Skocz do zawartości

danielei_punto

użytkownik
  • Liczba zawartości

    7 974
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez danielei_punto

  1. To wcale nie taki nowy pomysł - samochód z roku 1999: Tyle, że tu przynajmniej dolanie płynu do spryskiwaczy nie wymaga "otwarcia" maski...
  2. Patrząc na moje doświadczenia z ogrodzeniem metalowym i drewnianym obawiam się, że w praktyce to jednak altana ze stali będzie dużo bardziej kłopotliwa niż drewniana. No chyba że będzie ze stali nierdzwnej.
  3. Zbiorniki na wodę układane na podłodze skrzyni - są takie plastikowe i w postaci worka (nad tym wtedy ustawiasz drugą podłogę) na nóżkach. Jak jeździsz na pusto to wozisz jakieś 300 litrów wody, co fajnie dociąża tył. Jeśli trzeba coś cięższego załadować, to wodę się wylewa. Brzmi głupio - ale działa całkiem fajnie.
  4. Mnie się ono w miarę podobało - wnętrze jest dość przyjemne. Tyle, że są z nim dwa problemy: 1. wersja 1.6 nie występuje ze skrzynią xtronic - w sumie to nie do końca wiadomo, dlaczego; jeśli nie chce się mieć ręcznej skrzyni to zostaje tylko 1.2, co jest dość głupie. 2. gwarancja Nissana.
  5. Oficjalnych informacji nie ma, ale podobno w PL hatchback ma się pojawić jeszcze w tym roku, a kombi na wiosnę w przyszłym. Jeśli w ogóle Twój ojciec w ogóle mógłby o tyle czasu odłożyć zakup to może warto już teraz przymierzyć się do sedana - funkcjonalność części bagażowej i tak da się ocenić dopiero, gdy auto będzie dostepne, ale jeśli okaże się, że już teraz coś nie pasuje, to można go skreślić bez czekania.
  6. Nie ma tam u Was czegoś takiego: Jak się jeździ prawie na pusto, to bardzo poprawia trakcję. Miałem coś takiego w L200 - świetna sprawa, jedynie przed zimą trzeba było pamiętać, żeby woda nie została w środku.
  7. Ten kierunek było już widać w w przypadku Vitary - tam od razu pojawiły się "normalne" automaty, więc można się było spodziewać, że w bliźniaczym modelu przy okazji jakichś większych zmian również te skrzynie się znajdą.
  8. Jasne, tylko inaczej to wygląda wtedy, gdy w tym salonie sprzedajesz 20 samochodów miesięcznie, a zupełnie inaczej gdy to jest 20 samochodów dziennie. Na przykład to. Szczerze mówiąc to nawet słuchając uważnie pytań w takich telefonicznych ankietach (centrale organizują coś takiego, ale czasem nawet wiekszy delaer też potrafi obdzwaniać klientów) to widać, że do części merytorycznej działania salonu czy serwisu przykładana jest niewielka waga - np. po wizycie w serwisie pytają Cię, czy dostałeś auto zastępcze, czy umyli Twoje auto po wykonaniu usługi, czy łatwo było trafić do recepcji, itp., itd., pytania są zwykle zamknięte, trzeba odpowiedzieć TAK/NIE albo podać subiektywną ocenę w skali od 0 do iluś tam. Jeśli serwis naprawił usterkę, którą zgłosiłeś, ale przy okazji uszkodził coś innego, to jaka jest prawidłowa odpowiedź - TAK czy NIE? Ankieterem jest jakiś student na przykład i jego guzik obchodzą Twoje ewentualne komentarze - on ma zaznaczyć TAK albo NIE. Wychodzi z tego dosyć wypaczony obraz rzeczywistości... U nas nie musi - i zwykle nie ma. Ja w sumie nie wiem nawet, jaki jest obecny stan tej sprawy - wiem, że pozew został złożony, bo własnie w reakcji na pozew dostałem informację z centrali Nissana w Budapeszcie, że w związku z "niestosownymi działaniami" jakie w tej sprawie podjąłem gwarancja przestaje obowiązywać w ogóle. Przesłałem to do firmy, która mnie w tej sprawie reprezentuje i tyle. Teraz dealer twierdzi, że moja gwarancja jednak wciąż jest aktywna w systemie (niewiele to zmienia, bo i tak skorzystać nie za bardzo się da, no ale mniejsza o to) - nie wiem, czy po zastanowieniu wycofali się z tego anulowania (nie ma do tego żadnych podstaw formalnych) czy po prostu ta informacja miała mnie jakoś przestraszyć czy zniechęcić - trudno się w tym logiki doszukać. Tak czy inaczej nie przeszkadza im to żeby średnio raz na miesiąc przysłać maila zachęcającego do przedłużenia gwarancji do 5 lat
  9. Chodzi o jakieś w miarę przystępne cenowo urządzenie pozwalające odczytać informacje z czujników TPMS w kołach - nie musi być możliwości programowania czujników (choć jeśli będzie, to się nie pogniewam), chodzi przede wszystkim o odczyt ich stanu bez ich demontażu. Czy Autel MaxiTPMS TS401 będzie OK? A może znajdzie się coś o mniejszych gabarytach?
  10. Ale odporność tego auta na korozję nie była już francuska, tylko typowo japońska.
  11. OK, tylko co do zasady takie działania po prostu kosztują - więc na małym rynku mogą się po prostu mniej opłacać. W zeszłym roku w Polsce Toyota sprzedała 36943 nowych aut - i uznają to za wielki sukces. Przy tak płytkim rynku wszystko w przeliczeniu na jedno auto wychodzi drożej: koszty ponoszone przez centralę, koszty promocji, koszty gwarancji i obsługi posprzedażnej - więc trzeba ciąć, gdzie się da. Popatrz sobie na taką sytuację: jest sobie dealer pewnej marki, który ma trzy salony - dwa w większym mieście, jeden na prowincji. Ten dealer miesięcznie sprzedaje średnio około 60 aut (łącznie w tych trzech salonach). To jest jakieś 5% sprzedaży tej marki w Polsce. Z drugiej strony centrala wymaga, żeby siedziba dealera była odpowiednio reprezentacyjna - to są konkretne koszty. Materiały takie jak szyldy, logotypy, itd. czy nawet stojaki do wystawiania prospektów czy akcesoriów dealer ma obowiązek kupić od centrali - ceny tego są mało rynkowe , ale alternatywy nie ma. Samochody, które dealer ma na placu czy wystawione w salonie, należą do dealera - dealer musi za nie zapłacić nawet jeśli są to jakieś mało chodliwe modele - zasada jest taka: jeśli nie bierzesz tych mniej rozchwytywanych, to nie dostaniesz tych, co się sprzedają "same". Porównaj sobie sytuację takiego dealera do Waszych realiów - oczywiście nie usprawiedliwiam tu pewnych zachowań, ale taka firma działa pod dużą presją. Patrząc na te, które miałem, to usterek mechanicznych było faktycznie mniej - szczególnie jeśli chodzi o różnego rodzaju kłopotliwe, mało powtarzalne więc i trudne w diagnozowaniu problemy. Z drugiej strony w wielu przypadkach przesadza się z oszczędnościami - np. w Auris HSD konsola środkowa wycierała się z farby i było to nawet komiczne, bo już przy wymianie mechanicy pościerali farbę z nowej, po prostu jej dotykając w czasie montażu. Na to nakładają się serwisy, które mam w okolicy - są, jakie są i na to wiele się poradzić nie da. Efekt jest taki, że w przypadku obecnie posiadanej Toyoty po pierwszej usterce świadomie zrezygnowałem z gwarancji i od serwisu autoryzowanego trzymam się z daleka. Do serwisu jeżdżę tutaj: http://www.subaru.pl/serwis_mts.html - i tutaj jakość obsługi jest bardzo w porządku. Co nie oznacza wcale, że ogólnie Subaru ma lepsze serwisy niż Toyota - wystarczy odwiedzić serwis Subaru we Wrocławiu, żeby zobaczyć podręcznikowy przykład wszystkich najgorszych cech nagromadzonych w jednym miejscu. Tyle, że widzę, że w wielu przypadkach centrale potrafią promować dealerów, którzy niekoniecznie na to zasługują - kryteria oceny bywają mocno oderwane od rzeczywistości. Czasem widać to nawet przy reklamacjach - małego dealera centrala potrafi nieźle sponiewierać, gdy klient się poskarży i skarga jest zasadna, w przypadku większego już tak stanowczy nie są. Tu nie chodzi o dealera - to firma, która zajmuje się wymianą szyb po prostu. Nie wiem, czy mają jakieś ubezpieczenie - ale fakt, że w ogóle się przyznali, już wynosi ich ponad przeciętną, bo standardem jest nieprzyznawanie się. Wielu dealerów korzysta z niezależnych firm jako podwykonawców - często dzieje się tak w przypadku napraw nadwozia, wymiany szyb, czy niektórych napraw mechanicznych wykraczających poza rutynowe. Mniejszemu dealerowi może się nie kalkulować otwieranie np. własnej lakierni. Do absurdu zostało to sprowadzone w serwisie Mercedesa u mnie na wsi, gdzie właściwie każda naprawa wykraczająca poza standardową obsługę wymagała skorzystania z firmy zewnętrznej: np. światło dzienne z jednej strony świeci cały czas i nie gaśnie - odstawiasz auto do serwisu autoryzowanego i ono stoi tam tydzień, bo serwis nie ma swojego elektryka, musi wezwać współpracującego i poczekać, aż ten będzie miał czas. Auto zastępcze dostaniesz, ale odpłatnie - auto jest z wypożyczalni mieszczącej się dwie ulice dalej, dealer je wypożycza, dorzuca swoją marżę i daje auto klientowi. Jeśli klient sam zadzwoni do tej wypożyczalni, dostanie takie samo auto o połowę taniej. To się nazywa jakość obsługi premium. A co do braku odpowiedzialności za szkody, to na prawdę jest to powszechne - nawet w drobnych sprawach. Dla przykładu: mam auto, w którym w durny sposób rozwiązano dostęp do filtra kabinowego - kaseta zamknięta jest klapką, która zapięta jest na dwóch zaczepach. Przy odpinaniu te zaczepy lubią się ułamać - trzeba je bardzo delikatnie podważać, żeby się wypięły bez strat. Oczywiście "delikatnie" nie idzie zwykle w parze z pośpiechem i nagminne jest łamanie tych zaczepów. Nikt oczywiście Cię nie poinformuje, że uszkodzono klapkę - po prostu przykleja się ją taśmą i tyle. Nowa klapka kosztuje ok. 50 zł - ale po zamówieniu trzeba poczekać tydzień-dwa, aż dojdzie. Jak Ci tę klapkę połamią na przeglądzie, to sam musisz sobie kupić nową - ale na kolejnym przeglądzie znowu Ci ją połamią i będą się upierać, że tak już było. W przyszłym tygodniu jadę na przegląd z Nissanem - auto ma prawie rok, ale Nissan mnie poinformował, że unieważnili mi gwarancję - tutaj to opisywałem: https://forum.autokacik.pl/index.php/topic/416346-taka-sobie-ciekawostka-jak-wygląda/?p=5875366. W sumie to tak do końca nie wiadomo jak z tym unieważnieniem jest, bo dealer twierdzi, że widać ją w systemie i jest ważna, więc nie wiem. Tak czy inaczej poza standardowym przeglądem mam dwa problemy: amortyzator z tyłu jest źle zmontowany i osłona tłoczyska ociera o obudowę, zdarła z niej farbę i pojawiła się tam korozja. Nawet nie chce mi się próbować tego zgłaszać na gwarancji, bo pewnie uzasadnią, że ocieranie jest naturalnym zjawiskiem spowodowanym tarciem, a korozja to naturalne zjawisko polegające na utlenianiu się metalu - szkoda mi na to czasu. Wcześniej zamówiłem sobie tylne amortyzatory i w czasie przeglądu wymienią mi je bezpłatnie. po pierwszej zimie mocno przyrdzewiała tylna rama pomocnicza, na której wisi tylne zawieszenie i tylny mechanizm różnicowy - tutaj to nawet na gwarancji by mi z tym nic sensownego nie zrobili, bo wymiana na nową (he, he - już widzę, jak Nissan na gwarancji wymienia ramę na nową ) skończy się tym samym po kolejnej zimie. Kupiłem sobie używaną ramę pomocniczą: oddałem do wypiaskowania i porządnego lakierowania piecowego. Zostało jeszcze zainstalować wszystkie tuleje. Jak będę miał chwilę czasu to podstawię auto do warsztatu, gdzie po prostu podmienią jedną ramę na drugą. Szczerze mówiąc, to od kilku lat przestałem w ogóle zwracać uwagę na czas trwania czy warunki gwarancji - działa to i tak mocno teoretycznie, w praktyce częściej miałem do czynienia z przykładami niedziałania niż działania: jeśli coś zadziała zgodnie z zapisami w umowie, to jest to miłe zaskoczenie.
  12. Suzuki ma jakąś dziwną politykę. W przypadku Jimny np. nie da się wybrać koloru - tak było kilka lat temu i tak jest do teraz. Można wziąć to, co jest u któregoś z dealerów albo u importera, albo zamówić i czekać, ale bez jakiejkolwiek gwarancji że się w ogóle doczekamy. Na szczęście są tylko trzy poziomy wyposażenia i nie ma żadnych opcji, bo wtedy już w ogóle byłby dramat. Jak się interesowałem Vitarą w zeszłym roku, to w lipcu była mowa o terminie odbioru gdzieś na grudzień.
  13. Jakość to między innymi powtarzalność. Chyba we wszystkich modelach Nissan ma teraz tak, że podwozie jest zabezpieczone tylko tam, gdzie nie ma plastikowych osłon - pod osłonami natomiast jest goła blacha, tryśnięta tylko podkładem. Z intuicyjnym rozumieniem jakości specjalnie mi się to nie kojarzy. Być może w przypadku Renault postarają się lepiej...
  14. Ale to na różnych rynkach może wyglądać zupełnie różnie - hasła pewnie z grubsza są te same, ale w szczegółach już mogą być różnice. W PL ogólnie jest raczej słabo z jakością obsługi - można wybierać między złym i gorszym, a Toyota na tym tle jakoś szczególnie się nie wyróżnia IMO. Dla przykładu dwa lata temu z hakiem kupowałem GT 86 u siebie na wsi - samochód już dealer miał, bo ktoś zamówił, wpłacił zadatek i nie odebrał. U nas to średnio chodliwy model, gdy chwilę pogadałem sprzedawca ustalił cenę sprzedaży na - jak sam twierdził - niższą od ceny cennikowej o zadatek, który im wpłacił ten pierwszy zamawiający. Z mojej strony wyglądało to więcej niż dobrze, więc podpisaliśmy umowę i wpłaciłem im 10% należnej kwoty jako zadatek - samochód był w drugim z ich salonów oddalonym o jakieś 80 km i mieli go przywieźć następnego dnia. A jak go już przywieźli, to się okazało, że właściciel nie zgodził się na taką cenę - za duży upust od ceny cennikowej. W końcu sprzedali mi to auto po cenie na jaką się umówiliśmy, bo gdyby musieli zwrócić mój zadatek, to straciliby sporą część tego, co wpłacił ten pierwszy zamawiający, który nie odebrał auta - no ale mimo wszystko sytuacja mocno żenująca. Sprzedawca miał pewnie spore kłopoty potem - chociaż jeśli faktycznie upust odpowiadał zadatkowi, który wpłacił ten pierwszy klient to za auto dostali sumarycznie cenę cennikową, więc nie powinni narzekać. W dwóch serwisach Toyoty też miałem parę nieciekawych sytuacji - ogólnie postawa jest taka, że Toyota się nie psuje, więc jeśli śmiesz zgłaszać jakiś problem, to jesteś bezczelnym głupkiem, który się nie zna. Kolega miał dla przykładu jakiś czas temu taką sytuację, że w świeżo zakupionym Yarisie coś stało się z silnikiem - po zdiagnozowaniu okazało się, że wymienią cały silnik w ramach gwarancji (na plus trzeba przyznać, że tu akurat nikt nie próbował wmawiać, że te dziwne odgłosy to norma), ale ... za nowy olej trzeba zapłacić, bo gwarant tego nie refunduje i zaleca wlanie starego oleju. Nie wiem, czy faktycznie tak jest, czy to tylko pomysł serwisu na zarobienie paru dodatkowych groszy, no ale... W sumie to z obserwacji mam taki wniosek, że to, jak wygląda u nas funkcjonowanie danego salonu i serwisu zależy nie tyle od marki ile od podejścia właściciela. Marka wpływa w dużym stopniu na pewno na to, jak obsługiwane są naprawy gwarancyjne (bo za to płaci importer) czy na sposób przebiegu ewentualnych reklamacji, ale w ramach jednej marki funkcjonują sobie spokojnie ASO przyzwoite i fatalne, a sposób kontroli nad tym z poziomu centrali jest słaby - takie mam wrażenie patrząc na skutki. Zdarza się że beznadziejny serwis otrzymuje nawet jakieś nagrody za jakość obsługi, itp. Ogólnie sytuacja jest pewnie w jakimś stopniu odzwierciedleniem tego, co się dzieje z większością usług. Serwisy nieautoryzowane średnio wcale nie są lepsze - nawet więcej, zwykle są jeszcze gorsze, choć nie zawsze tańsze . W piątek przy wymianie szyby przedniej sąsiadowi zza płotu pocięli deskę - właściciel tego serwisu przyznał się do tego, że jego pracownik tę deskę uszkodził - i serwis zastanawia się teraz, co z tym zrobić, bo wymiana całej deski na nową "jest oczywiście wykluczona ze względu na koszty". I to już nie jest tak źle - w większości przypadków w takiej sytuacji usłyszałbyś że ta deska taka już była i masz się oddalić.
  15. Wiele kamer ma wbudowany czujnik wstrząsów - po wykryciu przeciążeń przekraczających określony próg film z nagraniem poprzedzającym ten moment jest chroniony przed nadpisaniem. Wystarczy po prostu stuknąć w kamerę i zadziała to jak opisywany przez Ciebie przycisk.
  16. Prostota w aucie używanym na codzień jest zaletą - z czterech samochodów, które mam w tej chwili, w sumie najlepiej mi się jeździ najbardziej prymitywnym z nich, który - poza silnikiem - przez prawie dwadzieścia lat produkcji lat zmienił się w sumie niewiele. Co do wyglądu - to kwestia indywidualna, natomiast jeśli chodzi o resztę, to podobno w przypadku aut szczęścia nie mam nigdy. Trochę samochodów już w życiu przerobiłem, jakieś tam porównanie mam - i o ile na przykład fakt, że w ostatnim Fiacie, którego miałem, regularnie raz do roku trzeba było wymienić tuleje w tylnym zawieszeniu, uważam za dowód na niedopracowanie, to jednak było to mimo wszystko dużo mniej kłopotliwe niż na przykład wymiana poszyć tapicerskich fotela kierowcy częściej niż oleju w aucie, które go zastąpiło (Civic FK2). Jakości zabezpieczenia antykorozyjnego też lepiej nie porównywać. Toyoty miałem trzy (tej obecnej nie liczę, bo to w sumie nie do końca Toyota) i też raczej wielkiego wrażenia na mnie nie wywarły, szczególnie ostatnia (Auris HSD ). W zeszłym roku przy poszukiwaniu auta z dość specyficznymi kryteriami oglądałem 500X i obaw spowodowanych marką nie miałem, choć ostatecznie padło i tak na coś innego (ale z powodu kształtu foteli, a nie marki pojazdu). Do Fiata może bym i wrócił, ale zwyczajnie nie mają obecnie w ofercie niczego, co by mi pasowało. W tej chwili chodzi mi po głowie Skoda Octavia Scout - pewnie pod koniec roku poważniej się pochylę nad tematem, na razie mi się zupełnie nie spieszy.
  17. Na lakierze samochodowym ten krążek działa świetnie i nie zostawia śladów - z plastikiem to już tak różnie, dlatego trzeba być ostrożnym.
  18. Są lakiery bezbarwne z filtrem UV i utwardzaczem - niby dedykowane do reflektorów. Nawet próbowałem kiedyś reflektory regenerować gdy zaczął mi się utleniac fabryczny lakier bezbarwny, postępowaem zgodnie z instrukcją, ale skończyło sie i tak zakupem nowych
  19. Jeśli obecne auto nie jest problematyczne i dobrze Ci się nim jeździ, to ja bym nie zmieniał. Zrób jakąś rezerwę na ewentualne odpłatne naprawy - i tyle.
  20. Pewnie prędzej czy później się pojawią - oby tylko nie stały się nigdy obowiązkowe, bo to sie wiąże z ryzykiem, że użytkownik samochodu może mieć ograniczony dostęp do gromadzonych tam danych. Oprócz nagrania video może też być trasa i prędkość - na przykład dla ubezpieczyciela byłby to bardzo pożądany materiał.
  21. Nigdy do tej pory nie korzystałem w celach "dowodowych", ale ogólnie wolę mieć niż nie mieć. Czasem coś ciekawego czy zabawnego się nagra - komórki nie chciałoby się włączyć, a kamerka działa zawsze. Ostatnio np. pokazałem krewnym z drugiej strony globu, że w Polsce też bywają ulewy: W sumie to jak z każdym gadżetem - obiektywnie trudno ocenić przydatność.
  22. Potem miałem Mitsubishi, Toyotę, Hondę - i na tle produktów tych marek okazało się że to Stilo było jednak w miarę bezproblemowym samochodem o bardzo niskich kosztach eksploatacji. Teraz dla przykładu mam Nissana, w którym po jednej zimie zardzewiała sobie cała tylna rama pomocnicza podtrzymująca zawieszenie i skrzynię rozdzielczą - z taką "jakością" fiatowi jednak trudno się mierzyć.
  23. Z czego są te okna? Jeśli to plastik, to krążek może zostawić ślady, niestety - najlepiej spróbuj gdzieś w niewidocznym miejscu.
  24. To jest samochód w zasadzie dwuosobowy - fabryczny bagażnik jest dla dwóch osób przymały, więc po złożeniu oparcia kanapy przestrzeń bagażowa robi się akurat jak trzeba.
  25. Dlaczego? Fiatów parę w życiu miałem, teraz nie mają żadnego modelu, który by mnie interesował - więc akurat nie mam w tej chwili żadnego. Hondę miałem jedną i wystarczy - więcej nawet się nie zbliżę. Toyot miałem kilka i nawet jedną mam teraz - ale mam tylko dlatego, że dla GT 86 nie ma specjalnie alternatywy, ponieważ marka jako taka raczej mnie już nie interesuje. Właściwie to moje doświadczenia z Toyotą i Hondą są dla mnie bardzo poważnym argumentem za powrotem do Fiata, gdyby tylko ten Fiat miał sensownego kompakta w ofercie. Ale jako że nie ma, to najprawdopodobniej kupię Skodę w tym roku...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.