Skocz do zawartości

Jaki kredyt na samochód ?


autko

Rekomendowane odpowiedzi

> Bodajże drugi logiczny argument, z którym sie jestem w stanie zgodzić i nieco ustąpić.

> Nikt wcześniej w tym wątku nie potrafił napisać krótko i węzłowato tego, co Ty.

> Nie mniej jednak nadal nie wpływa on za bardzo na główny nurt moich wypowiedzi - wylecenie z pracy

> na UoP i UZ.

> Ale do szacowania ryzyka może faktycznie mieć znaczenie.

W normalnie funkcjonującej firmie a nie jakiejś patologii nie da się człowieka od tak wyrzucić z pracy na etacie. Jeżeli nie podpadł czymś to pracodawca nie może sobie od tak wstać o poranku i zadecydować. A redukcje zatrudnienia też są obarczone pewnymi przepisami. Przy dużych firmach masz zwolnienia zbiorowe, więc odprawy, etc. A i tak w tym wszystkim Kowalski może iść do sądu pracy. Przy zleceniu zwolnić jest prościej. No i co istotne przy umowach zlecenie łatwiej można nakombinować z dochodem, wystawić dodatkowy kwit, etc., żeby mieć lepszy dochód.

Uwierz mi, cztery lata siedziałem w banku i zajmowałem się "tworzeniem" produktów bankowych. To czego się naoglądałem przy omawianiu procesów weryfikacji klienta w zależności od dochodu to można książkę napisać. Dla przykładu, gość idzie do banku z dochodem z dział. gosp. na pit-5, wykazany dochód to 20 kpln. Wszystko ładnie wygląda, ale w teren wysyłany jest prewent, który sprawdza firmę na żywo. Krótki rekonesans i okazuje się, że po dwóch dniach gość przyznaje się, że podkręcił pit żeby dostać kredyt a w rzeczywistości następnego dnia złożył korektę pit-a który przyniósł do banku a tam dochód już 1000 zł. Taki przypadków były dziesiątki, jak nie setki. A skala kombinowania przy dochodach jest największa tam, gdzie człowiek sam może sobie "wystawić" dochód i trudniej to zweryfikować. A sam okres wypowiedzenia którego tak się trzymasz ma małe znaczenie. W końcu człowiek na etacie też może przyjść pijany do pracy i go wywalą dyscyplinarnie tego samego dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Od 10 lat pracuję w korporacjach, banki, firmy leasingowe, etc. Stabilizacja pracy jak cholera,

> pełnia praw pracowniczych co do przecinka zgodnie z kodeksem pracy albo i więcej. Socjal i

> wynagrodzenie zdecydowanie lepsze niż w budżetówce. U żony podobnie i wszystkich znajomych tak

> samo. Nie patrz na rynek pracy pod kątem swojej roboty i kolegi.

Zgadzam się. Apropos szukania pracy - w Googlu przyjmują cały czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Od 10 lat pracuję w korporacjach, banki, firmy leasingowe, etc. Stabilizacja pracy jak cholera,

> pełnia praw pracowniczych co do przecinka zgodnie z kodeksem pracy albo i więcej. Socjal i

> wynagrodzenie zdecydowanie lepsze niż w budżetówce. U żony podobnie i wszystkich znajomych tak

> samo. Nie patrz na rynek pracy pod kątem swojej roboty i kolegi.

Moja praca (w żadnym wypadku robota) jest równie stabilna, co Twoja.

Pracuję w jednym z dużych urzędów państwowych.

Owszem, pieniądz nie rzuca na kolana ale jakoś nie zastanawiam się co będzie ze mną za rok o tej porze.

Praca kolegi (też nie robota) to inna bajka. Ale zdecydowania częściej spotykana, niż moja, czy Twoja.

Jesteś jak już wcześniej gdzieś zauważyłem (strzelałem) związany zawodowo z instytucjami finansowymi i jeżeli 10 lat już, to jesteś w tym fachowcem.

Banki przeważnie szukają takich ludzi (analityk kredytowy, doradca kienta - od indywidualnego po bankowość korporacyjną).

Tobie nie będzie problemem znaleźć pracę w innym banku z powodów j/w.

Ale ktoś, kto wykształcenia żadnego cudownego nie ma, tak jak np. mój brat (wątek na kąciku praca) skończył politologię i szuka pracy ponad rok, to jak znajdzie w końcu to myślisz, że co to będzie?

Analityk kredytowy, bankier?

Zaczepi się gdzieś w handlu, albo w biurze jako człowiek orkiestra ( parzenie kaw, sprzątanie, redagowanie pism, korespondencja, telefony) i nawet jak dostanie UoP to co ona będzie warta w stosunku do Twojej UoP?

Cały czas o tym trabię, że nie ważna umowa, ważny zawód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> W normalnie funkcjonującej firmie a nie jakiejś patologii nie da się człowieka od tak wyrzucić z

> pracy na etacie. Jeżeli nie podpadł czymś to pracodawca nie może sobie od tak wstać o poranku

> i zadecydować. A redukcje zatrudnienia też są obarczone pewnymi przepisami. Przy dużych

> firmach masz zwolnienia zbiorowe, więc odprawy, etc. A i tak w tym wszystkim Kowalski może iść

> do sądu pracy. Przy zleceniu zwolnić jest prościej. No i co istotne przy umowach zlecenie

> łatwiej można nakombinować z dochodem, wystawić dodatkowy kwit, etc., żeby mieć lepszy dochód.

> Uwierz mi, cztery lata siedziałem w banku i zajmowałem się "tworzeniem" produktów bankowych. To

> czego się naoglądałem przy omawianiu procesów weryfikacji klienta w zależności od dochodu to

> można książkę napisać. Dla przykładu, gość idzie do banku z dochodem z dział. gosp. na pit-5,

> wykazany dochód to 20 kpln. Wszystko ładnie wygląda, ale w teren wysyłany jest prewent, który

> sprawdza firmę na żywo. Krótki rekonesans i okazuje się, że po dwóch dniach gość przyznaje

> się, że podkręcił pit żeby dostać kredyt a w rzeczywistości następnego dnia złożył korektę

> pit-a który przyniósł do banku a tam dochód już 1000 zł. Taki przypadków były dziesiątki, jak

> nie setki. A skala kombinowania przy dochodach jest największa tam, gdzie człowiek sam może

> sobie "wystawić" dochód i trudniej to zweryfikować. A sam okres wypowiedzenia którego tak się

> trzymasz ma małe znaczenie. W końcu człowiek na etacie też może przyjść pijany do pracy i go

> wywalą dyscyplinarnie tego samego dnia.

Ok, tą wypowiedzią rzucasz nowe światło na sprawę. Ale sam piszesz, że byłeś po drugiej stronie kurtyny więc możesz powiedzieć to i owo na temat takich, nie innych metod uzywanych przez banki.

Każdy inny współrozmówca w tym wątku nie używał argumentów bankowych tylko te z kodeksu pracy, które dla mnie są niewystarczające.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kredyt na samochod nie ma żadnego sensu. No chyba ,ze ktos chce kupić sobie auto na jakąś taksówkę,

> czy innego Vana i na tym zarabiać

> Jednak nawet wtedy lepiej samochód wylizać i kłaść co się da w koszty

ma sens.

wariant 1: kupujesz auto za gotówkę - np 60 tys PLN.

nie masz oszczędności - masz auto.

wariant 2: kupujesz auto w 3 letnim finansowaniu (leasing), gdzie całkowity koszt to 9-10%przez 3 lata.

masz oszczędności i masz auto i masz miesięczne zobowiązanie.

co wybierasz?

ja wariant 2 bo koszt finansowania jest mniejszy niż wyniesie inflacja z tego okresu. a gotówka, której nie wydałeś na samochód sobie leży i dodatkowo pracuje (w dowolny sposób - choćby na lokacie) albo jest w razie wielkiej draki na ratunek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ok, tą wypowiedzią rzucasz nowe światło na sprawę. Ale sam piszesz, że byłeś po drugiej stronie

> kurtyny więc możesz powiedzieć to i owo na temat takich, nie innych metod uzywanych przez

> banki.

> Każdy inny współrozmówca w tym wątku nie używał argumentów bankowych tylko te z kodeksu pracy,

> które dla mnie są niewystarczające.

przeciez z 5 osób Ci napisało że banki mają spore doświadczenie w temacie i w ten sposób myślą... to żeś wymyślił że nie prawda, bo wynajmują firmy windykacyjne... ogarnij sie smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> przeciez z 5 osób Ci napisało że banki mają spore doświadczenie w temacie i w ten sposób myślą...

> to żeś wymyślił że nie prawda, bo wynajmują firmy windykacyjne... ogarnij sie

tak, każdy pisał , że mają doświadczenie ale nikt nie potrafił napisać jakie, a o to pytałem.

Tylko kolega SPAD potrafił wyjaśnić to wprost.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Moja praca (w żadnym wypadku robota) jest równie stabilna, co Twoja.

> Pracuję w jednym z dużych urzędów państwowych.

> Owszem, pieniądz nie rzuca na kolana ale jakoś nie zastanawiam się co będzie ze mną za rok o tej

> porze.

> Praca kolegi (też nie robota) to inna bajka. Ale zdecydowania częściej spotykana, niż moja, czy

> Twoja.

> Jesteś jak już wcześniej gdzieś zauważyłem (strzelałem) związany zawodowo z instytucjami

> finansowymi i jeżeli 10 lat już, to jesteś w tym fachowcem.

> Banki przeważnie szukają takich ludzi (analityk kredytowy, doradca kienta - od indywidualnego po

> bankowość korporacyjną).

> Tobie nie będzie problemem znaleźć pracę w innym banku z powodów j/w.

> Ale ktoś, kto wykształcenia żadnego cudownego nie ma, tak jak np. mój brat (wątek na kąciku praca)

> skończył politologię i szuka pracy ponad rok, to jak znajdzie w końcu to myślisz, że co to

> będzie?

> Analityk kredytowy, bankier?

> Zaczepi się gdzieś w handlu, albo w biurze jako człowiek orkiestra ( parzenie kaw, sprzątanie,

> redagowanie pism, korespondencja, telefony) i nawet jak dostanie UoP to co ona będzie warta w

> stosunku do Twojej UoP?

> Cały czas o tym trabię, że nie ważna umowa, ważny zawód.

Też jestem po politologii. A tak z ciekawości to w centrali banku gdzie pracowałem i teraz w centrali firmy leasingowej to ekonimistów i bankowców jest najmniej. Politolodzy, ludzie po AWF, znam fizyka i gościa po astronomii smile.gif Pomijam działy finansowe, księgowe bo tam to wiadomo trzeba mieć wyuczony zawód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ma sens.

> wariant 1: kupujesz auto za gotówkę - np 60 tys PLN.

> nie masz oszczędności - masz auto.

> wariant 2: kupujesz auto w 3 letnim finansowaniu (leasing), gdzie całkowity koszt to 9-10%przez 3

> lata.

> masz oszczędności i masz auto i masz miesięczne zobowiązanie.

> co wybierasz?

Nie ja mam zobowiązanie, tylko firma ktora jest moją własnością ma zobowiązanie. Roznica jest taka ,ze to zobowiązanie zmniejsza zobowiązania podatkowe ok.gif

> ja wariant 2 bo koszt finansowania jest mniejszy niż wyniesie inflacja z tego okresu. a gotówka,

> której nie wydałeś na samochód sobie leży i dodatkowo pracuje (w dowolny sposób - choćby na

> lokacie) albo jest w razie wielkiej draki na ratunek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie ja mam zobowiązanie, tylko firma ktora jest moją własnością ma zobowiązanie. Roznica jest taka

> ,ze to zobowiązanie zmniejsza zobowiązania podatkowe

ale ja jestem firmą. zwykła działalność. nie ma wydzielonego majątku firmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> tak, każdy pisał , że mają doświadczenie ale nikt nie potrafił napisać jakie, a o to pytałem.

> Tylko kolega SPAD potrafił wyjaśnić to wprost.

Dobra, a Ty rozwaliles komus totalnie watek ciagnac go nie w ta manke co trzeba.

Nie wylecial na HP po M chcieli zeby zalozycielka jednak mogla w niego spojrzec choc narazie milczy jak glaz.

Popros o dostep do HP lub idz na kacik o pracy jezeli masz tam dostep i tam dyskutuj o roznych formach zatrudnienia.

KPW?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dobra, a Ty rozwaliles komus totalnie watek ciagnac go nie w ta manke co trzeba.

> Nie wylecial na HP po M chcieli zeby zalozycielka jednak mogla w niego spojrzec choc narazie milczy

> jak glaz.

> Popros o dostep do HP lub idz na kacik o pracy jezeli masz tam dostep i tam dyskutuj o roznych

> formach zatrudnienia.

> KPW?

nikomu nie rozwaliłem wątku, tylko jak już to cała ekipa, która ze mną tu dyskutowała poszła w złą stronę dyskusji.

Kogo mam prosić o ten dostęp do hp?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> nikomu nie rozwaliłem wątku, tylko jak już to cała ekipa, która ze mną tu dyskutowała poszła w złą

> stronę dyskusji.

> Kogo mam prosić o ten dostęp do hp?

Ktoregos z modow.

Przyznales kiedys, ze nie masz racji, albo odpusciles tak poprostu bo Cie sie znudzilo?

Jak nie to nie pros o ten dostep na HP, mamy juz tam kilku nieomylnych i wszechwiedzacych grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Witam, interesuje mnie Wasze zdanie na temat kredytu na samochód. Chciałabym wyliczyć swoją

> zdolność i dowiedzieć się, czy jest szansa na otrzymanie kredytu. Proszę o info. Moje zarobki

> to 2.300 na rękę (netto), umowa o zlecenie od 1,5 roku, partner z którym jestem zarabia 1.900

> na czarno. Kredyt chciałam wziąć z pierwszą wpłatą na poziomie 12-13 tysięcy, wysokość

> zobowiązania 31 tys. Spłata co najmniej dwa lata. Gdzie możnaby się zgłosić?

Najlepiej kup taki samochód na jaki Cię stać za gotówkę, albo odłóż. Branie kredytu na samochód to średni pomysł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Obawiam się jednak, że do końca się ze mną nie zgadzasz. O ile w opisanej sytuacji uważam, że

> kredyt to przysłowiowa pętla na szyję, o tyle są przypadki gdzie popieram kredyty. Np. w

> przypadku kredytów mieszkaniowych. Oczywiście, trzeba dobrze wszystko skalkulować, przemyśleć

> i zabezpieczyć się na tyle, na ile się da - bo i tak może się noga podwinąć.

> Natomiast samochód, kanapa, itp - to dobra użytkowe, które moim zdaniem w dzisiejszych czasach

> traktuję jako swoistą konsumpcję. W przypadku samochodu jest jeszcze gorzej, bo trzeba ponosić

> bieżące nakłady. Dlatego kredytom w takim przypadku mówię NIE.

Tutaj się z Tobą nie zgodzę z jednego względu: kredyt na lodówkę, pralkę, kanapę - jesteś w stosunkowo krótkim czasie w stanie łatwo spłacić.

Kredyt na mieszkanie natomiast to jest utopia, nie dość, że jest tak wielki i rozłożony na bardzo długi czas, że nie jesteś się w stanie zabezpieczyć inaczej niż tym właśnie dobrem, którego kupujesz (w przypadku którego utraty idziesz pod most), na mieszkanie również ponosisz wydatki eksploatacyjne, więc nie jest to kredyt lekki i przyjemny, a czasy zmieniają się dynamicznie. Jak się ma lat 20 parę to nic nie jest człowiekowi straszne, ale bliżej 40 i później świat, zdrowie i siły witalne zaczynają się powoli wymykać z rąk, a po drodze często są jeszcze dzieci, które naginają budżet. Krótko mówiąc to właśnie taki kredyt IMHO jest wyborem wysokiego ryzyka, ale chyba raczej dla wielu z konieczności (choć znam takie pary, co wzięły taką krechę dla wygody, żeby były 4 pokoje zamiast 2 i blisko centrum).

Co do meritum sprawy - czyli kredytu samochodowego:

wszystko zależy czy samochód zarabia na siebie. Jeśli tak - to warto. Natomiast jeśli chcecie wmówić dziewczynie, że ma wziąć 10 letniego legendarnego fałwi w tedeiku, to jest krótka droga do motoryzacyjnego nieszczęścia okupiona większymi wydatkami na naprawy niż na ratę. No ale jeśli kredyt to jedynie wtedy, gdy ma to jakieś logiczne uzasadnienie (na przykład nie kupić trupa, tylko samochód w stylu "lać i jeździć"), spłacalny w maksimum 2 lata bez wysiłku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.