Skocz do zawartości

Toyota - blog wieczorową porą


p i p p

Rekomendowane odpowiedzi

Po co komu hybrydy? To pytanie zadałem sobie ostatnio. Może nie dokładnie to, ale zastanawiam się czy napęd spalinowo - elektryczny to kwestia techniczna, polityczna czy wizerunkowa. Są trzy powody, które mnie pchają do przemyśleń.

 

Powód pierwszy.

Jechałem ostatnio z Krakowa do królestwa smogu - Nowego Sącza. Miałem być na miejscu o 11, ale wyjechałem z takim zapasem, że miałem go wg. "navigatore satellitare" pół godziny. Upuściłem trochę krwi i postanowiłem jechać na rekord spalania. Czym? Toyotą Auris, ale nie hybrydową, a 99-konną benzyną 1.33. Skasowałem komputer, podniosłem bramę garażową i ruszyłem.

Na miejscu TRIP A pokazał 106 km, a komputer fuel consump. avg. wskazał...

20190329_102653.jpg.94280d5df6e32804747c262883dad46d.jpg 

Hybrydy, diesle, downsizing turbo, odcinajing cylindring, LPG...a wrzućcie do tych aut psy zaprzęgowe, będzie taniej...albo osły...

 

Powód drugi.

Nowe Corolle. Pojeździłem najnowszymi hybrydami, wśród których już jest wybór. Słabsza, 122-konna 1.8 i mocniejsza, 180-konna 2.0. Słabszy sedan to bardzo wyważony, elegancki, nieprzeciętnie efektowny kapeluszowóz. Nie dla koszykarzy i misiów z nadwagą gdyż nie ma w nim miejsca na "przyda się". Pytanie czy można Corollę potraktować jako limuzynę? Elegancji nie brakuje, ciszy i płynności jazdy też nie. Może niektórym zabraknąć przestrzeni lub prestiżu bo to tylko Toyota i tylko Corolla.

Co nowego, co tradycyjnego? Widzicie te zegary z Aurisa? Wyobraźcie sobie teraz dokładnie odwrotność prostoty i czytelności (a potem poszukajcie w sieci zdjęć). Miks kolorów, ikonek, rysuneczków i komunikatów czytelnych jak książeczka do modlenia jest w nowej Corolli lekko szokujący. Pokolenie chowane na tabletach przy porannej kaszce na pewno się w tym odnajdzie, dla mnie to największa wada nowej Toyoty. Pamiętacie ten niebieski kikut z poprzednich hybryd, który wracał na swoje pierwotne położenie po przełączeniu na D bądź R? Zniknął! Jest tradycyjny, piękny wybierak jak w automatach od zarania dziejów. Super sprawa. Czy Japończycy mogli darować sobie popsucie jakiegoś swojego, dobrego rozwiązania? Nie mogli. Dźwigienkę tempomatu pod kierownicą zastąpiły guziczki na kierownicy. Pół biedy, ale ich wysoko tonowe cykanie przy naciskaniu krzyczy "jestem tani, tani jak hybryda w eksploatacji". To cała bieda. No i nie ma już śladów po zegarku elektronicznym przypominającym czasy telewizorów Sanyo. Jestem jednak przekonany, że nowi klienci Toyoty (a takich Toyota szuka) docenią materiały, wykończenie i jakość i pomysł.

Dynamika słabszej wersji jest wystarczająca do jazdy sprawnej, ekonomicznej, płynnej i skutecznej. Mocniejsza wersja ma tej mocy zdrową rezerwę, ale kosmiczne, sportowe fotele czy łopatki do zmiany pseudo biegów nie sprawią, że ten samochód będzie posiadał chociaż szczyptę sportowego charakteru. Nawet po mega agresywnym, wpadającym w wulgaryzm designie, nawet obutym w 18-calowe plasterki (225/40) nie jesteśmy w stanie się nabrać. To nie jest GT, to nie jest sport, to tylko haczyk na nowych klientów.

Próbując odpowiedzieć sobie na pytanie, którą hybrydę bym wybrał, nie interesowałem się ceną. Nie wiem co miałoby mnie pchnąć do wyboru mocniejszej, która po prostu nie pasuje do ogólnego charakteru. Nawet 2-litrówką najfajniej jeździ się w trybie "eco" bawiąc się aktywnym tempomatem i zbierając zielone listki. Fajniejsza jest wersja "stara" 1.8. Ale teraz zobaczyłem na cennik i okazuje się, że dopłata do mocniejszej hybrydy to 9000 zł. No i zaryzykuję słowo "tylko". Sądziłem, że będzie to 12-15 tysięcy. Może przesadzam z tym, że akcentuję, iż nie jest to GT. Sama Toyota nazywa mocniejszą odmianę "Dynamic Force". Czyli w wolnym tłumaczeniu "dynamiczne wydanie forsy". 180 koni w takim aucie to takie "niewiadomoco". Za dużo żeby zdążyć po świeże bułki, za mało, żeby się spocić pod przełęczą na serpentynach. Ja wybieram 1.8.

 

Trzeci powód.

Najnowsza RAV4 2.0 Dual VVT-iE 173 KM AWD 6 M/T. Żadna hybryda. Klasyczna, 4-cylindrowa 2-litrówka na zmiennych fazach, zdrowo podkręcona z 6-biegowym manualem. Co za silnik! Jestem w szoku i zachwycie, że w roku 2019 nowy samochód, nowy model jest wyposażony w tak klasyczny, świetny silnik. A jak działa? Doskonale. Cichy, płynny, delikatny na dole i brutalny jak dawniej w zakresie 4-5 obr./min. Każdy właściciel Civica 1.8 140 KM dostanie ślinotoku z zazdrości, kiedy poczuje ten silnik. Esencja japońskiej motoryzacji lat 90-tych, którą kocham.

Sama Ravka też przeszła delikatną ewolucję z miękkiego "siuwa" w stronę lekkiego off-road'u. Wyższy prześwit, wrażenie jazdy potężniejszym autem, nie podwyższoną limuzyną. Sztywna, responsywna, bez braków w komforcie. Jeśli ktoś jeździł Ravką np. drugiej generacji i postanowi, że teraz kupi sobie najnowszą będzie się czuł doskonale. Ten sam charakter, cudowny silnik i auto do wszystkiego.

 

Toyota zalała rynek nowościami i patrząc na to całościowo...oj będzie ruch w salonach...

 

  • Ale do rzeczy. Po co komu hybrydy? Jak chcesz człowieku postać jeden za drugim to idź w niedzielę do jakiegoś "good looda", do pracy jedź metrem, hulajnogą elektryczną, a za kółko wsiadaj do 4-cylindrowych wolnossaków póki jeszcze są i jedź ciesząc się. Mieć samochód, który jest najlepszy do stania w korku...i ty się śmiejesz z Passata w TDI...😄
  • Lubię to 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, p i p p napisał:

postanowiłem jechać na rekord spalania. Czym? Toyotą Auris, ale nie hybrydową, a 99-konną benzyną 1.33

Tylko, że w tym Aurisie taki wynik to "jazda na rekord" a w hybrydzie normalna jazda bez zamulania i oszczędzania.

  • Lubię to 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co komu hybrydy? To pytanie zadałem sobie ostatnio. Może nie dokładnie to, ale zastanawiam się czy napęd spalinowo - elektryczny to kwestia techniczna, polityczna czy wizerunkowa. Są trzy powody, które mnie pchają do przemyśleń.
 
Powód pierwszy.
Jechałem ostatnio z Krakowa do królestwa smogu - Nowego Sącza. Miałem być na miejscu o 11, ale wyjechałem z takim zapasem, że miałem go wg. "navigatore satellitare" pół godziny. Upuściłem trochę krwi i postanowiłem jechać na rekord spalania. Czym? Toyotą Auris, ale nie hybrydową, a 99-konną benzyną 1.33. Skasowałem komputer, podniosłem bramę garażową i ruszyłem.
Na miejscu TRIP A pokazał 106 km, a komputer fuel consump. avg. wskazał...
20190329_102653.jpg.94280d5df6e32804747c262883dad46d.jpg 
Hybrydy, diesle, downsizing turbo, odcinajing cylindring, LPG...a wrzućcie do tych aut psy zaprzęgowe, będzie taniej...albo osły...
 
Powód drugi.
Nowe Corolle. Pojeździłem najnowszymi hybrydami, wśród których już jest wybór. Słabsza, 122-konna 1.8 i mocniejsza, 180-konna 2.0. Słabszy sedan to bardzo wyważony, elegancki, nieprzeciętnie efektowny kapeluszowóz. Nie dla koszykarzy i misiów z nadwagą gdyż nie ma w nim miejsca na "przyda się". Pytanie czy można Corollę potraktować jako limuzynę? Elegancji nie brakuje, ciszy i płynności jazdy też nie. Może niektórym zabraknąć przestrzeni lub prestiżu bo to tylko Toyota i tylko Corolla.
Co nowego, co tradycyjnego? Widzicie te zegary z Aurisa? Wyobraźcie sobie teraz dokładnie odwrotność prostoty i czytelności (a potem poszukajcie w sieci zdjęć). Miks kolorów, ikonek, rysuneczków i komunikatów czytelnych jak książeczka do modlenia jest w nowej Corolli lekko szokujący. Pokolenie chowane na tabletach przy porannej kaszce na pewno się w tym odnajdzie, dla mnie to największa wada nowej Toyoty. Pamiętacie ten niebieski kikut z poprzednich hybryd, który wracał na swoje pierwotne położenie po przełączeniu na D bądź R? Zniknął! Jest tradycyjny, piękny wybierak jak w automatach od zarania dziejów. Super sprawa. Czy Japończycy mogli darować sobie popsucie jakiegoś swojego, dobrego rozwiązania? Nie mogli. Dźwigienkę tempomatu pod kierownicą zastąpiły guziczki na kierownicy. Pół biedy, ale ich wysoko tonowe cykanie przy naciskaniu krzyczy "jestem tani, tani jak hybryda w eksploatacji". To cała bieda. No i nie ma już śladów po zegarku elektronicznym przypominającym czasy telewizorów Sanyo. Jestem jednak przekonany, że nowi klienci Toyoty (a takich Toyota szuka) docenią materiały, wykończenie i jakość i pomysł.
Dynamika słabszej wersji jest wystarczająca do jazdy sprawnej, ekonomicznej, płynnej i skutecznej. Mocniejsza wersja ma tej mocy zdrową rezerwę, ale kosmiczne, sportowe fotele czy łopatki do zmiany pseudo biegów nie sprawią, że ten samochód będzie posiadał chociaż szczyptę sportowego charakteru. Nawet po mega agresywnym, wpadającym w wulgaryzm designie, nawet obutym w 18-calowe plasterki (225/40) nie jesteśmy w stanie się nabrać. To nie jest GT, to nie jest sport, to tylko haczyk na nowych klientów.
Próbując odpowiedzieć sobie na pytanie, którą hybrydę bym wybrał, nie interesowałem się ceną. Nie wiem co miałoby mnie pchnąć do wyboru mocniejszej, która po prostu nie pasuje do ogólnego charakteru. Nawet 2-litrówką najfajniej jeździ się w trybie "eco" bawiąc się aktywnym tempomatem i zbierając zielone listki. Fajniejsza jest wersja "stara" 1.8. Ale teraz zobaczyłem na cennik i okazuje się, że dopłata do mocniejszej hybrydy to 9000 zł. No i zaryzykuję słowo "tylko". Sądziłem, że będzie to 12-15 tysięcy. Może przesadzam z tym, że akcentuję, iż nie jest to GT. Sama Toyota nazywa mocniejszą odmianę "Dynamic Force". Czyli w wolnym tłumaczeniu "dynamiczne wydanie forsy". 180 koni w takim aucie to takie "niewiadomoco". Za dużo żeby zdążyć po świeże bułki, za mało, żeby się spocić pod przełęczą na serpentynach. Ja wybieram 1.8.
 
Trzeci powód.
Najnowsza RAV4 2.0 Dual VVT-iE 173 KM AWD 6 M/T. Żadna hybryda. Klasyczna, 4-cylindrowa 2-litrówka na zmiennych fazach, zdrowo podkręcona z 6-biegowym manualem. Co za silnik! Jestem w szoku i zachwycie, że w roku 2019 nowy samochód, nowy model jest wyposażony w tak klasyczny, świetny silnik. A jak działa? Doskonale. Cichy, płynny, delikatny na dole i brutalny jak dawniej w zakresie 4-5 obr./min. Każdy właściciel Civica 1.8 140 KM dostanie ślinotoku z zazdrości, kiedy poczuje ten silnik. Esencja japońskiej motoryzacji lat 90-tych, którą kocham.
Sama Ravka też przeszła delikatną ewolucję z miękkiego "siuwa" w stronę lekkiego off-road'u. Wyższy prześwit, wrażenie jazdy potężniejszym autem, nie podwyższoną limuzyną. Sztywna, responsywna, bez braków w komforcie. Jeśli ktoś jeździł Ravką np. drugiej generacji i postanowi, że teraz kupi sobie najnowszą będzie się czuł doskonale. Ten sam charakter, cudowny silnik i auto do wszystkiego.
 
Toyota zalała rynek nowościami i patrząc na to całościowo...oj będzie ruch w salonach...
 
  • Ale do rzeczy. Po co komu hybrydy? Jak chcesz człowieku postać jeden za drugim to idź w niedzielę do jakiegoś "good looda", do pracy jedź metrem, hulajnogą elektryczną, a za kółko wsiadaj do 4-cylindrowych wolnossaków póki jeszcze są i jedź ciesząc się. Mieć samochód, który jest najlepszy do stania w korku...i ty się śmiejesz z Passata w TDI...
Wszystko fajnie, ale jak kogoś cieszy jazda 2.0 wolnossącym R4 w samochodzie o masie wyższej niż 1100 kg to znaczy, że jego motoryzacja jest bardzo smutna i sprowadza się tylko do aspektów praktycznych. Rozumiem V6 V8 wolnossące, ew. 3.0 R6 z BMW, że jest to klasyczna radość z jazdy, przyjemny pomruk, ale R4 2.0 atmosferyczny w nudnej jak flaki z olejem toyocie to nie może cieszyć żadnego fana motoryzacji.

To może cieszyć osoby typu "kiedyś to było, teraz to nima", "normalny prosty wolnossący rozrząd na łańcuszku lejesz i jeździsz i dwoma kluczami naprawisz, a nie jakieś tam Turbo, DPFy, hybrydy".

Toyota w Europie to samochód którego fenomenu nie pojmuję bo poza rzekomą bezawaryjnością to są cholernie nudne, a niektóre elementy wyposażenia wnętrz jeszcze do niedawna pamiętały początek lat 90 w samochodach z 2010 roku...

Ktoś powie, że Skoda jest nudna, ale dzięki gamie mocnych silników zarówno wysokoprężnych jak i benzynowych można wybrać model, który zapewnia przynajmniej przyzwoite osiągi, a nie 11,0s do 100 km/h jak Toyoty i gama silników wybór pomiędzy sraczką, a zatwardzeniem.

Na rynku USA toyota może być spoko bo pewnie mają jakieś 3.5 V6 z porządnym automatem, ale w Europie to IMHO dramat dla emerytów i rencistów, albo osób dla których samochód to totalne AGD i nie czują różnicy czy jadą nowym Audi A4 200 konnym czy 100 konnym Aurisem :-)

Wracając stricte do tematu niestety nie jeździłem jeszcze hybrydą, ale teoretycznie powinna być super do miasta bo elektryk da moment obrotowy od samego dołu tam gdzie spalina jeszcze nie istnieje i powinna być super dynamika w mieście z zachowaniem fajnego niskiego spalania. Ciekawe jak jest w praktyce w codziennej eksploatacji.


Wysłane z mojego MI 5s przy użyciu Tapatalka

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Spajdi napisał:

Toyota w Europie to samochód którego fenomenu nie pojmuję

Ciekawe zagadnienie, bo ja też nie pojmuję. Generalnie bardzo lubię japońską motoryzację i każdy japoński producent ma to "coś", co jest wyjątkowe. Mazda ma silniki sky-active (czy jak im tam), Subaru boxery, Mitsubishi niezawodność, Suzuki ciekawy napęd i fajne silniki i tak dalej. A Toyota nie ma nic, a ludzie to jednak kupują. Nigsy nie kupiłem żadnej Toyoty, bo zawsze w danym budżecie było coś o wiele ciekawszego. 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, p i p p napisał:

Ale do rzeczy. Po co komu hybrydy? Jak chcesz człowieku postać jeden za drugim to idź w niedzielę do jakiegoś "good looda", do pracy jedź metrem, hulajnogą elektryczną, a za kółko wsiadaj do 4-cylindrowych wolnossaków póki jeszcze są i jedź ciesząc się. Mieć samochód, który jest najlepszy do stania w korku...i ty się śmiejesz z Passata w TDI...😄

ale zwykłe R4 to jedne z najnudniejszych jednostek :)

a poza tym metro w wiele miejsc nie dochodzi, np do Raszyna 😄

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale hybrydy w trasie faktycznie niekoniecznie sa mistrzami oszczednosci. Szczegolnie jak ktos jedzie faktycznie o kropelce benzyniakiem czy dieslem. 

Co do jazdy po miescie tez stawiam na zbiorkom i taxi/uber itp jak jezdze do roboty czy na jakies dobre jedzenie. Ale jak widze, ze taksiarze wykrecaja 5,5 litra aurisami hybrid kombi po Warszawie to faktycznie to ma sens jak ktos juz musi sie snuć po miescie autem. W trase? Niekoniecznie

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Filipfm napisał:

 Ale jak widze, ze taksiarze wykrecaja 5,5 litra aurisami hybrid kombi po Warszawie to faktycznie to ma sens jak ktos juz musi sie snuć po miescie autem. W trase? Niekoniecznie

 

Sporo z nich dodatkowo jeszcze dokłada LPG ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Maciej__ napisał:

 

Sporo z nich dodatkowo jeszcze dokłada LPG ;]

 

Czemu nie :) wtedy wychodzi spalanie porownywalne do 2 litrow benzyny ;) 

moze wtedy taksiarz przestaje dokładać do biznesu ;) (paaanie ja od 20 lat do tego dokładam) 😄 

  • Lubię to 1
  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.04.2019 o 19:59, Spajdi napisał:

ale jak kogoś cieszy jazda 2.0 wolnossącym R4 w samochodzie o masie wyższej niż 1100 kg to znaczy, że jego motoryzacja jest bardzo smutna i sprowadza się tylko do aspektów praktycznych.

Nie zgadzam się, ale mogę mówić tylko za siebie. Emocjonalne przeżywanie motoryzacji to coś więcej niż moc i prędkość. Dużo więcej. Nie ma czegoś takiego, jak smutna motoryzacja. Jest motoryzacja zła, dobra, ekscytująca, wkurzająca. Fakt, że są tzw. "izolatory" czyli pojazdy, których celem jest wyizolowanie kierowcy od efektów ubocznych jazdy, ale to też jest w pewnym sensie ciekawe.

Aspekt praktyczny też jest przepełniony emocjami. Bo projekt samochodu i jego odbiór przez klientów to pewnego rodzaju dialog międzyludzki. Emocje wywołuje szczery dialog i emocje wywołuje ściema.

No, ale wróćmy do silnika R4 2.0. Jest to najbardziej kompromisowa jednostka napędowa, która ma godzić skuteczność, ekonomię, przyjemność, trwałość, wszechstronność. Zwróćmy uwagę, że silnik 2-litrowy zamontowany np. w Maździe MX-5 sprawdza się doskonale, podobnie jak w RAV4. Jeśli UE nakazałaby produkcję jednego, uniwersalnego silnika spalinowego do wszystkich samochodów, 4-cylindrowe Otto o pojemności 2.0 i mocy w zakresie 120-190 KM byłoby jedynym, słusznym wyborem.

Dnia 14.04.2019 o 19:59, Spajdi napisał:

Rozumiem V6 V8 wolnossące, ew. 3.0 R6 z BMW

Takich silników nie da się rozumieć. Są technicznie ekscytujące, wspaniałe, ale w podobnym stopniu niedorzeczne. Uznawanie takich silników jako "emocjonalnych" i równocześnie mówienie, że 1.0 66 KM z Hyundai'a i10 jest "smutny" to nic innego jak snobizm, który bierze się po prostu z braku czucia. Jeśli tych emocji nie masz, nie nauczysz się ich. Kochanie nie wynika z wiedzy, poglądów itp. Albo kochasz, albo nie.

Dnia 14.04.2019 o 19:59, Spajdi napisał:

"kiedyś to było, teraz to nima"

Kiedyś to było, a dzięki takim silnikom jak w Ravce, wciąż jest! Ch-ka pracy silnika, którego chęć do pracy zmienia się w funkcji obrotów jest cudowna. A w dzisiejszych czasach wyjątkowa.

Dnia 14.04.2019 o 19:59, Spajdi napisał:

poza rzekomą bezawaryjnością to są cholernie nudne

Dlatego trzeba być na bieżąco ze zmianami. A Toyota nudna nie była nigdy. No chyba, że patrzymy przez pryzmat V8, 500 koni, dym z opon, turbo...to tak. Ale fajność może brać się z pomysłu...nawet na próbę łączenia motoryzacji z kolorem zielonym.

Dnia 14.04.2019 o 19:59, Spajdi napisał:

zapewnia przynajmniej przyzwoite osiągi

Sprowadzanie fajnej motoryzacji do osiągów to poważny błąd w drodze do jej fajnego przeżywania. Chcesz osiągów, jedź do Energylandii. Bije nawet Skodę RS.

Dnia 14.04.2019 o 19:59, Spajdi napisał:

czują różnicy czy jadą nowym Audi A4 200 konnym czy 100 konnym Aurisem

Różnicę oczywiście czuć, ale nie jest tak, że dzięki 2-krotnej mocy A4 jest lepsze i bardziej ekscytujące.

Emocje w samochodach pojawiają się zawsze, ale zachwyt będzie wtedy, kiedy poczujesz poprzez wszystkie(!) elementy samochodu (nie moc i liczbę cylindrów), że projektant/producent chce Ci opowiedzieć jakąś historię i rozumie co Ty w tym aucie robisz. Nieważne czy jest to Octavia, Ferrari 458, Ducato czy motocykl 125 ccm.

Masa, masa, masa ludzi sprowadza fajną motoryzację do osiągów i designu. A nie ma bardziej ślepej uliczki niż właśnie ta...

Dnia 14.04.2019 o 21:01, wladmar napisał:

A nie lepiej wsiąść do 4-cylindrowego uturbionego i cieszyć się o wiele bardziej, niż w przypadku wolnossącego? 

No własnie nie...ponieważ turbo diametralnie zmienia (nie napiszę niszczy) charakter silnika wolnossącego. I jest tak naprawdę prostym i mało ambitnym (nie napiszę prymitywnym) sposobem na zwiększenie mocy. Porównam to tak. Wyobraź sobie Justynę Kowalczyk, która biegnie w finale Tour de Ski i ma na plecach respirator, który zwiększa jej saturację. Imponujące? No dla mnie nie.

Dnia 14.04.2019 o 21:07, wladmar napisał:

A Toyota nie ma nic, a ludzie to jednak kupują.

Toyota ma hybrydy, ale ma też taki silnik, o jakim piszę. To jest COŚ.

Dnia 15.04.2019 o 08:55, bielaPL napisał:

ale zwykłe R4 to jedne z najnudniejszych jednostek

Nie wszystkie. 8-zaworowy 1.6 84 KM z Dacii faktycznie jest straszliwie "martwy", ale ten, o którym piszę w Toyocie jest naprawdę świetny, żywy, chętny do kręcenia się. Wśród R4 są silniki zamulone, żywe, nerwowe, spokojne, niektóre mają ch-kę, płaską, inne bardziej "ostrą".

 

Powiedzmy sobie szczerze. Ruch miejski to patologia cywilizacji. Klasyczna hybryda w takim Aurisie kombi jest pewnego rodzaju lekiem, ale przypomina to reklamę suplementów diety z TV. Boli noga, weź maść, boli oko, weź krople, masz sraczkę, weź tabletkę, doprowadziłeś wątrobę do kresu, weź kapsułkę. Tanio, maksymalna dawka, nie eksperymentuj. Na tylnych szybach hybrydowych Toyot widnieje naklejka: "STOP SMOG GO HYBRID". Stop smog, go for a walk without a wallet.

 

Wracając do R4 2.0. No to wróćmy...o pokolenie w tył. Rok 1995. 2-litrowe Megane Coupe "na szesnastu". 150 KM. Marzenie młodzieży. A na trasy? Np. Laguna 2.0. Dziś okazuje się, że Mazda wprowadza rewolucyjną "trójkę"...z silnikiem 2.0. Modny, popularny, kochany SUV RAV4...też ma silnik 2.0. To zawsze tak było w historii, jednostki miały rację, masy były w błędzie...

 

Pozdrawiam.

  • Lubię to 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wszystkie. 8-zaworowy 1.6 84 KM z Dacii faktycznie jest straszliwie "martwy", ale ten, o którym piszę w Toyocie jest naprawdę świetny, żywy, chętny do kręcenia się. Wśród R4 są silniki zamulone, żywe, nerwowe, spokojne, niektóre mają ch-kę, płaską, inne bardziej "ostrą".
 
Powiedzmy sobie szczerze. Ruch miejski to patologia cywilizacji. Klasyczna hybryda w takim Aurisie kombi jest pewnego rodzaju lekiem, ale przypomina to reklamę suplementów diety z TV. Boli noga, weź maść, boli oko, weź krople, masz sraczkę, weź tabletkę, doprowadziłeś wątrobę do kresu, weź kapsułkę. Tanio, maksymalna dawka, nie eksperymentuj. Na tylnych szybach hybrydowych Toyot widnieje naklejka: "STOP SMOG GO HYBRID". Stop smog, go for a walk without a wallet.
 
Wracając do R4 2.0. No to wróćmy...o pokolenie w tył. Rok 1995. 2-litrowe Megane Coupe "na szesnastu". 150 KM. Marzenie młodzieży. A na trasy? Np. Laguna 2.0. Dziś okazuje się, że Mazda wprowadza rewolucyjną "trójkę"...z silnikiem 2.0. Modny, popularny, kochany SUV RAV4...też ma silnik 2.0. To zawsze tak było w historii, jednostki miały rację, masy były w błędzie...
 
Pozdrawiam.
Niezły z Ciebie filozof :-) Szanuję i akceptuję Twoje podejście, ale nie podzielam.

Dla mnie komfortowy samochód, a w zasadzie napęd to taki, który ma nadmiar momentu obrotowego od względnie niskich obrotów, a to daje tylko duża pojemność w stosunku do masy samochodu, albo turbo.

Podoba mi się aktualnie Toyota RAV4 2.5 hybrid AWD i to jest coś co mnie przekonuje. Silnik elektryczny daje moment od samego dołu, a 2,5l benzyna już też jakoś sobie radzi z tą masą, to póki co jedyna europejska Toyota, która mi się podoba i gdybym miał 150 kzł z którymi nie miał bym co zrobić to chyba byłaby pierwsza Toyota w mojej historii motoryzacji.

Wysłane z mojego MI 5s przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, p i p p napisał:

Nie wszystkie. 8-zaworowy 1.6 84 KM z Dacii faktycznie jest straszliwie "martwy", ale ten, o którym piszę w Toyocie jest naprawdę świetny, żywy, chętny do kręcenia się. Wśród R4 są silniki zamulone, żywe, nerwowe, spokojne, niektóre mają ch-kę, płaską, inne bardziej "ostrą".

Wiadomo, że są fajne R4 np typer, albo całe stado z motocykli. Ale takie zwykłe zwykłe 1.6-2.0 to jest po prostu i tyle. Ale fakt, to bardzo dobry produkt który jeździ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.04.2019 o 21:01, wladmar napisał:

A nie lepiej wsiąść do 4-cylindrowego uturbionego i cieszyć się o wiele bardziej, niż w przypadku wolnossącego? 

Za nic nie pojme radosci z uturbionego oh i ah silnika w codziennych korkach, jezdzie do szkoly, sklepu, kosciola. Ile x w roku przecietny kowalski wyjezdza poza strefe komfortu ponad 400km? ile x  do 150-200?

Te  uturbione benzynki to dałnzajzing   wymusil zeby 1.2 w skodzie nie mial 70km:) bo ludze lubia miec po nic 200, choc pancia robi rocznie 3-5 tys km:) Od zawsze jezdze silnikami R4 bez turbo i zawsze jestem na czas. Czary?:)

 O pardon, mam dizla R4 multijeta przez przypadek bardziej niz z potrzeby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, fanlan napisał:

Za nic nie pojme radosci z uturbionego oh i ah silnika w codziennych korkach, jezdzie do szkoly, sklepu, kosciola.

Bo sa bardzo oszczedne przy takiej jezdzie i nie trzeba wysoko krecic. Moja turbobenzyna 1.4 140 KM ma maksymalny moment obrotowy (220) od 1500 obrotow i poruszajac sie w miescie w zasadzie nie przekraczam 2000. Jest cicho i oszczednie. A jednoczesnie jezeli potrzebuje mocy, chetnie kreci sie do 6000. Zeby tak jezdzil wolnossacy silnik, musialby miec 3 litry pojemnosci, a wtedy o niskim spalaniu mozna zapomniec. 

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, wladmar napisał:

Bo sa bardzo oszczedne przy takiej jezdzie i nie trzeba wysoko krecic. Moja turbobenzyna 1.4 140 KM ma maksymalny moment obrotowy (220) od 1500 obrotow i poruszajac sie w miescie w zasadzie nie przekraczam 2000. Jest cicho i oszczednie. A jednoczesnie jezeli potrzebuje mocy, chetnie kreci sie do 6000. Zeby tak jezdzil wolnossacy silnik, musialby miec 3 litry pojemnosci, a wtedy o niskim spalaniu mozna zapomniec. 

Tak  z nisko momentem sie zgodze tylko ile to w miesci Ci pali?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, fanlan napisał:

Tak  z nisko momentem sie zgodze tylko ile to w miesci Ci pali?

6-8 (8 to juz maksymalne spalanie zima w korkach). Normalnie 6.5-7. Oczywiscie uzywam Start&Stop, ktory dziala zupelnie niezauwazalnie, a w korkach znaczaco obniza spalanie. 

Edytowane przez wladmar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, fanlan napisał:

Za nic nie pojme radosci z uturbionego oh i ah silnika w codziennych korkach, jezdzie do szkoly, sklepu, kosciola. Ile x w roku przecietny kowalski wyjezdza poza strefe komfortu ponad 400km? ile x  do 150-200?

 

To wszystko kasa.

Turbo silnik 1.0 ma taki moment obrotowy jak wolnossący 1.8

Jedzie jak 1.8 na najczęściej używanych obrotach.

Gorzej na samym dole i na samej górze tylko.

Nawet napiszę więcej. Parametry takiego 1.0 turbo są właściwie takie same jak 2.0 8V z końca lat 90tych, stosowanego w jakiś VW czy Oplach. 170Nm i 115KM.

A spalanie można podzielić przez 2 w mieście spokojnie.

 

Kolejna sprawa, to różne podatki i parapodatki.

W Niemczech z tego co wiem jest jakiś koszmarek zależący od mocy maksymalnej.

Taki 1.0 może miec moc 115KM, ale jak napisałem wyżej, zachowanie 1.8 który ma 140KM.

A płacisz od 115.

 

U nas jest jeszcze lepiej, bo ubezpieczenie płacisz od pojemności. Ja za Golfa płacę jak za Seicento.

 

Ludzie z zasady nie lubią być okradani.

 

A spalanie, wierz mi lub nie, ale zwala z nóg. Pozytywnie.

 

Służbowe auto, na pewno bym wolał 2.0 wolnossące niż drei cylinder turbo. Płacą mi za paliwo, za ubezpieczenie. Można się bawić.

Za własną kasę wolę zjeść coś dobrego (nawet jak @format, z rabatem ;]...sorry musiałem ;]), niz wydawać na paliwo i wzbogacać panstwo i ubezpieczycieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, wladmar napisał:

6-8 (8 to juz maksymalne spalanie zima w korkach). Normalnie 6.5-7. Oczywiscie uzywam Start&Stop, ktory dziala zupelnie niezauwazalnie, a w korkach znaczaco obniza spalanie. 

Zona kreci Mery A 1.5 105 KM, ma LPG bo od zawsze mamy LPG, a tankowanie raz na 330 km za 65 zl cieszy niebywale.

Spala ok 9,5 LPG nie wiem ile spalalaby benzyny ale szacuje ze kolo 8 co uwazam za wynik zadowalajacy. Nie posiada SS

Dostala kola 195 to zapewnei  spalanie wzrosnie nieco:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, fanlan napisał:

Zona kreci Mery A 1.5 105 KM, ma LPG bo od zawsze mamy LPG, a tankowanie raz na 330 km za 65 zl cieszy niebywale.

Spala ok 9,5 LPG nie wiem ile spalalaby benzyny ale szacuje ze kolo 8 co uwazam za wynik zadowalajacy. Nie posiada SS

Dostala kola 195 to zapewnei  spalanie wzrosnie nieco:)

 

Nie możesz porównywać swojego spalania z cudzym. Każdy jeździ inaczej i ma inne trasy.

Ja juz pisałem, że koszt przejechania 100km w Golfie 1.0TSI jest mniejszy niz w Lancerze 1.8 z LPG.

Niewiele mniejszy, ale mniejszy.

I zasięg mam 800km, a nie 280.

 

Ten sam kierowca, te same trasy.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, kravitz napisał:

 

To wszystko kasa.

Turbo silnik 1.0 ma taki moment obrotowy jak wolnossący 1.8

Jedzie jak 1.8 na najczęściej używanych obrotach.

Gorzej na samym dole i na samej górze tylko.

Nawet napiszę więcej. Parametry takiego 1.0 turbo są właściwie takie same jak 2.0 8V z końca lat 90tych, stosowanego w jakiś VW czy Oplach. 170Nm i 115KM.

A spalanie można podzielić przez 2 w mieście spokojnie.

 

Kolejna sprawa, to różne podatki i parapodatki.

W Niemczech z tego co wiem jest jakiś koszmarek zależący od mocy maksymalnej.

Taki 1.0 może miec moc 115KM, ale jak napisałem wyżej, zachowanie 1.8 który ma 140KM.

A płacisz od 115.

 

U nas jest jeszcze lepiej, bo ubezpieczenie płacisz od pojemności. Ja za Golfa płacę jak za Seicento.

 

Ludzie z zasady nie lubią być okradani.

 

A spalanie, wierz mi lub nie, ale zwala z nóg. Pozytywnie.

 

Służbowe auto, na pewno bym wolał 2.0 wolnossące niż drei cylinder turbo. Płacą mi za paliwo, za ubezpieczenie. Można się bawić.

Za własną kasę wolę zjeść coś dobrego (nawet jak @format, z rabatem ;]...sorry musiałem ;]), niz wydawać na paliwo i wzbogacać panstwo i ubezpieczycieli.

Z podatkani w DE od mocy, przebiegu i innych skladowych sie zgodze. Wada malych turbawek jest jedna. Stosunkowo mlode auta i kosztujace. Oczywiscie zalezy kto do czego potrzebuje auto. Jesli mialbym teraz  potrzebe zmiany to  50% za dizlem 1.6 o mocy 120-140KM , a 50% za  turbo benzynka jakas 1,2-1,4 120-140KM. Mi do przepychania wiatru wiecej nie trzeba, na autobanach jezdze 120-130 a na krajowkach 90-100

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, kravitz napisał:

 

Nie możesz porównywać swojego spalania z cudzym. Każdy jeździ inaczej i ma inne trasy.

Ja juz pisałem, że koszt przejechania 100km w Golfie 1.0TSI jest mniejszy niz w Lancerze 1.8 z LPG.

Niewiele mniejszy, ale mniejszy.

I zasięg mam 800km, a nie 280.

 

Ten sam kierowca, te same trasy.

Oczywiscie ze co kierowca to inny wynik, w miescie taki DS ma sens jesli tylko oceniamy niskie spalanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, kravitz napisał:

 

Sprawa wygląda tak, że fabryka nie produkuje aut używanych.

:)) jako ze mnie i zony nie stac psychicznie na nowe auto to  celowalismy w uzywke w zadowalajacym stanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, fanlan napisał:

Oczywiscie ze co kierowca to inny wynik, w miescie taki DS ma sens jesli tylko oceniamy niskie spalanie

 

I w mieście i poza miastem.

W Lancerze dojeżdżam z Wawy do Wrocławia. To jest około 350km. Na LPG oczywiście.

Kilka razy taka trasa trenowana była. Jednak juz dużo więcej nie przejadę. Może deko mały zbiornik, ale tak to wychodzi.

W Golfie w trasie jest 1000km na jednym baku.

Jadę wo Wro i wracam. Nie muszę zjeżdżać na tankowanie. 

Mi to pasuje, bo akurat do Wro jedziemy do aquaparku. Jak wychodzimy to pod wieczór, dzieciaki zaraz zasypiają i niestety się budzą na tankowaniu które muszę wykonać niezwłocznie.

 

Przykłady mozna mnożyć, czy to jazda na narty, czy coś. Nie marnujesz czasu na tankowanie, a za granicą nie musisz wytężać wzroku, czy akurat na tej stacji będzie LPG.

 

Ja całe życie jeździłem na LPG i doceniam ten wynalazek jak nikt inny chyba. Jednak nowe silniki trudno przystosować do LPG, ale oferują coś w zamian. Bardzo niskie spalanie.

 

W Golfie tankuję zawsze w okolicach 800km przebiegu. Tak wychodzi. Płacę około 200PLN.

W Lancerze wychodzi 70PLN za 250-270km

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

30 minut temu, fanlan napisał:

Za nic nie pojme radosci z uturbionego oh i ah silnika w codziennych korkach, jezdzie do szkoly, sklepu, kosciola. Ile x w roku przecietny kowalski wyjezdza poza strefe komfortu ponad 400km? ile x  do 150-200?

Te  uturbione benzynki to dałnzajzing   wymusil zeby 1.2 w skodzie nie mial 70km:) bo ludze lubia miec po nic 200, choc pancia robi rocznie 3-5 tys km:) Od zawsze jezdze silnikami R4 bez turbo i zawsze jestem na czas. Czary?:)

 O pardon, mam dizla R4 multijeta przez przypadek bardziej niz z potrzeby.

 

6 minut temu, fanlan napisał:

Z podatkani w DE od mocy, przebiegu i innych skladowych sie zgodze. Wada malych turbawek jest jedna. Stosunkowo mlode auta i kosztujace. Oczywiscie zalezy kto do czego potrzebuje auto. Jesli mialbym teraz  potrzebe zmiany to  50% za dizlem 1.6 o mocy 120-140KM , a 50% za  turbo benzynka jakas 1,2-1,4 120-140KM. Mi do przepychania wiatru wiecej nie trzeba, na autobanach jezdze 120-130 a na krajowkach 90-100

 

Brawo :} kwintesencja AK ostatnio.

Napisałeś stek ciekawostek (żeby nie powiedzie bzdur) na temat mały silników turbo, a na koniec napisałeś że ich jedna wada to że są młode i drogie więc można wyciągnąć wniosek że Cie poprostu  nie stać na nie... ale pokrytykować zawsze warto jakoś człowiekowi lżej odrazu  :] 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, kravitz napisał:

Nie możesz porównywać swojego spalania z cudzym. Każdy jeździ inaczej i ma inne trasy.

No i porownywac silnik, ktory ma 105 KM do silnika, ktory ma 140 KM tez nie ma sensu. Porownajmy wolnossacy silnik z turbodoladowanym o tej samej mocy. Wtedy mozna ocenic elastycznosc, spalanie i tak dalej. Argument, ze wolnossacy silnik o mocy 100 KM spali mniej od turbodoladowanego 150 KM jest bez sensu.  

  • Lubię to 1
  • Nie lubię tego 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, TomekD000 napisał:

 

 

 

Brawo :} kwintesencja AK ostatnio.

Napisałeś stek ciekawostek (żeby nie powiedzie bzdur) na temat mały silników turbo, a na koniec napisałeś że ich jedna wada to że są młode i drogie więc można wyciągnąć wniosek że Cie poprostu  nie stać na nie... ale pokrytykować zawsze warto jakoś człowiekowi lżej odrazu  :] 

 

Ale mnie rozgryzles:) no naprawde nie stac mnie na  UPa:)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, TomekD000 napisał:

 

 

 

Brawo :} kwintesencja AK ostatnio.

Napisałeś stek ciekawostek (żeby nie powiedzie bzdur) na temat mały silników turbo, a na koniec napisałeś że ich jedna wada to że są młode i drogie więc można wyciągnąć wniosek że Cie poprostu  nie stać na nie... ale pokrytykować zawsze warto jakoś człowiekowi lżej odrazu  :] 

 

jak czesto zmieniasz auta?

Dlaczego zmieniasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, wladmar napisał:

No i porownywac silnik, ktory ma 105 KM do silnika, ktory ma 140 KM tez nie ma sensu. Porownajmy wolnossacy silnik z turbodoladowanym o tej samej mocy. Wtedy mozna ocenic elastycznosc, spalanie i tak dalej. Argument, ze wolnossacy silnik o mocy 100 KM spali mniej od turbodoladowanego 150 KM jest bez sensu.  

 

Ja bym poszedł dalej.

 

Wolnossący 1.6 100KM od VW nie spali mniej niz turbo 1.5TSI 150KM od VW.

Ten sam producent.

 

Nawet jak weźmiemy jakiś wynalazek który ledwo się zbiera, czyli 1.33 100KM od Toyoty. To tez nie spali mniej. Może tyle samo.

 

Piszę na czuja, ale zajrzałem tez i na raporty spalania

https://www.autocentrum.pl/spalanie/volkswagen/golf/vii/

 

https://www.autocentrum.pl/spalanie/toyota/auris/ii/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, kravitz napisał:

 

Ja bym poszedł dalej.

 

Wolnossący 1.6 100KM od VW nie spali mniej niz turbo 1.5TSI 150KM od VW.

Ten sam producent.

 

Nawet jak weźmiemy jakiś wynalazek który ledwo się zbiera, czyli 1.33 100KM od Toyoty. To tez nie spali mniej. Może tyle samo.

 

Piszę na czuja, ale zajrzałem tez i na raporty spalania

https://www.autocentrum.pl/spalanie/volkswagen/golf/vii/

 

https://www.autocentrum.pl/spalanie/toyota/auris/ii/

Masz racje. Nie bede porownywal obecnego silnika z BMW, bo tam bylo 3.0 R6 turbo i ponad 300 KM, ale porownac 1.4 Boosterjet do 1.8 MIVEC z Mitsu moge. Ta sama moc. I Boosterjet pali prawie o polowe (!) mniej, przy tym jest zdecydowanie elastyczniejszy. 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątek, żeby nie powiedzieć..wesołego szamana🙈 trzeba mieć naprawdę niewielkie wymagania co do auta, żeby zachwycać się na maxa nie jadąca benzyna..akurat w pracy sporo jeżdżę ostatnio corolla 2018 rok 1.6 pb w automacie chyba cvt i w manualu 6b...jeżdżę tez innymi autami z grupy vag i taka octavia 1.5tsi MASAKRUJE osiągami i spalaniem toyote. Jak włączasz w toyocie tryb wyprzedzanie wszystkiego na dk i lecisz autostrada 160kmh to masz spalanie 10-12l pb. Tam jest taka granica- jak przekraczasz 140kmh to spalanie rośnie absurdalnie w górę. Skoda w podobnych warunkach pali max 8l i jedzie zdecydowanie lepiej. Generalnie toyota jak wyprzedzasz coś 80-120 na 3b albo z kickdownem to jakos jedzie, ale do skody nie ma podjazdu. Nawet fabia 1.0tsi mam wrażenie, ze jeździ dużo sprawniej. Tak jak jeździ ta fabia to jest minimum, żeby poruszać się dynamicznie w mieście i na trasie. Teraz żeby było śmiesznie miałem 2.8pb w e39 i 1.5tsi jeździ z dołu lepiej a to przecież prawie 3l benzyna z 6cylindrami...takie r4 2.0l bez turbo w suvie awd to musi być jakaś makabra na dzisiejsze standardy.

Edytowane przez atlantic
  • Lubię to 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, fanlan napisał:

Odpowiesz szczerze?

nie rozumie co to ma wspólnego z tematem, kup/wypożycz takie znienawidzone tsi przejedź kilka tysięcy kilometrów, potem krytykuj, przynajmniej będziesz wiedział o czym piszesz. Bo do teraz w co drugim wątku piszesz swoje dziwne rzeczy, a potem się okazuje że w sumie to jest za drogie i to jest główna wada.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, TomekD000 napisał:

nie rozumie co to ma wspólnego z tematem, kup/wypożycz takie znienawidzone tsi przejedź kilka tysięcy kilometrów, potem krytykuj, przynajmniej będziesz wiedział o czym piszesz. Bo do teraz w co drugim wątku piszesz swoje dziwne rzeczy, a potem się okazuje że w sumie to jest za drogie i to jest główna wada.

Wiem o czym pisze. Zastanawiam sie co ile zmieniasz auta i dlaczego?

Ja z zona nie mamy zupelnie parcia na nowe auto do celow prywatnych bo to fanaberia dla nas po nic. Najmlodsze mialem 2 letnie, bo byla potrzeba, sie trafilo, potem 3 letnie, bo byla potrzeba, drugie dziecko, ciasnota, trafilo sie niedrogie

To 2 letnie sprzedalismy po 16 latach posiadania i niepsucia bo....zona nauczyla sie jezdzic po zdaniu PJ przez 5 lat i czas na zmiane, kupilismy 12 letniego opla z przebiegiem 103 tys KM. Dlaczego? Bo na dojazd do sklepu, szkoly, kosciola ZUEPNIE nie potrzebujemy nowego mimo ze 50 tys mozemy lekka reka wydac. Po prostu oceniamy cele/potrzeby i dokonujemy wyboru. Utrata wartosci to cos dla nas  po nic a czy spali 6 czy 9 to przy 6 tys km rocznie roznica zadna. Stad moja ocena ze  jakies tsi sa ciagle nietanie:)))

A i od zawsze (20 lat) mamy do czynienia z LPG stad opel ma  na pokladzie LPG, . Zanim kupilismy OPLA pytam zony, jakie chcesz auto? A ona na to : zebym tankowala do pelna za 60 zl:) raz na 330km

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, fanlan napisał:

Wiem o czym pisze. Zastanawiam sie co ile zmieniasz auta i dlaczego?

Ja z zona nie mamy zupelnie parcia na nowe auto do celow prywatnych bo to fanaberia dla nas po nic. Najmlodsze mialem 2 letnie, bo byla potrzeba, sie trafilo, potem 3 letnie, bo byla potrzeba, drugie dziecko, ciasnota, trafilo sie niedrogie

To 2 letnie sprzedalismy po 16 latach posiadania i niepsucia bo....zona nauczyla sie jezdzic po zdaniu PJ przez 5 lat i czas na zmiane, kupilismy 12 letniego opla z przebiegiem 103 tys KM. Dlaczego? Bo na dojazd do sklepu, szkoly, kosciola ZUEPNIE nie potrzebujemy nowego mimo ze 50 tys mozemy lekka reka wydac. Po prostu oceniamy cele/potrzeby i dokonujemy wyboru. Utrata wartosci to cos dla nas  po nic a czy spali 6 czy 9 to przy 6 tys km rocznie roznica zadna. Stad moja ocena ze  jakies tsi sa ciagle nietanie:)))

A i od zawsze (20 lat) mamy do czynienia z LPG stad opel ma  na pokladzie LPG, . Zanim kupilismy OPLA pytam zony, jakie chcesz auto? A ona na to : zebym tankowala do pelna za 60 zl:) raz na 330km

 

Wszystko rozumiem, kupujesz auto takie jak oceniasz że potrzebujesz w danej chwili, tu nie ma z czym dyskutować, ani oceniać.

 

Tylko wyjaśnij mi co powyższe ma z tym Twoim postem który poniżej zacytowałem? co do tego mają Twoje prywatne potrzeby, preferencje? jakie ma znaczenie czy ktoś jeździć po 5-10-100 czy 500 km? Czy to że Ty czegoś nie potrzebujesz znaczy ze nikt nie może potrzebować? lub o zgrozo doceniać?

 

Godzinę temu, fanlan napisał:

Za nic nie pojme radosci z uturbionego oh i ah silnika w codziennych korkach, jezdzie do szkoly, sklepu, kosciola. Ile x w roku przecietny kowalski wyjezdza poza strefe komfortu ponad 400km? ile x  do 150-200?

Te  uturbione benzynki to dałnzajzing   wymusil zeby 1.2 w skodzie nie mial 70km:) bo ludze lubia miec po nic 200, choc pancia robi rocznie 3-5 tys km:) Od zawsze jezdze silnikami R4 bez turbo i zawsze jestem na czas. Czary?:)

 O pardon, mam dizla R4 multijeta przez przypadek bardziej niz z potrzeby.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, TomekD000 napisał:

 

Wszystko rozumiem, kupujesz auto takie jak oceniasz że potrzebujesz w danej chwili, tu nie ma z czym dyskutować, ani oceniać.

 

Tylko wyjaśnij mi co powyższe ma z tym Twoim postem który poniżej zacytowałem? co do tego mają Twoje prywatne potrzeby, preferencje? jakie ma znaczenie czy ktoś jeździć po 5-10-100 czy 500 km? Czy to że Ty czegoś nie potrzebujesz znaczy ze nikt nie może potrzebować? lub o zgrozo doceniać?

 

 

Bo nie rozumiem , ze malo pali?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, TomekD000 napisał:

Już Ci koledzy powyżej wszystko dokładnie napisali, przyjemnie jedzie i mało pali, tyle i aż tyle. Tylko błagam... nie pisz teraz znowu o LPG

Dzieki, przyjemnosc z jazdy najwazniejsza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, atlantic napisał:

Teraz żeby było śmiesznie miałem 2.8pb w e39 i 1.5tsi jeździ z dołu lepiej a to przecież prawie 3l benzyna z 6cylindrami...takie r4 2.0l bez turbo w suvie awd to musi być jakaś makabra na dzisiejsze standardy.

 

Jeszcze jak z rok temu napisałem, ze takim 1.4 TSI 150KM jezdzi mi sie przyjemniej jak R6 325i, to zlecieli się tutaj znawcy i twierdzili, że pewnie auto mam zepsute. Nic poza dzwiękiem nie przemawia na korzyść tego leciwego silnika. R6 spalało gazu srednio 16l, a 1.4 spala 7,5l noPb.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, czachabrava napisał:

 

Jeszcze jak z rok temu napisałem, ze takim 1.4 TSI 150KM jezdzi mi sie przyjemniej jak R6 325i, to zlecieli się tutaj znawcy i twierdzili, że pewnie auto mam zepsute. Nic poza dzwiękiem nie przemawia na korzyść tego leciwego silnika. R6 spalało gazu srednio 16l, a 1.4 spala 7,5l noPb.

 

Błąd polega na porównywaniu nowej turbokosiarki z pełnoletnim V6/R6 i wyciąganiu z tego wniosków. Po porównaniu tego TSI z nowym V6 nadal jest przepaść, bo wcześniejsza różnica wynika z wieku konstrukcji a nie z liczby cylindrów.

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Ryb napisał:

 

Błąd polega na porównywaniu nowej turbokosiarki z pełnoletnim V6/R6 i wyciąganiu z tego wniosków. Po porównaniu tego TSI z nowym V6 nadal jest przepaść, bo wcześniejsza różnica wynika z wieku konstrukcji a nie z liczby cylindrów.

 

 

To z jakim nowoczesnym R6/V6 w daily car teraz porównasz TSI..?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, czachabrava napisał:

 

To z jakim nowoczesnym R6/V6 w daily car teraz porównasz TSI..?

Najlepszy silnik, ktory mialem, to BMW R6 3.0 turbo. I zadne TSI nie stalo nawet obok. Palil bardzo duzo, ale poza tym to absolutne mistrzostwo.

Edytowane przez wladmar
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, wladmar napisał:

Najlepszy silnik, ktory mialem, to BMW R6 3.0 turbo. I zadne TSI nie stalo nawet obok. Palil bardzo duzo, ale poza tym to absolutne mistrzostwo.

Czy fajniejsze to nie wiem, ale na pewno stać obok by mogło takie odpowiednie do porównania 3.0 TFSI by Audi :] co by jabłek z bananami nie porównywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.