Skocz do zawartości

Najechanie na tył a brak świateł stop - teoria


fosfor

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

no właśnie, powiedzmy że jadę za kimś, komu nie działają światła stop. Dopiero do niego dojechalem, facet nagle gwałtownie hamuje i zanim zorientuję się, ze to robi jest już za późno. uciekać nie ma gdzie, ładuję się w tył. Czy to w 100% moja wina, współwina, czy jednak wina kierujacego niesprawnym pojazdem?

 

EDIT: sytuacja czysto teoretyczna, nikogo nie puknąłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoja wina,on dostaje mandat za kierowanie niesprawnym pojazdem,Ty za kolizję i macie pozabierane DR.

 

Też mi się tak wydaje, ale jednak taką usterką się dość znacznie przyczynia do zderzenia, więc nie byłem pewien. Za to z DR to spokojnie, to zależałoby już od uszkodzeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoja wina,on dostaje mandat za kierowanie niesprawnym pojazdem,Ty za kolizję i macie pozabierane DR.

On dostanie mandat, jeśli masz kamerkę na której nagra się, że nie miał stopu przed zderzeniem.

Bo bez tego mu nie udowodnisz, że nie miał sprawnych świateł, a on powie, że przestały działać w wyniku kolizji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@fosfor

 

jak masz dzienne to tył nie będzie się świecić pozycjami ;)

 

tak, wiem, ale chodzi mi o światła stop. z tym ze dojechalem do goscia to chodziło mi o to, że nie mogłem wcześniej zauważyć u niego usterki. Czasami zdarza się za kimś kawałek jechać i widzisz, ze coś mu nie działa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

no właśnie, powiedzmy że jadę za kimś, komu nie działają światła stop. Dopiero do niego dojechalem, facet nagle gwałtownie hamuje i zanim zorientuję się, ze to robi jest już za późno. uciekać nie ma gdzie, ładuję się w tył. Czy to w 100% moja wina, współwina, czy jednak wina kierujacego niesprawnym pojazdem?

 

EDIT: sytuacja czysto teoretyczna, nikogo nie puknąłem.

 

Ktoś się zatrzyma na lewym pasie autostrady, inni w niego wjadą i to jest ich wina.

A co dopiero w takim przypadku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

no właśnie, powiedzmy że jadę za kimś, komu nie działają światła stop. Dopiero do niego dojechalem, facet nagle gwałtownie hamuje i zanim zorientuję się, ze to robi jest już za późno. uciekać nie ma gdzie, ładuję się w tył. Czy to w 100% moja wina, współwina, czy jednak wina kierujacego niesprawnym pojazdem?

 

EDIT: sytuacja czysto teoretyczna, nikogo nie puknąłem.

Współwina.

Ty dostajesz mandat za niezachowanie bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu, a on dostaje mandat za niesprawny technicznie pojazd.

 

Wolałbym jednak żeby tego typu zdarzenia rozstrzygał sąd. Gdybym był tym, który najechał to mandatu bym nie przyjął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współwina.

Ty dostajesz mandat za niezachowanie bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu, a on dostaje mandat za niesprawny technicznie pojazd.

 

Wolałbym jednak żeby tego typu zdarzenia rozstrzygał sąd. Gdybym był tym, który najechał to mandatu bym nie przyjął.

 

Taki kierowca, który najechał na samochód bez "stopów", powinien być również wysyłany na badania psychotechniczne, mające potwierdzić zdolność do kierowania pojazdem. Umiejętność oceny odległości od przeszkody, również w ruchu jest bardzo ważna - niezależnie czy jest to 50 metrów czy 3 metry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki kierowca, który najechał na samochód bez "stopów", powinien być również wysyłany na badania psychotechniczne, mające potwierdzić zdolność do kierowania pojazdem. Umiejętność oceny odległości od przeszkody, również w ruchu jest bardzo ważna - niezależnie czy jest to 50 metrów czy 3 metry.

Nie nie kwestia badań.

Każde zdarzenie jest inne, jedynie schemat zdarzeń pozwala stwierdzić, że za każdym razem jest tak samo.

A często na przebieg zdarzenia ma wpływ wiele czynników, również skutki zderzenia mogą być różne.

 

Poza tym zaraz po kolizji każdy jest rozemocjonowany, zestresowany i czasami podejmuje decyzje pod wpływem chwili. A po jakimś czasie emocje opadną i może się o kazać, że nasza wina nie jest tak do końca uzasadniona. Jest czas na zastanowienie się, może zebranie jakichś dowodów, może świadków.

Różnie może być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki kierowca, który najechał na samochód bez "stopów", powinien być również wysyłany na badania psychotechniczne, mające potwierdzić zdolność do kierowania pojazdem. Umiejętność oceny odległości od przeszkody, również w ruchu jest bardzo ważna - niezależnie czy jest to 50 metrów czy 3 metry.

Jaki ty jesteś męski...  :jem:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

no właśnie, powiedzmy że jadę za kimś, komu nie działają światła stop. Dopiero do niego dojechalem, facet nagle gwałtownie hamuje i zanim zorientuję się, ze to robi jest już za późno. uciekać nie ma gdzie, ładuję się w tył. Czy to w 100% moja wina, współwina, czy jednak wina kierujacego niesprawnym pojazdem?

EDIT: sytuacja czysto teoretyczna, nikogo nie puknąłem.

Praktycznie przy hamowaniu silnikiem tez sie stop nie swieci a wjazd w bagaznik jest mozliwy...

Twoj interes w zachowaniu odstepu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś w trasie jechałem za starym mercedesem bez swiateł stopu. Nie chciałem ryzykować, więc go wyprzedziłem.

 

I co było dalej?

 

Pan kierujacy mercedesem wjechał w mój tył kilka kilometrów dalej ;l  ;l  ;l .

 

Oczywiście ja miałem sprawne swiatła stopu.

 

Po wezwaniu policji okazało się, ze pan zapomniał też o przegladzie(wyszedł półtora roku wczesniej) i miał urwane lusterko zewn..

 

 

Reasumując-jak widzę, że ktoś przede mna nie ma stopu, to robię wszystko, zeby za nim nie jechać i nie zastanawiać się, czy będzie wpółwina, czy nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jechałem za starym mercedesem bez swiateł stopu. Nie chciałem ryzykować, więc go wyprzedziłem.

 

I co było dalej?

 

Pan kierujacy mercedesem wjechał w mój tył kilka kilometrów dalej ;l  ;l  ;l .

 

Oczywiście ja miałem sprawne swiatła stopu.

 

To Twoja wina, bo pewnie miałeś STOP-y w doskonałej kondycji i hamując - oślepiłeś go...   :hehe::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo bez tego mu nie udowodnisz, że nie miał sprawnych świateł, a on powie, że przestały działać w wyniku kolizji.

ZTCP żarnik żarówki zbitej podczas świecenia jest inny niż żarówki zbitej kiedy nie świeciła, ale to już pole do popisu dla rzeczoznawców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współwina.

Ty dostajesz mandat za niezachowanie bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu, a on dostaje mandat za niesprawny technicznie pojazd.

Wolałbym jednak żeby tego typu zdarzenia rozstrzygał sąd. Gdybym był tym, który najechał to mandatu bym nie przyjął.

Zaprzeczasz sobie. Zadna to współwina jak każdy odpowiedział za inne wykroczenie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


ale czy bez STOP-ów nie widzisz, że bolid przed Tobą zwalnia?

Pewnie ze kazdy widzi - istetne jest jak szybko zwalnia... bo jezeli zdjął noge z gazu to nie problem - a jezeli zagapil sie i hamuje ostrzej? - nie mowię juz o awaryjnym hamowaniu ;)

Zobaczyć to zawsze zobaczysz - kwestia czy te np sekundowe opóxnienie nie przełozy się na buuum. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Reasumując-jak widzę, że ktoś przede mna nie ma stopu, to robię wszystko, zeby za nim nie jechać i nie zastanawiać się, czy będzie wpółwina, czy nie.

w załozeniu było tak : "powiedzmy że jadę za kimś, komu nie działają światła stop. Dopiero do niego dojechalem, facet nagle gwałtownie hamuje i zanim zorientuję się, ze to robi jest już za późno"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

kierujacego niesprawnym pojazdem?

EDIT: sytuacja czysto teoretyczna, nikogo nie puknąłem.

Zdarza mnie się redukować nawet do 1

Stop działa ale sie nie zaświeci - wjeżdżasz mi w tył czyja jest wina ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie współwina ale w praktyce różnie bywa.

 

Moja mama wyjeżdżała z podporządkowanej. Zmierzch, bardzo gęste opady śniegu. Wyjechała i przydzwonił w nią facet jadący z wyłączonymi światłami.

Przyjechały miśki, świadkowie powiedzieli, że auto, które jechało na drodze z pierwszeństwem poruszało się z wyłączonymi światłami.

 

Miślki winnego kolizji uznali kierowcę, który wjechał w moją mamę. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

świadkowie powiedzieli, że auto, które jechało na drodze z pierwszeństwem poruszało się z wyłączonymi światłami.

 

Miślki winnego kolizji uznali kierowcę, który wjechał w moją mamę. ;]

 

W tym miejscu przypomina mi się historia z dawnych lat, z tygodnika MOTOR, z czasów, kiedy w/w tygodnik uważał nowatorski ów czas 3 STOP za potencjalne zagrożenie... bo "zapalające się dodatkowe STOP-y mogą zdezorientować kierowcę przyzwyczajonego do standardowych dwóch lamp STOP"   :phi::hmm:

Otóż historia ta oparła się o sąd, który uznał świadków (w ilości 5 osób) twierdzących, że nieoznakowany radiowóz poruszał się po zmroku bez włączonych świateł, winnych krzywoprzysięstwa i składania fałszywych zeznań, bo załoga radiowozu (dwóch funkcjonariuszy, osoby zaufania publicznego itp. bzdety) twierdziła, że lampy mieli włączone...

Tak więc niezbadane są wyroki sądu i policji...   :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wina będzie Twoja - nie zachowałeś należytej ostrożności i odpowiedniego odstępu.

Kilkanaście lat temu kolega w praktyce przerabiał trochę podobną sytuację - była wówczas moda na lampy przyciemnianie czarnym lakierem do lamp i skutkiem takiego przyciemniania było to, że w słoneczny dzień w takiej lampie słabo było cokolwiek widać. Kolega przypakował w bagażnik gościowi który miał zasmarowane lampy i wina była tego co uderzył. Typ od lamp dostał mandat za jazdę niesprawnym samochodem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


... że nieoznakowany radiowóz poruszał się po zmroku bez włączonych świateł, winnych krzywoprzysięstwa i składania fałszywych zeznań, bo załoga radiowozu (dwóch funkcjonariuszy, osoby zaufania publicznego itp. bzdety) twierdziła, że lampy mieli włączone...

 

Zeznania świadków nie są dowodem, że policyjny wóz nie miał włączonych świateł, ponieważ żaden świadek nie widział pozycji, w jakiej był przełącznik świateł w policyjnym aucie.

Innymi słowy, światła mogły być włączone, ale mogły nie działać.

 

ps. wiem, amerykańscy prawnicy mieli by robotę ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.