Skocz do zawartości

futrzak

użytkownik
  • Liczba zawartości

    38 763
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez futrzak

  1. > Bzdura. Zapomniałeś dodać piramidalna > Można jechać zgodnie z przepisami, zachować odstęp itd, wyprzedzać kolumnę TIRów, z których > nagle jeden (na ukraińskich tablicach ) rozpoczyna manewr wyprzedzania tuż przed Tobą. Ja > jeżdżę spokojnie, zawsze staram się przewidywać i mieć margines, ale w takich sytuacjach już > można liczyć tylko na hamulce i opony. Zimówki przy takim hamowaniu zaczynają "pływać", > szumieć, włącza się ABS. Na letnich po prostu się hamuje Eeeeeh, opowieści z mchu i paproci. Kolumny tirów to się wyprzedza ostrożnie i nie ma problemów z nagłym hamowaniem, gdyby faktycznie doszło do zajechania o którym piszesz. Pytanie oczywiście z jaką prędkością wyprzedzałeś, że tak dramaturgią zalatuje. Zrobiłem dziesiątki (prędzej setki podejrzewam) kilometrów na zimówkach w warunkach wiosenno, by nie powiedzieć letnich i jakoś nie było specjalnego "pływania", "szumienia" i szaleństw ABS. ABS potrafił się włączać nawet na najlepszych letnich latem, a liczenie tylko na hamulce i opony to właśnie przejaw braku rozsądku, a nie spokojnej jazdy z marginesem bezpieczeństwa. Przy jeździe 120-150km/h na autostradzie (to raczej prędkości bliższe normalności niż dzidowanie i nawet w Niemczech zalecane jest 130km/h) różnica prędkości między nami (przyjmuję 140km/h) a ciężarówką to 50km/h. Sama droga hamowania do wyrównania prędkości to jakieś 13 metrów (podobnie wyjdzie na każdych oponach, różnice nie będą duże), reszta to Twój czas reakcji, w sumie to trochę ponad 30 metrów. Jak próbujesz to robić ze 160km.h to już się robi 25 metrów dla samego hamowania i ponad drugie tyle na czas reakcji. Przy 140km/h zbliżasz się do ciężarówki z prędkością ~14m/s, przy 70 ~20m/s (dane tak na szybko, bez doktoratu) . Jak widać to nie opony tworzą jakość, a głowa, czyli rozsądek. Nie darmo w wielu krajach jest obowiązek utrzymywania stosownego odstępu czy stosowania się do ograniczeń prędkości. Przy większych odległościach różnice w warunkach mogą być bardzo duże i co wtedy zrobisz? Żeby nie było - piszę na podstawie wieloletniej eksploatacji różnych opon w różnych samochodach i stosuję opony fabrycznie nowe (czasem bieżnikowane). Tak naprawdę jedyny problem to jest z oponami letnimi solidną zimą, kiedy łatwo o śnieg i różne rodzaje błota pośniegowego. Resztę się bez problemu ogarnia, nawet te "ukraińskie tiry", a jak ktoś ma z tym zbyt często problem, to niestety to świadczy wprost o jego jeździe, a nie jeździe innych.
  2. > Wychodzi, że po bułki trzeba jeździć czołgiem - duże, bezpieczne, mocne, gąsienice zapewniają > przyczepność w każdych warunkach. Jak ktoś traktuje cywilną jazdę po drogach publicznych jako wojnę, to na to wychodzi
  3. > mam odmienne zdanie. Dobra zimówka będzie beznadziejna latem. Jak się jeździ na krawędzi to i takie wnioski - to widać po tym co dalej napisałeś. Przy normalniej eksploatacji różnicę pewnie można zauważyć, ale to nie jest ta skala. > Hamowałeś kiedyś na autostradzie przy > chociażby kilkunastu stopniach C na plusie na zimówkach? Tak, często może nie ponieważ jeżdżę normalnie, ale czasem jednak trzeba przydepnąć. > Mnie się zdarza i jest ogromna różnica w stosunku do letnich. Nieważne jakiej firmy są zimówki. Zapewne jest, ale nie jest dramatyczna i tak naprawdę czuć ją wtedy, jak się jeździ bez stosowanego marginesu bezpieczeństwa. > Podobnie zakręty, np. ciasny > łuk przy zjeździe z autostrady. Nie ma szans na zimówkach wejść w niego bezpiecznie z taką > prędkością jak na letnich. Zupełnie spokojnie się przejeżdża z prędkościami przewidzianymi do takich manewrów. No, ale jak ktoś chce iść po bandzie to oczywiście, różnica jest.
  4. > Widzisz mnie w tyłek wjechał gość na zimowkach, ktore moze na śniegu byly super,ale na mokrym > mizerne > pech w tym ze w styczniu bylo +10 i deszcz, a ja jechałem na calorocznych A mnie wjechał taki, co się śpieszył po kafelki do Leroy Merlin - parametry opon rzekłbym średnio istotne
  5. > bo takie jest życie i nie wszystko zależy ode mnie niestety To nie oznacza, że naszych drogach trwa wojna-walka o przetrwanie. > Trochę naditerpretujesz Nie, skoro zaczynasz opowieści o tym, że 1,5-2 metry to ten margines tolerancji pomiędzy parametrami, to tak wychodzi - wprost, bez nadinterpretacji > Jakbyś siedział obok to byś nie ironizował, dramaty zdarzają się codziennie, tylko każdy uważa > (niewiem czemu) że to go nie dotyczy... To ciekawe - czy gdzieś twierdziłem, że mnie nie dotyczą różne dziwne, nagłe zdarzenia? Wręcz przeciwnie, mam tego świadomość i stąd stwierdzenie, że "jazda cywilna to nie wojna i nie jazda na krawędzi". > Tak! Zdecydowanie! Rozum! Jednemu nawala rozum, innemu np. hamulce. Ciężko to stwierdzić tak na pierwszy rzut oka, kiedy się ucieka, hamuje itd... > Daj jeden przykład co musiało nawalić żeby wyprzedzać w ten sposób w takim miejscu! Dałem i tak naprawdę nie pisałem wprost o tym konkretnym przypadku. Nie wiadomo co komu może się wydarzyć jutro Dla mnie nie ma różnicy czy zabije mnie debil, czy ktoś komu np. dezodorant się wturlał pod hamulec... > Jasne! Kichnął na lewym pasie i ten "kich" trzymał gościa przez kilkaset metrów... Pisałeś o: Quote: że ten za mną mógł jechać np. na zjechanych zimówkach. Zamiast zjechanych zimówek mógł mieć katar. > Przemyśl proszę co piszesz, bo pomyślę, że też tak ciężarówkami jeździsz. Sugeruję, byś Ty się zastanowił do czego prowadzą Twoje opowieści i Twoje interpretacje sytuacji, tolerancji i ludzkich zachowań.
  6. > Wiesz, kiedyś mnie bardzo ubawił gumiarz, który stwierdził, że do "tak dużego i mocnego auta" to > koniecznie opony klasy premium. > To "duże i mocne auto" to był 130 konny Peugeot 407 ... ani to duże, ani to mocne ... "Fajne" rzeczy niektórzy opowiadają Ja rozumiem, że ludzie chce mieć opony "lepsze" (z różnych przyczyn), ale nie rozumiem dorabiania do tego ideologii i opowiadania takich bzdetów, że od tego mi kartofle czwórkami z piwnicy migrują
  7. > Tutaj pozwolę sobie się nie zgodzić. Masz do tego prawo > Na naszych drogach to czasami właśnie wojna-walka o przetrwanie. Skoro tak do tego podchodzisz > Choćby dzisiaj; jadę spokojnie z pracy, a nagle, " na czołowo" pojawia mi się na wzniesieniu > ciężarówka z naczepą! idiota wyprzedzał na krętej, pagórkowatej, zalesionej drodze sznur > osobówek! Pomijam, że na "ciągłej" i skrzyżowaniu.Tylko pełne hamowanie awaryjne i wiara w to, > że nic nie zawiedzie mnie uratowała. Do tragedii było 1,5-2m może akurat to ten margines > tolerancji pomiędzy dobrymi a średnimi parametrami. Chcesz teraz napisać, że zamiast opon z segmentu budżet ludzie mają kupować opony premium? Kocham takie opowieści, przesycone dramatyzmem itd. Może się zagapił, może coś mu nawaliło? To się zdarza i nadal jazda cywilna to nie wojna i nie jazda na krawędzi. No, ale jeżeli pojawia się wątek związany z wiarą, to raczej niewiele pomogę > Aż "ciary" po plecach przelatują jak pomyślę, że ten za mną mógł jechać np. na zjechanych > zimówkach. Wyobraź sobie, że akurat w tym momencie kichnął, albo złapał gumę...
  8. > co ciekawe w Cro widziałem całkiem sporo aut na zimowych (oczywiście byłem latem) To Ciebie dziwi? Poza AK świat najczęściej jednak żyje zupełnie normalnie i ludzie sobie 4 liter takimi pierdołami nie zawracają Pewnie jakbyś połaził po parkingach polskich (czy o zgrozo niemieckich) to sporo samochodów by było na oponach zimowych czy wielosezonowych (po czym zimowe rozpoznałeś, skoro ikonografia jest najczęściej taka sama, czy bardzo podobna?). > a co do całorocznych, przykładem niech będzie ten tydzień > na początku temp po 20'C, teraz mokro i ok 10'C, a w piątek ma być bliżej 0'C z możliwymi opadami > śniegu > oczywiście po weekendzie znowu ocieplenie Standard
  9. > Dalej nie rozumiesz. > Kiepska opona zimowa może być dobra na śniegu (Dębica) albo nie (chińskie). W > obu przypadkach na mokrym jest mizerna. Dobra opona zimowa będzie dobra ma śniegu i znacznie > lepsza na deszczu od kiepskiej, ale latem na tym nie pojeździsz bez piszczenia w zakrętach czy > innych atrakcji nawet na suchym w upale, pomijając szybkość zużycia i spalanie. Zupełnie spokojnie jeździ się latem na oponach zimowych, w zakrętach nie piszczą, tak szybko nie padają i spalanie jakoś dramatycznie nie wzrasta. Z zachowaniem na mokrym to różnie bywa. > No i dobra > letnia będzie od niej latem na mokrym na pewno lepsza. To akurat może być prawdą > Opona całoroczna będzie co najwyżej średnia w każdych warunkach. No i bardzo dobrze - ma spełniać swe funkcje w szerokim spektrum zastosowań. Jazda cywilna to nie wojna i nie jazda na krawędzi. Dodatkowo mamy ciągłą zmianę warunków w funkcji czasu - nawet w czasie doby. Tak, wielosezonowe się bardzo dobrze w tym sprawdzają
  10. >> zimówką. To opona całoroczna zachowuje się gorzej na deszczu niż bardzo dobra zimowa. > W takim razie powinniśmy na "bardzo dobrych zimowych" oponach jeździć cały rok - jeśli są w każdych > warunkach najlepsze ... Nie wiedziałeś? Do tego nie trzeba AK, większość marketoidów, gumiarzy i pochodnych to potwierdzi Najlepiej oczywiście, gdybyś używał 8 rodzajów opon, każdy w zależności od okoliczności - niewątpliwie warto by było zaopatrzyć się w przyczepkę, by parę kompletów mieć ze sobą na wszelki wypadek, ponieważ na taki wypad np. z W-wy do Świeradowa-Zdroju to jedne nie wystarczą
  11. > odróżniasz troche miejsce, w którym żyjesz na co dzień a to gdzie mieszka znaczna większość > użytkowników AK? pierwszy raz słyszysz o Polsce? Spokojna głowa, u nich też takie kwiatki się trafiają
  12. > Przytoczę jeden z punktów jaki dostałem w tym piśme > Na podstawie zgromadzonej dokumentacji stwierdzamy , ze kierujacemu pojazdem ubezpieczonym w naszym > towarzystwie , nie możemy przypisać winy za przedmiotową kolizję . z oswiadczenia kierującego > pojazdem VW nr rej .......... wynika , iż stracił on przytomność podczas wyjeżdzania z > parkingu na ulice ...... w ......... Okoliczności samej kolizji nie pamięta. > Tyle , ja chciałbym tylko dodać że z tej ulicy nie da sie wyjechać na ulicą którą jechaliśmy z żoną To jakieś kuriozum - do wypłaty z czyjegoś OC nie jest potrzebna żadna wina kierującego, ba, w ogóle może go nie być. Idź z tym do prawnika i do sądu.
  13. > Zwracam honor ,można kupić za 768 zł Rikeny. Chyba 168zł > o 300zł za sztukę myślałem o firmówkach typu Goodyear > etc.Różnica tak niewielka ,że nie wiem jaki sens jest się zastanawiać nad > bieżnikowanymi. Cóż między 150 a 300 różnica w cenie jest i jeśli mam być szczery, to większość różnicy w parametrach nie zauważy. Śmiem też twierdzić, że parametrami te bieżnikowane za 150zł mogą być lepsze od tych nowych za 170zł. > Widziałeś produkcję nalewek w PL? Bo ja widziałem w latach 90 i teraz. Widziałem w latach 80, 90 i teraz. Czemu ograniczasz się do PL? > Uwierz > technologia niezbyt poszła naprzód. Uwierz, bardzo poszła naprzód
  14. > Stary o czym Ty mówisz ,autor podlinkował 16 -stkę za 120zł, Ja mu ich nie proponowałem > podczas gdy nowe są przeważnie 300zł plus. Nowe Quote: > od najtańszych opon niebieżnikowanych. 205/55/R16 przeważnie po 300zł plus? 180-200zł Profile zimowe masz za 150-180zł za sztukę. Teraz widzisz o czym pisałem?
  15. > 2 lata na ogół + dożywotnio na odklejenie gumy Trudno by było inaczej - kiedyś jak nie było konkurencji ze strony nowych opon to każdą można było sprzedać, a później bujać się z reklamacjami. Teraz (od dawna znaczy, może w Polsce od niedawna) opony bieżnikowane jeżeli chcą być konkurencją dla opon stricte nowych, to muszą być stosownej jakości, zapewniać podobny poziom bezpieczeństwa itd., a cena wcale nie jest jakaś specjalnie niższa (o ile jest) od najtańszych opon niebieżnikowanych.
  16. > Podasz ze swojej strony jakieś konkrety czy zwyczajnie zużywasz klawiaturę? Z mojej strony jeż padły, z Twojej niestety nie i jak widzę raczej spodziewać się ich można. Ot nie uznajesz bieżnikowanych bo nie i już BTW - moja klawiatura, moja sprawa. Stać mnie na kupienie kolejnej. Może być regenerowana/bieżnikowana. Ja za to płacę
  17. > Opony w Seicento (6-8 lat do tyłu), firm nie pamiętam a od ładnych paru lat leżą na śmietniku. > Podobnie w Yaris teścia (kwestia 5 lat wstecz), zachowanie poniżej krytyki (na mokrym niemal jak na > VIVO, po jednym sezonie zużyte, spękane boki, guma zaczęła się kruszyć. Do tego ten odgłos, > jak bym z kolcami jechał niemal. Czyli zero konkretów. > Zakładał lokalny oponiarz, po tym manewrze zmieniliśmy zakład na inny. No proszę, taki dodatek do całości > A teraz chętnie poczytam mądrości o procesach technologicznych i liniach produkcji nalewek każdego > z producentów, bo jak rozumiem po mojej odpowiedzi udzielisz wyczerpujących informacji... Twoja informacja posiada wręcz zerowy poziom szczegółów, wiec trudno by mógł na ten temat udzielić wyczerpujących informacji. > No chyba że chciałeś sobie podkręcić licznik udając specjalistę Nie, chciałem poznać szczegóły, które pozwalają Ci na uogólnianie i nabijanie licznika > ps. żebyś zrozumiał dobrze. O ile regenerowana przez poważną firmę opona, może mieć zbliżoną > trwałość i jakość oraz co ważne, bezpieczeństwo, o tyle robione przez mini firemki z "swoimi > źródłami dostawców surowców", z wzorcami bieżników nie badanymi przez żadne laboratoria, bez > praktycznie żadnych testów sprzedawane oszczędnym, którzy jak wiadomo, nawet jak wtopią to się > nie przyznają, raczej szans nie mają na zdobycie renomy i uznania. Znaczy teraz próbujesz się wycofać rakiem ze swych stwierdzeń, "nie brałbym nalewek", ponieważ są złe i już.Wiesz, zdecydowanie tutaj nie dyskutujemy głownie o firmach "krzak", z nieznanymi ***** itd. oraz wzorcami bieżników nie badanymi przez żadne laboratoria. Twoja wcześniejsza wypowiedź: Quote: > czyli co - rozumiem, że można ogólnie te bieżnikowane brać i śmigać, tak (nie mówie konkretnie o > tym producencie co w linku wyżej) Do turlania się, tak. Jak masz zamiar jeździć 100km/h+...ja bym nie ryzykował nalewek. jednoznacznie tyczyła wszystkich "nalewek", a nie tych krzakowatych. > Ale dobra nalewka kosztuje, prawie tyle co nowa. > A nie połową lub mniej ceny nowej. Fajne porównanie - dobrej bieżnikowanej z najtańszą nową
  18. > widać znaczną różnicę w prowadzeniu auta... Ja jestem zwolennikiem używanych ładnych ale > markowych.... Używane, ładne, markowe? To jest loteria, w której tak naprawdę nie warto brać udziału. Twój wybór.
  19. > miałem styczność z nalewkami dwukrotnie. jeździły długo i niezawodnie. żaden z moich znajomych > nigdy nie wspominał o tym, żeby komuś znanemu w realnym życiu coś odpadło. takich opinii > najwięcej w necie. > mój ojciec kupił duże auto na zimowych, świeżych nalewkach i jeździł na tych kołach ponad 2 lata > bez zmiany, dokąd nie sprzedał auta. nie dość, że bieżnika jeszcze było nad wyraz dużo, to > jeździły poprawnie. a jak walnęły parę lat temu takie duże śniegi, to nawet bardzo poprawnie Tak to mniej więcej jest - najczęściej najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy z nich nie korzystali Co do odpadnięcia - nie no, kiedyś takie nalewki mi pasami odpadały. W samochodzie marki Warszawa, dobry wyrób rzemieślniczego rynku socjalistycznego Jedziemy, jedziemy, a tu tup tup tup gdzieś z tyłu - idę, patrzę, w nadkole walił taki pasek bieżnika, który był sobie odpadł częściowo. No to go chciałem urwać - reszta się lepiej trzymała Urwałem tan kawałek, pojechaliśmy dalej. Akcja się powtarzała co jakiś odcinek. Przepraszam, nie mam zdjęć, aparatów cyfrowych to w zasadzie wtedy jeszcze nie było, internetu podobnie, a widok był naprawdę interesujący
  20. > O procesie bieżnikowania używanym przez którą firmę piszesz?? > Znasz linie technologiczne wszystkich firm jakie sprzedają nalewki w Polsce? To raczej nieistotne w tym momencie, ponieważ nie odpowiedziałeś na pytanie: Quote: to zapewne potrafisz podać szczegóły, czyli kiedy to było, jakie to były opony oraz jak eksploatowane. Podasz szczegóły to się zobaczy czy znam
  21. > Nie, zwykłe, "jednorazowe" opony. > Na Toyo T1-R wyskoczyły guzy - niski profil, pewnie gdzieś przywaliłem. Takie opony/karkasy nie są używane do bieżnikowania, odpadają w przedbiegach. > Cooper Discoverer zaczęły pękać - kupiłem je z samochodem, auto ciężkie a opony chyba nie > najmłodsze. > Ja do bieżnikowania opon podchodzę jak do prania kondomów. Po prosu - nie Widzisz, karkasy się weryfikuje organoleptycznie, sprawdza szerografem itd. Zupełnie jak kondomy, nowe, elektronicznie testowane. To nie pranie, a pęknąć zawsze mogą
  22. >>Inaczej wygląda kwestia opon do samochodów ciężarowych - >>stosowane są różne metody bieżnikowania i często mogą przechodzić ten proces wielokrotnie. > Nie mogą. albo przynajmniej nie powinno to mieć miejsca. Michelin i Goodyear twierdzą, że bieżnikować można co najmniej 2 razy.
  23. > Z ciekawości - jaka jest trwałość "szkieletu" takie opony? Z tego co pamiętam, to trwałość karkasu jest bardzo długa, ale stosuje się tylko jednokrotnie bieżnikowanie - mowa o osobowych. Inaczej wygląda kwestia opon do samochodów ciężarowych - stosowane są różne metody bieżnikowania i często mogą przechodzić ten proces wielokrotnie. > Dwa ostatnie komplety które wywaliłem, poszły na śmietnik nie dlatego, że skończył się bieżnik, ale > dlatego, że na boku wyskoczył guz albo zaczęła rozchodzić się guma. Piszesz o bieżnikowanych? Dużo zależy od firmy itd. Widać to zresztą po cenach, a przyzwoita bieżnikowana jednak kosztuje
  24. > Nieciekawe. > Jedne zjechalem w kilka miesięcy, inna para się rozleciała Skoro takie miałeś dramatyczne przeżycia, to zapewne potrafisz podać szczegóły, czyli kiedy to było, jakie to były opony oraz jak eksploatowane. > Nie nalewki? > A co innego Zerknij na proces bieżnikowania, obecnie stosowany.
  25. [...] > A więc, przyznać się kto ma BIEŻNIKOWANE czyli zło nieczyste Nie jest to zło i jak czytam tutaj niektórych opowieści (w tym porównania do odklejania się bieżnika od ciężarowych klejonych na zimno) to ręce opadają. Mają stosowne homologacje, indeksy prędkości, gwarancje itd. Wiele już takich zjeździłem i to kupowanych np. w Niemczech (tak, tak) i jakoś nie było z nimi problemów. Technologia się delikatne powiedziawszy zmieniła, wymagania podobnie. Coraz więcej opon będzie bieżnikowanych, ponieważ ekologia za nami maszeruje > Konkretnie myślę o takiej oponie Tych nie znam - z bieżnikowanych w kraju to chyba używałem PROFILa, z tych kupowanych w Niemczech nie pamiętam (był chyba CEAT, coś na T) i latało się normalnie, bez stresu, ale oczywiście bez wariactw, co nie znaczy, że na autostradzie jakoś się z powodu opon ograniczałem. Rozmiary mi znane (znaczy użytkowane) to 175/65/14, 185/60/14 i 205/55/16.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.