Komentarz poniżej ... może i słuszny. Choć tak do końca nie wierzyłbym w dobre intencje Alonso. Ale to jest właśnie walka na torze. Ścigając się ze starym wygą, trzeba być bardzo uważnym
Cezary Gutowski
Zemsta na zimno
20 sekund kary, 2 pozycje w plecy i 3 punkty karne dostał Fernando Alonso za gapiostwo George’a Russella. I za niewyparzone usta, bo kilka lat wcześniej raczył był powiedzieć Johnny’emu Herbertowi przed kamerami, co sądzi o jego inteligentnych inaczej opiniach (a nie był to pewnie jedyny taki incydent). Tymczasem Johnny, jeden z najbardziej stronniczych brytyjskich „ekspertów”, którzy do niedawna pojawiali się na antenie telewizji Sky, był dziś członkiem komisji sędziowskiej jako były kierowca F1. Zbiegiem okoliczności...
Stało się dziwną prawidłowością, że gdy Sainz wygrywa, Russell musi się rozbić. To już 3/3. Tym razem w pogoni za Fernando Jureczek nieco się zgapił, wyrzuciło go na pobocze, po czym odbił się od bandy i wylądował bokiem na środku toru, i wpadł w „panic mode”. Wykrzykiwał przez radio do zespołu, aby zarządzono czerwoną flagę. Szczęśliwie nic się nie stało.
Komisja sędziowska, przyznając karę Alonso wysmarowała uzasadnienie na dwie strony, co samo w sobie jest już sygnałem, że sporo trzeba było wyczarować, aby tak drakońską karę uwarzyć. Oczywiste przewinienia wymagają trzech akapitów. Tu świat musiał jednak zrozumieć, czemu Hiszpan dostaje karę pomimo tego, że obrazy z kamer wskazywały coś innego. Powód?
Chodziło o jazdę szarpanym tempem, która zdaniem sędziów stworzyła zagrożenie. Fakt – Alonso jechał przed 6. zakrętem o 37 km/h wolniej, niż poprzednim razem. Spuścił nogę z gazu 100 metrów wcześniej, a do tego delikatnie wcisnął hamulec, aby znów na moment dodać gazu. Było to bardzo nietypowe, ale nie to spowodowało wypadnięcie Russella.
- Chciałem zmaksymalizować prędkość na wyjściu z 6 zakrętu, aby móc się przed nim bronić. Każdy kierowca by tak robił. Nie uważam, że to było niebezpieczne. Dostałem karę za walkę, która była twarda, ale fair. To rozczarowujące – mówił Alonso, a fakty są takie.
1.
2-3 sekundy przed strefą hamowania było widać, że Alonso ładuje baterię – migały światła na jego tylnym skrzydle co już sygnalizowało, że będzie jechał wolniej.
2.
Russell miał dużo czasu i miejsca na reakcję, ale nie zareagował. Widząc wyraźnie, że Fernando zwalnia wcześniej mógł zrobić to samo, ale nie zrobił. Albo się zgapił w amoku, jak w zeszłym roku w Singapurze, gdy na ostatnim okrążeniu przyrżnął w ścianę ścigając Norrisa, albo specjalnie wybrał ten punkt hamowania, aby dojechać Alonso.
3. (kluczowe)
Niezależnie jaka była przyczyna, Russell nie wypadł z toru próbując uniknąć kolizji z Alonso, co w tym wypadku jest absolutnie kluczowe. To oznacza, że nie był to złośliwy brake test, którego on nie zdał. To był błąd kierowcy. Hamując tak blisko pleców Fernando Russell wjechał głęboko w jego cień aerodynamiczny, stracił docisk i zaczęło go obracać, czego nie złapał wystarczająco wcześnie na kierownicy. Nieudolna kontra wysłała go na trawę/żwirek, gdzie odbił się od bandy i wylądował na torze na boku.
IMO była to w stu procentach jego wina. Nie wspominając o tym, że Alonso miał prawo się bronić, nie raz pokazywał, że zyskuje jeżdżąc innymi liniami i inną techniką niż rywale i – jeszcze raz – nie zajechał drogi Russellowi. Ani przez sekundę jego manewr nie sprawił, że bolidy znalazły się na kursie kolizyjnym. Russell wypadł sam z siebie, a sędziowie musieli się nieźle napocić, aby uzasadnić karę dla Fernando – jak to jednak dowodziłem nie raz, zawsze wszystko da się uzasadnić. Znajdź człowieka, ja znajdę paragraf
Alonso skomentował to jak następuje:
“Jestem trochę zaskoczony. W żadnym momencie nie chcemy zrobić nic złego przy tych prędkościach. Gdyby przy tym zakręcie nie znajdował się żwir, czy w każdym innym zakręcie na świecie nawet nie byłoby śledztwa. Jestem w F1 od ponad 20 lat i mam za sobą epickie pojedynki, jak Imola 2005/2006 czy Brazylia 2023. Zmieniasz linie, poświęcasz prędkość na wejściu aby mieć lepsze wyjście, bo to część motorsportu. Nigdy nie jedziemy na 100% w każdym zakręcie. Oszczędzamy paliwo, opony, hamulce więc kara za to, że nie każde okrążenie jechałem tak samo jest ciut zaskakująca. Musimy ją przyjąć i myśleć już o Japonii…”
I tyle w temacie. Nie ma się co kopać z koniem, ale sędziowanie w F1 wciąż jest na żenująco niskim poziomie. Nie tylko w F1 biorąc pod uwagę, że Cołow dostał ledwie 3 pozycje w plecy za wywalenie z toru Dunne’a w Formule 3 (a powinien być ban na wyścig). Pewnych rzeczy nie przeskoczymy niestety…
Incydent Russella (i Alonso) omówiłem natomiast w najnowszym F1 Vlogu, na który tradycyjnie serdecznie zapraszam. I zapraszam do dzielenia się Waszym spojrzeniem na ten incydent, bo z pewnością nie każdy się ze mną zgodzi
Miłego wieczoru Najmilsi!