Tydzien temu zlom odmowil wspolpracy. 1.5 doby stal na parkingu w pracy i nie chcial odpalic za nic w swiecie.
Mily pan ochroniarz odpalil go po kablach. Po drodze stracil moc i zdechl.
Po 3h odpalalismy go znowu po kablach odpalil i po 3 min zdechl kolejne odpalenie po kablach skonczylo sie porazka.
Uznalam ze akumulator. Kupiony nowy mocniejszy. Od czwartku misiek jezdzil ok. Dzis zrobilam nim ok 150 km.
A ten dziad zdechl na szczescie pod domem, wszystko sie wyzerowalo i nie chce odpalic.
Imobilajzer? Alternator?
Mam go dosc chyba sie pozegnamy