Skocz do zawartości

volcan

moderator
  • Liczba zawartości

    10 039
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez volcan

  1. 2 minuty temu, format napisał(a):

     

    A masz Ty może kogoś kto się czymś takim zajmuje?

     

    Mogę podpowiedzieć coś - ale ja sam  działam głównie na Podkarpaciu - i raczej studniami się zajmuję, niż studniami chłonnymi - aczkolwiek zasada działania jest podobna (tyle, że odwrotna ;) ).

     

    Jeśli chodzi o czyszczenie mechaniczne - mogę podpowiedzieć umycie dna tej studni chłonnej pod ciśnieniem - w studniach klasycznych do regeneracji używam pomp z dyszami i po prostu woda idzie w obiegu zamkniętym. Następnie brudną wodę trzeba z tej studni wypompować a potem przeprowadzić regenerację chemiczną - chodzi o rozpuszczenie związków wapnia, czyli tzw. kamienia kotłowego, więc np. kwas solny spożywczy możesz kupić i zalać tym studnię (najlepiej rozcieńczając do okolic 10-15%), tworząc maksymalnie wysoki słup takiego roztworu w studni.

    Jeżeli się w ten sposób udrożni i zacznie wodę przyjmować, to prawdopodobnie co jakiś czas będziesz musiał podobną operację powtarzać, aczkolwiek nie ma gwarancji, że w końcu się ta studnia (a raczej warstwa, która wodę chłonie) ostatecznie nie zatka, bo też rozpuszczone związki będą migrowały w głąb i gdzieś się ostatecznie osadzały.

  2. W dniu 10.10.2023 o 22:13, format napisał(a):

     

    Najpewniej studnia źle zrobiona. Mieszkam na glinie.

     

    Jeżeli jest takie podłoże, to studnia chłonna nie jest źle zrobiona. Ona jest po prostu niepotrzebnie i bezsensownie zaprojektowana i zrobiona, bo żeby takie rozwiązanie miało sens, potrzebny jest kolektor (porowata i przepuszczalna warstwa), który wodę przyjmie a nie wykopana w glinie dziura wysypana żwirem, która udaje studnię chłonną. Można spróbować wyczyścić mechanicznie, potem spróbować regeneracji chemicznej, bo mogły się jakieś szczątkowe formy przepuszczalności przytkać np. wytrąconym węglanem wapnia i resztą "śmieci", które się w takim szkielecie osadzają.

     

    Na koniec coś pozytywnego inaczej - na dłuższą metę - jeżeli podłoże jest nieodpowiednie - i tak się to rozwiązanie nie sprawdzi.

  3. 12 godzin temu, hefi napisał:

    Niestety nie znam tych bagażnikow interpak.

    Z tym pokrętłem do regulacji to dobra sprawa. Thule ma takie.
    Np między moim hakiem a hakiem w vw t6 było z cały lub więcej obrót a niby obie kule 50mm

     

    Dokładnie - przerzucałem go między samochodami i też o kilka kliknięć trzeba było przestawić, żeby prawidłowo zamontować.

  4. 6 godzin temu, hefi napisał:

    Z plusów to widzę te niebieskie stopki. Nie porysuje się stawiając go na ziemię emoji106.png

     

    I w bagażniku nie lata. Oczywiście tylna belka się składa (tj. lampy zamykają się do wewnątrz) - typowo jak w interpacku z taką samą belką.

  5. 44 minuty temu, AstraC napisał:

    Belka z lampami jak u mnie. Niemalże 1:1, tyle że nie mam nóżek i szybkiego zamknięcia, mam na jedną śrubę.

     

    Ona jest 1:1 - tylko zamiast "interpack" jest napisane "norauto". Szybkie zamknięcie jest mega fajne w tym modelu - regulacja napięcia uchwytu kuli pokrętłem, wygodna dźwignia, zabezpieczenie kluczem (wspólnym z zamknięciem rowerów).

  6. W dniu 20.03.2022 o 09:52, AstraC napisał:

    https://www.interpack.eu/product-pol-7210-Bagaznik-rowerowy-na-hak-Inter-Pack-Quattro-13-pin.html

    Ten ze zdjęcia, 94cm, powiedzmy metr, to z VB kombi da pewnie w okolicach 5.6m, ja nie odczułem problemów i w sumie widziałem jeszcze zapas, natomiast oczywiście nie jest tak że postawisz gdzie i jak chcesz. Natomiast główne ograniczenia to jakieś ciasne parkingi pod galeriami, a tak to bez znaczenia dla mnie było.

     

     

    Trochę odkopię, trochę uzupełnię... Interpack produkuje też bagażniki dla różnych sieci i np. kupiłem ostatnio bardzo fajny, nowy (leżak magazynowy...), bagażnik Interpack z logo Norauto (Rapidbike 2P+ e-bike) za 850 złotych brutto. Bardzo fajny, stabilny przy prędkościach autostradowych, szybkie zapięcie na kuli, zapięcia rowerów na zamki itp. itd.

    Norauto2.jpg

    norauto3.jpg

    • Lubię to 2
  7. W dniu 29.06.2021 o 17:01, TWENTIS napisał:

    Skończył się nam własnie leasing auta w 1-os działaności gospodarczej żony. Nie mamy rozdzielności majątkowej.

    Zapłaciliśmy wykup i czekamy na f-rę z leasingu.

    Auto zostaje u nas.

     

    1. Czy auto musimy zarejestrować na żonę?

    2. Jeżeli nie to co ze zniżkami - przechodzą te z leasingu, czy z racji małżeństwa są moje - czy wtedy muszę być współwłascicielem ?

     

     

    Żona może Ci ten samochód podarować w części, lub całości - i wtedy będzie w DR wpisana osoba, która jest faktycznym właścicielem. Zniżki naturalnie nie przechodzą z leasingu, tylko są prywatne - właściciela pojazdu, w przypadku współwłasności i tak są przeliczane przez TU i niekoniecznie będą to najwyższe spośród współwłaścicieli. W każdym razie polisa jest zawsze rekalkulowana (np ja dostałem kilkadziesiąt złotych zwrotu po rekalkulacji polisy - najwyraźniej mam lepszą historię indywidualnie, niż razem z leasingiem ;) ).

     

    Wykup najprawdopodobniej będzie na podstawie FV na JDG żony - oczywiście w przypadku niewprowadzenia do ŚT, przy takim rodzaju DG, samochód pozostaje prywatną własnością Twojej żony - do momentu przeniesienia tej własności na inną osobę.

  8. 4 minuty temu, Pipper napisał:

    Hehe, spoko, ja mam nadmiar 3 chwilowo, ale... np. przedostanie Sorento z 3.3 V6 też mi się podoba ;)

     

    Fajne jest, tylko że z takim silnikiem to chyba w 100% amerykański rynek - a potem są niemałe niespodzianki - np. innej wielkości tarcze hamulcowe i inne klocki (amerykańskie wersje mają mniejsze) i żeby w miarę rozsądnie temat ogarnąć trzeba wymienić zwrotnice i zaciski na europejskie. Jest trochę innych rozwiązań w elektryce itp. itd. Takie niuanse...

  9. 4 minuty temu, Pipper napisał:

    To jest jeden z pomysłów, byłem w salonie Dacii, na razie tam ogarniają, bo ciekawa oferta cenowa została mi przedstawiona, zobaczę jak wyjdzie z ich leasingiem. W sumie firma nie ma jeszcze pół roku, pierwszy leasing, zobaczę co wyjdzie...

    W razie czego mam czym jeździć, nawet za dużo sztuk ;)

    Z komisami muszę pogadać, zobaczymy co wyjdzie, myślę, że jest do ugrania temat, bo "każdy chce zarobić" :piwko:

     

    Ja przypadkiem znalazłem to auto na jakimś otomoto chyba, ale nie byłem zainteresowany, bo miałem czym jeździć. Tyle, że tydzień później już nie miałem czym jeździć, bo samochód mi się spalił i pojechałem obejrzeć znalezisko. Na lusterku była klasyczna wywieszka - jak to w komisie - z napisem pogrubionym "BRAK MOŻLIWOŚCI LEASINGU". Wszedłem, powiedziałem, że jestem zainteresowany leasingiem i okazało się, że nie ma problemu ;) 

  10. W dniu 7.02.2021 o 08:57, Pipper napisał:

    Witajcie,

    Chciałbym zakupić sobie do firmy wiekowego prestiża, cena sprzętu to około 60kpln, wiek 10-16 lat. Czy jest w ogóle możliwe wzięcie leasingu na taki pojazd firmowy?

    Piłka krótka, nie chcę gotówki wydawać, tylko chwycić leasing na ten cel, żeby w koszty wrzucić. 

    Mogę wziąć nowego Dustera, ale są wygodniejsze pojazdy. 

    Dodam, że pojazd 4wd z prześwitem przynajmniej 18cm, dość duży silnik jak na warunki PL i dużą mocą i momentem dysponujący. 

    Czy da radę taką operację wykonać? 

    Będzie moje pierwsze firmowe finansowanie pojazdu, więc nie chciałbym wtopić. A prywatnej kasy nie chce mieszać, na, nie mogę mieszać, spółka "zoo" :hush:

     

    Leasinguję samochód, który w trakcie trwania leasingu przekroczy 10 lat od pierwszej rejestracji, więc jakoś się pewnie da. Kwestia kto będzie leasingodawcą i jak to będziesz załatwiał - u mnie zajął się tym przysalonowy komis, więc po prostu przyjechałem, podpisałem kilka papierków i po jakimś czasie przyjechałem po samochód. Możliwe, że w przypadku "lepszych kontaktów" jakoś to załatwiają. No i nie licz na walkę leasingodawców pt. kto da mniejsze oprocentowanie.

    • Lubię to 1
  11. W dniu 5.02.2021 o 10:37, komor napisał:

     

    Pewny jesteś ??

    art. 73 ust. 1a pord
    Składający wniosek o rejestrację pojazdu może wnioskować o zachowanie dotychczasowego numeru rejestracyjnego, w tym tablic (tablicy) rejestracyjnych, jeżeli pojazd był już zarejestrowany na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i posiada tablice (…)

     

    Termin wejścia w życie tego artykułu określi Minister Infrastruktury, czy coś w ten deseń. Naturalnie nie określił póki co.

  12. 14 minut temu, wladmar napisał:

     

    A cholera tych dziadków wie, dziwni są ;] Znam takiego, co szukał właśnie czegoś wolnossącego, no bo trwalsze (to najważniejsze), prostsze, a i moc mu niepotrzebna (przebiegi ok. 5 kkm rocznie). I w końcu kupił hybrydę plug-in (duuuużo drożej, niż założony początkowo budżet), której nie ładuje, ale jeździ i jest bardzo zadowolony :hehe:

     

    Pojawia się pytanie - czy ten pan wie, że ten samochód trzeba ładować, żeby korzystać z silnika elektrycznego. Całkiem serio piszę - w salonach (i nie tylko) potrafią starszym ludziom tak nagadać, że kupią g... w sreberku i będą chwalić, że to szwajcarska czekolada. Dla wyhaczenia prowizji można przecież starszą osobę naciągnąć na coś, czego nie potrzebuje, prawda?

    • Lubię to 2
  13. Dnia 6.03.2020 o 09:32, el_guapo napisał:

    Ja właśnie zmieniam - i jest to ostatni raz.

    Po sezonie upłynniam komplet kół zimowych i aktualne opony letnie i idę w wielosezon.

    Dalsze żonglowanie kołami/oponami w mojej szerokości geograficznej nie ma sensu; ostatnio 4-5 mcy w roku jeżdżę na zimówkach (listopad-luty/marzec) i  7-8 na letnich. 

     

     

     

    Ja przekładam tylko i wyłącznie dlatego, że kupiłem samochód z dwoma kompletami kół - na obu były nowe opony - i w sumie żal się tego pozbywać ;) Nawet oddałem do lakierowania zimowe 18-tki przed obecną zimą ;) 

    • Lubię to 1
  14. Dnia 23.02.2020 o 13:02, iwik napisał:

    Jak dla mnie to nie do pomyślenia. Może nie mam możliwości zweryfikować wszystkiego co zrobili, lub nie, ale np olej sprawdzam zawsze czy jest świeży wlany, filtr też jeśli tylko go widać. Jeśli nawet co 10ty klient tak robi to przecież kwas byłby potężny. 

     

    Wiesz - przyjeżdżała do ASO Pani 50+, która pojęcia zielonego nie miała o tym, co się powinno zrobić a co faktycznie zostało zrobione, płaciła, jeździła, za rok znowu wracała itd. Potem od tej Pani już 60+ kupiła kolejna Pani 55+ oczywiście zachwycona niskim przebiegiem, pękatą książką serwisową itp. itd. i tak jeszcze chwilę pojeździła a potem auto trafiło do mnie, chwilę później do serwisu już nie ASO i wyszły kwiatki. Plus taki, że auto miało nakręcone ledwie 60 tysięcy km, więc choćby raz olej w nim zmienili, to wiele nie odbiega od obecnych standardów ;) 

  15. Dnia 30.01.2020 o 11:17, Fixxxer napisał:

    to ja z innej beczki. Drugi przegląd 40kkm, samochód pół roku, aso ford. 
    Pojechałem lekko usztywniony po pierwszym przeglądzie, w którym nie zagrało kilka szczegółów. Ostatecznie złapałem serwis na kradzieży. Faktura za przegląd ca 1.2 kpln minus parę dukatów za rzeczy których nie zrobili a upierali sie ze zrobili.  Napisałem oficjaną skarge do centrali. Sprawa ciagneła sie rok, po mojej interwencji "przypomnieli sobie " , generalnie nic sie nie stało takiego strasznego, to na pewno pomyłka ale rzeczony serwis zrobi mi za darmo zbieżność przy następnym przeglądzie......
    Oczywiście zaraz po tej akcji osrałem aso, ich gwarancje i złodziejskie usługi. Od drugiego przeglądu serwisuje sobie samochód we własnym zakresie. Fakt mam komfort w postaci warsztatu i mechanika na miejscu w robocie, wiec moim kosztem są tylko graty, samochód serwisuje co 10kkm i wiem ze wszystko jest zrobione tak jak być powinno. Aha co do kosztów bo o tym jest wątek. Przegląda taki jak skasowało mnie aso czyli ca. ~1200, zamykam w w ok 350 pln. 
    Dziś dla mnie magiczne stwierdzenie "ałto serwisowane w aso" to lampka ostrzegawcza a nie wyznacznik najwyższej troski i dbałości o to jak właściciel dbał o samochód. I to z przykrością stwierdzam jest patologia. 

     

    Mam w domu Forda, który ma imponującą książkę serwisową - auto serio serwisowane w ASO, praktycznie od pierwszego właściciela - wszystkie żarówki, pierdoły - wszystko w ASO. Problem polega na tym, że np. NIGDY - przez 14 lat - w tym samochodzie nie został wymieniony filtr kabinowy - a mam w teczce 14 faktur, na których jest ta pozycja wymieniona (dostęp jest upierdoliwy, przebieg rok do roku był znikomy - zapewne mechanik stwierdzał, że nie chce mu się rąk brudzić - a przecież dopiero co był filtr wymieniony). Rozrząd został wymieniony (za 1600 złotych ponad...) przy pomocy młota i majzla - dosłownie - tak została "dokręcona" śruba mocująca - i ustalająca jednocześnie - koło pasowe. Z silnika zlany został gęsty żur - obstawiam, że olej nie był wymieniany przez co najmniej kilka lat - bo przebieg rok do roku był minimalny, więc kolejne wymiany były na 100% bagatelizowane.

    • Lubię to 1
  16. Dnia 3.01.2020 o 19:53, HARDTECHNO napisał:

    @Ryb skarbówka zawiadomi płatnika składek o zajęciu xxx zł na koncie. Pracodawca natychmiast przelewa kwotę zajęcia z wypłaty pracownika. Pracownik ( jeżeli dostaje kwitek z wypłaty) zostaje poinformowany na kwitku zajęciem.skarbowym. ja tak miałem a nawet zapomniałem o.mandacie za pasy.he

     

    Nie u wszystkich to tak zadziała.

  17. 3 minuty temu, spad napisał:

     

    To ja wiem, że oszustwo wynikało z VAT-u. Kontrola US była pochodną nagłośnienia sprawy o różnej cenie za ten sam towar.

     

    W przypadku ASO sytuacja jest dość skomplikowana.

     

    Każdy pracownik, który dotyka np. Jeepa, czy Alfę musi mieć przeszkolenie do obsługi danego modelu samochodu. Bez tego certyfikatu - w razie problemów - typu zatarł się silnik a olej w nim wymieniał (swoją drogą świetny specjalista i tego nie da się źle zrobić) pan Janek, który akurat nie miał papierów na obsługę np. Jeepa Renegade - importer powie - szanowny panie właścicielu warsztatu ASO - bujaj się pan - trzeba było do tego oddelegować przeszkolonego przez nas pracownika - a teraz naprawiaj pan samochód na własny koszt. Dlatego właściciel warsztatu, który chce mieć i utrzymać autoryzację - musi po pierwsze na bieżąco szkolić pracowników, po drugie kupować (naprawdę...) narzędzia specjalne, soft do skanerów itp. itd.

     

    Udział w rynku - np. Fiata jest o wiele większy, niż Alfy, czy Jeepa - i teraz żeby jakoś zbilansować koszty związane z przygotowaniem warsztatu do obsługi tych aut musi się koszty jakoś podzielić między serwisowane samochody konkretnych marek. Nie można wyższego jednostkowego kosztu serwisu Alfy, czy Jeepa przerzucić "po równo" na Fiaty, bo wtedy klienci, którzy przyjeżdżają Fiatami pojadą gdzie indziej (gdzie będzie taniej) - gdzie nie ma serwisu Jeepa np. - więc nie trzeba rozbijać kosztu na inną markę. Stąd biorą się różne stawki roboczogodzin. Co do różnej ilości roboczogodzin na konkretną usługę między serwisami bliźniaczych modeli różnych marek - nie mam pojęcia... Może niemiecki koncern ma "u siebie" wynegocjowane dłuższe przerwy - a Czesi niech zasuwają, aż poumierają - i stąd także w Polsce jest to inaczej liczone? :nie_wiem:


    Niestety - wniosek jest następujący: skoro wybiera się markę bardziej "niszową" - trzeba się liczyć z wyższym kosztem serwisowania.

    • Lubię to 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.