnie cofnąłbyś do miejsca zdarzenia, wysiadł i krzyknął chociaż, czy potrzebna jest pomoc, żeby dziecka nie zostawiać samego w aucie.

 

No tak, internetowi specjaliści od wszystkiego. To jego prywatna sprawa gdzie i po co jeździ z dzieckiem o 20. Co do nagłej sytuacji - to dyspozytor ma uspokoić respondenta, a nie internetowe kursy przetrwania, które z realnym życiem mają niewiele wspólnego. Ludzie różnie reagują na nagłe sytuacje. Oczywiście, warto zachować zimną krew i postępować racjonalnie, ale ile osób jest do tego stosownie przygotowanych? Na kursach nawet 1 pomocy nie uczą, a co dopiero postępowania w sytuacjach stresowych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A sam telefon na 112 nie jest już formą udzielenia pomocy? Poinformował specjalistów, którzy się znają na swojej robocie.

 

Niewątpliwie jakąś jest, ale tak ogólnie rzecz biorąc to jednak trochę za mało. Tak czy inaczej - pomógł na ile potrafił. Może na drugi raz wyjdzie człowiekowi lepiej (oby nie musiał sprawdzać).   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu przed rajdem motocyklowym byłem na pogadance z ratownikiem medycznym. Tłumaczył, że wzywając karetkę mimo wszystko lepiej dzwonić na 999 niż 112 bo raz, że omijasz pośrednika (więcej osób dzwoni na ogólny w różnych sprawach) to na numerze 999 pracują ludzie, o ile dobrze pamiętam, z praktyką min. 5 letnią w pogotowiu ratunkowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

§ 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej.

 

 

KD nakłada obowiązek pomocy na uczestników wypadku (art. 44 ust. 2 i 3), więc świadek nie ma obowiązku i nie popełnia przestępstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KD nakłada obowiązek pomocy na uczestników wypadku (art. 44 ust. 2 i 3), więc świadek nie ma obowiązku i nie popełnia przestępstwa.

 

Przepisy Kodeksu drogowego faktycznie wskazują na uczestników wypadku. Nie oznacza to, że obowiązek spoczywa tylko na uczestnikach. Każdy obywatel będący świadkiem wypadku ma obowiązek udzielenia pomocy - za brak udzielenie pomocy odpowiedzialność karną może ponieść również świadek. Ale życie nie jest takie ciężkie - jeżeli zadzwonisz po służby ratunkowe to zrobiłeś minimum i  teoretycznie swój obowiązek wypełniłeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu przed rajdem motocyklowym byłem na pogadance z ratownikiem medycznym. Tłumaczył, że wzywając karetkę mimo wszystko lepiej dzwonić na 999 niż 112 bo raz, że omijasz pośrednika (więcej osób dzwoni na ogólny w różnych sprawach) to na numerze 999 pracują ludzie, o ile dobrze pamiętam, z praktyką min. 5 letnią w pogotowiu ratunkowym.

 

W przypadku 997 i policji to tak nie działa ;] Dodzwonić się nie mogłem, a na 112 od razu ktoś odebrał :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KD nakłada obowiązek pomocy na uczestników wypadku (art. 44 ust. 2 i 3), więc świadek nie ma obowiązku i nie popełnia przestępstwa.

 

Bzdura. Raz, że osobą (instytucją) powołaną do niesienia pomocy jest np. policja, PSP, ratownictwo medyczne, WOPR, GOPR, TOPR    itp; uczestnik nie jest powołany, on jest zobowiązany, a to co innego.

Dwa - co w przypadku, gdy uczestnicy nie są w stanie sobie pomóc, bo np. jest ich dwóch i obaj nieprzytomni?

Edytowane przez romano11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A sam telefon na 112 nie jest już formą udzielenia pomocy? Poinformował specjalistów, którzy się znają na swojej robocie...

 

...a specjaliści np. zatamują krwotok z otwartego złamania zdalnie, za pomocą SMS-a zwrotnego...  :facepalm:   obym nigdy nie musiał doświadczyć tego osobiście.

 

Jakiś czas temu pewien motocyklista miał wypadek i prawdopodobnie by przeżył, ale nie było chętnego, by mu pomóc: wykrwawił się po urazowej amputacji nogi w kolanie.

By sprawdzić reakcję "świadków" ZTCP policja na śląsku zainscenizowała wypadek z udziałem motocykla właśnie i "zza krzaków" obserwowali: 9/10 zwalniało, szybka obcinka sytuacji i gaz w długą... niech inni mu pomogą.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Kaizen

 

art 162 kk

 

Powołany przez KD jest uczestnik wypadku.

Świadek jest zwolniony:

"§ 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej.

 

"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powołany przez KD jest uczestnik wypadku.

Świadek jest zwolniony:

"§ 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej.

 

"

byłoby by fajnie nim cos wytłuścisz, bo tak Tobie się wydaje poczytał jeszcze gdzieś

zwróć uwagę na ten cytat

 

 

Występek nieudzielenia pomocy jest przestępstwem powszechnym, co oznacza, że jego podmiotem może być każdy człowiek.

http://www.infor.pl/prawo/prawo-karne/wyrok-i-kara/686742,Przestepstwo-nieudzielenia-pomocy.html

 

http://statystyka.policja.pl/st/kodeks-karny/przestepstwa-przeciwko/63437,Nieudzielenie-pomocy-w-niebezpieczenstwie-art-162.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powołany przez KD jest uczestnik wypadku.

Świadek jest zwolniony

 

Idziesz chodnikiem. Jadący tym samym chodnikiem turedfrans zauważa Cię zbyt późno i by Cię nie staranować - skręca i uderza w latarnię, po czym pada i leży nieprzytomny.

Jest uczestnik, jest świadek. Uczestnik (bo Ty niczemu nie zawiniłeś, turdefrans Cię nie drasnął, jechał tam, gdzie nie powinien, a nawet, gdy może, to pieszy i tak ma wyższy status) leży, co robi świadek?  :hmm: 

Zawsze możesz udać, że nic nie zauważyłeś... :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszę to trochę roztrzęsiony. Dosłownie przed godziną byłem świadkiem pierwszego w życiu wypadku: zmrok, droga powiatowa, jakiś chyba bus najechał na tył zestawu ciągnik rolniczy+przyczepa (traktor miał na pewno włączone przednie światła i żółtego koguta na dachu, przyczepa nie wiem). Po usłyszeniu bum zobaczyłem w lusterku przewracającą się przyczepę. Byłem wtedy jakieś 200-300 m dalej - kilka sekund wcześniej sam mijałem ten ciągnik... Nie zastanawiając się ani chwili zatrzymałem się na poboczu i zadzwoniłem na 112. Wiozłem 20-miesięczne dziecko w foteliku, które z racji mojego podniesionego głosu zaczęło spazmatycznie płakać i w końcu zwymiotowało więc po zgłoszeniu odjechałem. Na pewno na miejscu zdarzenia zatrzymał się samochód jadący kilkaset metrów za mną i skuter jadący za ciągnikiem. Parę minut później mijałem karetkę jadącą pewnie na miejsce zdarzenia.

Czy dobrze zrobiłem zgłaszając wypadek a nie zatrzymując się? Kurczę, chciałem dobrze...

 

ja nie dzwonię na 112 tylko na 997/998/999 (w zależności od sytuacji) - bo na 112 dzwonię na jakąś centralę HGW gdzie.... póki im wytłumaczę miejscowość (co w przypadku lokalnych wiosek łatwiej wytłumaczyć gdy się zgłosi lokalna jednostka), co się dzieje, 3 razy powtórzę bo ise baba pyta 3 x o to co już mówiłem to ciężko się dogadać.....

ostatnio dzwoniłem na 998 że ktoś łąkę przy trasie wypala, nie nadzoruje tego nikt a dym taki że przez kilkaset metrów na szosie trzeba jechać 30 kmh bo nic nie widać.....

bez problemu jak powiedziałem lokalesowi na dyżurce na jakiej międzywioskowej drodze się sprawa dzieje to już za kilka minut i 2 km już widziałem OSP w drodze....

 

na 112 ostatnio baba kazała mi zejść na dwór i iść do parku zobaczyć co z gościem, bo jej zgłosiłem że z okna z bloku widzę jak w parku (100 metrów w linii prostej, 250 metrów chodnikiem) jakiś koleś leży od kilkunastu minut w dziwnej pozycji i się nie rusza - ona mi kazała iść sprawdzić czy zasłabł czy pijany.... mimo że jej 2 x tłumaczyłem że nie mam takiej możliwości, że widzę to z okna bloku z daleka a nie stoję obok i że to ich sprawa co z tym zrobią - ja zgłaszam a to jest jej decyzja co z tym zrobi,.....

 

patrol :milicja: przyjechał po 15 minutach.... gość właśnie próbował wstać na nogi jak podjeżdżali... poczekali w aucie aż wstanie i sobie pójdzie.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idziesz chodnikiem. Jadący tym samym chodnikiem turedfrans zauważa Cię zbyt późno i by Cię nie staranować - skręca i uderza w latarnię, po czym pada i leży nieprzytomny.

Jest uczestnik, jest świadek. Uczestnik (bo Ty niczemu nie zawiniłeś, turdefrans Cię nie drasnął, jechał tam, gdzie nie powinien, a nawet, gdy może, to pieszy i tak ma wyższy status) leży, co robi świadek?  :hmm:

Zawsze możesz udać, że nic nie zauważyłeś... :hehe:

 

A przepraszam, w tej sytuacji kto ma udzielić pomocy? Sam sobie uczestnik? Widać, że nie ma tu nikogo zobligowanego KD (o ile w ogóle w tym miejscu KD obowiązuje) do udzielenia pomocy.

 

byłoby by fajnie nim cos wytłuścisz, bo tak Tobie się wydaje poczytał jeszcze gdzieś

 

To, co linkujesz nic nie wnosi w kwestii tego, co wytłuściłem. Czyli Twoim zdaniem mam odepchnąć lekarza czy uczestnika wypadku udzielającego pomocy, bo to ja mam obowiązek i ich obecność nie zwalnia mnie?

To kto to w takim razie jest osobą wytłuszczoną ("osoby do tego powołanej"), która mogąc udzielić pomocy zwalnia mnie z obowiązku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Kaizen

miej rozum :facepalm: i używaj go :ok:

 

Tam gdzie prawo, tam rozum nie działa.

Przepis jasno stanowi, że jak jest na miejscu ktoś powołany do pomocy i może jej udzielić (w tym przypadku inny uczestnik wypadku) - to inni nie mają obowiązku. Kropka.

 

"§ 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy [...] w warunkach, w których możliwa jest

niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej.

"

 

A co robię  rozumem i sumieniem, to moja sprawa. Nie jestem do pomagania w takiej sytuacji przymuszony prawem.

 

EOT

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam gdzie prawo, tam rozum nie działa.

Przepis jasno stanowi, że jak jest na miejscu ktoś powołany do pomocy i może jej udzielić (w tym przypadku inny uczestnik wypadku) - to inni nie mają obowiązku. Kropka.

EOT

sorry ale Ty nie rozumiesz przepisu

@@Manx bardzo ładnie to rozpisał :oki:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepis jasno stanowi, że jak jest na miejscu ktoś powołany do pomocy i może jej udzielić (w tym przypadku inny uczestnik wypadku) - to inni nie mają obowiązku. Kropka.

 

Ty rzeczywiście tego nie pojmujesz, czy tylko się tak drażnisz? :hmm:

Jasne jest, że jeśli jest na miejscu osoba (jednostka) powołana blablabla (nie myl jej z innym uczestnikiem), to przecież nie pogonisz lekarza/ratownika, bo jesteś jednym z 35 świadków zdarzenia. Zresztą trudno mi sobie wyobrazić 35 ludzi uskuteczniających RKO jednego poszkodowanego    rotfl

Tu chodzi o sytuację, gdy na służby czeka poszkodowany i gapi się na niego 35 świadków zdarzenia.

 

 

A przepraszam, w tej sytuacji kto ma udzielić pomocy? Sam sobie uczestnik? Widać, że nie ma tu nikogo zobligowanego KD (o ile w ogóle w tym miejscu KD obowiązuje) do udzielenia pomocy.

 

- Panie prokuratorze: sąsiad co prawda spadł z dachu garażu i wykorkował, ale jedyne, co łączy w/w sytuację z KD to garaż    :hehe:   i ja nie miałem obowiązku mu pomagać, bo nie byłem uczestnikiem.

Prokurator na to:

- Kaizen, pił pan coś? Zaraz zrobimy test na obecność narkotyków...   :phi:   i będzie pan miał 3 lata na douczenie się...     :hehe:

 

 

A co robię (...) to moja sprawa. Nie jestem do pomagania w takiej sytuacji przymuszony prawem.

Uczestnik leży, co robi świadek?

 

Świadek, z dobrej i nie przymuszonej woli, wyciąga smartfona i zaczyna nagrywać poszkodowanego...  ;lrotfl:lol:

Edytowane przez romano11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacytuj. Nie muszę mieć prawa jazdy, żeby być świadkiem.

Art. 44 ust. 2 KD nakłada obowiązek udzielenia pomocy na kierującego uczestnika wypadku a ust. 3 rozszerza na innych uczestników wypadku.

Tym samym na mocy art. 162 ust. 2 KK zwalania świadków z obowiązku nałożonego art. 162 ust. 1 KK.

Stosowne przepisy zostały już zacytowane, ale olać przepisy. Oprócz tego jest jeszcze zwykła ludzka przyzwoitość. W wielu przypadkach, nawet jeżeli służby ratunkowe przyjadą w ciągu minut, dla poszkodowanego może być za późno, jeżeli nikt mu od razu nie pomoże (zatrzymanie krążenia, zadławienie, silny krwotok, pożar pojazdu). Wydawało mi się, że dla bywalców takiego forum jak to, sprawa jest oczywista i nie trzeba tłumaczyć oczywistych oczywistości absolwentom gimnazjum. Edytowane przez kjk
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@mati1.6dohc

cos chyba opacznie rozumiesz przez

co prawda autor wątku dalej się zatrzymał i powiadomił służby ratunkowe ale jednak żadnej pomocy nie udzielił tylko odjechał. W takim przypadku każdy po kilkuset metrach jak się zatrzyma i zacznie dzwonić pod 112 będzie dobrze czynił? Nieumiejętne udzielenie pomocy nie jest karane jak jej nieudzielenie wcale.

Sender, odwrócmy sytuację.

Mijasz zdarzenie drogowe, szarówka/ciemno.. Zostawiasz swoje dziecko w samochodzie na drodze i spieszysz na miejsce zdarzenia .

Dochodzi do kolejnego zdarzenia. Uszkodzone Twoje auto, poszkodowany dzieciak.

Co byś napisał na AK ??

Co byś powiedział dziecku ? A żonie ?

Wszystko trzeba wypośrodkować, a nie straszyć Kolegi sądem ,)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@mati1.6dohc

 

nikogo nie straszę, samochód parkuję tak żeby do kolejnego zdarzenia nie doszło, biorę trójkąt, apteczkę i latarkę z samochodu . Akurat w tej sytuacji płacz własnego dziecka, a zdrowie/życie obcej osoby - każdy musi zważyć ale nie czarujmy się wynik jaki będzie. Nie spędzisz tam nie wiadomo ile czasu góra 15 minut, bo w tym czasie służby ratunkowe przyjadą. 

A jak wypadek będzie na środku drogi to co zawrócić i odjechać?

Nie przesadzajmy i nie popadajmy w skrajności tylko rozumem, logiką i empatią do drugiej osoby się kierujmy. Takich rzeczy na kursie prawa jazdy już uczą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@mati1.6dohc

 

nikogo nie straszę, samochód parkuję tak żeby do kolejnego zdarzenia nie doszło, biorę trójkąt, apteczkę i latarkę z samochodu . Akurat w tej sytuacji płacz własnego dziecka, a zdrowie/życie obcej osoby - każdy musi zważyć ale nie czarujmy się wynik jaki będzie. Nie spędzisz tam nie wiadomo ile czasu góra 15 minut, bo w tym czasie służby ratunkowe przyjadą. 

A jak wypadek będzie na środku drogi to co zawrócić i odjechać?

Nie przesadzajmy i nie popadajmy w skrajności tylko rozumem, logiką i empatią do drugiej osoby się kierujmy. Takich rzeczy na kursie prawa jazdy już uczą.

 

Drogi kolego, jak wiem, że z racji pewnych uwarunkować potrafisz (przynajmniej w teorii, a może i praktyce   :hehe: ) postępować racjonalnie w takich przypadkach, ale ja jako stary praktyk oraz ratownik drogowy mogę tylko stwierdzić, że to co piszesz można traktować w kategorii oczekiwań, a nie rzeczywistości. Ludzie nie potrafią samochodów parkować na spokojnie, a Ty myślisz, że w sytuacji stresowej, bez przeszkolenia zrobią to racjonalnie? Piszesz coś o apteczce? Czy ona jest obowiązkowa? Na kursach "takich rzeczy" uczą? Żart okrutny - pierwsza pomoc z kartki, zabezpieczenie miejsca zdarzenia w ogóle. Pozostaje strach i dezorientacja. Dobrze, że chłopak chociaż służby powiadomił, a jak pisałem, może dzięki temu doświadczeniu na drugi raz mu lepiej pójdzie. Podobno są jakieś kursy doszkalające technikę jazdy i mają być obowiązkowe - czy o czymś takim w zakresie pierwszej pomocy itd. ktoś pomyślał?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@futrzak

 

tu nie chodzi o nie wiadomo jaki profesjonalizm, a o zwykłe ludzkie odruchy :skromny: jak już wcześniej wspomniano to nie jest żadne bohaterstwo. Kolega z podstawówki śp. zamarzł w samochodzie tak się ludzie przejęli małym fiatem, który nienaturalnie częściowo na poboczu, a częściowo w rowie leżał ( era sprzed telefonii komórkowej). Droga może nie jakaś wielka kilkopasmówka ale taka wiejska, ludzie ze wsi do pracy, szkoły wyjeżdżają i wracają. Tak dwa dni przestał, dopiero jak drogę przysypało, to kierowca pługa go znalazł :skromny: Człowiek na ulicy się przewróci inni tylko go ominą. Owszem apteczka nie jest obowiązkowa ale czy kilkadziesiąt zeta na bandaże,opaski czy preparaty dezynfekujące to jakiś kosmiczny wydatek? Z resztą w wielu przypadkach nawet nie zdążysz jakiekolwiek pomocy udzielić, bo są słuzby ratunkowe ale nawet jak nakryjesz jakimś kocem, kurtką do przyjazdu służb to ma to już inny wymiar dla Ciebie jak i samych poszkodowanych. W zeszłym roku na Mazurach w lesie na łuku w rowie leżał samochód. Nikomu nic się nie stało. Po prostu pech, było ślisko i przy niewielkiej prędkości auto "wyjechało". Kierowcą była kobieta emerytka, a pasażerem jej mąż z niedowładem nóg. Zimno, śnieg z deszczem, ludzie bez telefonu, bo kilka kilometrów od domu do Biedrony jechali. Podwiozłem ich do domu, kobieta mówiła, że machała na przejeżdżające auta i nikt się nie zatrzymał. Nie wszystko można tłumaczyć stresem czy niewiedzą. 

Co do pierwszej pomocy na kursach prawach jazdy  temat jest szeroko omawiany ( chyba, że moja baba trafiła na jakiś wariatów) ale jak ktoś to traktuje jako kolejne naucz się i zapomnij do testu to co poradzisz 8-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powinieneś mimo wszystko się zatrzymać, zobaczyć czy komuś coś się stało, dopiero wtedy dzwonić. Nikt ci nie każe nie wiadomo jakiej pomocy udzielać, jednak "zobaczyłem w lusterku wypadek i tyle o nim wiem" to jednak troche mało ;)

Potem mogłes się już zająć dzieckiem, pewnie inni by sie zatrzymali i pomogli bardziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@r1sender

 

Ja nie piszę o żadnym profesjonalizmie czy bohaterstwie, tylko o tym jak w rzeczywistości zachowuje się znakomita większość społeczeństwa i jaka jest ta rzeczywistość. Flejmy kilometrowe o gaszeniu dezodorantem samochodów (zresztą w znakomitej większości to czyste bredzenie), a ludzie nie mają apteczek, nie potrafią udzielić jakiejkolwiek pomocy, a wręcz unikają kontaktu z czymkolwiek, co może sprawiać problemy. Co z tego, że apteczka kosztuje grosze, skoro jej nie użyją? Trójkąt postawisz to po nim przejadą, zdjęcia będą robić a nie pomogą. Wspominałeś coś o empatii? Zobacz jak wiele osób potraktowało chłopaka, który z wątpliwościami tutaj napisał o całej sprawie. Mądrzy zza monitora i jeszcze jakieś uwagi co powinien z dzieckiem o 20 robić   :facepalm:   Jeszcze ta idiotyczna żonglerka interpretacją przepisów - tak, takich mamy kierowców.  Piszesz, że pierwsza pomoc jest na kursach szeroko omawiana - taaak? Zapytaj czy ktoś fantoma chociaż dotknął. 

 

Eeeeeh  :(

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jednoznacznie twierdziłeś, że ludzie nie mieli z tym do czynienia, że myślałem, że znasz podstawę programową... Ja nie znam obecnej, to zapytałem, bo się trochę zdziwiłem.

 

Hmmm, to możesz przybliżyć co masz na myśli?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a specjaliści np. zatamują krwotok z otwartego złamania zdalnie, za pomocą SMS-a zwrotnego... :facepalm: obym nigdy nie musiał doświadczyć tego osobiście.

Jakiś czas temu pewien motocyklista miał wypadek i prawdopodobnie by przeżył, ale nie było chętnego, by mu pomóc: wykrwawił się po urazowej amputacji nogi w kolanie.

By sprawdzić reakcję "świadków" ZTCP policja na śląsku zainscenizowała wypadek z udziałem motocykla właśnie i "zza krzaków" obserwowali: 9/10 zwalniało, szybka obcinka sytuacji i gaz w długą... niech inni mu pomogą.

Co mnie motocyklista jak mam dziecko na pokładzie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@mati1.6dohc

 

cos chyba opacznie rozumiesz przez 

 

 

 

co prawda autor wątku dalej się zatrzymał i powiadomił służby ratunkowe ale jednak żadnej pomocy nie udzielił tylko odjechał. W takim przypadku każdy po kilkuset metrach jak się zatrzyma i zacznie dzwonić pod 112 będzie dobrze czynił? Nieumiejętne udzielenie pomocy nie jest karane jak jej nieudzielenie wcale. 

 

A z tego co wiem wezwanie specjalistycznej pomocy jest już traktowane jako udzielenie pomocy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.