Skocz do zawartości

danielei_punto

użytkownik
  • Liczba zawartości

    7 974
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez danielei_punto

  1. Mercedes ma długoletnie doświadczenie z takimi pojazdami: Czy nawet to:
  2. danielei_punto

    Ford Edge

    Szczególnie 3.5 V6 i 2.7 V6 twinturbo oferowane w USA
  3. Oryginalny system składania tylnych foteli: Skojarzyło mi się z Defenderem 90:
  4. W PL 2.5 * Nissan Note. W zimie przy dystansie ~60 km to już trochę strach, latem to zupełnie inna sytuacja. Znam kogoś, kto w zeszłym roku kupił nowego Leafa - codziennie pokonuje taką trasę (tam i spowrotem): https://www.google.pl/maps/dir/Mi%C5%82osna/aleja+Rzeczypospolitej,+Legnica/@51.2647256,16.1818289,12z/data=!3m1!4b1!4m13!4m12!1m5!1m1!1s0x470f71a4005b5c83:0x5c9ebf8e3bebe2f3!2m2!1d16.304007!2d51.3314921!1m5!1m1!1s0x470f0d794d440391:0x84db92112e1d3892!2m2!1d16.1787347!2d51.1977225. Ostatnia zima (niezbyt surowa) pokazała, jak wygląda użytkowanie auta elektrycznego w praktyce: gdy jest zimno, to nie ma w ogóle mowy o tym, żeby przy powyższej trasie po drodze z pracy zboczyć jeszcze np. gdzieś na zakupy dokładając z 10 kilometrów chociażby - trzeba najkrótszą drogą wracać do domu, a jeśli zdarzy się jakiś objazd, to mamy katastrofę: i bez tego prądu starcza niemal na styk. Rezygnując z ogrzewania można trochę poprawić sytuację, ale też nie jakoś dramatycznie. W pracy nie ma gdzie doładować baterii - samochód jest ładowany tylko w przydomowym garażu. Jako jedyny samochód sprawdzałoby się to bardzo słabo w takich warunkach. Jeśli ktoś pokonuje niewielkie dystanse i ma gdzie to auto doładować, to sytuacja może wygladać inaczej, ale w typowym przypadku na razie zdecydowanie więcej sensu ma kupno - jeśli trzymamy się marki - Pulsara z benzynowym silnikiem.
  5. Zależy od kształtu deski i maty - jeśli mata jest na tyle długa, że poduszka znajduje się głębiej pod nią, to w wiekszości przypadków w miejscu poduszki jest odpowiednie wycięcie:
  6. Zachwyty nad taką chałupniczą "regeneracją" kończą się, jak się zaczniemy takim lampom dokładnie przyglądać - jeśli mowa o lakierowaniu, to IMO bez wymontowania lamp nie ma szansy zrobić tego dobrze.
  7. Ja po własnoręcznej regeneracji od razu wymieniłem.
  8. Ale nawet te 200 km już jest często ograniczeniem, bo trzeba planować - jeśli w danym dniu wypadnie mi coś niespodziewanego to w przypadku samochodu na benzynę/ON/LPG najwyżej muszę pojechać na stację benzynową i w kilkanaście minut mam samochód pozwalający dostać się do innego miasta. W przypadku samochodu elektrycznego ... nie mam samochodu, tylko pomnik. Sprawę załatwiłaby możliwość wymiany baterii na naładowane - ale to jest problem, bo wymagałoby to unifikacji. Producenci takich aut musieliby ze sobą współpracować - ze względu na różne pojemności baterii w różnych modelach pewnie musiałyby to być baterie modułowe... Melex 363 spełnia chyba kryterium cenowe:
  9. Są myjnie świadczące taką usługę.
  10. W obecnych warunkach w PL samochód elektryczny nie ma sensu - i dopuki nie da się go naładować w 3-5 minut tak, żeby przejechał potem przynajmniej z 200 kilometrów (ale takie prawdziwe, a nie marketingowe - gdzie np. Nissan Leaf teoretycznie ma mieć zasięg koło 200 km, a w praktyce w zimie 60 km bywa problemem) to poza dość szczególnymi sytuacjami sensu miał nie będzie. Wystarczy popatrzeć, ile aut nocą w większych miastach stoi pod chmurką w mniej czy bardziej przypadkowych miejscach - jakoś nie chce mi się wierzyć w te miliony punktów ładowania.
  11. W aucie, które z założenia ma jeździć niedużo, wymieniłem fabryczne letnie 225x45R18 na całoroczne w tym samym rozmiarze. W sumie po jednej zimie jestem z tego rozwiązania dosyć zadowolony. No ale wszystko zależy od planowanych przebiegów - przy większych przebiegach rocznych może to być bez sensu i wtedy bym zdecydowanie wziął drugi komplet kół z zimówkami. Przekładanie niskoprofilowych opon co sezon to najgorsze z możliwych rozwiązań IMO - zmasakrują Ci te felgi błyskawicznie.
  12. W moim Nissanie akurat producent z tego rozwiązania zrezygnował - i dobrze. Ale ogólnie logika działania S&S potrafi być zadziwiająca - dziś rano np. uruchomiłem sobie auto z tym systemem, wyjechałem na drogę lokalną, którą turlałem się przez jakieś 3 km do skrzyżowania z drogą krajową. Tam musiałem się zatrzymać, żeby ustąpić pierwszeństwa - silnik zgasł. Potem przejechałem jakieś 50 km i dotarłem do Wrocławia, gdzie były już co kawałek światła - więc teoretycznie system powinien móc się wykazać. Tymczasem przy kolejnych postojach na światłach silnik wyłączany jednak nie był. Ten samochód mam od początku 2014 roku - obecny przebieg to 33 kkm. Podobno (bo nie wiem, na ile ta informacja jest rzetelna) w tym czasie dzięki S&S to konkretne auto wyemitowało o 2.7 kg mniej CO2.
  13. W wielu autach jednak nie działa - zostaje sam nawiew.
  14. Czujniki w większości przypadków pochodzą od jednego producenta - wszystko zależy od tego, jak zaimplementowano ich obsługę w konkretnym samochodzie. Dla przykładu jeśli wystąpi błąd odczytu z konkretnego czujnika, to można ten odczyt powtórzyć ileś razy i dopiero po n nieudanych próbach zasygnalizować problem, a można ten błąd wyświetlić natychmiast. Pomijam już fakt, że np. stan baterii w czujniku też da się odczytać, więc samochód mógłby również takie informacje udostępniać. W PL niby oficjalna cena sugerowana to 1800 zł - ja kupiłem na Amazonie, z przesyłką zapłaciłem ok. 1000 zł.
  15. Tylko trudno taki lakier doczyścić np. z resztek owadów - utrzymanie tego w sensownym stanie wizualnym jest na tyle kłopotliwe, że trzeba być wyjątkowym miłośnikiem.
  16. Mniejsza już o ceny - ale istnieją auta, gdzie po prostu nie da się zaprogramować na stałe dwóch kompletów czujników, więc po każdej zmianie kół dochodzi dodatkowa operacja. Te czujniki mam w kilku autach, więc kupiłem sobie takie urządzenie do diagnostyki: i fakt, że przydaje się ono dość często poniekąd świadczy o jakości tego rozwiązania.
  17. U mnie tylko w tym tygodniu błąd pojawił się dwa razy. Za każdym razem był to "Signal transmission issue". Na szczęście wożę ze sobą skaner Autel, dzięki czemu mogę sprawdzić, czy to faktycznie problem z ciśnieniem. Przez rok użytkowania auta z tym systemem kontrolka zapalała się kilkadziesiąt razy - ani razu problem nie dotyczył ciśnienia powietrza w oponie, które było prawidłowe. Moja sytuacja nie jest tu wcale jakoś wyjątkowa, bo takich przypadków troche znam... Gdyby nie fakt, że opony run on flat bez kontroli ciśnienia to słaby pomysł, to juz bym te czujniki wywalił.
  18. Jaki jest sens przymuszania ludzi do kupowania rzeczy, które im nie są do niczego potrzebne? Niech to będzie wyposażenie opcjonalne i tyle. Wracając do czujników ciśnienia w kołach (tzn. chodzi mi o system oparty na aktywnych czujnikach) to jedyne sensowne zastosowanie tego rozwiązania to opony run on flat i tutaj. mimo wielu niedoskonałości, ma to jakiś tam sens - w innym przypadku jest to kompletny absurd i trzeba być na prawdę wielkim oryginałem, żeby z własnej woli fundować sobie problemy z tym związane. Piszę z własnego doświadczenia - mam jakieś tam porównanie między tym rozwiązaniem z czujnikami i tym z pomiarem prędkości obrotowej kół: to drugie jest zdecydowanie mniej zawodne i mniej kłopotliwe. W wielu przypadkach nie ma jednak wyjścia, bo producent uszczęśliwia kupujących tymi czujnikami na siłę, dotatkowo często wykazując się przy tym małpią złosliwością, bo o ile sam czujnik zwraca wiele parametrów i jest identyfikowalny, to często sygnalizacja po stronie samochodu sprowadza się do zapalenia kontrolki, co oznacza, że "być może coś się stało z którymś kołem, chyba że to akurat błąd systemu, więc na wszelki wypadek zresetuj i sprawdź jeszcze raz". W komplecie do takiego systemu najlepiej sobie od razu dokupić urządzenie diagnostyczne żeby wiedzieć, czy ta pomarańczowa lampka na desce to znak, że w którymś z kół jest za mało powietrza, może temperatura powietrza w którymś kół jest zbyt wysoka, w którymś z czujników kończy się bateria, albo (najbardziej prawdopodobne) nastąpił bliżej niekoreślony błąd w komunikacji między jednym z czujników i odbiornikem w aucie.
  19. Kiedyś była na HP dyskusja z @@OZI na temat przydatności dash mat - działa to lepiej niż wygląda. Suzuki Jimny nie był sprzedawany w USA, więc nie ma za bardzo w czym wybierać: Chińczycy na Aliexpress coś tam mieli i to chyba wszystko. Do Nissana dla przykładu dużo łatwiej było zamówić, a i wybór większy:
  20. Ma 1.7W i jest nie do kupienia - nawet w takich lepiej zaopatrzonych sklepach motoryzacyjnych twierdzą, że nigdy nie mieli. Tymczasowo wsadziłem tą 1.2W i jakoś to świeci: Jak ASO sprowadzi tę żarówkę w końcu, to sobie podmienię na właściwą. Takie podejście ma swoje plusy i minusy - dla mnie to jest swoisty folklor, w tym aucie takich patentów jest cała masa. Mam już dodatkowe gniazdo pod schowkiem, nad stopami pasażera - stamtąd zasilam kamerę, wszystkie kable są ukryte pod podsufitką, pod okładziną lewego słupka i potem pod deską: To, co mam teraz podpięte do gniazda zapalniczki, to terminal Yanosika - miejsce, w którym jest zamontowany, jakiś nie bardzo mi pasuje, ale nic lepszego nie wymyśliłem: Brodit nie oferuje niestety do tego auta konsoli mocowanej np. do słupka - w innym aucie korzystam z takiej i sprawdza się to bardzo dobrze. Docelowo planuję kable gdzieś ukryć, ale najpierw muszę jakoś ostatecznie się zdecydować co do miejsca montażu.
  21. A wzór uczciwego ogłoszenia wygląda tak:
  22. Nie każdy jest w stanie objąć rozumem tak genialne pomysły. A ja już parę stron wcześniej napisałem w miarę jasno, że dyskutowanie z pieniaczami nie ma żadnego sensu - usłyszawszy taki koncert życzeń wyrażonych przez telefon należy niezwłocznie się rozłączyć, dla własnego dobra. Z wielką konsekwencją udowadniasz w kolejnych postach, że tego rodzaju postępowanie będzie w takim przypadku najlepszym możliwym wyborem.
  23. U mnie w PL też nie działało - próba podejrzenia jakichkolwiek informacji np. o utrudnieniach w menu kończyła się komunikatem "Service not available". Ale już przy granicy, np. w Kudowej-Zdroju TMC zaczynał działać, chociaż pokazywał tylko informacje z czeskiej strony. Miałem nawigację akcesoryjną SSD - to chyba był jakiś Clarion robiony dla Hondy.
  24. A co, jeśli po prostu nie wiem? Można być pierwszym właścicielem i nie wiedzieć - kiedyś dowiedziałem się o takiej sytuacji 2.5 roku od zakupu auta. Kupiłem nowe, więc wydawało mi się, że malowane nie jest. Potem jednak okazało się, że albo w salonie, albo gdzies wcześniej malowany tylny lewy błotnik - mało fachowo z resztą i dlatego to wyszło w ogóle. Gdybym wystawił auto na sprzedaż, poinformował że lakier jest fabryczny i trafił na kupującego-pieniacza, to już by były groźby pozwu i żądania zwrotu kosztów dojazdu. Oczywiście zawsze można w opisie umieścić informację, że pewności nie mam - tylko jeśli ktoś oczekuje, że mam finansowo odpowiadać za niezgodność ze stanem faktycznym tego, o czym poinformowałem w dobrej wierze, to właściwie na wszystkie pytania należałoby udzielić odpowiedzi "nie wiem". Czy samochód był regularnie serwisowany? Nie wiem - oddawałem go do ASO, mechanikom na ręce nie patrzyłem, może mnie oszukali przy którymś z przeglądów. Czy przebieg jest prawdziwy? Nie wiem - gdy kupiłem auto, na liczniku było 7 km, gdy je sprzedawałem - 40523 km, ja stanu licznika nie modyfikowałem, ale u dealera być może to zrobiono przed sprzedażą auta z jakichś względów. Nie wiem, czy samochód był malowany - ja nie malowałem. Nie wiem, czy jest bezwypadkowy - być może był uszkodzony w transporcie i ja go dealera kupiłem nieświadomie już po naprawie. I tak można właściwie bez końca będąc pierwszym właścicielem - a jesli jest się kolejnym, to już w ogóle poza modelem właściwie za nic innego ręczyć nie można. Na prawdę, dla własnego dobra lepiej po prostu pieniaczy unikać - przy takich oczekiwaniach można wskazać adres najbliższego salonu i niech tam szaleniec jedzie oglądać samochody i straszyć pozwami.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.