Skocz do zawartości

gilbert3

użytkownik
  • Liczba zawartości

    6 561
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez gilbert3

  1. > Nie metalik, nie perłowy, zwykły bez doplat

    Ale w sumie czemu nie? Lepsze czerwone niż czarne, biegasz ze szmatą wokół auta jak skończony idiota, a ono ciągle brudne. Każdy kolor byle nie czarny i wpadające w czerń odcienie.

  2. > Jeździłem kiedyś Fordem Focusem z tym "fantastycznym" zawieszeniem i zastanawiałem się, czemu jest

    > takie wspaniałe.

    > Czym to się objawia, bo jakoś tego nie zauważyłem?

    Kwestia swego rodzaju wrażliwości. Jeden ma słuch taki, że instrumenty stroić potrafi, a drugi niestety nie. Faktem jest, że różnice nie są już tak przepastne jak kiedyś, a i gusta ludzi co do rodzaju powożenia są inne.

  3. > Na placu boju został Leon 1,4 122KM FR

    > Oraz Focus 1,6 150 KM Titanium.

    > Co byście wybrali i dlaczego?

    > Ps. Leon tańszy ok.6 tys.

    Co za pytanie, Focusa bym wybrał, dla mocy i dla zawieszenia (cena jest zawsze dla mnie sprawą umowną, jeśli jestem w stanie tyle zapłacić, znaczy się, że mnie stać), ale tak naprawdę trochę mało szczegółów podałeś, jakie przeznaczenie auta (miasto/trasa/rodzina/brak/hatchback/kombi/sedan/klima/elektryka/power/kapelusz/automat/sadzomiotacz/benzyna etc.), sorry ale ja nie rozróżniam titanium od aluminium.

    U mnie decyduje wielkość nadwozia plu moc silnika, reszta ma znaczenie drugo lub trzeciorzędne. U ciebie natomiast... ?

  4. > Dzięki za odpowiedz

    > Troche mnie to przeraża kolejny wydatek ale trudno taką mamy pogode może w zime mu przejdzie.

    > Jak wymienie dam znać czy jest ok

    > Pozdrawiam

    Aby zapobiec przegrzaniu ECU kolega Ogion usunął go z bloku silnika, który mocno się nagrzewa i w dłuższej perspektywie powoduje problemy. Pytajcie go co do formuły rozwiązania, ale z tego co widziałem pod maską trochę się przy tym napracował.

  5. Czy twarda woda (duża ilość kamienia) będzie powodować ślady w czarnym zlewie granitowym? Srebrny metalowy zlew po 3 latach użytkowania nie wyglądał najlepiej, był pokryty białym nalotem, którego ciężko zmyć. Nie mam służącej oraz wystarczającej ilości czasu na codzienne szorowanie, a doświadczenie z czarnymi samochodami mówi mi unikać koloru czarnego za wszelką cenę, tutaj jednak inna struktura materiału i zachwalanie producentów jeśli chodzi o odporność na zabrudzenia mówią coś innego. Zatem poradźcie. blagam.gif

  6. > gdybym mojej chciał kupić to od razu byłby pozew o rozwód czasami nie przekonasz mimo dobrych

    > argumentów i będzie struta chodziła lepiej wziąć choćby p206 i mieć czasami jakiś tfu-tfu

    > problem chociaż osobiście doradzałem autorowi wątku Corolle VIII gen.

    Nic tak nie przekonuje jak jazda testowa. Wystarczy czasem pokazać jak się fajnie, wysoko jedzie, zaprezentować działanie CITY i już jest w porządku.

  7. > Gaz ma jeszcze jeden minus, o którym świeżo upieczeni nabywcy często zapominają. Są nim parkingi z

    > zakazem wjazdu dla aut z lpg.

    > Potem nagle się okazuje, że tu nie wolno, tam nie wolno... i ma człowiek mieszkanie w bloku,

    > wykupił miejsce w garażu... a tu klops. Dalej musi po pracy szukać miejsca pod blokiem.

    Ludzie olewają wszelkie możliwe zakazy (ograniczenia prędkości to też przede wszystkim znaki zakazu), więc tutaj raczej jeśli korek jest po klapką, to raczej właściciel nie bierze pod uwagę, że jego auto jest na LPG.

  8. > Ja jestem za benzyną (choć nigdy dieslem nie jeździłem)ale aby kupić dość mocna benzynę to naprawdę

    > trzeba czasu i szczęścia A takie 3 letnie diesle to na wyciągniecie ręki Ale patrząc na

    > koszta eksploatacji ---- benzyna mocna to i sporo spali (chyba ze brać pod uwagę silniki z

    > bezpośrednim wtryskiem podobno pala mniej)jeśli myśleć o LPG to na palcach jednej ręki można

    > policzyć samochody mocne i nadające się do tego zasilania, a diesel (nie wiem sam) ale jak

    > czytałem dość tanio wychodzi, chyba że miasto i korki dadzą znać o sobie

    Miasto i korki to wróg spalania każdego auta, chyba że mówimy o elektrycznym albo o rowerze.

    Diesel 3 letni z DPF do miasta i w korki to proszenie się o kłopoty. Benzyna z bezpośrednim wtryskiem - zastanawiałbym się czy to dobry wybór, wiele jednostek kilku producentów jednak nie przeżyło próby czasu. Zawsze coś kosztem czegoś.

    Diesel jest tani i fajni się nim jeździ, ale jak się popsuje to boli. Benzyna - mała nie jedzie i pali co półtorej diesla, można ją zagazować, ale nadal nie jedzie. Z kolei benzyna duża jedzie, ale pali dużo więcej. Magicy od gazu ci powiedzą, że gazuje się wszystko - jestem tego samego zdania, ale jest to jakiś kłopot, tj. lubryfikacja, regulacja, częste wizyty na stacji paliw, no i koszt instalacji gazowej, czym silnik lepszy tym większy - wszystko zależy czy to akceptujesz i czy w rachunku ogólnym wyjdziesz na plus po zadanym czasie eksploatacji. Fajnie się w mieście oszczędza na gazie, gdy auto znosi gaz bez większych problemów, szczególnie gdy jeździ się dużo - ja jeździłem 200-300 km dziennie to na gazie miało to sens. W przypadku przebiegu do 50 km dziennie - czas zwrotu inwestycji w gaz jest IMHO zbyt duży.

  9. Benzyna:

    - teoretycznie niższe koszty napraw (silnika i osprzętu)

    - bez turbiny to trzeba przynajmniej pojemności 2,5 litra, żeby jakoś bez stresu wyprzedzić ciężarówkę (ale wtedy to spali całkiem dużo)

    - szybkie nagrzewanie auta, co ma szczególne znaczenie w zimie (o zimie to nikt nie myśli, dopóki nie przyjdzie i nie da wszystkim w kość porządnie).

    Diesel:

    - koszty napraw nieporównywalnie wyższe (choć wielu z nich udaje się uniknąć lub znacząco odłożyć w czasie odpowiednią profilaktyką, nie wszyscy jednak mają na to ochotę).

    - nawet małe silniczki o teoretycznie niewielkiej mocy w granicach 90KM IMHO lepiej oddają moc od wolnossących jednostek benzynowych o podobnej mocy.

    Krótko mówiąc - frajdę z jazdy zapewnia albo olbrzymia pojemność, albo turbina, która potencjalnie generuje koszty. Przy 45 kilometrach dziennie (licząc przebieg kolegi do i z pracy, plus jakaś tam nadwyżka) przebieg roczny wyniesie około 15-16 tysięcy rocznie. Jeśli auto będzie kupione w miarę pewne, ja bym wziął diesla (bez DPF w miarę możliwości) lub turbobenzynę. Jeśli kierownik kumaty i nie będzie tyrał tego auta, to nie zdąży się dobrze popsuć zanim sprzeda auto.

  10. > Tez jestem tego zdania, tylko nikt nie chce wymienić. Przynajmniej ja nie znam warsztatu. Nawet

    > ASO.

    Myślę, że znalezienie warsztatu, który wymieni ci olej w skrzyni nie jest problemem. Bądź wytrwały, na pewno znajdziesz.

    Natomiast co ważne w przypadku M32 to zalanie większą ilością oleju niż zaleca producent, wsparłbym się nawet dobrym dodatkiem ceramicznym.

  11. > Gdzie te czasy kiedy to w tego typu samochodach można było dostać silnik dwulitrowy lub

    > pojemniejszy?

    Po co do takiego małego auta o dziadkowej charakterystyce designu silnik 2 litrowy lub większy?

  12. > Wiadomo lepiej vaga albo honde

    nie wiem czy lepiej czy nie lepiej. Prawda jest taka, że jak się ma lat dwadzieścia parę, to człowiek ma takie zapędy, żeby auto wyglądało groźniej niż jest w rzeczywistości. Sam osobiście mając lat 25 przeprowadzałem "tuning" zegarów na czerwone z moim Cinquecento 700, nawiasem mówiąc, też wściekle czerwonym z wściekle beznadziejnym przyspieszeniem od 0 do 100 w 30 sekund (lub coś koło tego). Czułem się z tymi zegarami lepiej, zwłaszcza lejąc V-Power, która nic kompletnie nie dawała dychawicznemu dwucylindrowemu czemuś zwanym nie wiedzieć czemu silnikiem i pewnie, gdybym miał wtedy więcej forsy, to robiłbym swap na 900, bo to już jakoś jechało.

    Teraz jak już prawie przychodzi kapelusz na głowę i liczy się nieco więcej niż prężenie muskułów, to te wszystkie Hondy, Golfy i Cieniasy z obniżonym zawieszeniem wyglądają... śmiesznie. Nie obraź się, bo nie o to mi chodzi, żeby komuś dogryzać, ale o to, że samochód to ma jechać, a nie grzmieć i szorować spodem po asfalcie.

  13. > I przez parę miesięcy jeździ bez. A, że Policja lubi kontrolować wszelkie tuningowe wózki...

    i zabierze dowodzik, ale skoro można jeździć bez przeglądu, to i można bez dowodziku...

    Tak sobie czasami rozmyślam jakim problemem jest dla gościa, który nie ma zahamowań, żeby bez opamiętania łamać przepisy, również jeździć bez uprawnień, które regulują te same przepisy.

    Nawiasem mówiąc jeżdżenie Cinquecento z obniżonym zawieszeniem przypomina szczekanie pekińczyka. Nawet w usportowionej wersji 1.1 wygrywa małą masą na starcie, ale potem to już wącha spaliny pierwszego lepszego normalnego samochodu. No chyba, że mówimy o jakiejś totalnie usportowionej wersji z wymienionym silnikiem. No ale wtedy to już szaleństwo. boje_sie.gif

  14. i ty mu wierzysz, że jesteś w stanie osiągnąć spalanie katalogowe? hehe.gif

    W żadnym aucie nie dałem rady tego osiągnąć, nawet jeżdżąc jak kapelusz. Żadnym i nigdy. Najbliżej byłem w Pandzie 1.2/60KM. Były wtedy drastyczne podwyżki cen paliwa, upalne lato i jeździłem z nogą o wadze pióra gąski.

  15. > Badania pochodzą z 1995 roku. Czy Twoim zdaniem, przez te niespełna 20 lat, nic się nie zmieniło w

    > kwestii czystości powietrza zasysanego do wnętrza samochodu? Mam samochód z 1993 roku, klasy

    > kompakt. W żadnej z dostępnych w tym czasie opcji nie było filtra. Ale już w aucie o 5 lat

    > młodszym, tego samego producenta oraz modelu, węglowy filtr kabinowy nie był czymś niezwykłym.

    > Widzisz różnicę?

    > Pozdro

    > Bartek

    ok.gif dokładnie

    Jeżdżę rowerem i samochodem, ja potrafię odróżnić czy mi śmierdzi w samochodzie bardziej niż na rowerze (zakładając, że jadę ulicą w mieście). Dodatkowo - tak jak u Ciebie - w moim aucie jest zawsze czysty filtr z aktywnym węglem, z uwagi na alergię. Naprawdę auto musi konkretnie śmierdzieć, żeby cokolwiek poczuć w środku w moim aucie.

    Kolega KvM przytacza nie tylko stare badania, a także tendencyjny portal skierowany do zapalonych rowerzystów, którzy z urzędu nienawidzą kierowców, bo ich samochody trują, chlapią i przejeżdżają. Był już jeden naukowiec, który bardzo przekonująco udowodniał, że brzoza nie mogła się złamać i samoloty ogólnie to nie rozbijają się w drobny mak przy zderzeniu z ziemią, zwłaszcza jeśli pasażerem jest prezydent. Ludziom naprawdę przydałaby się odrobina zdrowego rozsądku. Ale wydaje mi się, że niepotrzebnie ta dyskusja zbacza totalnie od założonego tematu, bo z diesla Mazdy zeszliśmy na szalonych naukowców, choć w sumie autor pierwszego posta sam w sumie się o to prosił.

  16. Wskazówka może być tylko jedna kolego i wiesz doskonale jaka. Oprócz organoleptycznego sprawdzenia połączeń pod maską, to niewiele da się zrobić bez diagnostyki turbiny, układu wtryskowego itp. Krótko mówiąc trzeba pojechać sprawdzić auto do warsztatu.

    P.S. A nie jest tak, że jak się jeździ codziennie autami > 200KM to te 75KM rzeczywiście nie jedzie? zlosnik.gif

  17. > Większość będzie juz dawno jeździć następnym autem. Najwiecej na dpf stekaja Ci którzy kupują

    > zajechane padło i świadomie wybierają diesla. W wielu autach traktowane to jest jak cześć

    > podlegająca wymianie po x km. Trzeba mieć świadomość co sie kupuje, do jakich zadań i jakie

    > jest prawdopodobieństwo awarii. Normalny człowiek wliczy to przy ocenianiu czy to mu sie

    > opłaca... W skrócie czy stać go na takie auto.

    Kolega jeździ z wyciętym DPF. Nie jest to stary, ani też zajechany samochód, teraz to ma trochę kilometrów nakulane, lecz filtr był wycinany przy przebiegu rzędu 50 tysięcy. Stać go na zmianę tego filtra, jak i również na inny, nawet nowy samochód. Wycięty DPF został z powodu takiego, że samochód nie będzie mu dyktować gdzie i jak ma jeździć, żeby w ogóle jeździć - zadziwiający jest jednak fakt, że dostał w kość od filtra w trasie, z daleka od domu, a nie przy jeździe wokół komina, gdzie zwykle się zapychają. IMHO w wersji suchej to jest fatalny wynalazek, nie wiem z kolei jak w cytrynach i peżotach toto się sprawuje, czy też podnosi poziom oleju, ale chyba jest bardziej przewidywalny jeśli chodzi o koszty i ewentualny przebieg, przy którym kończy się jego żywotność.

  18. > Myślę o kamerce samochodowej.

    > Problem taki - czy są modele, które są w stanie pracować rozsądnie długi czas na wbudowanym

    > akumulatorze (przyczepiam na jakiejś przyssawce, a po wszystkim ściągam i chowam do kieszeni,

    > bez plątaniny kabli do wtyku zapalniczki)?

    Myślisz, że będzie Ci się chciało ciągle ładować kamerkę? Dasz radę nie zapomnieć tego zrobić? Będziesz liczyć na to, że energia nie skończy Ci się w istotnym momencie? To jest niestety trochę dziwne, zwłaszcza, że w samochodzie energii jest zazwyczaj pod dostatkiem.

    > Nie chodzi mi o jakość HD, tylko ewentualne cele dowodowe - że ktoś we mnie, a nie ja w kogoś.

    mam kamerkę, jest świetna, mała, tania (około 50$), bateria trzyma, choć nie wiem ile, bo jest podpięta pod podsufitką i dwójnikiem do zapalniczki (godzina roboty prawie bez śladu - można by się pobawić i schować kabel całkiem, żeby nie wpinać w zapalniczkę, ale ja aż takim samochodowym estetą nie jestem - poza tym, gdy się ewentualnie kamerka w celu dowodowym przyda - oby nie - ale jeśli się przyda, to szkody i tak będą, więc co tam jeden wystający kabelek). zlosnik.gif

  19. > Akurat jeżeli o mnie chodzi, to mam do pracy 8 kilometrów. Aktualnie autobusem dojeżdżam w tym

    > samym czasie co autem. Ale jechałem ze dwa razy tylko, gdy planowałem piwko po pracy.

    Każdy inną drogę do pracy - metrem będzie szybciej niż autobusem czy samochodem - wiadomo, ale u mnie kurczę nie ma metra, dojazd komunikacją jest taki sobie, na korzyść samochodu przeważa fakt niepodważalnego komfortu meteorologicznego, dystans od/do przystanku również gra rolę (zwłaszcza czasową), samochodem dojeżdżam gdzie chcę, jak chcę, suchy, ciepły, w ciszy z dala od wyziewów komunikacyjnych (centrum). Wybieram samochód świadomie również ze względu na to, że trzeba czasem wsiąść w niego i pojechać gdzieś coś załatwić. Autobusem się nie da przywieźć brakującego materiału do produkcji i podjechać z nim pod windę. itp. to nie jest kwestia "odległość", to jest kwestia "mobilność".

  20. > Jestem trzeźwy. Badania wykazały, ze osoby jadące rowerem maja we krwi mniej szkodliwych substancji

    > niż jadący ta sama trasa autami. Jak miałem 5km do pracy to chodziłem piechota.

    Z coraz szerszym uśmiechem przychodzi mi dyskutować z tobą. zlosnik.gif

    Jakie badania to wykazały, konkrety proszę. Tylko błagam, nie z portalu onet, faktu czy innych tego typu "autorytetów".

  21. > Rower

    samo zdrowie claps.gif

    biorąc pod uwagę, że ścieżki rowerowej po drodze brak, spaliny na wdechu (w samochodzie z filtrem kabinowym z aktywnym węglem ciężko czasem się sztachnąć), śmierdzisz potem w pracy ewentualny plus: deszcz po drodze gratis.

    Wolę stanowczo przejażdżkę rowerem po parku i wyznaczonych miejscach.

    P.S. Czy aby na pewno jesteś trzeźwy dzisiaj?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.