Skocz do zawartości

Kondi

użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 040
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Kondi

  1. W dniu 23.04.2024 o 14:11, Mr_Hyde napisał(a):

    Pytanie do posiadaczy tego ejeasa, czym go łączycie z telefonem?? Appka z instrukcji nie istnieje po że skanowaniu kodu QR.  Trochę ten mikrofon mnie denerwuje ale chyba tak ma być. Dzisiaj z. Tym jeździłem i nic nie uwiera 😉, kask mam ls2 

     

    Co do samego kursu to mega mi się jazdy rozciągają. Ten tydzień jeżdżę a potem dopiero po 13.05. Także jak dobrze pójdzie jazdy zakończę dopiero w połowie maja czyli egzamin pewnie na początku czerwca. Pocieszające jest ze po tyg przerwie nawet jest ok i już ten szybki mi zaczął wychodzić, wolny też już powoli coraz łatwiej idzie 😉

    IMG_20240423_125928.jpg

    IMG_20240423_125923.jpg

    Być może sie wykażę niekompetencją ...ale ja łącze telefon -interkom przez BT.

    • Lubię to 3
  2. Ja podczas kursu normalnie korzystałem ze swojego motocykla. Nawet na jazdy dojeżdżałem eliminatorem. Tylko po jeździe chwilę trwało zanim "nogi znalazły podnóżki". 😄

    Co do gleby...też miałem -pierwszy plac i wolny slalom. Plac manewrowy -glownie jest tresura. Za n-tym razem się uda. U mnie problemem był szybki slalom -strach przed uslizgiem i wywrotka. Gdy wg.mnie opanowałem slalom szybki to instruktor postawił radar i za cholerę nie osiągałem prędkości. Bardzo to było przygnębiające dla mnie. Ale problemem była technika , lichy instruktor. Zacząłem oglądać filmy instruktażowe i stosując się do wskazówek ćwiczyłem,cwiczylem, ćwiczyłem... 

    Interkom...mam eyals V6 -czy jakoś tak. Plusy. Działa, łączy się z telefonem, głośność komunikatów  wystarczająca do 100-110km/h. Jakość dźwięku taka sobie. Mankamenty-urwany początek komunikatu np. powinno być Skręć za 100 metrów ja słyszę: kręć za 100 metrów. Manlutkie i dużo guzików na interkomie-w rękawicy nie ma szans na obsługę.Moze jakby był pilot na kierownicy. Zobacz czy kask masz dostosowany do montażu słuchawek. Mój nie był i musiałem rzeźbić.

    • Lubię to 1
  3. W dniu 4.04.2024 o 09:30, Mr_Hyde napisał(a):

    Chłop mówił, że jak zimno albo deszcz pada to jazdy odwołują. I dobrze. Kilka razy musiałem wracać w deszcz i żadna przyjemność z takiej jazdy:oki:

    To jest indywidualne podejście instruktora. Jak za Tobą jedzie w samochodzie to mu "ryba". Nie moknie.

    Z egzaminami jest tak, że (przynajmniej u mnie) musi solidnie lać/wiać, żeby przełożyli. 

    Ja w przypadku opadów jazdy przekładałem, ku niezadowoleniu instruktora.

  4. 16 godzin temu, KYRTAP napisał(a):

    Czym usunąć takie plamki chyba pleśni z drewna a dokładnie z drewnianego domku narzędziowego? Po usunięciu chciałbym to również dobrze zabezpieczyć. IMG_20231225_141712.jpg.92dd3843e1dc2cb3658eaddbd0625926.jpg

    To jest sinizna drewna. Przechlapana sprawa, wnika głeboko  w drewno - próbowałem szlifować - nic nie dało. Ostatecznie odpusciłem.

    Są w marketach środki do wybielania drewna, nanosisz na deske i szorujesz. Potem spłukac. No i ponoc pomaga.

  5. 3 minuty temu, rwIcIk napisał(a):

    Czyli powinien być spory spadek.

    Trzeba by zrobić rewizję kamerą, skoro jest aż taki problem.

     

    Widzisz, po głupiemu zrobione.

    Na działce jest lekki spadek. I wbrew logice szambo jest "pod górkę" - stąd te półtora metra poniżej poziomu gruntu. Przed wsadzeniem kamery trzeba udrożnić lub wypompować "zawartość" rury.

     

    • Lubię to 1
  6. 1 minutę temu, rwIcIk napisał(a):

    U mnie zatykała się rura bo nie szła prosto do szamba, ale metr przed skręcała. Na tym zakręcie robił się zator. Łatwo było odetkać listwą wsuwana od strony szamba. Z tym że przez ostatnie lata nie było już takiego problemu. A nic z tym nie robiłem.

    Co do zapadliska przy szambie, to robiło się, bo ziemia wokół nie była zagęszczona 

    Niestety nie ma szansy na ingerencję od strony szamba.  Rewizja (czy jak to się zwie) zrobione na środku szamba a samo szambo głęboko - z półtora m poniżej poziomu ziemi. :(

  7. Wiem, ze są tu szamboiarze :)  dlatego pytam.

    Wybiło szambo w domku letniskowym. Zbiornik zakopany był 3 - 4 lata temu. Odległość od domu jakieś 20 m. Rura kanalizacyjna –standardowa – pomarańczowa – chyba 150mm.

    Na minione święta pojawił się problem – zatkana rura kanalizacyjna – ścieki w brodziku. Szybka diagnoza – szambo puste – rura nierozdrożna. Sprężyną nie dało rady przepchnąć. Zamówiony został na cito (bo rodzina w drodze, a tu taka niespodzianka) chłop z elektryczną „żmiją” do przetykania rur. Namęczył się ale poszło – przebił się jakoś do samego szamba. Stwierdził, ze spadek słaby. Na końcu sprężyny po wyciągnięciu z rury jakby jakiś cement, szpachla była…  

    W miniona sobotę sytuacja analogiczna – rura zatkana – ścieki w brodziku. Do szamba nawet nie kapie mimo, że odpływ pełny -nic zero, nul.

    Oglądałem okolice szamba i kurde  jest nad nim zapadlisko ziemi. Parę centymetrów dołka względem pozostałego terenu.

    Czy możliwe jest,  albo ktoś spotkał się z sytuacją, ze szambo osiadło w ziemi zagniatając w miejscu przejścia przez scianę szamba rurę kanalizacyjna?

    Kurde jeśli tak się stało to czeka mnie … rozbieranie ścieżki, miejsca parkingowego, podjazdu, kopanie… no nie jestem na to gotowy ani mentalnie ani finansowo.

    Błąd w sztuce kładzenia rury odpływowej, jakieś zagniecenie i blokada się robi?

    Ktoś cos podpowie, doda otuchy?

  8. Ja też wczoraj kawałek sie przejechałem. Po zimie, a przed oddaniem do serwisu (oleje, filtry, płyny samemu ogarniam) robię parę KM, żeby "wyszło to co ma wyjść". No i po powrocie lewa laga zapocona :(

    PS. Fakt, dziura na dziurze i dziurą pogania.

  9. 11 godzin temu, ancka napisał(a):

    Ja przeszłam trzech "instruktorów" a że nie jestem już dzieciakiem tak jak wtedy gdy zdawałam B to gdy widziałam, że gość mnie olewa, daje rozklekotany sprzęt i mówi to weź sobie pokręć kółeczka to, kończyłam współpracę. Do tego stopnia, że zwracali mi kasę i szłam do innej szkoły. Niestety mieszkam w małym mieście to opcje się skończyły i trafiłam na dziewczynę, która ledwo zdała egzamin na instruktora. Jak zwykle musiałam się sama doktoryzować z techniki jazdy i metoda prób i błędów z pomocą filmów że Szkoły Turbo poszło za 1 razem. Więc się nie martw, to nie jest takie straszne jak opisują. Trzeba się skupić na jazdach i to poprostu poczuć. Jak masz wybór szkół to poczytaj opinię o instruktorach i życzę abys trafił na kogoś sensownego. 

    teraz, juz po zdobytych doświadczeniach to zacząłbym od spaceru po placu manewrowym i przyglądaniu się pracy instruktorów, jak sie angażują w pracę i jak traktuja kursantów. Przypomniałem sobie, że mój podczas gdy "walczyłem z placem" mówił ... kręć kółeczka ja skoczę po paliwo na "CPN" - i tyle go widziałem. Zastanawiam się co byłoby gdybym solidna glebę zaliczył i sie połamał...

     

    PS. DLA Wszystkich, którzy chcą pouczyć się w necie polecam kanał, dość wartosciowy a i z jajem prowadzony: "Jak przetrwać pierwszy sezon na moto" - MCSTX. Jak masz ze swojej strony coś ciekawego - prosze podrzuć. -

    • Lubię to 1
  10. W dniu 23.02.2024 o 11:01, ancka napisał(a):

    Przeszłam podobna drogę jakiś czas temu.  Bez kursu stacjonarnego. Testy na pamięć i tyle, bo posiadanie kat B czasem przeszkadza, bo pytania są durne.  Zdałam i to za pierwszym razem tylko dzięki człowiekowi z you tube - Szkoła kierowców turbo, naprawdę cenne rady i super potrafi je przekazać, będę polecać zawsze. Bo na kursie to tylko zapłaciłam za wypożyczenie motocykla, bo lalunia, która mnie miała uczyć wolała się opalać. Właściwie to wyszło z korzyścią dla mnie bo mi chociaż nie przeszkadzała. Do tego nie byłam na moto na mieście ani razu przed egzaminem. Kupiłam sobie u kogoś innego w dniu egzaminu dwie godziny w mieście w którym zdawałam, pokazał mi newralgiczne miejsca do oblania i jakoś poszło. Jak widzisz trochę motywacji i dasz radę. 

     

     

    Mam podobne spostrzeżenie o szkole Turbo i materiałach zamieszczanych w necie. Naprawdę rewelacja.

    • Lubię to 1
  11. W dniu 21.02.2024 o 09:38, volf6 napisał(a):

    Nie ma to jak kiedyś-jak robiłem A razem z B- WSK na kursie to się w sumie nie jeździło a maluchem moze ze 3 godziny ale wiadomo problemy z benzyną a ''nauczyciel'' z LOK-u musiał sobie dorobić więc tylko listę mu się podpisywało:phi:

    Egzamin praktyczny to była tylko formalność-kilka kółek po placu WSK i kaszlakiem a potem parę minut po mieście (a właściwie wiosce) tym drugim i po problemie🤪

    Wydaje mi sie, że paradoksalnie dawniej trudniej było zdać egzamin na placu rozklekotaną, gasnącą WSK niż sprawnym Gladiusem teraz. Dosatkowo nie było kierunkowskazów, dochodziło wystawianie rąk celem sygnalizacji zamiaru dokonania manewru.

    Nie znam się, dlatego zabieram głos - jak przystało na AK-owicza.

    • Lubię to 1
  12. 10 godzin temu, Mr_Hyde napisał(a):

    No ja po prostu po kolei rozwiązuje sobie testy, i te problematyczne dla mnie  sobie odznaczam. Nie wiem, jak będę już zdawał każdy egzamin to wtedy idę się zapisać do Worda. 😊. Miesiąc sobie daje, bo też nie chce na szybko i potem latać po 2 razy zdawać. 

    No i jeszcze jedna istotna dla mnie rzecz to badania które muszę ogarnąć 🙈

    Nielicznym  pozytywem mojej szkoły, były własnie badania w siedzibie szkoły (to było w zasadzie głównym elementem, który zaważył na  wyborze). Badanie polegało głównie na pytaniach i moich oświadczeniach. Z fizycznych badań miałem: "pan stanie i z zamknietymi oczami do nosa sięgnie" i rozróżnianie barw (te kropeczki - cyfry na kartonikach). Całośc 5 min. trwała. 

  13. 9 godzin temu, Mr_Hyde napisał(a):

     

     

    Pytanie czy ta baza 1300 oficjalnych pytań jest stała czy coś może mnie zaskoczyć i będzie jakieś ekstra pytanie spoza bazy🤔

    Mogę powiedzieć, że u mnie nie było zaskoczenia pytaniem, którego nie miałbym w testach. Mi pomagało rozwiązywanie testów na głos np. bo z prawej, bo zielona strzałka , bo tramwaj. 

  14. Masz kategorie B, jeździsz na 125 zatem jesteś podwójnie wygranym 😊 wzgledem tych, którzy pierwszy raz zasiadają za kierownicą. Naprawdę dużo to daje.

    W zeszłym roku, jakoś wiosna zdawałem kat. A, mając na karku gruuubo ponad cztery dychy. Teorie wyliczysz się. Wiedz, że w domu ćwiczysz testy przy użyciu myszki, na egzaminie masz monitor dotykowy, byłem zaskoczony i na początku egzaminu ręka szukała na stole myszki. 

    Dużo zależy od instruktora. Bardzo dużo.  Ja miałem olewajaco -w dupie majacego. I jeśli przetaczanie motocykla mi szlo jako tako, tak pozostałe manewry wyglądały następująco: wolny slalom oraz omijanie przeszkody co drugi , trzeci raz z sukcesem, ósemka w zasadzie wychodziła mi zawsze, zas szybki slalom był nieosiągalny. Od instruktora słyszałem "rura k..wa dajesz, ogien!". I tyle. 

    Więc pomocy i "wytrycha" na pokonanie placu szukałem w necie. Znalazłem materiały z łódzkiej szkoły jazdy Turbo. Nie chcę reklamować konkretnego podmiotu, ale sposób lopatologicznego wytłumaczenia jak siedzieć, jak trzymać, gdzie patrzeć, jak nadgarstek... Zdałem nie dzięki instruktorowi, któremu płaciłem lecz dzięki poradom faceta z filmów na YouTube. 

    A poległbym, ponieważ nie zabrałem ze sobą na egzamin telefonu, który niejako jest wymagany przez kielecki WORD podczas egzaminu, ale o tym już pisalem  kilka wątków niżej.

    • Lubię to 2
  15. 56 minut temu, analyzer64 napisał(a):

    Wypożyczałem jakoś w listopadzie odkurzacz piorący, wziąłem dwie miarki i obleciałem tym łóżko, które pobrudziłem mając jelitówkę ;]

    Łóżko wyszło bardzo ładnie, jak nowe. 60zł za dobę dałem.

     

    Na późną wiosnę planuję pranie tapicerki auta, nic trudnego ogólnie. Ale musi być ciepło.

    W sklepach Komfort kiedyś można bylo wypożyczyć odkurzacz piorący za 1 zł pod warunkiem zakupu u nich środka piorącego ca 50zl. Jedyny mankament to konieczność zwrotu następnego dnia, musi być naprawdę ciepło, żeby tapicerka wyschła...ale co ja plotę...to przeciez AK i każdy ma kilka samochodów 😁

     

  16. 5 minut temu, janusz napisał(a):

    Chyba jedynym zabezpieczeniem jest zabranie bagażu ze sobą albo zostawienie w bezpiecznym miejscu. 

    Tego chciałbym możliwie uniknąć, bo zwiedzanie będąc objuczonym jak osioł...

    Szukam jakiejś siatki stalowej zabezpieczającej ale wybór mikry a cena dość zaporowa...

  17. Czołem i najlepszego w Nowym Roku.

    Podzielcie się doświadczeniem, patentem albo przemyśleniem na temat zabezpieczenia torby, rollbagu, który będzie ze mną podróżował na kanapie motocyklowej. Co robicie gdy zostawiacie motocykl bo ... idziecie coś zwiedzić, zobaczyć itp. Zwykłe pasy czy gumy są dobre do przytwierdzenia i stabilizacji bagażu podczas jazdy. A moje obawy pojawiają się gdy przyjdzie zostawić na godzinę czy dłużej moto na parkingu. Zdjęcie torby to 30 sekund. Co by w niej sie nie znajdowało jakby "zajumali" byłoby szkoda i mogłoby to skomplikować wyjazd.    

  18. Mam mikro doświadczenie, bo zaledwie jednosezonowe (w zasadzie połsezonowe - bo od lipca)   i zrobione ok 7 tys. km .. i też solo. Bo nie znam nikogo z motocyklem,  a w sumie okazało sie ,że tak mi lepiej. Z natury samotnikiem jestem i nie dobrze czuje się sam ze sobą. Układając sobie w głowie jak taka większa wyprawa mogłaby wyglądać, co mógłbym robić, zwiedzać itd. też nie rozważam udziału z kimś; czasem na forach widuje pytania/ogłoszenia typu jadę tu i tu ktoś chętny na wspólny wyjazd? Nie to nie dla mnie. Jedynie co budzi obawy to właśnie awaria i mój brak wiedzy technicznej lub jakaś wywrotka - choć w teren nie zapuszczam się z racji braku chęci,  doświadczenia i umiejętności (może kiedyś dorosnę do tego).

  19. W dniu 15.08.2023 o 09:43, Pito napisał(a):

    Nosz 😤 zaraz ku...cy dostanę. Ciągle dzwonią ci goście z Tadżykistanu i schemat jest jeden (mam wrażenie że to ciągle ci sami):

    - jak maszinu?

    - a jak daleko od Warszawy (kur....🤮, no do porzygu, na mapie sobie sprawdź idioto jeden z drugim gdzie jest Wieliczka)

    - a na paliwo opuscić

    - przysłać adres

    - porozmaiwiam z kolegu

    - aha, i wszyscy chcą to na eksport, cokolwiek to oznacza?

     

    Czy żaden Ukrainiec z okolic Krakowa nie może po prostu zadzwonić, przyjechać i zabrać to auto? O co tu chodzi z tym Tadżykistanem i Warszawą??? Jakiś tam najazd jest? Niechże ktoś miejscowy wyjrzy przez okno i da znać 😃

     

     

    Kolega ostatnio Camry pełnoletnią sprzedawał, oczywiście z LPG. Też sami Ukraińcy, Białorusini, Gruzini i Tadzyki wydzwaniali. Nawet jedni przyjechali. Czemu pytają się czy daleko od Warszawy?Bo tam pracują lub studiują. Muszą dotrzeć busem, pociągiem lub okazja. A podróżują w  grupach2-3 osobowych. Więc logistycznie może być ciezkawo. Na eksport? W Polsce jeszcze rok/dwa lata studiów i wracam do siebie. 

    Kuriozalnie zakupy wyglądały (Tadzyki). Trzech przyjechało z czego jeden oglądał auto, i transmisje przez jakiś komunikator robił mechanikowi-tez Tadzyk.Natomiastndwaj.pozostali rozłożyli na chodniku dywaniki i rozpoczęli modły. 

    Nie kupili. Kupił następnego dnia Ukrainiec. 

    • Haha 2
    • Skonfundowany 1
    • zszokowany 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.