-
Liczba zawartości
7 974 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi dodane przez danielei_punto
-
-
na czym ta walka polegała i po co pomniejszać wartość wraku? Jeżeli TU uznało, że wrak jest warty XX pln to mają obowiązek wskazać Ci firmę, która ten wrak za tyle od Ciebie kupi.
Nie mają takiego obowiązku - w ogólności ubezpieczyciel może wycenić pozostałości w jakiś tam sposób i fakt, że nie potrafisz znaleźć nikogo, kto za te pieniądze wrak od Ciebie kupi, nie jest już ich problemem, tylko Twoim. Często absurdalnie wysoka wycena pozostałości jest właśnie formą zaproszenia do negocjacji.
-
Swoja drogą co będzie jak auto będzie miało co roku większy ubytek czynnika niż te 40 gram
I jak to w ogóle stwierdzić? W zeszłym roku sprzedałem auto, które było u mnie przez 5 lat. Kilmatyzacja była co roku odgrzybiana, natomiast ilości czynnika nikt nie sprawdzał - chłodziła i tyle, więc było OK, gdyby było za mało, to by się nie włączyła.
Skąd wiadomo czy coś ubywało, a jeśli faktycznie ubywało - to w jakim tempie?
-
To są felgi akcesoryjne. RIAL COMO - nie wiem, czy jeszcze dostępne.
No to tu może być kłopot - szczególnie, że pomalowanie jednej pewnie skończy sie tym, że będzie się różnić kolorem od pozostałych.
-
Felga na 100% do malowania.
W ASO w malowanie felg się nie bawią - pójdzie do wymiany i tyle.
-
Pan cofał, nie widział, obtarł...zdarza się. Szkodę zgłosiłem, jutro rzeczoznawca ma zrobić oględziny. Ile może kosztować naprawa tych uszkodzeń? Nic nie jest pogniecione, połamane, lakier jest tylko zdarty.
To się okaże dopiero po zdjęciu zderzaka tak na prawdę.
Jeśli ubezpieczyciel sprawcy jest w miarę normalny, to oddałbym do naprawy bezgotówkowej w ASO - jeśli nie, to zgłaszałbym u swojego i zrobił tak samo. Tak na oko to będzie nowa felga, zderzak może też, malowanie błotnika, trochę kasy z tego będzie... W rozsądnym serwisie zastępczaka Ci dadzą na cały czas trwania naprawy...
-
Mam podejrzenie, że jak się nie przesunie świeżo po montażu (świeże mazidło na rancie opony) to potem nie ma szans się przesunąć.
Pewnie zależy, jak bardzo się próbuje - jakiś powód jest, że np. Bugatti Veyron ma opony przyklejane do rantów felg.
-
bo dzisiaj byłem założyć opony i wulkanizator powiedział że nie trzeba O.o
Niektórzy mają takie dziwne pomysły - spotkałem się nawet z takimi zaleceniami producenta samochodu (wyważenie przednich kół było cześcią przeglądu, wyważenie tylnych - już nie).
Bierze się to pewnie stąd, że niewyważone przednie koła dadzą się często wyczuć jako wibracje odczuwalne na kierownicy...
-
No i jak się jeździ tym RS7?
Mnie się akurat jeździło dość ciężko ze świadomością, że siedzę za kierownicą pojazdu, który kosztował ponad siedem paczek.
-
miałem nissana z korozją - walczyłem
Z korozją to można walczyć w stadium początkowym - wygrać się nie da, ale można odwlec wyrok w czasie.
Ta Mazda na zdjęciach to już raczej stan agonalny, jeśli tyle widać na zewnątrz to raczej walka nie ma już specjalnego sensu.
-
no i fajnie, tylko tam jest jeszcze wprasowany sworzeń
Aaa, myślałem, że masz takie ze sworzniem zwrotnicy na osobnej płytce, montowanym na trzy śruby.
-
to co ile teraz zmienia olej ?
Na razie co miesiąc - ale z czasem może mu przejdzie. Auto ma chyba ze 2 kkm przebiegu w tej chwili, z tego jakieś 20% ja zrobiłem
-
dobrześta mi doradzili ze sprężynami to może i tym razem się uda
chciałbym zregenerować przednie wahacze do GV bo nowe nie wytrzymują u mnie zbyt długo a mam stare żeliwne i jest w czym rzeźbić
Możecie polecić jakiś sprawdzony serwis ogarniający sprawy wysyłkowo lub coś w POZ lub najbliższej okolicy?
jeden nowy przyzwoity to tak bardziej 400 pln
Widziałem bardzo pozytywne opinie o tulejach poliuretanowych z Olkusza - do GV mają cały komplet. Na ich stronie są ceny. Jeśli już wyciągniesz wahacze, to jest to tylko kwestia wyciśnięcia starych tulei jakąś prasą, bo te poliuretanowe są dzielone, więc zakłada się je z palcem w nosie.
-
Teraz głupie może pytanie, ale zupełnie uczciwe - w jaki sposób świeży olej zapobiega takim nagarom? pracuje w tych okolicach zaworowych? bo przecież nie zwiąże tych zanieczyszczeń które są jeszcze w komorze spalania; gdyby tam był, to też by się spalił...
To nie jest moja teoria - tyle usłyszałem w warsztacie (podobno dobrym) i to, co powiedzieli, sprawdziło się w praktyce, dlatego wydaje mi się, że ta teoria jest wiarygodna.
Mój krewny jest "miłośnikiem" Audi i miał taki kłopot ze swoim RS6 - przy trzecim przeglądzie zgłosił w ASO problem z odczuwalną utratą mocy, w ASO powiedzieli mu że to wina nagaru spowodowanego stosowaniem kiepskiego paliwa, że oni nie podejmują się tego w ogóle wyczyścić i jedyne ich zdaniem rozwiązanie polega na wymianie głowic na koszt klienta. Kosztorys opiewał na pięciocyfrową kwotę zaczynającą się od piątki więc auto trafiło do warsztatu nieautoryzowanego, ale specjalizującego się w tych samochodach i mającego raczej dobre opinie, żeby zweryfikować to, co wymyśliło ASO.
Tam właśnie powiedzieli, że jakimś rozwiązaniem może być zwiększona częstotliwość wymiany oleju - w powietrzu trafiającym do dolotu są jakieś drobiny oleju trafiające tam np. z turbosprężarki czy przez odpowietrzenie skrzyni korbowej i nawet tak minimalne ilości powodują, że to, co osadza się na zaworach dolotowych, osadza się trochę wolniej, jeśli ten olej jest czysty. Głowice zostały wyczyszczone z nagaru w tym warsztacie (obyło się bez zakupu nowych - i cena całej usługi też była dużo bardziej atrakcyjna ) i od tego czasu samochód miał regularnie wymieniany olej co 5kkm. Teraz ma już ponad 180 kkm i na razie nie było potrzeby ponownego czyszczenia - więc wydaje się, że to pomogło, chociaż raczej nie jest to sposób definitywnie rozwiązujący problem, a tylko odsuwający jego wystąpienie w czasie.
Z jednej strony taka częstotliwość wymiany oleju jest dosyć kłopotliwa, z drugiej strony koszt demontażu dwóch głowic w silniku V8 biturbo raczej motywuje do poszukiwania różnych alternatyw. Ten krewny w styczniu kupił nowe RS7 i dmucha na zimne - od zakupu olej wymieniał już trzy razy.
-
Jaki to silnik? Może problem raczej tkwi w silniku jako takim, a nie w oleju...
Problem tkwi w silnikach z bezpośrednim wtryskiem paliwa - to jest poniekąd ich cecha. Akurat na przykładowym zdjęciu był GDI od Mitsubishi, ale w równym stopniu dotyczy to np.FSI/TFSI. W silnikach gdzie paliwo mieszało się z powietrzem w dolocie skutkiem ubocznym było czyszczenie zaworów dolotowych. Gdy paliwo jest podawane bezpośrednio do komory spalania, to ten efekt nie występuje i zawory się powoli oklejają tym, co zostaje ze spalania. Olej część tych zanieczyszczeń jest w stanie wiązać w sobie, ale tylko do pewnego momentu dzieje się to w miarę skutecznie.
Częstsza wymiana oleju nie zapobiega zjawisku całkowicie, ale w jakimś stopniu spowalnia proces gromadzenia się osadu.
-
Jak zasyfiony silnik to może i masz rację, a co jeśli silnik jest fabrycznie nowy?
Ale przecież tu nie chodzi o rozpuszczanie nagarów w starym silniku, a o wiązanie przez olej produktów procesu spalania.
-
Pęka i matowieje zewnętrzna warstwa więc co ma do tego żarówka?
U mnie kiedyś w jednym z aut akurat pękał poliweglan od temperatury przy właczonych światłach latem - i żarówka najwyraźniej coś do tego miała, bo po instalacji świateł dziennych następny komplet lamp przetrwał 3 lata a nie 6 miesięcy jak poprzednie.
-
przepalające się H1/H7 kosztują 50zł i wystarczy wymienić samą żarówkę...
I cały reflektor co któryś raz - wypalają się zwierciadła, poliweglanowy klosz matowieje i pęka od temperatury, itd.
-
A jak się zmienia olej co 10 kkm to nie straci?
Jak się zmienia częściej, to nagar przyrasta wolniej,
Jakieś dowody na to, że auto traci moc, jak się zmienia olej zgodnie z zaleceniami producenta?Jeśli przy trzeciej wymianie oleju "zgodnie z harmonogramem" zawory wyglądają tak:
a po rozebraniu, wyczyszczeniu i zwiększeniu częstotliwości wymiany oleju problem w tak drastycznej postaci mimo dużo wiekszego przebiegu już nie wrócił, to chyba jest coś na rzeczy.
- 1
-
I co, silnik wybuchnie po 100 kkm?
Na początek może np. stracić moc - i to znacznie wcześniej niż po 100 kkm.
-
I ma to na coś wpływ?
W silnikach z wtryskiem bezpośrednim może mieć wpływ na przyspieszone tempo gromadzenia się nagaru. Tzn. sam kolor oleju niekoniecznie jest jakąś przesłanką, ale malejący odczyn pH już może nią być.
-
Co nie zmienia faktu że z nowym autem nie powinny się dziać takie rzeczy. A trudno oczekiwać od kogoś, kto kupił nowe auto żeby jeździł go naprawiać do stodoły.
Czasem pomaga wizyta w innym ASO.
-
I tak mnie naszło żeby spełnić marzenie z dawien dawna - kupić sobie Wranglera.
Nie wiem, jak starsze mają się do JK - ale miałem dwa egzemplarze JK, krótkiego i długiego, obydwa kupiłem nowe. W tych samochodach absolutnie ZAWSZE było coś do naprawy, niby drobiazgi, ale jednak: a to wycieraczka nie działa, a to hardtop przecieka, a to pompka spryskiwacza szyby padła, a to fotel się rozpadł, itp. Mechanika działała w miarę niezawodnie. Obydwa też całkiem nieźle rdzewiały - i rama i podłoga.
Po tych doświadczeniach do Wranglerów jestem uprzedzony.
- 1
-
Moze i ok, ale 2.4, wiec wbili sie w wyzsza akcyze a co do korozji to wiesz, japonczyk to poziom trzymac musi
Ten silnik w mieście to raczej średni pomysł ze względu na wysokie spalanie jak na to, co oferował - ale w trasie spisywał już się całkiem sensownie. Fakt, że akcyza spowodowana pojemnością > 2l na cenie auta odbiła się dość negatywnie.
Co do korozji, to w sumie wiadomo, że Suzuki bez rdzy to jak PiS bez prezesa Jarosława - ale tak czy inaczej wyglądało to dość słabo. Co ciekawe, elementy zawieszenia nie rdzewiały, chyba zabezpieczyli je lepiej niż karoserię.
-
Mi sie Kizashi bardzo podobalo. Ale jak to Suzuki stawiam, ze bylo fatalnie wyciszone i skrzypialo na nierownosciach
W sumie ten silnik, który był, był w miarę OK - trafiał też do Grand Vitary. Z Kizashi problem był inny - widziałem jak wyglądało podwozie samochodu demonstracyjnego po jednej zimie i to właściwie była wystarczająca antyreklama.
1.2 tsi 105KM z 2010r?
w Motokącik
Napisano
Ale producent musiał się chyba wstydzić, bo dość szybko zniknęło. Zaliczyłem jazde próbną Lancerem Ralliart z tym wynalazkiem - masakra.