Skocz do zawartości

Alfa Romeo 147


_krzyzak_

Rekomendowane odpowiedzi

> Ale rdzewieje czy tylko lakier jest cienszy??

jest cieńszy i rdzewieje skromny.gif

> We fabryce dali wiecej farby i zabepieczenia aby cala ta konstrukcja trzymala sie jakos kupy.

i spełnia to swoją rolę zlosnik.gifok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

> IMO funkcjonownania elektorniki nie sposób poprawić/naprawić i trzeba z nim żyć

> natomiast pozostałe sprawy, przy odrobinie samozaparcia i kasy w portfelu można wyeliminować; znowu

> pojawiające się pytanie o budżet - jeśli jest odpowiedni to łatwiej będzie znaleźć

> doinwestowany egz.; nie sprawdzałem, ale zakładam że muszą tkie istnieć

tu chyba nawet nie chodzi bezpośrednio o doinwestowany egzemplarz, tylko o pecha. możesz znaleźć teoretycznie perełkę w która ktoś wkładał regularnie duże ilości pieniędzy, a przy braku szczęścia będziesz miał i tak awarii co niemiara.

> z drugiej strony ceny 147 sięgają już chyba dna i obecnie chyba jest tak jak swego czasu ze 145/146

> - ludzie wybierali je nierozsądnie jako swe pierwsze auto, bez poduszki finansowej; skutki

> obserwujemy od dłuższego czasu

Ostatnio z ciekawości / przekory obejrzałem kilka egzemplarzy 156. Tragedia, i to przez duże "T".

> a mój salonowy egz. 146 niegdy nie zostawił mnie w szczerym polu - natomiast 159 już tak (o 147 SS

> nie wspominam, bo tam telefon do laweciaży był ważniejszy niż do żony)

159 padła w trasie? Serio? Silnik czy coś innego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> tu chyba nawet nie chodzi bezpośrednio o doinwestowany egzemplarz, tylko o pecha. możesz znaleźć

> teoretycznie perełkę w która ktoś wkładał regularnie duże ilości pieniędzy, a przy braku

> szczęścia będziesz miał i tak awarii co niemiara

coś jak moja 147 SS smile.gif

nie ważne ile wydanej gotówki i gdzie robiona - 10 kkm i na lawete z powodu awarii układu sprzęgła

a przecież istnieją egzemplarze nawet starszych 156 z SS, które jeżdżą do tej pory

> Ostatnio z ciekawości / przekory obejrzałem kilka egzemplarzy 156. Tragedia, i to przez duże "T".

Proponujesz, żeby się nawet nie zbliżać? Od dłuższego czasu wypatruję (może jeszcze nie do ostatecznej decyzji) 156 v6. I chyba na tym poprzestanę.

> 159 padła w trasie? Serio? Silnik czy coś innego?

Układ chłodzenia padł. Przez zapewne śmieszną oszczędność producenta. W aluminiowej rurze zastosowali odpowietrznik z tworzywa szt. , który był mocowany na gorąco w plastikowym (nazwijmy to) łożysku. Nie wiem co było powodem, ale cały element w którymś momencie wywaliło w górę. Zresztą na wolnych obrotach, na światłach, po naprawdę niezby obciążającej jeździe. Woda na asfalt :-)

Żeby nie było że jestem jednostkowym przypadkiem - sprawdziłem kilka miesięcy później pojawiła się instrukcja serwisowa dla ASO/zelecenie by kontrolować ten zawór i wymieniać na _zwykłą_metalową_gwintowaną_śrubkę.

Drugi przykład z przed kilku dni. Ze znajomym z identyczną lecz trochę młodszą Q4 postanowiliśmy zdobyć jedną z trudniejszych włoskich przełęczy. Było naprawdę ekstremalnie przy 35 stopniach upału i sporym ruchu turystycznym. Ale przecież Q4 do tego było stworzone. Na samym szczycie okazało się, że dalsza jazda Q4 znajomego będzie stała pod znakiem zapytania, gdyż z ukł. przeniesienia napędu wydobywały się baaardzo niepokojące odgłosy. Mój napęd też był na granicy wytzrymałości.

Gdy samochody ostygły, wszystko wróciło do normy (taką mamy nadzieję)!

Za przeproszeniem - gdzie te samochody są obecnie testowane na etapie projektowania/wdrażania do produkcji?

Już się nauczyłem - dizel Q4 na "agrafkach" to straszna pomyłka, do miasta pomyłka, w trasie Q4 niepotrzebne bo ciężkie i niezwyczajnie dużo pali. No więc gdzie?

Podobno kiedyś F.Porsche wybierał się swoimi projektami na przełęcze i tam sprawdzał poprawność zastosowanych rozwiązań. A dziś? Żeby dwie różne ale z założenia takie same, młode, doinwestowane i o gwarantowanym pochodzeniu 159 miały problemy z podjazdem pod "górkę", na którą wjeżdżają "rowerzyści"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> coś jak moja 147 SS

> nie ważne ile wydanej gotówki i gdzie robiona - 10 kkm i na lawete z powodu awarii układu sprzęgła

> a przecież istnieją egzemplarze nawet starszych 156 z SS, które jeżdżą do tej pory

to chyba ta sławna magia Alfy Romeo. Nigdy nie wiesz na jaką trafisz zlosnik.gif

> Proponujesz, żeby się nawet nie zbliżać? Od dłuższego czasu wypatruję (może jeszcze nie do

> ostatecznej decyzji) 156 v6. I chyba na tym poprzestanę.

Oglądałem same Sportwagony, z 1,9 16v i 2,4 20v. Same teoretycznie zadbane i doinwestowane. Szkoda nawet się o nich rozpisywać, ale jak tak wyglądają doinwestowane i zadbane auta, to w takim razie te niedoinwestowane muszą od dawien dawna gnić na złomowisku.

Gdyby pokusić sie o kupno któregokolwiek z ogladanych przeze mnie egzemplarzy, poczatkowe inwestycje lekką ręka przekroczyłyby 15 tys PLN. A później to już tylko drożej cool.gif

> Układ chłodzenia padł. Przez zapewne śmieszną oszczędność producenta. W aluminiowej rurze

> zastosowali odpowietrznik z tworzywa szt. , który był mocowany na gorąco w plastikowym

> (nazwijmy to) łożysku. Nie wiem co było powodem, ale cały element w którymś momencie wywaliło

> w górę. Zresztą na wolnych obrotach, na światłach, po naprawdę niezby obciążającej jeździe.

> Woda na asfalt :-)

AR ma w ogóle szczęśliwą rękę do tego typu rozwiązań. Wystarczy wspomnieć nieszczęsny zewnetrzny mechanizm wybieraka skrzyni biegów w 147, w którym zastosowano zamiast tulei miedzianych tuleje z plastiku. Efekt był taki, że nawet po naprawie kosztującej w ASO jakieś 300 PLN (1,50 PLN tulejki, reszta to robocizna) problem wracał w ciągu kilku miesięcy.

> Drugi przykład z przed kilku dni. Ze znajomym z identyczną lecz trochę młodszą Q4 postanowiliśmy

> zdobyć jedną z trudniejszych włoskich przełęczy. Było naprawdę ekstremalnie przy 35 stopniach

> upału i sporym ruchu turystycznym. Ale przecież Q4 do tego było stworzone. Na samym szczycie

> okazało się, że dalsza jazda Q4 znajomego będzie stała pod znakiem zapytania, gdyż z ukł.

> przeniesienia napędu wydobywały się baaardzo niepokojące odgłosy. Mój napęd też był na granicy

> wytzrymałości.

> Gdy samochody ostygły, wszystko wróciło do normy (taką mamy nadzieję)!

> Za przeproszeniem - gdzie te samochody są obecnie testowane na etapie projektowania/wdrażania do

> produkcji?

> Już się nauczyłem - dizel Q4 na "agrafkach" to straszna pomyłka, do miasta pomyłka, w trasie Q4

> niepotrzebne bo ciężkie i niezwyczajnie dużo pali. No więc gdzie?

> Podobno kiedyś F.Porsche wybierał się swoimi projektami na przełęcze i tam sprawdzał poprawność

> zastosowanych rozwiązań. A dziś? Żeby dwie różne ale z założenia takie same, młode,

> doinwestowane i o gwarantowanym pochodzeniu 159 miały problemy z podjazdem pod "górkę", na

> którą wjeżdżają "rowerzyści"?

nie oszukujmy sie, współczesne AR nie są już autami, które można katować cały dzień np na torze, i potem spokojnie sobie wrócić do domu. A szkoda. Pamiętam te czasy, kiedy w rajdach IKAR-a startowało wiele 33, 75 i innych wiekowych pojazdów, a najnowszymi były wtedy 145 i 156. I prawie zawsze wszyscy po całym dniu męczenia tych aut wracali nimi do hotelu, a następnego poranka jechali do domu, w często kilkuset kilometrowe trasy. Bez awarii, bez problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> naturalnie prawda; IMO funkcjonownania elektorniki nie sposób poprawić/naprawić i trzeba z nim żyć

> natomiast pozostałe sprawy, przy odrobinie samozaparcia i kasy w portfelu można wyeliminować; znowu

> pojawiające się pytanie o budżet - jeśli jest odpowiedni to łatwiej będzie znaleźć

> doinwestowany egz.;

Lepiej słuchać tych co piszą, że auto jest z awaryjnych i nie oszukiwać się że się trafi doinwestowany egzemplarz.

Niewiele to zmieni. Jeśli auto jest już zaprojektowane jako awaryjne, to takie pozostanie.

Ja już wielokrotnie wymieniałem jako przykład moje dwa auta. Fiat Seicento i Fiat Punto.

Oba regularnie serwisowane.

Seicento jest starsze od Punto o 2 lata, ma prawie 2x większy przebieg i jest kupione jako powypadkowe.

Punto z mniejszym przebiegiem, jeszcze 2 miesiące temu bez najmniejszej stłuczki (miałem dwa miesiące temu wgniecione drzwi i błotnik przez pijaka).

Dodatkowo Seicento czasem jeżdżę poszaleć po torze.

W Seicento jeśli już coś wymienię to na przeglądzie okresowym raz do roku.

Jeśli padnie coś ponadterminowo to jest to tanie. Padł tak alternator (który jest normalką dla tego auta) i przerdzewiał zbiornik paliwa.

Tutaj też pokazuje, że jeśli coś jest normalką w danym aucie, to nie ma co się oszukiwać że u Ciebie będzie inaczej.

W Punto właściwie nie miną nigdy 2 miesiące między jakąś robótką. A co ciekawe jak tylko wyjeżdżam z warsztatu, to już mi mówią że coś tam jest do wymiany.

Z rzeczy które są zawsze w tym modelu Punto 2 które mam to wariator i chlanie oleju. Tak jest i basta.

Ostatnio wymieniałem wahacze z przodu (już drugi raz). Przy wymianie dowiedziałem się że do robienia jest też alternator po jest pęknięty.

Pojeździłem tydzień po wymianie altka i wahaczy, to odezwał się tłumik końcowy. To już był drugi tłumik końcowy, a auto ma 90tyś km. Środkowy był wymieniany też 2x i teraz wstawiłem z nierdzewki na zamówienie. To samo teraz z końcowym.

Z tłumikiem wymieniona plecionka, bo też się rozerwała. Plecionka już 3 za mojej kadencji, nie wiem czy nie wymieniał jej jeszcze poprzedni właściciel.

Przy wymianie plecionki dowiedziałem się że do wymiany jest jedna poduszka silnika, i to ona może być odpowiedzialna za zerwanie plecionki.

To jest ostatnia poduszka silnika której jeszcze w tym samochodzie nie wymieniałem.

To są rzeczy które pamiętam, bo wymieniałem w przeciągu ostatnich 3 miesięcy. Innych już nie pamiętam.

Mój wywód nie jest na temat 147. Jednak w Punto 2 HGT te rzeczy które opisałem się dzieją.

Skoro inni użytkownicy 147 wiedzą że coś pada notorycznie, to nawet jeśli inwestują w auto, to i tak Tobie padnie na bank, bo tak jest skonstruowany dany element, że wytrzymuje niedługo. Niezależnie czy jest zrobiony z kutej stali czy z gównolitu, to padnie, najwyżej zajmie to więcej czasu.

Coś jest za cienkie, albo pracuje pod nieodpowiednim kątem, albo nie jest osłonięte przed wodą, albo ma nieodpowiednie smarowanie, albo...

Nic na to nie poradzisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> tu chyba nawet nie chodzi bezpośrednio o doinwestowany egzemplarz, tylko o pecha. możesz znaleźć

> teoretycznie perełkę w która ktoś wkładał regularnie duże ilości pieniędzy, a przy braku

> szczęścia będziesz miał i tak awarii co niemiara.

I tu ja dodam swoje 3 grosze.

Około rok temu nabyłem drogą kupna śliczną 156 SW 2.4, bardzo zadbaną, sam ją przez prawie 4 lata serwisowałem swojemu klientowi. Wcześniej ten gość kupił ją od Swojego znajomego, z którym pracował w D. Gość jeździł głównie trasy po Europie, ponieważ taką miał pracę.

Auto totalnie doinwestowane, nawet łożyska w kołach wymienił profilaktycznie, tak więc problemów pozornie nie powinno być.

Po zakupie 3-krotnie zmieniałem zawieszenie, pod własne widzi mi sie takie zboczenie. Po prostu musiałem dobrać odpowiadająca mi konfigurację amortyzatorów i sprężyn, poprzednik miał Sport Pack z niższymi sprężynami Eibacha, a OE to porażka. Ale niestety, jeśli coś ma się wysrać, to tak będzie, kwestia tylko kiedy.

Leję najlepsze możliwe oleje, płyny, części itp. Zrobiłem sobie rozrząd i wszystko co mi przyszło do głowy. Potem tej wiosny zaczęło się.

- Poleciał dwumas + sprzęgło - mogło się stać, przebieg spory,

- Zawór EGR - trudno

- sterowanie turbiną - trudno,

- przepływomierz - no, starość

- poleciało TURBO - cholera jasna,

- zardzewiał wydech i śmierdziało w aucie - może starość,

- pozrywały się wszystkie poduszki i samochód się trząsł - starość,

- wewnętrzne przeguby - może starość, osłony wymieniane na bieżąco,

- na koniec rozleciała się sama z siebie skrzynia biegów - dlatego to opisuję, ponieważ uważam, że to z lekka przegięcie.

Kiedyś pisałem, ze Alfa to fajne auto, bo takie faktycznie jest, ale nigdy wcześniej mnie nie spotkało w żadnej tyle awarii w takim okresie co w tej. Mam od 7 lat 155 TS, którą właśnie zaczęliśmy odrestaurowywać, ponieważ w niej nigdy nic takiego się nie wydarzyło. zdjęcia będą u mnie na stronie/forum.

Nie wspomniałem jeszcze, że tego lata zabezpieczaliśmy podwozie, a po skrobaniu płatów rdzy pokazały się dziury. Normalnie załamka.

W ten oto sposób w ciągu bodajże 3 miesięcy praktycznie podwoiłem wartość Alfy Romeo 156.

Pozdrawiam. skromny.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> I tu ja dodam swoje 3 grosze.

> Około rok temu nabyłem drogą kupna śliczną 156 SW 2.4, bardzo zadbaną, sam ją przez prawie 4 lata

> serwisowałem swojemu klientowi. Wcześniej ten gość kupił ją od Swojego znajomego, z którym

> pracował w D. Gość jeździł głównie trasy po Europie, ponieważ taką miał pracę.

Czekaj no, czyli kupiłeś samochód, którego jesteś przynajmniej trzecim właścicielem, pewnie ze sporym przebiegiem, skoro robił takie trasy po Europie i dziwisz się, że się psuje? A czego byś się spodziewał? hmm.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czekaj no, czyli kupiłeś samochód, którego jesteś przynajmniej trzecim właścicielem, pewnie ze

> sporym przebiegiem, skoro robił takie trasy po Europie i dziwisz się, że się psuje? A czego

> byś się spodziewał?

Chłopie, 13 lat naprawiam Alfa Romeo.

Kupiłem samochód z przebiegiem 180 kkm, serwisowany, w zasadzie z pierwszych rąk, ponieważ od początku znany. Naprawdę dbany i mocno doinwestowany. Sam miałem z nim styczność przez poprzednie 4 lata, wcześniej tylko ASO.

To było pewne auto, i dlatego go kupiłem. Nie powiesz mi chyba, że padające łożysko w skrzyni, które ją rospiepsza w cholere to normalna sprawa. Turbina używana zgodnie z zasadami skończyła się tak o. Wcześniej miałem jeszcze 145 JTD z przebiegiem około 280 kkm i było wszystko ok. Była co najmniej 4 razy rozbita i nie generowała takich kosztów.

Nie pisze, że Alfa to złom, ponieważ mam ich jeszcze kilka, ale po prostu potrafi trafić się taki rodzynek, po którym potencjalny właściciel nigdy nie powiedział by o niej dobrego słowa.

Miałem wcześniej 147 1.6 120 PS, i nic się praktycznie nie psuła.

Mój wywód dotyczy 1 konkretnego przypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Chłopie, 13 lat naprawiam Alfa Romeo.

> Kupiłem samochód z przebiegiem 180 kkm, serwisowany, w zasadzie z pierwszych rąk, ponieważ od

> początku znany. Naprawdę dbany i mocno doinwestowany.

Po pierwsze, prawie 200 tys. km to przebieg w którym już imho w aucie może wiele rzeczy paść. Znam samochody, w których skrzynia padła znacznie wcześniej. Takie porównywanie różnych aut, miało by sens, gdyby przez te 200 tys. były używane przez jedną osobę. Dbanie dbaniem, ale styl jazdy ma też ogromne znaczenie dla kondycji silnika, skrzyni czy turbo.

Dla mnie to jest proste: kupując samochód z dość sporym przebiegiem trzeba liczyć się z tym, że wszystko w nim może paść i to nie będzie nic dziwnego. Naprawiasz jedno, zaraz pada coś innego. Ja wiem, że w Polsce auta z przebiegami 200, 300 czy więcej tys. km traktuje się jako nówki ledwo dotarte, ale jednak nie bez powodu ludzie w cywilizowanych krajach dawno się już tych aut pozbyli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o tym wlasnie mówię. U ciebie przebieg był, nie oszukując się, dość spory (ale przynajmniej autentyczny), ale jak tego typu przeboje dzieją się w aucie które ma kilkadziesiąt tysięcy kilometrów przejachanych przez jednego jedynego kierowcę, który dba o auto lepiej niż o własną matkę, to coś jest mocno nie halo.

A co do 155 - to była moja pierwsza i najmniej awaryjna AR. Potem to już równia pochyła - im nowszy model, tym więcej problemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> A co do 155 - to była moja pierwsza i najmniej awaryjna AR. Potem to już równia pochyła - im nowszy

> model, tym więcej problemów.

Niestety muszę się z tym zgodzić.

W 155 mam sporo ponad 300 kkm i skrzynia jakoś żyje, a była ostrzej traktowana niż ta w JTD.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Po pierwsze, prawie 200 tys. km to przebieg w którym już imho w aucie może wiele rzeczy paść. Znam

> samochody, w których skrzynia padła znacznie wcześniej. Takie porównywanie różnych aut, miało

> by sens, gdyby przez te 200 tys. były używane przez jedną osobę. Dbanie dbaniem, ale styl

> jazdy ma też ogromne znaczenie dla kondycji silnika, skrzyni czy turbo.

> Dla mnie to jest proste: kupując samochód z dość sporym przebiegiem trzeba liczyć się z tym, że

> wszystko w nim może paść i to nie będzie nic dziwnego. Naprawiasz jedno, zaraz pada coś

> innego. Ja wiem, że w Polsce auta z przebiegami 200, 300 czy więcej tys. km traktuje się jako

> nówki ledwo dotarte, ale jednak nie bez powodu ludzie w cywilizowanych krajach dawno się już

> tych aut pozbyli

Czytaj ze zrozumieniem, a nie upierasz się przy swoim.

Mamy tutaj kilka takich 2.4, niektóre mocniej traktowane, również po programach i z większym przebiegiem. Niestety tylko w mojej rozpi... się wszystko jak leci.

Po prostu trafił się rodzynek pod względem awaryjności, co nie zmienia faktu, że jazda tym autem cieszy. Mojej żonie bardzo się podoba.

Nie uogólniam tego przypadku do całości 156.

Po prostu napisałem, że potrafi trafić się taki okaz i tyle.

tak na marginesie aktualnie mamy na tapecie jeszcze ciekawszy przypadek - mianowicie MAZDA 6.

Po prostu rewelacja.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czytaj ze zrozumieniem, a nie upierasz się przy swoim.

> Mamy tutaj kilka takich 2.4, niektóre mocniej traktowane, również po programach i z większym

> przebiegiem. Niestety tylko w mojej rozpi... się wszystko jak leci.

> Po prostu trafił się rodzynek pod względem awaryjności, co nie zmienia faktu, że jazda tym autem

> cieszy. Mojej żonie bardzo się podoba.

> Nie uogólniam tego przypadku do całości 156.

> Po prostu napisałem, że potrafi trafić się taki okaz i tyle.

> tak na marginesie aktualnie mamy na tapecie jeszcze ciekawszy przypadek - mianowicie MAZDA 6.

> Po prostu rewelacja.

> Pozdrawiam.

spoko, ale i tak uważam, że porównywać awaryjność tych aut mógłbyś wtedy gdyby od początku jeździł nimi ten sam kierowca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

> Quote:

> tak na marginesie aktualnie mamy na tapecie jeszcze ciekawszy przypadek - mianowicie MAZDA 6.

> w dieslu czy benzyna? co sie sypie? jesli diesel to silnik i DPF czy cos ciekawszego?

Diesel

Zatarł się napinacz rozrządu i pękła jego podstawa, która to jest elementem pompy oleju.

Do tego trzeba było wyjąć silnik i rozebrać.

Okazało się, że zestaw sprzęgła z kołem to złom.

Koszty naprawy zbliżone do ceny samochodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.