Skocz do zawartości

wylądowałem w rowie...(rellazione verbale)


sulek

Rekomendowane odpowiedzi

Naście km za Mławą na Wawe. Puściutka droga, świeci słoneczko, ja wolno, bo mi sie nie śpieszy.

Na baardzo długiej prostej stoi? nie- b. wolno jedzie w tym kierunku co ja dostawczak. Jade na światłach, ponieważ pusto, więc dużo za nim kierunek i środkiem lewego pasa się zbliżam.

...

i gdy już mam do niego jakieś 10 metrów gość do linii i bach w lewo sobie skręca! Byłem za blisko, żeby ominąć go z prawej.

Hamując ile wlezie i widząc cały czas zjeżdżający do lewej dostawczy pomyślałem "jak ten kre**n" może mnie nie widzieć?"

Nie udało mi sie wpasować w przejazd nad rowem, w który skręcał. Jego lewy przedni róg zetknął się na początku moich prawych przednich drzwi. Potem króciutki lot i osiadłem 2m poniżej poziomu drogi w rowie : na środku, nie przekręciło mnie....

Wszystkie szyby całe, poduchy nie wypaliły...

Zawiecha do roboty, choć wyjechałem z rowu o własnych siłach. Prawy bok sfatygowany. Przód cały, lampy OK.

Wygląda na to, że ta oferma z dostawczaka w ogóle nie patrzyła w lusterka! I jeszcze się próbował rzucać! Dodatkowo będę musiał się pewnie tarabanic do jakiegoś sądu, na rozpatrzenie, bo sprawa się zrobiła sporna, a INDOLENTNY do kwadratu policman nie potrafił nawet zająć stanowiska, tylko biadolił, ile to będzie miał roboty, jak żaden z nas się nie przyznaje!!!!

ZAłAMKA!

ps. a sokole oko proponował zdejmowanie lusterek...i dobrze, jak małło kto z nich korzysta...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Cale szczescie, ze jestes caly Blachy sie wyprostuje.

> Mam pytanie - tam nie bylo skrzyzowania a tym samym ciaglej?

Nie było skrzyżowania ani nawet żadnego ograniczenia... poza 90 of course, ale mniej więcej tyle jechałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> dobrze żeś cały...

> a to ten popierdółka policjant nie mógł uznać winy dostawczaka?

wstępnie uznał, ale po zdecydowanym proteście tamtego, zapytał siedzącą na poboczu grzybiarkę, czy tamten włączył migacz.

Odpowiedź brzmiała "włączył' no i sie zrobiło spornie. Dla mnie to głupota, bo jeśli na prawdę włączył, to na pewno w ostatniej chwili: inaczej bym widział i się nie pchał.

Facet był z Rabki i nie odjechał o własnych siłach, bo mu się drążek od lewego koła przestawił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Niestety przekonałeś się o tym, o czym regularnie trąbię -

> niebezpieczna jest nie prędkość bezwzględna, a względna - wobec

> innych uczestników ruchu. Jak sam piszesz, jechałeś przepisowe

> 90 km/h, a on "bardzo wolno". Nie zdziwiło Cię to?

Bardzo mnie zdziwiło! Myślałem , że może zepsuty...

I tylko dlatego zjechałem na lewy pas aż poza jego środek, gdyby nie to, to pewnie dałbym radę ominąć go z prawej.

Gdyby ten wjazd do lasu był bardziej widoczny też bym próboiwał myśleć przed faktem. Gdyby....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Bardzo mnie zdziwiło! Myślałem , że może zepsuty...

> I tylko dlatego zjechałem na lewy pas aż poza jego środek, gdyby

> nie to, to pewnie dałbym radę ominąć go z prawej.

> Gdyby ten wjazd do lasu był bardziej widoczny też bym próboiwał

> myśleć przed faktem. Gdyby....

A nie wpadlo Ci na myśl po prostu zwolnić "na wszelki wypadek"? Równie dobrze facet mógł dostać zawału i się tak wlec.

A piszę to, bo trafiłem takze na Twój inny wątek o burakach na drodze, z którego wynika, że jeździsz zbyt szybko jak na okoliczności. Wielu ludzi przez to musi po prostu przejść, ale warto jednak zacząć dostosowywać prędkość do faktycznych warunków.

Z moich obesrwacji wyraźnie widać, że jeżeli na Zachodzie ktoś jedzie wyraźnie "dziwnie", wszyscy zwalniają, żeby zobaczyć dlaczego to robi i mieć czas na reakcję. U nas z zasady dają lewy migacz i rura.

Wiele lat temu miałem taką sytuację, że gość przede mną nagle zaczął dziwnie zwalniać. Ja za nim. I co się okazało? Że na jezdni leżał pijaczek i sobie słodko spał. Gdybym gościa wyprzedził, przejechałbym mu po głowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie było skrzyżowania ani nawet żadnego ograniczenia... poza 90 of

> course, ale mniej więcej tyle jechałem.

Lucyfer uprzedzil mnie z opowiedzia wiec nie bede sie rozpisywal.

Czeka Cie ciezka przeprawa w sadzie. Koles byc moze bedzie sie zarzekal, ze kierunek mial wlaczony. I wtedy Twoja wina, bo nie zachowales nalezytej ostroznosci w czasie manewru wyprzedzania (w tym wypadku m.in. art. 24 ust 3 PoRD

Quote:

Art. 24. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy:

1) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu,

2) kierujący, jadący za nim, nie rozpoczął wyprzedzania,

3) kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu.


Sam natomiast powinien zachowac szczegolna ostroznosc - art. 22 PoRD, a w szczegolnosci:

Quote:

Art. 22. 1. Kierujący pojazdem może zmienić kierunek jazdy lub zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności.

[...]

5. Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.


Jesli nie ma swiadkow cala sprawa jest ciezka i wcale sie nie dziwie, ze policjant nie chcial stwierdzac winy.

Zazwyczaj konczy sie na powolywaniu bieglego i czesto niesprawiedliwym orzeczeniu sadu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za cenne informacje!

Art. 24. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy:

u mnie przed wyprzedzaniem było OK i w trakcie również. Zresztą opaczne podchodzenie do tego przepisu doprowadziłoby do patologii: każdy, zawsze mógłby wlączyć kierunek i od razu odbijać i jszcze byłby w prawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> A piszę to, bo trafiłem takze na Twój inny wątek o burakach na

> drodze, z którego wynika, że jeździsz zbyt szybko jak na

> okoliczności.

Aż mi się wierzyć nie chce, że tak mnie mogłeś odebrać........

> warto jednak zacząć dostosowywać prędkość do faktycznych

> warunków.

nie tylko warto, ale należy. Warto pamiętać, że "60" na znaku oznacza MAKSYMALNą DOPUSZCZALNą" a nie NIEZBęDNą do poruszania się.

palacz.gif

PZDR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dzieki za cenne informacje!

> Art. 24. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem

> upewnić się w szczególności, czy:

> u mnie przed wyprzedzaniem było OK i w trakcie również. Zresztą

> opaczne podchodzenie do tego przepisu doprowadziłoby do

> patologii: każdy, zawsze mógłby wlączyć kierunek i od razu

> odbijać i jszcze byłby w prawie.

Tak jak pisalem, wszystko zalezy od zgrania w czasie pewnych faktow (rozpoczecia manewru, wlaczenia migacza itd.). Bez swiadkow pewne rzeczy ciezko udowodnic, a w tym wypadku one zawaza na wyniku sprawy.

Biegli niestety nie sa nieomylni, a Sad czesto opiera sie slepo na ich opinii. Jezeli wszystko wyglada tak, jak opisujes zycze powodzenia bo wiem ile zachodu kosztuje postawienie na swoim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziwna sprawa. jesli bylo jak piszesz to kierownik chyba niezbyt trzezwy byl, albo szukal zaczepki. chociaz po opisie uszkodzen to moze akurat byles w jego martwym polu jak spojrzal w lusterko?

sprawdziliscie na miejscu czy dzialal mu lewy tylny kierunkowskaz? moze mu sie spalila zarowka? chociaz wtedy chyba widzialbys boczny kierunek.

generalnie slabo to widze w sadzie frown.gif

pozdro i powodzenia ok.gif

fosfor

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Aż mi się wierzyć nie chce, że tak mnie mogłeś odebrać........

Hmmm. W ciągu dwóch dni dwie "mocno ciepłe" sytuacje. Pisałem kiedyś, że bardzo dobrym wskaźnikiem jak bezpiecznie jeździmy jest liczba "ciepłych" sytuacji przypadających na dzien, tydzień, mięsiac czy rok. Przez "ciepłe" rozumiem konieczność gwałtownej ucieczki czy hamowania przed kolizją. Bo to świadczy o tym, że czegoś nie przewidzieliśmy i jechaliśmy "zakładając że...", a się pomyliliśmy. I dla mnie jedna taka sytuacja na miesiąc to już powód do zastanowienia się, a Ty pisałeś o dwóch w ciągu tygodnia. Jazda z przewidywaniem wcale nie musi być kapelusznicza, za to jest mniej nerwowa.

> nie tylko warto, ale należy. Warto pamiętać, że "60" na znaku oznacza

> MAKSYMALNą DOPUSZCZALNą" a nie NIEZBęDNą do poruszania się.

> PZDR

Ważna uwaga, bo wiele osób uważa, że to jest prędkość przymusowa. I jeżeli na 60 km/h ktoś zwalnia do 30, bo mija małe dzieci bawiace się na rowerkach na ulicy, najczęściej zostanie strąbiony lub inni będą go próbowali na siłę wyprzedzać.

W ogóle widzę, że ludzie przestają myśleć. Dwa przypadki tylko z wczoraj:

a) droga jednopasmowa (bo połówka jest rozkopana) - za niewidocznym zakrętem drogę blokuje stojący sobie na środku samochód. Na szczęście tam jeżdże wolno (a wiele osób owe 60 km/h, o których piszesz) i spokojnie się zatrzymałem i mijam ten pojazd po szutrze. Dlaczego stoi? Bo paniusia ewidentnie ma ważny telefon - gada ze zwieszoną głową, nawet nie obserwuje drogi.

b) dalej ta sama droga - jadę lewą stroną gdzie jest jeszcze asfalt, czyli "nie po swoim". Znaki mówią, że pierwszeństwo ma ruch z przeciwka, jadący "po swoim". Slusznie. Ale one określają pierwszeństwo w zajmowaniu drogi. Wjeżdżajac na nią nie mam możliwości dojrzenia przeciwnego końca (zakręt). No i dojeżdżam sobie do jej końca - mam tak z 80 metrów. Gość jadący z przeciwka ewidentnie nie wie, że dalsza część przepisów mówi, że zanim na nią wjedzie, choć ma pierwszeństwo, to musi umożliwić jej opuszczenie przez pojazdy ją już zajmujące - czysta logika. A gdzie tam - daje w rurę i jedzie mi na czołówkę. Ponieważ w tym miejscu nie mogłem zjechać na szuter, bo był znacznie zagłębviony, spokojnie jadę przed siebie. Myślisz, że gość zwolnił? A gdzie tam - dopiero gdy się zorientowal, że za chwilę będzie czołówka zaczął w panice hamować. Na szczęście znam na wylot tę drogę i z premedytacją sobie do niego podjechałem, bo wtedy już mogłem zeskoczyć na prawą bez szkody dla samochodu.

Ale obydwa przypadki pokazują, że nie dosyć iż ludzie nie znają przepisów, to jeszcze zanika im umiejętność logicznego rozumowania w zakresie podstawowym i instynkt samozachowawczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiesz nie wiem po co wyjasniasz ludziom tak oczywiste rzeczy o mysleniu na drodze i przewidywaniu?Wiekszosc nie lubi krytyki lub zwrocenia uwagi-jednak jestesmy zasciankowi i trudno nam zyc z czyms takim jak edukacja.

BTW- Droga jest moja a moje jest mojsze od twojszego. " i do ... sasiadowi panie boze..." Dzien Swira tacy jestesmy - egoisci i debesciacy. Ale kiedy co do czego przyjdzie to lament. Pozdrawiam. [/b

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> I dla mnie jedna taka sytuacja na miesiąc to

> już powód do zastanowienia się, a Ty pisałeś o dwóch w ciągu

> tygodnia.

???

chyba mówimy o dwóch różnych osobach....

yikes.gif

Albo miałem to tak dawno (powyżej 3 lat temu) że nie pamiętam już sam. niewiem.gif

Wydaje mi sie że od co najmniej paru lat zacząłem jeździć jak kapelusz, a tu takie coś.

BTW:

A gdzie kolega to wyczytał??

PZDR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> No faktycznie sprawa moze byc sporna bo gosciu zajechal Ci droge

> a ty wyprzedzales na skrzyzowaniu...

Niekoniecznie musiało to być skrzyżowanie. Mógł skręcać w jakąś drogę gruntową, albo na parking.

Gdyby nie można było wyprzedzać przy wszystkich zjazdach z drogi na posesję to wogóle nie można by wyprzedzać...

Ł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> No faktycznie sprawa moze byc sporna bo gosciu zajechal Ci droge

> a ty wyprzedzales na skrzyzowaniu...

To nie było skrzyżowanie!!!

Gość skręcał do lasu w lewo, na polankę w drogę gruntową. W tym miejscu rów przydrozny jest zasypany piachem a pod spodem jest rura, coby woda mogła przepływać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrazy współczucia. Prywatny samochód czy firmowy?

No niestety takich baranów sporo jest (i ja też w weekend podobną przygodę miałem - na szczęście dużo mniejsze straty).

A do sądu niestety wybrać się będziesz musiał pewnie frown.gif

Ł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wyrazy współczucia. Prywatny samochód czy firmowy?

Firmowy: ale bardzo mi go szkoda, bo chuchałem na niego (nie mam prywatnego) a nie wiadomo, jak go naprawią...

Co dobre, to to, że jeszcze tego samego dnia dostałem zastępczy: zajeżdżony, rozklekotany (chociaż tylko 37kkm przebiegu)

> No niestety takich baranów sporo jest (i ja też w weekend podobną

> przygodę miałem - na szczęście dużo mniejsze straty).

> A do sądu niestety wybrać się będziesz musiał pewnie

> Ł.

Boję się, żeby sytuacja nie została zinterpretowana na opak i z ofiary nie zrobiono ze mnie sprawcy. Choć wszystkiego można sie spodziewać. Bo nie mam coś szcześcia w rodzinie:

1. 4 lata temu autobus wjeżdża na czerwonym i taranuje zjeżdżającego z krzyżówki syna. Pomimo świadków sprawa utyka . (jakie BYłY argumenty? : młody jest, to pewnie winny, kierowca MZK podstawił fałszywego świadka: swojego kolegę kierowcę) Dopiero TERAZ rzecz się wyjaśniła: jest wyrok sądu ale jeszcze nie koniec.

2. rozpędzony idiota gadający przez telefon rozjeżdża mi córkę 3 lata temu. Nie ma śladów ani świadków, gość się wypiera tego, co powiedział na miejscu (ile jechał, co robił, gdzie uderzył: róznica prawie 20 metr/ów). I co? najłatwiej winę zrzucić na dziecko pozostające w śpiączce. Sprawie karnej ukręcono łeb. Teraz walczymy choć o finanse na godne leczenie. Oczywiście końca nie widać.

Czasem zastanawiam się , czy nie łatwiej byłoby wejść w posiadanie jakiejs ciężkiej broni.

wrrr.gif

ale człowiek za delikatny za uczciwy chyba jest i ciągle wierzę w sprawiedliwość, choć jak widać: jej nie ma

PZDR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Firmowy: ale bardzo mi go szkoda, bo chuchałem na niego (nie mam

> prywatnego) a nie wiadomo, jak go naprawią...

No ale zawsze troszkę mniej to boli (przynajmniej finansowo). Dobrze że się nic Tobie nie stało.

> Co dobre, to to, że jeszcze tego samego dnia dostałem zastępczy:

> zajeżdżony, rozklekotany (chociaż tylko 37kkm przebiegu)

Nie mów mi nic o samochodach zastępczych i ich stanie. Zastanawia się czy to kwestia podejścia użytkujących czy też właścicieli do serwisu...

> Boję się, żeby sytuacja nie została zinterpretowana na opak i z

> ofiary nie zrobiono ze mnie sprawcy. Choć wszystkiego można sie

> spodziewać. Bo nie mam coś szcześcia w rodzinie:

No mam nadzieję, że dobrze będzie.

> 1. 4 lata temu autobus wjeżdża na czerwonym i taranuje zjeżdżającego

> z krzyżówki syna. Pomimo świadków sprawa utyka . (jakie BYłY

> argumenty? : młody jest, to pewnie winny, kierowca MZK podstawił

> fałszywego świadka: swojego kolegę kierowcę) Dopiero TERAZ

> rzecz się wyjaśniła: jest wyrok sądu ale jeszcze nie koniec.

Piękne, k..., pięknie... i tak sprawa o wykroczenie to już się chyba przedawniła?

> 2. rozpędzony idiota gadający przez telefon rozjeżdża mi córkę 3 lata

> temu. Nie ma śladów ani świadków, gość się wypiera tego, co

> powiedział na miejscu (ile jechał, co robił, gdzie uderzył:

> róznica prawie 20 metr/ów). I co? najłatwiej winę zrzucić na

> dziecko pozostające w śpiączce. Sprawie karnej ukręcono łeb.

> Teraz walczymy choć o finanse na godne leczenie.

Ech, szkoda słów.. A potem okazuje się że Policja to nie zabezpieczyła dowodów. Dlatego ja byłem zadziwiony tym że chciało im się pomiary robić itp przy małej sprawie.

> ale człowiek za delikatny za uczciwy chyba jest i ciągle wierzę w

> sprawiedliwość, choć jak widać: jej nie ma

No cóż, też jeszcze wierzę chociaz miewam podobne obiekcje do Twoich..

Pozdrawiam

Ł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To nie było skrzyżowanie!!!

> Gość skręcał do lasu w lewo, na polankę w drogę gruntową. W tym

> miejscu rów przydrozny jest zasypany piachem a pod spodem jest

> rura, coby woda mogła przepływać.

Witam

Miałem praktycznie identyczną sytuację jak Ty, tylko u mnie trochu gorzej sie skończyło i swoim autkiem jechałem. Wina była moja (tak orzekli niebiescy) więc nie chce Cię zasmucać ale tu tez moze być róznie.

Opisywałem swój przypadek na forum astry w czerwcu.

Poadrawiam i powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy pisza ze moze byc problem to ja Cie pociesze.

sytacja niemal identyczna Jedziemy w kolumnie ojciec prowadzil rozpoczyna manewr wyprzedznia, pusto ladnie, jest juz na lewym pasie, nagle samochod przed nami zjedza do srodaka i zaczyna skrecac, szybki ruch kierownica, uderzenie w tylne prawe drzw,i pobocze, hamulec, slupek kilometrowy sciety, miniecie betonowego mostku, yikes.gif i zwiedzanie rowu. Nikomu nic sie nie stalo, w Polonezie odziwo tylko prawa strona ucierpiala od uderzenia, mimo rowu o glebokosci 3-4m.

Straczy opisu sytacji, facet oczywiscie wyskoczyl i co pan robi... zamiast pomoc nam wydostac sie z samochodu. Ludzie ktorzy jechali w kolumnie pomogli... i zaczyna sie dyskusja ze on skreca to ma pierwszenstwo itd. oczywiscie policja, ktora tez tlumaczy czlowiekowi ze nie ma tu zadnego skrzyzowania ani innych jakich kolwiek ograniczen i ze on jest winien. Pan oczywiscie swoje, bo on chcial zjechac do baru na kawe i itd... Nie zgodzil sie na przyjecie mandatu, wiec sad. Jedna rozprwa, on nie zgadza sie z opinia bieglych, policjantow, sadu. Druga rozprawa tez mial obiekcje zmienial zeznania, jakis swiadkow przedstawial itd. ostatecznie sad w Legnicy zakonczyl sprawe uzajac bez spornie wine kierujacego zjezdzajacego do baru.

Trzymaj sie jeden wersji zeznan i nie daj sie sprowokowac.

Inna sprawa ze zapoczatkowal zly zbieg zdarzen i po rezygnacji juz z dalszej trasy i decyzji o powrocie do domu, oraz zastanawianiem sie co z kropka na masce po przelatujacym slupku sprawa sie sama rozwiazala, prawie przed samym domem. W wyniku skrecania pani z prawego pasa w lewo polonez zostal bez przodu a my sie kropka martwilismy mlot.gif Nawet policjant powiedzial ze dwa razy w jedny dniu to sie rzadko zdarza... przed panem jeszcze dwa skrzyzowania do domu rotfl.gif

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.