mayster_tcz Napisano 9 Maja 2009 Udostępnij Napisano 9 Maja 2009 Witam po sąsiedzku. Moja miała problem w swoim Tipo z cieknącym układem chłodzenia, więc zająłem się tym. Po naprawie słyszę ciche sssssss - ulatnia sie gaz z reduktora. Poruszałem wszystkimi złączkami - nic. Dopiero jak dotknąłem palcem śruby co skręca reduktor ( są takie na jego obwodzie, coś jakby pokrywę trzymają ) i syczenie ucichło, niby jest ok, ale dopytałem się i reduktor prawdopodobnie jest już tam kilka lat i trzeba by było wymienić te wszystkie membrany itp. Reduktor to Lo Gas nr 80483. Znalazłem do niego komplety naprawcze - Tutaj Reduktor wygląda na 99 % tak ( nie mam jak sprawdzić teraz ): Czy taka operacja jest bardzo trudna ? Na mechanice znam się trochę bardziej niż przeciętny kowalski, rozłożyć i złożyć myślę, że dałbym radę, ale czy nie będą na mnie czyhać jakieś niespodzianki w stylu wyskakujących sprężyn po otwarciu itp ?Na regulację instalacji oczywiście pojechałbym już do gazownika Pozdrawiam i dzięki z góry Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
irekw Napisano 10 Maja 2009 Udostępnij Napisano 10 Maja 2009 Poczytaj w podwieszonym "manuale". .Jest tam pokazana regeneracja innego reduktora.W sumie jest to proste jak budowa śrubokręta/bez grzechotki/. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maras77 Napisano 10 Maja 2009 Udostępnij Napisano 10 Maja 2009 Najgorsze jest wyjmowanie i wkładanie reguktora - to samo jest przy kupnie nowego. Czyszczenie z osadów też nie jest przyjemne. Reszta - pikuś. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
master22221 Napisano 10 Maja 2009 Udostępnij Napisano 10 Maja 2009 A ja radzę kupić NOWY reduktor, Lovato można kupić za 180 zł + przesyłka, wyprowadzenia pasują, przynajmniej markowy. Masz 100% pewności, że będzie działał jak należy. Poczytaj wątki kolegów, którzy męczyli się z instalacją po regeneracji reduktorów. Warto oszczędzić 110 zł i męczyć się być może kilka dni z ustawianiem i regulacją? Z lektury tego forum wynika, że regeneracja to jest loteria, udaje się w ok. 30% przypadków, a i tak nie wiadomo, jak długo te 30% podziała, przecież nikt się nie przyzna, że po roku miał problemy z gazem! Chyba, że auto jest na sprzedaż, to co innego. Ja na sobie nie oszczędzam. Pozdr. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kaizeniuniek Napisano 11 Maja 2009 Udostępnij Napisano 11 Maja 2009 > którzy męczyli się z instalacją po regeneracji reduktorów. Warto > oszczędzić 110 zł i męczyć się być może kilka dni z ustawianiem > i regulacją? Z lektury tego forum wynika, że regeneracja to jest > loteria, udaje się w ok. 30% przypadków, a i tak nie wiadomo, Dziwne. Ja z lektury odniosłem przeciwne wrażenie - że jak ktoś czegoś nie spiiiiii i regeneruje oryginalnymi częściami, to 100% sukcesów i reduktor jak nowy - a 150 PLN zostaje w kieszeni. A z regulacją musisz się męczyć niezależnie od tego, czy regenerujesz, czy zakładasz nowy. Mi regeneracja poszła bez większego problemu. No i jeszcze nabyłem praktycznej wiedzy jak to działa Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
master22221 Napisano 11 Maja 2009 Udostępnij Napisano 11 Maja 2009 A ja zakładam, że większość, którym się udało, pochwalili się na forum, ale nieliczni, którym się nie udało, przyznali się do tego lub prosili o radę. Taka jest ludzka natura: chwalić się lubimy, ale do porażek niełatwo się przyznać. Ja kupiłem od razu nowy reduktor, bo wiem, że jego sprawność to podstawa prawidłowej mieszanki (niektórzy myślą, że elektronika - mylą się), ale dla sportu rozebrałem stary i to co zobaczyłem w środku spowodowało, że cieszę się, że nie wyrzuciłem pieniędzy na nowe membrany. Zwróć uwagę, że zakup membram to część kosztów - dolicz do tego odczynniki do czyszczenia wnętrza parownika: ropa, rozpuszczalniki, jakieś pędzelki to już z 68+15 (membrany z przesyłką) robi się 100 zł.Jjeszcze ewentualnie dokupić jakiś uszczelniacz na wszelki wypadek to jeszcze drożej wyjdzie. I jeszcze kilka godzin babrania się w brudzie za oszczędność tylko 100 zł??? Ja spasowałem. gdyby nowy parownik kosztował np. 500 zł to rozumiem, ale ja za 100zł nie będę się brudził i kuchni (nie mam garażu). Pozdr. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kaizeniuniek Napisano 11 Maja 2009 Udostępnij Napisano 11 Maja 2009 > A ja zakładam, że większość, którym się udało, pochwalili się na > forum, ale nieliczni, którym się nie udało, przyznali się do > tego lub prosili o radę. I co zrobili? Pojechali do warsztatu? No, jak skopali to mogli nie dojechać rzez ucieczkę płynu z chłodnicy > Taka jest ludzka natura: chwalić się > lubimy, ale do porażek niełatwo się przyznać. Zupełnie odwrotnie mam wrażenie czytając to forum. Policz wątki na pierwszej stronie, gdzie ktoś się chwali, a ilu szuka pomocy. > Zwróć uwagę, że zakup membram to część kosztów - dolicz do tego > odczynniki do czyszczenia wnętrza parownika: ropa, Ropą to możesz brudzić, a nie czyścić. Ja użyłem benzyny lakowej - i tak jej używam do czyszczenia łańcucha rowerowego - miałem z pół półitrowej butelki i jeszcze zostało. Do tego pędzel który też mam do czyszczenia zębatek i łańcucha. Benzyna zwykła też mogłaby być - ze złotówkę, no może nawet dwie zużyłem do czyszczenia. Też nie mam garażu - robiłem pod blokiem. Za "warsztat" służyła mi rozcięty na pół kanisterek po płynie do spryskiwaczy. > rozpuszczalniki, jakieś pędzelki to już z 68+15 (membrany z > przesyłką) robi się 100 zł. Membrany kosztowały z przesyłką coś ok. 50 PLN. Pędzel + butelka rozpuszczalnika to z 5 PLN. Czyli już się zwraca na koszcie przesyłki w porównaniu z reduktorem > jeszcze kilka godzin babrania się w brudzie za oszczędność tylko > 100 zł??? Dla 150 PLN, satysfakcji i wiedzy. I jakbym się nie chciał brudzić, to bym zapłacił 500 PLN+ w warsztacie. Ale co kto lubi - ja najbardziej się wysyfiłem i tak płynem do chłodnic, bo prysnął - przy wymianie reduktora też trudno się nie wybrudzić. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
master22221 Napisano 11 Maja 2009 Udostępnij Napisano 11 Maja 2009 No to ostatni argument "przeciw": bezpieczeństwo! - w końcu to jest gaz, jeśli ktoś nie ma zdolności manualnych (a tu trzeba mieć), to może sobie tylko zaszkodzić i... nawet wylecieć w powietrze za... 100 zł. Ciekaw jestem, ilu wymieniaczy membran lub parowników sprawdziło odpowiednim sprayem szczelność parownika i przyłaczy do niego, bo ja tak!!! Pozdr. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kaizeniuniek Napisano 11 Maja 2009 Udostępnij Napisano 11 Maja 2009 > Ciekaw jestem, ilu wymieniaczy membran lub parowników sprawdziło > odpowiednim sprayem szczelność parownika i przyłaczy do niego, > bo ja tak!!! O, Ty faktycznie lubisz się chwalić A ja sprawdziłem elektronicznym wykrywaczem gazu. Na bezpieczeństwie nie oszczędzam (inna sprawa, że nic mnie to nie kosztowało). I to wcale nie jest argument przeciw regeneracji - bo wymieniając reduktor tak samo rozszczelniasz układ a fabryka też może coś skopać. Z tymi umiejętnościami manualnymi - tak samo trzeba je mieć wymieniając. W sumie najtrudniejsza opieracja to demontaż parownika (bo chyba nie odkręcenie imbusa na "stole"?). Operacja taka sama przy wymianie jak i przy regeneracji. Podsumowując - tak samo regenerując jak i wymieniając cały parownik można się ubrudzić. Regeneracja jest bardziej pracochłonna, niż wymiana całości - z godzinkę różnicy jak ktoś nie ma wprawy. Reduktor kosztuje ok 200PLN, zestaw naprawczy wraz z pędzelkiem i pół litra rozpuszczalnika to ok. 50 PLN. Grzebiąc w gazie - tak czy inaczej trzeba to robić z głową i sprawdzić szczelność. Tak czy inaczej trzeba instalację wyregulować. Trwałość i jakość regenerowanego oryginalnymi częściami reduktora - taka sama jak nowego. Różnice - 150 PLN i walory dydaktyczne na korzyść regeneracji, godzina czasu na korzyść wymiany reduktora EOT z mojej strony. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Smigiel Napisano 12 Maja 2009 Udostępnij Napisano 12 Maja 2009 > Ciekaw jestem, ilu wymieniaczy membran lub parowników sprawdziło > odpowiednim sprayem szczelność parownika i przyłaczy do niego, > bo ja tak!!! A ja sprawdzam wodą z mydłem lub ludwikiem i też jest git. Spray kosztuje 30-40 zł a woda z mydłem lub ludwikiem pewnie koło 5 groszy. Pozdro Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
amciek Napisano 12 Maja 2009 Udostępnij Napisano 12 Maja 2009 > A ja sprawdzam wodą z mydłem lub ludwikiem i też jest git. Spray > kosztuje 30-40 zł a woda z mydłem lub ludwikiem pewnie koło 5 > groszy. tak ale spray nie powoduje korozji. a woda tak. tez tak kiedys robilem jak Ty bo mi szkoda bylo. w koncu zmadrzalem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
master22221 Napisano 12 Maja 2009 Udostępnij Napisano 12 Maja 2009 Woda z mydłem posiada dość silne właściwości powodujące korozję, przekonałem się na własnej skórze, szczególnie mydło jest niewskazane. Pozdr. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kaizeniuniek Napisano 12 Maja 2009 Udostępnij Napisano 12 Maja 2009 > Woda z mydłem posiada dość silne właściwości powodujące korozję, > przekonałem się na własnej skórze, szczególnie mydło jest > niewskazane. Pozdr. Korozję czego? Masz fotki? Przecież większość instalki to odlew alu, przewody miedziane i do tego mosiądz. I bardziej dostaje odpryskami z solanki z ulicy niż Ludwikiem (woda ma dziwną właściwość parowania z gorącego parownika). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
master22221 Napisano 12 Maja 2009 Udostępnij Napisano 12 Maja 2009 > Korozję czego? Skorodowały (patyna to również korozja) miedziane rurki (zielony nalot) na styku ze śrubunkami łączącymi je z parownikiem i elektrozaworem oraz same śrubunki na części gwintowanej(biało-rdzawy nalot). Nalot pojawił się w miejscu posmarowania mydłem w płynie, więc to nie przypadek. Fotek nie mam, rurki i śrubunki wyczyściłem, teraz mam specjalny spray (białe mleczko, jakie używają instalatorzy LPG), którego nie trzeba ścierać - po jakimś czasie zasycha i rozpada się bez śladu. Pozdr. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.