Skocz do zawartości

Dywagacje o Śp. Januszu Kuligu ..


Ref

Rekomendowane odpowiedzi

Brawo hoot.

Janusz zjednoczyl tysiace ludzkich serc,nawet poza Polska.Warszawa,Krakow(nie zawsze sie kochamy) i inne miasta,jest ich tak wiele ze trudno wymienic.

Na pogrzeb przybyli ludzie nieprzypadkowi,nie bylo holoty.Wszyscy zachowywali sie tak jak gdyby rozumieli po co tam sa i dla kogo.To chyba najlepiej oddaje fenomen Tej osoby.

Mozna miec zastrzezenia do mediow a zwlaszcza tv.Mysle ze w takich przypadkach powinien obowiazywac zwyczaj-jedna kamera w kosciele i jedna na cmentarzu.Przeciez mozna sie pozniej podzielic materialem.To nie jest jakas afera polityczna zeby walczyc o wylacznosc.Przydaloby sie troche taktu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

racja Snajperku, pogrzeb był magiczny i moze dziwnie to zabrzmi ... wspaniały ! - godny mistrza jakim był Janusz ...

co do kazania to chyba po raz pierwszy wysłuchałem w takim skupieniu całego ... i nie tylko ja, bo słuchały tłumy ludzi !

Po mszy udalismy się w kierunku cmentarza by towarzyszyc Mistrzowi w jego ostatnim OSie ... może to głupie ale tak mi się skojarzyło ... rajdówka, tłumy kibiców po bokach drogi i Janusz ... było zimno ... wiało z kazdej mozliwej strony ... ale jak zobaczyłem trumnę niesioną przez Hołka, Wiślaka, Turskiego i Lubiaka to momentalnie zrobiło mi sie gorąco ... niesamowity gest z ich strony ...

cmentarz ... wspomniane przemówienie którego słuchalismy w takim skupieniu, że nawet kroki przechodzących osób rozpraszały ... poźniej "we are the champions" i kwiaty, wieńce, znicze ... ich ilość była naprawdę niesamowita ...

rajdy w polsce juz nie będą takie same ... frown.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...podało natomiast w "specjalnym" programie o Januszu ze przed trumną jechała jego rajdówka ... CZERWONY mitsubishi lancer ... crazy.gif nie wiem skąd się takie głupoty biorą ...

a program był na tyle "specjalny" że więcej mówili o zmarłym Pantanim niż o Januszu ... oslabiony.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> (***)

sam bym tego lepiej nie ubral w slowa a Twoje epitafium oddaje zupelnie i dokladnie to co czuje

P.S Naprawde cieszylem sie ze w tym sezonie bedzie po co jezdzic na RSMP pojedynek Kulig - Pelikan w 1600 zapowiadal sie naprawde emocjonujaco a i wygranie 2 lata temu przez Frycza rzeszowskiego dawalo nadzieje ze Kulig nawiaze walke z pucharem lancera chocby nawiazujac do tego jak chodzil meganka .... frown.giffrown.giffrown.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ...podało natomiast w "specjalnym" programie o Januszu ze przed

> trumną jechała jego rajdówka ... CZERWONY mitsubishi lancer ...

> nie wiem skąd się takie głupoty biorą ...

No i o to mi chodzi. ok.gif

Media (poza nielicznymi wyjątkami) traktują takie wydarzenie tak samo, jak kurwiki mojej "ulubionej" posłanki, czy kolejną aferę SLD. Coś-tam powiedzą, coś usłyszeli, coś im się wydawało.

Tu masz czerwonego Lancera, na Interii pisali o Evo VI... Rekord pewnie pobiła TVP dając fotkę Kuzaja w feralny piątek z komentarzem, że zginął Kulig. Wczoraj był program, również na TVP, którego poziomu nawet słowami nie da się już chyba określić.

Dla mnie to wszystko to jest po prostu totalne dno.

A ludzie z kamerą, którzy zadają pytania "co czułeś, gdy..." są dla mnie elementem właśnie takiego dna. I zasługują tylko i wyłącznie na kopa w pupa.gif. Ich tak naprawdę gówno obchodzi, co ja czułem. Ich obchodzi tylko to, żeby pierdyknąć sobie fotkę na tle słupa i walnąć potem reportaż pełen bzdur. Bo dla nich to wsio rawno, czy Lancer jest czerwony, zielony, czy różowy, czy to Evo VI, czy Evo VII. A przez chwilę było im nawet wszystko jedno, czy zginął Kulig, czy Kuzaj... sick.gif

Nie mówię, że wszyscy mają przeżywać śmierć Janusza tak, jak przeżywają ją jego przyjaciele czy fani. Nie. Jedni przeżywają to, inni np. śmierć Kuklińskiego, która na mnie osobiście nie wywarła absolutnie żadnego wrażenia. Ale zwykła solidność IMO wymaga tego, żeby choć odrobinę się POSTARAĆ, a nie iść po linii najmniejszego oporu.

I wyjeżdżać z absolutnie idiotycznymi pytaniami w sytuacji, gdy człowiek przedymał 400km żeby w chwili skupienia i ciszy pożegnać mistrza. oslabiony.gifsick.gifno.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ogólnie masz rację.

wink.gif

> Ale wiesz, robiąc taką "robotę", możnaby trochę wysilić mózgownicę.

> Pytanie "co czułeś" (pomijam już zwrot na "ty") jest tak

> totalnie banalne, że ręce z szelestem opadają.

> Mogli się spytać o tyle rzeczy: jakim go zapamiętaliśmy, od kiedy mu

> kibicujemy, czym nas ujmował najbardziej, etc. Byłoby miło,

> sympatycznie, wspomnienia miałyby sens.

> A pytanie "co czułeś"... A co mogłem czuć...

claps.gif

Z drugiej strony, coż - tak się robi, rozmówcę trzeba podpuścić, żeby powiedział coś emocjonalnego. Może stąd takie pytanie wynikało, ale nie wiem "co autor miał na myśli" hmm.gif

> Może reakcja i nie była odpowiednia, ale szczerze mówiąc, mam to

> gdzieś. Jak ktoś chce robić reportaże z takich wydarzeń, musi

> mieć mózg, a nie tylko kamerę i mikrofon.

Jak większość ludzi mózgu nie ma, to przecież i dziennikarze nie biorą się z nikąd zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ...podało natomiast w "specjalnym" programie o Januszu ze przed

> trumną jechała jego rajdówka ... CZERWONY mitsubishi lancer ...

> nie wiem skąd się takie głupoty biorą ...

Z braku czasu i niemożności znania się na wszystkim... co wcale ich nie tłumaczy no.gif

Mój naczelny mówi mi w ten sposób - gdy widzę jakiegoś BYKA w wydrukowanej gazecie, to tak jakby winny BYKA napluł mi w twarz. I trudno odmówić mu racji, bo tą polityką spowodował, że BYKI nam się zdarzają niezbyt często. pupa.gif za bardzo boli potem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknie to opisałeś.

Od siebie dodam, że byłem na Karowej w środę "służbowo" - chciałem zrobić zdjęcie. Miałem czas tylko przed 8.00 rano, po drodze do redakcji na zamknięcie numeru. Szczerze mówiąc bałem się, że nie będzie czemu robić zdjęcia, ale ku mojemu zaskoczeniu był właśnie ten napis ze zniczy. I do tego wciąż płonący.

Zrobiłem fotkę, ale - choć byłem tam sam, bo pora wariacka - coś z tej magii miejsca udzieliło się i mnie ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień jak co dzień. 13 lutego, piątek 2004 r. Zwykły szary dzień, zaczynający się weekend, nareszcie te kilka krótkich dni odpoczynku od szkoły, od tej pochmurnej codzienności.

Siedząc przy komputerze staram się oderwać od tego co mnie otacza, zapomnieć o smutkach. Przeglądam jak co dzień autokącik i w ułamku sekundy chwila, w której uderza mnie wiadomość. Uderza tak jak rzucony przez kogoś kamień. Ale zaraz, zaraz, przecież to jest niemożliwe. Trafiam na wątek pt. "Kulig nie żyje!" Nie, to jest jakaś pomyłka, przecież ktoś się pomylił! "Jak podała telewizja TVN Janusz Kulig zginął w wypadku samochodowym - wjechał pod pociąg". Czysta bzdura - jak mistrz kierownicy, który z samochodem mógł zrobić wszystko "wjechał" pod pociąg?! Przecież to jest wbrew wszystkiemu!

Na Gadu - Gadu odzywa się do mnie Kolega: "Słyszałeś, Kulig nie żyje?". Spoglądam na wiadomości wirtualnej polski. Jestem zszokowany. Nie wiem co powiedzieć, nadal jednak nie wierzę w to co się stało.

Już początek roku 2004 zapowiadał się źle. Wiele znanych osobistości zostało pożegnane. Jednak mimo tego to były dla mnie tylko wiadomości. Właściwie nic nie znaczyły. Oczywiście, krótka refleksja i dalej życie strzela kolejnego kopa, którym jest codzienność.

Czemu więc zostaje poruszony odejściem kolejnej znanej osobistości, której tak samo jak te pozostałe w ogóle nie znałem? Owszem, już od małego interesowałem się motoryzacją. Janusz Kulig był dla mnie kierowcą, który z pewnością mógłby być idolem, wzorem do naśladowania na drodze. Przecież nie mam jeszcze nawet prawa jazdy! Cóż z tego, że jeżdżę po jakiś wiejskich drogach, lubię poślizgać się samochodem po śniegu. Co to za jazda?!

Mija kilka dni, w których cały czas dręczy mnie myśl, że odszedł ktoś wielki. Ktoś kto tworzył historię rajdów, który swoją obecnością budował świątynię. Świątynię, do której schodziły się całe rodziny, rzesze kibiców, fanów. Dla nich Janusz świecił przykładem - zawsze uśmiechnięty, miły i przedewszystkim dobry. Wydawało by się, że dla Niego nie istniały troski życia codziennego. Jednak wiedział kiedy należy skupić się na tym co robi. Tak było na każdym rajdzie. Oglądając programy motoryzacyjne, zawsze gdy pokazywana była jego twarz przed kolejnym startem, widziałem skupienie, zamyślenie. Zapewne myślał o tym co go czeka na rajdzie, że ryzykuje swoje życie. Z każdego wypadku na rajdzie wychodził jednak cały. Lecz pewnego dnia zginął jadąc spokojnie, wydawało by się, że bezpiecznie.

Jakie były okoliczności tego wypadku? Możliwe, że nigdy się tego nie dowiemy. Wiem jednak jedno - zginął wielki człowiek.

Jest 21 lutego, osiem dni po tym nieszczęsnym wypadku. Przeglądam autokacik. Zaglądam z ciekawości na Centomanię. Po obejrzeniu kilka wątków trafiam na jeden szczególny, pt. "Frozen Frames" gdzie znajduję do ściągnięcia dwa pliki: prezentację ze zdjęciami i krótki filmik. Ściągnę, a co mi tam, a nóż to coś ciekawego.

Warto było czekać te kilkanaście minut.

Pierwszą włączam prezentację. Spokojna, nasuwająca refleksje muzyka towarzyszy zdjęciom. Coś jest nie tak, zaczynam widzieć przez mgłę. Łzy same cisną mi się do oczu. Czemu? Przecież ja nie znam tego gościa! Kolejne zdjęcia z kibicami i siedzę przed komputerem z łzami na policzkach. Nie oglądam do końca, przecież jestem twardziel. Ściągnął się w między czasie film. Krótki - ok. 6 min. Niestety nie wytrzymałem na nim, ryknąłem płaczem. Znowu pytam się sam siebie czemu? Nie znam gościa.

A może jednak znam? Czuję jakby odszedł ktoś, kto był dla mnie wielkim kumplem, idolem i w końcu wzorem do naśladowania. Daję linki do tych plików Koledze, po chwili komunikuje mi, że film poruszył go jak żaden inny. Czyli również na niego Janusz był kimś ważnym, a on nawet nie zdawał sobie o tym sprawy. Przecież nie zachowujemy się tak, jeśli ktoś dla nas jest nie ważny.

Zdołowany jak nigdy dotąd, przeglądam w ciszy dalej autokacik. Wyłączyłem nawet Ramstein'a, który przez cały dzień mi towarzyszył. Trafiam na wątek "Dywagacje o Śp. Januszu Kuligu". Już za kilka sekund wiem, że jest to najbardziej wartościowy wątek, który przeczytałem w całości. Wspomnienia moich "Kolegów", których nigdy nie widziałem, trafiają do mnie tak samo jak ściągnięte jeszcze przez kilkoma minutami dwa pliki. Refleksje i jeszcze raz refleksje.

Nie mogę zrozumieć jednego - co jest w tym, że mimo tego, że nie znałem Janusza, wszelkie sprawy związane z Nim trafiają w moją psychikę, ryją umysł tak głęboko, że mam wrażenie, że zaraz zemdleje.

Jedni się będą śmiali po tym co przeczytali, jeśli w ogóle chciało im się to czytać, inni chociaż przez chwilę zastanowią się, może nawet zadumają. Życie jest straszne - kopie po tyłku bez opamiętania. Musimy jednak dalej żyć i pamiętać o tym co dla nas jest ważne. Dlatego ja, 13 lutego 2004 roku zapamiętam jako dzień szczególny. Nie zapomnijmy o Januszu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wyobrazam sobie ze moznaby to lepiej ujac. Janusz byl kims takim, ze sam statut jego kibica powoduje, ze bardzo go brakuje... nie potrafie sobie wyobrazic co czuja osoby ktore byly z nim blizej zwiazane - rodzina, przyjaciele...

dane mi bylo kilkakrotnie rozmawiac z Januszemi od razu dawalo sie zauwazyc ze nie wytwarzal wokol siebie jakiejs takiej otoczki gwiazdy, niedostepnosci... czlowiek niezywkle pogodny i nade wszystko skromny...

Mysle ze sluszne sa slowa ktore ostatnio gdzies uslyszalem, ze Janusz osierocil ten sport w Polsce i rajdy bez niego nigdy nie beda wygladac jak do tej pory...

Janusz, juz nikt nie przejedzie lotnej na dwoch kolach crazy.gifcrazy.gifcrazy.gifcrazy.gifcrazy.giffrown.giffrown.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

nie zaglądałem tutaj bo bałem się mojej reakcji.... oglądałem Frozen Frames i filmik "sybko jezdziłeś, zbyt szybko odeszłeś..", i cisnęły mi się łzy w oczy... co tu dużo mówić... od 13go lutego jeszcze się nie otrząsnąłem, myślałem, że po tym czasie będzie lepiej, ale nadal jak czytam Wasze posty, ogłądam w/w "pamiątki" swego rodzaju to się rozklejam.

ja także Janusza nie znałem. mam kilka jego zdjęć i autograf na modelu focusa wrc w barwach malrboro z rajdu portugalii.

choćbym nie wiem jaki miał dobry humor, kiedy je oglądam czuję Jego brak... nie wiem jak i dlaczego... tak poprostu....

wogole tak jak w chwili obecnej, kiedy to piszę, nie potrafię się skupić. pewnie strasznie chaotycznie wszystko napisałem, ale mam nadzieje ze zrozumiecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> pewnie strasznie chaotycznie wszystko napisałem, ale mam

> nadzieje ze zrozumiecie.

Rozumiemy. Z grubsza. wink.gif

A tak na serio - wielu z nas nadal ma problemy z zebraniem myśli... Szczególnie po kolejnym seansie filmowo-zdjęciowym...

Ech... frown.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja ilekroc slysze o Januszu albo widze jakies zdjecia lub filmy poswiecone jego pamieci nie moge uwierzyc ze to sie stalo, i lzy same jakos przychodza i taki dziwny nastroj.nawet teraz gdyu to pisze przechodza mnie dziwne dreszcze.to byl wielki czlowiek.ale niestety nie wrocimy mu zycia.

Jak napisala Pani Kulig Non Omnis Moriar - On bezie zawsze zyl w naszych sercach. jemu czesc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem właściwie co powiedzieć, niby text jakiś taki spokojny, ale rzeczywiście ... bardzo refleksyjny, wywierający niesamowite wrażenie (przynajmniej na mnie), tak jak pisał ktoś w komentarzach - ciarki przeleciały.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.