Skocz do zawartości

Delmut

użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 909
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Delmut

  1. I znowu mieliśmy kilka dni przestoju. Pocieszający jest tylko fakt, że prace mimo ślamazarnego tempa, cały czas posuwają się do przodu... Dzisiaj wstawiony został bok, a pod koniec dniówki usunięto kawałek podłogi Mam głęboką nadzieję, że w poniedziałek nie będzie przestoju...
  2. Niestety remont się wlecze bo robiony "po znajomości", i bez fuszerki więc godzę się na to, mimo że chciałbym mieć auteczko już u siebie w garażu... Póki co kolejne fotki: Zabezpieczanie spawów i łączeń blach: Nowa tylna belka po wstawieniu i stara: Pasowanie tyłu i progów przed finalnym spawaniem: Niektórych elementów nie da się dokupić i niestety trzeba rzeźbić: Jeszcze nie ruszony przód: Składzik części:
  3. Każda kolejna wizyta na warsztacie to stuprocentowe złe wieści. Tak było i tym razem. Blacharz zasugerował zakup nowych drzwi. Wyszukałem nowe drzwi, kupiłem i już po chwili zawiozłem do montażu. Szybko zadzwonił mechanik z informacją, że jedne z drzwi są do wyrzucenia bo... po zamontowaniu na zawiasach nie wchodzą w otwór drzwiowy i blokują się na rynience. Kolejne były lepsze, ale też nie dało się ich spasować w sensowny sposób. Drzwi zostały zwrócone, a ja przez kilka dni szukałem porządnych drzwi i znalazłem... na szrocie. Drzwi pasują idealnie, ale na tym postępy się zakończyły. Później byłem na urlopie i nie chciałem, żeby coś działo się pod moją nieobecność. Po powrocie dowiedziałem się, że zakład był zawalony robotą, a Maluch stał w kącie i czekał na rozluźnienie.
  4. W połowie kwietnia 2009 roku auto trafiło do blacharza i lakiernika: Niestety, faktyczny remont zaczął się prawie rok później: 24 lutego 2010 zaczęła się rozbiórka samochodu. Panowie w warsztacie szybko wymontowali zderzaki, fotele, wloty, światła itp. Po chwili nie było także klapy bagażnika, wszelakich uszczelek, szyb, drzwi. Mechanicy coraz częściej kręcili głowami i nie były to oznaki zachwytu. Każdy kolejna zdemontowana część ukazywała kolejny element do wymiany. Po chwili rozmowy z blacharzem wiedziałem, że do wymiany są: - pas przedni - błotniki przednie - klapa bagażnika - progi zewnętrzne - nadkola przednie wewnętrzne i zewnętrzne - ściana grodziowa - podłoga bagażnika - podstawa pod akumulator - kompletna podłoga ze wzmocnieniami i szynami foteli - progi wewnętrzne - reperaturki błotników tylnych - tylna belka - klapa silnika - nadkola tylne wewnętrzne Jak blacharz skończył wymieniać spojrzał na mnie znacząco i zasugerował złomowanie i znalezienie lepszego egzemplarza. Wkurzony jak 150 pojechałem do domu i zrobiłem inwentaryzację posiadanych przeze mnie części blacharskich. Okazało się, że coś tam jest, ale muszę znaleźć jeszcze sporo elementów. W allegro wpadły mi w oko kompletne poszycia boków. Telefon do mechanika i dostałem potwierdzenie, że lepiej wymienić całe kompletne poszycie niż sztukować po kawałku. Już po chwili auto dostawcze wyruszyło w Polskę, żeby przywieźć poszycia. W tym czasie blacharz upewniał się jeszcze kilka razy czy na pewno chcę przeprowadzać remont tego Malucha. Tak, chciałem. Kolejne dni upływały pod znakiem wycinania kolejnych skrawków poszycia, kompletowania części i otrzymywania kolejnych złych informacji. Szkielet lewej strony przeżarty rdzą. Znowu allegro przyszło z pomocą i po chwili szkielet był na miejscu. Wszystkie części potrzebne do skompletowania lewej strony Maluszka były czyszczone, odtłuszczane i zabezpieczane podkładem reakcyjnym. W tym czasie Fiacik wyglądał jak 126 nieszczęść. Przyszedł 24 kwietnia 2010 roku. Wszedłem na warsztat jak codziennie przez ostatnie dwa miesiące i moim oczom ukazało się moje maleństwo z spasowanymi częściami, z którymi ja i blacharz walczyliśmy w ostatnim czasie. Cztery dni później blacharz zakończył spawanie nowych elementów konstrukcyjnych do tych, które wymiany nie wymagały. Tuż przed weekendem majowym spasowane i wstawione zostało poszycie lewego boku. Wszystko pasuje jak ulał.
  5. Przy okazji, że byłem nieopodal u klienta, postanowiłem nadłożyć kilkadziesiąt kilometrów i zabrać Malucha na Śląsk. Kilka fotek: Tydzień później zabrałem Malacza z firmy do siebie i zafundowałem mu gigant-mycie: Były fotki przed, to teraz po:
  6. Przy okazji rodzinnej uroczystości odwiedziłem Malucha. To co tam zobaczyłem można opisać jednym słowem: TRAGEDIA!! Biały stał pod drzewem. Cały brudny i obsypany czymś co spadło z drzewka. Wszedłem tylko na chwilę, żeby coś przekąsić po podróży, telefon do drugiego wujka, dolewka paliwa, i próba odpalenia Maluszka. Długo kręciliśmy rozrusznikiem, ale w końcu zastartował. Autko wyjechało na drogę. Postanowiłem wywieźć go do babci bo tam będzie bezpieczniejsze. Wujek wsiadł do Malucha i pojechaliśmy. Po drodze okazało się, że autko nie ma hamulców. Drobny problem z hamulcami nie przeszkodził nam w doprowadzeniu samochodu do babci. Tam postawiliśmy go na placu z myślą o poniedziałkowym myciu i szybkim serwisie. Niestety w poniedziałek pogoda była tragiczna więc z naszych planów nic nie wyszło:/ Opłukałem go tylko z liści i kurzu, ale na niewiele się to zdało. Efekt możecie obejrzeć na zdjęciach.
  7. Hello!! Mam chwilę czasu więc opowiem Wam o jednym z moich Fiacików, o "Białym" Auto zostało kupione "przypadkiem" w 1986 przez mojego dziadka... Przypadek polegał na tym, że mój ojciec w 1984 roku wpłacił na kilka losowań... Oczywiście nie mógł wpłacić kilku losowań na siebie więc cała nasza rodzina brała udział w losowaniach Malucha... Ojciec miał szczęście i zaraz na początku wylosował ślicznego zielonego ST. Pozostałe wpłaty ojciec wycofał, żeby móc zapłacić resztę należności za samochód. Wtedy dziadek zaproponował, żeby jego wkładu nie wycofywać bo i tak pieniędzy miał więcej niż byłby wtedy w stanie wydać. Potem całkowicie zapomniał o tym i miał niezłą niespodziankę kiedy w 1986 roku dostał powiadomienie o fakcie wylosowania nowego Malucha... Kiedy pojechał po odbiór do wyboru miał kolor biały i "zomo"... Zomo źle się dziadkowi kojarzyło i wybrał białego... Z autkiem mam same dobre wspomnienia... Dziadek miał zawsze dostęp do lewego Pb94 więc zawsze chętnie zabierał mnie "nowym" maluszkiem na przejażdżki... Niestety jakieś siedem lat temu dziadka dopadła ciężka choroba i Maluch stanął w garażu nieużywany (a stan maluszka był naprawdę idealny) Chwilę później wujek wpadł na świetny pomysł, że przecież nie ma sensu, żeby auto stało w garażu i tak Fiacik zaczął służyć wujkowi jako środek transportu w drodze do pracy i na ryby... Od tego też czasu auto niestety nie widziało garażu co przyczyniło się do pojawienia się rudej i kilkunastu poważniejszych usterek łącznie w zatarciem silnika. Silnik został wymieniony na inny i niestety nie jest już oryginalny. Oto kilka jego fotek z 10.04.2007 A to fotki z małej wycieczki, 27.08.2007
  8. > To mój kolega, Amerykanin więc jego znajomość polskiego jest całkiem całkiem, no i lepiej mówi niż > pisze > Oprócz niezłej kolecji poldków ma też kilka ciekawych egzemplarzy Chevroleta Monte Carlo Chciałem nawet kupić od niego kiedyś Poldka, ale za dużo zawołał...
  9. > a tekst ogłoszenia jak z google tłumacza A to możliwe bo mam mgliste wspomnienie, że rozmawiałem z nim kiedyś przez telefon i odniosłem wrażenie, że facet nie jest Polakiem lub baaaardzo długo nie był w Polsce... Na innych forach też nie powala polszczyzną...
  10. facet dopiero skończył remontować tego Poldka... Na 100% nie chce go sprzedać tylko robi badanie rynku... Posiada kilka innych Polonezów i mimo wielu prób wystawiania na allegro żaden nie został sprzdany... Nie wiem tylko po co to robi??
  11. Rewelacja... I teraz pojawi się masa złomków w cenach zbliżonych do 10 000zł. Ceny części znowu pójdą w górę Coraz częściej dochodzę do wniosku, że najwyższa pora poszukać jakiegoś Mercedesa 300SL albo Porsche 356 bo powoli ich ceny zaczynają być podobne do cen 126p
  12. > Az mnie kusi, zeby tam sie zarejestrowac i napsiac cos wiecej wstawiajac aktualne fotki. Dawaj, dawaj... Chciałbym zobaczyć komenatrze... NO I W KOŃCU JAKIŚ FILMIK!!!!!!
  13. > Dawno temu ustrzelony, ale znalazłem dzisiaj foto w telefonie > Nie wiem, czy samoróbka, czy jeden z oryginałów, ale i tak ciekawy: Kiedyś pojawił się na allegro z symboliczną ceną 999 999,99zł
  14. > A kupowałeś w kraju czy poza granicami RP??? W kraju... w moim mieście
  15. Ja za mojego Bosmala dałem tyle, że głupotą byłoby go nie kupić...
  16. > Przedstawiają rzadką wersję malucha > A że ktoś wystawił za 15.000 nie znaczy, że za tyle sprzeda Był już nowy za 19 999,00PLN; był także po remoncie kapitalnym za 15 000,00PLN; był też tuningowany za 12 000,00PLN... Pobożne życzenia sprzedających...
  17. > Musisz wybrac sie na ktorys ze zlotow maluchow w tym roku: > 3-5.06.2011 - CZ - Přelouč (jedziemy + Praga) > 22-24.07 - H - Találkozó, Velencei-tó (Találkozó) > 19-21.08 - PL - Torun > Tam bedziesz mogl zobaczyc mojego malucha Na pierwszy może się wybiorę... Drugi odpada bo będzie blisko, a trzeci na pewno odpada bo będę niewyspany
  18. Foto niby kiedyś dawałeś, ale podejrzewam, że to paintshop... Teraz jakieś łzawe teksciki, że niby auto jeździ... Bez video się nie liczy i koniec
  19. > Mam wrażenie, że kierownica i klamki wewnętrznego otwierania drzwi, lusterko boczne, są dużo > późniejsze niż reszta tj.: blaszane zderzaki, licznik, karoseria. Czy może się mylę? Masz rację... Kierownica i klameczki nie pasują... Nieoryginalne sa także włączniki na desce rozdzielczej... Mnie się ta sztuka nie podoba...
  20. No chłopie... Rusz głową... Nigdzie to to nie występowało. Produkt rzemieślniczy, jak się komuś urwał oryginalny to kupował takie badziewie...
  21. > Jakis taki maly ten wypierdek sie wydaje. U siebie chwytam w dlon po mesku No bo jest mały... Niemniej, korek Elegantowski można wyciągnąć bez kluczyka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.