Skocz do zawartości

Takie tam dymienie


artipb

Rekomendowane odpowiedzi

Wałki sprawdzone,jeden nawet wymieniony w zeszłym roku przy okazji popychaczy bo był ciu przytarty, krzywki zatem też, kompresja też, test głowicy jeśli chodzi o CO2 w płynie negatywny, innych objawów typowo głowicowych brak. Ufam mojemu głównemu mechanikowi na tyle, że wierzę co mówi. Kazał wypalić ze dwa baki paliwa, żeby wtryski się ułożyły, cokolwiek ma to znaczyć. Poza tym te przypadłości powinny mieć szersze spektrum występowania, niż tylko chwila na pół-zimnym, pół-ciepłym silniku.Nawet do wymiany EGR był bardzo sceptycznie nastawiony,żeby go nie denerwować, sam ogarnąłem.
 
Jeszcze jeden mechanik znajomy zalecił przegonić auto uczciwie na wakacje, żeby nagary powstałe w katalizatorze m.in. przez lejące wtryski się uczciwie wypaliły.
Jego teoria - inna niż na całkowicie zimnym silniku dawka paliwa daje dymek, zapchany katalizator się nagrzewa puszczając tylko część oczyszczonych spalin, następnie ciut odtyka, puszcza kłąb dymu, nieco stygnie i znowu przytyka, znowu nagrzewa, puszcza kolejny kłąb spalin i tak kilka razy do momentu, w którym nagrzeje się na tyle, że spełnia swoją powinność, a autko przy okazji łapie ciut temperatury i zmienia dawkę paliwa - i od tej pory nie dymi.
 
Ciut naciągane, ale nikt nie wymyślił nic lepszego.
Może należałoby zdemontować i sprawdzić katalizator, a nawet w ramach testów pojeździć bez niego, o ile sterownik nie przejdzie w tryb awaryjny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak chyba będzie, że po prostu będę jeździł i obserwował co się dzieje.

Obawiam się, że dalsze prace pochłoną kasę,a nie ma jednego skutecznego kierunku.

Jeszcze mi przychodzi na myśl sterowanie EGR-nie wiem dokładnie, co mam pod maską,czy to blok zaworów magnetycznych rodem z VW, czy jakiś inny mechanizm z Kraju Kwitnącej Wiśni.

 

Na razie z tydzień przejeżdżę i zobaczę jak się ułożą te wtryski i EGR-czytałem, że po zmianie musi się adaptować nowy zawór poprzez komputer diagnostyczny, albo zrobić jedną dłuższą trasę-z oficjalnej strony Pierburga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę 150 km po autostradzie i jeszcze z 60 po wiejskich drogach. Bez szaleństw, ale kilka minut ponad 3200 rpm i 165 na VI, tak poza tym to na spokojnie na tempomacie 120-130 km,a po wsiach to już w ogóle bez szaleństw. Przy okazji wypaliłem paliwo do rezerwy (tankuję Lotos Dynamic, czasem jak trzeba zrobić dolewkę kilku - kilkunastu litrów, to dolewam na BP koło domu tego lepsiejszego diesla). Zapaliła się rezerwa (swoją drogą trochę późno, komputer pokazywał 70 km, w baku było jakieś 5 litrów), zalałem na jakimś lokalnym Orlenie Vervę do pełna.

Dwa odpalenia w warunkach testowych, póki co dymku jest znikoma ilość, prawie wcale.

Obserwacje trwają....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Dla potomnych, auto przegonione dwa razy po autostradzie, póki co dymienie przeszło.

Kilka razy przy mocnej przygazówce na drugim biegu sporo czarnego dymu, ten objaw jak się pojawił, tak ustąpił.

Radykalny spadek spalania nawet przy klimie jest tendencją stałą.

Będę obserwował co dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 9.07.2018 o 07:57, artipb napisał:

ale kilka minut ponad 3200 rpm i 165

aleś dał w palnik

 

 

nie dziwię się że dymi skoro dla ciebie to są wysokie obroty

 

 

a czy wskazówka obrotomierza za twoich czasów zobaczyła 4500rpm?....tak skromnie....

 

bo to co pokazałeś obokok "dać w palnik" nawet nie stoi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, 4thelement napisał:

aleś dał w palnik

 

 

nie dziwię się że dymi skoro dla ciebie to są wysokie obroty

 

 

a czy wskazówka obrotomierza za twoich czasów zobaczyła 4500rpm?....tak skromnie....

 

bo to co pokazałeś obokok "dać w palnik" nawet nie stoi

W 2.0 TDI po co mam oglądać takie obroty? Przy tej prędkości tylko warczy, a nie jedzie, wszak to diesel a nie wysokoobrotowa benzyna.

Moc maksymalna 140 KM (103 kW) jest osiągana przy 4000 obr/min , 320 Nm momentu obrotowego przy 1750-2500 obr/min, później zmniejsza się . Koło 3200 obr ma 165 km/h na VI (maksymalna prędkość wg tabel to 187, czyli gdzieś koło 4 000 obr/min), na V jakieś 130 km/h. Natomiast koło 3000 obr/min turbina pracuje już na pełnej mocy, jeśli chodzi o ustawienie łopatek i jest to moim skromnym zdaniem takie optimum na przegonienie silnika i przepchanie nagarów z wydechu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, artipb napisał:

Moc maksymalna 140 KM (103 kW) jest osiągana przy 4000 obr/min

 

No właśnie dlatego... Wtedy ma największą moc, więc będzie najbardziej żwawo przyśpieszał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, grogi napisał:

 

No właśnie dlatego... Wtedy ma największą moc, więc będzie najbardziej żwawo przyśpieszał. 

Ok,4000 rpm przy wyprzedzaniu może się na chwilę pojawić.Ale 4500 rpm jechać np 5 czy 10 minut-bez sensu.

Choć z drugiej strony wykres mocy i momentu dla TDI jest taki, że pomijając jakąś czasówkę na rajdzie, przyspieszanie od 3000 do 3500 nie różni się drastycznie od przyspieszania 3500 do 4000,a wrażenia słuchowe są o niebo lepsze w tym pierwszym wypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, artipb napisał:

Ok,4000 rpm przy wyprzedzaniu może się na chwilę pojawić.Ale 4500 rpm jechać np 5 czy 10 minut-bez sensu.

 

Oczywiście

 

10 minut temu, artipb napisał:

Choć z drugiej strony wykres mocy i momentu dla TDI jest taki, że pomijając jakąś czasówkę na rajdzie, przyspieszanie od 3000 do 3500 nie różni się drastycznie od przyspieszania 3500 do 4000,a wrażenia słuchowe są o niebo lepsze w tym pierwszym wypadku.

 

Ale jak dynamicznie przyśpieszasz od 2500 rpm, to nie ma sensu zmieniać biegu przy 3500 - lepiej pociągnąć dalej aż do 4000-4500 obr/min... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dymienia nie było, przy 10 litrach w baku poprzedniej vervy z Orlena wlałem do pełna ponad 40 litrów dynamica z Lotosa, jak zwykle zawsze wcześniej robiłem i autko znowu zaczęło w specyficznych, opisywanych w wątku okolicznościach puszczać dyma :sciana:

 

Nie wiem,o co chodzi, paliwo było nie było premium,a na tej stacji tankuję od ponad 10 lat.

 

Przepalę to, co w baku i kolejne tankowanie na innej stacji, niż mój ulubiony Lotos.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w międzyczasie chyba jakiś szaman to auto przeklął.

Kończy się napinacz paska wieloklinowego najprawdopodobniej, trzaski i stuki z okolic paska, najpierw podejrzewałem pompę wspomagania, ale na nią chyba tylko przenosi się odgłos, napinacz zwłaszcza po włączeniu klimy skacze góra dół, ale piski od paska słychać również przy wyłączonej klimie, najgorzej po odpaleniu, cichnie po dodaniu gazu.Mój mechanik na urlopie,w poniedziałek jadę do magika którego znam z bardzo dawnych czasów,a przestałem jeździć, bo nie po drodze.

Przy okazji o to dymienie zapytam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, artipb napisał:

A w międzyczasie chyba jakiś szaman to auto przeklął.

Kończy się napinacz paska wieloklinowego najprawdopodobniej, trzaski i stuki z okolic paska, najpierw podejrzewałem pompę wspomagania, ale na nią chyba tylko przenosi się odgłos, napinacz zwłaszcza po włączeniu klimy skacze góra dół, ale piski od paska słychać również przy wyłączonej klimie, najgorzej po odpaleniu, cichnie po dodaniu gazu.Mój mechanik na urlopie,w poniedziałek jadę do magika którego znam z bardzo dawnych czasów,a przestałem jeździć, bo nie po drodze.

Przy okazji o to dymienie zapytam.

 

Hmm, ja bym to auto juz chyba dawno pogonil....

Trafil Ci sie chyba jakis felerny egzemplarz :no:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Maciej__ napisał:

 

Hmm, ja bym to auto juz chyba dawno pogonil....

Trafil Ci sie chyba jakis felerny egzemplarz :no:

Felerny, bo po 160kkm (według obecnego właściciela) trzeba wymienić coś w osprzęcie silnika:hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tomy napisał:

No rzeczywiście cierpliwy jesteś bardzo :oslabiony:

Raczej też bym pogonił tak absorbujące i dające po kieszeni auto.

No wiesz oplaca sie trzymac auto jak koszta roczne na naprawy nie przekraczaja 1000PLN ;) powyzej to juz lotka do klienta

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie poza popychaczami (wg producenta do wymiany co 150 kkm, choć mój mechanik twierdzi, że nigdy tego nie robił na zasadzie profilaktycznej wymiany) awarii jako takiej nie było. W trasie auto nie stanęło, nic nie pękło, nic się nie urwało. Pojazd w moich rękach od 138 kkm, przebieg absolutnie pewny (łącznie z info z polskiego ASO). Wszystkie graty to tzw. choroby przebiegu 150 - 200 kkm w tym modelu - turbina, EGRx2 (choć ta ostatnia druga wymiana chyba była zbędna, ale za to starszy leży w garażu i czeka na lepsze czasy i czyszczenie), wiązka zasilająca wtryski, czujnik położenia wału, nawet to cholerne regenerowanie wtrysków (choć w sumie jakbym ich nie wyjął, to auto by nadal jeździło), czujnik temperatury, rozrusznik regenerowany tak naprawdę pro forma. Dokładam do tego auta do naturalnie zużytych części, niemniej rozważam zepchnięcie go ze skały, bo to dokładanie tak się pechowo kumuluje.

 

Teraz myślałem, że już spokój, gdzieś bym śmignął na wakacje, to znowu odpalam i coś świszczy, coś terkocze - raczej na pewno padł napinacz paska wieloklinowego, choć z lektury internetu wyczytałem to i owo, i razem z paskiem i napinaczem zaniosę w zębach do mechanika sprzęgiełko alternatora - znowu jak ruszy alternator, to nie wiem, czy nie pasowało by go do regeneracji odwieźć (póki co ładuje normalnie, ale po zdjęciu paska będzie widać, co ze sprzęgiełkiem i z wirnikiem).

 

I w sumie obecny koszt (bez ewentualnej regeneracji altka) to koło 250 zł, więc pryszcz, ale jak metodą kolegi policzę, to wychodzi mi cca 2500 zł rocznie, więc grubo powyżej magicznej bariery 1000 zł, z czego koło 5 000 zł w tym roku. A z drugiej strony, skoro tyle włożyłem, to może wreszcie wejdę w fazę bezobsługowej jazdy...

 

Na św. Krzysztofa akurat mi się trafiło święcenie auta, a ksiądz jakoś tak dłużej się przy Mitsu zatrzymał i sam od siebie powiedział, że ten będzie więcej wody święconej potrzebował i pokropił tak, że żałowałem, że szamponu nie wziąłem i szczotki - było by od razu mycie, Pozostaje wiara w metafizykę, że ten diabeł, co w aucie siedział, wlazł do napinacza i razem z nim zostanie wyjęty - muszę tylko mechanikowi powiedzieć, żeby starej części byle gdzie nie wyrzucał. 😀😁😀

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, artipb napisał:

Teraz myślałem, że już spokój, gdzieś bym śmignął na wakacje, to znowu odpalam i coś świszczy, coś terkocze - raczej na pewno padł napinacz paska wieloklinowego, choć z lektury internetu wyczytałem to i owo, i razem z paskiem i napinaczem zaniosę w zębach do mechanika sprzęgiełko alternatora - znowu jak ruszy alternator, to nie wiem, czy nie pasowało by go do regeneracji odwieźć (póki co ładuje normalnie, ale po zdjęciu paska będzie widać, co ze sprzęgiełkiem i z wirnikiem).

Z tym sprzegielkiem to nie przeciagaj, bo to gowno rozwarstwia pasek wielorowkowy ktory potem wpada pod rozrzad, choc nie wiem czy w 2.0 tego nie zabezpieczyli lepiej. Tak na pewno bylo w 1,9

 

3 godziny temu, artipb napisał:

I w sumie obecny koszt (bez ewentualnej regeneracji altka) to koło 250 zł, więc pryszcz, ale jak metodą kolegi policzę, to wychodzi mi cca 2500 zł rocznie, więc grubo powyżej magicznej bariery 1000 zł, z czego koło 5 000 zł w tym roku. A z drugiej strony, skoro tyle włożyłem, to może wreszcie wejdę w fazę bezobsługowej jazdy...

Podziwiam wytrwalosc. Ale nie liczylbym ze faza bezobslugowa sie pojawi. Ja bym pojezdzil troche a potem puscil gada. Choc moze jesli zejdziesz z kosztami napraw na 2000 pln rocznie ... i akceptujesz takie kwoty, to jezdzij dalej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, volf6 napisał:

Felerny, bo po 160kkm (według obecnego właściciela) trzeba wymienić coś w osprzęcie silnika:hehe:

 

Czytales caly watek?

Bo do 160kkm to juz sporo wizyt u mechanika wymagalo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.06.2018 o 23:13, technix napisał:

rano odkręć korek płynu chłodniczego i słuchaj czy coś syknie -  jak tak to UPG i tyle z tej kosmicznej zagadki 

 

 

Albo jak ci płyn lekko ucieka to chłodnica EGR.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, TWENTIS napisał:

 

 

Albo jak ci płyn lekko ucieka to chłodnica EGR.

Płynu ani oleju ani nic innego nie ucieka. Od przeglądu do przeglądu stan płynu, oleju bez zmian. Nic nie syczy, a dymienie widać tylko przez krótki czas po odpaleniu na nie całkiem zimnym silniku - o ile ktoś nie łazi jak ja wokół auta, ewentualnie nie trafią się pewne specyficzne okoliczności przyrody, to pewnie nawet nie zauważy. Dym wybitnie o barwie i zapachu diesla, bez obcych domieszek.

Wtryski zrobione, dobrze że się za nie wziąłem, nawet jeśli nie były źródłem problemu, to ich stan był nietęgi.

Dymienie ustało magicznie po zatankowaniu na pusty bak Vervy  na jakimś lokalnym Orlenie i równie magicznie powróciło choć w zdecydowanie mniejszej ilości po zatankowaniu na pustawy bak Lotosa Dynamica na stacji, na której tankuję od lat. Wyjeżdżę co jest prawie do spodu, kolejne tankowanie gdzieś indziej i zobaczymy, co się wydarzy.

 

Sprzedać gada - niby można, ale jak ustawiłem sobie np. na Oto warunki koszt do 50 tys. zł, rok 2010 i wyższy, napęd dołączany lub stały 4x4 i możliwość przewiezienia do 7 osób, to wyskakują głównie Nissany Qashqai czy jak się to pisze, Outlandery, czasem przewinie się jakiś Chevy i Freemont sporadycznie i to by było na tyle. Jak dołożę benzynę, to już tylko Outki i Nissany. Taka trochę nisza w rynku mi potrzebna, a jeszcze musiałby się ktoś trafić na Outka.

 

A poza tym w tym momencie zrobię komuś prezent z auta, w które poszło kupę kasy (ewentualnie coś usra się ostatecznie i kupujący mi z siekierą wjedzie na chatę), a sam kupię nie wiadomo co do końca i litania może zacząć się od nowa. W tym przypadku zrobiłem chyba wszystko co możliwe w odniesieniu do autka kupionego z drugiej ręki - NIESTETY - po kobiecie, jeżdżonego głównie z dziećmi do szkoły, tankowanego w lokalnej podejrzanej stacyjce rodem z PGR, bo nic innego w okolicy nie było  i serwisowanego w podejrzanej konduity warsztacie (jak kupiłem, niby robiony rozrząd - części z górnej półki się zgadzały o dziwo wszystkie, ale już ustawienie po robocie niekoniecznie). Układ zasilania doprowadzony do porządku, przy okazji mniej lub bardziej potrzebnie coś tam pobocznego, i parę gratów z osprzętu + turbina, która dopiero zaczynała lać, ale stwierdziłem, że nie ma na co czekać - choć pewnie niejeden by jeździł jeszcze z 50 kkm.

O ile -tfu, żebym nie zapeszył - silnik nie popełni seppuku z jakiejś przyczyny, to tu już naprawdę nie bardzo co ma się popsuć. Blacharka ładna póki co, sylwetka też przyzwoita - chyba nie dojrzałem jeszcze do decyzji o sprzedaży.

Zresztą cały czas się łudzę, że będzie jak z poprzednią Skodą - po zakupie weszło lekko z 5 tys zł (rozrząd, ale przy okazji tu czujniczek, tam czujniczek i przy okazji problem ze skrzynią - zrobiłem swapa z inną używką razem z dwumasą) - ale przez kolejne pięć lat i 120 tys. km z poważniejszych rzeczy tarcze przód, świece żarowe i profilaktycznie turbina oraz powtórka z rozrządu, a tak to tylko przeglądy, klocki i paliwo... Jak sprzedałem Skodę z nalotem ponad 260 kkm, to kupujący mnie prawie w rękę całował, że to auto lepiej wygląda i chodzi, niż komisówki z nalotem w teorii o połowę mniejszym.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, artipb napisał:

profilaktycznie turbina

 

Co to znaczy? Działała normalnie, ale uznałeś, że według stanu licznika można zregenerować, czy co? :nie_wiem:

Może faktycznie, w niektórych kwestiach podchodzisz zbyt nadgorliwie do serwisowania auta :hmm:

Bo np. warsztatów, które dobrze potrafią zregenerować turbinę jest jak na lekarstwo.

Tym samym, zamiast polepszyć, można sobie pogorszyć sytuację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam, zaczęła puszczać olej i dodatkowo była zapieczona (kierowniczki) - kilka notlaufów pod rząd. Akurat do turbin mój mechanior ma fajnego podwykonawcę, albo przynajmniej ja tak trafiam. W Skodzie zrobili (koło 190 kkm) i było fajnie (choć za pierwszym razem coś poprawiali, ale ja nawet do auta nie wsiadłem - przyszła z regeneracji i majster zadzwonił, że auto będzie do odbioru dwa dni później i coś tam poprawiali), tu odpukać jest ok od początku, przy okazji serwisu olejowego majster zaglądał do węży - nie są oczywiście suche w środku, ale jest tak jak ma być w TDI. Dla mnie z punktu widzenia kierowcy - auto zyskało nowe kopyto, pojawiające się poniżej 2000 obrotów, a nie powyżej 2500 jak wcześniej, odczucie przy przyspieszaniu takie, jakbym z bagażnika wyjął cement w worach w porównaniu sprzed regeneracji turbo.

Niemniej auto odpalało, jako - tako jeździło, notlauf góra dwa razy w tygodniu ustępujący po zgaszeniu i odpaleniu, nie wyło. Czyli profilaktycznie - bo jeszcze nie stanąłem w trasie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, artipb napisał:

Wtryski zrobione, dobrze że się za nie wziąłem, nawet jeśli nie były źródłem problemu, to ich stan był nietęgi.

Było też o turbosprężarce

3 godziny temu, artipb napisał:

Z tego co pamiętam, zaczęła puszczać olej

Katalizator przypadkiem nie domaga się co najmniej sprawdzenia? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, bochumil napisał:

Było też o turbosprężarce

Katalizator przypadkiem nie domaga się co najmniej sprawdzenia? 

Być może, ale woreczek z kasą chwilowo widzi pustki, poza tym spróbuję obskoczyć konkretną trasę wakacyjną i może się nagary przepalą.

Póki co kupiłem cokolwiek z osprzętu paska klinowego i auto właśnie stoi u mechanika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczór auto dostało nowy napinacz paska klinowego (stary ewidentnie grzechotał), nowy pasek i na wszelki wypadek nowe sprzęgiełko alternatora ( stare niby chodziło tylko w jedną stronę, jak chce producent, ale dość ciężko i głośno).Dziś przegoniłem auto 170 km, bez uwag i problemów, paliwa zostało pół baku, kolejne tankowanie na jakiejś innej niż zwykle stacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.