Skocz do zawartości

Giulia - tak się zachwycaliście :)


bergerac

Rekomendowane odpowiedzi

Kumpel mi dzisiaj opowiedział o nowej Giuli, w wersji 500 konnej, którą nabył jego brat - pojechali do Poznania, trzy kółka na torze, check engine i koniec jazdy. Mówi, że nawet się nie rozpędzili jeszcze :hehe: A tu dzisiaj na fejsie:

 

 

Cytuj

Ponieważ wciąż pytacie mnie w prywatnych wiadomościach o to co się dzieje z Alfą -
dla zainteresowanych wrzucam aktualny status 

Quadrifoglio spędza aktualnie 3 miesiąc w serwisie Alfa Romeo Bołtowicz (wskazanym przez Fiat Chrysler Automobiles PL, który jest importerem auta). Powodem wizyty w serwisie jest powtarzający się w trakcie jazdy tryb awaryjny (auto nagle zwalnia i wyrzuca check engine) oraz absurdalne odczyty wskaźnika paliwa. Komputer wskazuje 150 km do tankowania i 3 kreski w baku a tu nagle obowiązkowy zjazd na pobocze.

Całą historię możecie przeczytać tutaj: http://topgarage.com.pl/…/szokujace-zdania-ktore-usl…/4sbjps

Ponieważ auto prawie całe wakacje stoi w serwisie, zapytałem FCA o możliwe rozwiązanie tej sytuacji.
W odpowiedzi otrzymałem pismo, które można streścić do zdania "Do 18 sierpnia mamy okres urlopowy i proszę nam nie zawracać głowy". Najwyraźniej mieli czym pojechać na wakacje. Z pokorą czekałem na powrót "decydentów", mamy 23 sierpnia i reakcji brak.
Tak samo jak brak jakiegokolwiek info z serwisu.

Jedyne co pozostaje na otarcie łez to fakt, że nie jestem osamotniony. Trójmiejskie Quadrifoglio z podobnym problemem, którego nie udało się naprawić i zostało zakwalifikowane do wymiany, nadal nie zostało zamówione, termin odbioru się przesuwa. Właściciel pewnie dostanie je w grudniu, co wprawdzie jest idealnym terminem na odbiór prezentu, ale nie koniecznie w postaci 500 konnego tylnonapędowego sedana.

Jak donosi Kaczor & Cars z parku prasowego wycofano chwilowo Giulię Veloce, ponieważ serwis nie może sobie poradzić z awarią w aucie, które się przegrzewa. Ale jeśli nie naprawią, to pewnie FCA dość szybko wymieni sobie ją na nową.

Na brytyjskich forach użytkowników alfy pojawiają się pomysły, aby samemu napisać działające oprogramowanie ECU, bo producent najwyraźniej nie ma zamiaru tego zrobić.

A na poprawę humoru wrzucam jak Marek Wieruszewski przetestował wspomaganie w prasowej Quadrifoglio. Enjoy.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem w czym problem. Za 4 lata zrobią lifting, w którym wprowadzą "pozmianowe" ECU, pozmianowy wskaźnik paliwa, pozmianową pompę i 1000 innych pozmianowych elementów, których niedomagania jeszcze się ujawnią. W ten sposób dzielni włoscy inżynierowie osiągną sukces w walce z problemami, które inni producenci rozwiązali 20 lat temu. Oczywiście aż do następnego modelu, w którym wskaźnik paliwa będzie ok, ale od nowości będą zacinać się klamki, piszczeć tylne hamulce i wypadać lamele z chłodnicy. Widocznie inaczej się nie da. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maro_t napisał:

Widocznie inaczej się nie da. ;]

 

Kuchnia - włoska/francuska

Moda - włoska/francuska

Motoryzacja - niemiecka/japońska

Elektronika - japońska

Wódka - zimna

Kobitki - gorace :-)

 

Ale i tak zrobię kiedyś wyjatek (np. Brera, może jakieś Maserati Quattroporte :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miał pecha i tyle... Trafił się egzemplarz poskładany w poniedziałek albo piątek, zaraz na początku albo przy końcu zmiany, tuż przed przerwą na lunch bądź tuż po niej, albo w okolicy świąt bądź sezonu urlopowego...

 

Wszystkie inne są absolutnie niezawodne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, grogi napisał:

 egzemplarz poskładany w poniedziałek albo piątek, zaraz na początku albo przy końcu zmiany, tuż przed przerwą na lunch bądź tuż po niej, albo w okolicy świąt bądź sezonu urlopowego...

 

w przypadku wloch, to okresliles 100% czasu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, bergerac napisał:

Kumpel mi dzisiaj opowiedział o nowej Giuli, w wersji 500 konnej, którą nabył jego brat - pojechali do Poznania, trzy kółka na torze, check engine i koniec jazdy. Mówi, że nawet się nie rozpędzili jeszcze :hehe:

 

ALFA = Auto Lubiące Figlarną Autodestrukcję :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, bergerac napisał:

Kumpel mi dzisiaj opowiedział o nowej Giuli, w wersji 500 konnej, którą nabył jego brat - pojechali do Poznania, trzy kółka na torze, check engine i koniec jazdy. Mówi, że nawet się nie rozpędzili jeszcze :hehe: A tu dzisiaj na fejsie:

 

 

 

 

 

nie dziwię się że serwis sobie nie potrafi poradzić, stado aut jakie do nich przyjeżdża to na wymianę oleju i są to fiaty, nagle alfa wypuszcza giulie w takiej wersji i tak skomplikowaną z czym od kilku dekad nie walczyli, w dodatku psuje się już na gwarancji i to jakaś elektronika - weź znajdź teraz zimny lut w takim aucie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, bnow napisał:

Ale i tak zrobię kiedyś wyjatek (np. Brera, może jakieś Maserati Quattroporte :-)

 

Używane Quattroporte V można już teraz kupić za stosunkowo niewielkie pieniądze. Problem w tym, że jest to zaskakująco beznadziejny samochód (jak na samochód uznawany za auto luksusowe). Dlatego tak szybko traci na wartości. Nawet sylwetka, którą kiedyś można było uznać za atrakcyjną, jakoś szybko się zestarzała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, bielaPL napisał:

 

nie dziwię się że serwis sobie nie potrafi poradzić, stado aut jakie do nich przyjeżdża to na wymianę oleju i są to fiaty, nagle alfa wypuszcza giulie w takiej wersji i tak skomplikowaną z czym od kilku dekad nie walczyli, w dodatku psuje się już na gwarancji i to jakaś elektronika - weź znajdź teraz zimny lut w takim aucie ;)

a skąd wiesz, że serwis sobie nie może poradzić ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, bielaPL napisał:

 

nie dziwię się że serwis sobie nie potrafi poradzić, stado aut jakie do nich przyjeżdża to na wymianę oleju i są to fiaty, nagle alfa wypuszcza giulie w takiej wersji i tak skomplikowaną z czym od kilku dekad nie walczyli, w dodatku psuje się już na gwarancji i to jakaś elektronika - weź znajdź teraz zimny lut w takim aucie ;)

Serwis AR po prostu to partacze i tyle - w moim przypadku samochód jest kompletnie bezawaryjny ale cokolwiek przy serwisowaniu dotknie ASO od razu trzeba po nich poprawiać- coś niedokręcone coś odstaje skrzypi etc. Nie wynika to z braku wiedzy czy skomplikowanej techniki tylko z totalnego olewactwa i niechlujstwa i braku nadzoru.

grzebali przy półosiach - zapomnieli dokręcić śruby piasty koła

grzebali przy fotelu - niedokręcona śruba fotela - uszkodzony gwint

grzebali przy schowku - wpadła im spinka w deskę - efekt grzechotki - tka zostało aż sam znalazłem

malowali zderzak - porysowali maskę od wewnątrz.

wymieniali klocki- obdrapali zacisk hamulcowy

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, bergerac napisał:

a skąd wiesz, że serwis sobie nie może poradzić ? 

myk w tym że oprócz FAP w BB nikt nie był na jakimkolwiek szkoleniu dotyczącym obsługi technicznej AR Q.

ale to nie jest problem tylko AR- to samo jest w innych markach z niszowymi topowymi modelami- jest tego tak mało, że się zwyczajnie nie opłaca serwisom szkolić pracowników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Dareek napisał:

Serwis AR po prostu to partacze i tyle - w moim przypadku samochód jest kompletnie bezawaryjny ale cokolwiek przy serwisowaniu dotknie ASO od razu trzeba po nich poprawiać- coś niedokręcone coś odstaje skrzypi etc. Nie wynika to z braku wiedzy czy skomplikowanej techniki tylko z totalnego olewactwa i niechlujstwa i braku nadzoru.

grzebali przy półosiach - zapomnieli dokręcić śruby piasty koła

grzebali przy fotelu - niedokręcona śruba fotela - uszkodzony gwint

grzebali przy schowku - wpadła im spinka w deskę - efekt grzechotki - tka zostało aż sam znalazłem

malowali zderzak - porysowali maskę od wewnątrz.

wymieniali klocki- obdrapali zacisk hamulcowy

 

czym jeździsz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tam na auta włoskich marek nie narzekam w przeciwieństwie do użytkowanych innych marek - szczególnie niemieckiej myśli technicznej.

Każdy samochód ma prawo się zepsuć czy mieć usterkę ale nigdy Fiat czy AR nie przekroczyło tej granicy, że miałem ochotę zepchnąć auto do rzeki w przeciwieństwie do np grupy VAG - Octavią w domu strach było gdziekolwiek pojechać - zawsze jakaś usterka kilka razy laweta.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Dareek napisał:

ja tam na auta włoskich marek nie narzekam w przeciwieństwie do użytkowanych innych marek - szczególnie niemieckiej myśli technicznej.

Każdy samochód ma prawo się zepsuć czy mieć usterkę ale nigdy Fiat czy AR nie przekroczyło tej granicy, że miałem ochotę zepchnąć auto do rzeki w przeciwieństwie do np grupy VAG - Octavią w domu strach było gdziekolwiek pojechać - zawsze jakaś usterka kilka razy laweta.

 

A ja się na Fiacie zawiodłem, 9 lat, od nowości u mnie, nie dotykany przez blacharzy, 100kkm przebiegu i ruda na progach wychodzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biela wybacz wklejałeś zdjęcia wiec nie jest to jakaś korozja znaczna odpryski od kamyków - auto ma 9 lat!!! ile razy ro ku myjesz auto=- woskowałeś kiedys te progi ty tylko tyle o ile?

inna sprawa że opisywałeś jak używasz auto - wybacz ale żeby pogiąć stalowe felgi w bravo przy profili 55?

 

a jeszcze co do rdzy - po tym czasie z np mazdy czy merca E klasy A klasy zostaje logo

inne marki nie mają lepiej - np w Passatach na środku drzwi bez powodu wyskakuje np pęcherz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Dareek napisał:

ja tam na auta włoskich marek nie narzekam w przeciwieństwie do użytkowanych innych marek - szczególnie niemieckiej myśli technicznej.

Każdy samochód ma prawo się zepsuć czy mieć usterkę ale nigdy Fiat czy AR nie przekroczyło tej granicy, że miałem ochotę zepchnąć auto do rzeki w przeciwieństwie do np grupy VAG - Octavią w domu strach było gdziekolwiek pojechać - zawsze jakaś usterka kilka razy laweta.

 

 

ja w zeszłym miesiącu pierwszy raz miałem ochotę zepchnąć fiata. Bezawaryjny specjalnie nigdy nie był, ale też przesadnie mi nie dał popalić. A się okazało, że przy przebiegu 180 tys. km trzeba naprawić coś co się nazywa pierścienie dystansowe na wale korbowym. Nawet nie wiedziałem że jest coś takiego. Po odebraniu go z serwisu, zapłacie godnej sumy pojeździłem 2 dni, po czym pękła sprężyna w zawieszeniu. I to był właśnie ten moment ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Dareek napisał:

Biela wybacz wklejałeś zdjęcia wiec nie jest to jakaś korozja znaczna odpryski od kamyków - auto ma 9 lat!!! ile razy ro ku myjesz auto=- woskowałeś kiedys te progi ty tylko tyle o ile?

inna sprawa że opisywałeś jak używasz auto - wybacz ale żeby pogiąć stalowe felgi w bravo przy profili 55?

 

a jeszcze co do rdzy - po tym czasie z np mazdy czy merca E klasy A klasy zostaje logo

inne marki nie mają lepiej - np w Passatach na środku drzwi bez powodu wyskakuje np pęcherz

 

nie woskowałem progów, ale po zimie zawsze przy progach w miarę dobrze myłem, czy tylko powierzchowna korozja to się okaże jak wstawię auto do blacharza, na razie nie mam kiedy i jest mi potrzebne cały czas, a jakby była blacha dobra to mimo odprysków nic by się nie działo, mamy w rodzinie Borę 15 letnią od nowości, tam nie ma czegoś takiego

 

co do używania auta i pogięcia felgi, stalówki dużo łatwiej się gną to po pierwsze, po drugie odkąd ładuje 2.4 a nie 2.2 to problem z pogięciem minał, w życiu zaliczyłem nim z 1 naprawdę dużą dziurę, i kilkanaście średnich, taki urok polskich dróg, nie zawsze się wszystko zdąży zauważyć 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, bielaPL napisał:

 

nie woskowałem progów, ale po zimie zawsze przy progach w miarę dobrze myłem, czy tylko powierzchowna korozja to się okaże jak wstawię auto do blacharza, na razie nie mam kiedy i jest mi potrzebne cały czas, a jakby była blacha dobra to mimo odprysków nic by się nie działo, mamy w rodzinie Borę 15 letnią od nowości, tam nie ma czegoś takiego

 

co do używania auta i pogięcia felgi, stalówki dużo łatwiej się gną to po pierwsze, po drugie odkąd ładuje 2.4 a nie 2.2 to problem z pogięciem minał, w życiu zaliczyłem nim z 1 naprawdę dużą dziurę, i kilkanaście średnich, taki urok polskich dróg, nie zawsze się wszystko zdąży zauważyć 

stary- nie pitol- miałem bravo- nigdy nie pogiąłem felgi stalowej- naprawdę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, hefi napisał:

Widzę, że ar nigdy nie zawodzi i zawsze dotrzyma tradycji do tworzenia nowych żartów o jej wlascicielach.
Przecież tego można było się spodziewać

Pytanie czy inne wersje tez sa  awaryjne, bo może myk polega tylko na tej Q, a wieszanie psów sie zaczęło na marce?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Dareek napisał:

stary- nie pitol- miałem bravo- nigdy nie pogiąłem felgi stalowej- naprawdę

 

nie pitole, mówię jak jest, w 10 letniej fabii I też była zdrowa blacha (auto z rodziny od nowości), do mechaniki się nie czepiam, ideału nie ma ale źle też nie było, poza tym jako że to fiat to poprzeczki nie stawiałem jakoś wysoko, ale co do blachy to miałem nadzieję na 12 lat bez rudej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem dzisiaj rano na fb i film i wpis :no: pól biedy jak ktoś za gotówkę kupił i mu wymienią, gorzej jak masz leasing bo wtedy stroną jest leasingodawca, który zazwyczaj ma to w poważaniu.

 

Żeby nie było Giulia mi się mega podoba  :serducha:, no ale bym się chyba wkurzył wydając tyle na samochód, który będzie stał w ASO zamiast cieszyć użytkownika :( .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dareek napisał:

a jeszcze co do rdzy - po tym czasie z np mazdy czy merca E klasy A klasy zostaje logo

 

Pokaż 9-letnią E-klasę zgnitą:jem:

Bo sporo moich znajomych ma W211 po lifcie i rudej  tam nie widzę:hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Maciej__ napisał:

 

Mysle, ze w wiekszosci przypadko ASO zaczyna sie uczyc na autach klientow ;]

A taka Gulie QV to pewnie widza raz na pol roku ;)

 

I tak jest. Swego czasu miałem Lacetti z silnikiem 2.0 CTDI czy jakoś tak. Z racji małej ilości silników wymiana rozrządu tylko w ASO. Na pięć do których dzwoniłem trzy przyznawały się, że w życiu tego nie robiły w tym silniku i będą na mnie się uczyć. Tylko dwa miały doświadczenie. Co ciekawe te trzy to były salony Opla, które wcześniej nie miały autoryzacji Chevroleta, ale po wycofaniu marki z rynku stały się również serwisami Chevroleta. Te dwa potrafiące to były byłe salony Chevi-Opel, sprzedające i serwisujące Chevi pełną gębą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, sebaso napisał:

Widziałem dzisiaj rano na fb i film i wpis :no: pól biedy jak ktoś za gotówkę kupił i mu wymienią, gorzej jak masz leasing bo wtedy stroną jest leasingodawca, który zazwyczaj ma to w poważaniu.

 

Żeby nie było Giulia mi się mega podoba  :serducha:, no ale bym się chyba wkurzył wydając tyle na samochód, który będzie stał w ASO zamiast cieszyć użytkownika :( .

 

niestety. Tu się nakłada kilka spraw. Ja bym mimo wszystko nie wyrabiał sobie opinii o tym aucie na podstawie historii jednego egzemplarza opisanej w internecie. Może i są jakieś problemy początku produkcji, ale może po ich rozwiązaniu auta będą śmigać. Większy problem to jest imho ASO i ich znajomość tematu. Alfa od wielu lat nie sprzedawała prawdziwie sportowego samochodu. Ludzie w serwisach przyzwyczajeni są do napraw silnika 1.4 w MiTo pamiętającego konstrukcyjnie stary dobry i prosty fiatowski FIRE, ewentualnie prawie równie prostych T-Jetów w Giuliettach. A tu nagle przyjeżdża super sportowe auto z silnikiem Maserati, którego są 3 egzemplarze w Polsce. Pewnie nawet jakaś drobnostka ich przerasta.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, bergerac napisał:

Kumpel mi dzisiaj opowiedział o nowej Giuli, w wersji 500 konnej, którą nabył jego brat - pojechali do Poznania, trzy kółka na torze, check engine i koniec jazdy. Mówi, że nawet się nie rozpędzili jeszcze :hehe:

 

 

Standardowo na rynek Polski poszły modele z pierwszej produkcji z błedami do których się firma przyzna po latach... albo nie przyzna tylko wezwie na akcję serwisową jakiejś wtyczki a przy okazji powymieniają pół auta :) do TVN Turbo z tym, zrobią śledztwo z ASO i przedstawicielem marki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, maro_t napisał:

 

niestety. Tu się nakłada kilka spraw. Ja bym mimo wszystko nie wyrabiał sobie opinii o tym aucie na podstawie historii jednego egzemplarza opisanej w internecie. Może i są jakieś problemy początku produkcji, ale może po ich rozwiązaniu auta będą śmigać. Większy problem to jest imho ASO i ich znajomość tematu. Alfa od wielu lat nie sprzedawała prawdziwie sportowego samochodu. Ludzie w serwisach przyzwyczajeni są do napraw silnika 1.4 w MiTo pamiętającego konstrukcyjnie stary dobry i prosty fiatowski FIRE, ewentualnie prawie równie prostych T-Jetów w Giuliettach. A tu nagle przyjeżdża super sportowe auto z silnikiem Maserati, którego są 3 egzemplarze w Polsce. Pewnie nawet jakaś drobnostka ich przerasta.

 

Ja sobie nie wyrabiam opinii ;) bo jeśli bym mógł wydać tyle na auto, to w podskokach lecę do najbliższego salonu AR i zamawiam takie QV mając nadzieję, że mnie ten problem nie dotknie ;] .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, sebaso napisał:

Ja sobie nie wyrabiam opinii ;) bo jeśli bym mógł wydać tyle na auto, to w podskokach lecę do najbliższego salonu AR i zamawiam takie QV mając nadzieję, że mnie ten problem nie dotknie ;] .

 

a ja, mając tyle na auto, raczej bym kupił produkt producenta, który ma większe doświadczenie w budowaniu takich aut, a autoryzowany serwis ma większe doświadczenie w ich serwisowaniu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, maro_t napisał:

 

a ja, mając tyle na auto, raczej bym kupił produkt producenta, który ma większe doświadczenie w budowaniu takich aut, a autoryzowany serwis ma większe doświadczenie w ich serwisowaniu

:hmm: doświadczenie to raczej mają, w końcu wypuścili 8C, ale fakt polskie ASO AR to dno :no: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, kanu napisał:

 

Standardowo na rynek Polski poszły modele z pierwszej produkcji z błedami do których się firma przyzna po latach... albo nie przyzna tylko wezwie na akcję serwisową jakiejś wtyczki a przy okazji powymieniają pół auta :) do TVN Turbo z tym, zrobią śledztwo z ASO i przedstawicielem marki :)

Wydaje Ci się. Jeżeli jakiś rynek miał dostać pierwsze egzemplarze to włoski  - dlaczego mieliby uprzywilejowywać Polaków by czekali krócej na dostawę ? 

Nie ma czegoś takiego jak segregowanie w fabryce egzemplarzy na gorsze wcześniejsze i lepsze późniejsze. Jest zamówienie, fabryka składa samochód zgodnie z zamówieniem z takich komponentów jakie są dostępne i nikt się nie zastanawia gdzie ten samochód pojedzie (bo poza systemem sterującym linią produkcyjną nikt na linii tego nawet nie wie). Takie rozróżnianie na lepsze i gorsze to jakaś polska mania prześladowcza i bardzo wiele rzeczy ludzie sobie w ten sposób tłumaczą.

Problemy z Giulią Q jak można wyczytać są znane także w wielkiej Brytanii. Cóż - wyjechały na drogi modele z pierwszego rocznika i wyszedł problem, którego producent nie doświadczył w czasie testów. Parę miesięcy temu czytałem jak jakiś portal motoryzacyjny (chyba nawet polski) testował Giulię Q i po kilku okrążeniach toru też wylądowała ona na lawecie z powodu awarii.  To pierwszy rocznik, wszystko jest nowe (samochód, silniki) i ewidentnie niedopracowali czegoś, stąd te problemy. Zdarzyło się i trudno.

 

Dla mnie katastrofą w tej sytuacji jest nie tyle awaria, co sposób radzenia sobie z tą sytuacją przez importera i przez ASO. Jak czytam to mi ręce opadają. Ja bym się ostro wściekł. W normalnej sytuacji powinno być tak: Sprzedaliście mi wadliwy egzemplarz, dajcie mi taką dobrą wersję tego samego modelu jako zastępczy i sobie go naprawiajcie. Nie jesteście w stanie go naprawić w rozsądnym terminie (ja rozumiem przez rozsądny 2-3 tyg) to oddajcie kasę albo zamawiajcie nowy egzemplarz do produkcji. Pewno w USA, UK, Niemczech by tak było... ale nie w Polsce. Tu klienta dystrybutor czy dealer ma w poważaniu, kiedy ten już zapłacił pieniądze. Jak czytam opis tej sytuacji z Giulią to mi ręce opadają - 2-3 miesiące naprawa, a jak klient pogania to każą mu się odczepić, bo są urlopy. No rwał jego nać.

 

Niestety obsługa posprzedażna w Polsce kuleje i odnoszę wrażenie, że duża cześć osób za to odpowiedzialnych brała lekcje podejścia do klienta gdzieś w PRL. Przestaję już wierzyć, że kiedyś to się u nas poprawi. Niestety sam parę razy byłem potraktowany per noga. Ograniczając się do samochodów - w Fordzie po 2 latach zaczął hałasowac fotel, na co dealer wysłał mnie do importera, a importer napisał mi maila "proszę z roszczeniami zgłosić się do Ford Werke" i uprzejmie podali mi adres fabryki w Kolonii. Podziękowałem grzecznie i ochrzaniłem osobę, która mi odpisała i tyle. Przy obecnym samochodzie też mnie najbliższe ASO już raz  wkurzyło podejściem do klienta- nie sposób się tam dodzwonić, a jak podjechałem umówić się na wymianę oleju, to zobaczyłem dlaczego nie ma szans się dodzwonić- doradcy serwisowi plotkują przez telefony o d... maryni. Jak się już doczekałem to zaproponowano mi oczekiwanie ponad 2 tygodnie co byłoby znośne jakby to był samochód kolekcjonerski, który stoi większość czasu w garażu, a nie narzędzie pracy. Wyraziłem dezaprobatę, na co mi odpowiedziano, że serwis pracuje tylko do 17 i się nie wyrabia. Akcesoria zamówione w październiku nie dojechały do dziś....

Elektronikę od lat zawożę do UK, bo problemu u nas nierozwiązywalne, rozwiązują tam od ręki. Smutne to, że u nas jest jak jest.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, cesarz napisał:

A BMW to sie mniej psuje ;]?

 

Kolega pracuje w ASO BMW i nie ma najlepszego zdanie o tej marce :)

 

Teraz tak się robi auta że pierwsi klienci to króliki doświadczalne.

 

Oczywiście najlepiej by tak nie było, ale jeżeli tak już musi być, że czasem wyjdzie jakiś problem, to jestem to w stanie zaakceptować o ile:

1. nie wpływa to bezpośrednio na bezpieczeństwo jazdy

2. producent/dystrybutor/dealer ma do tego normalne podejście - przeprosi, naprawi na gwarancji, da zastępczy, da jakąś rekompensatę z niedogodności.

3. nie jest to za często.

Współczesne samochody są na tyle skomplikowane, a czas na opracowanie nowego lub zmodernizowanego modelu jest tak krótki, że kwiatki będą wychodzić. Kluczowe jak dystrybutor i serwisy będą do tego podchodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maro_t napisał:

 

niestety. Tu się nakłada kilka spraw. Ja bym mimo wszystko nie wyrabiał sobie opinii o tym aucie na podstawie historii jednego egzemplarza opisanej w internecie. Może i są jakieś problemy początku produkcji, ale może po ich rozwiązaniu auta będą śmigać. Większy problem to jest imho ASO i ich znajomość tematu. Alfa od wielu lat nie sprzedawała prawdziwie sportowego samochodu. Ludzie w serwisach przyzwyczajeni są do napraw silnika 1.4 w MiTo pamiętającego konstrukcyjnie stary dobry i prosty fiatowski FIRE, ewentualnie prawie równie prostych T-Jetów w Giuliettach. A tu nagle przyjeżdża super sportowe auto z silnikiem Maserati, którego są 3 egzemplarze w Polsce. Pewnie nawet jakaś drobnostka ich przerasta.

 

Wiesz i to ich przerasta - wczoraj 500 tka dostała drgawek- więc znając moje ASO kontrolny telefon,  mówię F500 i 1.4 16V  Serwis na to - Proszę Pana! -  typowa usterka tego silnika- przewody zapłonowe do wymiany !!! no fajny serwis - problem w tym ze ..nie ma tam przewodów zapłonowych tylko na każdej świecy jest osobna cewka !!

w domu podpiąłem MES- wypadanie zapłonów 3 cylindra - nowa cewka  i po 15 minutach zabawy w garażu pszczoła odzyskała wigor!! to jest poziom ASO.

problem w Grupie FCA jest taki że nie pozbyli się tych starych przejętych po Polmozbyt-ach molochów i nie powypowiadali im po skargach klientów umów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Manx napisał:

Dla mnie katastrofą w tej sytuacji jest nie tyle awaria, co sposób radzenia sobie z tą sytuacją przez importera i przez ASO

 

Niestety masz dużo racji w tym co piszesz. W sumie takie obserwacje można rozwinąć na inne branże.  Moim zdaniem w dużej części spowodowane jest to tym, że po pierwsze Polacy wszystko muszą mieć tanio. Zobacz na AK, jakikolwiek wątek o kupnie czegoś to jest licytowanie się kto dał taniej za samochód/wakacje/piecyk gazowy itd. Nieważne od kogo kupujesz, nieważna jakość obsługi, nieważna faktura, nieważna gwarancja, nieważne inne aspekty transakcji. Ma być TANIO i koniec. Takim wymaganiom stają naprzeciw firmy, sprzedawcy, którzy nie oferują nic poza ceną, a żeby było tanio, to nie dadzą faktury, nie mają zaplecza, nie mają zapasu części zamiennych, nie mają wiedzy, bo wiedza kosztuje, a przecież ma być tanio. Więc klient jest przyzwyczajony, że ma tanio, a potem jak coś jest nie tak, to i tak bez sensu się użerać, bo nic od sprzedawcy nie uzyska. Więc klienci są mało wymagający, a sprzedawcy/usługodawcy są nastawieni tylko na sprzedaż i tyle.

Piszesz, że w UK jest lepiej. Zobacz sobie w cenniku PL ile kosztuje dziś Twój Seat, a potem zobacz sobie taki sam model na stronie w UK. Będzie dużo droższy. Może właśnie za tę różnicę kupujesz też jakość obsługi? A w PL mamy to co chcemy, mamy TANIO.

 

Ale może powoli się to zmienia. Mam teraz taki przykład z życia. 2 lata temu zamówiłem w firmie X wykonanie ogrodzenia posesji. Firma X przysłała podwykonawcę Y. Firma Y zbudowała ogrodzenie tak, że po pierwszej zimie słupki zaczęły się krzywić, ale jeszcze odczekałem. Po drugiej zimie były jeszcze bardziej krzywe, więc zgłosiłem sprawę firmie X oczekując jakiejś naprawy gwarancyjnej. Firma X przysłała innego podwykonawcę Z do oceny. Firma Z uznała, że ogrodzenie jest do ponownego wykonania, uzyskała zgodę firmy X, przyjechali, całkowicie zdemontowali ogrodzenie i zbudowali je od początku, wydłubując słupki ze starymi fundamentami, robiąc nowe fundamenty, dając wiele nowych elementów, których nie dało się ponownie wykorzystać. Nie mam pojęcia ile firmę X to kosztowało i ile na mnie stracili, ale wzięli na klatę partactwo własnych podwykonawców i zachowali się tak jak powinni. Niestety to nadal nie jest regułą, tylko raczej pozytywnym wyjątkiem. Za to w ASO Kia nie chcięli uznać na gwarancji grzejącego się zacisku w tylnym kole (2,5 roku i 50 tys. przebiegu). To jest jak dla mnie żenujące, że musiałem o takie rzeczy się wykłócać z kilkoma osobami, a ostatecznie i tak nie uzyskałem naprawy gwarancyjnej tylko rabat na czyszczenie zacisku, za co i tak zapłaciłem 75 pln. To jest dla mnie nie do pomyślenia, bo takie kwoty to jest nic dla takiej firmy, a negatywny wizerunek sobie budują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Manx napisał:

Dla mnie katastrofą w tej sytuacji jest nie tyle awaria, co sposób radzenia sobie z tą sytuacją przez importera i przez ASO. 

 

Ale to nie tylko dotyczy tej marki, z każdą jest podobnie. Zresztą niejednokrotnie widać to w reportażach TVN Turbo, dopiero dziennikarze i afera, która z tego wynika powoduje że importer lub przedstawiciel marki w Polsce reaguje odpowiednio... choć nie w każdym przypadku ;) generalnie im nie zależy, sprzedało się to sobie radź a my rozkładamy ręce bo instrukcje nie przyszły a nikt też nie analizuje i nie podchodzi do tematu po nowemu a nie jak kiedyś "Zenek weź młotek stuknij może się odblokuje". ASO teraz tylko opiera sie na wymienianiu a nie naprawach, taki rynek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.