Skocz do zawartości

volcan

moderator
  • Liczba zawartości

    10 039
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez volcan

  1. > Zrobilem dzis przeglad techniczny na SKP.

    > Oprocz tego co zwykle dostalem wydruk na kartce formatu A4 o nazwie jak w tytule.

    > Za wiele w nim nie ma, marka pojazdu, numer rej., vin, daty rejestracji, waznosci badania, wzmianka

    > o LPG i przebieg.

    > Diagnosta uswiadamial mnie, ze musze to wozic ze soba (format malo wygodny nawet po zlozeniu,

    > wystarczy, ze DR odbiega wymiarami od wszystkich dokumentow, a teraz jeszcze w grubosc idzie,

    > w schowku jakos nie lubie takich rzeczy trzymac).

    > Jako, ze nie chce mi sie szukac rozporzadzen, a tu ktos na pewno wie, to prawda, że od nowego roku

    > nie styka tak jak zawsze pieczec o badaniu w DR, trzeba jeszcze ta durna kartke wozic?

    Nie trzeba jej wozić. To jest tylko potwierdzenie odczytu licznika przebiegu - potwierdzeniem całej reszty jest pieczątka w DR.

  2. > Był jakis czas temu watek o tym miejscu zamieszkania a zameldowania.Kolega z forum chciał cos w

    > tym stylu

    > zrobić i prawo swoje Urząd swoje.

    > .

    W moim przypadku prawo swoje, u WK swoje, czy czym "swoje" = "swoje" (czyt. nie ma problemu z zarejestrowaniem pojazdu zgodnie z adresem zameldowania na pobyt czasowy - ba... z Ustawy PoRD wprost wynika takie rejestrowanie pojazu - zgodnie z adresem ZAMIESZKANIA a nie zameldowania na pobyt stały).

    Koniec i kropka wink.gif Nie chce mi się po raz kolejny pisać o tym samy...

  3. > Sporo tych "jeśli"

    > Konkretnie, co chciałbyś wprowadzić do systemu ewidencji/rejestracji i jakim kosztem?

    1. Sprawdzenie samochodu w bazie aut utraconych... koszt taki sam, jak w przypadku policji (a nie sądzę, żeby informacja taka była płatna).

    2. Sprawdzenie samochodu w bazie samochodów wycofanych z eksploatacji - centralnej jeżeli istnieje lub danego kraju, jeżeli takowa nie istnieje... koszt - nie wiem - gdyby wyniósł choćby kilkadziesiąt złotych - niech i tak będzie - przynajmniej będzie się używany samochód spokojnie rejestrowało. Biorąc pod uwagę, że te bazy w krajach członkowskich istnieją - koszt udostępnienia takich danych byłby znikomy - szczególnie poparty "wymuszeniem" przepisami unijnymi. Nie trzeba tu badań naukowych nad krzywizną banana i powoływania piętnastu komisji i podkomisji wink.gif

    > U nas mamy stare komunistyczne przyzwyczajenia, że państwo za nas powinno coś zrobić, zadbać o nas.

    Też tak uważam. Dlatego nie ma po co rejestrować pojazdów - niech każdy jeździ czym chce, nie trzeba przeprowadzać badań technicznych, policję zlikwidować, szpitale zamknąć ok.gif

    > To spowodowało zanik instynktów samozachowawczych - na tym żerują cwaniacy i koszą naiwnych.

    Tzn. brakiem instynktu samozachowawczego jest według ciebie co? Zakup samochodu? Próba jego zarejestrowania? niewiem.gif

    > Państwo niewiele tu pomoże. A wręcz może zaszkodzić wprowadzając durne procedury utrudniające życie.

    Ale to tylko państwo jest w stanie pomóc. Musi być centralny styk kontaktu krajów członkowskich w takich sprawach. Nie da się tego puścić na żywioł i niech każdy każdego zasypuje milionami wniosków. Niech będzie tak, że przy rejestracji przeszłość pojazdów jest weryfikowana - w ten sposób też się będzie spokojniej spać (piszę o tych, którzy oszczędzają na AC wink.gif ), bez stresu czy rano auto będzie stało pod domem, czy też jest w drodze do zarejestrowania go w jakimś kraju, którego obywatele nie chcą mieć "utrudnianego życia" smile.gif

  4. > Bede mial kolejny dowod na prawdziwosc przebiegu.

    Z powodu, o którym piszesz w kolejnym zdaniu będzie to mimo wszystko dowód marny smile.gif Na tej samej zasadzie dasałto w dizlu, zydle w świniaku po dziadku z rajchu co to tylko do kościoła jeździł a wyjątkowo mało religijny był itd. posiadające książkę z pieczątkami z ziemniaka też będzie miało dowód na prawdziwość przebiegu smile.gif

    > A oszusci zawsze sie znajda.

    I tak winien jest sobie "Polaczek", który kupuje "na Niemca" i wierzy w przebieg, więc...

  5. Krótko podsumowując:

    Zakładając, że społeczność AK w jakiś sposób można przyjąć za grupę reprezentatywną - polskie społeczeństwo nie widzi niczego złego w opieszałości i braku odpowiedzialności urzędnika i innych instytucji utrzymywanych i opłacanych z podatków m.in. w celu zapewnienia ładu i porządku w państwie. Propozycje zmiany tego stanu są przedmiotem kpin i kwitowane wyszukiwaniem kolejnych "niemożliwych do rozwiązania" problemów - nieistniejących - choćby żałosne brednie o tym, jak to inne kraje musiałyby tworzyć nowe bazy dla "Polaczków" (za to ostatnie chyba baniczek powinien być jako że jest to określenie pejoratywne nastawione na znieważanie określonej grupy etnicznej). Dlaczego nieistniejące? W takiej choćby przysłowiowej Polsce istnieje baza danych, w której można bez problemu sprawdzić, czy samochód nie został wyrejestrowany i z jakiego powodu to nastąpiło - czyt. nie da się zarejestrować pojazdu wycofanego z eksploatacji i zezłomowanego. Krzyżowe korzystanie z tego typu baz krajów europejskich nie jest jakimś wielkim problemem, bo te dane ISTNIEJĄ - nie trzeba tworzyć żadnych nowych baz - ewentualnie wskazane byłoby stworzenie centralnej bazy danych, w której dane byłyby na bieżąco aktualizowane przez kraje członkowskie.

    Co do title washingu - USA to specyficzny przypadek, w UE gdyby nawet jakaś Ikslandia nie posiadała bazy o pojazdach, wystarczyłoby omijać auta, które kiedyś kontakt z Ikslandią miały.

    Urzędnik nie musi wykonywać analizy kryminalistycznej dokumentów w przypadku próby wprowadzenia samochodu do obrotu - mimo jego wcześniejszego wycofania z eksploatacji, bo wystarczy sprawdzić VIN takiego pojazdu - jeżeli będzie umieszczony w bazie aut, które autami już nie są (lecz złomem), z automatu odmawia się rejestracji.

    Ze swojej strony - ciekawe, co pisaliby ci mędrcy, którzy masturbują się z radości jak to jest wspaniale i jacy urzędnicy są cudowni, gdyby ich spotkała taka sytuacja, że przez olewanie elementarnych zasad zdrowego rozsądku przez urzędników różnego szczebla nagle zapukaliby do ich drzwi smutni panowie i zabrali metalowy obiekt kultu a ich samych postawili przed sądem - np. za paserstwo wink.gif

  6. > ale dalej nie rozumiesz- policje wszystkich krajów udostępniły swoje dane o utraconych pojazdach i

    > w ramach porozumień z Schangen i programów stworzono powiedzmy taką sobię bazę, że można

    > sprawdzić. Teraz pomyśl w ilu krajach i jakie przepisy obowiązują przy rejestracji pojazdu i

    > spróbuj to zgrać. Pomijamy, że taka baza jest dużo bardziej rozbudowana od wspomnianej wyżej.

    > Jaki argument podniesie Polska za powstaniem takowej bazy-, że u nas obywatele to oszuści i

    > kryminaliści ?

    A nie istnieje europejska baza samochodów wycofywanych z eksploatacji? Coś jak Carfax - jak jest auto zniszczone to jest wpisane, że nie nadaje się do odbudowy i finito - nie zarejestrujesz go już ok.gif

    Te auta z Raciborza nie były kradzione - one po prostu były złomem, który ktoś na podstawie lewych papierów wprowadził z powrotem do obiegu jako samochody. Nie sądzę, żeby miały przebijane numery itp. bo też nikt o czymś takim nie pisał, więc zidentyfikowanie tego czegoś jako złomu a nie samochodu byłoby stosunkowo mało skomplikowane (nie bardziej, niż skorzystanie z istniejącej bazy aut skradzionych).

  7. > cały czas nie dostrzegasz chyba w jakim kraju żyjesz. Niestety ludzie w PL kombinują i zawsze będą kombinowali jakiekolwiek przepisu nie uchronią ludzi od oszustów

    Na całym świecie są oszuści, więc i u nas ich nie brakuje - ale tak prozaiczna sprawa, jak rejestrowanie auta PO jego zweryfikowaniu a nie PRZED i potem cofanie decyzji po zapewne zupełnie przypadkowym odkryciu faktu, że coś jest nie tak nie utrudnia życia oszustom, lecz im je ułatwia - a tego państwo nie powinno robić wydając jednocześnie pieniądze uczciwych podatników smile.gif

  8. > rozumiem, że każde sprowadzone auto mają w ten sposób prześledzić?

    Nie jest to raczej wielki problem - bardziej chodzi o stworzenie sensownych procedur. Jeżeli pan policjant na drodze wie, że w jednym z krajów unijnych skradziono tablice o identycznym numerze (okazało się potem, że faktycznie - ale wydane w innym kraju - ale literki i cyferki się zgodziły) i jest w stanie samochód i kierowcę zatrzymać do wyjaśnienia (trwało to ponoć kilkanaście minut na komendzie - jeden telefon, za chwilę połączenie zwrotne i "dziękujemy, przepraszamy za kłopot, do widzenia"), to podobną sprawę, tyle że z numerami VIN aut kasowanych powinno dać się wykonać w podobny sposób - nawet o tyle łatwiej, że VIN jest faktycznie niepowtarzalny.

    > Może jeszcze sprawdzić czy koła nie są kradzione?

    Tego nie musi - tym bardziej, że nawet nie fatyguje się żeby sprawdzić, czy takie auto rzeczywiście istnieje, czy też rejestruje się dokumenty, pod które można potem "dobrać" auto stojące gdzieś na parkingu wink.gif

  9. > a Ty jak myślisz, że pani w WK w Łowiczu ma dostęp do baz niemieckich ?

    Bezpośredniego dostępu raczej nie ma, chociaż do baz kradzionych samochodów albo aut wycofanych z eksploatacji powinna mieć (w końcu żyjemy w socjalistycznej EU, banany mają określone wymiary, siodło traktora leśnego ma być inne, niż rolniczego, więc naiwnie sądzę, że stworzenie spójnego unijnego systemu dotyczącego samochodów powinno być możliwe do zrealizowania...). Niemniej jednak - owa Pani z Okienka ma +/- miesiąc na weryfikację danych, które przedstawiła osoba składająca wniosek o zarejestrowanie pojazdu i jeżeli faktyczna działalność kilku kolejnych urzędników w urzędzie ogranicza się do klepnięcia tego, co jest, to coś raczej nie halo.

    Biorąc pod uwagę to, jak "sprawnie" to wszystko działa - pozwolę sobie powątpiewać, czy sprawa wraków nielegalnie przywróconych do życia ujrzała światło dzienne dzięki pracy urzędnika - raczej gdzieś nastąpiła przypadkowa wpadka - czy to przy przeglądzie, czy też przy jakiejś kontroli drogowej i dalej nastąpił efekt domina.

    Prawda jest taka, że klient kupujący auto używane tak naprawdę nie jest w stanie zweryfikować jego stanu prawnego. Policja może ewentualnie sprawdzić, czy dany VIN nie występuje w oficjalnych bazach aut skradzionych - jeżeli VIN jest lewy - oczywiście go nie będzie. Dokumentów też nikt nie jest w stanie (czyżby?) zweryfikować a trudno oczekiwać od przeciętnego zjadacza chleba, żeby wiedział, czy Brief jest prawdziwy, czy nie (ja np. nigdy w życiu takiego dokumentu nie widziałem i gdyby ktoś mi pokazał legitymację związku wędkarzy z napisem Brief na okładce, to bym spisku nie wyczuł), urząd w momencie rejestracji też nie weryfikuje niczego - poza "maniem" / "niemaniem" kompletu dokumentów. Czyli podsumowując - zawsze winny jest jedynie oszukany kupujący - bo poza nim wszyscy "zrobili swoją robotę" smile.gif I to wszystko, co mam w tym wątku do powiedzenia smile.gif

  10. > Rozumiem ironię, ale tak zawoalowaną to trudno dostrzec...

    Luz 20.GIF Po prostu nieco szokujące jest to, że tak naprawdę organy, które starają się robić wrażenie ważnych, zapracowanych itp. tak naprawdę w żaden sposób nie weryfikują dokumentów, które przechowują w swoich archiwach sick.gif

  11. > Sprawdzają i tak, tylko że wyrywkowo, nie wszystkie samochody (wg kolegi Lysego i jego znajomego

    > nie sprawdzają wcale), WK to nie dochodzeniówka, jeśli brief się zgadza ze wzorem, jest

    > kompletna dokumentacja, nie ma przeciwwskazań do rejestracji. Samochód rejestruje się na

    > podstawie decyzji, za dostarczenie poprawnych dokumentów odpowiada właściciel nie urzędnik, w

    > przypadku wykrycia nieprawidłowości decyzja jest cofana, a gagatek zgłaszany na policję/do

    > prokuratury. Jakby WK miało sprawdzić każde auto z zagranicy czekałbyś 3 mies nie 3 tyg na

    > rejestrację. Sytuacja powoli się zmienia, bo z roku na rok co raz sprawniej idzie im

    > sprawdzanie, o czym już pisałem.

    W sumie na rejestrację nie czekałem nigdy dłużej, niż 3 dni wink.gif Ale bardzo ciekawe jest to, co piszecie. Sprawdzenie dokumentów ze wzorem przeprowadzane jest zanim wniosek o zarejestrowanie pojazdu wraz z załącznikami zostanie przekazany pracownikowi WK, więc powtórne sprawdzanie tego nie ma sensu, skoro jeden już dopuścił i też nie odpowiada za nic (poza tym, czy się zgadza ilość papierków). Sprawdzenie późniejsze może być wykonane równie dobrze po wydaniu twardego dowodu, bo co za różnica w sumie, skoro decyzję można potem cofnąć. Czyli krótko mówiąc - opłata za wydanie miękkiego dowodu nie ma żadnych logicznych podstaw, bo dokument ten jest do niczego nie potrzebny.

  12. > Tak. Możesz każdego oszukiwać tak długo aż nie wpadniesz. To chyba jasne.

    Nie do końca o to mi chodziło. Czy procedura sprawdzenia dokumentów przy rejestracji pojazdu nie polega na sprawdzeniu ich autentyczności, sprawdzeniu, czy auto nie figuruje w jakiejś bazie - czy to aut skasowanych, czy kradzionych itp. itd. i w końcu sprawdzeniu, czy takie auto ma prawo istnieć (tzn. czy np. VIN jest prawidłowy)?

    Czy też sprawdzenie pojazdu należy rozumieć w ten sposób: "potrzebuję brief jedna sztuka, ausmeldung jedna sztuka, tablice dwie sztuki, przegląd - badanie zerowe jedna sztuka itp. itd. - jest - to OK". Bo jeżeli tak, to przecież to wszystko jest sprawdzane zanim miękki dowód się otrzyma - bo bez tych dokumentów WK nie wyda tablic rejestracyjnych smile.gif

    Krótko - czy okres między otrzymaniem dowodu miękkiego i twardego służy temu, żeby ktoś po raz kolejny przeliczył, czy ilość papierków w teczce się zgadza, czy też ktoś zwraca uwagę na to, czy owe papierki są prawdziwe, czy też bramka numer 3 - nikt niczego nie sprawdza i chodzi po prostu o podwójną opłatę za wydanie dokumentu smile.gif

  13. > Winny oszustwa jest oszust. Urzędnik nie jest winny, że dał się oszukać. Urzędnicy to nie śledczy,

    > sprawdzają dokumentację pod względem formalnym i tyle. Jeśli papiery były dobrze podrobione to

    > nie mieli szans się zorientować. Przecież to nie są śledczy kryminalni.

    Pewnie, że niewinny ok.gif Przecież to, że auta poszły na złom, skasowane zostały briefy itp. itd. w Niemczech - kraju znanego z chaosu i bałaganu w papierach nie trafiło do żadnej bazy danych wink.gif

  14. > Celnego nie interesują papiery...oni kopie dostają. Prawdopodobnie chodzi o briefy i pewnie idąc na

    > złom taki samochód go nie posiada, a w PL wyrobiony został mu "nowy".

    > WK może cofnąć rejestrację, bo zrobiona była na podstawie fałszywych papierów, to nie jest wydział

    > śledczy by sprawdzać legalność briefów, sprawdzili pewnie wyrywkowo parę samochodów (mimo

    > tego, że niektórzy i ich znajomi nie potwierdzają tych rewelacji), jak zobaczyli że to stały

    > proceder to poszło do prokuratury.

    Czyli po cichu można swobodnie zarejestrować auto, które nie istnieje (np. wymyślony z głowy VIN nabity w kradzionym samochodzie), wystarczy dorobić papiery (nie są jakieś specjalnie skomplikowane do podrobienia) i można śmigać?

  15. > To nie urzędnicy są winni.

    A kto jest? Albo inaczej - kto jest winny przestępstwu polegającemu na nakłanianiu do niekorzystnego rozporządzania mieniem na skalę masową (tj. opłaty za miękki DR, gdzie ponoć auto i dokumenty są sprawdzane przed wydaniem twardego - i jak widać nie jest to wykonywane, więc opłata jest nieuzasadniona)?

  16. > Skoro przez miesiąc posiadania tzw. miękkiego dowodu urząd sprawdza pochodzenia auta to jakim to sposobem można teraz wyrejestrowywać sprawdzone w ten sposób auta?

    Urzędnik się pomylił. Trudno - bywa. Nie ponosi żadnej odpowiedzialności za swój błąd a klient komisu ma teraz za swoje ok.gif

  17. W przypadku prawidłowo działającego układu chłodzenia - niezapchanej chłodnicy i nagrzewnicy, sprawnego termostatu itp. wiele taka osłona nie zmieni in plus. Miałem w Matizie kiedyś (dostałem w prezencie chyba nawet wink.gif ) i o ile szybkość nagrzania się silnika do temperatury roboczej nie zmieniała się zupełnie, to dzięki zmniejszonej wymianie powietrza silnik ciut dłużej trzymał temperaturę po zgaszeniu. Na pewno w jeździe typowo miejskiej miało to znaczenie pozytywne, natomiast raz wybrałem się w trasę z tą osłoną i zastanowił mnie niemalże ciągły szum dobiegający spod maski. Okazało się, że niemal bez przerwy pracował wentylator - który nawet latem pracuje sporadycznie. Po prostu silnik zaczynał się "gotować we własnym sosie". Kolejnej zimy zapomniałem o tej osłonie, potem już z własnej woli przestałem ją montować.

  18. > Wiekszosc nowych okapow moze pracowac jako pochlaniacze.

    > Masz w zestawuw filtry weglowe ktore tqm cos jakis czas wymieniasz.

    > Cena kolo 50 zl.

    > Przy braku wymiany sprawnosc filtrowania mocno spada.

    > ALE. okap dzialajacy jakos pochlaniacz jest duzo glosniejszy.

    > No.i wiadomo.nigdy 100% nie oczysci.

    Niemniej jednak jest o wiele lepiej. Sam fakt, że nad okapem jest wyciąg (kratka wentylacyjna) i oczyszczone wstępnie powietrze wyrzucamy w jej pobliże dużo daje. Poza tym ja gotuję z co najmniej mikrowentylacją (jak nie uchylonym oknem), więc sam fakt przefiltrowania i przybliżenia "brudnego" powietrza do kratki (mamy wyciągi mechaniczne w pionach wentylacyjnych) daje dobre efekty.

    Edit: Wytłumaczę na czym to "lepiej" polega smile.gif Bez okapu w kuchni wyraźnie czuć podwyższoną temperaturę i wilgotność w czasie gotowania. Po włączeniu ten nieprzyjemny efekt (+ znacząca część zapachów towarzyszących gotowaniu) znika. Najlepiej widać to gdy np. gotuje się wodę w czajniku bez gwizdka - można zaobserwować co dzieje się z parą wodną z okapem i bez niego ok.gif

    BTW też miałem sąsiada wpiętego w mój pion i mimo, że mieszkał nade mną - i tak wąchałem jego smrody. Oczywiście do czasu. Kontrole kominiarskie wykonuje firma mojego dobrego znajomego, więc wystarczyło się przyjrzeć i stwierdzić fakt, że dziwnym trafem w jednym z mieszkań są dwie kratki wentylacyjne w kuchni i wokół jednej z nich jest podrapana farba wink.gif

  19. Jedno pytanie: jak sądzisz - ile zajęłoby ogrzanie samochodu przy pomocy suszarki do włosów? Dość długo, prawda? Teraz weź pod uwagę fakt, że ta dmuchawa z allegro (jak i wszelkie jej podobne) mają moc co najmniej 10x mniejszą, niż przeciętna suszarka smile.gif

  20. > tu dogrzewanie plynu nic nie da, po zagazowaniu pomimo 90st, z nawiewu leci tylko letnie powietrze wiec myslalem o takim czyms do nawiewu na przednia szybe

    No to coś jest nie tak. Jeżeli masz 90 stopni to płyn o takiej temperaturze powinien przepływać też przez nagrzewnicę. Jeżeli nie przepływa (bo nie masz ogrzewania), to coś jest nie tak - albo nagrzewnica nie jest wpięta w układ, albo układ jest zapowietrzony. Może być jeszcze tak, że przez słabszy przepływ przez układ nagrzewnicy częściowo zatkana nagrzewnica traci drożność (łatwo to stwierdzić - spróbuj pojechać gdzieś utrzymując wysokie obroty silnika - jeżeli zacznie grzać - nagrzewnica do czyszczenia lub wymiany).

  21. Jeżeli miałeś Starting Bull'a, to znaczy, że miałeś najtańszą, budżetową linię Bannera i zestawiasz ją w porównaniu z bardziej "wypasionymi" liniami innych producentów smile.gif

    Kup białego Bannera (jeżeli jest dostępny do Twojego auta), albo Westa Forse i zobaczysz różnicę ok.gif

    Podpowiem - masa akumulatora różni się o dobry kilogram w porównaniu z konkurencją ok.gif

  22. > Zimowy płyn Orlenu zamarzł mi na szybie przy -5... W ten sam dzień co nalałem, więc nie mógł być

    > zwietrzały. Do tego jak zawsze cuchnie niemiłosiernie...

    Cuchnie zdecydowanie słabiej od tego K2, ale jeżeli i u Ciebie zamarzł... U mnie zamarzł nawet nie że w dniu nalania, tylko 10 minut może po nalaniu do zbiorniczka sick.gif

  23. > stosuje , dosc czesto w manualach jest LSD z tylu i reduktor

    Z manualem faktycznie smile.gif Automat cały czas przed oczami miałem smile.gif

    > ciekawe , nie wiedzialem, ze Hyundaie mialy staly naped.

    Owszem. Nawet ostatnio dowiedziałem się, że napęd stały był stosowany w części egzemplarzy po lifcie (oficjalnie razem z face liftingiem miał się zmienić też napęd). Szkoda, że dopiero teraz się dowiedziałem, bo można było szukać ciut młodszego egzemplarza...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.