> Cele w bezobsługowym są właśnie zamknięte w zasadzie na głucho... Jest zaworek bezpieczeństwa który
> otwiera się przy nadmiernym ciśnieniu( przy sprawnej instalacji - napięciu nieprzekraczającym
> 14,4 V - wcale). Właśnie dlatego elektrolitu prawie nie ubywa. Po paru latach nawet jak
> odsłonią się górne powierzchnie płyt to i tak będzie to niczym w porównaniu do ,,głupoty''
> obsługiwania. Już tłumaczę dlaczego.
> - Nic się nie stanie poza utratą kilku amperogodzin i nieco słabszym prądzie rozruchowym. Natomiast
> dolewanie wody rozrzedza elektrolit - dolewanie kwasu jest niedopuszczalne!(innymi słowy źle
> lub gorzej). Nawet posługując się aerometrem i voltomierzem nie jesteś w stanie przewidzieć
> faktycznego wysycenia płyt siarczkiem ołowiu - potem w skutek ładowania gęstość wzrośnie
> powyżej magicznego 1,28 i czarny żur załatwi ci akumulator w ciągu kilku godzin(osypią się
> płyty i zrobią zwarcie między płytami). Przerabiałem temat wielokrotnie (głównie z motocyklami
> ale kilka samochodowych też). Teraz mam 8 rok bezobsługowy w skodzie i się śmieję ( tylko, że
> w skodzie napięcie ładowania fabrycznie nie przekracza 14V co korzystnie przekłada się na
> długowieczność żarówek i aku).
I tu kolega dotknął sedna-jeśli ktoś myśli,że paruje mu tylko woda to jest w błędzie. W bezobsługowych są dodatki które powodują brak bulgotania parowania itd.dlatego nic nie ucieka .Od 3 lat Topla TOP i kompletny brak problemów w takiej kiszce jak felicia