Skocz do zawartości

maro_t

użytkownik
  • Liczba zawartości

    14 705
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez maro_t

  1. 1 minutę temu, marcindzieg napisał(a):

    Czyli mówisz że lepiej kupić coś co nie ma serwisu, dostępnej dokumentacji, nie wiadomo jak z częściami i czy producent po pół roku nie stwierdzi że mu się nie opłaca i wyprowadzi z Polski? Dla mnie dziwne ale szanuję.

     

    twierdzę, że to rynek powinien zweryfikować. Dziś to niewiadoma. Jak będzie przyzwoita jakość i serwis, to się obronią. Ale niech to ludzie zweryfikują swoimi wyborami, a nie politycy

  2. Teraz, Ryb napisał(a):

     

    Zwłaszcza, że tutaj pomija się najistotniejszą kwestię: są uzasadnione podejrzenia, że niskie ceny chińskich samochodów częściowo biorą się stąd, że chiński rząd wspiera ich dotacjami właśnie w celu zdominowania obcych rynków. A to już jest wojna gospodarcza, której nie możemy ignorować.

     

     

    no wiadomo. Dopóki to my korzystaliśmy z ich taniej siły roboczej produkując tam 90% artykułów, często kiepskiej jakości, ale tanich (umożliwiając im bogacenie się rządzących i przedsiębiorców pobłogosławionych przez rządzących, którzy tak samo wykorzystywali do pracy biednych czy dzieci oraz zdobywali wiedzę i technologię) to było OK, jak teraz zaczynają z tego korzystać, to wojna gospodarcza, której nie możemy ignorować. Czyli dopóki biedne dzieci za miskę ryżu produkowały badziewie dla Europy, dzięki czemu Europejczyk kupował T-Shirt za 3 Euro, czyli w sumie sam wykorzystywał te dzieci do pracy, to było wszystko OK. A teraz nie jest, bo zalewają nas tanimi autami wyprodukowanymi też przez biednych bez takich socjalistycznych praw jak w Europie, ale sami na tym zarobią.

  3. 9 minut temu, Ryb napisał(a):

     

    No ale chińskie auta niczym innym z europejskimi nie wygrywają tylko ceną. A społeczeństwo mamy jedno z najzamożniejszych na świecie. Po prostu mimo że jesteśmy zamożni to przy tym skąpi i tyle.

     

     

    dorabiasz filozofię i tyle. Człowiek ciężko pracuje na swoje pieniądze a potem ma się kierować jakimiś ideami, a nie tym żeby najlepiej je wydać. To weź idź i kupuj takiego 1.2 Puretech, gdzie wiesz że będziesz miał silnik specjalnej troski, a nawet ta troska może nie wystarczyć i za swoje pieniądze kupujesz problemy. Albo inne TSI, gdzie to jest loteria, jedne udane, inne wręcz przeciwnie, coś dla prawidziwych fanów motoryzaji - doktoraty z kodów silników. Byle jakie ale własne :hehe:. Jak chcesz mieć lepiej to idź w Japończyka, też będzie drogo ale duża szansa że jednak lepiej ( Co ciekawe oni nie są "źli" bo Amerykanie tak mówią, odkąd zrzucili na nich bombę atomową to Japończycy są już "dobrzy" i wcale nie odbierają pracy Europejczykom). Jeśli Chińczycy za tę niższą cenę oferują coś co może ma gorsze multimedia, plastiki gdzieś skrzypią, a silnik dużo pali, ale ogólnie z trwałością będzie ok, to jest to po prostu uczciwa oferta. Czy tak jest nie wiem, mam nadzieję że rynek to zweryfikuje.

    • Lubię to 1
  4. 4 minuty temu, marcindzieg napisał(a):

    Cena. Japonia i Korea nigdy nie była jakoś specjalnie tania. Zapracowali jakością. Zresztą Korea to na początku Deawoo. A większość ma jednak pozytywne skojarzenia z tą marką. Choćby dlatego że produkowali w PL. A Japonia była synonimem jakości.

     

    dokładnie to samo jest teraz z Chińczykami co wcześniej było z Koreańczykami. Też jak taka Kia wchodziła do Polski to była wyraźnie tańsza, było to egzotyka i tak jak piszesz, zapracowali sobie na dzisiejsze postrzeganie. Czy wtedy ktoś krzyczał że nas chcą wykończyć i będzie bezrobocie? Nie wiem, nie pamiętam, może. W każdym razie nic takiego się nie stało. Dzisiaj wchodzą Chińczycy i jest trochę krzyku. Co będzie, zobaczymy. Fakt, że europejska motoryzacja jest na coraz słabszej pozycji przez coraz gorszą jakość i coraz wyższe ceny, więc może tym razem ma się czego obawiać. Ale ja nie uważam, że należy jej bronić za wszelką cenę. Jak będziemy to robić na siłę, to koszty będą dużo większe, niż tych ewentualnych bezrobotnych o których pisałeś.

  5. 36 minut temu, marcindzieg napisał(a):

     

    Marku - pamiętaj o jednym. Uwierz mi na słowo - nie chcesz mieszkać w dzielnicach pełnych bezrobotnych. A nawet jak nie mieszkasz to prędzej czy później zetchniesz się z tym zjawiskiem. A to naprawdę niefajne. Socjalizm jest zły. Natomiast to, co piszemy nie jest socjalizmem. A wolny rynek bez konkurencji zamienia się w rzecz gorszą od socjalizmu. Jeśli Chiny wykończą nasz przemysł to wcale nie będzie taniej. Wręcz odwrotnie.

     

    nikt nikogo nie wykończy. Czy Japończycy albo Koreańczycy wykończyli nasz przemysł? Nie. Czy Japońskie albo Koreańskie samochody budzą takie kontrowersje? Nie. A jaka jest różnica? Jedynie polityczna. Że obecnie Chińczycy to są "ci źli". Przecież jakby wykończyli europejski przemysł i stalibyśmy się biedni i bezrobotni to nie będziemy kupować ich samochodów. ;]

  6. W Astrze K kombi tylne klocki od nowości zużywały się dosyć szybko, a przednie prawie wcale. Były więc wymienione same klocki tylne przy około 60 tys km. Ostatnio zaczęły piszczeć podczas jazdy i jedno koło mocno się grzało, więc poszła znowu wymiana, tym razem kompletu tarcz i klocków plus regeneracja zacisków. Przebieg 112 tys. km. Przód nadal oryginał, klocki wyglądają na jakieś 2/3 grubości, za to rant na tarczy już się robi spory. W każdym aucie które ma tarcze z tyłu mam problemy z tymi hamulcami, wcześniej czy później zapiekają się, grzeją i piszczą. Za to bębnowe się nie grzały, tylko nie hamowały ;]

    • Lubię to 1
  7. 24 minuty temu, Ryb napisał(a):

     

    Ale mi nie chodzi o udowadnianie, że ktośtam, gdzieśtam ma gorzej lecz o pokazanie, że ci konkretni Azjaci tu i teraz, z którymi mamy konkurować żyją na tak dramatycznie niższym poziomie, że konkurencja ta jest, delikatnie mówiąc, nierówna. I że chcąc utrzymać nasz poziom życia musimy podjąć środki ochrony naszego rynku, inaczej przyjdzie nam szukać w Europie pracowników za miskę ryżu, bo nasza konkurencja właśnie takimi dysponuje. A że w Europie nikt nie chce pracować za miskę ryżu to bez owej ochrony możemy albo zwinąć nasz przemysł od razu albo poczekać aż sami na ten poziom zejdziemy, co właściwie do tego samego się sprowadza. Gospodarka to system naczyń połączonych i jeśli np. jesteś właścicielem sklepu i kupiłeś sobie chińskie auto to nie bądź zdziwiony, że w sklepie Ci spadły obroty bo pracownicy pobliskiej fabryki stracili robotę. Finalnie będzie Cię to kosztowało więcej niż na tym aucie zaoszczędziłeś.

     

     

     

     

    Ja to rozumiem i chcę sam decydować komu dam zarobić

  8. W dniu 28.03.2024 o 16:49, Ryb napisał(a):

     

    Nadal mam wrażenie, że kompletnie się nie rozumiemy. Ja piszę, że to co dla Ciebie jest podłogą i tak to krytykujesz wyżej jest dla sporej części (jeśli nie większości) mieszkańców Azji sufitem. Tymczasem jest to fiansowane z Twoich i moich podatków, które możemy płacić dzięki prosperującej gospodarce i systemowi zapewniającemu (lepszą lub gorszą ale jednak) redystrybucję tych środków do wszystkich obywateli. Tymczasem w Azji wzrost gospodarczy dokonuje się kosztem rabowania biednych (nie z posiadanych pieniędzy oczywiście ale z zapłaty za ich pracę, zdrowia, warunków życia i wszelkiego rodzaju praw, których my tu nawet nie zauważamy bo są tak oczywiste), co skutkuje tym, że potrafią tam wyprodukować jakieś dobra taniej niż u nas. Próba zmuszenia europejskich producentów/pracodawców do zrównania się cenami z tamtymi jest niemożliwa w naszych warunkach, bo musielibyśmy zaakceptować próg ubóstwa jako dwa dolary dziennie (tak jak to ma miejsce w przypadku 320 milionów Azjatów i naprawdę niewielu Europejczyków) oraz przyglądać się jak 60% przypadków śmierci dzieci poniżej 5 roku życia jest bezpośrednio powiązanych z niedożywieniam (tak właśnie jest w Azji wg raportu ONZ). Oczywiście otwarcie rynku na produkty z Azji bez ceł i innych hamulców spowoduje dokładnie to samo - sami się wyślemy w tym kierunku próbując być konkurencyjni lub próbując po prostu przetrwać.

    Więc gdy będziemy się porównywać ze Szwajcarią to ja oczywiście przyjmę ze zrozumieniem wszystkie powyższe argumenty. Ale w porównaniu z Azją to jest co najmniej nietaktem siedzieć na ciepłej kanapie, w domu z wodą w kranie i dostępem do Internetu pisząc jaka to ta nasza edukacja jest słaba, służba zdrowia powolna a system redystrybucji kulawy. Europa na tle Azji to jest światowe Eldorado, a jeśli uważasz to za niewiele wartą bylejakość to powiedz to w oczy niedożywionemu dziecku, pracującemu w fabryce odzieży w Bangladeszu. Możesz też zrezygnować z edukacji swoich dzieci i je do pracy w tamtejszej fabryce wysłać. Nie będzie z tym problemu, mam kolegę z Bangladeszu i wiem, że kolejki o przyznanie wizy w tamtą stronę praktycznie nie istnieją. Co innego gdybyś chciał wrócić.

     

     

     

     

     

    już kilka razy się przekonałem, że dyskusje z Tobą to ciągłe odwracanie kota ogonem i miałem nie odpowiadać, ale przez święta się zrelaksowałem i jednak mam ochotę :). Jakby patrzeć w ten sposób że gdzieś inni mają gorzej to nigdy nic by się nie zmieniło na lepsze. Bo lepiej nic nie zmieniać, bo będzie gorzej. I akceptować bylejakość i niesprawiedliwość. Tak, zawsze jest ryzyko, ale czasem trzeba je ponieść niż się godzić na wszystko. Znowu powtórzę, nie znasz mnie, a wmawiasz mi co jest dla mnie podłogą, co myślę, że jestem hipokrytą. Ja nie uważam, że wprowadzenie większej sprawiedliwości w gospodarce czy odrzucenia chociaż trochę wszeobecnej amerykańskiej propagandy spowoduje że nagle dzieci w Polsce zaczną głodować czy zaczniemy się nagle zabijać. Może dlatego że wierzę, że to ludzie tworzą warunki w których żyją, a nie politycy z ich cłami, kłótniami i wojnami.

    • Lubię to 1
  9. Godzinę temu, Ryb napisał(a):

     

    Mam wrażenie, że nie zrozumiałeś co znaczy wysoki standard w porównaniu do sytuacji w Azji. Popatrz zatem co pcha Azjatów do emigracji do Europy: brak głodu, dostęp do bieżącej wody, energii elektrycznej, edukacji, opieki zdrowotnej a nawet systemu socjalnego. Dodaj możliwość zatrudnienia oraz brak konieczności np. wysyłania dzieci do pracy żeby wyżywić rodzinę i masz właśnie ten wysoki standard, który ma każdy Europejczyk i stosunkowo niewielu Azjatów. Tobie się wydaje, że wysoki standard to lepszy samochód a tymczasem wysoki standard oznacza, że Twoje dziecko nie jest głodne, zostało zaszczepione przeciw różnym upierdliwym chorobom, ma opiekę medyczną i właśnie wybiera się do szkoły.

     

     

    Nie znasz mnie, nie wiesz co mi się wydaje, a co nie. Teraz mi się wydaje że musisz być jakimś politykiem, bo to jest dokładnie ich język.

    Straszenie że reszta świata ma gorzej i jak się nie podporządkujemy, nie zaakceptujemy pewnych "niedogodności" bo będziemy mieć tak samo. Zwyczajnie w to nie wierzę. I tak, rozumiem że dużo ludzi na świecie ma gorzej, wiem jakie są nierówności i tak dalej. Ale to nie znaczy że mam akcpetować mniej śmierdzące gówno tylko dlatego, że gdzie indziej jest bardziej śmierdzące gówno. Nie akceptuję żadnego.

    W dyktaturach czy innych bandyckich krajach bardzo wąska grupa uprzywilejowanych jest bardzo bogata, a większość społeczeństwa bardzo biedna. Niestety to często prowadzi to różnych rewolucji, niepokojów i tak dalej. Dlatego na tak zwanym "cywilizowanym zachodzie" wymyślono mniej drastyczne zasady. Tak żeby większość ludzi miała zapewnione podstawowe potrzeby to będą siedzieć cicho i cieszyć się z tego co piszesz. Inna sprawa że ta darmowa edukacja jest bardzo marnej jakości, raczej zabijająca w dzieciach kreatywność a promująca przeciętność i równanie wszystkich do jednego worka, że ta woda czy jedzenie jest pełne chemii i szkodliwe, a darmowa opieka medyczna bywa bardzo umowna. Ale jest. Wszystko takie trochę byle jakie, ale masz rację, jest. Pewnie większości ludzi to starcza, dzięki czemu nie ma rewolucji, a wąska grupa ludzi czerpiących benefity z tego systemu może być nadal bardzo bogata, może nie tak jak w dyktaturach, ale za to mają większy spokój.

    Mam świadomość, że mam dosyć skrajne poglądy. Mam do nich prawo. I mimo tego co piszesz uważam, że nadal jest mnóstwo niesprawiedliwości w różnych dziedzinach czy ogromnego marnotrastwa. W gospodarce na przykład przejawia się to tym, że właśnie nie są preferowane towary czy usługi o dobrej jakości, tylko według jakichś innych zasad, według tego kto to wyprodukował, który rolnik zebrał składniki, kto ma na tym zarobić. Dopłacanie do tych wszystkich którzy wychodzą na ulicę krzycząc o swoje, uważam za skandal. Niech pracują, niech wymyślają coś efektywnego, niech wytwarzają coś wartościowego to nie będą musieli protestować. Widzę też dużo niesprawiedliwosci w innych dziedzinach, ale to nie temat na ten wątek. Na tyle dużo że chciałbym, że ten system upadł. Zaryzykuję nawet chaos czy biedę. Widocznie bezpieczna bylejakość mi nie odpowiada.

    • Lubię to 1
  10. 1 godzinę temu, Ryb napisał(a):

     

    Dodatkowo każdy wyprodukowany w Chinach a sprzedany tu samochód odbiera pracę pracownikom europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Można oczywiście się tym nie przejmować ale po jakimś czasie okaże się, że zabicie jednej gałęzi gospodarki nie pozostaje bez wpływu na pozostałe.

    Wysoki standard życia w Europie wynika właśnie z tego, że niektóre towary oraz usługi są tu drogie. Myślenie, że uda się utrzymać ów standard przy jednoczesnej obniżce cen lub imporcie tańszych towarów i usług jest naiwnością.

     

     

     

    jasne, dodaj że ten wysoki standard życia dotyczy tylko tych, których na te drogie usługi i towary stać. To po pierwsze. A po drugie, wytłumacz mi, dlaczego żyjąc w tym kraju, który na każdym kroku próbuje wyciągać ode mnie ile się da w podatkach, oferując za to usługi bardzo marnej jakości, ja miałbym się przejmować stanem gospodarki czy przemysłu w tym kraju czy w tej unii, do której on należy. Znaczy że zarabiając, oddając państwu (liczą wszystkie podatki pośrednie i bezpośrednie) pewnie z 70% swoich dochodów, miałbym za to co mi zostaje jeszcze celowo wybierać produkt (np. samochód) droższy i gorszej jakości martwiąc się jeszcze stanem gospodatki i jakimś ogólnym "poziomem życia". Niech się martwią ci którzy z tych moich podatków żyją, bo za to im właśnie płacę i to jest ich robota. A ja chcę mieć wybór co kupuję i komu daję zarobić.

    • Lubię to 1
  11. 1 minutę temu, marcindzieg napisał(a):

    Zawsze można ukraść Chińczykowi i będzie taniej, A nie - nie ma co ;]

     

    ja nie lubię takich podziałów na nas i ich. To politycy dzielą ludzi swoimi interesami czy wojnami. Teraz jest ogromna negatywna kampania na Chińczyków bo urośli na tyle, że stali się zagrożeniem dla dominującej pozycji USA na świecie. Więc zaczęło się pompowanie bańki informacyjnej i szczucie.

    Mnie jest wszystko jedno kto na czym zarabia jeśli robi to uczciwie. Czyli wytwarza coś albo świadczy usługi odpowiedniej jakości, warte swojej ceny. Produkty europejskiej motoryzacji już od jakiegoś czasu są niewarte swoich cen. Czy chińskie są, tego nie wiem, ale chciałbym żeby rynek to zweryfikował.

     

    • Lubię to 2
  12. Teraz, wladmar napisał(a):

     

    Europejskie auta są coraz droższe, bo klienci płacą za poważne błędy managementu producentów (dieselgate, nieudane przejście na elektryki i tak dalej). 

     

    Też mam takie wrażenie. Pewnie wydaje im się że są za duzi żeby upaść i rządy będą ich ratować w nieskończoność, a oni nadal będą tworzyć coraz gorsze produkty za większe pieniądze. Tutaj dopiero dopłacamy do tego wszyscy. I ci co jeżdżą samochodami i nawet ci co nie jeżdżą. Trochę zimnego prysznica dobrze by im zrobiło, ale obawiam się że politycy do tego nie dopuszczą. Wymyślą jakieś kolejne cła, przepisy żeby faworyzować własne firmy i w efekcie będziemy jeszcze więcej płacić za jeszcze większe guano.

    • Lubię to 1
  13. 14 minut temu, PawelWaw napisał(a):

    nie no Dacia wiocha a MG powazne auto

     

    Ja staram się nie kierować uprzedzeniami i samochód to samochód. Ma spełniać moje wymagania w danym budżecie i już. Bawi mnie postrzeganie chińskich aut jako jakieś inne, gorsze w czasach gdy większość rzeczy, sprzętu agd, rtv, zabawek dla dzieci, narzędzi, wyposażenia domu które każdy na codzień używa jest wyprodukowane w Chinach.

    • Lubię to 5
  14. 2 godziny temu, Rado_ napisał(a):

    Tu chyba nie chodzi o przejmowanie się, a samo zjawisko. Male silniczki mają tylko robic wyniki na papierze, by emisja się zgadzała. W rzeczywistości palą jak smok w stosunku do pojemnosci i mocy. Nie wiem, nie jestem ekspertem, ale co za różnica czy taką samą ilość paliwa, na tym samym dystansie spali silnik 1,0 czy 1,6? 

     

    moim zdaniem to nie do końca jest prawda. Mały silniczek spali nawet więcej niż duży tylko w przypadku jak będziesz z niego próbował wydusić podobną dynamikę. Przy spokojnej jeździe, przy staniu w korkach zawsze litrowy silnik spali mniej niż 1.6 a 3 cylindry spalą mniej niż 4.

  15. 2 minuty temu, Maciej__ napisał(a):

     

    W miescie to ciezko porownywac, bo wszystko zalezy od warunkow i natezenia ruchu w jakich sie jezdzi.

    Jak krotkie odcinki, duzo swiatel i korki to 9l w sumie nie powinno dziwic...

     

    to jest jak zwykle dyskusja czysto akademicka. Dla mnie spalanie 9l/100km na krótkich odcinkach w Krakowie jest tak niskie, że raczej z gatunku bajek. W mieście typu Warszawa czy Kraków, zwłaszcza w godzinach szczytu, silniki samochodów raczej wyrabiają motogodziny a nie kilometry. Ilosć spalonego paliwa zależy bardziej od czasu stania niż od silnika czy modelu auta. I tak, tutaj hybrydy mają ogromną przewagę, bo większość czasu silnik spalinowy nie pracuje a w klasycznym aucie mieli na wolnych obrotach puste motogodziny. Ja raczej rzadko jeżdżę po mieście w godzinach szczytu ale czasami zdarza mi się. Np. jak wyjeżdżąjąc z pracy muszę się dostać w inną dzielnicę Krakowa, np. 5 czy max 8 km. to moja Astra potrafi pokazać spalanie z tego odcinka rzędu 15l/100km czy jak ostatnio most pod Wawelem był w remoncie, to chyba pobiłem rekord: 6km ze średnim spalaniem 18l/100km. I to nie jest kwestia że akurat to auto pali dużo czy mało. Każdy inny benzynowy jaki miałem, nawet suzuki swift, pokazywał podobne wyniki, bo to jest po prostu przepalanie paliwa na wolnych obrotach. Hybryda Nissana w takich warunkach już potrafi zejść do mniej niż 50% tych wyników.

    Dla mnie to są w ogóle bezsensowne dysusje. W mieście każdy silnik spalinowy pali dużo i to zależy od korków i średniej prędkości a nie od auta. No chyba że to Jeep z pięciolitrowym silnikiem

    • Lubię to 2
  16. 24 minuty temu, bielaPL napisał(a):

    ło matko, czyli niewiadoma

     

    No dokładnie. U Francuzów to tak ostatnio jest na zmianę - lepszy silnik - gorszy silnik. ;]

    Ciekawe co to za jednostka, czy więcej ma wspólnego z tym 1.3 który jest raczej udany, czy to coś całkiem nowego. W hybrydowym Australe jako silik spalinowy też jest 1.2 3 cylindry. Obstawiam że ten sam.

  17. 5 godzin temu, Maciej__ napisał(a):

     

    Wg mnie bardzo przyzwoicie wycenione, ale trzeba poczekac na liste wyposazenia w kazdej z opcji.

    Hybryda moze sie niezle sprzedawac, bo kosztuje podobnie jak przestarzala i sporo mniejsza Vitara.

    Minusem brak automatu w wersjach spalinowych, jedynie hybryda zostaje. Ale pewnie cena bylaby mocno zblizona.

     

    Benzyna 4x4 za 112 tys. Na początku zeszłego roku jak się interesowałem poprzednim modelem to taka wersja wychodziła około 105 tys. Też z manualem tylko że wtedy silnik był 1.3 150KM czterocylindrowy. Tutaj słabsza trzycylindrówka. Kwestia jeszcze różnic w wyposażeniu, ale można powiedzieć że ceny i tak są niezłe, w porównaniu z innymi markami auto bardzo nie zdrożało

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.