Skocz do zawartości

Uszkodzenie na parkingu.... warto kręcić aferę ?


PiotrekPanda

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj na parkingu pani pocałowała mój zderzak swoim zderzakiem, cofała. (auto wyposażone w czujniki i kamere cofania :facepalm:) wrzuciła 1 i jazda.... dobrze że siedziałem w aucie i zatrąbiłem, pani się zatrzymała otworzyła okno i powiedziała "nic się nie stało..." to nie było pytanie. Po szybkich oględzinach zderzak wydawał się cały (było ciemno) dziś dokładnie obejrzałem zderzak i jest pęknięty, to co widać na zdjęciu to pęknięcie, jest jeszcze popękany lakier ale tego nie widać na zdjęciu. Nr rejstr mam, na parkingu były kamery, mam dane właścicielki. Pytanie czy warto walczyć ? Przed uszkodzenie zderzak był w idealnym stanie. 

giuuu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto, nie warto... raczej odpowiedz sobie na pytanie: chcę, czy olewam to? Bolid nowy? Wiekowy? Jeden to oleje, inny ściągnie na miejsce patrol (choć teraz już po fakcie). Jeśli Cię to uszkodzenie boli - ścigaj sprawczynię, może niech Ci odpali coś na otarcie łez, zapłaci w naturze, jeśli była ładna :phi: albo normalnie powiadomić TU i jazda. Albo bierzesz to na klatę, powtarzając, jak mantrę: "nic się nie stało" - życie toczy się dalej...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, romano11 napisał:

Warto, nie warto... raczej odpowiedz sobie na pytanie: chcę, czy olewam to? Bolid nowy? Wiekowy? Jeden to oleje, inny ściągnie na miejsce patrol (choć teraz już po fakcie). Jeśli Cię to uszkodzenie boli - ścigaj sprawczynię, może niech Ci odpali coś na otarcie łez, zapłaci w naturze, jeśli była ładna :phi: albo normalnie powiadomić TU i jazda. Albo bierzesz to na klatę, powtarzając, jak mantrę: "nic się nie stało" - życie toczy się dalej...

 

no właśnie bolit z 2012r, wiec żadna nówka ale w idealnym stanie bez najmniejszych uszkodzeń takich ja to.... Policja myślę to ostateczność. Normalnie to załatwił bym to uściskiem dłoni i szczerym przepraszam, ale jak pomyślę że babka próbowała odjechać i nawet jej się z auta wyjść nie chciało to mnie szlak trafia. Wymieniłem z nią kilka słów i to była kobieta z tych "królowa zycia" bo dałam dupy bogatemu a Ty jesteś leszcz bo masz jakiś problem. Auto to auto zastępcze jednego z salonów. Dzwoniłem już tam dzisiaj i mam odezwać się w poniedziałek bo dopiero wtedy bedzie osoba odpowiedzialna za auta zastępcze. Może uda się oddać do nich auta i niech pomalują zderzak u siebie jak nie chcą tracić zniżek ? chociaż jesli to zastępcze to pewnie mają ubezpieczanie zniżek? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Vadero napisał:

sam musisz stwierdzic - dla jednego warto, dla innego nie ;)

martwi mnie to że lakier może pękać dalej i jak bede chciał sprzedać auto to i tak bede musiał malować ten zderzak albo opuścić 400zł na "panie bo zderzak do lakierowania" 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, PiotrekPanda napisał:

Normalnie to załatwił bym to uściskiem dłoni i szczerym przepraszam, ale jak pomyślę że babka próbowała odjechać i nawet jej się z auta wyjść nie chciało to mnie szlak trafia.

Auto to auto zastępcze jednego z salonów. Dzwoniłem już tam dzisiaj i mam odezwać się w poniedziałek bo dopiero wtedy bedzie osoba odpowiedzialna za auta zastępcze. Może uda się oddać do nich auta i niech pomalują zderzak u siebie jak nie chcą tracić zniżek ? chociaż jesli to zastępcze to pewnie mają ubezpieczanie zniżek? 

 

Ale dlaczego maja uruchamiać ochronę zniżek, skoro jest OC sprawczyni?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, PiotrekPanda napisał:

martwi mnie to że lakier może pękać dalej i jak bede chciał sprzedać auto to i tak bede musiał malować ten zderzak albo opuścić 400zł na "panie bo zderzak do lakierowania" 

 

Raczej nic nie bedzie pekac...

Milalem podobna sytuacje ze zderzakiem, ale byl duzo bardziej popekany lakier i nic sie nie dzialo az do sprzedazy auta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby recydywistka?

To apropo zastępczaka.

Skoro taka butna była, to walcz.

 

Co do pytania to ja, skoro nic bym nie spisał na miejscu, bym pluł se w brodę ale odpuścił.

Kiedyś w podobnej sytuacji spisałem z gościem papier, a po obejrzeniu auta za dnia, zadzwoniłem i powiedziałem, że rwiemy papiery.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Życie mnie trochę nauczyło i osobiście nie odpuściłbym a w ostateczności wezwał policję. A auto z 2012 roku to dla większości Polaków nówka sztuka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.10.2017 o 19:16, PiotrekPanda napisał:

Wczoraj na parkingu pani pocałowała mój zderzak swoim zderzakiem, cofała. (auto wyposażone w czujniki i kamere cofania :facepalm:) wrzuciła 1 i jazda.... dobrze że siedziałem w aucie i zatrąbiłem, pani się zatrzymała otworzyła okno i powiedziała "nic się nie stało..." to nie było pytanie. Po szybkich oględzinach zderzak wydawał się cały (było ciemno) dziś dokładnie obejrzałem zderzak i jest pęknięty, to co widać na zdjęciu to pęknięcie, jest jeszcze popękany lakier ale tego nie widać na zdjęciu. Nr rejstr mam, na parkingu były kamery, mam dane właścicielki. Pytanie czy warto walczyć ? Przed uszkodzenie zderzak był w idealnym stanie. 
 

Czekaj, czekaj, doszło do nazwijmy to stłuczki, zrobiłeś oględziny auta, w momencie oględzin nie spisałeś oświadczenia z kobietą jak również nie wezwałeś Policji. Dla mnie oznacza to, że zaakceptowales w tamtym momencie to, że było to lekkie puknięcie i nie miałeś o to pretensji do kobiety. A teraz następnego dnia robisz sobie oględziny i coś tam znalazłeś. Trzeba było robić to w chwili zdarzenia. Było za ciemno to jedziesz z kobietą w miejsce gdzie można dokonać oględzin a jak by się nie zgodziła to Policja. Zamień się rolami i jak byś zareagował jakby zadzwoniła do Ciebie kobieta, gdzie ty byś doprowadził do stłuczki i po 24 godzinach wynajduje uszkodzenie a przecież wczoraj go nie było? Zaraz byłby wątek, że ktoś chce od Ciebie wyłudzić odszkodowanie.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMO warto. Pojedź do tego serwisu skąd był ten zastępczy i rób mu zdjęcia uszkodzeń, które korespondują z uszkodzeniami w Twoim samochodzie. Wyskocz do nich potem z tym ze prowadząca ich samochód uszkodziła Ci zderzak. Jeśli nic z tego nie wyjdzie i nie zaoferują że Ci naprawią, to 1. operator monitoringu, żeby zobaczyć co widać na nagraniu i żeby złożyć do nich pisemny wniosek o zabezpieczenia nagrania (w wielu miejscach nagranie kasuje się po zaledwie 7 dniach). 2. ASO, żeby zrobić zdjęcia uszkodzeń, które odpowiadają uszkodzeniom u Ciebie 3. policja ze wskazaniem, że jest nagranie sytuacji, kto nim dysponuje i ile mają czasu na jego uzyskanie + daj im zdjęcia sprawcy. 4. Twój ubezpieczyciel i naprawa z AC. Potem się rozliczą z OC sprawcy.

Przerabiałem temat - sprawa potrwa pewno ze 2-3 miesiąc i będziesz musiał pójśc na komendę, co zajmie minimum 1 h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, spad napisał:

Czekaj, czekaj, doszło do nazwijmy to stłuczki, zrobiłeś oględziny auta, w momencie oględzin nie spisałeś oświadczenia z kobietą jak również nie wezwałeś Policji. Dla mnie oznacza to, że zaakceptowales w tamtym momencie to, że było to lekkie puknięcie i nie miałeś o to pretensji do kobiety. A teraz następnego dnia robisz sobie oględziny i coś tam znalazłeś. Trzeba było robić to w chwili zdarzenia. Było za ciemno to jedziesz z kobietą w miejsce gdzie można dokonać oględzin a jak by się nie zgodziła to Policja. Zamień się rolami i jak byś zareagował jakby zadzwoniła do Ciebie kobieta, gdzie ty byś doprowadził do stłuczki i po 24 godzinach wynajduje uszkodzenie a przecież wczoraj go nie było? Zaraz byłby wątek, że ktoś chce od Ciebie wyłudzić odszkodowanie.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
 

 

Oczywiście. Uszkodzenia znalezione po 24h już się nie liczą. Dlatego należy że sobą wozić warsztat (celem rozmontowania auta na miejscu) oraz rzeczoznawcę. 

 

Przecież bzdury piszesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Ryb napisał:

 

Oczywiście. Uszkodzenia znalezione po 24h już się nie liczą. Dlatego należy że sobą wozić warsztat (celem rozmontowania auta na miejscu) oraz rzeczoznawcę. 

 

Przecież bzdury piszesz.

 

Problem w tym, ze na miejscu zdarzenia nie zostalo spisane zadne oswiadczenie, ani zgloszenie na policje...
Wiec pani mozesz przyjac linie obrony, ze to sie stalo juz po fakcie.

Wg mnie albo sie sprawe zalatwia na miejscu, albo trzeba sie pogodzic z faktem, ze sie dalo tylka i tyle.

Chyba, ze uda sie jakos udowodnic, ze to faktycznie slady z miejsca zdarzenia (monitoring, uszkodzenia auta sprawcy, itp)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ryb napisał:

 

Oczywiście. Uszkodzenia znalezione po 24h już się nie liczą. Dlatego należy że sobą wozić warsztat (celem rozmontowania auta na miejscu) oraz rzeczoznawcę. 

 

Przecież bzdury piszesz.

 

Dlatego trzeba wzywać Policję lub spisywać oświadczenie, jeżeli nie można w danej chwili dokonać oględzin bo jest ciemno. A wyszło tak, że gość obejrzał, machnął ręką, oświadczenia i Policji nie było. Z punktu widzenia kobiety sprawa zamknięta. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Maciej__ napisał:

 

Problem w tym, ze na miejscu zdarzenia nie zostalo spisane zadne oswiadczenie, ani zgloszenie na policje...
Wiec pani mozesz przyjac linie obrony, ze to sie stalo juz po fakcie.

Wg mnie albo sie sprawe zalatwia na miejscu, albo trzeba sie pogodzic z faktem, ze sie dalo tylka i tyle.

Chyba, ze uda sie jakos udowodnic, ze to faktycznie slady z miejsca zdarzenia (monitoring, uszkodzenia auta sprawcy, itp)

 

23 minuty temu, spad napisał:

Dlatego trzeba wzywać Policję lub spisywać oświadczenie, jeżeli nie można w danej chwili dokonać oględzin bo jest ciemno. A wyszło tak, że gość obejrzał, machnął ręką, oświadczenia i Policji nie było. Z punktu widzenia kobiety sprawa zamknięta. 

 

Odniosłem się do tego:

 

Dnia 21.10.2017 o 19:16, PiotrekPanda napisał:

Nr rejstr mam, na parkingu były kamery, mam dane właścicielki. 

 

 

W takiej sytuacji będzie łatwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Ryb napisał:

 

 

Odniosłem się do tego:

 

 

W takiej sytuacji będzie łatwo.

 

Ale co będzie łatwo? Na nagraniu będzie widoczne, że jedno auto lekko puknęło w drugie. Potem rozmowa kierowców i rozjechanie się. Przecież temu kobieta nie zaprzeczy, ale może powiedzieć, ale wysoki sądzie, Pan machnął ręką i się rozjechaliśmy bo nie było uszkodzenia. A potem pewnie w coś innego uderzył i teraz zwala winę na mnie. Po drugie spróbujcie wyciągnąć nagranie z kamery z marketu. Polecam gnać na Policję i zgłaszać szkodę bo bez tego market nie wyda nagrania a za chwilę pewnie skasuje nagranie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, spad napisał:

 

Dlatego trzeba wzywać Policję lub spisywać oświadczenie, jeżeli nie można w danej chwili dokonać oględzin bo jest ciemno. A wyszło tak, że gość obejrzał, machnął ręką, oświadczenia i Policji nie było. Z punktu widzenia kobiety sprawa zamknięta. 

Albo mieszkasz w jakimś innym kraju, albo szczęśliwie nie miałeś do czynienia z taką sytuacją ;) . Mi niestety dwukrotnie ktoś wjechał w zaparkowany samochód, po czym się oddalił (z tym, że ja nie widziałem akcji - za każdym razem , kiedy wróciłem do samochodu widziałem tylko efekty). Pomiędzy jednym a drugim zdarzeniem było 8 lat i nic się nie zmieniło. Jeżeli zgłosisz, że ktoś Ci przyłozył w zaparkowany samochód i odjechał, nie ma osób poszkodowanych, to zaproponują Ci że przyjadą kolejnego dnia. Potem pytają czy samochód może jeździć  - jeżeli odpowiesz, że tak, to zasugerują przyjazd na komendę w celu złożenia zawiadomienia. 

 

Moim zdaniem sprawa nie jest tu zamknięta. Pani widziała, że uderzyła. Do tego jeśli jest nagranie, a na obu samochodach @PiotrekPanda znajdzie korespondujące ze sobą uszkodzenia, to sprawa jest jak najbardziej do wygrania tj. naprawa na koszt tej Pani.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, spad napisał:

Ale co będzie łatwo? Na nagraniu będzie widoczne, że jedno auto lekko puknęło w drugie. Potem rozmowa kierowców i rozjechanie się. Przecież temu kobieta nie zaprzeczy, ale może powiedzieć, ale wysoki sądzie, Pan machnął ręką i się rozjechaliśmy bo nie było uszkodzenia. A potem pewnie w coś innego uderzył i teraz zwala winę na mnie.

 

Gadać to sobie może co chce, to nie ma znaczenia przecież.

 

12 minut temu, spad napisał:

Po drugie spróbujcie wyciągnąć nagranie z kamery z marketu.

 

To akurat jest dość łatwe, jeśli ktoś wie jak. Jeśli nagranie ma być dowodem w sprawie to wystarczy ładne pismo i sprawa załatwiona.

 

13 minut temu, spad napisał:

Polecam gnać na Policję i zgłaszać szkodę

 

A to jest słuszna rada - zawsze należy zgłaszać zdarzenie Policji.

 

13 minut temu, spad napisał:

bo bez tego market nie wyda nagrania a za chwilę pewnie skasuje nagranie.

 

Raczej nie wyda ale jeśli się dowie że będzie to dowód w sprawie to jednak nie skasuje. Tacy głupi nie są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, spad napisał:

Po drugie spróbujcie wyciągnąć nagranie z kamery z marketu. Polecam gnać na Policję i zgłaszać szkodę bo bez tego market nie wyda nagrania a za chwilę pewnie skasuje nagranie.

Oczywiście - co do zasady Ci odmówią, powołując się na ochronę danych osobowych, z uwagi na widoczne na nagraniu twarze itp. Zawsze odpowiedza, żę wydadzą policji jeśli się zwróci. Dlatego trzeba przygotować ładne pisemko z prośbą o zabezpieczenie nagrania i gnać na policję, a w zeznaniach powiedzieć że mają tylko kilka dni na pozyskanie nagrania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Manx napisał:

Albo mieszkasz w jakimś innym kraju, albo szczęśliwie nie miałeś do czynienia z taką sytuacją ;) . Mi niestety dwukrotnie ktoś wjechał w zaparkowany samochód, po czym się oddalił (z tym, że ja nie widziałem akcji - za każdym razem , kiedy wróciłem do samochodu widziałem tylko efekty). Pomiędzy jednym a drugim zdarzeniem było 8 lat i nic się nie zmieniło. Jeżeli zgłosisz, że ktoś Ci przyłozył w zaparkowany samochód i odjechał, nie ma osób poszkodowanych, to zaproponują Ci że przyjadą kolejnego dnia. Potem pytają czy samochód może jeździć  - jeżeli odpowiesz, że tak, to zasugerują przyjazd na komendę w celu złożenia zawiadomienia. 

 

Moim zdaniem sprawa nie jest tu zamknięta. Pani widziała, że uderzyła. Do tego jeśli jest nagranie, a na obu samochodach @PiotrekPanda znajdzie korespondujące ze sobą uszkodzenia, to sprawa jest jak najbardziej do wygrania tj. naprawa na koszt tej Pani.

 

 

 

No, ale potwierdzasz niejako co napisałem. Jest problem to Policja. Nie mogą podjechać to jedziesz z kobietą na komisariat. Ale ważne, żeby został po tym ślad a nie rozmowa na gębę a po 24h koleś dzwoni i doszukał się uszkodzeń. Wskazuje się, że nagranie coś pokaże. Oczywiście pokaże, że dwa auta dotknęły się ze sobą, rozmowa i odjazd. A jak na drugi samochodzie nie ma ani śladu to tym bardziej można sobie odtwarzać przebieg zdarzenia pod lupą. Dało się dupy na miejscu, trzeba wziąć temat na klatę i przełknąć pęknięcie zderzaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś o godzin. 8.10 otrzymałem telefon z salonu z którego pochodzi auto zastępcze. Okazało się że szkodę wyrządziła żona pracownika który dostał auto na weekend na powrót do domu. Opisałem jak wyglądała sytuacja i mój rozmówca powiedział tylko że żona przekazała mu identyczny opis sytuacji i że przeprasza za zachowanie żony, (podobno przyznała się już w piątek i dostała po uszach). Jestem umówiony dzisiaj na "oględziny" i wstępnie zaproponowano mi 3 opcji rozwiązania sytuacji: 

 

1) spisanie oświadczenie i zgłaszać szkodę z OC (wyczułem że to ostateczność) 

2) Oddanie auta do aso z którego pochodzi zastępcze i odbiór naprawionego auta

3) Zadośćuczynienie w gotówce. 

 

Po rozmowie widziałem że pan bardzo chce się dogadać. Ewidentnie chce uniknąć kłopotliwego tłumaczenia w pracy co robiła jego żona służbowym autem na mieście w piątkowy wieczór. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, PiotrekPanda napisał:

Dziś o godzin. 8.10 otrzymałem telefon z salonu z którego pochodzi auto zastępcze. Okazało się że szkodę wyrządziła żona pracownika który dostał auto na weekend na powrót do domu. Opisałem jak wyglądała sytuacja i mój rozmówca powiedział tylko że żona przekazała mu identyczny opis sytuacji i że przeprasza za zachowanie żony, (podobno przyznała się już w piątek i dostała po uszach). Jestem umówiony dzisiaj na "oględziny" i wstępnie zaproponowano mi 3 opcji rozwiązania sytuacji: 

 

1) spisanie oświadczenie i zgłaszać szkodę z OC (wyczułem że to ostateczność) 

2) Oddanie auta do aso z którego pochodzi zastępcze i odbiór naprawionego auta

3) Zadośćuczynienie w gotówce. 

 

Po rozmowie widziałem że pan bardzo chce się dogadać. Ewidentnie chce uniknąć kłopotliwego tłumaczenia w pracy co robiła jego żona służbowym autem na mieście w piątkowy wieczór. 

 

Powiedz panu że weźmiesz zadośćuczynienie w gotówce. Cenę oszacuj w orientacyjnej wysokości szkody + dodaj drugie tyle za brak obywatelskiej postawy kierującej pojazdem. Tę drugą połowę wpłać na dowolny cel charytatywny. Jeśli się panu taka propozycja nie spodoba, powiedz że zgłosisz szkodę na Policji. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, spad napisał:

 

No, ale potwierdzasz niejako co napisałem. Jest problem to Policja. Nie mogą podjechać to jedziesz z kobietą na komisariat. Ale ważne, żeby został po tym ślad a nie rozmowa na gębę a po 24h koleś dzwoni i doszukał się uszkodzeń. Wskazuje się, że nagranie coś pokaże. Oczywiście pokaże, że dwa auta dotknęły się ze sobą, rozmowa i odjazd. A jak na drugi samochodzie nie ma ani śladu to tym bardziej można sobie odtwarzać przebieg zdarzenia pod lupą. Dało się dupy na miejscu, trzeba wziąć temat na klatę i przełknąć pęknięcie zderzaka.

Przepraszam - jak to ze sprawcą na komisariat skoro sprawca zbiegł. W takiej sytuacji idziesz sam. Jeżeli policji dasz dostatecznie dużo informacji, to sami sobie go wezwą ;)

Fakt faktem - ślady muszą być na obu samochodach i muszą odpowiadać sobie nawzajem. Bez tego nic nie wyjdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Manx napisał:

Przepraszam - jak to ze sprawcą na komisariat skoro sprawca zbiegł. W takiej sytuacji idziesz sam. Jeżeli policji dasz dostatecznie dużo informacji, to sami sobie go wezwą ;)

Fakt faktem - ślady muszą być na obu samochodach i muszą odpowiadać sobie nawzajem. Bez tego nic nie wyjdzie.

 

W tym wątku sprawca nie uciekł, więc rozmawiajmy w temacie i trzymajmy się faktów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.