Skocz do zawartości

Przyszłość motoryzacji w UE -czy świat się kończy?


sailor_p

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, volf6 napisał:

To niech rynek decyduje a nie panowie w Brukseli...

Po drugie, przykładowo mam auto z emisją 300g (oblozone dodatkową chorą opłatą) s sąsiad ma auto o emisji 100g (już bez opłaty) ale ja jeżdżę rocznie 10kkm o on 60kkm to kto bardziej zużywa zasoby? Wychodzi, ze on 2 razy więcej niż ja a to ja muszę ekstra płacić:hehe:

 

I właśnie dlatego paliwo jest obłożone takimi wysokimi podatkami, aby każdy płacił proporcjonalnie do paliwożerności swojego auta i przejechanych kilometrów.

 

Jak widać to już niw wystarczy. Trzeba dowalić jeszcze podatków.

 

Mam historię do sprzedania o swojej rodzince w Danii, ale to już raczej na HP.

Ktoś na takich nierobów musi płacić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, KYRTAP napisał:


Bedziemy śmietnikiem Europy jeżeli auta spalinowe będą w ogóle dopuszczone do ruchu. Po drugie nie tylko Polska z krajów europejskich jest czy będzie państwem nie przygotowanym do użytkowania aut elektrycznych. Jakie państwo w Europie czy na świecie będzie w stanie umożliwić wszystkim ładowanie aut elektrycznych? Pewnie nigdy nie dojdzie do tego że pod blokiem na parkingu będzie można ładować swoje auto. Jedynym rozwiązaniem będzie właśnie wynajem o którym ktoś już wspomniał.

Wysłane z mojego ELE-L29 przy użyciu Tapatalka
 

Nigdy nie mów nigdy

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, fosfor napisał:

Raczej nie, chyba ze będzie już pełen komunizm, ale wtedy tym bym się najmniej martwił.

Gdyby tak się stało, to obecny model firm wynajmujących auta też by się posypał, bo po 3-5 latach mieliby niesprzedawalny park "zużytych" aut. Więc albo złomowanie samochodów co 5 lat, albo jednak rynek prywatny będzie musiał istnieć.

Stare auto będzie wypożyczał ten, ktorego na wypożyczenie nowego nie będzie stać. Może być też tak, że serwisu nie dostanie w cenie najmu.

Niby s-f, ale kto wie jak to się potoczy?

Edytowane przez ZUBERTO
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.04.2021 o 16:31, PawelWaw napisał:

Brak wlasnosci aut dozacy do 100%

Auto jako usluga

 

Poza krótkimi epizodami w postaci wykup z leasingu -> sprzedaż to ja od kilkunastu lat nie miałem auta na własność. Nic się tu nie zmienia.

 

Edytowane przez Dark_Knight
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.04.2021 o 18:36, kaczorek79 napisał:

(...) ale ni cholery nie opłaca się kupować w leasing, tylko kupują za gotówkę.

 

Nie mam pojęcia jak ludzie mający DG mogli dojść do wniosku, że bardziej im się opłaca gotówka niż leasing.

;l

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dark_Knight napisał:

 

Poza krótkimi epizodami w postaci wykup z leasingu -> sprzedaż to ja od kilkunastu lat nie miałem auta na własność. Nic się tu nie zmienia.

 

Przy wynajmie zmienia się to, że nie masz elementu "wykup -> sprzedaż". Tylko płacisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, fosfor napisał:

Przy wynajmie zmienia się to, że nie masz elementu "wykup -> sprzedaż". Tylko płacisz.

 

Wiem i uważam, że to największa zaleta wynajmu. Rezygnacja z najbardziej upierdliwej części tej całej zabawy.

:ok:

 

  • zszokowany 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, fosfor napisał:

Nie leasingowałem samochodu, ale chyba nie masz obowiązku jego wykupu?

 

Przy normalnym leasingu, gdy wykupujesz za 1-20% wartości trzeba by upaść na głowę żeby oddać auto firmie leasingowej, gdy już większość spłaciłeś. Po to więc wymyślono te wynajmy, które są niczym innymi jak leasingiem z dużym wykupem. Gdy wykup to 50% oddanie auta zaczyna mieć jakiś sens.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Dark_Knight napisał:

 

Przy normalnym leasingu, gdy wykupujesz za 1-20% wartości trzeba by upaść na głowę żeby oddać auto firmie leasingowej, gdy już większość spłaciłeś. Po to więc wymyślono te wynajmy, które są niczym innymi jak leasingiem z dużym wykupem. Gdy wykup to 50% oddanie auta zaczyna mieć jakiś sens.

 

a rzeczywiscie suma wpłat w wynajmie jest nizsza? Co skłoniło Cię do pozostania przy leasingu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, fosfor napisał:

a rzeczywiscie suma wpłat w wynajmie jest nizsza? Co skłoniło Cię do pozostania przy leasingu?

 

No właśnie przesiadłem się na wynajem (leasing zwany wynajmem). W uproszczeniu koncepcja jest taka, że w klasycznym leasingu spłacasz powiedzmy 99% auta w 4 lata a potem wykupujesz je za 1% i sprzedajesz je za 50% wartości. Czyli miałeś 100k, pojeździłeś 4 lata i masz 50k. W wynajmie (leasingu-wynajmie) spłacasz 50% w 4 lata i po ich upływie mówisz adieu. Czyli miałeś 100k, pojeździłeś 4 lata i masz 50k. Nie bujasz się ze sprzedażą i nie mroziłeś bez sensu tych drugich 50k na koncie firmy leasingowej przez 4 lata.

Oczywiście to duże uproszczenie, bo dochodzą różne niuanse oraz koszty tej całej zabawy. No i w tym leasingo-wynajmie masz limit kilometrów, który jeśli przekroczysz to słono dopłacasz. A jeśli go nie wyjeździsz bo na przykład przyjdzie sobie znienacka pandemia COVID-19 i nie masz dokąd jeździć to słono przepłacasz.

:hehe:

 

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Dark_Knight napisał:

 

 Nie bujasz się ze sprzedażą i nie mroziłeś bez sensu tych drugich 50k na koncie firmy leasingowej przez 4 lata.

 

 

 

 

No dobra, i faktycznie w wynajmie płacisz 50k, a w leasingu (100-50)k, czy te kwoty jednak się różnią?

Abstrahuję już od zobowiązań i możliwości cesji przy leasingu a wynajmie, nie angażujmy się tak w szczegóły.

 

Sam pomysł, żeby ktoś płacił za stratę wartości auta, dbał o jego niski przebieg i płacił za uszkodzenia (drobiazgowy przegląd przy zwrocie) jest całkiem dobry, ale z perspektywy właściciela, a nie wynajmującego.

No i to będzie miało sens tylko wtedy, kiedy będzie rynek aut prywatnych, bo komuś później perełkę trzeba odsprzedać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.04.2021 o 17:59, kaczorek79 napisał:

Nawet do mniejszych miast nie dociera. Taka Gdynia, znam zdecydowanie więcej ludzi, którzy poszli z pieniędzmi do salonu i kupili za gotówkę auto, niż tych, którzy je wynajęli bądź wzięli w leasing i to jest mniej więcej proporcja 95% do 5%. 

 

nawet jakbym miał 100 tys. odłożone na kupce na samochód, zakładając że jest to tylko na samochód, że na wszystko inne co potrzebuję, to mam, to i tak bym tego nie wydał na samochód za gotówkę. Fakt, że mam jdg, ale prywatnie pewnie też bym zrobił tak samo. Do tej pory wszystkie nowe auta kupowałem na zasadzie 30-40% wpłaty w gotówce, reszta kredyt/leasing na 3-4 lata. Przy JDG tę pierwszą wpłatę mogę sobie odliczyć od razu, potem po prostu wrzucam w koszty comiesięczne raty, a po trzech latach leasingu jestem rozliczony i wszystko odliczone. Kupując za gotówkę muszę wciągać jako środek trwały i amortyzować przez 5 lat. Ja tam wolę leasing. W przypadku braku JDG i tak bym wolał większość tej kasy zachować, ale fakt, ja zboczony jestem na punkcie posiadania zaskórniaków i oszczędności ;]

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, fosfor napisał:

No dobra, i faktycznie w wynajmie płacisz 50k, a w leasingu (100-50)k, czy te kwoty jednak się różnią?

 

I tu jest właśnie cały haczyk. Bo skoro spłacasz tak naprawdę tylko utratę wartości to cena auta zaczyna schodzić na drugi plan. Bo możesz wziąć w taki wynajem auto znanej francuskiej lub włoskiej marki, które kosztuje 200k a w trzy lata straci na wartości 100k a możesz wziąć auto znanej niemieckiej marki, które kosztuje co prawda 300k ale w trzy lata straci na wartości 120k i niewiele drożej jeździć autem dużo droższym w cenniku.

A gdy jeszcze diler się dogada z leasingodawcą i zrobi dobrą promocję to zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ja sam płacę za Jaguara niewiele (relatywnie oczywiście) więcej niż płaciłbym za Skodę Kodiaq RS. 

 

38 minut temu, fosfor napisał:

Abstrahuję już od zobowiązań i możliwości cesji przy leasingu a wynajmie, nie angażujmy się tak w szczegóły.

 

To też jest formalnie leasing, jest możliwość cesji, pytanie tylko czy znajdzie się chętny na taką zabawę.

 

38 minut temu, fosfor napisał:

Sam pomysł, żeby ktoś płacił za stratę wartości auta, dbał o jego niski przebieg i płacił za uszkodzenia (drobiazgowy przegląd przy zwrocie) jest całkiem dobry, ale z perspektywy właściciela, a nie wynajmującego.

 

Tak i nie, bo ja ten niski przebieg mam ustalony na 40kkm rocznie. Uszkodzenia obniżające wartość auta musiałbyś tak samo naprawić w tym leasingowanym żeby dostać te swoje 50k z powrotem przy odsprzedaży, więc tu nie ma specjalnej różnicy. Wystarczy nie zużyć ponad miarę i normalnie dbać. Większość ludzi nie powinna mieć z tym problemu.

 

38 minut temu, fosfor napisał:

No i to będzie miało sens tylko wtedy, kiedy będzie rynek aut prywatnych, bo komuś później perełkę trzeba odsprzedać.

 

Tu jest kolejny haczyk IMO na plus wynajmu. Bo jeśli w przypadku Golfa lub Passata klasyczny leasing ma sens to ja nie wyobrażam sobie później bujania się ze sprzedażą kilkuletniego premiuma egzotycznej marki, w dziwnej konfiguracji, którego serwis prawdopodobnie kosztuje fortunę. 

 

 

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maro_t Tu nie chodzi o wydanie wszystkich oszczędności i potem czekanie na wypłatę, bo się auto kupiło za gotówkę. Ludzie, których znam i którzy kupili sobie auto za gotówkę nie musieli potem wbijać zębów w ścianę, tylko normalnie dalej żyją i np jadą sobie zaraz po zakupie auta na wycieczkę za kilkanaście tys. Są też wśród nich prowadzący DG, ja też prowadzę DG i jedyny w życiu zakup nie za gotówkę, to było własne M, bo aż tyle gotówki nie zgromadziłbym nawet przez kilka lat. Pozostałe dobra materialne, w tym np auta kupuję za gotówkę i też lubię mieć zawsze poduszkę finansową równą wielokrotności średniej pensji (między innymi dlatego nie kupuję nowych i drogich aut). Chodzi w tym wszystkim o to, że nie zawsze są profity z brania leasingów, czy innych form kredytowania na zasadzie odliczenia, ale takie rzeczy, to możemy sobie przedyskutować, jak się kiedyś spotkamy przy kawie, czy nawet piwku.

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, kaczorek79 napisał:

@maro_t Tu nie chodzi o wydanie wszystkich oszczędności i potem czekanie na wypłatę, bo się auto kupiło za gotówkę. Ludzie, których znam i którzy kupili sobie auto za gotówkę nie musieli potem wbijać zębów w ścianę, tylko normalnie dalej żyją i np jadą sobie zaraz po zakupie auta na wycieczkę za kilkanaście tys. Są też wśród nich prowadzący DG, ja też prowadzę DG i jedyny w życiu zakup nie za gotówkę, to było własne M, bo aż tyle gotówki nie zgromadziłbym nawet przez kilka lat. Pozostałe dobra materialne, w tym np auta kupuję za gotówkę i też lubię mieć zawsze poduszkę finansową równą wielokrotności średniej pensji (między innymi dlatego nie kupuję nowych i drogich aut). Chodzi w tym wszystkim o to, że nie zawsze są profity z brania leasingów, czy innych form kredytowania na zasadzie odliczenia, ale takie rzeczy, to możemy sobie przedyskutować, jak się kiedyś spotkamy przy kawie, czy nawet piwku.

 

to jest kwestia psychologiczna. Ja też staram się kupować samochody tak, żebym nie musiał niczego innego sobie przez to odmawiać, ale mimo to mając te 100 tys. zł po prostu żal by mi było tak wydać na auto. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, maro_t napisał:

 

to jest kwestia psychologiczna. Ja też staram się kupować samochody tak, żebym nie musiał niczego innego sobie przez to odmawiać, ale mimo to mając te 100 tys. zł po prostu żal by mi było tak wydać na auto. ;]

Ja przez lata wstrzymywałem się i kupowałem w budżecie 40-50 tys. zł.

Ale ostatnio przełamałem się, choć nie było łatwo. 

Pracując na etacie, najpierw trzeba zarobić, zapłacić podatek, odłożyć, dopiero decydować się na zakup. Co gorsze kosztów nie odliczy się, a auto i tak straci szybko na wartości :no:

 

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Dark_Knight napisał:

Nie mam pojęcia jak ludzie mający DG mogli dojść do wniosku, że bardziej im się opłaca gotówka niż leasing.

;l

DG nie zobowiązuje do nowego auta, co więcej nie każda DG przynosi na tyle duże dochody by starczyło na leasing nowego auta.

W moim przypadku (wiem, że specyficznym deko) temat był prosty, chęć montażu LPG i gwarancja gryzie się ze sobą leasingodawcom.

Wyskakiwalem z gotówki i nie prosząc nikogo robiłem co chciałem.

Ale to już się chyba nie wróci.

 

Edytowane przez ZUBERTO
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, ZUBERTO napisał:

DG nie zobowiązuje do nowego auta, co więcej nie każda DG przynosi na tyle duże dochody by starczyło na leasing nowego auta.

W moim przypadku (wiem, że specyficznym deko) temat był prosty, chęć montażu LPG i gwarancja gryzie się ze sobą leasingodawcom.

Wyskakiwalem z gotówki i nie prosząc nikogo robiłem co chciałem.

Ale to już się chyba nie wróci.

 

 

Oczywiście się zgadzam, ale to jest specyficzny przypadek. Tematem przewodnim wątku było kupowanie w leasingach i abonamentach. Odpowiadając na post kolegi wyżej dziwiłem się, że są ludzie którym się przy DG leasing "nie opłaca" ale opłaca się gotówka. Założyłem, że chodzi o nowe samochody i nieskomplikowane przypadki. Kolega nie napisał, że o takie chodzi lecz zarzucił mi, że się nie znam na finansach. Przyjmuję to na klatę, być może istnieje jakaś wyższa matematyka, która sprawia, że kupno nowego auta do JDG bardziej się opłaca za gotówkę. Matematyka faktycznie mi nieznana, więc wszystko gra.

;]

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ileż dramatyzmu w tym materiale...

 

Jednak patrząc na temat tak z trochę mniejszymi jednak emocjami to w sumie:

1) Co jest złego w tym, że spalanie (i emisja) testowane mają być w sposób realnie oddający użytkowanie samochodu a nie w warunkach laboratoryjnych? (może przynajmniej producenci przestaną ściemniać w danych dotyczących spalania).

2) Co jest złego w tym, żeby powietrze było czystsze przez zaostrzanie norm emisji? Fakt, Porsche czy inne Ferrari będą droższe, ale za to przeciętny użytkownik ulicy będzie miał trochę lepsze powietrze do oddychania (pomijam kwestię niskiej emisji, gdyż tak naprawdę ona odpowiada za największe zanieczyszczenie powietrza).

3) Co jest złego w tym, że samochody powinny być coraz lepiej wyposażone w systemy wspomagające zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa?

 

Ktoś tam wcześniej wspominał też o tym, że czeka nas powszechne wynajmowanie samochodów zamiast posiadania ich na własność. 

Hmm... no tak, zastanówmy się...

1) Mieszkania często się wynajmuje i nikt nie robi z tego problemu (w Polsce jeszcze w mniejszej skali niż w Europie)

2) Muzykę kiedyś każdy miał w domu na kasetach/płytach/mp3 itp. a teraz większość ją wynajmuje od Spotify itp.

3) Książki kiedyś się kupowało a teraz wynajmuje od serwisów typu Legimi itp.

4) Filmy się kiedyś miało na własność na kasetach i płytach a teraz się je wynajmuje od Netflixa czy innego HBO.

 

Te wszystkie wynajmy są w porządku więc dlaczego wynajem samochodów budzi tak negatywne emocje?

Wystarczy że braknie internetu i większość nie ma dostępu do muzyki, filmów czy - jeszcze w mniejszej skali - książek. Nie mamy tych rzeczy i co więcej nie mamy pewności, czy opłacając abonamenty będziemy mieli do nich dostęp. Wystarczy że serwis wyrzuci je ze swojej oferty (z tego czy innego powodu) i tyle w temacie. 

 

Takie trochę dramatyzowanie na zasadzie: "ojej to koniec motoryzacji, nie będzie już samochodów z silnikiem V8 i 500KM pod maską. Świat się kończy, ojej ojej" po czym wyjście z mieszkania i pojechanie do pracy jakąś fabią czy tam innym polo z silnikiem 1.0. Prawda jest taka że świat motoryzacji się nie skończy, po prostu się zmieni i tyle. Czy na lepsze, czy na gorsze to wyjdzie w "praniu".

 

Niektórzy mówili tak o uturbionych benzynach: dramat, silniki od kosiarki, bez sensu itd. a w praktyce większości ludzi jednak te silniki pasują. Jeżdżą fajnie, przyspieszają fajnie, wytrzymałość mają wystarczającą, spalają mniej. Przeciętny samochód z małym uturbionym silnikiem jeździ lepiej niż przeciętny samochód bez turbo (nie trzeba go cisnąć na obroty, nie trzeba słuchać hałasu) a przy tym pali mniej.

 

Można być fanem motoryzacji ale mieć też zdrowe do tego podejście. Jak przeciętnego człowieka nie stać na Porsche teraz to tak samo go nie będzie stać po podwyżce jego ceny. Jest wąska grupa ludzi na których ta różnica zrobi wrażenie i jeszcze węższa którzy kupią takie auto bez względu na cenę, bo im się będzie podobało po prostu i będą mieli na to fundusze.

 

 

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Dark_Knight napisał:

A jeśli go nie wyjeździsz bo na przykład przyjdzie sobie znienacka pandemia COVID-19 i nie masz dokąd jeździć to słono przepłacasz.

hmm co znaczy słono ?

U nas jest tak, że jak ktoś nie zrobi limitu (np 30k/rok) to leasingodawca proponuje obniżenie raty leasingowej  wraz z obniżeniem limitu. Podobnie działa w drugą stronę. Mieliśmy w robocie różnice +/- 5 do 10k/rok i nie było to duże sumy w żadną stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Dark_Knight napisał:

Bo możesz wziąć w taki wynajem auto znanej francuskiej lub włoskiej marki, które kosztuje 200k a w trzy lata straci na wartości 100k a możesz wziąć auto znanej niemieckiej marki, które kosztuje co prawda 300k ale w trzy lata straci na wartości 120k i niewiele drożej jeździć autem dużo droższym w cenniku.

Różnice bazujące na wartości rezydualnej potrafią być na prawdę spore przekraczające znacznie 10% wartości raty przy takiej samej wartości zakupu aut tej samej klasy, właśnie głównie z racji różnic w utracie wartości. Leasingodawca to nie firma charytatywna i nikt nie będzie dokładał do zwiększonego spadku wartości.

Dziwna te twoja skale :bzik:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, kemosabe napisał:

Ktoś tam wcześniej wspominał też o tym, że czeka nas powszechne wynajmowanie samochodów zamiast posiadania ich na własność. 

Hmm... no tak, zastanówmy się...

1) Mieszkania często się wynajmuje i nikt nie robi z tego problemu (w Polsce jeszcze w mniejszej skali niż w Europie)

2) Muzykę kiedyś każdy miał w domu na kasetach/płytach/mp3 itp. a teraz większość ją wynajmuje od Spotify itp.

3) Książki kiedyś się kupowało a teraz wynajmuje od serwisów typu Legimi itp.

4) Filmy się kiedyś miało na własność na kasetach i płytach a teraz się je wynajmuje od Netflixa czy innego HBO.

Ad1. Na szczęście nie muszę wynajmować czy spłacać mieszkania. A gdybym miał wynajmować to bym wolał spłacać kredyt i mieć mieszkanie na własność

 

Ad2. Całą muzykę ulubioną mam na mp3. Podpinam pendrive i mam co chcę. 20zl miesięcznie mi szkoda wydawać. 

 

Ad3. Książki albo kupuję albo korzystam z biblioteki. Próbowałem kiedyś czytać e-booka. Tragedia jakich mało. Co książka żywa to żywa 

 

Ad4. Wykupiłem na miesiąc z ciekawości raz netflixa. Stwierdziłem, że tam nic ciekawego nie ma dla mnie. Więcej nie wykupiłem. A jak chce coś obejrzeć to szukam w darmowych źródłach. 

 

Tak, jestem dziwny i od zawsze mówię że nie pasuję do współczesnego świata. Nie, nie jestem stary bo do 40 mi jeszcze trochę brakuje. 

 

Co do samochodu i wynajmu to się po prostu nie opłaca większości, nie wszystkich jest na to stać, a jednak samochód jest bardzo potrzebny we współczesnym świecie. 

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, kemosabe napisał:

Ileż dramatyzmu w tym materiale...

 

Taki dramatyzm pojawia się min co kilka lat ;). Piewcy co chwila podnoszą Ola Boga co to będzie .. wchodziliśmy do EU wiele lat temu, zmieniały się przepisy importu aut też było głośno, zastrzały się normy Euro też były art ja kto motoryzacja umiera.

Też nie widzę nic złego w zaostrzaniu norm emisji spalania czy wyposażenie min wpływającego na nasze bezpieczeństwo.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, kemosabe napisał:

 

Ileż dramatyzmu w tym materiale...

 

Jednak patrząc na temat tak z trochę mniejszymi jednak emocjami to w sumie:

1) Co jest złego w tym, że spalanie (i emisja) testowane mają być w sposób realnie oddający użytkowanie samochodu a nie w warunkach laboratoryjnych? (może przynajmniej producenci przestaną ściemniać w danych dotyczących spalania).

2) Co jest złego w tym, żeby powietrze było czystsze przez zaostrzanie norm emisji? Fakt, Porsche czy inne Ferrari będą droższe, ale za to przeciętny użytkownik ulicy będzie miał trochę lepsze powietrze do oddychania (pomijam kwestię niskiej emisji, gdyż tak naprawdę ona odpowiada za największe zanieczyszczenie powietrza).

3) Co jest złego w tym, że samochody powinny być coraz lepiej wyposażone w systemy wspomagające zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa?

 

Ktoś tam wcześniej wspominał też o tym, że czeka nas powszechne wynajmowanie samochodów zamiast posiadania ich na własność. 

Hmm... no tak, zastanówmy się...

1) Mieszkania często się wynajmuje i nikt nie robi z tego problemu (w Polsce jeszcze w mniejszej skali niż w Europie)

2) Muzykę kiedyś każdy miał w domu na kasetach/płytach/mp3 itp. a teraz większość ją wynajmuje od Spotify itp.

3) Książki kiedyś się kupowało a teraz wynajmuje od serwisów typu Legimi itp.

4) Filmy się kiedyś miało na własność na kasetach i płytach a teraz się je wynajmuje od Netflixa czy innego HBO.

 

Te wszystkie wynajmy są w porządku więc dlaczego wynajem samochodów budzi tak negatywne emocje?

Wystarczy że braknie internetu i większość nie ma dostępu do muzyki, filmów czy - jeszcze w mniejszej skali - książek. Nie mamy tych rzeczy i co więcej nie mamy pewności, czy opłacając abonamenty będziemy mieli do nich dostęp. Wystarczy że serwis wyrzuci je ze swojej oferty (z tego czy innego powodu) i tyle w temacie. 

 

Takie trochę dramatyzowanie na zasadzie: "ojej to koniec motoryzacji, nie będzie już samochodów z silnikiem V8 i 500KM pod maską. Świat się kończy, ojej ojej" po czym wyjście z mieszkania i pojechanie do pracy jakąś fabią czy tam innym polo z silnikiem 1.0. Prawda jest taka że świat motoryzacji się nie skończy, po prostu się zmieni i tyle. Czy na lepsze, czy na gorsze to wyjdzie w "praniu".

 

Niektórzy mówili tak o uturbionych benzynach: dramat, silniki od kosiarki, bez sensu itd. a w praktyce większości ludzi jednak te silniki pasują. Jeżdżą fajnie, przyspieszają fajnie, wytrzymałość mają wystarczającą, spalają mniej. Przeciętny samochód z małym uturbionym silnikiem jeździ lepiej niż przeciętny samochód bez turbo (nie trzeba go cisnąć na obroty, nie trzeba słuchać hałasu) a przy tym pali mniej.

 

Można być fanem motoryzacji ale mieć też zdrowe do tego podejście. Jak przeciętnego człowieka nie stać na Porsche teraz to tak samo go nie będzie stać po podwyżce jego ceny. Jest wąska grupa ludzi na których ta różnica zrobi wrażenie i jeszcze węższa którzy kupią takie auto bez względu na cenę, bo im się będzie podobało po prostu i będą mieli na to fundusze.

 

 

Co Ty 20pln za spotify czy netflixa porownujesz do auta? :) Własność to podstawa, wynajem to niewolnictwo :) Płacisz, czas mija, zostajesz z niczym :) Do tego to dąży wszystko, aby człowiek nic nie miał, żadnej własności....tylko raty za wszystko, ale ja to staroświecki jestem.

  • Lubię to 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, rafciojuve napisał:

Co Ty 20pln za spotify czy netflixa porownujesz do auta? :) Własność to podstawa, wynajem to niewolnictwo :) Płacisz, czas mija, zostajesz z niczym :) Do tego to dąży wszystko, aby człowiek nic nie miał, żadnej własności....tylko raty za wszystko, ale ja to staroświecki jestem.

Dokładnie, cale zycie robisz a na koniec nie masz nic aby pomoc / cos przekazać swoim dzieciom .

 

Lewacka utopia.

   

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, kaczorek79 napisał:

@maro_t Tu nie chodzi o wydanie wszystkich oszczędności i potem czekanie na wypłatę, bo się auto kupiło za gotówkę. Ludzie, których znam i którzy kupili sobie auto za gotówkę nie musieli potem wbijać zębów w ścianę, tylko normalnie dalej żyją i np jadą sobie zaraz po zakupie auta na wycieczkę za kilkanaście tys. Są też wśród nich prowadzący DG, ja też prowadzę DG i jedyny w życiu zakup nie za gotówkę, to było własne M, bo aż tyle gotówki nie zgromadziłbym nawet przez kilka lat. Pozostałe dobra materialne, w tym np auta kupuję za gotówkę i też lubię mieć zawsze poduszkę finansową równą wielokrotności średniej pensji (między innymi dlatego nie kupuję nowych i drogich aut). Chodzi w tym wszystkim o to, że nie zawsze są profity z brania leasingów, czy innych form kredytowania na zasadzie odliczenia, ale takie rzeczy, to możemy sobie przedyskutować, jak się kiedyś spotkamy przy kawie, czy nawet piwku.

 

Doprawdy nie wiem jak to sobie policzyłeś, że w jdg bardziej opłaca się kupić auto za gotówkę, niż w leasingu :)

 

Możesz przedstawić jakieś kalkulacje?

 

Chyba piszesz dla zasady o przypadkach, kiedy ktoś kupuje auto na które go nie stać.

Nie, leasing jest po to, abyś mniej zapłacił za to auto, a nie że Cię nie stać.

 

Za mojego Golfa wpłaciłem maksymalną wpłatę własną jaka była dozwolona przepisami, czyli 45%. Jakby się dało i opłacało, to bym wpłacił 90%, aby te 10% spłacać w ratach leasingowych. 

Chodzi o to, aby sobie odliczyć maks podatków, a później ich nie zapłacić przy odsprzedaży samochodu.

Przy kupowaniu za gotówkę, robić amortyzację auta, ale przy odsprzedaży musisz zapłacić podatek od różnicy ceny auta i wartości niezamortyzowanej (a to jest zazwyczaj "0").

I właśnie o tą odsprzedaż tutaj się rozchodzi. W leasingu przy wykupie nie musisz wciągać auta w ŚT, a przy amortyzacji musisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, kemosabe napisał:

Ktoś tam wcześniej wspominał też o tym, że czeka nas powszechne wynajmowanie samochodów zamiast posiadania ich na własność. 

Hmm... no tak, zastanówmy się...

1) Mieszkania często się wynajmuje i nikt nie robi z tego problemu (w Polsce jeszcze w mniejszej skali niż w Europie)

2) Muzykę kiedyś każdy miał w domu na kasetach/płytach/mp3 itp. a teraz większość ją wynajmuje od Spotify itp.

3) Książki kiedyś się kupowało a teraz wynajmuje od serwisów typu Legimi itp.

4) Filmy się kiedyś miało na własność na kasetach i płytach a teraz się je wynajmuje od Netflixa czy innego HBO.

 

Te wszystkie wynajmy są w porządku więc dlaczego wynajem samochodów budzi tak negatywne emocje?

Ja pisałem.

Dla jednych wynajem jest idealny, dla innych dużo droższy od posiadania własnego auta, wszystko kwestia podejścia, czasu i sposobu użytkowania.

Jako przykład niezmiennie podaję AutoCada gdzie ostatnio w 2012r. kupiłem sobie LT za 6500. Po 1 nie potrzebowałem i nadal nie potrzebuję pełnej wersji, mam też to szczęście, że nie muszę posiadać najnowszej wersji, przy moim jego wykorzystaniu jest nadal jak najbardziej użyteczny i jeszcze wiele lat będzie.

Teraz terminowe licencje to 6759 za 3 lata i 2504 roczna.

Po co więc mi ten wynajem przy takim stosunku cen zakupu i najmu (rozumiem, że w przełożeniu na 2012 rok cena najmu byłaby niższa niż obecnie, ale nadal zapłaciłbym tyle, że kupiłbym go parę razy)?

Tak, wiem że są dużo tańsze alternatywy i nadal dostępne z wieczystymi licencjami i jeżeli będę potrzebował to taką alternatywę zakupię w cenie poniżej rocznej licencji AutoCada.

Podejrzewam, że podobnie jest ze wszystkimi programami.

Wynajem wymyślony został nie po to żeby biednym najmującym ulżyć, a znaleźć kolejne źródło zarobku, a całe to gadanie o spłacie tylko utraty wartości między bajki można włożyć.

Owszem komfort kosztuje i za to trzeba płacić, ale podawanie informacji o kosztach wynajmu w taki sposób w jaki to jest robione ociera się o granicę oszustwa.

Choć z 2 strony patrząc po mojemu to cały rynek reklamy jest oszustwem.

Wiem, że staroświecki jestem i nie podzielam hura optymizmu życia dla spłacania za wszystko kredycików i raciczek.

Owszem, często są one dobre, bo ktoś nie umie gospodarować kasą i może se kupić więcej niż aktualnie go stać, ale często wpada w pętlę i żyje tylko po to by spłacać do deski grobowej swoją chęć życia ponad stan.

 

Wynajem mieszkania jest zaspokojeniem najpotrzebniejszej potrzeby człowieka, doszło do tego że wielu ludzi na zakup nie stać, nie ma innego wyjścia.

Nie mówię, że auto nie jest potrzebne (choć często takie opinie padają na AK).

Mówię, że jego zakup, nówki czy używki (w zależności kogo na to stać) nie stanowi narazie takiego wysiłku finansowego jak mieszkanie (dla uproszczenia pomińmy fury za miliony).

W którą stronę pójdziemy to tylko kwestia tego co będzie się bardziej opłacać możnym tego świata.

 

 

 

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, angrius napisał:

Ad1. Na szczęście nie muszę wynajmować czy spłacać mieszkania. A gdybym miał wynajmować to bym wolał spłacać kredyt i mieć mieszkanie na własność

Ty nie musisz, ale wiele osób wynajmuje. Kredyt też trzeba dostać z banku a nie zmienia to faktu, że zjawisko istnieje i jakoś też nikt specjalnie go nie neguje.

 

9 godzin temu, angrius napisał:

Ad2. Całą muzykę ulubioną mam na mp3. Podpinam pendrive i mam co chcę. 20zl miesięcznie mi szkoda wydawać. 

Ja też tak mam, że wolę jednak mieć muzykę w domu niż tylko wynajmowaną, jednak spotify itp. są coraz bardziej popularne i coraz więcej ludzi zdaje się tylko na nie.

9 godzin temu, angrius napisał:

 

Ad3. Książki albo kupuję albo korzystam z biblioteki. Próbowałem kiedyś czytać e-booka. Tragedia jakich mało. Co książka żywa to żywa 

Z kupowania książek papierowych akurat już wyrosłem. Kasa wydana, książka raz przeczytana a później leży. Wolę e-booki - tyle że na czytniku a nie na świecącym monitorze.

9 godzin temu, angrius napisał:

 

Ad4. Wykupiłem na miesiąc z ciekawości raz netflixa. Stwierdziłem, że tam nic ciekawego nie ma dla mnie. Więcej nie wykupiłem. A jak chce coś obejrzeć to szukam w darmowych źródłach. 

Znów odnosisz to do siebie a przecież takie czy inne abonamenty na tego typu serwisy ma coraz więcej osób.

 

9 godzin temu, angrius napisał:

 

Tak, jestem dziwny i od zawsze mówię że nie pasuję do współczesnego świata. Nie, nie jestem stary bo do 40 mi jeszcze trochę brakuje. 

 

Co do samochodu i wynajmu to się po prostu nie opłaca większości, nie wszystkich jest na to stać, a jednak samochód jest bardzo potrzebny we współczesnym świecie. 

 

Tak, wynajem samochodu póki co się nie opłaca. Zgadzam się z tym. Pytanie jak długo tak będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, rafciojuve napisał:

Co Ty 20pln za spotify czy netflixa porownujesz do auta? :) Własność to podstawa, wynajem to niewolnictwo :) Płacisz, czas mija, zostajesz z niczym :) Do tego to dąży wszystko, aby człowiek nic nie miał, żadnej własności....tylko raty za wszystko, ale ja to staroświecki jestem.

 

A dlaczego nie miałbym porównywać? Przecież zjawisko jest to samo: wynajem. Też mija ci abonament i jak nie zapłacisz to zostajesz z niczym. Mógłbyś zamiast tego kupić film i mieć go na dysku czy tam dvd.

 

Różnicą jest kwota wynajmu i tyle. A w takim razie gdzie jest granica? 20, 50, 100, 1000 zł.? 

 

Nie żebym był zwolennikiem wynajmu samochodów ale patrząc na zjawisko wynajmu jako takiego to ten sam mechanizm. Płacisz za coś i użytkujesz, przestajesz płacić i przestajesz użytkować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, kemosabe napisał:

Tak, wynajem samochodu póki co się nie opłaca. Zgadzam się z tym. Pytanie jak długo tak będzie.

Zawsze tak będzie przy zachowaniu obecnego wyboru kupić czy wynająć, bo ktoś po drodze musi na tym zarobić.

Można podnosić argumenty o nie bujaniu się ze sprzedażą, cennym czasie, całce po drodze itd., ale licząc tylko kasę z faktur/umów nie ma zlituj się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, ZUBERTO napisał:

Ja pisałem.

(...)

Wynajem wymyślony został nie po to żeby biednym najmującym ulżyć, a znaleźć kolejne źródło zarobku, a całe to gadanie o spłacie tylko utraty wartości między bajki można włożyć.

Owszem komfort kosztuje i za to trzeba płacić, ale podawanie informacji o kosztach wynajmu w taki sposób w jaki to jest robione ociera się o granicę oszustwa.

Choć z 2 strony patrząc po mojemu to cały rynek reklamy jest oszustwem.

Wiem, że staroświecki jestem i nie podzielam hura optymizmu życia dla spłacania za wszystko kredycików i raciczek.

Owszem, często są one dobre, bo ktoś nie umie gospodarować kasą i może se kupić więcej niż aktualnie go stać, ale często wpada w pętlę i żyje tylko po to by spłacać do deski grobowej swoją chęć życia ponad stan.

 

Wynajem mieszkania jest zaspokojeniem najpotrzebniejszej potrzeby człowieka, doszło do tego że wielu ludzi na zakup nie stać, nie ma innego wyjścia.

Nie mówię, że auto nie jest potrzebne (choć często takie opinie padają na AK).

Mówię, że jego zakup, nówki czy używki (w zależności kogo na to stać) nie stanowi narazie takiego wysiłku finansowego jak mieszkanie (dla uproszczenia pomińmy fury za miliony).

W którą stronę pójdziemy to tylko kwestia tego co będzie się bardziej opłacać możnym tego świata.

Ja się z tym całkowicie zgadzam.

Też nie jestem zwolennikiem wynajmowania czegokolwiek jeśli można to mieć na własność. Chodziło mi o to, żeby spojrzeć na to z takiej mniej emocjonalnej strony. Po cichu, po trochu ten najem wkracza w życie ludzi. Zaczyna się od drobnych spraw jak chociażby ten netflix czy spotify a później pójdzie coraz dalej. I nie widzę w tym nic złego do czasu do kiedy ktoś nie zabroni mieć czegoś na własność.

 

A to, że własność z czasem stanie się pewnie jakimś dobrem luksusowym to raczej pewne. Widać to już po właśnie rynku nieruchomości (u nas może jeszcze nie tak bardzo, bo jednak wynajem jest drogi a kredyty w miarę tanie - ale pewnie będzie się to zmieniało) gdzie mieszkanie czy dom posiadany na własność coraz częściej staje się dobrem niejako luksusowym a najem jest dla tych, których z jakichś powodów nie stać na kredyt oraz tych, którzy przedkładają mobilność ponad własność.

 

Na szczęście zanim dojdzie do tego w motoryzacji pewnie jeszcze trochę czasu upłynie, więc mnie ten problem dotyczyć raczej już nie będzie 😉

8 minut temu, ZUBERTO napisał:

 

 

 

 

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, kemosabe napisał:

 

A dlaczego nie miałbym porównywać? Przecież zjawisko jest to samo: wynajem. Też mija ci abonament i jak nie zapłacisz to zostajesz z niczym. Mógłbyś zamiast tego kupić film i mieć go na dysku czy tam dvd.

 

Różnicą jest kwota wynajmu i tyle. A w takim razie gdzie jest granica? 20, 50, 100, 1000 zł.? 

 

Nie żebym był zwolennikiem wynajmu samochodów ale patrząc na zjawisko wynajmu jako takiego to ten sam mechanizm. Płacisz za coś i użytkujesz, przestajesz płacić i przestajesz użytkować.

Film czy muzyka jest bardziej ulotna od auta to 1 (tak, wiem klasyki są grane dziesiątki lat, ale w większości to masówka, gawiedź idzie do kina, obejrzy na netflixie i więcej w jego stronę nie spojrzy).

Za ile kupisz, a potem odsprzedasz po 3 latach komuś masowy film, a za ile masowe auto?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, ZUBERTO napisał:

Zawsze tak będzie przy zachowaniu obecnego wyboru kupić czy wynająć, bo ktoś po drodze musi na tym zarobić.

Można podnosić argumenty o nie bujaniu się ze sprzedażą, cennym czasie, całce po drodze itd., ale licząc tylko kasę z faktur/umów nie ma zlituj się.

Z tym "zawsze" nie byłbym taki pewien. 

Wystarczy podnieść koszty użytkowania prywatnego samochodu (chociażby ubezpieczenia) na tyle, że okaże się że najem może mieć sens.

Wszystko kwestia regulacji i kasy. Nie sądzę żeby najem jakoś znacząco staniał - niestety prędzej znajdą sposób na zniechęcenie do korzystania z prywatnego auta. 

 

Chodzi mi o to, że nie ma co panikować że motoryzacja się kończy i w ogóle. Nie kończy się a zmienia. Nie raz już się w historii zmieniła i pewnie jeszcze nie raz zmieni. Ton tego filmu jest taki trochę "paniczny" - bym nawet powiedział: olaboga koniec motoryzacji a to nieprawda. Nawet jeśli masówka będzie elektryczna to takie V8 w klasyku zawsze będzie można sobie przecież kupić. Tyle że większość nie będzie tym jeździć a tylko ci, którzy naprawdę będą chcieli. 

Wypowiedź, żeby kupować 20-letnie auto i je doprowadzać do stanu idealnego bo później nic już nie będzie i trzeba nim będzie jeździć do końca życia? No bez przesady. 

 

Edytowane przez kemosabe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, ZUBERTO napisał:

Film czy muzyka jest bardziej ulotna od auta to 1 (tak, wiem klasyki są grane dziesiątki lat, ale w większości to masówka, gawiedź idzie do kina, obejrzy na netflixie i więcej w jego stronę nie spojrzy).

Za ile kupisz, a potem odsprzedasz po 3 latach komuś masowy film, a za ile masowe auto?

 

Tyle że mechanizm najmu jest taki sam. 

Kwestia kwot jest różnicą jedynie i ona stanowi i zawsze stanowić będzie różnicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, kemosabe napisał:

Z tym "zawsze" nie byłbym taki pewien. 

Wystarczy podnieść koszty użytkowania prywatnego samochodu (chociażby ubezpieczenia) na tyle, że okaże się że najem może mieć sens.

Wszystko kwestia regulacji i kasy. Nie sądzę żeby najem jakoś znacząco staniał - niestety prędzej znajdą sposób na zniechęcenie do korzystania z prywatnego auta. 

 

Tylko żeby to zrobić trzeba zmanipulować rynek, bo ubezpieczenie czy w wynajmu czy na własność wypada mieć.

Tu kryją się chęci możnych świata, o których pisałem, bo jeżeli za własne auto zabulę 10000zł ubezpieczenia na rok, a dużą firma wynajmująca ludziom auta będzie to samo miała za 1000zł i podniesie Ci ratę roczna o tyle lub niewiele więcej (przykład kwot z pupy wzięty) to masz rację.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, ZUBERTO napisał:

Tylko żeby to zrobić trzeba zmanipulować rynek, bo ubezpieczenie czy w wynajmu czy na własność wypada mieć.

Tu kryją się chęci możnych świata, o których pisałem, bo jeżeli za własne auto zabulę 10000zł ubezpieczenia na rok, a dużą firma wynajmująca ludziom auta będzie to samo miała za 1000zł i podniesie Ci ratę roczna o tyle lub niewiele więcej (przykład kwot z pupy wzięty) to masz rację.

Dokładnie o to mi chodziło. Ubezpieczenie dla takich firm na preferencyjnych warunkach a jednocześnie podniesienie go dla indywidualnych klientów. Podejrzewam, że to najbardziej prawdopodobna droga jeśli miałoby dojść do masowego rozpropagowania najmu samochodów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, kemosabe napisał:

Tyle że mechanizm najmu jest taki sam. 

Kwestia kwot jest różnicą jedynie i ona stanowi i zawsze stanowić będzie różnicę.

Tak, mechanizm tak, ale kwoty mają ogromne znaczenie.

Film jakich tysiące rocznie wypuszczają, po 3 latach za 10% kupna może sprzedasz, a może nie, za brykę weźmiesz 50-70%.

Nie mówiąc już o progu wejścia i utracie wartości na jaką się godzisz.

Wiem, że można jeść "słoninę z kartoflami i smalcem", polędwicę albo kawior i nie wszystko rozpatrywać w kategoriach opłaca się czy nie, a opór materii powoduje skala (puścić z dymem kilkadziesiąt złotych miesięcznie to nie kilka setek, itd.)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, ZUBERTO said:

Tylko żeby to zrobić trzeba zmanipulować rynek, bo ubezpieczenie czy w wynajmu czy na własność wypada mieć.

Tu kryją się chęci możnych świata, o których pisałem, bo jeżeli za własne auto zabulę 10000zł ubezpieczenia na rok, a dużą firma wynajmująca ludziom auta będzie to samo miała za 1000zł i podniesie Ci ratę roczna o tyle lub niewiele więcej (przykład kwot z pupy wzięty) to masz rację.

 

Takie stawki ubezpieczen to latwo byloby zakwestionowac i UOKiK by to pewnie uwalil.

Ale co stoi na przeszkodzie wprowadzic bardzo wysokie oplaty od rejestracji czy posiadania auta? ;]

Takie modele juz funkcjonuja np w Singapurze czy Szanghaju, gdzie wiekszosc ludzi porusza sie taxi lub metrem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, kemosabe napisał:

A dlaczego nie miałbym porównywać? Przecież zjawisko jest to samo: wynajem. Też mija ci abonament i jak nie zapłacisz to zostajesz z niczym. Mógłbyś zamiast tego kupić film i mieć go na dysku czy tam dvd.

No właśnie na filmach najbardziej widać różnicę - kiedyś rodzice mieli kilkadziesiąt tytułów na VHS, potem były DVD, które też zajmowały sporo miejsca na regale. Teraz przy remoncie czy porządkach tylko przekłada się to całe tałatajstwo z miejsca w miejsce, a na koniec w karton i na strych. No na prawdę deal życia... Kupić film za 90-200 PLN, obejrzeć raz czy dwa, pożyczyć znajomemu, część z tych filmów nigdy nie wróciło i nie wiadomo po latach od kogo się domagać zwrotu. VOD kosztuje 10-20 PLN za świeży tytuł, bilet do kina w weekend maksymalnie 40-50 PLN, ale są też tanie wtorki czy czwartki, gdzie bilet to 19 PLN.

 

Ta sama sytuacja jest z książkami - mojej mamie nie idzie przetłumaczyć, żeby świeże tytuły, które kupiła i przeczytała wystawiała na grupach na fb, żeby odzyskać część pieniędzy i zrobić miejsce. Co jakiś czas jest dyskusja, że potrzebny nowy regał, bo już miejsca na książki brakuje. Użyłem nawet ostatnio argumentu, że lepiej niech sprzeda przeczytane książki, bo do 99% tytułów już nigdy nie wróci, a jak się tak zdarzy, że zejdzie z tego łez padołu, to ja bez drżenia powieki zawiozę wszystko do biblioteki, a czego nie będą chcieli, to do skupu makulatury.

 

Także podsumowując książki czy filmy kupowane na własność też są bez sensu, bo na koniec zostajesz z niczym. No dobrze, nie do końca z niczym, bo masz kartony pełne nic nie wartego plastiku i papieru, nikt tego od ciebie nie kupi, a na koniec jeszcze będzie trzeba zapłacić osiłkom, żeby to wynieśli.

 

Z tego schematu wyłamuje się tylko muzyka, bo do niej wracamy cyklicznie w mniejszych lub większych pętlach, ale tu znów streaming jest dla mnie wygodniejszy od fizycznych nośników, bo mam tą samą zawartość na wszystkich urządzeniach w domu, w samochodzie czy na wycieczce zagranicznej.

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

4 minuty temu, Maciej__ napisał:

 

Takie stawki ubezpieczen to latwo byloby zakwestionowac i UOKiK by to pewnie uwalil.

Ale co stoi na przeszkodzie wprowadzic bardzo wysokie oplaty od rejestracji czy posiadania auta? ;]

No i te opłaty dotyczyłyby tylko fizola, że go nie stać, a wynająć z narzutem bogatego już tak?

Chyba, że wynajmujemy od Państwa, wtedy to wszystko można wprowadzić.

Edytowane przez ZUBERTO
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.