Skocz do zawartości

volcan

moderator
  • Liczba zawartości

    10 039
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez volcan

  1. Dnia 7.10.2019 o 18:44, laksen napisał:

    Witam, przymierzam się do zakupu tego zacnego samochodu w dieslu, podajcie mi proszę czego obawiać się w tych samochodach i jak sprawdzają się automatyczne skrzynie biegów. Zauważyłem duże różnice w cenach za ponoć ten sam stan techniczny pojazdu, więc warto dopłacać w myśl, że dofinansowane czy te tańsze raczej puszki pandory? Pozdrawiam. 

     

    Jeździłem SM-mem z silnikiem D4EA i skrzynią automatyczną + AWD z LSD przez kilka lat i byłem bardzo zadowolony z tego samochodu. Jeśli chodzi o typowe bolączki diesla - turbosprężarka była od nowości (270 tysięcy km) i nie wymagała interwencji, wtryskiwacze regenerowałem - to jest prosty model Boscha, regeneracja pełna w granicach 300-400 złotych za sztukę. Uszczelniałem jeszcze pompę CR - i to wszystko. Skrzynia - wymieniałem olej i jeździłem - nie było z nią robione absolutnie nic. Napęd - ważne, żeby olej zmieniać w tylnym moście i (szczególnie) oraz przekładni przekazującej napęd na tył (w moście z LSD należy stosować olej z dodatkiem do LSD). Blacharska bolączka - tylne nadkola - łączenie blachy ze zderzakiem - tam potrafi zacząć się ruda. Poza tym auto było zdrowiutkie - nawet pod plastikowymi nakładkami na drzwiach i progach.

     

    Czy warto brać egzemplarz bardziej zadbany i droższy? Według mnie tak - będzie mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia sporych zaniedbać eksploatacyjnych, które mogły mieć miejsce u poprzedniego właściciela.

    • Lubię to 1
  2. 5 minut temu, bochumil napisał:

     

    Twoje spostrzeżenia mnie generalnie nie dziwią, wszak nowe auto psuć się nie powinno, ewentualnie psuć się teoretycznie powinno rzadziej :) Zgoła inaczej jest z autem 10 letnim, w moim przypadku 13 letnim dieslem, gdzie co chwila coś domaga się naprawy i nie są to naprawy ani tanie, ani proste. Ostatnio klapa gasząca, która dawała objawy podczas gaszenia jak rozklekotana dwumasa. I właśnie dwumas zdiagnozował serwis specjalizujący się w autach włoskich. Zdiagnozował błędnie. Problem z przepustnicą/klapą gaszącą zaczął się od wizyty w serwisie w celu wyczyszczenia zaworu EGR. Przy okazji jego czyszczenia moją przepustnicę podmieniono na stary szrot, co można było poznać po kolorze korpusu. Niestety zbyt późno się zorientowałem żeby zrobić raban. Także masz teraz obraz sytuacji jak jeden przekręt wygenerował spore koszty kolejnej, niepotrzebnej naprawy.

     

    Nie mam nowego samochodu :) Ale wiem o czym piszesz. Miałem nawyk sprawdzania - dokładnego - w przypadku napraw, czy obsługi samochodu w ASO.

     

    Problem z ASO jest taki, że naprawa auta jest de facto (z punktu widzenia właściciela) prowadzona przez anonimowe osoby. Jeden miły pan w garniturku (albo pani z godnym dekoltem) przyjmuje samochód, jakiś mechanik je dostaje do naprawy, potem jego zmiana się kończy, więc odkłada narzędzia i idzie do domu, naprawę przejmuje ktoś inny, który pobieżnie został poinformowany co już zostało zrobione a co trzeba zrobić, czasu na weryfikowanie pracy poprzednika nie ma. Potem auto wydaje inny miły pan w garniturku, albo inna pani z równie imponującym dekoltem i de facto nigdy do końca nie wiadomo co zostało w samochodzie zrobione. Sam mam w domu Forda, do którego ASO wydawało co roku fakturę np. na wymianę filtra kabinowego, a który w 2017 roku został z samochodu w końcu wymontowany (wtedy auto do mnie zawitało) i była na nim data produkcji 2003 (auto jest z 2004 roku). W ASO Hyundaia nikt nie dotknął np. tylnego mostu a na fakturze miałem wymianę oleju w nim. ASO Iveco proponowało mi naprawę układu ABS polegającą na zamówieniu - na mój koszt i na moje ryzyko - pompy ABS za ok. 10 tysięcy złotych bez gwarancji, że jej wymiana pomoże. W ramach "łaski" obiecali mi, że starą pompę tak, czy inaczej mi oddadzą - nawet jeżeli naprawa będzie bezskuteczna. Tak naprawdę była przetarta wiązka i wystarczyło zlutować przewody i zaizolować je termokurczem oraz zabezpieczyć na przyszłość.

     

    Warsztat, który nie jest ASO i dba o renomę (bo miałem też znajomego, który uważał, że może robić na odwal się - przecież jak ten klient nie wróci, to przyjdzie następny), stara się o różnego typu certyfikaty, autoryzacje itp. też nie będzie tani, ale też nie będzie chciał pozwolić sobie na utratę renomy. Dlatego w takim warsztacie błędy są zazwyczaj naprawiane bez szemrania i z odpowiednimi przeprosinami. Przecież "mój" warsztat też potrafił doprowadzić do naprawy blacharskiej (mechanik wyjechał z otwartą pokrywą silnika) - ale nie dość, że auto naprawili (tj. wstawili do porządnego warsztatu blacharsko - lakierniczego), to jeszcze całe zostało ogarnięte - pełna korekta lakieru, dobry wosk, detailing wnętrza i cały przegląd za darmo.

     

    Krótko - unikam warsztatów "anonimowych", garażowych mietków itp. itd. Kieruję się opiniami, jeżeli jakiś warsztat sprawdzi się kilka razy, staram się nie kombinować i nie szukać innych alternatyw, bo się kilka razy na tym przejechałem.

  3. Dnia 5.08.2019 o 21:48, arogal01 napisał:

     

    Mam tez info z aso ze można wymieniać wiec spoko. Teraz pytanie jakie klocki bo oryginały koło 250zl a ludzie ogólnie chwała ATE wtedy jeszcze z 90zl taniej pytanie jak go jakościowo 

     

    Kolega w Koleosie wymienia poza ASO (w dużym warsztacie spełniającym normy producentów samochodów - oczywiście normalna procedura - zlecenie naprawy, faktura itp. itd.), tyle, że kupił w ASO oryginalne klocki z logo Renault. Mechanik jak te klocki zobaczył, to się zdziwił - grubość okładziny ponoć znacznie mniejsza, niż montowanych w fabryce (i markowych zamienników klasy OEM). W Renault za wymianę (robociznę) zawołali kilkaset złotych.

  4. 5 minut temu, Mike_wwl napisał:


    Czekaj, czyli jak trafi się felerna część to nie obowiązuje gwarancja? A w ramach gwarancji nie obowiązuje zwrot kosztów montażu i demontażu?
     

     

     

    Odpowiem przykładem z mojego doświadczenia: "mój" warsztat na uwagę o słabszej skuteczności hamowania z wyższych prędkości zareagował tak - cytuję mniej więcej: "założyliśmy ci klocki firmy X - nigdy nie było z tym problemu - ale sprawdź na stacji diagnostycznej siłę hamowania - jeżeli jest jakaś różnica między kołami na osi albo wyniki są niższe, niż miałeś na starych hamulcach (tu na wiarę - co im powiem, to przyjmą), to może być wina konkretnej partii klocków i zamontujemy ci inne a te po prostu wyślemy do reklamacji a za badanie na rolkach oddamy, albo odliczymy od kolejnej faktury". Cena klocków na fakturze jest o 7 złotych wyższa, niż najtańsza oferta na allegro :) 

  5. 3 godziny temu, bochumil napisał:

     

    Żyjemy w kraju, w którym nie można zaufać księdzu, a co dopiero mechanikowi... To jest dopiero obłęd. Jakbym zbierał dokumentację zdjęciową sprzed i po wizycie w serwisach to byś się przeżegnał. I nie są to serwisy z cyklu "pan Heniu". Udowodnić nic nie udowodnisz, bo auto nowe nie jest i ma już 3 właściciela. 

     

    OK... Obłędem nazwałbym raczej niedowierzanie wszystkim wokół, ale OK... ;) 

    Fakt - miałem kiedyś sytuację taką, że przy okazji naprawy pokolizyjnej warsztat praktycznie zniszczył mi auto - fakt, że warte tyle, co taki sobie telewizor, ale jednak... Auto jakoś dało się ogarnąć, jeszcze nawet kilka lat u mnie jeździło, jednakże trochę pracy musiałem w to włożyć.

     

    Zauważyłem natomiast, że im droższym samochodem jeżdżę, tym mniej się nim przejmuję - tzn. traktuję je jak samochód - takie urządzenie do przemieszczania się - a nie powód frustracji i powód do podejrzewania istnienia jakiegoś spisku wymierzonego przeciwko temu PRZEDMIOTOWI :) Może też wpłynął na to fakt, że właściwie nie tak dawno, teoretycznie w pełni sprawny, jak to się mówi "mocno doinwestowany", sprawdzony w stacji diagnostycznej samochód nagle spalił mi się doszczętnie w trakcie podróży. A ja w ciągu 15 minut od cruisingu połączonego ze słuchaniem muzyki przeszedłem do stania na poboczu i kręcenia z niedowierzaniem głową patrząc na dopalający się wrak ;)

     

    Zmierzam do tego, że statutową działalnością warsztatów nie jest zazwyczaj niszczenie samochodów klientów i partolenie napraw, lecz raczej naprawianie aut celem uzyskania dodatniego wyniku finansowego ;) Wiadomo - czasem trafi się babol - każdemu się trafia - ale tutaj można trochę zasięgnąć opinii - choćby w internecie i unikać warsztatów o słabych opiniach.

  6. 1 godzinę temu, kaczorek79 napisał:

    Myślę, że powinieneś uświadomić panią w sklepie, że te bułki, które dziś kupiłeś, w piekarni na pewno tyle nie kosztują. Może wynegocjujesz lepszą cenę, a sklep z marży zejdzie. Każdy chciałby mieć komfort, bo mechanik kupi części i przyjadę na gotowe, bo gwarancja na wszystko u jednej osoby itp. Załóż działalność, zrób tam jakiś obrót powiedzmy 5 kzł /m-c w hurtowni i też będziesz miał ceny, jak mechanik. Każdy pracuje, żeby mieć zyski finansowe, a mechanik dokłada do części 20%, bo też chce zarobić i wziąć na klatę ewentualną robotę za free, kiedy trafi się felerna część. 

    Ja mam około 10-20 % klientów, którzy przywożą swoje części, nie mam im tego za złe, ale najbardziej chce mi się śmiać, kiedy te części są źle dobrane, wtedy przy rozebranym aucie jadę do hurtowni i z czystym sumieniem walę cenę detaliczną. 

     

    Pojęcia bladego nie mam o czym tu piszesz :) 

     

    Postaram się prościej wytłumaczyć...

     

    Warsztat, w którym serwisuję samochody sam kupuje części. Ja nie mam ochoty szukać, czekać i potem bujać się z niewykorzystanymi częściami.

    Ze względu na to, że wielokrotnie rozmawiałem z właścicielem warsztatu merytorycznie, (bo wiem dlaczego samochód jeździ, sam bym wiele rzeczy potrafił naprawić, ale primo nie mam do tego warunków, secundo zamiennie: nie mam czasu albo mi się nie chce) - a to w porządku facet - i mu nawet kilka fajnych hurtowni poleciłem, wiem, że daje mi (i nie tylko mi) świetne ceny na części - bo po prostu żebym się nie "obraził" szuka części w kilku miejscach - nawet w tych, które mu poleciłem, a że jest warsztatem, który obrabia setki aut miesięcznie to ma odpowiednie rabaty. Dla mnie cena części w warsztacie jest dzięki temu niższa, niż gdybym sam chciał je kupić (a samodzielny zakup nie ma sensu, bo przecież nigdy do końca nie wiadomo co się tak naprawdę zepsuło - póki się samochodu nie rozkręci). Warsztat jest bardzo w porządku - ceny części mają bardzo dobre, nie kantują na tym klientów, jasno stawiają sprawę dotyczącą tego, za co biorą pieniądze - czyli ceny robocizny.

     

    Nie jest dla mnie problemem zapłacić np. 900 złotych za robociznę mechanika, który zajmował się moim samochodem przez praktycznie całą dniówkę i wiem, że to, co zrobił jest zrobione solidnie. Oni nie muszą udawać, że za pracę człowieka mam zapłacić 100 złotych a 800 upychać w cenie części. Nie zajmują się gównozjadami, którzy chcą oszczędzić 50 złotych i zmuszaliby ich do kombinowania pt. "jak tego chińczyka przykręcić do reszty auta, skoro nic nie pasuje do siebie". Po prostu samochód ma wyjechać jak najszybciej naprawiony zgodnie ze sztuką.

     

    Ten warsztat to nie jest garażowy dłubacz, dla którego poprawka warta 500 złotych stanowi podstawę katastrofy finansowej w danym miesiącu, tylko średniej wielkości, doskonale wyposażony warsztat, który ma np. autoryzację producentów samochodów hybrydowych na obsługę tych aut w okresie gwarancyjnym. W tym warsztacie regularnie serwisowane są samochody marek takich, jak Jaguar, Ferrari nawet. I wcale nie jest drogo - na pewno drożej, niż "u Mietka" w garażu, ale coś za coś. Wszystkie konieczne narzędzia, interfejsy, umowy z wykonawcami napraw, których oni sami nie przeprowadzają - różnego rodzaje regeneracje części itd. - oni mają to robione po prostu w pierwszej kolejności. Dla mnie to komfort - umawiam się na konkretną datę i godzinę, wstawiam samochód, on od razu trafia na podnośnik, w pudle czekają przywiezione rano części - jeżeli istnieje podejrzenie, że coś może nie pasować, albo np. były stosowane wariantowo różne podzespoły, to wszystkie możliwe konfiguracje części zamiennych czekają na auto - a nie auto na części. Przecież to jest warsztat - niewykorzystane części wracają do hurtowni, bo wyjechały z niej na W-Z a nie z fakturą. Samochód z tego podnośnika zjeżdża najszybciej jak się da - bo czas to pieniądz. I warsztatu, i mój. Dla nich poprawianie błędów to strata pieniędzy - czysta, wymierna strata - dlatego wszystko jest od razu robione solidnie. Przez kilka lat miałem raz uwagę do naprawy - przy składaniu drzwi nie wpięli jednej wtyczki i nie świeciła listwa diodowa w tych drzwiach. Teoretycznie mogłem to poprawić sam - ale - jak wyżej pisałem - kwota za robociznę ukazana na fakturze sugerowała, że naprawa zostanie wykonana do końca - i tak było - poprawiono to następnego dnia, na poczekaniu. 

     

    Działalności nie muszę zakładać, bo ją prowadzę i jedna z podstawowych zasad jest taka, że nigdy usługi nie realizuję na powierzonym materiale - na zasadzie analogii - czyli ktoś będzie niezadowolony, bo "nie wyszło", ja nie będę się poczuwał do poprawienia, czy zrobienia czegoś od nowa, jeżeli będzie to wina powierzonego materiału a tego oczekiwałby klient. Dla mnie prosta sprawa - robię coś na własnych materiałach w cenie X - chcesz, to zamawiaj, nie chcesz - idź gdzie indziej, miej może 5 czy 10% taniej i za 3 lata przestanie to działać i przyjdziesz do mnie i zapłacisz X + inflacja :) 

     

    Ja Ciebie jestem w stanie zrozumieć - sądzę, że pewnie działasz na mniejszą skalę i gównozjadów masz u siebie każdego dnia. Nie możesz powiedzieć, że za robociznę bierzesz 300 złotych np. bo dla takiego janusza to powód do zawału serca. Musisz do ceny części doliczyć te 20% a "za robotę" krzyknąć połowę tego, ile faktycznie ona stoi. Po prostu w naszym społeczeństwie pozostały nawyki z poprzedniej epoki - każdy znał się na wszystkim i sam wszystko naprawiał - z różnym skutkiem, ale dla zasady łapy pchało się wszędzie. Nowocześniej działające społeczeństwo, w którym ceni się swój czas i powierza sprawy wymagające wiedzy ludziom, którzy ją posiadają dopiero u nas powstaje - dlatego ceny usług są jeszcze stosunkowo niskie.

    • Lubię to 1
  7. 6 godzin temu, volf6 napisał:

    Albo ma się zaufanie albo nie:)

    W tym drugim przypadku lepiej zrobić samemu niż mieć koszmary senne:phi:

     

    Ciekawe, czy ci podejrzliwi pozwolili zrobić się rodzicom, czy sami się zrobili? To jest jakiś obłęd. Jeżeli zepsuje się np. telewizor, laptop itp. itd. i odda się go na naprawę gwarancyjną, to też jedzie się z nim do jakiegoś centrum serwisowego, siedzi i patrzy, czy faktycznie nowe części są wkładane? Swoją drogą kupowanie części i przywożenie do warsztatu mówi wiele o tym, jaki to jest warsztat.

  8. 19 godzin temu, chojnik napisał:

    Zwykle umawiam się z wyprzedzeniem na to co chce zeby bylo zrobione, odstawiam auto juz z częściami w środku i odbieram wieczorem.

    Ewentualnie najpierw diagnostyka i umówienie terminu, dalej jak wyżej. Sprawdzam bo lubię ,a nie bo muszę. 

     

    Ja nigdy (poza bardzo nielicznymi wyjątkami) nie naprawiam samochodu w warsztacie na powierzonych częściach. W razie jakichkolwiek problemów nie ma wtedy żadnej gwarancji - sprzedawca (producent) części odrzuca reklamację, bo "warsztat był zły" a warsztat odpowiada, że co przywiozłeś, to zamontowaliśmy. Nie ma żadnego "zaufanego" warsztatu, który z radością przyjmie na klatę koszt powtórnej naprawy idący w tysiące złotych.

    Wystarczy warsztatowi uświadomić, że zna się cenę części w "dobrych" miejscach i właściwie zawsze udaje się im "znaleźć" części w cenie bardzo konkurencyjnej. 

    • Lubię to 1
  9. Dnia 12.07.2019 o 18:29, MaserTi napisał:

     

    Skończyło się tym, że olali go tam gdzie regenerują turbosprężarki i powiedział aby podstawił auto w poniedziałek i na własny koszt włoży moja starą turbosprężarke. 

    Na stronie firmy znalazłem cenę ok 990 zł. 

    Łącznie liczył 1900 zł. 

    Powiedział, że sam mam szukać firmy do regeneracji bo on już odpowiedzialności nie ma zamiaru brać. 

     

    Ja teraz znalazłem firmę turbotec polecana przez znajomego i za samą regenerację krzyknęła 2200 zł brutto. 

     

     

    Z Turbotec (jeżeli chodzi o firmę z Jaworzna) jest dokładnie tak samo, jak z każdą inną firmą. Kolega regenerował u nich pompę wtryskową i wtryskiwacze, nie  mieli jeszcze swojego warsztatu, więc kazali mu auto odstawić do warsztatu, z którym współpracowali (tak twierdzili). Po kilku miesiącach pompa się rozleciała, kolega zgłosił reklamację a oni odpowiedzieli, że mógł zamontować u nich (przypominam... nie mieli wtedy warsztatu!) a montowane w "jakimś obcym" miejscu podzespoły nie mają już gwarancji. Oczywiście większość klientów jest zadowolonych i gdybym w tej całej zabawie nie uczestniczył pośrednio (m.in. zawoziłem i odbierałem samochód), to bym uwierzyć nie mógł...

  10. Dnia 4.08.2019 o 13:06, fab4htp napisał:

    Dokładnie tak. Nigdy nie wiesz, jaki herbatnik się trafi.  Sytuacja dotyczy hybrydy, więc jestem skazany na aso, tyle, że teraz maksymalnie ograniczę im zakres przeglądów, tzn. tylko do baterii, całą resztę zrobię bliżej.

     

    Skazany na ASO? Są przecież warsztaty wielomarkowe, które mają autoryzację na obsługę hybryd, potrzebne certyfikaty itp. itd. Ja swoje samochody serwisuję właśnie w takim prywatnym, średniej wielkości warsztacie.

  11. 22 godziny temu, camel00 napisał:

     

    Jakieś pomysły? :hmm: Nawet nie konkretne modele ale kierunek - np. "stary hilux" albo "poszukaj na stronie X z licytacjami" ;) 

     

    Cokolwiek z wypożyczalni. Będzie fajne - bo sobie wybierzesz co chcesz a nie będzie bez sensu niszczało w garażu stojąc i czekając na jakąś okazję, żeby pojechać. Auto, które nie jeździ ulega degradacji - elementy gumowe, łożyska, korozja itp. itd. i jeszcze trzeba opłacać ubezpieczenie. Kompletny bezsens.

    • Lubię to 1
  12. Teraz, wujekcybul napisał:

    Zobacz co tu ludzie pisza, ze nawet 3k rpm nie przekraczaja wiec o silnik bym sie martwil najmniej. 

     

    Jeździłem Astrą 1.4 i - niestety - musiałem też 1.0. Dziękuję bardzo :) Skoro nawet Niemcy w AutoBild zauważyli, że auto nie ma czym jechać... Do 3 tysięcy obrotów Astra 1.0 ledwo jedzie - nie da się tym samochodem np. przy doturlaniu się do głównej drogi pojechać dalej z drugiego biegu (trzeba redukować od ultra krótkiej jedynki) - po tym już myślałem, że zepsute - nie... Niemcy potwierdzili - podobnie, jak spalanie 3-krotnie wyższe od deklarowanego przez producenta :)

     

    Poważnie - kompakt z takim silnikiem to totalne nieporozumienie.

  13. 1 godzinę temu, wujekcybul napisał:

    Ja mialem od nich hultaja i10. Generalnie to przy oddawaniu sprawdzili dokladnie. Generalnie to lepsi od Janusza co skupuje hurtowo i na zwirku wystawi. Plus dostajesz normalna fakture i to nie jest firma krzak. A czy sa konkurencyjni IMO nie bo ta astra jest droga skoro nowa kosztuje 55k z silnikiem 1.0. No ale ceny uzywek powariowaly.

     

    Biorąc pod uwagę, że ta poleasingowa ma silnik a ta nowa "silnik" to już bym się nie zastanawiał ;)

  14. 4 godziny temu, Marcin79 napisał:

    Mozna podnieść moc spokojnie o 20 koni tylko po co ?

     

    Nie o moc maksymalną a o jej przebieg (tak, jak i momentu obrotowego) chodzi. Na papierze 15 KM - śmiech... Po co to komu? Na żywo - zupełnie inne auto.

  15. 7 godzin temu, MarcG napisał:

    Mała dopłata do 2.2 to 60kpln ;] 

     

    Wiem - akcyza itp. itd. Mimo wszystko - sporadycznie kupuje się takie auto za gotówkę i na 2-3 lata, więc i tak skłaniam się ku 2.2 :)

    Chodziło mi nie o małą różnicę w cenie, tylko małą różnicę mocy (na papierze) - niby to tylko 15 KM...

  16. Dnia 18.07.2019 o 19:12, MarcG napisał:

    Ta kia jest ciekawa za niecałe 150kpln jest spory samochód 7 osobowy, dobrze wyposażony z automatem, silnikiem 185KM, 4x4.

     

    Niezła oferta, aczkolwiek dołożyłbym do silnika 2.2 200 KM. Teoretycznie różnica jest niewielka, praktycznie czuć wyraźnie, że samochód się dużo mniej "męczy". Oczywiście 2.0 185 KM jest bardzo żwawe, naprawdę to fajne auto, tyle, że wystarczy chwilę pojeździć mocniejszą wersją i nie bardzo chce się wracać do mniejszego silnika.

     

    Żeby nie było ;) Mam wcześniejszą generację z (de facto tym samym, jaki jest w obecnej generacji - D4HB) silnikiem 197 KM i 440 Nm i mam porównanie "na żywo" z dwulitrówką. 

  17. Dnia 28.04.2019 o 18:14, Pipper napisał:

    Witajcie :piwko:

    Czy ktoś z Was miał do czynienia z takim pojazdem, automat, silnik 3.3 V6, wypust europejski?

    Dość egzotyczny w PL pojazd, ale gdzieś mi się on podoba.

    Czy warto sobie nim głowę zawracać?

    Jakie typowe bolączki?

    Jak znosi lpg?

    Pozdrawiam, 

    Szymon 

     

    Silnik i skrzynia biegów to będzie dokładnie to samo, co miały inne samochody tego koncernu - jak najbardziej serwisowalne w Polsce - i to bez najmniejszego kłopotu. Możesz pytać na dowolnym forum - np. Santa Fe. Reszta - obstawiam, że rzeczy typu sworznie, tuleje itp. z zawieszenia też będą do kupienia, blachy - wiadomo jak jest z autami nietypowymi. 

  18. Dnia 9.06.2019 o 16:41, wesol napisał:

    W ubiegly weekend parkujac moje auto delikatnie dotknalem przodem tył innego auta. Dotkniecie na tyle leciutkie ,ze nie bylo żadnych śladów. Przód mam bardzo dlugi i polegam w tej kwestii na czujnikach parkowania. Te wykrywaly jeszcze zapas ale niestety zaczep haka mocno wystawiał. Auto w miare nowe wiec o ile wiem hak powinien być zdemontowany gdy jest nieużywany. Gdyby byly jakieś widoczne uszkodzenia. Co wtedy, czyja wina??

     

    Oczywiście wina tego, który śmiał wyjechać z domu i postawić auto na Twojej drodze. Dodatkowe odszkodowanie należy się od producenta tamtego samochodu oraz kolejne od producenta haka.

     

    Tak na serio - wiesz już, że to Twoja wina. 

  19. Dnia 27.05.2019 o 11:45, robciolas napisał:

    Ja bym to zinterpretował inaczej, wyłożyłem 37000 na stół przy żonie-świadku, sprzedawca zainkasował $, dostałem kluczyki i dokumenty oraz fakturę i dopiero zobaczyłem, że jest wpisane na fakturze 25000

     

    Nie ośmieszaj się już :) Żona jako świadek jest tak samo wiarygodna, jak Święty Mikołaj albo elf. Zapłaciłeś 25 tysięcy złotych za samochód - taką kwotę potwierdza dokument, który otrzymałeś i co do którego nie miałeś żadnych zastrzeżeń od odbioru aż do momentu awarii samochodu. Pójdziesz do sądu - na pierwszej rozprawie sprzedawca zaproponuje unieważnienie transakcji, wypłaci Ci 25 tysięcy złotych minus wartość uszkodzeń i zużycia, które samochód odniósł w trakcie Twojej eksploatacji i wrócisz do domu lżejszy o kilkanaście tysięcy złotych i bez samochodu.

     

    Najlepsze rozwiązanie - poszukaj tańszego warsztatu, napraw samochód, pomyśl "ale byłem głupi biorąc udział w dziwnej akcji z fakturą" i wypij piwko na rozluźnienie nerwów.

    • Lubię to 2
    • Haha 1
  20. 21 godzin temu, ZUBERTO napisał:

    Znam przypadek wpisania na fakturze 2l oleju więcej niż wchodziło do silnika, a zupełna ciekawostka to niewymienialny filtr kabinowy (prawdopodobnie przez 5 lat).

    W aucie, które kupiłem filtr nie był wymieniony przez... 13 lat :) Olej prawdopodobnie też był wymieniany co którąś wymianę a rozrząd... cóż - pasek prawdopodobnie był wymieniony, reszta fabryka - a faktura na 1700 złotych w dokumentach i wpis w książce był. Najlepsze - auto niby w 100% pewne - od pierwszego właściciela, przyjaciółki teściowej, prawie płakała jak sprzedawała...

  21. 17 godzin temu, wujekcybul napisał:

    Box do kily? Po gwarancji lepiej chiptunnig bo nie zawsze moc trzymaja.

    Orientacyjnie pytam ;) Jeździ bardzo ładnie, nie narzekam na brak mocy. Auto wizualnie nie wygląda jak dupowóz i biorąc pod uwagę mierzone osiągi - chyba coś było dłubane, bo są znacząco lepsze, niż chwalił się producent.

    • Lubię to 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.