Skocz do zawartości

Gdzie lakierować - ASO vs niezależny warsztat


KOZODOJ

Rekomendowane odpowiedzi

Tak się zastanawiam po przepytaniu telefonicznym kilku polecanych jako dobrych lakierników i kilku innych znalezionych ot przez Google/Zumi gdzie oddać auto do malowania.

Uszkodzenia są niewielkie - obicia i otarcia parkingowe, wynikające ze stylu używania służbowych samochodów w Warszawie wink.gif - niemniej jest ich sporo i tak naprawdę do pomalowania może być i pół samochodu. Jeszcze się zastanawiam jak to naprawiać, bo później przy sprzedaży przyjdzie mędrek z miernikiem lakieru i będzie mi wmawiał, że auto zebrałem ze słupa...

W ASO w Nowym Sączu oszacowali koszty malowania na mniej więcej tyle, ile chce dobry krakowski niezależny lakiernik lub ciut więcej niż chce krakowski garażowiec-analfabeta (tak, tak, nie wszyscy lakiernicy wydają się ludźmi piśmiennymi, kilku z nich sprawiało wrażenie, że świetnie nadawaliby się do ról upośledzonych mnichów w kolejnej ekranizacji "Imienia Róży"). Jednocześnie jednak w ASO chcą malować całe elementy i naprawiać zgodnie z technologią producenta - a że jest to Ford to lakiernik powiedział, że np. ze skorodowanym rantem drzwi będę miał spokój na 2-3 lata. A więc akurat rdza wyjdzie, jak będę chciał wóz sprzedawać... Powstaje pytanie, czy niezależny lakiernik jest w stanie zrobić tak, żeby tej rdzy nie było. (Problem dotyczy za nisko kładzionego uszczelnienia na rantach drzwi, co powoduje, że blacha w zagięciach koroduje nawet w 2-3-letnich pojazdach, mój ma 5 latek i rant jednych drzwi został dodatkowo otarty o krawężnik, co zapoczątkowało korozję).

A może dać to do wieśniaka-garażowca, który zrobi auto za 1000 zł i olać sprawę?

Tak więc dyskutujmy: Odstawiać auto do ASO, czy nie?

bananaevil.gif Let the fight begin!!! bananaevil.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja wlasnie odebralem samochod z ASO - stluczka. Auto jest zrobione tak jakby nic nigdy tam sie nie dzialo. NAwet wszystkie plasticzki zalozyli elegancko. Przy okazji naprawili to co po chamsku spierd... pewien wychwalany pod niebiosa lakiernik z okolic Gliwic

Pół roku temu naprawialem w aso fiata sluzbowe doblo (wymiana calej sciany bocznej ) . NIE MA SLADU ze cos bylo robione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ja wlasnie odebralem samochod z ASO - stluczka. Auto jest zrobione tak jakby nic nigdy tam sie nie

> dzialo. NAwet wszystkie plasticzki zalozyli elegancko. Przy okazji naprawili to co po chamsku

> spierd... pewien wychwalany pod niebiosa lakiernik z okolic Gliwic

> Pół roku temu naprawialem w aso fiata sluzbowe doblo (wymiana calej sciany bocznej ) . NIE MA SLADU

> ze cos bylo robione.

trzeba pamiętać że tam też pracują ludzie. .. więc i porażki się zdarzają

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorzej jak te porażki to reguła.

Ja malowałem w zakładzie autoryzowanym przez Fiat-a i niestety za każdym razem fuszerka gorsza od malowania pana Miecia w garażu.

Ale dyplomy i certyfikaty na ścianach w biurze mało ściany sie nie przewrócą, a jakże.

Kolejne malowania były porawkami porzednich, a i tak rdza wychodzi tam gdzie wychodziła.

A technologia lakierowania jest w tym zakładzie taka, że lakier bezbarwny po jakimś czasie odpryskuje od bazy.

Już mi to nie podnosi tak ciśnienia, bo auto ponad 10-cio letnie, ale niesmak pozostaje.

Jakby co to nie polecam: ABCAR ul. Myszyniecka w Warszawie no.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw to się upewnij, że lakiernia w tym ASO się rzeczywiście znajduje. Niektóre ASO mają popodpisywane umowy z prywatnymi zakładami.

Parę lat temu była afera. Babka oddała Renówkę do ASO w celu wykonania naprawy blacharskiej. Po odbiorze stwierdziła, że samochód wygląda koszmarnie. Okazało się, że naprawę wykonywała firma - krzak znajdująca się w stodole, na dodatek na granicy Kampinoskiego parku Narodowego, czyli w miejscu, gdzie nikt nie miał prawa dać pozwolenia na taką działalność. Oczywiście firma działała bez takiego pozwolenia.

Jeśli to ASO ma własna lakiernię, to ja bym się chyba zdecydował na nich. A jak komuś zlecają, to raczej nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jakby co to nie polecam: ABCAR ul. Myszyniecka w Warszawie

Hmmm...

Robiłem tam żonowóz, nawet 3x :-)

Zasadniczo nie miałem zastrzeżeń, rzekłbym, że nawet przyzwoicie samochód był zrobiony, za wyjątkiem ostatniego razu, gdzie była masiakra - klapa tylna spasowana krzywo i chodziła jak teściowa (jak nie yebniesz to się nie zamknie), zaciek na zderzaku, jakieś problemy z pasowaniem itp.

Poprawili "bez szymrania", co NIE jest tak oczywiste w niektórych warsztatach.

Jedyna nieusunięta (nieusuwalna zresztą) pretensja, to zapylenie na końcowym tłumiku - widoczne tylko w nocy, jak się z daleka pod spód innym samochodem światłami poświeciło.

Wraz z wymianą tłumika końcowego problem przestał istnieć :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Tak więc dyskutujmy: Odstawiać auto do ASO, czy nie?

I tak i nie.

Widywałem już świetnie zrobione samochody w warsztatach "śfagier zenek za stodoło".

Widywałem samochody robione w ASO i spieprzone tak, że zęby bolały od zgrzytów.

Widywałem samochody zrobione "u zenia", gdzie samochód był malowany (uwaga!) WAŁKIEM (takim piankowym, z kastoramy) i bynajmniej nie mam na myśli tzw "baranka" na progach itp.

Widywałem bosko zrobione samochody w ASO, widziałem też w tym samym ASO samochód, w którym po wymianie lampy nie raczono podłączyć kabli.

"Zdiagnozowałem" problem 100 metrow za onym'ż ASO, zawróciłem, zawołałem kierownika, powiedziałem "a tera pacz pan", otworzyłem maskę, wyjąłęm lampę i mówię - "widzisz pan ? Lampa bezprzewodowa!". Zdziwił się chłopina :-)

Reguły nie ma.

Powiem więcej - ten sam warsztat potrafił zrobić jeden samochód bosko, inny spieprzyć koncertowo.

Żeby ciekawiej było - oba robione w jednym czasie, oba W TYM SAMYM KOLORZE.

I podobno ci sami ludzie je obrabiali...

Różnica jest taka, że w ASO masz dużo szersze pole manewru w przypadku reklamacji.

I to jest najistotniejsze w tej całej zabawie.

A tak BTW - ja w ogóle nie robiłbym "obitek" od drzwi itp.

IMO bez sensu, z tego względu, że za rok samochód będzie wyglądał tak samo to raz, a dwa, że potem tłumacz, że nie jesteś wielbłądem, jak Ci klient pokaże i będzie piździł, że "paaanie, przystanek mnie tu pan wciskasz".

W sumie obaj będziecie wiedzieć swoje, ale ja nie lubię takich "rzeczowych dyskusji" z kupującymi...

Co do kwestii podwykonawców...

DOBRA kabina lakiernicza, a raczej DOBRY kompletny warsztat lakierniczy, który będzie w stanie pomalować samochód w całości (w sensie nadwozie całe, a nie tylko "trysnąć błotniczek i zderzaczek), spełniający współczesne wymagania ekologiczne kosztuje WÓR ZŁOTA.

Podkreślam - DOBRY, mogący polakierować WSZYSTKO i SPEŁNIAJĄCY NORMY.

Obsmarkać zderzaczek można i za stodołą, ale DOBRZE to zrobić - już nie.

Taki warsztat musi mieć obrót niemalże 24/7, a minimum kręcić "byzmes" na dwie zmiany, żeby zarobić na swój ZUS.

Siłą rzeczy więc, nawet ASO średnio opłaca się inwestować we własną lakiernię.

Blacharnia, a i owszem, też kosztuje, ale jednak nieporównywalnie mniej, niż lakiernia.

Dlatego rozmaite warsztaty mają swoich podwykonawców i NIE MA W TYM NIC ZDROŻNEGO, o ile panują nad jakością.

Bo od tego jest ASO - ma ZAPEWNIĆ JAKOŚĆ.

A nie samemu wszystko rzeźbić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, wujek - Ty jesteś troszkę innym klientem.

Jeśli zawozisz swojego/swojej żony złoma do ASO, w którym serwisujesz flotę, to oni doskonale wiedzą, że to złom pana Sibuia z firmy X i trzeba to zrobić ładnie.

Jeśli przypadkiem coś spieprzą i wrócisz do nich z reklamacją, to zanim zdążysz otworzyć dziób, to Twoje auto już jest na stanowisku, a kierownik wciska Ci kluczyki od auta zastępczego.

Zwykły szarak z ulicy takiego traktowania nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lakierowałem kiedy punto w aso fiata po tym jak pan w warszawie stwierdziłże ma pierwszeństwo przed moim ojcem.

Policja jendka mówiła inaczej , ale auto do sporej naprawy.

Z kilka elementów zdarli pzu 12 tys złotych - myślałem jest dobrze ale na odbiór zapraszali w zimie po 17..

Przyjechałem z rana a tam obraz bidy i nędzy - a tylną klapę to polerowali chyba papierem 200 bo były takie rysy że hoho.

Rzeczoznawca dał opinie niekorzystną i całe autko dostało nowy kolorek i już było ok.

W aso toyoty robili yariska po kilku otarciach. Żeby mieć ładne auto dopłaciłem 1500 zł i polakierowali całe auto.

Po pół roku lakier wyglądął jak skorupa żółwia - casły popekał.

wypolerowali i po miesiącu to samo. Skończyło się na lakierowaniu całego auta. O ile do aso fiata oddałbym auto o tyle do tegotoyoty nigdy. Tyle że toytę robiło aso Chevrolet / opel bo to jest współny własciciel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> I tak i nie.

> Widywałem już świetnie zrobione samochody w warsztatach "śfagier zenek za stodoło".

> Widywałem samochody robione w ASO i spieprzone tak, że zęby bolały od zgrzytów.

> Widywałem samochody zrobione "u zenia", gdzie samochód był malowany (uwaga!) WAŁKIEM (takim

> piankowym, z kastoramy) i bynajmniej nie mam na myśli tzw "baranka" na progach itp.

> Widywałem bosko zrobione samochody w ASO, widziałem też w tym samym ASO samochód, w którym po

> wymianie lampy nie raczono podłączyć kabli.

> "Zdiagnozowałem" problem 100 metrow za onym'ż ASO, zawróciłem, zawołałem kierownika, powiedziałem

> "a tera pacz pan", otworzyłem maskę, wyjąłęm lampę i mówię - "widzisz pan ? Lampa

> bezprzewodowa!". Zdziwił się chłopina :-)

> Reguły nie ma.

> Powiem więcej - ten sam warsztat potrafił zrobić jeden samochód bosko, inny spieprzyć koncertowo.

> Żeby ciekawiej było - oba robione w jednym czasie, oba W TYM SAMYM KOLORZE.

> I podobno ci sami ludzie je obrabiali...

> Różnica jest taka, że w ASO masz dużo szersze pole manewru w przypadku reklamacji.

> I to jest najistotniejsze w tej całej zabawie.

> A tak BTW - ja w ogóle nie robiłbym "obitek" od drzwi itp.

> IMO bez sensu, z tego względu, że za rok samochód będzie wyglądał tak samo to raz, a dwa, że potem

> tłumacz, że nie jesteś wielbłądem, jak Ci klient pokaże i będzie piździł, że "paaanie,

> przystanek mnie tu pan wciskasz".

> W sumie obaj będziecie wiedzieć swoje, ale ja nie lubię takich "rzeczowych dyskusji" z

> kupującymi...

> Co do kwestii podwykonawców...

> DOBRA kabina lakiernicza, a raczej DOBRY kompletny warsztat lakierniczy, który będzie w stanie

> pomalować samochód w całości (w sensie nadwozie całe, a nie tylko "trysnąć błotniczek i

> zderzaczek), spełniający współczesne wymagania ekologiczne kosztuje WÓR ZŁOTA.

> Podkreślam - DOBRY, mogący polakierować WSZYSTKO i SPEŁNIAJĄCY NORMY.

> Obsmarkać zderzaczek można i za stodołą, ale DOBRZE to zrobić - już nie.

> Taki warsztat musi mieć obrót niemalże 24/7, a minimum kręcić "byzmes" na dwie zmiany, żeby zarobić

> na swój ZUS.

> Siłą rzeczy więc, nawet ASO średnio opłaca się inwestować we własną lakiernię.

> Blacharnia, a i owszem, też kosztuje, ale jednak nieporównywalnie mniej, niż lakiernia.

> Dlatego rozmaite warsztaty mają swoich podwykonawców i NIE MA W TYM NIC ZDROŻNEGO, o ile panują nad

> jakością.

> Bo od tego jest ASO - ma ZAPEWNIĆ JAKOŚĆ.

> A nie samemu wszystko rzeźbić...

Masz jakis znajomych co robili cos w takim warsztacie ? http://www.s-plus.pl/uszk_wnetrza/?sid= Błotnik mam do lekkiej korekty,i obtarte lusterko. Co do lusterka nie wiem czy jak a ASO kupie zaprawke czy tak zapackam te otarcie,które czuc pod palcem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Tak więc dyskutujmy: Odstawiać auto do ASO, czy nie?

> Let the fight begin!!!

po tym co widzę w moim maksie robionym w aso, to chyba bym wolał "pana kazia"

przynajmniej kasa by została wink.gif

ceny lakierowania w grubych tyś, a fuszera jakich mało

np pobrudzona klarem maska - źle zasłonięta,

pobrudzone plastiki/uszczelki lakierem, rdza w rantach o których pisałeś (co prawda po 5latach od naprawy)

słabo spasowane elementy ...

do robienia w aso skłaniała by mnie jedynie gwarancja ok.gif

lub niekorzystna wycena TU

co do lakierni aso, wujaszek robił hondę, która oddana do aso hondy, wylądowała w aso reno spineyes.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

> Masz jakis znajomych co robili cos w takim warsztacie ? http://www.s-plus.pl/uszk_wnetrza/?sid=

> Błotnik mam do lekkiej korekty,i obtarte lusterko. Co do lusterka nie wiem czy jak a ASO kupie

> zaprawke czy tak zapackam te otarcie,które czuc pod palcem.

Robiłem parę rzeczy w smartplusie na Bielanach - nie powalili mnie na kolana.

Ale może pierwsze koty za płoty ? ;-)

Ja słynę z dawania drugiej i trzeciej szansy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wiesz, wujek - Ty jesteś troszkę innym klientem.

> Jeśli zawozisz swojego/swojej żony złoma do ASO, w którym serwisujesz flotę, to oni doskonale

> wiedzą, że to złom pana Sibuia z firmy X i trzeba to zrobić ładnie.

> Jeśli przypadkiem coś spieprzą i wrócisz do nich z reklamacją, to zanim zdążysz otworzyć dziób, to

> Twoje auto już jest na stanowisku, a kierownik wciska Ci kluczyki od auta zastępczego.

> Zwykły szarak z ulicy takiego traktowania nie ma.

Mylisz się.

Absolutnie (!) nie mieszam pracy zawodowej i prywaty.

Samochody prywatne robię w ASO adekwatnym do posiadanej prywatnie marki, nie mającej nic wspólnego z marką którą mam służbowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> "śfagier zenek za stodoło".

No cóż, odstawiłem właśnie auto do lakiernika-garażowca. Ponoć jest dobry. Zobaczymy co z tego wyniknie. smile.gif

Gość oglądał samochód jako jeden z kolejnych oglądaczy, zdiagnozował sensownie, zaproponował sensowne naprawy i udoskonalenia (typu położenie baranka dole progów (co ciekawe Mondeo nie ma...).

Z ciekawostek pokazał mi podwozie, które jak się okazuje nie jest całkowicie zabezpieczone masą ochronną. W związku z tym niektóre mniej widoczne, a prawie zawsze zabłocone miejsca są już do pomalowania i przy okazji natryśnięcia tą masą ochronną.

> A tak BTW - ja w ogóle nie robiłbym "obitek" od drzwi itp.

> IMO bez sensu, z tego względu, że za rok samochód będzie wyglądał tak samo to raz, a dwa, że potem

> tłumacz, że nie jesteś wielbłądem, jak Ci klient pokaże i będzie piździł, że "paaanie,

> przystanek mnie tu pan wciskasz".

Niby tak, ale skoro wszystkie ranty są do roboty, choć lekka korozja tylko na jednym otartym o krawężnik to z racji korzystnej ceny zdecydowałem zrobić i obicia (zwłaszcza, że niektóre były dość głębokie). Obfotografowałem auto w stanie sprzed naprawy, może akurat trafi się ktoś rozsądnie myślący i doceniający, że auto nie jest jedynie odpicowane, ale porządnie zabezpieczone przed korozją. Choć z drugiej strony nie wiem jak to auto będzie wyglądać za 3 lata, kiedy będę je sprzedawał. Być może moje poprawki będą znów do poprawki. zlosnik.gif

Ogólnie jestem trochę zniesmaczony jakością oferowaną przez Forda. Mondeo ewidentnie zrobiony jest tak, że "lakierniczo" ledwie przetrzymuje okres gwarancji. Nie wiem, czy wszystkie auta tak się zachowują, bo z własnych samochodów miałem dotychczas nie starsze niż 3 lata (i Fiaty zlosnik.gif ), może więc mam zaburzony obraz rzeczywistości. Niemniej sprzedawałem samochody w stanie idealnym i nie sądziłem, że 5-letni Mondeo będzie wymagał aż tylu poprawek w różnych zakamarkach [auto w 100% pewne, 86 tys. przebiegu].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja polecam ASO. Nawet jak coś jest nie tak, to poprawią bez szemrania.

Plus jeszcze jest taki, że masz zgłoszenie naprawy na papierze plus często kosztorys/zakres robót. Potem przy sprzedaży nie będzie, że pół samochodu klepałeś po zderzeniu z TIRem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Gorzej jak te porażki to reguła.

> Ja malowałem w zakładzie autoryzowanym przez Fiat-a i niestety za każdym razem fuszerka gorsza od

> malowania pana Miecia w garażu.

> Ale dyplomy i certyfikaty na ścianach w biurze mało ściany sie nie przewrócą, a jakże.

> Kolejne malowania były porawkami porzednich, a i tak rdza wychodzi tam gdzie wychodziła.

> A technologia lakierowania jest w tym zakładzie taka, że lakier bezbarwny po jakimś czasie

> odpryskuje od bazy.

jest to wada lakierów bezbarwnych DuPont a nie bład lakierników ABCARu , znam ich dobrze bo jak pracowałem w DuPont to często robiłem im rekl;amacje właścnie bezbarwnego , a lakierników to pan Artur Bieranowski ma bardzo dobrych

> Już mi to nie podnosi tak ciśnienia, bo auto ponad 10-cio letnie, ale niesmak pozostaje.

> Jakby co to nie polecam: ABCAR ul. Myszyniecka w Warszawie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ja wlasnie odebralem samochod z ASO - stluczka. Auto jest zrobione tak jakby nic nigdy tam sie nie

> dzialo. NAwet wszystkie plasticzki zalozyli elegancko. Przy okazji naprawili to co po chamsku

> spierd... pewien wychwalany pod niebiosa lakiernik z okolic Gliwic

> Pół roku temu naprawialem w aso fiata sluzbowe doblo (wymiana calej sciany bocznej ) . NIE MA SLADU

> ze cos bylo robione.

Widzisz kolego bo to nie zależy od ASO tylko od człowieka, jak gość zmieni pracę to i ASO podupadnie na opinii błyskawicznie

ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.