-
Liczba zawartości
6 565 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi dodane przez gilbert3
-
-
Fabrycznie wadliwy silnik i szalejąca elektronika. Chociaż są ludzie, którzy tylko leją i jeżdżą, tym nie mniej ja bym nie kupił, a jeśli już to benzynę prędzej.
-
akurat producentów Tesli w przeciwieństwie do Nissana Leaf zielonymi oszołomami bym nie nazwał. Jeśli motoryzacja faktycznie ma być bez paliw, to niech właśnie tak wygląda, nie mam nic przeciwko. Byle nas było stać za kilka lat... choć tutaj mam poważne wątpliwości.
-
> Nawet wyszła im ta kuweta
> Brakuje mi osobiście: 1.4 TSI 140 KM + DSG
> A na białym felga paskudna
> link wp
> link FB
wygląd rzeczywiście zacny, ale silniki to chyba do taczki, szybko uzupełnią ofertę albo zniknie szybciej niż się pojawiła.
-
Cytryna C5 3.0/207 KM cicho i fajnie jedzie (IMVHO) ale egzemplarzy malutko.
-
> Obawiam się jednak, że do końca się ze mną nie zgadzasz. O ile w opisanej sytuacji uważam, że
> kredyt to przysłowiowa pętla na szyję, o tyle są przypadki gdzie popieram kredyty. Np. w
> przypadku kredytów mieszkaniowych. Oczywiście, trzeba dobrze wszystko skalkulować, przemyśleć
> i zabezpieczyć się na tyle, na ile się da - bo i tak może się noga podwinąć.
> Natomiast samochód, kanapa, itp - to dobra użytkowe, które moim zdaniem w dzisiejszych czasach
> traktuję jako swoistą konsumpcję. W przypadku samochodu jest jeszcze gorzej, bo trzeba ponosić
> bieżące nakłady. Dlatego kredytom w takim przypadku mówię NIE.
Tutaj się z Tobą nie zgodzę z jednego względu: kredyt na lodówkę, pralkę, kanapę - jesteś w stosunkowo krótkim czasie w stanie łatwo spłacić.
Kredyt na mieszkanie natomiast to jest utopia, nie dość, że jest tak wielki i rozłożony na bardzo długi czas, że nie jesteś się w stanie zabezpieczyć inaczej niż tym właśnie dobrem, którego kupujesz (w przypadku którego utraty idziesz pod most), na mieszkanie również ponosisz wydatki eksploatacyjne, więc nie jest to kredyt lekki i przyjemny, a czasy zmieniają się dynamicznie. Jak się ma lat 20 parę to nic nie jest człowiekowi straszne, ale bliżej 40 i później świat, zdrowie i siły witalne zaczynają się powoli wymykać z rąk, a po drodze często są jeszcze dzieci, które naginają budżet. Krótko mówiąc to właśnie taki kredyt IMHO jest wyborem wysokiego ryzyka, ale chyba raczej dla wielu z konieczności (choć znam takie pary, co wzięły taką krechę dla wygody, żeby były 4 pokoje zamiast 2 i blisko centrum).
Co do meritum sprawy - czyli kredytu samochodowego:
wszystko zależy czy samochód zarabia na siebie. Jeśli tak - to warto. Natomiast jeśli chcecie wmówić dziewczynie, że ma wziąć 10 letniego legendarnego fałwi w tedeiku, to jest krótka droga do motoryzacyjnego nieszczęścia okupiona większymi wydatkami na naprawy niż na ratę. No ale jeśli kredyt to jedynie wtedy, gdy ma to jakieś logiczne uzasadnienie (na przykład nie kupić trupa, tylko samochód w stylu "lać i jeździć"), spłacalny w maksimum 2 lata bez wysiłku.
-
czym wyższa liczba oktanowa tym łagodniejszy proces spalania, co wpływa na cichszą pracę silnika, bo chodzi bardziej miękko, ale mocy oddawanej jest mniej.
-
> Autoświat rządzi
> Czyli takie np. 1.4TSi miało zejść ze spalaniem do poziomu L81 3.0 v6
pewnie mieli napisać "pojemności" a napisali "mocy" - ja często robię takie błędy, więc poniekąd to rozumiem
> A swoją drogą, 122 konny 1.4tsi jest doładowany tylko turbiną, to trochę inny silnik od tego co
> wkleiłeś.
Quote:Uwaga: dość często problem z układem tłokowo-korbowym dotyczy też innych odmian spełniających normę Euro 5 – o mocy 122 i 125 KM – w których doładowanie realizowane jest wyłącznie za pomocą turbiny.
-
> A mnie najbardziej wkurzają tacy co jak ich ktoś juz wpuści albo się wepchnie, to jedzie potem taki
> na zderzaku poprzedzającego go auta i udaje że nic nie widzi, żeby tylko samemu nikogo nie
> wpuścić. Filozofia Kalego.
ale przecież istotą jazdy na zamek jest wpuszczanie auta na końcu przewężenia, a wtedy już nie ma po co wpuszczać
-
pytasz o zużycie paliwa czy oleju
no to zapytajmy kącikowych ekspertów czy niemiecki AŚ przesadza czy też raczej mówi szczerą prawdę:
http://www.auto-swiat.pl/1-silnik-14-tsi-kusi-osiagami-ale-grozi-powaznymi-awariami
-
pomijając, że jest to wątek przewijający się w różnych postaciach z regularną częstotliwością:
prawdą jest to co piszesz, a także to, że ustawiając się na wolnym pasie czy jesteś czarną gangsterską bryką czy różowym pierdzidełkiem bez względu na rejestrację - ludzie wpuszczają, jak nie jeden, to drugi. Ja mam taką swoją teorię, że ludzie nie chcą uchodzić za chamów wpychających się bez kolejki, dlatego grzecznie stoją na końcu, ale ogólnie chyba boją się jeździć.
-
> Quote:
> Producenci aut okłamują polityków i nabywców zaniżając spalanie. Bruksela wkrótce ograniczy te
> praktyki. Niewykluczone są kary za manipulacje wynikami
> Producenci samochodów mają cel, by sukcesywnie obniżać spalanie. Zamiast posługiwać się nowymi
> technologiami, wykorzystują luki w prawie. Daje to producentom aut korzyść ok. 600 euro na
> samochodzie, a więc jedną trzecią wydatków jaką producenci powinni ponieść, aby spełnić limity
> narzucone w 2020 roku. Praktyki są na tyle podejrzane, że zajęła się tym Komisja Europejska.
> Pełny artykuł INTERIA
pierwsze primo to gazeta.pl nie interia
drugie primo to urzędy, które tworzą te zakute normy właśnie zjadają owoce swoich rozporządzeń. Fizyki się nie oszuka - klient chce auta mocnego z akceptowalnym zużyciem paliwa, generalnie w 99,9% ma w nosie ekologię i rozporządzenia za którymi ta "ekologia" stoi. UE próbuje wymusić zmniejszanie zużycia paliwa przez auta poprzez bezsensowne windowanie cen paliw, a producenci przez ten i jeszcze wiele innych bzdurnych dekretów rozsypującej się w szwach UE, ledwo wiążą koniec z końcem, a oni każą im jeszcze na siłę naginać fizykę. Producenci stoją między młotem i kowadłem, młot coraz cięższy, kowadło coraz większe, a uciec dokąd nie ma gdzie. Europa bankrutuje pod wpływem własnych rozporządzeń i dekretów, no ale urzędnik wie lepiej.
-
co przychodzi mi na myśl oprócz wspomnianego ssanyonga
sylwetka a'la klin - na mój gust sprawia wrażenie, jakby po załadowaniu bagaży na maxa miał się przód unieść do góry. Krótko mówiąc do idealnych proporcji brakuje parę cm z przodu. Obserwując sam tył bez przodu - całkiem fajne auto, przód już kompletnie nie pasuje, za to hatchback jest pięęęękny.
-
o gustach się niby nie dyskutuje, ale wszyscy widzimy, że TO coś jest paskudne, w sam raz dla tych, co mają gust, jak i kierownicę - po niewłaściwej stronie
-
> a tak btw co powiecie o tym
powiemy to, że sprzedawca bajki pisze
Quote:Samochód ma świetne osiągi , a spalanie jak w 1,4 .chodzi rzecz jasna o spalanie a nie osiągi ;-)
-
> Inna sprawa, że jak nauczysz się swojego miasta to nawet przy braku zielonej fali umiesz jechać
> płynnie, a cała reszta jedzie poprostu od świateł do świateł.
Bardzo mądre słowa, chociaż... w Bydgoszczy nie ma fali zielonej, nauczyłem się tego miasta, w zasadzie udaje się uniknąć skrzyżowań z korkami i jeżdżę płynnie, ale niestety z ubolewaniem stwierdzam, że są takie skrzyżowania, że zielona fala owszem jest - ale dla tych co jadą >=80 km/h od świateł do świateł. Mnie to nie boli, że ktoś jedzie 90 i zdąży na zielonym, a ja jadę 50 i stoję jak baran, bo mnie to gila generalnie, ale widzę co rusz na jednym takim rondzie (dla zainteresowanych Rondo Skrzetuskie) ciągle rozwalone auta, ale nie tam stłuczki, tylko poważne dzwony z reguły są to takie wypadki na "za późne żółte", bo trzeba grzać od świateł do świateł, bo pali się zielone (a światła widać z baaardzo daleka).
-
17 lat powinno już Cię za kółkiem nauczyć, że nie warto się przejmować rzeczami, na które nie mamy wpływu.
Ktoś wyprzedza na trzeciego, ktoś jedzie na zderzaku, ktoś trąbi, wymija slalomem bez kierunków, ktoś jedzie 30km/h z komórką przy uchu... tych sytuacji jest więcej, nagminnie z dużą powtarzalnością, a ja pełen luzik, nie stresuję się (przynajmniej się staram) dopóki nie ma bezpośredniego zagrożenia dla mnie - olewam to. Moja babcia mawiała, że przyjdzie kryska na matyska i wiem doskonale, że nawet najostrożniejszy kierownik nie uniknie w życiu największego błędu, bo taka jest natura ludzka.
Nie wnikam czy ci co jeżdżą tak szybko (no ale bezpiecznie) są lepszymi kierowcami, czy mają jakiś niedobór , a pewnie się spieszą gdzieś tam. Przy ich pojmowaniu świata liczy się osiągnięcie celu, a nie własne życie. Chociaż bardziej mi się wydaje, że wszyscy za kierownicą mocniejszego auta dostają małpiego rozumu i nie myślą o konsekwencjach, starają się czerpać radość z jazdy i z słabości aut innych kierowców. To głupie i dziecinne, ale taka jest prawda. No i dochodzi jeszcze kwestia irytacji na drodze przeszkodami, co budzi efekt drażnienia lwa w za ciasnej klatce. Ech.. można by tak nawijać i nawijać.
-
człowieku za te rzeczy w ASO zapłacisz równowartość tego Fiata
-
Niejaki D.Nowicki twierdzi, że:
Quote:" Za brak gaśnicy grozi mandat, w wysokości od 50 do 500 zł. " mówi D. Nowicki, Yanosik.pl. "Kara grozi kierowcy również wtedy, gdy gaśnica nie znajduje się w miejscu łatwodostępnym, nie powinno więc przewozić się jej w bagażniku. "; dodaje D. Nowicki.Miałem w swoim życiu kilka samochodów, ale tylko jeden miał gaśnicę w przedziale pasażerskim. Czy ja kupuje jakieś inne, niezgodne z prawem samochody, a może rzeczywiście ktoś dostał mandat za to, że gaśnica znajdowała się bagażniku zamiast w przedziale pasażerskim?
O tym, że onet schodzi na psy to już wszyscy wiemy, ale szerzenie steku bzdur powinno być chyba karalne.
-
> ok 4,5 L
Chłodnica poszła papa (podejrzewam działanie dywersyjne jakiejś okolicznej mendy, bo zaparkowałem w nietypowym miejscu i może się komuś to nie spodobało - a z chłodnicy aż tryska, widać wgniecenie), w Bydgoskich hurtowniach chcieli od 320 wzwyż. kupiłem na allegro zamiennik za 150, może wytrzyma 2 lata.
-
Cześć, dzisiaj wychodzę z domu, chcę wsiadać do mojej żółtej służbówki a tu zonk - pod samochodem mokro, cieknie prawdopodobnie chłodnica, dół zderzaka cały mokry. Nie wiem kiedy się przedziurawiła, nie ma też w zbiorniczku wyrównawczym płynu.
I teraz pytanie - do warsztatu mam jakieś 5 km (pi razy drzwi) - jechać bez dolewania wody, czy wlać wodę i jechać od razu do warsztatu? Jak wleję wodę, to będzie trzeba wymienić cały płyn, prawda? W sumie dopóki się zawór termostatu nie otworzy, to można jechać bezpiecznie, ale domyślam się, że jak jest na dworze ciepło, to może się dość szybko uchylić i mogę zapowietrzyć układ, więc może lepiej jednak dolać wody od razu i jechać cieknąc jak sito?
No i na koniec mam pytanko: ile wchodzi płynu do układu?
Dzięki.
-
Fiat Panda
-
> Rzeczywiście żywcem Stilo po lifcie.
mi się podoba, może dlatego, że mam Stilo.
Za jakieś 5 lat to moje następne auto.
-
Mam bardzo podobną zasadę, ale rozciągniętą na wszystko. To znaczy - nie sprzedaje już niczego nikomu z rodziny czy kolegów - dalszym znajomym zdarza się, ale nie często.
Raz, że człowiek tak naprawdę w rzeczy nie siedzi i nie wie na 100% co sprzedaje, a dwa, że niektórzy nadużywają mojej osoby roszcząc prawa gwarancyjne do rzeczy używanych - lub tak jak w Twoim wypadku - żywią ukrywaną lub nie pretensję za doprowadzenie do takiego a nie innego stanu.
Sparzyłem się sprzedając bardzo dobrej znajomej laptop, który padł dokumentnie po 2 m-cach używania.
-
> nie klepie, bo silniki trzeba by modernizować - Euro3 były... Czy jak zwykle to wina
> ekoterrorystów.
Nie no bez przesady, nie zwalajmy na ekoterrorystów wszystkiego. Rozumiem, że są winni filtrom cz stałych, ale tutaj raczej FSO zabiła się o brak rozwoju własnego, nie ma takiej opcji, żeby nawet w tak biednym kraju jak Polska sprzedawać cały czas jeden i ten sam model auta w kółko przez 15 lat. Ludzie pragną zmiany, po to są te wszystkie face liftingi i nowe modele. Stare, choćby z najbardziej sprawdzoną i niezawodną konstrukcją, w końcu przestaje się sprzedawać bez względu na cenę - auto konstrukcyjnie stoi w miejscu, cena musi więc spadać, a koszty zostają takie same, a nawet rosną.
No i jak to - kupujesz nowy samochód, a tam twój sąsiad umył swój 10 letni i wygląda tak samo jak twój po wyjeździe z fabryki
rozwój FIATa: droga do...
w Motokącik
Napisano
Jakość samochodów na świecie spadła, więc Fiat nie musiał de facto jej poprawiać, żeby była w stosunku do innych lepsza. Postrzeganie marki poprawiło się dzięki drogim w sprzedaży, a tanim w produkcji modelom, takim jak 500. Co więcej Fiat nie wypuści kombi, bo to się nie opłaca - ludzie nie chcą tego kupować (widać po wynikach sprzedaży Cromy, choć to w zasadzie była Vectra C w innej budzie), za to chętnie łykają Astry, Octavie czy inne VAGi.
Koncentrują się na tym, co przynosi forsę, przecież koleś powiedział wyraźnie, że:
A, że w Polsce to się nie sprzedaje, to inna para kaloszy. Nuova Panda z zemsty za przeniesienie produkcji, a znowu 500 jest za drogim autem w stosunku do walorów użytkowych na naszym lichym przecież rynku.