Skocz do zawartości

Kto winny kolizji?


115750

Rekomendowane odpowiedzi

> Istotny. Bo zmieniający pas wbijal się na ten, którym jechal zawracający.

> Obaj zmieniają kierunek. Jeden zmienia pas. I albo robi to w miejscu niedozwolonym (na

> skrzyżowaniu) albo poza skrzyżowaniem wymusza pierwszeństwo, ktore wykropkowałeś.

> Pisałes dużo bzdur. Ja ta, ze przy zmianie pasa czasami nie stosuje się art. 22. Albo ze ma

> zastosowanie zasada prawej reki.

> Alez lubisz innym przypisywać swoje cechy

> Nawet

> Trzymam za słowo.

> Ale pewnie słowa tez nie dotrzymujesz tylko pleciesz co ślina na klawiature przyniesie.

a mozesz przytoczyc przepis mowiacy o zakazie zmiany pasa na skrzyzowaniu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jakie to ma znaczenie dla tytułowej sytuacji?

Bardzo duże. Nie znamy żadnych innych okoliczności oprócz faktu, że do zdarzenia doszło za skrzyżowaniem.

> A gdyby tam było przedszkole, w przyszłości...

Raczej nie miałoby wpływu. Chyba, że dzieciaki wybiegałyby przez dziurawa siatkę wprost na jezdnię?

> Jak dla mnie to nie widzę sensu ciągnięcia tej dyskusji, chyba że wrócimy do tematu którego dotyczy

> watek a nie ogólnych problemów natury niezbadanej.

Dla mnie ma sens bo nie wiem a wolałbym wiedzieć.

Cóż, może ktoś inny będzie wiedział i wyjaśni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Doczytałem, dowidziałem. Czy jeżeli taka powierzchnia wyłączona z ruchu rozdzielałaby oba pasy

> jeszcze przez 20 metrów, to dalej czerwony miałby ustąpić pierwszeństwa, bo dalej zawraca, a

> zielony mógłby zająć dowolny pas?

Daruj, ale ja nie będę bawił się w interpretację domniemanych sytuacji, by na ich podstawie próbować wyciągać wnioski co do tej sytuacji, która jest dość dobrze udokumentowana ok.gif

> Rozumiejąc argumenty za winą czerwonego, jak to możliwe, że znak D1 uprawnia do pierwszeństwa

> zarówno jadąc prosto, jak też skręcając bezkolizyjnie w prawo.

Normalnie możliwe. Oznakowanie nic nie mówi o zmianie pierwszeństwa czy jego utracie.

> Gdyby nie było tej powierzchni

> wyłączonej z ruchu byłoby kolizyjnie i wtedy sytuacja jasna.

Ona niczego nie zmienia w zakresie pierwszeństwa i nadal jest kolizyjnie palacz.gif

> Zatem pozostanę przy swoich

> wątpliwościach, uważając że oznakowanie tego skrzyżowania jest do 4 liter, zielony zmieniał

> pas, a nie zajmował po skręcie, bo skręcił już dawno, natomiast czerwony manewr zawracania już

> skończył ..

Oznakowanie jest jakie jest i niestety jest nieszczęśliwe, podobnie jak prawo, które niestety pozwala na dość dużą dowolność i nieznane są późniejsze wyroki. Czerwony mógł sobie manewr "zakończyć", nie zmiana to faktu, że wjeżdżał na drogę z pierwszeństwem przejazdu - ma A7. Pierwszeństwo na każdej jezdni mogą być odrębnie określane palacz.gif

> dzięki za miłą dyskusję,

ok.gif

> bo faktycznie przypadek ciekawy.

Jaki tam on ciekawy oslabiony.gifhehe.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Daruj, ale ja nie będę bawił się w interpretację domniemanych sytuacji, by na ich podstawie

> próbować wyciągać wnioski co do tej sytuacji, która jest dość dobrze udokumentowana

Zadałem Ci konkretne pytanie, więc daruj i odpowiedz jak to by było wg Twojej sztywnej interpretacji. Kiedy wg Ciebie kończy się pierwszeństwo zielonego przyznane znakiem D1? Czy może za 100 metrów za przejściem zmienić sobie pas bez zwrócenia uwagi, czy ktoś nie jedzie na lewym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> A to juz tylko Twoja bardzo subiektywna ocena.

Skądże znowu. To określa punkt 2.1. Szczególnych Warunków Technicznych Dla Sygnałów Drogowych i Warunków Ich Umieszczania, co wskazałem wcześniej graficznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Proszę bardzo:

> Jeśli ktoś liczy na "efektowne" zakończenie, to na szczęście go nie ma

Abstrahując od pierwszeństwa, jesteś zwolennikiem lewego pasa z jakichś konkretnych powodów, czy po prostu wybierasz lewy bo jest fajniejszy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie mam pojęcia. Piszemy o czymś innym. W moim pytaniu ktoś opuścił skrzyżowanie a po pewnym

> czasie, po przejechaniu pewnej odległości, ktoś inny w niego przywalił.

> Pozostaje kwestia ustalenia, w jakiej odległości od skrzyżowania, kto na kim wymusił i dlaczego w

> takiej a nie w innej?

> Sam nie potrafię do tego dojść.

> Nasuwa mi się jeszcze jedno również związane z tytułowa sytuacją.

> Ktoś zawracał z podporządkowanej. Przed nim zawracał ktoś inny. I ten ktoś inny zatrzymał się

> niedaleko za skrzyżowaniem. W wyniku tego zawracający również został zmuszony do zatrzymania

> tuż za skrzyżowaniem.

> Chwile później, z drogi z pierwszeństwem nadjechało trzecie auto, które uderzyło w zawracające,

> którego kierowca został zmuszony do zatrzymania zaraz za skrzyżowaniem.

> Też nie wiem jak to rozgryźć. To wszystko działo się tak szybko.

Ale ideologię dorabiasz, żeby tylko na swoim postawić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ale ideologię dorabiasz, żeby tylko na swoim postawić.

Jakim swoim? icon_eek.gif Nie wiem jak jest. Nie mam bladego pojęcia. Pytam o to ale nikt nie potrafi odpowiedzieć konkretnie.

No dobra, zgadzam się. Dorabiam ideologie do tego aby powiedzieć, że nie wiem czyja jest wina.

Tylko co w przedmiotowej sprawie?

Jak daleko po opuszczeniu skrzyżowania mam jeszcze ustępować pierwszeństwa tym, którzy wjechali na tą samą drogę z drogi z pierwszeństwem?

hmm.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zadałem Ci konkretne pytanie,

Przykro mi, to jest pytaniem, owszem, ale konkretów brak. W tym miejscu nie ma takiej możliwości, by powierzchnia wyłączona z ruchu rozdzielała oba pasy jeszcze przez 20 metrów - reszta jak wyżej palacz.gif

> więc daruj i odpowiedz jak to by było wg Twojej sztywnej interpretacji.

Moja interpretacja nie jest sztywna.

> Kiedy wg Ciebie kończy się pierwszeństwo zielonego przyznane znakiem D1?

Zgodnie z przepisami - do odwołania palacz.gif

> Czy

> może za 100 metrów za przejściem zmienić sobie pas bez zwrócenia uwagi, czy ktoś nie jedzie na

> lewym?

Skąd taki pomysł? yikes.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Skądże znowu. To określa punkt 2.1. Szczególnych Warunków Technicznych Dla Sygnałów Drogowych i

> Warunków Ich Umieszczania, co wskazałem wcześniej graficznie.

To doczytaj dalej owe warunki techniczne, bo tam dość jasno napisali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nawet rysunek przytoczyłem.

I pierwsze sentencje z treści. Całość przeczytaj, wnioski sam wyciągniesz.

Szczególnie uważnie czytaj fragment "Obszar oddziaływania skrzyżowania", bo to jest kluczowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> I pierwsze sentencje z treści. Całość przeczytaj, wnioski sam wyciągniesz.

> Szczególnie uważnie czytaj fragment "Obszar oddziaływania skrzyżowania", bo to jest kluczowe.

Znasz odpowiedź czy nie?

Edit: uznajmy, że nie wiem gdzie się kończy skrzyżowanie bo to i tak nieistotne. Wiem tylko, że nic nie wiem i nie trzeba tego udowadniać. Chciałbym jedynie poznać konkretną odpowiedź na zadane pytanie, w jakiej odległości od zjechani ze skrzyżowania muszę jeszcze ustępować pierwszeństwa...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Umiesz czytać ze zrozumieniem czy nie?

Naturalnie, że nie umiem. Nie pytałbym gdybym umiał.

Znasz odpowiedź na przedmiotowe pytanie czy nie znasz?

Jeśli znasz to możesz odpowiedzieć czy sa jakieś czynniki, które to uniemozliwiają?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Naturalnie, że nie umiem. Nie pytałbym gdybym umiał.

To mówisz ze masz prawo jazdy...?

> Znasz odpowiedź na przedmiotowe pytanie czy nie znasz?

Znam

> Jeśli znasz to możesz odpowiedzieć czy sa jakieś czynniki, które to uniemozliwiają?

Mogę.

Nikt Ci nie poda ilości metrów, ale wystarczy że będziesz poza tym magicznym obszarem o którym pisze w ciągu dalszym a nazywany jest "Obszar oddziaływania skrzyżowania".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To mówisz ze masz prawo jazdy...?

Fuksem zdałem. Koledzy zawsze mówili, że jestem szczęściarzem.

> Nikt Ci nie poda ilości metrów, ale wystarczy że będziesz poza tym magicznym obszarem o którym

> pisze w ciągu dalszym a nazywany jest "Obszar oddziaływania skrzyżowania".

Czyli nie wie nikt dokładnie gdzie przebiega ta granica?

To jak sędzia osądzi w razie sprawy?

hmm.gif

Jak to możliwe, że ten magiczny obszar, który jest szczegółowo opisany w par. 66 i 67 objaśniony jest jako: "Dodatkowy pas dla pojazdów skręcających w lewo na skrzyżowaniu" i "Dodatkowy pas dla pojazdów skręcających w prawo na skrzyżowaniu"?

Powinien coś wspomnieć o odcinku opuszczania skrzyżowania?!?

I jeszcze zagwozdka. Jak powiązać obszar oddziaływania skrzyżowania z PoRD? Ten ilekroć odwołuje się do skrzyżowania, zawsze mówi: "skrzyżowania", "na skrzyżowaniu", "opuszczenie skrzyżowania", "do skrzyżowania", "dotyczy skrzyżowania". Nigdy nie wspomina o obszarze jego oddziaływania?

Nic nie wiem, nic nie rozumiem.

niewiem.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Przykro mi, to jest pytaniem, owszem, ale konkretów brak. W tym miejscu nie ma takiej możliwości,

> by powierzchnia wyłączona z ruchu rozdzielała oba pasy jeszcze przez 20 metrów - reszta jak

> wyżej

Dlaczego nie ma takiej możliwości? Jest także możliwość, że za przejściem będzie linia ciągła. Czy jak już się skończy taka linia ciągła to mogę się wtarabanić na lewy pas z prawego i mieć pretensje, że mi ktoś nie ustąpił, jak miałem pierwszeństwo? Bo zgodnie z przepisami do odwołania mogę sobie jeździć po pasach.

> Zgodnie z przepisami - do odwołania

..czyli znak przed skrzyżowaniem uprawnia mnie do wtarabanienia się na auto jadące lewym pasem 200 m dalej..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Proszę bardzo:

> Jeśli ktoś liczy na "efektowne" zakończenie, to na szczęście go nie ma

Oglądałem z 10 razy ten filmik i zadaje sobie pytanie od kiedy można zmieniać/wjeżdżać czyli wykonywać taki manewr jak wykonałeś na przejściu dla pieszych... Z resztą raz że Toyotę pewnie widziałeś i mogłeś zachować szczególną uwagę a dwa Toyota była już na swoim pasie czyli nie koniecznie stało się to podczas zawracania lecz już jazdy po swoim pasie na wprost bo jakby Toyota w Ciebie wjechała to ok zgodziłbym się na winę toyoty ale TY w nią wjechałeś...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Oglądałem z 10 razy ten filmik i zadaje sobie pytanie od kiedy można zmieniać/wjeżdżać czyli

> wykonywać taki manewr jak wykonałeś na przejściu dla pieszych... Z resztą raz że Toyotę pewnie

> widziałeś i mogłeś zachować szczególną uwagę a dwa Toyota była już na swoim pasie czyli nie

> koniecznie stało się to podczas zawracania lecz już jazdy po swoim pasie na wprost bo jakby

> Toyota w Ciebie wjechała to ok zgodziłbym się na winę toyoty ale TY w nią wjechałeś...

Po pierwsze nie ja kierowałem tym samochodem.

Po drugie skąd założenie, że kierowca widział toyotę? Filmik pokazuje to co "widziała kamera", a nie kierowca.

Po trzecie skoro oglądałeś film 10 razy, to powinieneś zauważyć, że nikt w nikogo ostatecznie nie wjechał.

Po czwarte co ta manewr na przejściu tak Cię zbulwersował?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dlaczego nie ma takiej możliwości? Jest także możliwość, że za przejściem będzie linia ciągła.

Ponieważ linia ciągła nie jest "powierzchnią wyłączoną z ruchu", a to dokładnie napisałeś.

> Czy

> jak już się skończy taka linia ciągła to mogę się wtarabanić na lewy pas z prawego i mieć

> pretensje, że mi ktoś nie ustąpił, jak miałem pierwszeństwo? Bo zgodnie z przepisami do

> odwołania mogę sobie jeździć po pasach.

> ..czyli znak przed skrzyżowaniem uprawnia mnie do wtarabanienia się na auto jadące lewym pasem 200

> m dalej..

Dochodzisz do dziwnych wniosków oslabiony.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Po drugie skąd założenie, że kierowca widział toyotę? Filmik pokazuje to co "widziała kamera"

OK, ale w tej sytuacji pojawia się pytanie gdzie przez ponad 5 sekund patrzył się kierowca, bo dokładnie tyle czasu miał na zauważenie manewru Toyoty, z czego przez 4 sekundy nie da się tego wytłumaczyć nawet martwym polem (dopiero na samym końcu słupek mógłby zasłonić).

Ogólnie to jest jedno z "tych" skrzyżowań - jest wiecznie zatkane i czasem nie da się będąc podporządkowanym wyjechać nie wymuszając na nikim. Poza tym w tym jednym miejscu zabrakło farby na metr linii za przejściem.

Zgodnie z przepisami wina Toyoty, choć mając nagranie i 500 zł mandatu w perspektywie można by się pokusić o sąd i próbę ugrania współwiny.

A co do oceny postawy autora filmu... Jeżeli jechał tamtędy pierwszy raz, zagapił się i miał jakiś powód żeby zająć lewy pas to można mu wybaczyć.

Bardziej prawdopodobne jednak, że jeździ tamtędy na wydział/na Różany/objeżdża Naramowicką i to skrzyżowanie zna. Taka sytuacja jak na filmie akurat jest rzadkością, najwięcej stłuczek powodują kierowcy jadący główną w przeciwnym kierunku niż autor filmu, skręcający w tą ulicę co Toyota, ale zajmujący od razu prawy pas.

Kumpel jak mieszkał w jednym z tych bloków po prawej miał na balkonie kamerkę bo prawie codziennie coś się działo. Wjazd na to skrzyżowanie w ten sposób znając je to coś pomiędzy kozaczeniem/buractwem a próbą uzyskania odszkodowania. Oczywiście zgodnie z prawem, bo pierwszeństwo miał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> OK, ale w tej sytuacji pojawia się pytanie gdzie przez ponad 5 sekund patrzył się kierowca, bo

> dokładnie tyle czasu miał na zauważenie manewru Toyoty, z czego przez 4 sekundy nie da się

> tego wytłumaczyć nawet martwym polem (dopiero na samym końcu słupek mógłby zasłonić).

Nie liczyłem dokładnie, ale mógł obserwować np. dodatkowo autobus, który był w zatoczce. Mógl założyć, że "Toyota" nie będzie wymuszać. To są oczywiście tylko domniemania hehe.gif

> Ogólnie to jest jedno z "tych" skrzyżowań - jest wiecznie zatkane i czasem nie da się będąc

> podporządkowanym wyjechać nie wymuszając na nikim.

Nie ma takich skrzyżowań - to tylko kwestia kultury użytkowników drogi palacz.gif

> Poza tym w tym jednym miejscu zabrakło farby na metr linii za przejściem.

Zgadzam się w pełni, ale boję się kolejnych dywagacji na temat tego, że było jej 0,5 metra za mało, albo ktoś nie zauważył że przekracza, a miał pierwszeństwo palacz.giffacepalm%5B1%5D.gif

> Zgodnie z przepisami wina Toyoty, choć mając nagranie i 500 zł mandatu w perspektywie można by się

> pokusić o sąd i próbę ugrania współwiny.

Ugrania? W życiu bym w ten sposób nie podchodził do tematu - jeżeli już, to chodzić powinno o sprawiedliwy wyrok (sprawiedliwość, piękne słowo), a nie ugrywanie czegokolwiek oink.gif

> A co do oceny postawy autora filmu... Jeżeli jechał tamtędy pierwszy raz, zagapił się i miał jakiś

> powód żeby zająć lewy pas to można mu wybaczyć.

Jak pisałem, mógł obserwować autobus, a co do wybaczania - tutaj nie konfesjonał i nie spowiedź palacz.gif

> Bardziej prawdopodobne jednak,

[...]

że miał pierwszeństwo i być może kulturą nie grzeszył - na tym bym poprzestał. Z całą pewnością lepiej dla świata by było, gdyby drogowcy trochę zmienili oznakowanie, wtedy by się skończyły dywagacje palacz.gifok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.