-
Liczba zawartości
14 754 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi dodane przez maro_t
-
-
> Nie tak. Mówisz o zestawie startowym. Kupuję za 10kzł. Wpakuje drugie 10 i mam punkt wyjściowy.
ok, ale porównaj te punkty wyjściowe. Za 20 masz nadal stary samochód, w którym w każdej chwili może coś polecieć, ciągle musisz być przygotowany na naprawy, jakieś dlubanie, usterki, awarie. Mnie np. taka sytuacja psuje radość z posiadania samochodu. W nowym mam minimalne wydatki przez kilka lat, gwarancję, czyli przewidywalność wydatków. W przypadku awarii, czy stłuczki nie muszę spędzać nocy na allegro szukając drzwi czy innych części w ludzkich cenach, tylko samochód zabiera laweta i jest naprawiany na gwarancji, albo z ubezpieczenia.
Czy warto za taki komfort płacić? Każdy musi sobie odpowiedzieć sam
> Zapłaciłem 20. Ty kupujesz powiedzmy za 40. Masz też punkt startowy. I licz koszty od tego
> momentu.
> Konik tak naprawdę też.
-
> dziwne że dostrzegasz ją tylko w moich postach, prześledź uważnie - ja piszę o kosztach a insynuuje
> się, że każę jeździć ludziom starymi RR
insynuujesz, że kupuje się nowy samochód, żeby podniecać się jego ekologią czy spalaniem. Nie znam nikogo, kto po to kupił nowy samochód. A już na pewno nie mój ojciec
-
> Kasa, którą ładuje, jest zwykle mniejsza od tego co musisz zapłacić za przeglądy i ubezpieczenie.
żartujesz? Za ubezpieczenie nowego samochodu po kupnie zapłaciłem 1800pln za rok za pełen pakiet. Przeglądy co 30 tys. km. Ich koszt z materiałami (olej,filtry,świece) to jakieś 700 pln.
Czyli dla mnie jakiś raz na 1,5 roku.
Jak to się ma do kupna jakiegoś kilkunastoletniego BMW, gdzie na dzień dobry trzeba kupić 2 komplety opon, zrobić zawieszenie, wymienić wszystkie płyny, filtry i być może coś jeszcze. Obstawiam, że żeby mieć w miarę pewność trzeba na dzień dobry władować jakieś 10 tys. pln dalej mając stary samochód
> Więc to nie tak do końca. Pomijam koszty zakupu. Ja też lubię mieć nowe rzeczy. Ale rozumiem,
> tych, którzy wolą starsze. Szczególnie że Konik dużo czasu spędził w nowych autach.
ja też rozumiem, że jeden woli blondynki drugi brunetki. Też mam swoje fanaberie. Ale nikomu nie wmawiam, że te moje fanaberie to powinna być norma
-
> Odnoszę wrażenie że nie rozumiesz o czym ja w ogóle mówię. Nie każę Ci jeździć starym autem - dla
> mnie możesz sobie wymieniać te swoje plastikowe kible co pół roku i być szczęśliwym z powodu
> najnowszego złącza USB które się w nich znajduje - rybka mnie do tego i do decyzji Twojego
> ojca. Chciałem tylko ukazać że jest to ekstrawagancja na równi z kupowaniem starego RR, a nie
> ekologiczne, rozsądne podejście jakby się mogło wydawać
A czy ja się upieram, że to ma być rozsądne czy ekologiczne? Nigdzie tak nie twierdziłem. Nie. Mój tata ma 66 lat. Być może kupuje ostatni samochód w życiu, bo i ze wzrokiem coraz gorzej, refleksem itd i być może za kilka lat będzie lepiej, żeby zrezygnował z jazd. I ma ochotę jeszcze sobie zrobić przyjemność posiadania nowego samochodu, która ma się nijak do kupna starych, używanych i wypierdzianych po Niemcach. A przyjemności jak wiadomo kosztują i za to zapłacił
-
Stary, jaki Ty jesteś zapatrzony tylko w te swoje poglądy. Sam kupujesz jakieś stare wypierdziane strucle, w które non stop musisz ładować kasę i takie podejście jest dla Ciebie normalne, a nie potrafisz zrozumieć normalnego kupowania nieużywanych rzeczy
-
> pozazdrościć maro_t bogatego dziadka, dla którego koszt nowego ceeda to szczoteczka do zębów
zawsze dasz radę pięknie odwrócić kota ogonem
A samochód kupuje mój tata, nie dziadek. Dziadek dawno nie żyje, a tata przynajmniej za życia nacieszy się posiadaniem fabrycznie nowych samochodów, a nie takich, które jakiś Niemiec dawno wyrzucił do śmietnika, z którego wygrzebał je jakiś Polak czy Turek
-
> jeśłi ktoś sprzedaje auto ze stratą połowy wartości po przejechaniu zaledwie 75kkm to oznacza że
> koszty nie mają dla niego znaczenia,
Fascynujące. To dlaczego kupuje Hyundaia z pierdziawą pod maską, a nie nowe A6, skoro koszty nie mają znaczenia?
>choćby i godzinami opowiadał o ekologicznych
> właściwościach swojej pierdziawy pod maską
-
> skoro koszty nie mają znaczenia to skąd onanistyczne wątki o spalaniu na MK?
a gdzie ja napisałem, że nie mają znaczenia? Czytamy ze zrozumieniem...
-
> Zgadzam się, że może ubywać. W jednych autach mniej, w innych może bardziej. Ja miałem jak dotąd
> szczęście trafić na samochody w których albo ubywało mniej albo pojemność układu była na tyle
> duża, że pozostało to bez wpływu na działanie urządzenia.
> Jeżdżę więc dalej licząc na to, że ten trend się utrzyma. Gdy wydajność klimy spadnie to pojadę z
> nią do serwisu.
Ja też uważam, że klimy nie należy dotykać jeśli działa. Wymieniam 2x w roku filtr kabinowy i tyle.
W serwisie na razie byłem raz, bo tak ze dwa lata temu sprężarka zaczęła mi głośniej pracować, do tego pojawiło się jakieś ciche syczenie przy włączonej klimie.
Wszystko posprawdzali, ilość czynnika była prawie na max (ubyło minimalnie) i kazali jeździć. No i działa - trochę powarczy, czasem zasyczy, ale to Fiat
-
> Brak serwisu klimy oznacza, że w pewnym momencie nie będzie miało co smarować
> łożyska sprężarki, a co za tym idzie jak już padnie, to będzie do wymiany cały
> układ.
Jak ilość czynnika spadnie za bardzo, to sterownik nie powinien włączyć sprężarki
-
> Pamiętaj też, żeby regularnie zabierać do serwisu lodówkę. Tam też może czynnika ubywać.
Moim zdaniem wszyscy macie trochę racji. Z jednej strony klimatyzacja to układ zamknięty i teoretycznie nie powinno się z nią nic dziać, z drugiej strony w naszym klimacie mamy 4 pory roku. Cały układ musi wytrzymać zarówno upały, jak i siarczyste mrozy, często miesiące nieużywania, sól drogową włażączą wszędzie, dużą wilgoć itd. Do tego ciągłe wytrząsanie się na dziurach. To wszystko ma wpływ na działanie i trwałość układu. Na Florydzie zapewne wygląda to trochę inaczej
-
> 75kkm przez 5lat w nowym aucie to też nie jeżdżenie na zapalenie płuc tylko raczej zabawa
to jeżdżenie dokładnie tyle, na ile jest potrzeba
> a raczej droga zabawa, rr służył ukazaniu jak droga
równie dobrze za utratę wartości można kupić 52 rowery po 500pln w markecie i jeździć na każdym prawie za darmo. Pytanie tylko po co
> to zależy od tego które to pokolenie bogatych. Po abstrakcyjnych furach raczej można poznać tych
> nowo-bogackich
-
> za utraty wartości obydwu tych aut z rzędu mógłby sobie pojechać na wycieczkę dookoła świata na
> stare lata
pytanie tylko po co
-
> Ależ ja to rozumiem, tylko nie przy takich przebiegach. Droga zabawa a i nudno w takim Ceedzie w
> porównaniu do RR
a czy to RR ma bluetooth i USB?
-
> Czyli na bide wersje.
ma wszystko to co 66-cio latkowi było najbardziej potrzebne, czyli usb, bluetooth i podłokietnik
-
> jaaaasne. tyle ze na sklasse to trzeba mieć w każdym momencie jakaieś 10 tys PLN w rezerwie na ew.
> awarie
> do czego zmierzasz?
pewnie do tego co zwykle
-
> czyli koszt jazdy wychodzi na poziomie używanej S-klasy
być może, nigdy nie miałem i nie zamierzam mieć używanej S-klasy, więc nie mam porównania
-
> Jaka to wersja była i na jaką zamienił ?
Kufa, testujecie dzisiaj moją pamięć
Więc tak. Było: I30 1.4 benzyna 109 KM, rocznik 2008 wersja Comfort
Będzie: I30 1.6 benzyna 120KM, rocznik 2013 wersja Classic Plus
-
> jaka jest cena za 1km uwzględniając utratę wartości?
nie mam pojęcia, ojciec nie prowadził statystyki wydatków
Sama utrata wartości to 26 tys. pln. Kupił za 48, sprzedał za 22 tys.
-
> po jakim przelocie jak można wiedzieć?
jakieś 75 tys. km, niecałe 5 lat
-
> Ale my tu o kia mowimy .
Przecież to prawie to samo. Różnią się szczegółami. Ja wrzucam do jednego wora
-
> Bo odstawaly od konkurencji teraz teoretycznie nie odstaja ale sorry wolfe golfa f tsiku Tak jak
> cala Europa.
z tym, że taki I30 sprzedaje się bardzo dobrze w Europie.
Chyba bym wolał jednak jego, gdzie mam duże szanse, że będę po prostu jeździł, a jak coś padnie, to jakaś duperela, niż Golfa z TSI, gdzie wiadomo, że różne rzeczy już ludzie wymieniali, łącznie z całymi silnikami.
BTW: mój tata dzisiaj odbiera nowego I30. Zamienił poprzedni model na aktualny
-
> I generacja modelu ceed kusiła ceną. Wersje słabsze II generacji, z tego co kojarzę, odeszły od
> takich cen?
I generacja ceed/i30 to były jeszcze samochody takie trochę trącące dawną koreańską motoryzacją, starające się dogonić europejskie kompakty. Obecne modele to już są kompakty pełną gębą, które mogą śmiało konkurować z najlepszymi w tym segmencie. Więc i cena będzie europejska
-
> Proponuję powrót do starej tradycji, aby przed automobilem szedł człowiek z chorągiewką i ostrzegał
> Jak znam życie to wpadniemy w taką skrajność że będą całe "strefy 30" których nikt u nas nie będzie
> przestrzegał
> Byle minąć fotoradar - i dalej pełną dzidą...
> EDIT: ale jak to wprowadzą to rower będzie najszybszym środkiem transportu. I wtedy to już w ogóle
> coponiektórym miny zrzedną
nie żebym był zwolennikiem takiego ograniczenia, ale już dziś w każym większym mieście osiągnięcie średniej prędkości 30km/h jest wyzwaniem, a w godzinach szczytu wręcz marzeniem. Dla czasów przejazdów takie ograniczenia by niewiele zmieniły. I tak już dziś często rower jest szybszy
Kia Pro Cee'd GT
w Motokącik
Napisano
> Demonizujesz wydatki. Jak nie kupisz egzotyka albo strucla i zrobisz porządnie wszystko na początek
> to wydatki są bardzo przewidywalne.
OK, jak kupujesz pięcioletni samochód, do tego popularny na rynku i nie z silnikiem diesla, to musiałbyś mieć wyjątkowego pecha, żeby mieć naprawdę duże wydatki.
Tylko, że jeden kolega tutaj właśnie stara się udowodnić, że kupno bardzo starego egzotyka i jego utrzymanie będzie tańsze![zlosnik.gif](//forum.autokacik.pl/applications/core/interface/js/spacer.png)