Skocz do zawartości

Kto będzie zdawał egzamin na P.J.?


futrzak

Rekomendowane odpowiedzi

W czasie egzaminu na prawo jazdy dostała mandat

W czasie egzaminu na prawo jazdy dostała mandat

Instruktor Jan Szymczak nigdy nie słyszał o mandatach dla osób bez prawa jazdy

(fot. Dziennik Łódzki)

Zdającym na prawo jazdy doszedł kolejny powód do stresu. Oprócz tego, że mogą nie zdać, to jeszcze są karani przez policję za popełniane na egzaminie błędy. Stuzłotowym mandatem została ukarana Dobrosława B.

Zduńskowolanka, zdając egzamin w Sieradzu, wyjeżdżała z podporządkowanej ulicy Reymonta, nie zatrzymała się przy znaku stop i wjechała oplem corsą w auto szefa poddębickiej drogówki. Została ukarana mandatem.

Jan Szymczak, prezes Stowarzyszenia Instruktorów i Ośrodków Szkolenia Kierowców w Sieradzu, wystąpił do Komendy Powiatowej Policji w Sieradzu o wskazanie artykułu, na podstawie którego zduńskowolanka, jeszcze nie kierowca, została uznana za winną.

Nie żądam ukarania kogokolwiek, ale chcę dojść prawdy, bo to jest istotne dla całego środowiska - podkreśla Jan Szymczak. Po pierwsze, osoba zdająca egzamin nie zatrzymała się, choć był znak stop. Czy egzaminator zrobił wszystko, by przeciwdziałać niebezpieczeństwu, bo tylko wtedy zgodnie z uzasadnieniem Sądu Najwyższego może być zwolniony z odpowiedzialności. Po drugie, za kierownicą nie siedziała osoba, którą można nazwać kierowcą.

Aspirant sztabowy Janusz Grdeń z sieradzkiej drogówki tłumaczy, że kursantka dostała mandat za spowodowanie kolizji jako uczestnik ruchu.

Ale wątpliwości ma także Henryk Waluda, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Sieradzu. Wskazuje, że przepisy nie są jasne, bo mówią o kierującym pojazdem, a podczas nauki jazdy jest kursant, instruktor i egzaminator.

Faktem jest, że zdająca egzamin wymusiła pierwszeństwo, ale każdy na widok samochodu oznakowanego "L" (nauka jazdy) powinien zachować szczególną ostrożność - ocenia dyrektor Waluda.

Egzaminatorem zduńskowolanki była Elżbieta Stasiak. Wyjaśnia, że nie mogła zapobiec kolizji, bo zdająca egzamin zachowała się gwałtownie.

-------

Coś mi się wydaje, że ten mandacik był bezprawny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Moim zdaniem słusznie dostała mandat, jak bym wsiadł na motor mimo że

> nie mam kat. A i bym złamał przepisy to też mi się należy mandat

> mimo że nie mam takiego prawka tak samo jak ona

Brak związku. Dostałbyś mandat za prowadzenie pojazdu bez odpowiednich

uprawnień. Na to są przepisy. Sytuacja delikatnie powiedziawszy odmienna

od przedstawionej w tym materiale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> wg mnie typowe naduzywanie wladzy i pokazanie ze "ja urzednik

> panstwowy jestem de besciak" . ciekawe czy spytal sie kursantki

> czy cos jej sie stalo?

bardziej chyba zmartwil sie tym czym bedzie jezdzil z domu do pracy i odwrotnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Brak związku. Dostałbyś mandat za prowadzenie pojazdu bez

> odpowiednich

> uprawnień. Na to są przepisy. Sytuacja delikatnie powiedziawszy

> odmienna

> od przedstawionej w tym materiale.

Ale mówie że jeśli bym na motorku przekroczył prędkość i by mnie zatrzymali bez uprawnień na niego to i tak bym dostał mandat za przekroczenie prędkości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdanie to egzaminator powinien dostać mandat.

STOP to jest STOP, egzaminator nie widzi,

że dojeżdżają do takiego znaku.

Po drugie codziennie egzaminuje ludzi,

na prawie tych samych trasach,

więc znaki to już powinien na pamięć znać.

Z drugiej strony nie należy też zwać winy,

na kierowcę który uderzył w L.

Wiadomo, że "trzeba zachować szczególną ostrożność",

ale to nie znacz chyba, że mam puszczać L,

jak mam pierwszeństwo.

PODOBNA sytuacja, tutaj kursant ma zapłacić mandat?

LINK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Moim zdanie to egzaminator powinien dostać mandat.

> STOP to jest STOP, egzaminator nie widzi,

> że dojeżdżają do takiego znaku.

> Po drugie codziennie egzaminuje ludzi,

> na prawie tych samych trasach,

> więc znaki to już powinien na pamięć znać.

Może kursantka powoli dojeżdżała do skrzyżowania, po czym nagle ruszyła?

Nie takie cuda panny potrafią odstawiać na nauce jazdy grinser006.gif

Owszem, instruktor/egzaminator powinien być czujny i zawsze gotowy,

ale są sytuacje w których po prostu nie zdążysz zadziałać.

> Z drugiej strony nie należy też zwać winy,

> na kierowcę który uderzył w L.

> Wiadomo, że "trzeba zachować szczególną ostrożność",

> ale to nie znacz chyba, że mam puszczać L,

> jak mam pierwszeństwo.

Tzn. jeżeli ktoś wymusza pierwszeństwo to możesz w niego spokojnie przywalić? shocked.gif

Gość również powinien zrobić wszystko żeby uniknąć kolizji,

jeżeli tylko miał taką możliwość. W "cywilizowanych" drogowo krajach

to również jest brane pod uwagę przy ocenie kolizji przez policję/sądy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. w przepisach jest chyba napisane "kierujacy pojazdem" - a wiec nie koniecznie osoba posiadajaca prawojazdy

2. jak egzaminator mógł nie zaregowac na znak stopu?

- jechała max 50km/h , w innej sytuacji powinnien reagować egzaminator

- znak stop jest przed skrzyzowaniem i w chwili gdy kursant nie zwalnia powinnien regowac egzaminator

- do tego jeszcze kawałek do skrzyzownaia i kolizji - gdzie jest egzaminator z pedałem hamulca!

powinien być równeiz ukarany - a może i jako jedyna osoba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Brak związku. Dostałbyś mandat za prowadzenie pojazdu bez

> odpowiednich

> uprawnień. Na to są przepisy. Sytuacja delikatnie powiedziawszy

> odmienna

> od przedstawionej w tym materiale.

no bez przesady.. to ze facet nie slyszal o mandatach dla osob bez PJ to tylko jego problem. niech sobie poprzechodzi na czerwonym, albo zrobi cos podobnego.. tez dostanie i tez go nikt o pj nie zapyta wink.gif

albo z drugiej strony - skuterkiem moge sobie robic co mi sie zywnie podoba, bo nie wymaga PJ? smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> bezprawny? czy kursanci są poza prawem? jak najbardziej słuszny.

> ...."Kierujący pojazdem"....

Kursant nie jest "kierującym pojazdem" w takim znaczeniu jak to przedstawiłeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> 1. w przepisach jest chyba napisane "kierujacy pojazdem" - a wiec nie

> koniecznie osoba posiadajaca prawojazdy

Tego nie negowałem.

> 2. jak egzaminator mógł nie zaregowac na znak stopu?

> - jechała max 50km/h , w innej sytuacji powinnien reagować

> egzaminator

Ano właśnie.

> - znak stop jest przed skrzyzowaniem i w chwili gdy kursant nie

> zwalnia powinnien regowac egzaminator

> - do tego jeszcze kawałek do skrzyzownaia i kolizji - gdzie jest

> egzaminator z pedałem hamulca!

> powinien być równeiz ukarany - a może i jako jedyna osoba

Tylko i wyłącznie egzaminator. Kursant mógł być niedouczony,

zestresowany itd., tyle że znajduje się pod opieką egzaminatora/instruktora.

Nie jechał samodzielnie, tylko pod nadzorem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> no bez przesady.. to ze facet nie slyszal o mandatach dla osob bez PJ

> to tylko jego problem. niech sobie poprzechodzi na czerwonym,

> albo zrobi cos podobnego.. tez dostanie i tez go nikt o pj nie

> zapyta

> albo z drugiej strony - skuterkiem moge sobie robic co mi sie zywnie

> podoba, bo nie wymaga PJ?

Zastanów się przez chwilę - jakie znaczenie ma akurat w tej sytuacji

brak PJ, czy "bycie kierującym"? Chodzi o coś zupełnie innego

- o odpowiedzialność egzaminatora/instruktora, który po to ma

odpowiednio przystosowany samochód, by zablokować w razie czego

takie akcje. Za to przecież się płaci, a oni za to biorą pieniądze.

To nie jest samodzielna jazda - jeżeli dochodzimy do takiego absurdu,

że na kursantów można nałożyć mandat (przy aktualnym systemie

szkoleń) to po co kursy i PJ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Tylko i wyłącznie egzaminator. Kursant mógł być niedouczony,

> zestresowany itd., tyle że znajduje się pod opieką

> egzaminatora/instruktora.

> Nie jechał samodzielnie tylko pod nadzorem.

Też jestem tego zdania. Kursant nie ma wystarczających kwalifikacji aby samodzielnie jezdzic więc trudno, aby odpowiadał za błedy, które może popełnić, czy za brak wiedzy lub doswiadczenia, których jeszcze nie nabył.

W analogicznej sytuacji podczas szkolenia pilotów odpowiadzialność jest po stronie instruktora ale tam jest jasno ustalone, kto jest dowódcą załogi: gdy leci uczeń z instruktorem to dowódca jest instruktor.

Oczywiście, może byc szczególna sytuacja, gdy uczeń świadomym działaniem z premedytacja spowoduje wypadek a instruktor nie bedzie w stanie temu zapobiec ale w tym wątku mówimy o błędzie kursanta a nie świadomym spowodowaniu wypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Też jestem tego zdania. Kursant nie ma wystarczających kwalifikacji

> aby samodzielnie jezdzic więc trudno, aby odpowiadał za błedy,

> które może popełnić, czy za brak wiedzy lub doswiadczenia,

> których jeszcze nie nabył.

> W analogicznej sytuacji podczas szkolenia pilotów odpowiadzialność

> jest po stronie instruktora ale tam jest jasno ustalone, kto

> jest dowódcą załogi: gdy leci uczeń z instruktorem to dowódca

> jest instruktor.

Bardzo trafne porównanie. Szczególnie do obecnego systemu szkolenia

kierowców w Polsce.

> Oczywiście, może byc szczególna sytuacja, gdy uczeń świadomym

> działaniem z premedytacja spowoduje wypadek a instruktor nie

> bedzie w stanie temu zapobiec ale w tym wątku mówimy o błędzie

> kursanta a nie świadomym spowodowaniu wypadku.

To jest dla mnie oczywiste - zwróć uwagę na ten fragment:

Quote:

Egzaminatorem zduńskowolanki była Elżbieta Stasiak. Wyjaśnia, że nie mogła zapobiec kolizji, bo zdająca egzamin zachowała się gwałtownie.


Rozumiem, gdyby doszło do jakieś stłuczki przy zmianie pasa, ale bez jaj - nie zatrzymanie się

przez znakiem STOP? W tym samochodach jest hamulec (dość sprawny) - bez problemu

zdusi się każdy z używanych samochodów egzaminacyjnych frown.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Egzaminatorem zduńskowolanki była Elżbieta Stasiak. Wyjaśnia, że nie

> mogła zapobiec kolizji, bo zdająca egzamin zachowała się

> gwałtownie.

I dlatego powinna być ukarana mandatem egzaminatorka, bo straciła głowę, a ona powinna być zawsze opanowana i przewidywać sytuację na drodze- za to bierze kasę.

Przecież siedziała na miejscu pasażera i uzbrojona była w pedał hamulca tak jak instruktorzy i żadne jej tłumaczenia jakoś do mnie nie trafiają.

Ta pani nie powinna być egzaminatorką i powinni ją poddać testom psychologicznym, a potem ponownemu szkoleniu i egzaminowi aż do skutku. Tak aby nabrała odpowiednich nawyków instruktorsko-egzaminatorskich jak chce pracować w swoim zawodzie. hmm.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ta pani nie powinna być egzaminatorką

Nie przesadzajmy - każdemu może zdarzyć się błąd. Ja widzę non-stop zawodowych kierowców autobusów i ciężarówek nabijających na odcinku kilku kilometrów dziesiątki punktów karnych i nikogo to nie obchodzi. Jeżeli mamy przyjąć takie ostre kryteria to znalazłoby się kilka grup zawodowych do "wyczyszczenia" gdzie podstawą normalnego działania jest łamanie przepisów np. kierowcy firm kurierskich. Tak więc trochę umiaru...

Co nie zmienia faktu, że policja poszła po najmniejszej linii oporu. Musieli znaleźć winnego a jakoś niezręcznie było im dawać mandat profesjonaliście z zaprzyjaźnionego WORD. Ja na miejscu zdającej nie przyjąłbym mandatu i poczekał na zbadanie sprawy przez sąd. W grę może wchodzić także odpowiedzialność solidarna ale napewno nie można jej w pełni cedować na zdającego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja widzę non-stop

> zawodowych kierowców autobusów i ciężarówek nabijających na

> odcinku kilku kilometrów dziesiątki punktów karnych i nikogo to

> nie obchodzi. Jeżeli mamy przyjąć takie ostre kryteria to

> znalazłoby się kilka grup zawodowych do "wyczyszczenia" gdzie

> podstawą normalnego działania jest łamanie przepisów np.

> kierowcy firm kurierskich. Tak więc trochę umiaru...

Ale to co piszesz to jest świadome ich ryzyko i nikt do tego ich nie zmusza może czasami pracodawca i każdy z nich dobrze wie co zrobił i zdaje sobie z tego sprawę, że jak go złapią to za złamanie przepisów poniesie konsekwencje. A to jest całkiem inna sytuacja hmm.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Ja widzę non-stop

> Ale to co piszesz to jest świadome ich ryzyko i nikt do tego ich nie

> zmusza może czasami pracodawca i każdy z nich dobrze wie co

> zrobił i zdaje sobie z tego sprawę, że jak go złapią to za

> złamanie przepisów poniesie konsekwencje. A to jest całkiem

> inna sytuacja

no to jeszcze gorzej - jestem w stanie wybaczyć błąd ale nie zamierzone piractwo..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zastanów się przez chwilę - jakie znaczenie ma akurat w tej sytuacji

> brak PJ, czy "bycie kierującym"?

na to imo najwieksza uwage zwrocil artykul.. wink.gif przynajmniej mi sie to najbardziej rzucilo w oczy.

> Chodzi o coś zupełnie innego

> - o odpowiedzialność egzaminatora/instruktora, który po to ma

> odpowiednio przystosowany samochód, by zablokować w razie czego

> takie akcje. Za to przecież się płaci, a oni za to biorą pieniądze.

w artykule, o ile dobrze zrozumialem, mowa jest o egzaminie a nie nauce. ale poniekad masz racje, egzaminator powinien zareagowac. ciekawe dlaczego tego nie zrobil.

> To nie jest samodzielna jazda - jeżeli dochodzimy do takiego absurdu,

> że na kursantów można nałożyć mandat (przy aktualnym systemie

> szkoleń) to po co kursy i PJ?

w sumie egzamin to jest samodzielna jazda.. dopiero jak nawalisz to egzaminator ma interweniowac i podziekowac. tutaj tego nie zrobil i faktycznie powinnien poniesc konsekwencje.

ale z drugiej strony - potrafia wrocic do osrodka i podziekowac kursantowi, poniewaz za duzo jechal lewym pasem, albo zbyt dynamicznie/malo dynamicznie jechal itd. to nie nauka jazdy, nie moga kazdej pierdolki na biezaco poprawiac. fakt, ze znak stopu to juz inny kaliber i nie powienien do tego dopuscic.

pozdro

fosfor

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> na to imo najwieksza uwage zwrocil artykul.. przynajmniej mi sie to

> najbardziej rzucilo w oczy.

Oj, było tam sporo więcej.

> w artykule, o ile dobrze zrozumialem, mowa jest o egzaminie a nie

> nauce. ale poniekad masz racje, egzaminator powinien zareagowac.

> ciekawe dlaczego tego nie zrobil.

Mnie o to nie pytaj. Na dobrą sprawę jazda kursowa niczym się nie

różni od egzaminacyjnej w zakresie odpowiedzialności osoby nadzorującej

dany przejazd.

> w sumie egzamin to jest samodzielna jazda.. dopiero jak nawalisz to

> egzaminator ma interweniowac i podziekowac. tutaj tego nie

> zrobil i faktycznie powinnien poniesc konsekwencje.

Zaraz zaraz - przy jeździe kursowej jest inaczej? Oczywiście nie

w kontekście dalszej jazdy, tylko odpowiedzialności egzaminatora/instruktora.

Nie ma znaczenia, czy jest to kurs, czy egzamin - wewnętrzny, państwowy,

podwodny, nawietrzny frown.gif Kursant jest pod nadzorem osoby oceniającej jego

kwalifikacje. Na egzaminach też się uczy.

> ale z drugiej strony - potrafia wrocic do osrodka i podziekowac

> kursantowi, poniewaz za duzo jechal lewym pasem, albo zbyt

> dynamicznie/malo dynamicznie jechal itd. to nie nauka jazdy, nie

> moga kazdej pierdolki na biezaco poprawiac. fakt, ze znak stopu

> to juz inny kaliber i nie powienien do tego dopuscic.

Tak jak napisałem - gdyby to była jakaś stłuczka wynikająca z braku

praktyki egzaminowanego kursanta (nie mandat) to jeszcze rozumiem,

ale nie brak reakcji egzaminującego na STOP. Skoro ukarany kursant

(kursantka?) była ta narowista, to jakim cudem tak daleko dojechała?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.