Skocz do zawartości

Trochę garażówka, a trochę pojazd gospodarczy


artipb

Rekomendowane odpowiedzi

Podobny temat poniżej, ale założenia trochę inne.

Dwa auta z podpisu - Mitsu, którym latam minimum raz w tygodniu w sezonie letnim i raz na dwa tygodnie w sezonie zimowym w trasę (taką od 100 do 400 km zazwyczaj + wakacje po 4000 km i okazjonalnie jakaś turystyka z rodziną po 500 - 800 km). Okazjonalnie do miasta wieczorem, sumarycznie około 13 kkm rocznie.

 

Jako dupowóz praca-przedszkole-szkoła-zakupy i przewieźć-wywieźć pozamiatać W124 z podpisu. Kupiony 8 lat temu na chwilę na budowę, został do dziś. W sumie jest sterany życiem (tu ryska,to jakiś drobny początek korozji, tu plamka na tapicerce - w sumie 31 lat i licznikowe 580 kkm bez większych napraw, drobne oznaki rudej likwiduję u zaprzyjaźnionego blacharza na bieżąco) - nie salonówka, ale też nic mu nie dolega konkretnego.

Niemniej szkoda życia na jeżdżenie tyle lat jednym autem, a w tym roku dodatkowo doskwiera mi brak klimy i wejście do piekarnika pod pracą, jak również mokre plecy i koszulka młodego po wyjściu z fotelika. Pewnie gdyby nie brak symbolu śnieżynki na tablicy, pojeździłbym jeszcze ze dwa lata lekko.

 

Niemniej naszło mnie na zmiany, za Merca wezmę 2-3 kzł max, a jak nikt nie zechce, odprowadzę z bólem serca na żyletki.

Na dupowozik codzienno - gospodarczy mam około 10 kkzł, więc szału nie ma.

Na teraz choruję na Xarę Picasso z końcówki produkcji (2007-2009), żona i córka kategorycznie odrzucają pudełka (Berlingo, Partner, Kangoo) nad czym boleję, Getz, Panda czy podobnie nieco za małe, wszystko co niemieckie (Fabia, Polo, Golf) zazwyczaj w tych pieniądzach są skrajnie zajeżdżone albo z problematycznymi benzyniakami jak Skoda. Dodatkowo po doświadczeniach z Mitsu stwierdzam, że przyjemniej mi się jeździ czymś z bardziej "krzesłowatą" pozycją, a po dłuższej jeździe (3-4 godziny na przykład) nie odczuwam przenikliwego bólu prawego uda, co zdarza się zarówno w Mercedesie, jak i wcześniej trafiało się np. w Octavii czy tatusiowym W211.

 

Picasso dopuszczam zarówno benzynę (1.8, 1.6), jak i na chwilę obecną podoba mi się jeden 1.6 HDI ale z tym prostszym silnikiem 90 KM (bez dwumasy, turbina bez zmiennej geometrii i chyba bez FAP).

 

Myślicie, że to dobry wybór, czy szukać czegoś jeszcze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jest taki kawał, jak małżeństwo wygrało w totka, zona opowiada, co tam sobie zrobi - liftingi, liposukcje itp, a mąż zaczyna opowiadać, jak to stuninguje matiza - dołoży owiewki, spojery itp. Na to żona - co będziesz w starego trupa ładował, trzeba nowe kupić, a mąż - o właśnie, widzę, że pojęłaś.

 

Kiedyś już myślałem o tym rozwiązaniu (podobnie zresztą o przerzuceniu z manuala na automat), ale wymaga to długiego czasu na poszukiwania części i jeszcze dłuższego na ich montaż. Darcie deski, przerabianie uchwtów przy silniku, przerabianie wiązek... gdyby to był klasyk za 30-50 kzł, może bym zaszalał. Ale montaż klimy w zgodzie ze sztuką do tego auta byłaby lekko podwojeniem jego wartości. A gdzie jeszcze mankamenty w stylu brak atermicznych szyb - nie wiem, czy instalacja nie musiałaby być od ciężarówki, żeby skutecznie schłodzić to akwarium, ewentualnie stacjonarna klima+agregat 230 v na dachu, jak to gdzieś widziałem w necie.

 

Prościej pewnie kupić w124 z klimą działającą, ale za klasyka w stanie niezajeżdżonym trzeba dać koło 30 kzł na dziś, a znowu traktować go później jako wóz gospodarczy wręcz by nie wypadało. A u mnie brak możliwości finansowych na aż takie fanaberie.

 

Tak więc nie pogrążając się w opary absurdu - W124 do ludzi lub na żyletki - to już postanowione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, artipb napisał:

Dodatkowo po doświadczeniach z Mitsu stwierdzam, że przyjemniej mi się jeździ czymś z bardziej "krzesłowatą" pozycją, a po dłuższej jeździe (3-4 godziny na przykład) nie odczuwam przenikliwego bólu prawego uda, co zdarza się zarówno w Mercedesie, jak i wcześniej trafiało się np. w Octavii czy tatusiowym W211.

 

Mam to samo, ale w niektórych niskich samochodach mnie nie łapie ten ból, więc pewnie kwestia konkretnego fotela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, na ile to jest kwestia ciut bardziej "leżącej" pozycji w niskich autach, a na ile fotela - Octavia np. ma mocno podniesiony boczek wcinający się w udo, do godziny-dwóch fotel super wygodny, powyżej ból bocznej części prawego uda aż do drętwienia nogi, W124 fotele kanapowe bez wcięć, ale też po dłuższym czasie udo boli, W211 niby super wygodnie, a nawet po godzinie czasem mam dość. Z kolei moje Mitsu czy Kia Carnival, którą zdarza mi się jeździć - problem nie występuje. Nie wiem na ile to fotele, na ile PESELICA i mocno siedzący tryb życia, który prowadzę, ale skoro organizm sam mówi, że woli siedzieć wysoko na krzesełku, nie będę ryzykował (dobrze, że na razie nie domaga się VW Transportera).

 

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, artipb napisał:

Kiedyś już myślałem o tym rozwiązaniu (podobnie zresztą o przerzuceniu z manuala na automat), ale wymaga to długiego czasu na poszukiwania części i jeszcze dłuższego na ich montaż. Darcie deski, przerabianie uchwtów przy silniku, przerabianie wiązek... gdyby to był klasyk za 30-50 kzł, może bym zaszalał. Ale montaż klimy w zgodzie ze sztuką do tego auta byłaby lekko podwojeniem jego wartości

Nie rozkminialem W124 ale do starego accorda dokladalem. Potrzebujesz jakiegos rozbitka albo auto ktore ktos sprzedaje na czesci. W accordzie wiazka byla przygotowana pod klime. Pojechalem do goscia, wyciagnalem kompresor, parownik, skraplacz, i rurki. dalem 400 pln i pojechalem do domu, zmontowalem. Na wszystko byly otwory montazowe nawet w wersji bez klimy jaka mialem. Czasami dostep slaby ale dalem rade pod blokiem

 

W starych autach czesto gesto jest prosciej niz w nowszych. Ale przyznam po raz drugi ze nie mialem W124

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, artipb napisał:

 Nie wiem na ile to fotele, na ile PESELICA i mocno siedzący tryb życia, który prowadzę, ale skoro organizm sam mówi, że woli siedzieć wysoko na krzesełku, nie będę ryzykował (dobrze, że na razie nie domaga się VW Transportera).

 

Do tego czasem warto włączyć tempomat i pogimnastykować prawą nogę ;]

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, gregoryj napisał:

W starych autach czesto gesto jest prosciej niz w nowszych. Ale przyznam po raz drugi ze nie mialem W12

 

Teść, który naprawia od zawsze te auta by pomógł, więc robocizna pomijalna.Ale niestety nie ma tak dobrze-w W124 klima w końcówce lat 80-tych była za sporą dopłatą, jeśli występowała to raczej w topowych 3.0 D i mocnych benzyniakach.

Tak, że montaż to na pewno darcie deski, które łatwe nie jest i na gotowe wiązki nie ma co liczyć.Podobnie brak uchwytów i mocowań, jedynie co, są gotowe zaślepione otwory na dodatkowe wyposażenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim budżecie szukałbym jakiegoś japończyka lub koreańca w sensownym stanie. 

Odpalić OLX i szukac w okolicy. Jak trafisz niezamęczony egzemplarz, to będziesz jeździł, póki będzie blacha.

Stare japońce typu Civic, Accord, Corolla, Camry itd.. nawet wycieków nie maja po 20 latach eksploatacji.

Benzynowe silniki wytrzymuja przeważnie dłużej, niz karoseria.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przywołanych wyżej tylko almera ma podchodzącą dla mnie wersję tino.Tyle, że trzyma ona mocno cenę,za Xsarę z rocznika 2008-2009 mogę mieć tino 2004-2006, tak że trochę kiepsko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, artipb napisał:

, za Merca wezmę 2-3 kzł max

Myślicie, że to dobry wybór, czy szukać czegoś jeszcze?

 

Coś więcej o mercu? Jakieś foty? Może być priv

 

Co do wyboru to jak to już ktoś napisał eurovan będzie najlepszy byle zadbany

picasso spokojnie znajdziesz, z większych masz C8 albo espace

jak chcesz fajniejszą zawiechę to cmax lub smax

a jak bezawaryjność to corolla lub avensis verso

ciekawy wygląd ma mitsu grandis

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

C8 i reszta eurovanów to już zdecydowanie za dużo gabarytu jak na auto wokół komina. C-MAX i S-MAX w tych pieniądzach to raczej gruzy, podobnie grandis.

Avensis Verso i Corolla uciekają budżetowi - chyba faktycznie warto przy Xsarze zostać, w sumie auto konstrukcyjnie w XX wieku, a rocznikowo idzie wyhaczyć 2008-2009 przynajmniej według ogłoszeń nie zamordowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, artipb napisał:

C8 i reszta eurovanów to już zdecydowanie za dużo gabarytu jak na auto wokół komina. C-MAX i S-MAX w tych pieniądzach to raczej gruzy, podobnie grandis.

Avensis Verso i Corolla uciekają budżetowi - chyba faktycznie warto przy Xsarze zostać, w sumie auto konstrukcyjnie w XX wieku, a rocznikowo idzie wyhaczyć 2008-2009 przynajmniej według ogłoszeń nie zamordowane.

.. tak czytam ten watek i idealnie pasuje tu jakaś fajna multipla :) ... polecałem ją w "bliźniaczym wątku", ale tobie to chyba nawet lepiej spełni założenia.

 

Image result for fiat multipla emotion

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobny temat poniżej, ale założenia trochę inne.
Dwa auta z podpisu - Mitsu, którym latam minimum raz w tygodniu w sezonie letnim i raz na dwa tygodnie w sezonie zimowym w trasę (taką od 100 do 400 km zazwyczaj + wakacje po 4000 km i okazjonalnie jakaś turystyka z rodziną po 500 - 800 km). Okazjonalnie do miasta wieczorem, sumarycznie około 13 kkm rocznie.
 
Jako dupowóz praca-przedszkole-szkoła-zakupy i przewieźć-wywieźć pozamiatać W124 z podpisu. Kupiony 8 lat temu na chwilę na budowę, został do dziś. W sumie jest sterany życiem (tu ryska,to jakiś drobny początek korozji, tu plamka na tapicerce - w sumie 31 lat i licznikowe 580 kkm bez większych napraw, drobne oznaki rudej likwiduję u zaprzyjaźnionego blacharza na bieżąco) - nie salonówka, ale też nic mu nie dolega konkretnego.
Niemniej szkoda życia na jeżdżenie tyle lat jednym autem, a w tym roku dodatkowo doskwiera mi brak klimy i wejście do piekarnika pod pracą, jak również mokre plecy i koszulka młodego po wyjściu z fotelika. Pewnie gdyby nie brak symbolu śnieżynki na tablicy, pojeździłbym jeszcze ze dwa lata lekko.
 
Niemniej naszło mnie na zmiany, za Merca wezmę 2-3 kzł max, a jak nikt nie zechce, odprowadzę z bólem serca na żyletki.
Na dupowozik codzienno - gospodarczy mam około 10 kkzł, więc szału nie ma.
Na teraz choruję na Xarę Picasso z końcówki produkcji (2007-2009), żona i córka kategorycznie odrzucają pudełka (Berlingo, Partner, Kangoo) nad czym boleję, Getz, Panda czy podobnie nieco za małe, wszystko co niemieckie (Fabia, Polo, Golf) zazwyczaj w tych pieniądzach są skrajnie zajeżdżone albo z problematycznymi benzyniakami jak Skoda. Dodatkowo po doświadczeniach z Mitsu stwierdzam, że przyjemniej mi się jeździ czymś z bardziej "krzesłowatą" pozycją, a po dłuższej jeździe (3-4 godziny na przykład) nie odczuwam przenikliwego bólu prawego uda, co zdarza się zarówno w Mercedesie, jak i wcześniej trafiało się np. w Octavii czy tatusiowym W211.
 
Picasso dopuszczam zarówno benzynę (1.8, 1.6), jak i na chwilę obecną podoba mi się jeden 1.6 HDI ale z tym prostszym silnikiem 90 KM (bez dwumasy, turbina bez zmiennej geometrii i chyba bez FAP).
 
Myślicie, że to dobry wybór, czy szukać czegoś jeszcze?
Fiat Croma 1.9 JTD 16V 150 lub 8V 120, Kupić, zmienić łożyska w M32, rozrząd, sprawdzić czy klapki wirowe usunięte i śmigać. Dwumasy mają wyjątkowo trwałe, dpfy również, niska cena zakupu, przyzwoite koszty eksploatacji.

M32 jeżeli nie jest gruzem to wymiana łożysk z częściami i robotą musi się zamknąć w 1200 zł jak ktoś chce więcej to uciekać. Ta skrzynia nie wymaga kosmicznych technologii przy naprawie łożysk jak niektóre serwisy próbują wmawiać publikując mądre filmy na YT...

Wysłane z mojego MI 9 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fiat Croma 1.9 JTD 16V 150 lub 8V 120, Kupić, zmienić łożyska w M32, rozrząd, sprawdzić czy klapki wirowe usunięte i śmigać. Dwumasy mają wyjątkowo trwałe, dpfy również, niska cena zakupu, przyzwoite koszty eksploatacji.

M32 jeżeli nie jest gruzem to wymiana łożysk z częściami i robotą musi się zamknąć w 1200 zł jak ktoś chce więcej to uciekać. Ta skrzynia nie wymaga kosmicznych technologii przy naprawie łożysk jak niektóre serwisy próbują wmawiać publikując mądre filmy na YT...

Wysłane z mojego MI 9 przy użyciu Tapatalka

Poproszę na namiar takiego serwisu w okolicach stolicy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poproszę na namiar takiego serwisu w okolicach stolicy
Jestem z południa, ale bez wątpienia w okolicy 50-100 km od stolicy jakiś warsztat rozsądny się znajdzie. To na prawdę stosunkowo prosta robota, masę ludzi ogarnia samemu po obejrzeniu tutoriali na necie. Klucz to oryginalne łożyska bodajże Timken wtedy nie trzeba nic mierzyć i kombinować i musi być dobrze, jeżeli obudowa jest OK. Dodatkowo nie trzeba wymieniać łożysk dyfra bo są praktycznie wieczne, ale filozofowie-naciągacze każą wymieniać. Polecam forum Opla, Alfy tam można znaleźć rozsądne namiary na lokalsów.

Wysłane z mojego MI 9 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Cendra napisał:

Jak XP to i Scenic II, na pewno lepszy od Cytryny pod względem zabezpieczenia antykorozyjnego.

Poszukać 2.0 w ostateczności 1.6.

A niby cytryna ma ocynk 🤔 Scenic II jest dla mnie jakby to ująć - zbyt nie do przełknięcia z wierzchu.

Z drugiej strony patrząc na rynek wtórny to myślę, że nie warto przekreślać też Fusion/Meriva - mniejsze i śmiertelnie nudne, ale z drugiej strony pozbawione elektroniki Cytryn.

Zresztą żeby była jasność, odnośnie korozji -jak tylko napalę się na jakiś typ i model, natychmiast spotykam w krótkim czasie na drodze lub parkingu przynajmniej kilka egzemplarzy, od których chrupanie słychać z daleka, tak mi przeszedł pomysł na Getza,Zafirę i coś tam jeszcze.Teraz, jak zacząłem patrzeć na Cytryny, widzę ich nagle dzikie ilości na mieście i żadna przynajmniej z zewnętrz nie odstrasza, jeśli chodzi o rude...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na placu zostają:

Xsara Picasso - w sumie ma wszystkie pożądane cechy, choć może okazać się kapryśna elektronicznie, silniki 1.6 90 KM jak i benzyniaki nie powinny bić po kieszeni, za to podaż sensownych z punktu widzenia kupującego aut -niezajeżdżonych i z w miarę pewnym rodowodem nie poraża

 

Ford Fusion - nie ma prawie żadnej z pożądanych cech, ale jest toporny niezależnie od wersji, zazwyczaj goły, ale częściej z polskim rodowodem, trochę egzemplarzy ma w okolicach 100 kkm,silnikowo niezależnie czy benzyna czy diesel może nie jedzie, lecz się toczy z uwagi na niedobór koników, ale raczej zawsze do celu.

 

Opel Meriva - kompromis między powyższymi, ale za to bez szans na egzemplarz z kraju nad Wisłą i z miarę pewnym przebiegiem,pozostaje jako najpewniejszy jakiś stuknięty lekko przybysz z Francji, tylko kilka silników wchodzi w grę (1.7 diesel albo któryś benzyniak, żeby nie biło po kieszeni),z uwagi na zagraniczny rodowód stan techniczny,a zwłaszcza przebieg do uzgodnienia ze sprzedawcą.

 

Mówią, że człowiek dwa razy się cieszy, raz jak kupi auto, raz jak sprzeda.Co mnie przeraża -przy każdej drodze komis co 100 m,w necie ulepów tysiące,a jak się przyjdzie czegoś czepić, to nie ma czego.

Tak się zastanawiam, czy te wszystkie strupy z komisów znajdą klienta, czy sprzedawcy mają wliczone w profil biznesu, że po roku czy dwóch np. 20% aut niesprzedawalnych idzie na na przykład na części?

Edytowane przez artipb
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idea jak i Musa przyjeżdżają tylko z obcych krajów, polskiego nie trafi z używki, więc wada podobna jak Merivy - do tego chyba jednak ciut mniejsze, przynajmniej optycznie tak to wygląda? Poza tym rocznikowo i ofertowo zauważalnie droższe, nawet jak już się pojawią, co nie jest takie oczywiste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mija kolejny tydzień poszukiwań, dołożyłem co nieco do budżetu, jestem gotów zapłacić więcej, jeśli trafi się pewniak.

Jakie wnioski w międzyczasie - pojawiają się okazjonalnie polskie perełki - poniżej 100 kkm, od pierwszego właściciela.Zazwyczaj też znikają w ciągu kilku godzin.Ponieważ tego typu okazje trafiają się raczej w dużych aglomeracjach ze wskazaniem na Warszawę, Poznań i Gdańsk, zanim pomyślę o wyjeździe, auta już nie ma.

Na komisy i handlarzy szkoda czasu i paliwa-przez telefon cacy, na miejscu na kilkanaście oglądanych aut większość ma malowane kilka kluczowych elementów, czasem malowanie jest tak spieprzone, że mój trzylatek zrobiłby to lepiej - zlewki,pęknięcia-ślady lakieru dookoła. Może droższe auta składane z przystanków robią artyści,w segmencie około 10 kzł bitki naprawiają kowale i to po pijaku.Reszta przy obowiązkowym przebiegu 130-160 kkm wygląda, jakby użytkował je osobiście Wolverine.Pozostaje jeszcze grupka dziesięcioletnich i starszych małych aut miejskich i minivanów z nalotem 230 - 300 km, co w tym segmencie jest dla mnie niewytłumaczalne - w Merivie, Fiacie Idei czy Fusionie 30 kkm i więcej rocznie spędza chyba desperat.

 

Podaż sensownych Xsar Picasso na rynku jest znikoma,a jak są, to ceny z kosmosu.Fusiona do tej pory trafiłem jednego w miarę sensownego, ale cenowo ciut dużo i auto użytkowane przez kobietę nieco zbyt zamęczone jak na mój gust.

Merivy to w 99% ulepy z Niemiec i Francji, zacząłem więc szukać jeszcze Muso/Idea, ale szału też nie ma.

 

Reasumując, posiadane PLN jestem w stanie wydać w 5 minut u Mirka handlarza na złom na kółkach, który powinien iść na części, natomiast sensownych, normalnie użytkowanych i nie zamordowanych dziesięciolatków w tej grupie praktycznie nie ma.

Co natomiast mnie najbardziej dziwi, to pomimo średniego sezonu na zakup auta, te wszystkie badziewia z zachodu bardzo często dość szybko znajdują nabywców.

Edytowane przez artipb
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@technix Długo kolego myślałeś na tą merytoryczną odpowiedzą w temacie? Zrewanżuję się na Twoim poziomie - idź do innego wątku, jak ten nie pasuje.

 

Dla bardziej merytorycznych - w założonym budżecie trafiają się trojaczki Nemo/Bipper/Qubo. Jeździłem kiedyś takim nowym (dwulatkiem) i pomimo widocznych pochodnych z dostawczka i nieco dostawczakowatego charakteru prowadzenia, było to fajny materiał na miejskie auto (w tym zaleta tylnych drzwi przesuwanych przy dzieciach).

Obecnie, gdy autka te mają około 10 lat, o ile o Fiacie ciężko coś znaleźć, to np. Nemo zbiera w opiniach, których jednak też jest niedużo, ogromne cięgi - krótko mówiąc turecka spółka Tofas podobno wyprodukowała auta,w których jakość wykonania drastycznie odbiega od pozostałych aut producenta - więc o ile silniki chodzą jako tako, to problemy mają dotyczyć wszystkiego poza nimi - załamane, poprzerywane lub gnijące wiązki, brak styku w przewodach, połamane przewody gumowe od płynu chłodzącego, setki irytujących małych błędów. Gdzie indziej znowu opinia firmy, która ma kilka aut we flocie, że połowa jeździ jak głupia po 300 kkm, a druga połowa częściej stoi w serwisie niż jeździ. Czy ktoś z autokącikowiczów miał realną styczność z takim autkiem i jest w stanie coś więcej napisać?

Edytowane przez artipb
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem w stanie i to mb nawet merytorycznie, jak chcesz

 

KAŻDE auto się psuje i ma jakieś defekty fabryczne ot nawet Passat B5 FL, który jest uwielbiany przez wieśniaków, co nie zmienia faktu, że każdy przy odpowiednim nakładzie finansowym jeździ.

 

Szukasz ideału, który NIE istnieje, zawsze w jednym lepsze jest coś a inne gorsze.

 

Chcesz radę, wybierz NADWOZIE (zwane modelem), które Ci najbardziej pasuje, do niego silnik, który Tobie najbardziej pasuje (z dostępnych w danym modelu oczywiście) i ciesz się jazdą (czasami coś naprawiając).

Tyle w temacie

 

Wg tej idei, kupiłem żonie Renault Kangoo MK1 phase 2 1.6 16V.

 

Wysokie auto i odsuwane drzwi  to MEGA rozwiązanie przy dzieciach w fotelikach, np. plecy cię nie bolą jak na ciasnym parkingu wkładasz i zapinasz dzieci.

Ale nie jest to mój faworyt na całe życie, dzieci podrosną, priorytety się zmienią, zmieni się i auto.

Przy dzisiejszym rynku aut, wybór auta, śmiało może być pokierowany chwilowymi potrzebami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja wybrałem i nadwozie i silnik jako najbardziej pożądane (fusion każdego rodzaju,niektóre odmiany merivy bez 1.7,roomster tylko w ON), ponieważ to nie salon tworzę listę rezerwową na zasadzie jak się trafi coś godnego uwagi z listy rezerwowej to też wezmę (idea,musa,xsara picasso, myślę ewentualne o trojaczkach ze wskazaniem na qubo i fabii) i listę rezerwową do rezerwowej jak już nie będzie się czego czepić z priorytetów I i II (clio,megane,grande punto, może kia rio albo i20).

Ponieważ to nie salon, godzę się na ślady używania w środku, rysy i drobne szkody blacharskie z wierzchu i inne normalne oznaki tego, że auto  10 lat.

Frustruje natomiast to, że po prawie trzech tygodniach poszukiwań w jednym komisie,a w zasadzie szacownym salonie aut używanych na 3 merivy piękne w ogłoszeniu wszystkie 3 są po poważnej kolizji,a miła rozmowa ze sprzedawcą kończy się, gdy odmawiam skorzystania z ich miernika lakieru, w innym typowo mirasowym komisie meriva piękna w ogłoszeniu jest malowana z jednej strony chyba po pijaku, bo zlewki mają wypukłości po pół centymetra,a po odpaleniu dwumas łomocze głośniej od silnika; w innym komisie auto z licznikiem 155 kkm ma lekko ze 300. W międzyczasie jadę do prywatnego sprzedawcy, który zarzeka się, że autem jeździł w firmie sam i wykupił z leasingu - ma być cacy i wszystko działać, cena z górnej półki - na miejscu nie działa klima i malowana cała jedna strona auta.

O innych kwiatkach nawet nie piszę, ale zakup auta jak wyżej - używanego a nie zużytego do zera jawi się jako coraz bardziej niewykonalny.

Dość powiedzieć, że moje 30 letnie W 124 pomimo swoich mankamentów pod względem stanu technicznego bije 90% oglądanych aut na głowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie problemem jest te 100 km od domu - Podkarpackie to taki specyficzny teren, gdzie ceny aut są zdecydowanie wyższe niż w reszcie kraju, ograniczona zasobność portfela sprawia, że podaż aut salonowych polskich jest znikoma, a jeśli już, to są to najuboższe wersje i odmiany, do tego mamy kilka zapowietrzonych obszarów sprowadzania ulepów ze szrotu (Brzozów, Kolbuszowa, Mielec, Jarosław, jak również w województwach ościennych - okolice Dąbrowy Tarnowskiej, Tarnowa, oraz Ostrowca Świętokrzyskiego) - gdzie mam wrażenie, że część handlarzy ma geny dziadków i pradziadków - koniokradów i handlarzy koni, a choć technika się nieco zmieniła, to wciąż zamiast kupić oferowane przez nich okazje, lepiej i bezpieczniej palić tymi pieniędzmi w piecu. Sensowne oferty (przynajmniej z ogłoszenia) zaczynają się w śląskim, dolnośląskim i wielkopolskim, gdzie w zasadzie muszę cały dzień i lekko 800 km poświęcić, żeby zobaczyć jedno auto lub nocować, żeby zobaczyć kilka - co znowu przy wozie za 10 kzł z lekkim naddatkiem ma delikatnie mówiąc ograniczony sens, bo za chwilę 20% budżetu utopię w bezsensownych wyjazdach.

Takie sobie błędne koło.:nie_wiem:

 

Niestety dokładnie na to wygląda, że MB zostanie jeszcze chwilę w rodzinie (choć teraz znowu mam pewnego kupca, nie wiem ile on poczeka), klimatyzacja chwilowo jest coraz mniej potrzebna, więc pozostaje liczyć na łut szczęścia, że coś fajnego się trafi w dłuższym okresie czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U siebie w okolicy to z marszu zapłaciłbym +2000 kzł do ceny za coś sensownego, ale nie ma komu.

Na chwilę obecną oberwuję 2xclio i raz zwykłe punto oraz dodatkowo jednego peugeota 407, który nijak nie wpisuje się w kryteria, ale mam go w obserwowanych ze względu na polską historię, młody rocznik i malutki przebieg.

Nie twierdzę, że za miedzą jest eldorado, ale podaż aut jakich szukam przynajmniej w ogłoszeniach jest dużo większa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie oglądam i oglądam, głównie zdjęcia w necie, bo ciężko znaleźć coś sensownego na tyle, żeby w ogóle ruszyć cztery litery, zresztą przy moim budżecie każda dalsza podróż odpowiada 5-10% ceny auta do zakupu, co się słabo kalkuluje.

Nie wiem, czy nie spojrzeć jeszcze łaskawym okiem na Astry serii H bodajże i Hyundaia I30 - budżet zdecydowanie bliższy 15kzł i ciut więcej, ale przynajmniej w teorii szansa na krajowe auto z pewną historią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam na myśli Astrę H, inaczej III generację.Sporo tego widzę na ulicach i raczej w ładnym stanie tak na oko 🤔 Widzę też i wcześniejszą generację G, która mimo równoległego rocznika giełdowo jest sporo tańsza, ale ona faktycznie nie wygląda często najlepiej.Dodatkowo są głównie sedany,sporadycznie kombi,hatchback wyginął na rynku wtórnym.

Edytowane przez artipb
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astry H jest naprawdę dużo,w tym z polską historią.Z racji wieku i przebiegu część pewnie faktycznie jest w stanie nie najlepszym, ale jeśli popatrzymy na taką z przebiegiem koło 140 kkm i w miarę poszanowaną, to nie licząc motoru Isuzu, który przy tym przebiegu może generować koszty, to pozostałe chyba nie miały większych wpadek pod względem mechanicznym, korozja też ich chyba nie wcina tak, jak wcześniejszych wersji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

2 miesiące i 1700 km później, pod domem stoi Clio III Grandtour 1.2 TCE.Mimo, że inna pozycja za kierownicą, niż pierwotnie planowałem, po trasie cca 200 km nóżki ok, czyli to nawet nie kwestia wysokości siedzenia, tylko jednak konkretnego fotela.

Inne założenia spełnione-mały przebieg, stosunkowo młody wiek i pewna historia, teoretycznie idiotoodporne i nie generujące nadmiernych kosztów auto,w tym przynajmniej teoretycznie przyzwoity serwisowo silnik.Jest kawałek bagażnika, do którego wrzuci w razie czego jakieś walizki albo kosiarkę do serwisu (niestety to nie MB - trzeba będzie złożyć siedzenia). Teraz drobne odgruzowanie i jak typowy wąsacz mogę na 1 listopada przed rodziną szpanować nową (starą) furą.:palacz:

 

Dopisek - w założonym budżecie oczywiście się nie zmieściłem - miało być 13-14kzł, wyszło prawie 17 kzł, ale stwierdziłem, że lepiej dopłacić na tym etapie 3 kzł do sensownego auta, niż za miesiąc-dwa ładować te same pieniądze w naprawy czegoś kupionego taniej, ale w gorszym stanie.

Edytowane przez artipb
  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.