WaleX Napisano 27 Marca 2013 Autor Udostępnij Napisano 27 Marca 2013 > -pierwsza wymiana klocków tył przy 43 tys. luty 2010 > -druga wymiana klocków tył przy 56 tys. styczeń 2011 ( pierwsza wymiana kolocków przód ) > -trzecia wymiana klocków tył przy 69 tys. WRAZ Z ZJECHANYMI TARCZOBĘBNAMI TYŁ ! > "Geniusze " z serwisu wmawiają mi, że jak jest zima to jest błoto i ślizgi się zapychają i dlatego > klocki ( wraz z tarczami ! ) tak szybko się wycierają, albo, że jeżdżę po szutrach ! Ogólnie > wciskają mi jakiś kit. Przecież wiadomo, że bardziej hamuje przód niż tył. Jak myślicie co > może być przyczyną tego stanu rzeczy, może ktoś miał podobny problem ? NIEMOŻLIWE !!!! Po 14 miesiącach nierównej walki z servisem, tenże poczuł się winien i ramach rekompensaty daje 1000 pln na częsci i usługi ! Lepiej póżno niż wcale ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
chocba Napisano 27 Marca 2013 Udostępnij Napisano 27 Marca 2013 za wytrwalosc Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Piotr_M Napisano 27 Marca 2013 Udostępnij Napisano 27 Marca 2013 > NIEMOŻLIWE !!!! Po 14 miesiącach nierównej walki z servisem, tenże poczuł się winien i ramach > rekompensaty daje 1000 pln na częsci i usługi ! Lepiej póżno niż wcale ! Policzyłeś ile Cię kosztowały te wielokrotne naprawy hamulców? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
WaleX Napisano 27 Marca 2013 Autor Udostępnij Napisano 27 Marca 2013 > Policzyłeś ile Cię kosztowały te wielokrotne naprawy hamulców? oczywiście, że więcej, ale to już bez znaczenia. Pierwotnie domagałem się 1200 pln. pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Piotr_M Napisano 26 Października 2013 Udostępnij Napisano 26 Października 2013 Czy ktoś wie jak uzdrowić te nieszczęsne tylne hamulce w Lacetti na dobre? Ale po kolei. Wiosną podczas wymiany kół na letnie zauważyłem, że tylne tarcze hamulcowe mają jakiś dziwny rdzawy nalot. Nie jest to typowe dla tarczy głaskanej klockiem przy każdym hamowaniu, więc podejrzewałem już co się święci. Dla pewności pomacałem wszystkie tarcze po miejskiej jeździe i... w odróżnieniu od przednich, tylne były zupełnie zimne. Czyli tył nie hamuje. Zdjąłem zaciski i. w obu kołach zastałem ten sam obrazek: górna prowadnica zacisku chodzi elegancko, lekko, jak nowa zaś dolna jest zapieczona na amen. Rozruszałem ją, wyczyściłem solidnie, nasmarowałem wszystkie prowadnice (uprzedzając pytania: użyłem przeznaczonego specjalnie do hamulców smaru ATE Plastilube, nie margaryny ) i tylne hamulce cudownie ożyły. Auto zaczęło lepiej hamować, przestało przy tym nurkować przodem, a rdzawy nalot na tarczach się wytarł. Było to jak wspomniałem wiosną. Minęło więc jakieś pół roku, przejechałem w tym czasie około 10kkm i ostatnio zwróciłem uwagę, że auto znowu zbyt mocno nurkuje przodem przy hamowaniu. Tylne tarcze jednak tym razem były ciepłe, choć znów zauważyłem że prawa lekko "rudzieje". Korzystając z ładnej pogody profilaktycznie rozebrałem dziś tylne hamulce i... mamy powtórkę z rozrywki. Dokładnie to samo! Obie dolne prowadnice stanęły jak przyspawane! Powtórzyłem kurację i auto znów hamuje jak trzeba, ale... na jak długo!? Z ciekawości zajrzałem do hamulców przednich (choć tam nic nie wskazywało na problemy) i... wszystko chodzi idealnie mimo, że prawdopodobnie nic nie było tam robione od nowości. Wychodzi na to, że ten nieszczęsny tył ma na jakąś wadę konstrukcyjną (skoro nie tylko ja miewam problemy), ale w głowę zachodzę co trzeba by tam źle zaprojektować by uzyskać taki efekt (przypominam, że zapieka się wyłącznie dolna prowadnica, górnych dziś nawet nie smarowałem, bo chodziły równie lekko jak po wiosennej interwencji)? Widocznie konstruktor też czegoś nie wiedział... I co zrobić, żeby rozwiązać problem na dłużej? Nawet w Polonezie tak często nie trzeba było zaglądać do hamulców! Ten dolny trzpień prowadnicy miał dość zardzewiały "łeb", ale ta część, która wchodzi w jarzmo zacisku po wyczyszczeniu wyglądała jak nowa, gumowe osłony też nie były uszkodzone więc? Za pierwszym razem oba zaciski stanęły w pozycji "nie hamuję wcale", tym razem lewy w pozycji "lekko ocieram" (dlatego lewa tarcza była ładna i błyszcząca), ale następnym razem mogę mieć mniej szczęścia i wrócić do domu z dymiącymi kołami, bo zaciski uznają, że najwygodniej im w pozycji "ściskam tarczę ile sił i nie puszczę ni cholery". Jakieś rady? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
chocba Napisano 26 Października 2013 Udostępnij Napisano 26 Października 2013 > Czy ktoś wie jak uzdrowić te nieszczęsne tylne hamulce w Lacetti na dobre? > Ale po kolei. > Wiosną podczas wymiany kół na letnie zauważyłem, że tylne tarcze hamulcowe mają jakiś dziwny rdzawy > nalot. Nie jest to typowe dla tarczy głaskanej klockiem przy każdym hamowaniu, więc > podejrzewałem już co się święci. Dla pewności pomacałem wszystkie tarcze po miejskiej jeździe > i... w odróżnieniu od przednich, tylne były zupełnie zimne. Czyli tył nie hamuje. > Zdjąłem zaciski i. w obu kołach zastałem ten sam obrazek: górna prowadnica zacisku chodzi > elegancko, lekko, jak nowa zaś dolna jest zapieczona na amen. Rozruszałem ją, wyczyściłem > solidnie, nasmarowałem wszystkie prowadnice (uprzedzając pytania: użyłem przeznaczonego > specjalnie do hamulców smaru ATE Plastilube, nie margaryny ) i tylne hamulce cudownie ożyły. > Auto zaczęło lepiej hamować, przestało przy tym nurkować przodem, a rdzawy nalot na tarczach > się wytarł. > Było to jak wspomniałem wiosną. Minęło więc jakieś pół roku, przejechałem w tym czasie około 10kkm > i ostatnio zwróciłem uwagę, że auto znowu zbyt mocno nurkuje przodem przy hamowaniu. Tylne > tarcze jednak tym razem były ciepłe, choć znów zauważyłem że prawa lekko "rudzieje". > Korzystając z ładnej pogody profilaktycznie rozebrałem dziś tylne hamulce i... mamy powtórkę z > rozrywki. Dokładnie to samo! Obie dolne prowadnice stanęły jak przyspawane! > Powtórzyłem kurację i auto znów hamuje jak trzeba, ale... na jak długo!? > Z ciekawości zajrzałem do hamulców przednich (choć tam nic nie wskazywało na problemy) i... > wszystko chodzi idealnie mimo, że prawdopodobnie nic nie było tam robione od nowości. > Wychodzi na to, że ten nieszczęsny tył ma na jakąś wadę konstrukcyjną (skoro nie tylko ja miewam > problemy), ale w głowę zachodzę co trzeba by tam źle zaprojektować by uzyskać taki efekt > (przypominam, że zapieka się wyłącznie dolna prowadnica, górnych dziś nawet nie smarowałem, bo > chodziły równie lekko jak po wiosennej interwencji)? Widocznie konstruktor też czegoś nie > wiedział... > I co zrobić, żeby rozwiązać problem na dłużej? Nawet w Polonezie tak często nie trzeba było > zaglądać do hamulców! > Ten dolny trzpień prowadnicy miał dość zardzewiały "łeb", ale ta część, która wchodzi w jarzmo > zacisku po wyczyszczeniu wyglądała jak nowa, gumowe osłony też nie były uszkodzone więc? > Za pierwszym razem oba zaciski stanęły w pozycji "nie hamuję wcale", tym razem lewy w pozycji > "lekko ocieram" (dlatego lewa tarcza była ładna i błyszcząca), ale następnym razem mogę mieć > mniej szczęścia i wrócić do domu z dymiącymi kołami, bo zaciski uznają, że najwygodniej im w > pozycji "ściskam tarczę ile sił i nie puszczę ni cholery". > Jakieś rady? Ja bym nie czyścił tylko wymienił na nowe te prowadnice i osłonki gumowe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Piotr_M Napisano 26 Października 2013 Udostępnij Napisano 26 Października 2013 > Ja bym nie czyścił tylko wymienił na nowe te prowadnice i osłonki gumowe Tak zamierzam zrobić, gdy auto znów da mi znać, żeby poświęcić mu nieco uwagi (pewnie na wiosnę). Choć wciaż nie rozumiem, co mogło się stać z kilkucentymetrowym stalowym bolcem i czym się on różni od bolca-bliźniaka pracującego klka centymetrów wyżej? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
chocba Napisano 27 Października 2013 Udostępnij Napisano 27 Października 2013 > Tak zamierzam zrobić, gdy auto znów da mi znać, żeby poświęcić mu nieco uwagi (pewnie na wiosnę). > Choć wciaż nie rozumiem, co mogło się stać z kilkucentymetrowym stalowym bolcem i czym się on > różni od bolca-bliźniaka pracującego klka centymetrów wyżej? Jak są jednakowe to zamień, jak są rożne to pochodzą z odmiennych procesów zabezpieczenia antykorozyjnego tzw coating Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.