Skocz do zawartości

Korektor hamowania - naprawdę niezbędny?


mp79

Rekomendowane odpowiedzi

Żywotność korektorów hamowania w polskich autach pozostawia "troszeczkę" do życzenia. Właśnie doświadczyłem tego na lublinie z przebiegiem zaledwie 55 tys. km. Całość jest tak zespawana rdzą, że o reanimacji znanymi mi (i mechanikom) sposobami nie ma mowy.

Teraz stoję przed dylematem - zamawiać nowy, czy wyp... go w cholerę i podłączyć tył "na krótko"? Przyznam szczerze, że skłaniam się bardziej ku tej drugiej opcji. Podczas remontu poprzedniego lublina szarpnąłem się na nowy korektor i po jakimś czasie znowu były problemy. Teraz chciałbym uniknąć tego błędu.

Jakie realne niebezpieczeństwa się z tym wiążą poza "odstępstwem od oryginału"? 270751858-jezyk.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wyrzucisz to istnieje spor ryzyko, że pierwsze będą się blokować tylne koła, więc nie będzie przyjemnie tym jeździć. Moja rada to kupić korektory i jakieś odcinki sztywnych hamulców i przenieść je w miejsce gdzie nie są narażone na działanie czynników atmosferycznych, ewentualnie kupić nowe i od razu to zakonserwować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Żywotność korektorów hamowania w polskich autach pozostawia "troszeczkę" do życzenia. Właśnie

> doświadczyłem tego na lublinie z przebiegiem zaledwie 55 tys. km. Całość jest tak zespawana

> rdzą, że o reanimacji znanymi mi (i mechanikom) sposobami nie ma mowy.

> Teraz stoję przed dylematem - zamawiać nowy, czy wyp... go w cholerę i podłączyć tył "na krótko"?

> Przyznam szczerze, że skłaniam się bardziej ku tej drugiej opcji. Podczas remontu poprzedniego

> lublina szarpnąłem się na nowy korektor i po jakimś czasie znowu były problemy. Teraz

> chciałbym uniknąć tego błędu.

> Jakie realne niebezpieczeństwa się z tym wiążą poza "odstępstwem od oryginału"?

Tył będzie się blokował przy mocniejszym hamowaniu. Interesujące gdy jest ślisko. Mało interesujące gdy się awaryjnie hamuje w zakręcie jadąc szybko.

Zawsze możesz założyć reduktory aby na stałe zmniejszyć siłę hamowania tylnej osi lub regulowany korektor siły hamowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zawsze możesz założyć reduktory aby na stałe zmniejszyć siłę hamowania tylnej osi lub regulowany

> korektor siły hamowania.

Drogie gówna, kurczę. Podejrzewam, że na lublinowy dużo mniej trzeba wydać. Ale wchodzić drugi raz do tej samej wody (żeby nie rzec: bagna)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noo, przeważnie na pusto śmiga, jakieś duperele nim się wozi, profile do malowania itp., czasami na montaż z jakimś okienkiem, kiedy pogoda niedobra, bo paka oplandekowana i nie pada na skrzynię; albo kiedy długa drabina na robocie potrzebna, bo jest to wersja z długą paką.

Kilka razy w roku (zimą) jest traktowany jak na dostawczaka przystało i na odcinku ok. 600 m jeździ przeładowany, bo jeździmy nim po węgiel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak wyrzucisz to istnieje spor ryzyko, że pierwsze będą się blokować tylne koła, więc nie będzie

> przyjemnie tym jeździć.

A jeżeli takie rzeczy się dzieją, kiedy korektora nie wywalimy, to należy przypuszczać, że zaciął się on, gdy tył znajdował się pod dużym obciążeniem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> A jeżeli takie rzeczy się dzieją, kiedy korektora nie wywalimy, to należy przypuszczać, że zaciął

> się on, gdy tył znajdował się pod dużym obciążeniem?

jest to jak najbardziej możliwe.

ale co się w nim zapiekło?

dźwignia czy trzpień?

bo jak to pierwsze to regularne "smarowanie" może pomóc.

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Noo, przeważnie na pusto śmiga, jakieś duperele nim się wozi, profile do malowania itp., czasami na

> montaż z jakimś okienkiem, kiedy pogoda niedobra, bo paka oplandekowana i nie pada na

> skrzynię; albo kiedy długa drabina na robocie potrzebna, bo jest to wersja z długą paką.

> Kilka razy w roku (zimą) jest traktowany jak na dostawczaka przystało i na odcinku ok. 600 m jeździ

> przeładowany, bo jeździmy nim po węgiel.

czyli nie pracuje przez większość czasu, tak jak wyżej kolega pisał wymienić i zabezpieczyć, a jak jest okazja to go częściej obciążać bo dotychczas popadał w skrajności

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> czyli nie pracuje przez większość czasu, tak jak wyżej kolega pisał wymienić i zabezpieczyć, a jak

> jest okazja to go częściej obciążać bo dotychczas popadał w skrajności

To żaden sposób. Stary lublin często jeździł dociążony i korektor po kilku latach też poległ.

Polskie sprzęty...

Nadmienię, iż posiadam poloneza trucka, pozbawionego korektora już w czasach poprzedniego właściciela. Coraz mniej mu się dziwię... spineyes.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jednego korektora, większa liczba jest zbędna.

Nie wiem jak jest w Lublinie, w Astrze F, było to rozwiązane na rózne sposoby:

1- ABS - bez korektorów

2- ABS - 2 korektory, po jednym na koło

3- ABS - korektor montowany na tylnej belce, obsługujący dwa koła.

Wersje bez ABSu miały z tego co pamiętam opcję 2 i 3...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> ja mam wywalony w zagŁadzie, dzięki temu łatwiej ją ustawić w zakręt natomiast nie wiem czy to

> będzie dobre w Lublinie

zlosnik2.gif

sam nią jeździsz i wiesz co masz się spodziewać, jak dostosować jadę do warunków rotfl.gif

w firmie może być tak że kto wsiądzie ten jedzie i wtedy bym takiego rozwiązania nie proponował, po tygodniu montowaliśmy z powrotem a kierowców było tylko 6

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jakie realne niebezpieczeństwa się z tym wiążą poza "odstępstwem od oryginału"?

Tył auta żyjący swoim życiem w czasie hamowania. Załadowanym autem na suchej i czystej nawierzchni nie zauważysz różnicy (i tak korektor po załadowaniu puszcza tylny hamulec), ale na pusto w deszczu lub (to już na pewno) na śniegu / lodzie zdziwisz się bardzo (oby tylko).

Jaki tam jest korektor? Mechaniczny sterowany ugięciem zawieszenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> sam nią jeździsz i wiesz co masz się spodziewać, jak dostosować jadę do warunków

przede wszystkim do zabawy brak korektora lub korektor regulowany z kabiny to plus a nie minus

> w firmie może być tak że kto wsiądzie ten jedzie i wtedy bym takiego rozwiązania nie proponował,

> po tygodniu montowaliśmy z powrotem a kierowców było tylko 6

czego nie można powiedziec o takiej sytuacji zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Problemem jest to że auto nie jest serwisowane. W Lublinie jest sporo punktów smarowniczych itp. i

> jak się to olewa ta są później skutki i płacz na forum

Nie truj o serwisowaniu, albo wskaż mi w książce serwisowej punkt mówiący o smarowaniu korektora hamowania, to będziesz moim bogiem. W dawnej ASO lubina i żuka zmieniali ostatnio przewód hamulcowy, bo ciekł. O korektorze cicho sza. Teraz patrzę - brakuje drążka od korektora. Na logikę - nawet jeśli się urwał, powinien trzymać się jednym końcem albo dźwigni, albo tylnej osi. Zapytałem u nich - nikt nie widział, nikt nie wie. A wręcz doradzili mi... wywalenie korektora w ogóle, oferując przy tym oczywiście swoje usługi w tym zakresie. screwy.gif

Tak to wyglądało (widać brak drążka).

288270857-P1010712.JPG

...ale poradziłem sobie. Podgrzałem oś palnikiem na propan-butan i dźwignia prawie że sama zeszła. grinser006.gif A korektor, choć rdza łuszczy się z niego płatami, wydaje się być sprawny, więc dostanie drugą szansę. ok.gif

post-119058-14352528978001_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w służbowym Lublinie miałem tak samo i odpiąłem dziadostwo w chorelę tongue.gif

Z tym, że u mnie obciążenie się nie zmienia i auto raczej 60-70km/h nie przekracza, bo ma zabudowany podnośnik koszowy. Obciążenie ma zbliżone do maksymalnego więc mogłem sobie pozwolić. Ten korektor najbardziej jest potrzebny kiedy auto jeździ raz puste, a raz obciążone. Tak dowiedziałem się od mechaników w byłym ASO Lublina. ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim tak się zapiekło, że jak unosiłem auto na podporach (podnośnik koszowy), to dźwignia zamiast się ruszyć , urwała mocowanie. Jako, że (jak pisałem wyżej) auto jeździ na pełnym obciążeniu, to z korektora moglem zrezygnować. W innym wypadku naprawił bym. ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> W moim tak się zapiekło, że jak unosiłem auto na podporach (podnośnik koszowy), to dźwignia zamiast

> się ruszyć , urwała mocowanie.

U mnie mocowanie, na którym osadzona jest dźwignia (i z którym, jak pisałem, była zrośnięta), też było z jednej strony ułamane. Wiadomo, o co chodzi. Klasyka gatunku waytogo.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie truj o serwisowaniu, albo wskaż mi w książce serwisowej punkt mówiący o smarowaniu korektora

> hamowania, to będziesz moim bogiem.

Wskaż gdzie napisałem że korektor ma punkty smarownicze.

Pisałem ogólnie że Lublinka można niby naprawiać młotkiem ale jednak jak się go zaniedba to ciągle coś wychodzi. Niby nie jakieś poważne sprawy ale w innych autach byś nawet o takich pierdołach nie pomyślał.

> W dawnej ASO lubina i żuka zmieniali ostatnio przewód

> hamulcowy, bo ciekł. O korektorze cicho sza. Teraz patrzę - brakuje drążka od korektora. Na

> logikę - nawet jeśli się urwał, powinien trzymać się jednym końcem albo dźwigni, albo tylnej

> osi. Zapytałem u nich - nikt nie widział, nikt nie wie. A wręcz doradzili mi... wywalenie

> korektora w ogóle, oferując przy tym oczywiście swoje usługi w tym zakresie.

> Tak to wyglądało (widać brak drążka).

> ...ale poradziłem sobie. Podgrzałem oś palnikiem na propan-butan i dźwignia prawie że sama zeszła.

> A korektor, choć rdza łuszczy się z niego płatami, wydaje się być sprawny, więc dostanie

> drugą szansę.

Miałem przez 6 lat Lublina ll od nowości. Z racji że był moja własnością dbałem o auto trochę bardziej smile.gif Auto choć prymitywne to należy poświecić więcej czasu niż w przypadku nowszych konstrukcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, iż nie jestem jedynym kierowcą tego auta, nie znaczy, że nie dbam. I wybacz, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że smarowałeś ten korektor. 270751858-jezyk.gif

Do niedawna był stale garażowany i paradoksalnie, to mogło pomóc korozji, zwłaszcza zimą, kiedy auto mokre i osolone wjeżdżało na ogrzewaną halę.

Wiem, że lublin to pod pewnymi względami dostawczak specjalnej troski. A porównanie mam choćby z podobnym rocznikowo masterem. Korozja korozją - nie warto nawet komentować. No i jeszcze to odpalanie na mrozie... Katorga. Ale nawet tapicerka... Master ma prawie 200 tys. na zegarze i fotel kierowcy prawie jak nowy, a lublinowy już przy ok. 50 tys. zaczął się przecierać. Teraz ma 55 tys. i pozakładane pokrowce, bo gdyby nie one, to można by już było gąbkę skubać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To, iż nie jestem jedynym kierowcą tego auta, nie znaczy, że nie dbam. I wybacz, ale jakoś trudno

> mi uwierzyć, że smarowałeś ten korektor.

> Do niedawna był stale garażowany i paradoksalnie, to mogło pomóc korozji, zwłaszcza zimą, kiedy

> auto mokre i osolone wjeżdżało na ogrzewaną halę.

ok.gif to nie pomaga

> Wiem, że lublin to pod pewnymi względami dostawczak specjalnej troski. A porównanie mam choćby z

> podobnym rocznikowo masterem. Korozja korozją - nie warto nawet komentować. No i jeszcze to

> odpalanie na mrozie... Katorga. Ale nawet tapicerka... Master ma prawie 200 tys. na zegarze i

> fotel kierowcy prawie jak nowy, a lublinowy już przy ok. 50 tys. zaczął się przecierać. Teraz

> ma 55 tys. i pozakładane pokrowce, bo gdyby nie one, to można by już było gąbkę skubać.

no niestety cena, cena, cena

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździłem Dacią 1300 z wyłączonym korektorem (wieczne wycieki, brak dostępu do części dobrej jakości). Przy normalnej jeździe nic się nie działo, ale trzeba się liczyć z tym że przy mocniejszym hamowaniu tylne koła będą się blokować dużo szybciej niż przednie. Dopóki hamujesz przy jeździe na wprost tragedii nie ma, ale na mokrej nawierzchni na łuku można się zdziwić wink.gif

Do dziś pamiętam moją trasę z Kalisza do Łodzi. Było po deszczu, wyprzedzałem 2 auta z dość dużą różnicą prędkości. Jedno z nich nagle zjechało na lewy pas (prawdopodobnie kierowca chciał skręcić w lewo w polną drogę nie zmuszając jadących z tyłu do hamowania, niestety na spojrzenie w lusterko zabrakło mu weny). Chciałem przyhamować i schować się na swój pas, a znalazłem się na poboczu tyłem do dotychczasowego kierunku jazdy. Nie wiem ile piruetów wykonałem, pamiętam tylko że latająca po bagażniku skrzynka z narzędziami potrafi narobić sporo hałasu grinser006.gif Miałem dużo szczęścia.

Dużo zależy od tego jak użytkujesz auto. Jeśli to jest Lublin do ciężkiej pracy w mieście, turlasz się nim powoli i chcesz go dojeździć, to można zaryzykować. Jeśli jednak chcesz mieć w pełni sprawny wóz to radziłbym to zrobić. Nie wiem jak jest z Lublinem - ja do Dacii po prostu nie mogłem dostać w tamtym czasie części zamiennych odpowiedniej jakości. Gdyby nie to, na pewno bym doprowadził to do porządku ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Przy normalnej jeździe nic się nie działo, ale trzeba się liczyć z tym że przy

> mocniejszym hamowaniu tylne koła będą się blokować dużo szybciej niż przednie. Dopóki hamujesz

> przy jeździe na wprost tragedii nie ma, ale na mokrej nawierzchni na łuku można się zdziwić.

Jakiś czas temu byłem świadkiem takiej sytuacji. Jakiś nietypowy mały bus (KIA?), wąska ulica w mieście i lekki łuk. W środku kilka osób, jechali jakieś 60-70km/h i jak byli na zakręcie to zobaczyli stojące auto przed nimi czekające na możliwość skrętu w lewo. Hamowali dość mocno przez co tylne koła zablokowały się podczas gdy przednie nadal się obracały (patrzyłem z boku więc dokładnie widziałem). Samochód obróciło tyłem w lewo i bokiem uderzył w jadącą prawidłowo z naprzeciwka osobówkę. Kierowcę osobówki zabrano do szpitala. Nie wiem czy w tym przypadku korektor działał nieprawidłowo czy był zupełnie usunięty, ale wyglądało to jakby ktoś podczas jazdy zaciągnął ręczny hamulec - jak ktoś chce to polecam na pustej szerokiej drodze spróbować wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.