Aragorn Napisano 20 Września 2006 Udostępnij Napisano 20 Września 2006 Poniżej opowieść mojego znajomego, która na nieszczęscie zdarzyła sie naprawdę. Witki opadają. _____________________________________ Witam! Tak sobie czasem narzekamy na nasze autka, czasem też dochodzą nas słuchy z obozów innych marek... ogólne wnoski są takie że samochody, niezależnie od producenta i kraju pochodzenia, schodzą na psy. Dziś kilka słów o Hondzie. Mojej koleżance z pracy rok temu mąż kupił Civica, nie ten obecny odjechany model "Manieczki" ale poprzedni - taki trochę stylistycznie bezbarwny. I wyobraźcie sobie że parę dni temu przy prędkości około 100km/h koleżance... odpalił airbag w kierownicy! Dodam, że w momencie odpalenia o nic nie uderzała, nic w nią nie uderzało itp. krótko mówiąc spokojnie sobie jechała. Wypadku nie było a airbag odpalił. Wot, szutnik! Koleżance do śmiechu nie było - jakimś cudem zatrzymała auto (swoją drogą szacunek dla kobiety - spróbujcie nie rozwalić się po eksplozji przed nosem!) wezwała assistance i Civic pojechał do serwisu - jest bowiem na gwarancji. I tu zaczyna się - jak to nazwać - komedia albo dramat (zalezy od punktu widzenia). Mąż koleżanki dowiedziawszy się o całej sytuacji rzucił robotę i jak stał pojechał do ASO. Tam, wraz z niedoszłą ofiarą eksplozji dokładali do pieca panom z Hondy. No bo jak to: wóz nawet nie draśnięty a poducha - BUM! Swoją drogą gdyby to się stało w USA to zaniedługo byliby milionerami! Tu jest jednak Polska... panowie z Hondy początkowo supergrzeczni, dali na zastępsto Accorda i dziwowali się, jak to możliwe w takim niezawodnym samochodzie... Szybko im zdziwienie przeszło gdy koleżanka i jej mąż oświadczyli iż propozycja Hondy - nowa poducha, czujnik, kontrola instalacji i... zapominamy o sprawie - ich nie urządza. Koleżanka powiedziała w ASO że ma psychiczny uraz i już nie zamierza wsiadać do takiego autka co może jej w twarz znienacka eksplodować. Że mogła się zabić itd, itp... i że żąda nowego Civika albo niech jej kasę oddadzą to ona sobie kupi taki samochód który nie wybucha. Gdy Honda poznała bezczelne żądania niedoszłej lokatorki cmentarza - nastąpiła całkowita zmana frontu. Dziś koleżanka dostała telefon że RZECZOZNAWCA (skąd on kurna tam się wziął???) wypatrzył gdzieś tam na podwoziu w okolicy czujnika airbagu głęboką rysę (HĘ??? czujnik airbagu w podłodze???) i że rysa ona nachodzi na czujnik (KLĘKAJCIE NARODY!!!) i że jest on mechanicznie uszkodzony! Wnioski Hondy wspomaganej rzeczoznawcą: głupia baba sama na coś wjechała, czujnik zepsuła a to jest auto nowoczesne i skomplikowane więc niech się baba głupia prymitywna nie dziwi iż airbag jej odpalił, skoro nie potrafi jeździć i czujniki uszkadza! Ale najlepsze teraz! W związku z tym - twierdzi Honda ustami dealera swego - powstała sytuacja NIE JEST usterką a skutkiem mechanicznego uszkodzenia auta przez właściciela i nie tylko nie nalezy się nowa Honda, zwrot pieniędzy, góra złota, rączek całowanie, o przebaczenie błaganie itp. ale... koleżanka ma zapłacić Hondzie za to co w głupocie swej bezdennej i wrodzonym ignoranctwie popsuła, a to: poduszkę, nabój z gazem, kostkę Semtexu, czujnik, kontrolę centralki i montaż. Czujecie??? Ja się znam na samochodach jak krowa na gwiazdach, stawiam jednak dolary przeciw orzechom że nowoczesnym autem mogę wjechać na kamień, granat, minę ppanc, skórkę od banana i uszkodzić jakiś tam czujnik (swoją drogą co za czujnik od airbagu jest w podłodze auta??? Słyszał ktoś o czymś podobnym???) a airbag i tak NIE MA PRAWA odpalić! Mogę też walić w ów czujnik młotkiem, przypalać go palnikiem a nawet nań nasikać - airbag dalej NIE MA PRAWA odpalić! O odpaleniu airbagu w kierownicy decyduje jednostka centralna auta na podstawie informacji z wielu układów samochodu, w tym czujnika przyspieszenia wzdłużnego który jest głeboko pod maską samochodu a nie cholera w jego podłodze! Co to za bzdurne tłumaczenie producenta??? Koleżanka usłyszawszy dictum Hondy zbladła i pojechała do nich dalej się wykłócać. Solennie doradzałem jej wynajęcie prawnika. W mojej opinii ktoś usiłuje ją bezczelnie zrobić w jajo. A jeśli faktycznie najeżdżając na coś tam MOGŁA wywalić sobie airbag (w co szczerze wątpię) to i tak jest to WADA KONSTRUKCYJNA auta i tym bardziej ma prawo żądać od nich zadośćuczynienia. Już nie wspomnę że żądanie przez Hondę kasy od osoby której ich auto mało nie przeniosło na tamten świat wydaje mi się horrendalną bezczelnością. To tyle o Hondzie... ________________________________________________ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wladmar Napisano 20 Września 2006 Udostępnij Napisano 20 Września 2006 Radzę wynając prawnika... I nie pozwól, by do czasu oględzin auta przez bezstronnych ekspertów (są tacy?) "fachowcy" z ASO grzebali przy aucie. Jeżeli to stało się przy 100 km/h (nawet biorąc pod uwagę kamyczki i jakieś badziewie na jezdni) to sprawa jest bezdyskusyjna (IMHO!). Wiem o przypadkach, kiedy poduszki odpalały podczas przywalenia wahaczem o krawężnik w czasie parkowania (udokumentowane przypadki Toyoty, Hondy, i VAG). No ale tego typu sytuacje nie są groźne, natomiast przy 100 km/h . Biorąc pod uwagę w jakim kraju mieszkamy, proponuję następujące rozwiązanie: 1. Zagrozić Sądem, najróżniejszymi urzędami ochrony konsumenta, a przede wszystkim poinformowaniem mediów. 2. Po tym zgodzić się na wymianę poduszki, czujnika i sprawdzenie instalacji (pójść na kompromis). 3. Gdy auto będzie zrobione (podejrzewam że był to błąd czujnika, zrobionego na Tajwanie czy w innej Turcji) wystąpić o odszkodowanie za szkody moralne, zagrożenie życia itp. Napisać pisemko do centrali firmy, powiadomić prasę, nagłośnić sprawę. Koniecznie z adwokatem, który zgodzi się wziąć w ramach honorarium część odszkodowania. Kolejność jest ważna! Ja zrobiłbym tak... Pozdrawiam i życzę powodzenia.... BTW - świat schodzi na psy... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
S3kawek Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Ja się znam na samochodach jak krowa na gwiazdach, Widać >stawiam jednak > dolary przeciw orzechom że nowoczesnym autem mogę wjechać na > kamień, granat, minę ppanc, skórkę od banana i uszkodzić jakiś > tam czujnik (swoją drogą co za czujnik od airbagu jest w > podłodze auta??? Słyszał ktoś o czymś podobnym???) a airbag i > tak NIE MA PRAWA odpalić! Mogę też walić w ów czujnik młotkiem, > przypalać go palnikiem a nawet nań nasikać - airbag dalej NIE MA > PRAWA odpalić! Oj współczuje dobrego samopoczucia. Powiedz koledze ze po walnieciu w kierownice, airbag moze odpalić. > O odpaleniu airbagu w kierownicy decyduje > jednostka centralna auta na podstawie informacji z wielu > układów samochodu, w tym czujnika przyspieszenia wzdłużnego > który jest głeboko pod maską samochodu a nie cholera w jego > podłodze! Co to za bzdurne tłumaczenie producenta??? > Koleżanka usłyszawszy dictum Hondy zbladła i pojechała do nich dalej > się wykłócać. Solennie doradzałem jej wynajęcie prawnika. > W mojej opinii ktoś usiłuje ją bezczelnie zrobić w jajo. A jeśli > faktycznie najeżdżając na coś tam MOGŁA wywalić sobie airbag (w > co szczerze wątpię) to i tak jest to WADA KONSTRUKCYJNA auta i > tym bardziej ma prawo żądać od nich zadośćuczynienia. Już nie > wspomnę że żądanie przez Hondę kasy od osoby której ich auto > mało nie przeniosło na tamten świat wydaje mi się horrendalną > bezczelnością. > To tyle o Hondzie... Ile takich przypadków było??? Jak znam kobity-kierowcow to wcale bym sie nie zdziwil jakby faktycznie to byla jej wina. Patrze na te żale z przymróżeniem oka. I jak to sie ma do schodzenia marki na psy??? Wydarzył sie jakis na razie niewytłumaczalny przypadek na tysiące jeżdzących hond po drogach i już opinia ze honda schodzi na psy. Wiec zakladac ze była to wada konstrukcyjna to samochod jest tak skomplikowanym i złożonym produktem ze usterka moze sie zdarzyc. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
open Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Poniżej opowieść mojego znajomego, która na nieszczęscie zdarzyła sie > naprawdę. Witki opadają. Piszesz o koledze, którego koleżanka miała takie perypetie - rzeczywiście sytuacja niesamowita i godna współczucia ale czy aby na pewno prawdziwa? Trochę dużo było tych ogniw (ludzi) po drodze, które troszkę historię mogły ubarwić - coś jak zabawa w głuchu telefon... Oczywiście nie mam nic do Ciebie ale wiele już słyszałem takich historii "jak to znajomemu znajomego znajomej wuja..." itp. Jeśli rzeczywiście tak dokładnie było - to przy pomocy prawnika pewnie sporo da się wywalczyć, a i centrala Hondy powinna się o tym dowiedzieć. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marekpol1 Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 Coś mi świta w łepetynie, że słyszałem podobną jak nie identyczną historię dawno dawno temu. Czy nie jest to czasem prowokacja "grubymi nićmi szyta"? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sibui Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Ja się znam na samochodach jak krowa na gwiazdach, stawiam jednak > dolary przeciw orzechom że nowoczesnym autem mogę wjechać na > kamień, granat, minę ppanc, skórkę od banana i uszkodzić jakiś > tam czujnik (swoją drogą co za czujnik od airbagu jest w > podłodze auta??? Słyszał ktoś o czymś podobnym???) Tak. W większości aut. Od wersji rozwojowej bodajże v4 systemu airbag są rozproszone czujniki. Takowe są również w systemach z bocznymi poduszkami. > a airbag i > tak NIE MA PRAWA odpalić! Mogę też walić w ów czujnik młotkiem, > przypalać go palnikiem a nawet nań nasikać - airbag dalej NIE MA > PRAWA odpalić! Bzdura nr 1. > O odpaleniu airbagu w kierownicy decyduje > jednostka centralna auta na podstawie informacji z wielu > układów samochodu, w tym czujnika przyspieszenia wzdłużnego > który jest głeboko pod maską samochodu a nie cholera w jego > podłodze! Kolejna bzdura. Polecam lekturę www.airbag.com.pl > Co to za bzdurne tłumaczenie producenta??? Nie byłem, nie uznam koncepcji tłumaczenia. > Koleżanka usłyszawszy dictum Hondy zbladła i pojechała do nich dalej > się wykłócać. Solennie doradzałem jej wynajęcie prawnika. > W mojej opinii ktoś usiłuje ją bezczelnie zrobić w jajo. A jeśli > faktycznie najeżdżając na coś tam MOGŁA wywalić sobie airbag (w > co szczerze wątpię) to i tak jest to WADA KONSTRUKCYJNA auta i > tym bardziej ma prawo żądać od nich zadośćuczynienia. No to zaproponowali pełną naprawę na swój koszt. Jak rozumiem "mało, mało, mało". Polactwo ? Warunki gwarancji są jednoznaczne i masz w nich napisane (stawiam dolary p-ko orzechom), że nabywcy nie przysługuje wymiana auta na nowe. Cza było czytać przed kupnem... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maagog Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 Mnie to malo intererere czy to autentyk czy nie ale jesli tak - honda zareagowala prawidlowo Tyle ze pech chcial ze trafilo na jakas nieuleczalna co wymyslila sobie ze nowe takie samo auto dostanie I znowu reakcja hondy byla prawidlowa - cwaniakom mowimy nie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
rwIcIk Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Koleżanka powiedziała w ASO że ma psychiczny uraz i już nie zamierza > wsiadać do takiego autka co może jej w twarz znienacka > eksplodować. Że mogła się zabić itd, itp... i że żąda nowego > Civika albo niech jej kasę oddadzą to ona sobie kupi taki > samochód który nie wybucha. nigdzie tak nie ma, no chyba ze w Erze czujnik ze sterownikiem poduszek bardzo często jest mocowany do tunelu srodkowego i jak go uszkodziła ... oczywiście nie bronię Hondy, ale doradzał bym umiar w sprawie a jak chce walczyć o odszkodowanie, to wynając papugę i do sądu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
badger1 Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 Ale ja czegoś z kolei nie rozumiem. Po to płaci się kupe siana żeby przypadki się nie zdarzały. Mnie jako klienta g obchodzi jak bardzo skomplikowany samochód oraz gdzie są jakieś czujniki. Jeśli ktoś mi sprzedaje auto to ma ono być sprawne i odporne na rzeczy które się podczas normalnego użytkowania auta robi. Absolutnie niedopuszczalne jest żeby auto zagrażało życiu mojemu lub moich blickich tylko dlatego że jest skomplikowane. Więc w takiej sytuacji walczyłbym do updałego żeby mi oddali kasę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maagog Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Ale ja czegoś z kolei nie rozumiem. Po to płaci się kupe siana > żeby przypadki się nie zdarzały. Mnie jako klienta g obchodzi > jak bardzo skomplikowany samochód oraz gdzie są jakieś czujniki. > Jeśli ktoś mi sprzedaje auto to ma ono być sprawne i odporne na > rzeczy które się podczas normalnego użytkowania auta robi. > Absolutnie niedopuszczalne jest żeby auto zagrażało życiu mojemu > lub moich blickich tylko dlatego że jest skomplikowane. Więc w takiej > sytuacji walczyłbym do updałego żeby mi oddali kasę. Kupe siana to placisz zeby w razie wypadku cie ochronilo a to sa skutki uboczne Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wladmar Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Kupe siana to placisz zeby w razie wypadku cie ochronilo a to sa > skutki uboczne No ale to auto samo stworzyło sytuację zagrażającą życiu! Zakładam oczywiście, że wszystko było tak jak zostało opisane - nie mam powodu by nie wierzyć autorowi wątku. Co innego gdy poduszka odpala przy parkowaniu na krawężniku (to można uznać za nadgorliwość systemu), a co innego przy 100 km/h. Pełno jest oczywiście cwaniactwa - ale nie jest to jeszcze powód by do tego "worka" wrzucać autora tego wątku i jego znajomych. Do Wujka Sibui: Nie nadużywasz czasami ostatnio terminu "polactwo"? Ten typ mentalności, który masz na myśli, też mnie wkurza, ale wyobraź sobie że taka sytuacja zdarzyła się w Niemczech albo USA. Właściciel takiego auta ciągałby po sądach Hondę aż do upadłości tej ostatniej. I słusznie! (zakładając oczywiście że było jak było). Czyżby "polactwo" było cechą nie tylko polską? Jak się zapłaciło kupę kasy, to klient ma prawo czegoś wymagać a nawet czasami być upierdliwym (no ale bez przesady oczywiście). Pamiętasz sprawę sprzed kilku lat, gdy odpalona podczas postoju poduszka prawie zabiła dziecko (chyba w Astrze?)? Rozprawy sądowe trwał kilka lat i w końcu rodzice dziecka dostali jakąś tam śmieszną/tragiczną rentę oraz niewielkie odszkodowanie. Musieli o to ostro walczyć - polactwo? Klient ma prawo powiedzieć "wymiana poduszki i czujnika to za mało, bo jeżeli zdarzyło się raz, to może też drugi i po prostu boję się jeździć tym autem" - polactwo? Pozdrawiam! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maagog Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Klient ma prawo > powiedzieć "wymiana poduszki i czujnika to za mało, bo jeżeli > zdarzyło się raz, to może też drugi i po prostu boję się jeździć > tym autem" - polactwo? Pozdrawiam! Jesli ma fobie to niech sprzeda naprawione auto i kupi inne Ciekawe ze w nowym takim samym modelu tej fobii juz by nie miala Poprostu smierdzi cwaniactwem Tez bym sie wk.. gdyby o malo poducha mnie nie zabila ale nie zadalbym nowego auta bo nie ma do tego podstawy Naprawa a potem sprzedaz auta.. ewentualnie mozna zarobic na szkodach moralnych czy czyms takim ale raczej nie w Polsce Nastepne moje auto nie mialoby poduchy za to dluga maske Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Aragorn Napisano 21 Września 2006 Autor Udostępnij Napisano 21 Września 2006 Radziu..ciebie to chyba na starość powaliło. Samochód stworzył sytuację, w której mało co nie doszło do utraty życia. Wsiadlbys potem drugi raz do tego auta? Bo ja nie. Powinni ją po rękach całowac, ze chce tylko nowe auto a nie zajebiste odszkodowanie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
akisel Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Jesli ma fobie to niech sprzeda naprawione auto i kupi inne > Ciekawe ze w nowym takim samym modelu tej fobii juz by nie miala > Poprostu smierdzi cwaniactwem byla jeszcze jedna propozycja - zwrot kasy > Tez bym sie wk.. gdyby o malo poducha mnie nie zabila > ale nie zadalbym nowego auta bo nie ma do tego podstawy > Naprawa a potem sprzedaz auta.. ewentualnie mozna zarobic > na szkodach moralnych czy czyms takim ale raczej nie w Polsce > Nastepne moje auto nie mialoby poduchy za to dluga maske tak samo naprawic i sprzedac moze dealer, napewno wyjdzie na tym lepiej niz indywidualny uzytkownik Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
S3kawek Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > No ale to auto samo stworzyło sytuację zagrażającą życiu! Zakładam > oczywiście, że wszystko było tak jak zostało opisane - nie mam > powodu by nie wierzyć autorowi wątku. Co innego gdy poduszka > odpala przy parkowaniu na krawężniku (to można uznać za > nadgorliwość systemu), a co innego przy 100 km/h. Pełno jest > oczywiście cwaniactwa - ale nie jest to jeszcze powód by do tego > "worka" wrzucać autora tego wątku i jego znajomych. > Do Wujka Sibui: > Nie nadużywasz czasami ostatnio terminu "polactwo"? Ten typ > mentalności, który masz na myśli, też mnie wkurza, ale wyobraź > sobie że taka sytuacja zdarzyła się w Niemczech albo USA. > Właściciel takiego auta ciągałby po sądach Hondę aż do upadłości > tej ostatniej. I słusznie! (zakładając oczywiście że było jak > było). Czyżby "polactwo" było cechą nie tylko polską? Jak się > zapłaciło kupę kasy, to klient ma prawo czegoś wymagać a nawet > czasami być upierdliwym (no ale bez przesady oczywiście). > Pamiętasz sprawę sprzed kilku lat, gdy odpalona podczas postoju > poduszka prawie zabiła dziecko (chyba w Astrze?)? Rozprawy > sądowe trwał kilka lat i w końcu rodzice dziecka dostali jakąś > tam śmieszną/tragiczną rentę oraz niewielkie odszkodowanie. > Musieli o to ostro walczyć - polactwo? Klient ma prawo > powiedzieć "wymiana poduszki i czujnika to za mało, bo jeżeli > zdarzyło się raz, to może też drugi i po prostu boję się jeździć > tym autem" - polactwo? Pozdrawiam! Ale z uporem maniaka twierdzicie ze zawinila honda a nie kobieta. Z góry przyjmujecie ze kobieta nic nie zrobiła. Moze walila po kierownicy, moze poduszka wcale nie wybuchla w czasie jazdy a kobita tylko tak powiedziala zeby dodac tragizmu sytuacji. Nie słyszalem o wiekszej ilosci takich sytuacji wiec bardzo bym sie zastanowil czy ta poduszka naprawde wystrzeliła "sama". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sibui Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Radziu..ciebie to chyba na starość powaliło. Samochód stworzył > sytuację, w której mało co nie doszło do utraty życia. Wsiadlbys > potem drugi raz do tego auta? Bo ja nie. Na codzień zdarzają się wypadki spowodowane uszkodzeniami pojazdów. Codziennie zdarzają się sytuacje groźne spowodowane np tym, że auto ma za słabe hamulce w stosunku do oczekiwań* I jakoś nie ma, że "olabooogaaaaaaaaa, dajcie nowy!" Poza tym użyłeś pojęcia "wada konstrukcyjna" - ergo: wada występująca we WSZYSTKICH takich autach. Dlaczego za tem "znajomej" uraz przejdzie w TAKIM SAMYM, ale nowym ? Idąc Twoim tropem to w ogóle strach wsiąść do auta... Każdego... * luźny przykład. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maagog Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > byla jeszcze jedna propozycja - zwrot kasy > tak samo naprawic i sprzedac moze dealer, napewno wyjdzie na tym > lepiej niz indywidualny uzytkownik Zwrot kasy ale za auto uzywane.. nie za nowe jesli tak bylo to nie doczytalem widocznie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maagog Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Radziu..ciebie to chyba na starość powaliło. Samochód stworzył > sytuację, w której mało co nie doszło do utraty życia. Wsiadlbys > potem drugi raz do tego auta? Bo ja nie. > Powinni ją po rękach całowac, ze chce tylko nowe auto a nie zajebiste > odszkodowanie od odszkodowania jest sad a nie honda Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
krawcu2000 Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 generalnie - poczytałem sobie wasze posty i jest jedna dobra rada - kancelaria prawna ( działa znakomicie na dilerów - bo to diler odpowiada z sprzedane auto i umowa jest z nim ) kancelaria powinna napisać pismo do dilera i do wiadomości importera i poczekac na odpowiedz ( oczywiście w pismie powinny byc informacje o tym że jakis rzeczoznawca zajmował sie autem bez wiedzy właściciela - duże nadużycie ) i oczywiście że należy się domagac wymianny auta na nowe ( nawet jak w gwarancji jasno jest napisane że nie - a jest ) jeżeli to na nich nie zadziała - to niezalezny rzeczoznawca i pozew do sądu ( czy też pismo przedsądowe - dla obu firm, czyli dilera i importera ) rzadko się zdarza że importerzy ida do sądu w takich sprawach - raczej wolą cichą ugodę aha przydłoby sie także w piśmie zaznaczyć że wiadomości o usterce zostana przekazane do prasy Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
TOMMY_B Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Na codzień zdarzają się wypadki spowodowane uszkodzeniami pojazdów. > Codziennie zdarzają się sytuacje groźne spowodowane np tym, że auto > ma za słabe hamulce w stosunku do oczekiwań* > I jakoś nie ma, że "olabooogaaaaaaaaa, dajcie nowy!" > Poza tym użyłeś pojęcia "wada konstrukcyjna" - ergo: wada występująca > we WSZYSTKICH takich autach. > Dlaczego za tem "znajomej" uraz przejdzie w TAKIM SAMYM, ale nowym ? > Idąc Twoim tropem to w ogóle strach wsiąść do auta... > Każdego... > * luźny przykład. przyznaj sie ze nie lubisz HONDY i juz Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sibui Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > przyznaj sie ze nie lubisz HONDY i juz Ale jakie to ma znaczenie ? Rozśmiesza mnie podejście p.t. "samochodzik mi się zepsuł, więc dajcie mi nowy bo się boję" i - jak widzisz - nawet prywatne antypatie do marki nie przysłaniają mi obiektywnej prawdy, że osobie wystosowywującej tego typu żądania przysłowiowy "sufit się na łeb spadł". Tak samo jak powalił mnie koncept doradców, którzy wymyślili, że "wali Ci z klimy to niech Ci samochód wymienią" ;-D Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sibui Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > rzadko się zdarza że importerzy ida do sądu w takich sprawach - > raczej wolą cichą ugodę Mylisz się. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że "fale pozwów zalewają sądy", ale wiele jest spraw, gdzie ludzie procesują się z importerami. > aha przydłoby sie także w piśmie zaznaczyć że wiadomości o usterce > zostana przekazane do prasy taaaa, uniwersalny straszak ;-D Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Aragorn Napisano 21 Września 2006 Autor Udostępnij Napisano 21 Września 2006 zastanawiam sie tylko jak moderatorem kącika można było zrobic kogoś, kto jest grafomanem i pisze tylko i wyłacznie dla samej czynności pisania. Żebyś ty jeszcze z sensem pisał..... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
krawcu2000 Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Mylisz się. > Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że "fale pozwów zalewają sądy", ale > wiele jest spraw, gdzie ludzie procesują się z importerami. może się mylę - ja wiem jak było u jednego importera - i przez te lata co pracowałem dla niego nie było tego tak wiele - a za mojej kadencji 3 auta wymienili - co prawda 2 spłoneły, ale w jednym był motyw z poduszką > taaaa, uniwersalny straszak ;-D straszak żaden - na importera, ale na dilera juz tak w małym mieście Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
TOMMY_B Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Ale jakie to ma znaczenie ? > Rozśmiesza mnie podejście p.t. "samochodzik mi się zepsuł, więc > dajcie mi nowy bo się boję" i - jak widzisz - nawet prywatne > antypatie do marki nie przysłaniają mi obiektywnej prawdy, że > osobie wystosowywującej tego typu żądania przysłowiowy "sufit > się na łeb spadł". > Tak samo jak powalił mnie koncept doradców, którzy wymyślili, że > "wali Ci z klimy to niech Ci samochód wymienią" ;-D ja sie drocze a TY niepotrzebnie sie produkujesz Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pfikusny Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Rozśmiesza mnie podejście p.t. "samochodzik mi się zepsuł, więc > dajcie mi nowy bo się boję" Czyli jak powiedzmy kupisz nowe auto za 200 tys. pln, po miesiacu silnik eksploduje, instalacja elektryczna sie zapali, palac przy okazji polowe auta, a w aso Ci powiedza - spoko sie wyszpachluje, wymaluje i bedzie gitara - to powiesz im, ze okej tylko w ramach przeprosin dajcie mi nowe dywaniki do auta? No co przeciez to tylko samochodzik sie zepsuł - ma prawo Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sibui Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Czyli jak powiedzmy kupisz nowe auto za 200 tys. pln, po miesiacu > silnik eksploduje, Nowy silnik i jedziemy dalej. Oczywiście na koszt producenta! > instalacja elektryczna sie zapali, palac przy > okazji polowe auta, a w aso Ci powiedza - spoko sie > wyszpachluje, wymaluje i bedzie gitara - to powiesz im, ze okej > tylko w ramach przeprosin dajcie mi nowe dywaniki do auta? Nie widzę opcji naprawy spalonego auta do standardu fabrycznego. I sam producent zresztą też. Więc ten konkretny przykład źle trafiony :-D Natomiast zakładając, że instalacja ulegnie POWAŻNEMU USZKODZENIU, ale auto się nie spali (co technicznie uniemożliwiałoby naprawę, a na 100% uczyniłoby ją nieopłacalną) to nie widzę problemu. > No co przeciez to tylko samochodzik sie zepsuł - ma prawo Dokładnie. Ale producent ma OBOWIĄZEK naprawić go. I z tego go bym rozliczał, a nie "olaboga, bo ja się boję, to dawać nowy". Jak się pan boisz, to se pan nerwosolek weź ;-D Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
fosfor Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Na codzień zdarzają się wypadki spowodowane uszkodzeniami pojazdów. > Codziennie zdarzają się sytuacje groźne spowodowane np tym, że auto > ma za słabe hamulce w stosunku do oczekiwań* > I jakoś nie ma, że "olabooogaaaaaaaaa, dajcie nowy!" to troche co innego niz strzelajaca w buzie poducha przy 100kph.. > Poza tym użyłeś pojęcia "wada konstrukcyjna" - ergo: wada występująca > we WSZYSTKICH takich autach. moze uzyl go w znaczeniu 'w tym konkretnym pojezdzie' i zrobil to bez konsultacji z prawnikami i dealerami co oni rozumieja przez 'wade konstrukcyjna'. > Dlaczego za tem "znajomej" uraz przejdzie w TAKIM SAMYM, ale nowym ? to juz ludzka psychika, kazdy reaguje inaczej. gdybym sobie jechal na prostej 100kph i strzelilaby mi poducha, to primo pewnie bym z drogi wylecial, secundo mialbym uraz do tego auta.. niektorzy po stluczce/wypadku w ogole boja sie prowdzic auto i nie wracaja juz za kolko... pamietaj ze nie kazdy ejst taki jak Ty. pozdro fosfor ps. mam pewne watpliwosci czy jej ta poducha strzelila przy 100kph.. slabo widze utrzymanie wtedy auta 'w czarnym'. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maagog Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > Czyli jak powiedzmy kupisz nowe auto za 200 tys. pln, po miesiacu > silnik eksploduje, instalacja elektryczna sie zapali, palac przy > okazji polowe auta, a w aso Ci powiedza - spoko sie > wyszpachluje, wymaluje i bedzie gitara - to powiesz im, ze okej > tylko w ramach przeprosin dajcie mi nowe dywaniki do auta? > No co przeciez to tylko samochodzik sie zepsuł - ma prawo no tak.. te oba przypadki sa PRAWIE takie same Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Aragorn Napisano 21 Września 2006 Autor Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > no tak.. te oba przypadki sa PRAWIE takie same ano owszem. Bo tylko w jednym można było zginąć.... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sibui Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > to troche co innego niz strzelajaca w buzie poducha przy 100kph.. A jaką masz gwarancję, że usterka się nie powtórzy w nowym samochodzie ? > moze uzyl go w znaczeniu 'w tym konkretnym pojezdzie' i zrobil to bez > konsultacji z prawnikami i dealerami co oni rozumieja przez > 'wade konstrukcyjna'. Może użyli sformułowania "na drzewo jak się nie podoba" bez konsultacji z prawnikami i dealerami ? ;-D Taki "skrót myślowy" ( © kolega jamtoś macier) Wada konstrukcyjna, to wada konstrukcyjna - dotyczy konstrukcji, ergo WSZYSTKICH aut tego modelu. Wada produkcyjna, to wada jednostkowa - tego jednego konkretnego egzemplarza. > to juz ludzka psychika, kazdy reaguje inaczej. gdybym sobie jechal na > prostej 100kph i strzelilaby mi poducha, to primo pewnie bym z > drogi wylecial, secundo mialbym uraz do tego auta.. :-D A powtórzę - jaką masz gwarancję, że nie wyleci za chwilę w nowym ? A może wyjdziesz z domu i meteoryt na Ciebie spadnie ? ;-D > niektorzy po stluczce/wypadku w ogole boja sie prowdzic auto i nie > wracaja juz za kolko... Czyli odszkodowanie za brak możliwości prowadzenia pojazdu ! :-D Sory, ale ich problem, jak sobie z tym nie radzą. > pamietaj ze nie kazdy ejst taki jak Ty. Ale pamiętaj, że ja nie jestem jakimś wynaturzonym wyjątkiem. Jakoś moja ex, którą pan naczepą tira "lekutko przyhaczył" i "ździebko zmitrężył" jej auto jeszcze tego samego dnia wsiadła do samochodu (nb takiego samego jak ten w którym był crash, różnił się tylko kolorem) i pojechała w siną dal. Da się ? Da. Ja też po wypadku (nie kolizji, że "lekko w błotniczek", bo ofiary w ludziach też były) godzinę później siedziałem w innym samochodzie (i nie było że "boli", bo żonę trzeba było do szpitala odwieźć). Też - da się. Ja nie jestem z jakiejś cudnej gliny ulepiony :-D Jak ktoś se nie radzi, to niech się poda do dymisji :-D > ps. mam pewne watpliwosci czy jej ta poducha strzelila przy 100kph.. > slabo widze utrzymanie wtedy auta 'w czarnym'. A ja widzę. Wbrew pozorom nie jest to (jeśli normalnie siedzisz i nie jeździsz na sępa) jakieś szczególnie niebezpieczne. Pomijam atrakcje pt. "Pizdło nieźle i jakaś biała szmata mi na kierownicy leży", bo rzecz jasna jest to "ździebko" przestraszające i przede wszystkim diabelsko rozpraszające. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sibui Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > ano owszem. Bo tylko w jednym można było zginąć.... :-D Poważna sprawa! :-D Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
fosfor Napisano 21 Września 2006 Udostępnij Napisano 21 Września 2006 > A jaką masz gwarancję, że usterka się nie powtórzy w nowym > samochodzie ? gwarancji nie masz. moze tyle, ze w tysiacach innych to sie nie stalo, a w tym tak. zatem szansa ze walnei znowu w tym jednym jest wieksza niz ze walnie w innym. w zasadzie nie wiadomo dlaczego walnelo. > A powtórzę - jaką masz gwarancję, że nie wyleci za chwilę w nowym ? > A może wyjdziesz z domu i meteoryt na Ciebie spadnie ? ;-D przekonales mnie. poduszki w furach moga strzelac, bo przeciez moge dostac meteorytem. > Czyli odszkodowanie za brak możliwości prowadzenia pojazdu ! :-D > Sory, ale ich problem, jak sobie z tym nie radzą. sorka, ale ktos (byc moze) dal ciala i przez to ktos ma uraz. za to sie tez odpowiada. > Ale pamiętaj, że ja nie jestem jakimś wynaturzonym wyjątkiem. sklonny bylbym polemizowac.. > Jakoś moja ex, którą pan naczepą tira "lekutko przyhaczył" i > "ździebko zmitrężył" jej auto jeszcze tego samego dnia wsiadła > do samochodu (nb takiego samego jak ten w którym był crash, > różnił się tylko kolorem) i pojechała w siną dal. moze nie jest taka, jak ta dziewczyna od hondy? > Da się ? > Da. wiesz, wszystko sie da. naprawde nie kazdy jest taki sam i czasami poza paragrafy warto podejsc do sprawy bardziej 'zyciowo'. imho sytuacja z honda conamniej nieprzyjemna i trudno mi powiedziec jak bylo naprawde. ale rozumiem obie strony. > Ja też po wypadku (nie kolizji, że "lekko w błotniczek", bo ofiary w > ludziach też były) godzinę później siedziałem w innym > samochodzie (i nie było że "boli", bo żonę trzeba było do > szpitala odwieźć). > Też - da się. fajnie ze sie da. znam conajmniej dwie osoby ktore po wypadkach maja olbrzymi uraz i nie prowadza aut. zdarza sie? zdarza sie. fakt ze tutaj trudno winic dealera > Wbrew pozorom nie jest to (jeśli normalnie siedzisz i nie jeździsz na > sępa) jakieś szczególnie niebezpieczne. przypadkiem nie 'usunie' nam rak z kierownicy? nie wiem, pytam. > Pomijam atrakcje pt. "Pizdło nieźle i jakaś biała szmata mi na > kierownicy leży", bo rzecz jasna jest to "ździebko" > przestraszające i przede wszystkim diabelsko rozpraszające. pozdro fosfor Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
HanYs Napisano 22 Września 2006 Udostępnij Napisano 22 Września 2006 czyli jak Zenek Kowalski diler z pipidówki popsuł opinię Hondzie no i ciekawe jaka była prawda ... może kobita po prostu najechała na coś i poducha BUM ...no i co mężusiowi powiedzieć ?! Zenek nie okazał się głąbem więc HONDA TO ZŁO HanYs Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
S3kawek Napisano 22 Września 2006 Udostępnij Napisano 22 Września 2006 > czyli jak Zenek Kowalski diler z pipidówki popsuł opinię Hondzie > no i ciekawe jaka była prawda ... może kobita po prostu najechała na > coś i poducha BUM ...no i co mężusiowi powiedzieć ?! > Zenek nie okazał się głąbem więc HONDA TO ZŁO > HanYs Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Aragorn Napisano 22 Września 2006 Autor Udostępnij Napisano 22 Września 2006 nie wydaje ci sie, ze gdyby na coś najechała, to by od razu nie złożyli uszu po sobie, nie dali zastepczego Accorda i nie wymienili bez szemrania całego SRS tylko by od razu jej kazali spadać na drzewo? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
akisel Napisano 22 Września 2006 Udostępnij Napisano 22 Września 2006 > nie wydaje ci sie, ze gdyby na coś najechała, to by od razu nie > złożyli uszu po sobie, nie dali zastepczego Accorda i nie > wymienili bez szemrania całego SRS tylko by od razu jej kazali > spadać na drzewo? inaczej znajac sprytnosc serwisman-ów nie trzebaby bylo czekac na rzeczoznawce, oni sami znaliezliby uszkodzony czujnik i nie byloby mowy o zadnych darmowych naprawach... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
S3kawek Napisano 22 Września 2006 Udostępnij Napisano 22 Września 2006 > nie wydaje ci sie, ze gdyby na coś najechała, to by od razu nie > złożyli uszu po sobie, nie dali zastepczego Accorda i nie > wymienili bez szemrania całego SRS tylko by od razu jej kazali > spadać na drzewo? Czasem firmy zeby nie krecic afery wolą pójść na ustepstwa bo czy maja racje czy nie taka afera dobrze im nie robi, co widac po ilosci oburzonych kacikowiczów. Ale jak widza ewidentna wine kobity a ona ich bezczelnie wali w poroże to pojechali jej w ten sam desen. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
HanYs Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > nie wydaje ci sie, ze gdyby na coś najechała, to by od razu nie > złożyli uszu po sobie, nie dali zastepczego Accorda i nie > wymienili bez szemrania całego SRS tylko by od razu jej kazali > spadać na drzewo? myślę,że podeszli do sprawy profesjonalnie ...najpierw zadbali o klienta dając mu zastępcze autko ciężko przecież wydedukować gościowi w dziale obsługi klienta z opisu spanikowanej kobiety co naprawdę się stało więc poprosili o pomoc rzeczoznawcę i wyszło szydło z worka opowieść o kolegi kolegi żonie po prostu jest nieprzejrzysta więc możemy tylko gdybać HanYs Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sibui Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > inaczej > znajac sprytnosc serwisman-ów nie trzebaby bylo czekac na > rzeczoznawce, oni sami znaliezliby uszkodzony czujnik i nie > byloby mowy o zadnych darmowych naprawach... Nie wszystko widać na pierwszy rzut ślipia. A skoro firma ma normalne, niefiatowskie podejście* to nie wyklucza błędów produkcyjnych i pierwotnie traktuje klienta jak człowieka normalnego, któremu się zepsuł samochód, a nie jak potencjalnego ślizgacza. I jak widać czasem pierwsza, wstępna diagnoza dla niektórych jest wiążaca... A nawet za mało :-D No cóż - była już propozycja wymiany samochodu na nowy "bo z klimy mi śmierdzi", czekam na propozycję wymiany samochodu z paragrafów "bo paliwo mi się skończyło", albo "bo klocki się zużyły", albo "bo spinka tapicerki się odpięła i mam fobie**" ;-D * - podejście fiatowskie = nasze samochody są najlepsze i żeś pan popsuł, trzeba było se mercedesa kupić ** nie mylić z fabią. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
otis_bb Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 Cwaniactwo, polactwo... widzę że kolega lubuje się w ocenianiu ludzi swoja "nieomylną" skalą. Oczywiście że miała prawo rządać nowego samochodu, to że uważa szanowny kolega inaczej to jest właśnie problem (i wszystkich którzy tak twierdzą). Może zamiast pisać jak to kobieta naciąga Honde itp to pomyślelibyście o swoich prawach jako konsumenta? Zawsze spuszczasz po sobie uszy bo mi się to nie należy? PS Fiat to zło, jedyni partacze w ASO, niekompetentni dilerzy i wogóle g**niane te auta robią. Kompleksy jakieś czy jak? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lucyfer Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > czyli jak Zenek Kowalski diler z pipidówki popsuł opinię Hondzie > no i ciekawe jaka była prawda ... może kobita po prostu najechała na > coś i poducha BUM ... Wiesz, poducha ma zabezpieczać osoby w samochodzie w razie zderzenia. Serdecznie dziękuję za wynalazki, które "błędnie zadziałały". Czunik poduchy pod podwoziem, czyli projektant zalożył jego dostępność z zewnątrz, to ciekawa sprawa, biorąc po uwagę przeznaczenie poduchy. Do tego taka konstrukcja, która umożliwia "powolną degradację" czujnika, tak że strzela po jakimś czasie? Tak że o ile "paniusia" nie przydzwoniłą w coś w sposób z założenia powodujący wybuch jaśka, tłumaczenia producenta bym nie przyjął. > no i co mężusiowi powiedzieć ?! > Zenek nie okazał się głąbem więc HONDA TO ZŁO > HanYs Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lucyfer Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > I znowu reakcja hondy byla prawidlowa - cwaniakom mowimy nie Hmmm. Czyli cwaniactwo producentów wypuszczających na rynek nie do końca przetestowane rozwiązania - co nie jest żadną tajemnicą, bo coraz bardziej próby "fizyczne" zastępuje się symulacjami komputerowymi - mające na celu powyższenie zysków jest OK, a to, że konsument domaga się za to odpowiedzialności, jest "cwaniactwem negatywnym"? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lucyfer Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > Polactwo ? > Warunki gwarancji są jednoznaczne i masz w nich napisane (stawiam > dolary p-ko orzechom), że nabywcy nie przysługuje wymiana auta > na nowe. > Cza było czytać przed kupnem... Widzisz, "polactwo" polega na tym, że w Polsce ludzie takich warunków nie skarżą do sądów konsumencjich. Ty z góry zakładasz, że producent/sprzedawca może sobie w gwarancji napisać co chce, a jeżeli klient "to kupi", to jest cacy. Owszem, jak dotąd w Polsce w praktyce w wielu wypadkach tak to wygląda. Natomiast na świecie takie sprawy wychwytują i skarżą zarówno panstwowe organa ochrony konsumentów, jak i pozarządowe organizacje konsumenckie i regularnie wygrywają, zmuszając producentów do zmian. Tak, że godzenie się bez kwestionowania na każdą bzdurę "bo tak napisali" rzeczywiście jest przejawem "polactwa" I dlatego w Polsce wiele "zachodnich" produktów poza etykietką nie ma wiele wspólnego z tymi samymi produktami, sprzedawanymi na Zachodzie. Bo tam by to nie przeszło. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
akisel Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > A skoro firma ma normalne, niefiatowskie podejście* to nie wyklucza > błędów produkcyjnych i pierwotnie traktuje klienta jak człowieka > normalnego, któremu się zepsuł samochód, a nie jak potencjalnego > ślizgacza. oj, chcialbym zeby to byla prawda... ale szczerze mowiac takie podejscie do klienta to jeszcze rzadkosc w polsce Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sibui Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > Oczywiście że miała prawo rządać nowego samochodu, to że uważa > szanowny kolega inaczej to jest właśnie problem (i wszystkich > którzy tak twierdzą). "Rządać" nie miała prawa. Żądać - jeśli już - to jak najbardziej. Żądać można wszystkiego. Dostać - niekoniecznie. > Może zamiast pisać jak to kobieta naciąga > Honde itp to pomyślelibyście o swoich prawach jako konsumenta? > Zawsze spuszczasz po sobie uszy bo mi się to nie należy? Nie. Jeżeli coś wynika z ewidentnego partactwa producenta, to jak najbardziej, zwracam się z roszczeniem. Ale ADEKWATNYM do szkody. Plecenie "bo ja to mam uraz, ale do NOWEGO to już nie" to ewidentne walenie producenta między rogi. I reakcja producenta - walcie się na ryj a jak się nie podoba to nas skarżcie jest jak najbardziej zasadna. Poczytaj kącik i radców w stylu "śmierdzi ci z klimy to żądaj wymiany na nowy". Polacy szybko się od Amerykanów uczą, ale niestety tylko tych najgorszych cech. > PS Fiat to zło, jedyni partacze w ASO, niekompetentni dilerzy i > wogóle g**niane te auta robią. Kompleksy jakieś czy jak? Słuchaj, podałem tylko przykład. Nie mam ochoty deliberować w temacie p.t. "czy fiat ma dobry serwis", bo to temat rzeka i wyjąwszy nawiedzeńców wszyscy posiadacze fiatów się z tym zgodzą. Prawda jest taka, że fiatów miałem 7, aktualny jest ósmy i serwisy fiata omijam łukiem szerokim, bo jeszcze nie zdarzyło im się nic nie spieprzyć albo przynajmniej nie obedrzeć mnie żywcem ze skóry wymieniając przy okazji naprawy za 5 zł klamotów za 500 zł. Co do gównianości aut - na ostatni samochód nie jestem w stanie złego słowa powiedzieć. Jak na fiata to - odpukać - jeździ jak złoto. Ale też mam odrobinę obiektywizmu i wiem, że można samochód zrobić lepiej, co nie znaczy, że odnosząc jakość do ceny nie powiem, że SC jest dobrym autem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
otis_bb Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 Ciekawe porównanie - śmierdząca klima vs samoodpalająca poduszka. Miała pełne prawo ŻĄDAĆ wymiany - sam bym nie chciał jeździć autem któremu coś się pitoli z elektroniką i robi kaboom. Chyba że przyjmujemy wersje Hondy - jak jedziesz samochodem to uważaj na kamyczki, bo jak Ci jakiś przywali to... Co do amerykanów to gdyby owa Pani brała z nich przykład to zakarżyłaby ich za szkody moralne i (nie uwierzysz) wygrałaby - oczywiście w PL takie argumnty nie przejdą Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lmb Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > Tyle ze pech chcial ze trafilo na jakas nieuleczalna > co wymyslila sobie ze nowe takie samo auto dostanie Etam żeby takie samo. Pewnie jej się nowy model bardzo spodobał więc wymyśliła że sobie wymieni "przy okazji" na nowy... Ł. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maagog Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > Etam żeby takie samo. Pewnie jej się nowy model bardzo spodobał więc > wymyśliła że sobie wymieni "przy okazji" na nowy... > Ł. tym bardziej jest to niemozliwe.. ewentualnie jesli to wada auta dealer powinien je odkupic kwestia za ile.. ale od tego sa eurotaxy itp Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
HanYs Napisano 23 Września 2006 Udostępnij Napisano 23 Września 2006 > Wiesz, poducha ma zabezpieczać osoby w samochodzie w razie zderzenia. zgadzam się w 100% > Serdecznie dziękuję za wynalazki, które "błędnie zadziałały". Czunik > poduchy pod podwoziem, czyli projektant zalożył jego dostępność > z zewnątrz, to ciekawa sprawa, biorąc po uwagę przeznaczenie > poduchy. Do tego taka konstrukcja, która umożliwia "powolną > degradację" czujnika, tak że strzela po jakimś czasie? opis całego wydarzenia i użyte w nim słowa mogą się różnić od rzeczywistości więc dopóki nie przeczytamy oficjalej wersji nie ma sensu dyskutować > Tak że o ile "paniusia" nie przydzwoniłą w coś w sposób z założenia > powodujący wybuch jaśka, tłumaczenia producenta bym nie przyjął. dokładnie na polskich drogach można spotkać różne "ciekawe" rzeczy zgubione przez ciężarówki kiedyś jechałem maluchem na trasie Wawa-Białystok i na środku między pasami leżał ogromny pustak podczas wyprzedzania przy ok.100km/h zauważyłem go na parę metrów przed autem nie miałem żadnego wyboru ,bo na jakikolwiek manewr czy hamowanie było za mało czasu więc najechałem go prawą stroną ,bo zbiornik jest po lewej potężne uderzenie efekt to pogięta podłoga pod nogami pasażera zgięty i lekko wachacz ...no ale przeżyłem "pani od Hądy" mogła jechac na wieś po ziemniaki i na polnej drodze przyorać w nieopowiednim miejscu ...ale nie twórzmy historii moim zdaniem sprawa jest niejasna edit.. znalazłem schemacik jak rozmieszczone są czujniki w sedanie z 2004 i w tzw .żelazku 04 HanYs Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.