Skocz do zawartości

Drabek

użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 779
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Drabek

  1. > A ja mam pewne auto, od nowosci w moich rekach, nie ukrywam nic, odpowiadam na wszelkie pytania, > przebieg oryginalny 23 tys km i co? I dupa. > Nie wiem, moze ludzie sie boja tez takich malych przebiegow? Ale co ja moge, ze przez pierwszy rok > zrobilam 5 tys Z tym "wiem co mam" też bywa różnie
  2. > Czego szukałeś i za ile? Początkowe założenia były, że bravo sport 1,4 t-jet z minimum 2008r w granicach 30k. Później zaczęły pojawiać się kompromisy cenowo/silnikowo/wyposażeniowe
  3. > Dziwne, że odpuściłeś. Ale jeżeli z takich powodów rezygnujesz z zakupu to nie dziwię Ci się, że > szukasz auta pół roku. Ja też się sobie nie dziwię. Rodzice, znajomi mówili, że szukam auta, które nie istnieje . Szukam długo bo z początku mam pewien wzór (ideał), za którym się rozglądam. Gdy na rynku nie pojawia się długo interesujący mnie okaz zaczynam iść na kompromisy cenowe/wyposażeniowe/usterkowe/ inne... Wszystko jest kwestią ceny. Drugi powód to taki, że nie paliło mi się. Miałem czym jeździć a nie chciałem kupić byle czego
  4. > Nie da rady. Rodzice by musieli mieć to auto pół roku. Po prostu pan się nie przygotował do > sprzedaży samochodu i zorientował się, że bez podatku się nie da, a podatku sobie nie > uwzględnił licząc cenę. A widzisz, takiej opcji nie uwzględnił. Czyli za pół roku się odezwie ? bardziej obstawiałem, że po urodzeniu dziecka auto jednak się przydaje, a nie znalazł zastępcy
  5. > sytuacja z wczoraj - sprzedawca prywatny, w ogloszeniu "absolutnie bezypadkowy, stan idealny, maly > przebieg". Zdjecia robione tak, zeby nic nie bylo widac, choc tło dobre (bogaty domek). Na > miejscu - przebieg cofniety o jakies 200k, tapicerka wygladala jakby w samochodzie odbywaly > sie walki psow, pękająca szpachla na masce, brak poduszki pasazera, naprawiana deska, brak > napinaczy pasów. Dalej nie chcialo mi sie ogladac > M. Wrzucisz link do ogłoszenia ?
  6. > Szczerze to bardzo realany przebieg nie twierdzę, że nie. Ale dla mnie był po prostu za wysoki. To tylko fiat > Ja swojego kupiłem gdy maiał 4 lata i 185k moi rodzice też kupili TDI'ka z 200k i nie narzekali sprzedał się z jeszcze większym i będzie długo służył. Jak ktoś dba, tak ma > i oby służył jak najlepiej
  7. > A poniżej piszesz o autach sprowadzanych i od handlarzy. pogrubiłem to co najważniejsze Quote: a najlepiej z polskiego salonu- chociaż to nie było konieczne. > I zostawiłeś być może dobre auto. A jakiego przebiegu się w czteroletnim aucie spodziewałeś? 40kkm? Myślę, że normalny użytkownik robi 20tys rocznie. Tyle robię mniej więcej ja a jeżdżę dość sporo. Do 100 000 myślę ze w 4 lata można zrobić > Mogłeś poprosić to handlarz by Ci zrobił. wiem > Tylko auta z polskich salonów... itd. o tym napisałem wyżej > Pan kombinator a Ty chcesz z nim robić interesy? Myślisz że oszukując Ciebie będzie miał większe > skrupuły niż oszukując US? myślę, że nie. Jego formalności mnie nie interesowały. Auto było dobre i na tym się skupiałem > A to jest oksymoron. Często tak się mówi i sam byłem tego zdania. Ale jestem już trzecią osobą z mojego bliskiego otoczenia, która na doświadczenia z handlarzami narzekać nie może. Są handlarze i "handlarze" tak mi się wydaje... > Poczekaj, pojeździj trochę, parę napraw zrób, potem pisz. Jasne Oczywiście nie chcę zapeszać, ale nie zanosi się na to aby auto miało jakąś wadę ukrytą
  8. > IMHO mógł to być jedyny samochód z prawdziwym przebiegiem wśród tych co oglądałeś/kupiłeś Powiem tak. Udokumentowane było 156 000 Benzyna + LPG Auto od handlarza, który jeździł do niemiec po części Na liczniku w momencie oględzin było 160 000 Więcej cofnąć licznika nie mógł. Wisiał na allegro dosyć długo... Tego anglika pewnie kupił gość, który na oględziny był umówiony zaraz za mną. Bo ogłoszenie zdążyło zniknąć po 2 dniach. Auto, które kupiłem ma przebieg potwierdzony nie tylko książką, ale i sprawdzony w ASO. Wszystko wydaje się być tak jak było mówione. Nawet na tyle wygląda.
  9. Ostatnie miesiące, a właściwie to 5 ostatnich miesięcy spędziłem na poszukiwaniu następcy swojego leciwego już seicento. Każdy, kto choć trochę interesuje się motoryzacją wie, że kupić dzisiaj dobry samochód u handlarza jest nad wyraz ciężko.Dlatego od razu wykluczyłem wszelkiej maści komisy, auta od goniącego do granicy niemca i inne tego typu historie. Oczywiście pokusa była, nawet jeden egzemplarz pojechałem obejrzeć osobiście... No ale niestety. Idąc dalej dzwoniłem po ogłoszeniach, gdzie auto było od pierwszego właściciela, a najlepiej z polskiego salonu- chociaż to nie było konieczne. I tak na pierwszy ogień poszedł samochód z wrocławia. Ponieważ jestem z Łodzi i nie chciałem w ciemno jechać taki kawał poprosiłem kolegę z kącika aby rzucił oko pi razy drzwi na auto- czy warto jechać tyle km. Mówi "śmiało przyjeżdżaj" no i to był mój ostatni wyjazd dalej jak 150km od domu po samochód . O niedoskonałościach lakierniczych wiedziałem- było widać na zdjęciach. Po dojechaniu na miejsce i sprawdzeniu auta w ASO wyszło, że był cały malowany, szpachlowany, błędów po podpięciu pod kompa cała masa, zero oryginalnych kluczyków, książki samochodu itd itd... Po tym doświadczeniu stałem się o wiele bardziej czujny i wybredny. Na drugi ogień poszedł handlarz. Wszystko o czym mówił przez telefon potwierdziło się na miejscu, Samochód w sumie do wzięcia. Jedyne co mnie odstraszyło to przebieg. 160kkm w 4 letnim samochodzie wydawało mi się dość sporym przebiegiem, więc odpuściłem temat... Trzeci egzemplarz wyglądał również obiecująco. Auto sprowadzone 2 lata temu przez prywatnego gościa, nie handlarza. Sprzedawany z powodu powiększenia się rodziny. Procedura standardowa. Wypytka przez telefon, oględziny, wizyta w ASO/Warsztacie, decyzja. Pierwsze wrażenie po dojechaniu na miejsce całkiem pozytywne. Potwierdza się wszystko o czym była mowa przez telefon, nie pozostaje nic innego jak jechać tylko do ASO sprawdzić co w trawie piszczy. Wychodzą na jaw typowe usterki, a to przepalony tłumik, a to luz na łącznikach stabilizatora. Typowe usterki, które można zniwelować "pakietem startowym" po odpowiedniej modyfikacji ceny wyjściowej... Wszystko było zbyt piękne aby mogło być prawdziwe . Po sprawdzeniu VIN'u okazuje się, że auto jest po przekładce z anglika . Od razu odwróciłem się do właściciela i powiem Wam, że aż mi się go szkoda zrobiło... Mina nie tęga, nogi miękkie... Podziękowałem za stracony czas i wróciłem do domu z pustymi rękoma Czwarty egzemplarz pojechałem oglądać do Warszawy. Wydawał się być najlepszym ze wszystkich, na które do tej pory trafiłem. Ale też cenę miał lekko wykraczającą poza mój budżet. Pomyślałem, że może warto trochę dorzucić. Zrezygnować z pakietu startowego, na rzecz dobrego już auta. No nic. Niewiele myśląc Zadzwoniłem do gościa. Auto od pierwszego właściciela, z polskiego salonu, dobrze wyposażone tylko jeden mały szkopuł. Całe malowane bo ktoś kluczem zrobił mu szlaczek po obydwu stronach. Wszystko oczywiście udokumentowane fotografiami, które wcześniej były mi przysłane + mała szkoda parkingowa w tył. Również dokumentacja fotograficzna. Po dojechaniu na miejscu i oględzinach wszystko było w jak najlepszym porządku, amortyzatory sprawne, hamulce jak żyleta, podwozie proste, opony nówki (co prawda wielosezonowe ale nówki) , auto dopiero co po wymianie rozrządu i płynów (przed wakacjami). Nic tylko brać. I było to (WAŻNE) 24 sierpnia. Właściciel nie ugięty w negocjacjach. Opuścił z wysokiej już ceny tyle co kot napłakał. Na bak paliwa. Wiedział co sprzedaje. Lakierniczo auto igłą nie było, mechanicznie już tak. No ale nic. Mówię BIORĘ. Zaliczki Pan nie chciał i jak się później okazało- to dobrze . Poprosił mnie Pan o tydzień czasu, ponieważ chciał zrobić darowiznę na rodziców ( auto na firmę- jednoosobowa DG) chciał uniknąć tym sposobem płacenia podatku. Mówię OK. Nie śpieszy mi się. Po 2 tygodniach zadzwoniłem i pytam jak idą formalności. Telefon niestety nie został odebrany przyszedł SMS, z prośbą o cierpliwość, bo tydzień czasu spędził Pan przy narzeczonej, która lada moment urodzi. Poczekałem kolejny tydzień i na jego koniec napisałem SMS'a, że mam nadzieje, że uda się sfinalizować wszystko do końca nadchodzącego tygodnia. Zero odpowiedzi . Na zajutrz zadzwoniłem raz, drugi. Telefon nie odebrany po 2 minutach SMS z zapewnieniami, że do końca tygodnia uda się wszystko załatwić, że urodził się syn i doszło trochę obowiązków, pogratulowałem i odpisałem ( bo telefon mimo moich prób był nie odbierany) z prośbą o 2 minuty rozmowy w celu omówienia formalności (właściwie to o sygnał abym mógł oddzwonić). Było to we wtorek 16 września i tak czekam do dzisiaj. Nowy samochód już kupiłem (od uczciwego handlarza), a na tego czekam aż łaskawie mu się przypomni, że mam zarezerwowany u niego samochód... 2 zdania na podsumowanie. Nie wszystko złoto co się świeci i czasem okazuje się, że typowy Mirek okazuje się być pewniejszym sprzedawcom niż prywatny właściciel w dodatku pierwszy,...
  10. > a taki ustrzelony w Gdyni na Abrahama po Łodzi taki śmiga
  11. > No według niektórych tutaj to powinien jeździć Fabią. Bo przecież kupowanie czegoś droższego to > lans. > Nie napisałem że mam bogatych znajomych. Tylko że ich stać na auta którymi jeżdżą Ale nikt nie napisał, że kupowanie droższego auta to lans. Tylko, że kupowanie auta za więcej niż kogoś stać to lans
  12. No i jak zgłosiłeś to gdzie trzeba? Bo jestem ciekawy jak się spawa potoczyła...
  13. > Wystarczy, że Policjant stwierdzi sobie, że ma "uzasadnione podstawy do przypuszczenia, że > podejrzana osoba lub wskazane rzeczy tam się znajdują". > Jeszcze raz przytoczę tu przykład z programu telewizyjnego "Gliny". Nie wiem czy oglądałeś czy nie > ale tam Policja postępuje właśnie tak. > Typuje samochód i go sprawdza wraz ze wszystkimi pasażerami. > "Dlaczego pan przeszukał ten samochód?" > "Przeszukałem ponieważ miałem uzasadnione podstawy do przypuszczenia, że w tym samochodzie może > jechać jakaś osoba poszukiwana lub znajdują się narkotyki." > A, że nic nie zostało znalezione to trudno. więc powinien też ponieść odpowiedzialność za swoje "domniemanie" i odpowiedzieć finansowo za poniesione szkody w przypadku gdy nic nie znalazł Tak na marginesie. Gdyby musiał ponieść je z własnej kieszeni to nie byłby taki fifarafa i zastanowiłby się 2 razy czy człowieka wracającego z wakacji gnębić psem po 22 . Nie twierdze, że to byłoby dobre ale może to przytemperowałoby trochę te wszystkie zachowania "na wyrost"
  14. > Nie chodzi czy piękny czy nie ale raczej jak pod względem awaryjności itd > szukam auta dla żony w automacie i spodobał jej się taki Moi rodzice swego czasu chcieli sobie kupić. Wyszło na to, że nie kupili głównie z tego powodu, że później byłoby to ciężko sprzedać Pewnych aut się nie kupuje
  15. > tłumacząc się "wyższą koniecznością" i czynnościami służbowymi... w rzeczy samej Niestety tak to już bywa w naszym pięknym kraju, że wszelkiej maści służby mundurowe typu SM, Policja ale i nie tylko bo ochrona (mówię tutaj o jednostkach interwencyjnych) raczej nie mają poszanowania do drugiego człowieka i z góry uważają go za przestępce. Są tego plusy i minusy- kwestia sporna. Co nie zmienia faktu, że o skutkach swoich działań (często na wyrost) raczej nie myślą.
  16. > I tak najpierw trzeba zgłosić roszczenie i uzyskać odpowiedź . Obstawiam niestety, że spuszczą go na drzewo Ale chciałbym się bardzo pomylić.
  17. > Jest genialny bo ten kurs nie będzie zapewne za darmo... > Jako że mam bardzo świeże odczucia po kursie i egzaminie na nowych zasadach to mogę powiedzieć, że > to wszystko zmierza w kierunku jeżdżenia przez co raz większą ilość ludzi bez uprawnień... > Większość osób, które oblewają egzamin (szczególnie na kat.A) ma pierwszą myśl, żeby sobie odpuścić > i dalej jeździć bez uprawnień! Jeżeli się czuje na tyle dobrze bez uprawnień, żeby jeździć to niech sobie jeździ. Jeżeli ktoś go złapie to jego strata pieniężna a zysk dla państwa Ja bym bez dokumentów na motor nie wsiadł
  18. > 2, co za roznica 100 czy max dozwolone 140, jak ma sie rozwalic to i przy 50 wydzwoni. Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że nie ma różnicy czy Ci np wystrzeli opona przy 140 czy 50 km/h?
  19. > Jest na mnie ale mamy jedno. no to IMO zielonego listka być nie musi skoro auto jest Twoje. No chyba, że w przypadku ubezpieczenia będzie zadane pytanie czy użytkować pojazd będzie "młodociany" kierowca Z resztą to 2016 roku Twój mąż chyba zda prawo jazdy
  20. > Rewelacja czyli jesli prawo jazdy zrobi moj obecnie 32 letni maz to ja bede musiala jezdzic z > zielonym lisciem...? Jeżeli auto będzie zarejestrowane na Twojego męża to tak
  21. > Kto ubezpiecza auto - właściciel czy kierowca? ubezpiecza właściciel, co nie zmienia faktu, że jeżeli drugą osobą w dowodzie jest małoletni to zwyżki są IMO dobrze, chociaż przez wiele lat mnie to wkurzało
  22. > A mnie się wydaje że to są zmiany dla zmian, a nie podyktowane wnioskami z wypadków. może nie są podyktowane bezpośrednio wnioskami z wypadków, ale wydaje mi się, a właściwie to jestem tego pewien, że bardziej chodzi o pozbycie się brawury za kierownicą młodych kierowców. Prawda jest taka, że teraz kupić szybki samochód to nie problem więc bardzo łatwo można zrobić nim coś głupiego...
  23. 1. Pierwsza zmiana: na dobre wracają zielone listki. Przez osiem miesięcy naklejki będą obowiązkowe na szybach samochodu niedoświadczonego kierowcy. 2. przez osiem miesięcy nowi kierowcy nie będą mogli przekroczyć stu kilometrów na godzinę. 3. po 4-8 miesiącach od zdanego egzaminu, kierowca znów wróci do WORD-u. Tym razem na trzygodzinny kurs doszkalający 4. Jeśli trzy razy poważnie coś "przeskrobią" na drodze, funkcjonariusze będą mieli prawo zabrać prawo jazdy. 5. Kiedy będzie miał dwa wykroczenia, będzie kierowany na kurs reedukacyjny, natomiast jeśli po tym kursie dojdą kolejne wykroczenia, wtedy taki kierowca musi liczyć się z tym, że będzie mu cofnięte uprawnienie Źródło To dobrze/źle ? Zapraszam do dyskusji... Moim zdaniem bardzo dobrze, pod warunkiem że będzie to respektowane. W przeciwnym wypadku wprowadzone zmiany nic nie dadzą.
  24. W pełni się z Tobą zgodzę. Wszystko pieknie ładnie wygląda zza klawiatury. W reali, w nerwach, w emocjach ludzie różne dziwne rzeczy robią i później gdy się zastanowią pomyślą jaka to głupota... Z tymi tablicami jest podobnie. To nie chodzi o fakt wykupowanie tablica z metra ciętej, tylko tego ubezpieczenia na wyjazd. A tablica to taka "zaślepka" bo coś w ramkę wsadzić trzeba. Gdyby auto nie musiało jej posiadać to nikt w wyklejanki by się nie bawił. Ludzie chcą kupić samochód i wrócić nim do domu, cieszą się gdy po długim wyszukiwaniu w końcu go znajdą i tak się cieszą, że nie myślą logicznie Nie można ich nazywać idiotami. Są po prostu mało ostrożni. Nie każdy zakłada, że wszyscy chcą go oszukać. Można to podciągnąć pod uleganie autorytetom. Człowiek zakłada, że skoro handlarz prowadzi interes, to wie co może a co nie. Zakłada, że jest fachowcem i skoro fachowiec mówi mu, że może wracać na kołach to w to wierzy, mimo iż jest to bujda... Osoba handlarza jest w tym wypadku autorytetem, a ludzie są mocno podatni na ich sugestie mimo iż mija się to z rozsądkiem. Miligram to udowodnił w swoim eksperymencie.
  25. > Zależy czy miał ceramikę. Jeśli tak, to komplet tarcz jest wart powiedzmy tyle co nowe Polo, może > Golf. > Ode mnie Lotus Omega: > Łódź. WOW. Gdzie go ustrzeliłeś ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.