marcindzieg
użytkownik-
Liczba zawartości
25 958 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez marcindzieg
-
A ja mam Subaru i też jestem mega zadowolony. Tylko co to zmienia w kwestii porównania ceny z przed pół roku sportowego liftbacka z dzisiejszą ceną luksusowego SUVa? Pomijam że Kia nie ma nawet połowy tego wyposażenia co Tuareg.
-
Pomijam że porównujesz jabłka do śliwek - weź teraz skonfiguruj. Już pomijam hybrydę - dodaj np. ceramiczne hamulce. Nie oceniam ile to warte. Tylko niektórzy nie chcą jeździć Q7 czy Porsche. Więc dostają VW z tym samym.
-
Np Skoda. 100 km od granicy a jedzie minimum rok
-
Opowieść wigilijna czyli sytuacja magiczna Toyota 1AZ-FE
marcindzieg odpowiedział koNik na temat - Motokącik
No to niech się cieszy że odpalił. Bo jest drogo -
Opowieść wigilijna czyli sytuacja magiczna Toyota 1AZ-FE
marcindzieg odpowiedział koNik na temat - Motokącik
Który to rok? Bo Znajomi z Norwegii wracali Avensisem z 2003 chyba z tym samym silnikiem. Przyspieszył na autostradzie, coś poszło i przyjechał na lawecie. Z Niemiec Silnik do wymiany. Podobno był jakiś problem ze smarowaniem 4 cylindra przy wysokich obrotach. Jak oleju nie było pod max to tego smarowania nie było I się chyba panewka obróciła ale nie pamiętam do końca. -
A ile chcesz żeby 400 KM kosztowało jak 3 cylindry kosztują 150?
-
Ten silnik jest za słaby do tego auta. A 2.0 pali podobnie i jeździ już normalnie.
-
Tam nie ma tak dużych rozbieżności jak tutaj. Więc to nie są dobre porównania. Dla mnie też nie
-
Akurat Volvo to Volvo ze znaczkiem Volvo. Tylko właściciel jest z Chin. To samo masz z Jaguar/LR. Indyjski właściciel ale te auta nie mają nic wspólnego z marką Tata. Zresztą nie wiem czy ktokolwiek by to wtedy kupił
-
XV jest inne. Mazda jest jest lepiej wygłuszona i pewnie mniej pali. Co do wnętrza to jest inne. Ani lepsze ani gorsze.
-
Będzie jak Skoda?
-
Mieszkała moja rodzina. Zresztą kuzyn dalej tam jest. I stąd wiem że to tak ładnie nie wygląda jak się wszędzie pisze. Owszem - nawet pracując jako kasjer jesteś w stanie normalnie żyć bez odmawiania sobie wszystkiego. Ale żeby np. kupić nowe auto to trzeba naprawdę dużo zarabiać. Zaryzykuję nawet twierdzenie że w PL to jest łatwiejsze. Tam pracować i tu żyć - wtedy jest OK. Zresztą tak teraz ma. Kuzyn pracuje dwa tygodnie tam i dwa tygodnie odpoczywa tu. Płacą mu za wszystko więc nie ma praktycznie kosztów. I wtedy można spokojnie kupić tu (nie tam) mieszkanie.
-
3500 rocznie za przejazd raz w miesiącu na zakupy czy do lekarza. To gdzie Ty te zakupy robisz? W Paryżu? Ja piszę o prywatnym użytkowaniu
-
A w tych czasach naprawa raczej nie będzie problemem.
-
A ten Twój Ford to też firmowy?
-
Trochę problem na siłę. Osobiście robiąc takie przebiegi prywatnie kupiłbym sobie jakieś fajne auto. Przy takich przebiegach spalanie nie ma znaczenia
-
W podpisie masz dwa auta. Deklaruj 100 a na zakupy jeździj prywatnym
-
Mój szef robi 40-50 kkm rocznie i trzyma auta 8-10 lat. Czyli nie jest prawdziwym przedsiębiorcą? Zwykle auta z dużymi przebiegami są tanie. Wręcz darmowe. Twoje słowa Zastanawiam się jakbyś każdy wyjazd do szkoły czy sklepu zapisywał w zeszyciku. Marudy jesteście i tyle
-
Ale kupno tańszego auta jest kombinowaniem? Czy trzymanie go dłużej?
-
Nie znam nikogo, kto ma ten problem. Więc co mam pisać? Mnie wkurzają pseudoetaty. Ale są ludzie zachwyceni nimi. Więc jakie ma znaczenie moje wkurzenie?
-
A ile razy miałeś go osobiście?
-
Ale co mam innego zrobić? Pisać na forum jak to jest źle?
-
Osobiście uważam to za marginalny problem. Ale skoro wy uważacie inaczej to właściwy adresat jest na Wiejskiej