Skocz do zawartości

Pito

użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 649
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Pito

  1. > A ile ma wziąć za max 30 min roboty, a dla takiego co nie opowiada historii swojego życia tylko

    > robi skróci to do 20 min?Mało się orientujesz w prostych naprawach, w centrum Wawy poniżej

    > 50zł takie usługi stoją, nawet u "tłumikarza". To naprawdę nieskomplikowana operacja i nie

    > czasochłonna.

    Tak jak pisałem w jednym z pierwszych postów, wymiana tej uszczelki drucianej to był koszt robocizny 50 zł, czas naprawy 5 minut. Żeby nie było, po tym pojechałem do innego tłumikarza zorientować się w cenach, to mi powiedział, że za 'trzaśnięcie drzwiami' u niego jest 50 zł - od takiej kwoty rozpoczynają się naprawy wszelakie. O tyle to dziwne, że mam mechanika, w samym Krakowie, który za wymianę rozrządu i regulację zaworów w Kalosie liczy 160 zł z paragonem! Porównując stopień skomplikowania - krakowscy tłumikarze oszaleli, albo ja źle trafiam. Nie wiem jak ceny w okolicznych wiejskich warsztatach - na pewno ktoś to obspawa za 'flaszkę', ale co z tego, jak pracują do 17 - 18, a gdzie ja po ciemku kogoś znajdę, jeszcze mnie psami poszczują smile.gif Wole posiedzieć i pospamować na AK smile.gif

  2. > A czemu do pospawania tłumika szukałeś tłumikarza?

    Źle napisałem - byle warsztatu, ale też nie bardzo wiem gdzie tu coś jest w okolicy. A dodatkowo - tak jak pisałem - wróciłem dzisiaj później, jutro też się nie zapowiada, że będę przed 17, więc kupiłem nowy i sobie wymienię jutro wieczorem.

  3. > Już kolega doszedł do tego, że nowy kosztuje około 80zł i w sumie porządna naprawa wyniesie go nie

    > więcej niż 100zł

    > Za 280 to by cały wydech wymienił, a nie jeden tłumik.

    > Zanim pozwiedza tłumikarzy (bo podobno ma do nich daleko) i zdecyduje się na jakiegoś, co nie

    > będzie wymyślał i cmokał nad tym godzinę że "aaa panie to ciężko, to się nie opłaca, będzie ze

    > 50zł", to może się okazać że też straci stówę...

    Bardzo ładnie podsumowałeś, bo właśnie do takich samych wniosków doszedłem. Jeszcze doszły kwestie logistyczne - kończę pracę ok. 16.00, nim bym dojechał do siebie i pozamieniał auta, to już się wszyscy mechanicy pozamykają, a jeszcze w moich okolicach ciągle grasuje drogówka i jeszcze ryzykuję utratę dowodu i dodatkowe problemy. Więc po przemyśleniach rano, i jako że zdania tu są tak samo podzielone, kupiłem nowy tłumik środkowy u kumpla w sklepie, za 100 zł. Do tego jakieś pierdółki (zaczepy, łącznik) za 40 zł i jutro sobie zrobię na spokojnie po pracy. Wyjdzie to dokładnie 140 zł, roboty na godzinkę.

    Cena 280 zł rzeczywiście dotyczyła całości, ale po przyjrzeniu się, rzeczywiście nie ma sensu wymieniać jak reszta sprawna.

    Choć nie przeczę - jakbym wiedział gdzie tu w okolicy jest jakiś tłumikarz, to bym podjechał na spawanie, ale jak się okazało, to ani dzisiaj, ani jutro bym raczej nie zdążył, a na środę pasuje już mieć auto sprawne.

    Dzięki za ożywioną dyskusję.

  4. > da się to pospawać, ale sugerowałbym zrobienie 'mufy', czyli dodatkowej tulei na łączeniu.

    > Ale... jeżeli zabawa w spawanie przekracza połowę nówki to nie ma sensu się bawić, chyba że nie

    > chcesz inwestować na kilka lat do przodu.

    Jakie tam kilka lat - te nowe tłumiki to wytrzymują 4 lata max. Wszystko jednak wskazuje na to,, że jutro kupię tłumi i ta mufkę. Kumpel ma sklep, może ma tłumiki i po zniżce wyjdzie koło 100 zł - nie ma sensu jeździć i płacić za spawanie w takiej sytuacji.

  5. > Rury zdrowe i można to pospawać bez żadnego problemu i będziesz jeszcze długo jeździł. Wiem co

    > piszę, bo sam we własnych autach tłumiki wielokrotnie spawałem. Tu trzeba się zastanowić,

    > dlaczego zdrowa rura pękła? Na mój gust, jest za słabo, niedostatecznie podwieszona. Nie masz

    > tam czasem w nadwoziu dodatkowych miejsc do umocowania wieszaków, które w ramach cięć

    > księgowych zostały niewykorzystane?

    Podwieszone było tak jak trzeba. Zastanawiam się czy przy remoncie głowicy za mocno nie odgiąłem rury przy kolektorze na dół, kilkukrotnie. Ale z drugiej strony, przed chwilą tłukłem młotkiem po rurze żeby zdjąć tłumik końcowy i 'mientkie' to to nie jest, nie sądzę, żeby od odgięcia coś pękło, skoro młotek nie robi na tym wrażenia. Pęknięcie jest dokładnie tam, gdzie kończy się spaw - może jakaś wada tłumika - pękło na przegrzaniu.

  6. > A widzę tam jakiś spaw.

    > Nie mógłbyś tego obciąć koło spawu, tak żeby nadziać nowy tłumik i połączyć to normalnie taką

    > obajmą?

    > Ewentualnie zastosować taką redukcję....

    Ha! Właśnie wróciłem z garażu - jest nadzieja. Odzyskałem tłumik końcowy i wpadłem na ten sam pomysł co ty - potrzebuję kawałek rurki 45 mm z kielichem, długości ok 150 mm lub więcej i jedną obejmę, do tego tłumik środkowy. Myślę, że w 100 zł naprawa się zamknie.

  7. > na złom, wymień na nowe tam nie bardzo jest do czego spawać, a jak już ktoś pospawa to długo nie

    > wytrzyma i jak zawsze w najmniej odpowiedni momencie się urwie. Jak miałem takie szczęście

    No właśnie byłem przekonany, że tam wióry zostały. Ale teraz patrże - a tam rura praktycznie nienaruszona. Stąd rozterki. Idę jeszcze spróbować odczepić końcowy (też jest tam poheftane i jest obejma). Zobaczymy czy się uda.

  8. > Wiesz, ja zawsze z takimi problemami "jeżdżę" do tłumikarza i on ocenia, czy spawać, czy wymieniać.

    Problem taki, że do najbliższego tłumikarza mam 30 km, a tanio nie liczą (wymiana środkowego w Lanosie 230 zł, wymiana tej uszczelki między kolektorem a rurą wydechową 75 zł - robota na 5 minut). Dlatego jak mam u nich zapłacić 400 zł za komplet, bo pewnie w wycinanki nie będą się bawić, to wolę zmienić sam całość. No chyba że jakiś okoliczny wioskowy mechanik to pospawa za 50 zł, to się może opłaci, jeśli to pojeździ ze 2 lata.

  9. > Nie wiem czy dobrze widzę, że ten tłumik środkowy koło 80zł kosztuje:

    > jakiś tekst

    > Ja bym to wymienił, zamiast latać po marudzących tłumikarzach.

    Środkowy kosztuje rzeczywiście 80 zł, ale mój środkowy jest dospawwany do rury kolektorowej. Musiałbym rozić jakieś wstawki, a nie bardzo mam jak. Dlatego wymyślałem, żeby wymienić wszystko na raz, bo za wymianę środkowego w Lanosie zapłaciłem kiedyś 230 zł - tu za 50 zł więcej mam oba tłumiki i rurę kolektorową z tej aukcji:

    jakiś tekst

  10. Cześć

    W Corsie urwała mi się rura, tuż za wyjściem ze środkowego tłumika. I teraz nie wiem za bardzo czy da się to jakoś pospawać - rury wyglądają zdrowo. Byłem przekonany żeby wymienić całość, koszt 290 zł za wszystkie elementy, nawet już wszystko wybebeszyłem, ale teraz po przyjrzeniu się trochę mi szkoda tego wyrzucać, bo elementy nawet nie bardzo zardzewiałe. Gdzie to w ogóle spawać (u pierwszego lepszego mechanika, czy trzeba jechać do tłumikarzy 30 km ode mnie - oczywiście to problem bo auto drze się w niebogłosy). Ile mogą krzyknąć za taką naprawę, i czy nie rozleci się to znowu za parę miesięcy? Parę zdjęć:

    288164989-rura1.jpg

    288164989-rura2.jpg

    288164989-tlumik.jpg

    post-17081-14352527986047_thumb.jpg

  11. > Hej,

    > Taka sytuacja:

    W jednym z odcinków "Jedź bezpiecznie" w lokalnej TVP była identyczna opisywana analogiczna sytuacja. Skręcając ze środkowego pasa masz obowiązek zająć skrajny prawy, co wynika z przepisów ogólnych i obowiązku trzymania się jak najbliżej prawej krawędzi. Ten skręcający z lewego może zająć, dowolnie, pas środkowy lub ten wewnętrzny, powiedzmy do zawrócenia. Zmiana pasa ruchu tu nie występuje. Dowolność zajmowania pasów ruchu przy skręcie - owszem, ale jeśli nie utrudni to ruchu innym. Tu są dwa pasy, więc dowolności nie ma.

  12. > A co w tym dziwnego? Wspolczene auta tez czasem nie maja automatycznego kasowania luzow. Co do

    > oleju w skrzyni to rzeczywiscie kiszka z ta zmiana.

    Rzeczywiście, chyba w niektórych Japończykach się ustawia, ale dotychczas żyłem w przeświadczeniu, że takie atrakcje skończyły się z erą polonezów i dużych Fiatów. Wszystkie auta z jakimi miałem do czynienia (Jetta/Golf/Ibiza/Transporter/Astra/Corsa/ Lanos - czyli tanie auta dla ludu) nie wymagały regulacji, stąd może to przekonanie.

  13. > Nieźle, zwłaszcza z tym krabem.

    > Niestety, auta z Włoch, to zwykle mega niespodzianka. Oby to był dla Ciebie koniec.

    No niestety, auta z Włoch nie są chyba zbyt zadbane, ale mają jedną zaletę - zero rdzy. W ośmioletnim aucie odkręcam elementy podwozia (czujniki ABS do przeczyszczenia, ostatnio ten filtr paliwa) grzechotką Black Deckera którą dostałem za punkty ze stacji BP.

    Ale jednak Włosi pod względem dbania o cokolwiek to Bangladesz, przekonałem się zresztą o tym na tegorocznych wakacjach. Zwłaszcza na południu - mają wywalone na wszystko - domy, zagrody, solidność własnej pracy, podejrzewam, że na auta tak samo - dokąd jeździ to jest dobrze.

  14. > Słabo to widzę. Jaki masz reduktor? Skoro mały silnik, to i reduktor nie za wielki, więc i

    > podgrzewacz nie musi być specjalnie dobry przepływowo.

    > IMHO wpięty szeregowo + kilometr dodatkowego przewodu (bo przy zderzaku) robi za solidny dodatkowy

    > opór w tej części obiegu i przepływ zmniejsza się drastycznie i na reduktorze i w nagrzewnicy.

    > Zamiast bawić się od razu w płukanie, to może zapomnij na chwilę o LPG i wypnij na chwilę reduktor

    > z obiegu? Zobaczysz, czy nagrzewnica działa cokolwiek lepiej - jeśli tak, to sugerowałbym

    > przepiąć reduktor równolegle do nagrzewnicy.

    A jednak, przepłukałem tą nagrzewnicę, miałeś na pewno też trochę racji z tym oporem, ale po kolei...

    Co do zamiany na układ równoległy - myślałem żeby w ogóle od tego zacząć, ale jednak to wiązało się z trochę większą przeróbką i zamówieniem części przez neta, kosztami wysyłki, itd. Więc najpierw postanowiłem sprawdzić jaki przepływ. Twój pomysł o odpięciu gazu już prawie zrealizowałem, ale jak już miałem wszystko rozpięte, myślę sobie...a wuj, płukam.

    Rozpiąłem łącznik od strony wejścia do nagrzewnicy - i tu może potwierdzać się to, co mówiłeś o zbyt dużym oporze - popatrz jaki łącznik założyli mądrzy Włosi - kawałek rurki CO do zgrzewania. Jak już patrzyłem na ten niebieski kolor, to spodziewałem się co znajdę.

    288158502-zwezka.jpg

    Zamieniłem na kawałek rurki miedzianej fi 15:

    288158502-lacznik.jpg

    A teraz płukanie - podpiąłem się pod nagrzewnicę szlaufem z ciepłą wodą, z drugiej strony kawałek szlaufa i wiadro. Płukałem oczywiście przeciwprądowo (czyli przepływ z kranu w króciec wyjściowy). Pierwszy odlew:

    288158502-odlew.jpg

    Dodam, że mam zalany niebieski płyn. Podczas wylewania wody z wiadra okazało się, że poprzednia właścicielka Kalosa musiała awaryjnie zalać układ wodą nabraną z morza!!! Świadczy o tym między innymi korozja króćców ogrzewania przepustnicy, jaką widziałem podczas jej czyszczenia, korozja poprzedniego reduktora wewnątrz od strony wodnej, morski piasek w ilości około pół garści (zapałka jest oczywiście dla porównania):

    288158502-syf.jpg

    i teraz coś na deser - krab, tak właśnie, nie przesłyszeliście się - z nagrzewnicy wypłukałem KRABA!!! Import prosto ze słonecznej Italii. Widocznie jak kobita nabierała wody z morza, to wlała też małego kraba, może było ciemno, nie zauważyła, bo nie sądzę, żeby tak urósł w nagrzewnicy.

    288158502-krab.jpg

    Po tym wszystkim do czajnika pół litra wody, pół litra octu, zagotowałem i wlałem to dwa razy na kilka minut, płucząc wodą i wydmuchując pomiędzy zalaniami octem. Po wszystkim płukanie wodą, wydmuchanie resztek wody kompresorem, poskładanie wszystkiego do kupy i wio na testy.

    Efekty - właśnie byłem na kilkukilometrowej przejażdżce - ukrop w aucie jest taki, że przy dmuchawie ustawionej na '1' i grzaniu na maxa, w aucie robi się sauna, ciężko wysiedzieć, podejrzewam, że tak jak pisał Piotr_M parę postów wyżej. Mam nadzieję że nic się wkrótce nie rozszczelni, octem to dosłownie 'lyznąłem', woda po czyszczeniu była tylko lekko brunatna. Myślę, że największa robotę zrobiło przepłukanie wodą, wyjęcie kraba i piachu i zamiana zwężki na rurkę miedzianą. Mam nadzieję, że miedź w układzie ze stalą nie skoroduje zbyt szybko w obecności płynu do chłodnic z inhibitorem.

    Dzięki wszystkim za pomoc, jak coś to służę jakimś tam doświadczeniem zdobytym w ostatnim tygodniu smile.gif

    post-17081-14352527913867_thumb.jpg

  15. > Silnik 1.2? To wymiana co 60kkm oleju w skrzyni. W innyh niby sie nie wymienia ale u mnie po

    > wymianie lepiej w zimie zaczela chodzic.

    Wydawało mi się, że nawet gdzieś widziałem że co 30 kkm. I tak to jest chore, w aucie z 2007 roku wymieniać olej w skrzyni i ustawiać zawory, normalnie jak w maluchu. Poprzednie auto mamy, Astra F z 1993 roku!!, było praktycznie bezobsługowe - tylko olej, świece i filtry.

    Tutaj też ciężko było zredukować z 3 na 2, przy szybkim wrzucaniu trójki słychać takie chrupnięcie. Mam nadzieję, że za paręset kilometrów to przejdzie.

  16. > Nie. Wczoraj zrobiłem kilkaset km żony autem (T255) i przy obecnych temperaturach jadąc w koszulce

    > ogrzewanie musiałem mocno przykręcać, bo grzał niemiłosiernie.

    O takim nagrzaniu mogę tylko pomarzyć. Tu jest tak, że trzeba jechać w zapiętej kurtce, leci ciepłe powietrze, jednak przy dzisiejszych temperaturach (ok. -6) nie było w stanie nagrzać w aucie.

    Myślałem też, że problem tkwi w reduktorze wpiętym szeregowo przed nagrzewnicą. Reduktor jest zamocowany nisko, na poziomie zderzaka i wiało na niego zimne powietrze. Przewód wyjściowy z reduktora był zdecydowanie chłodniejszy niż zasilanie. Dociepliłem reduktor i osłoniłem dociętą bańką po oleju, dodatkowo ociepliłem przewody wodne do i z reduktora. Myślę, ze na pewno to pomogło, ale to jeszcze nie to. Przewód na wejściu do nagrzewnicy jest w miarę gorący. Przy obrotach biegu jałowego powietrze leci zdecydowanie chłodniejsze, jak podniosę obroty to jest cieplejsze. Czyli coś mocno dławi przepływ, poza tym odbiór ciepła z nagrzewnicy jest nieadekwatny do temperatury przewodu zasilającego.

    Nie miałem planów na weekend, to już wiem co będę robił - kwasek cytrynowy, czajnik, szlauf i płukanie! Tym razem samej nagrzewnicy, bo wcześniejsze płukanie całego układu chyba niewiele dało.

  17. Auto już po wstępnych naprawach. Wydaje mi sie, że problemy z zapalaniem były spowodowane tym:

    288155589-przewod.jpg

    Jakaś śmietnikowa łajza pogryzła przewód WN pierwszego cylindra, na szczęście miałem na podmianę inny. Dodatkowo wyczyściłem przepustnicę:

    288155589-przepustnica.jpg

    Wymieniłem też filtr paliwa. Trochę mnie nastraszył kiedyś mechanik, że on się nawet za to nie bierze, bo zatrzaski zawsze pękają i trudno je dostać. A jednak, zawziąłem się i po paru operacjach podnoszenia i opuszczania auta, raz za wahacz, raz za próg, bo dostęp do śrub mocujących kiepski, udało się wydobyć puszkę na zewnątrz. Potem psikanie odrdzewiaczem, preparatem do czyszczenia silników, szczoteczka do zębów w ruch i po paru wypłukaniach zatrzaski puszczają bez problemu,nawet palcami, bez kombinerek.

    Na dokładkę wyregulowałem jeszcze zawory (w sumie to mechanik je regulował po zakupie rok/7000 km temu i nie było tragedii, jedynie 3 poprawiłem,ale to bardziej z ciekawości, bo jeszcze nigdy nie ustawiałem),zmiana oleju i filtra, filtra powietra,no i jeszcze na koniec oleju w skrzyni. Podejrzewam, że nikt nie wymieniał od nowości (120 kkm):

    288155589-olej.jpg

    Co do poszarpywania, na razie nic takiego nie występuję, ale myślę, że problem powróci, bo objawiał się i na starych i na nowych kablach WN. Teraz jest chłodniej, podejrzewam cewkę, bo kiedyś w Astrze też tak miałem - w zimie ok, jak robiło się cieplej, to zapłon zaczynał świrować.

    I pytanie na koniec - też macie tak zimno w swoich Aveo? W tym jest strasznie zimno. Dociepliłem reduktor i przewody, ale coś czuję, że to może być zapchana nagrzewnica, mimo, że w zeszłym roku robiłem płukanie całego układu płynem Prestona i kilka razy wodą.

    post-17081-14352527903322_thumb.jpg

  18. > Poczyniłem sobie sam wędlinę w nowej wędzarni.

    > Poczatek

    > W międzyczasie

    > Finał

    Mój pierwszy raz od etapu świnii, dotychczas wędziłem parę razy, ale mięso kupowałem w masarni. Tutaj level wyżej, choć jako jeszcze do niedawna mieszczuch muszę stwierdzić, że to nie do końca przyjemna zabawa, zwłaszcza etap 'kill'im'

    Ale jak nic pasuje tu cytat:

    "Czy wiesz jak zabija się krowy i świnie?

    Czy twoja świadomość kończy się na wędlinie?" Sokół

    Początek:

    288127374-pocz.jpg

    Finał:

    288127374-fina%B3.jpg

    post-17081-14352527664179_thumb.jpg

  19. > OT - a co to i do czego służy?

    To je taki dinks w bojlerze, który lubi korodować bardziej niż stal. Efekt jest taki, że zżera ci anode, a na stalowym płaszczu wręcz osadzają się tlenki, które pasywują stal, zabezpieczając ją w ten sposób przed korozją.

    Tyle, że ja się naoglądałem w internecie zeżartych anod w bojlerach, obliczałem też ostatnio anody do zabezpieczenia pewnej konstrukcji podwodnej, więc postanowiłem wymienić u siebie. Namęczyłem się chyba dwa dni z odkręceniem (bardziej to skombinowaniem klucza) i okazało się, że ją ledwo nadgryzło, właściwie tylko jakieś kilka powierzchniowych wżerów. Po oczyszczeniu wyglądała jak nowa. W twardej wodzie mało co zżera taką anodę.

  20. > Właśnie czytałem że można go jeszcze zrobić odrobinę większego i nie będzie problemu z potykaniem -

    > tzw schodek zapraszający.

    > Wrzucisz fotkę jak to wygląda wizualnie?

    > Stara chce zrobić schody dokładnie tak jak u Ciebie

    Kurcze, okłamałem cię trochę, jest niższy, ale teraz przyłożyłem dłoń i to jest góra 2 cm. Ale tak jak Ci pisże, przez 3 lata używaliśmy schodów z niższym o połowę i nie było problemów. Tu masz zdjęcie poglądowe:

    288114481-image011.jpg

    post-17081-14352527562623_thumb.jpg

  21. > Też mi się wydaje że to najsensowniejsze rozwiązanie.

    > Czym nadlewałeś?

    > Jak sobie poradziłeś na dole z pierwszym trepem? (jaką ma wysokość)

    Nadlewałem jakąś zaprawą wyrównującą, ok. 10 zł/worek 25 kg w markecie. Miała napisane że chyba można stosować do 30 albo 50 mm, w miarę szybkie schnięcie (kilka dni przy takiej warstwie), ale kiepsko się ją rozprowadzało/wyrównywało, lepiła się do packi, któryś z kolegów na AK też jej używał i narzekał na to samo.

    A co do pierwszego stopnia - rzeczywiście mam go niższego, ale to akurat nie wynika z wyrównywania schodów, tylko że zwiększyłem docelową grubość konstrukcji podłogi na dole z 12 na 17 cm - i właśnie o te 5 cm niższy jest pierwszy stopień. Ale zanim go obłożyłem był jeszcze niższy, o jakieś 4 cm, czyli miał 9 cm, połowę normalnego stopnia. Nie stanowiło to żadnego problemu, a nawet lepiej jak masz taki ostatni łagodny schodek na wyhamowanie/ rozpędzenie. Jedynie estetycznie, ale mi to nie przeszkadzało, teraz te 5 cm ledwo widać.

  22. U mnien nie było aż takich przegięć na wysokości, ale na szerokości stopnia owszem. Kucie od razu sobie odpuść, beton konstrukcyjny, poza tym nawet nie wyobrażam sobie co byś chciał skuwać, ajk tambrakuje. Moje majstry od lania schodów też się nie popisali, co bym ci doradził:

    1. Wyznaczamy

    288114357-image007.jpg

    2. Szalujemy

    288114357-image008.jpg

    3. Nadlewamy

    288114357-image009.jpg

    4. Obkładamy

    288114357-image010.jpg

    post-17081-14352527560567_thumb.jpg

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.