AkuQ

Wszyscy się nauczą. Co więcej w takich Niemczech przepis jest od dawna i funkcjonuje dobrze, a co lepsze jak się okazuje Polacy poruszający się po Niemczech pięknie potrafią go stosować, przekraczając Odrę na wschód doznają pomroczności i zaczynają wywijać cuda. Wskazywałoby to na to, że w PL kary są zbyt mało dotkliwe, bo jak to inaczej nazwać? Kolejny przypadek to pas rozpędowy na drogach szybkiego ruchu, auto jadące z tyłu ma obowiązek wpuścić włączającego się do ruchu, co jest dość logiczne. W PL przy dużym ruchu, wjeżdżasz na rozpędówkę, masz jakąś tam prędkość, po czym wyhamowujesz bo nikt Cię nie wpuszcza, a w końcu jak zrobi się luka wjeżdżasz i jesteś na drodze szybkiego ruchu z prędkością niemalże zerową, o zagrożeniu najechania na tył chyba pisać wiele nie trzeba. A takie zachowanie powinno wynikać bardziej z kultury aniżeli przepisów.

Kiedyś przez jakiś czas były jakieś nowinki, że przyczepka nie, natomiast masz jak wyżej, wszystko idzie do UFG a stamtąd odpytanie zero jedynkowe, była polisa-tak, nie, była szkoda-tak,nie.

Już takowe jest Oc w życiu prywatnym...na hulajnogi i elektryczne deskorolki też. I to wcale nie jest takie bez sensu.

Polisy z każdego TU trafiają do UFG, a z kolei przy zawieraniu polisy TU sprawdzają historię polisową właściciela w UFG, nie ma tam rozbicia czy to był traktor, skuter, przyczepka czy samochód rok-ilość polis i czy była szkoda czy nie.

Możesz podać konkretny przykład na swoje teorie?

Tak.

Testy mam na klientach, sami robią. Z umową pierwszoroczną jest jak piszesz z umową prolongacyjną wypowiesz jak chcesz. A przypadek koxa miałem w czwartek z tym, że umowa sprzedawcy dotarła do mnie i próbuję skontaktować się z kupującym by wstrzymał się z dzwonieniem do TU. Generalnie uważam że zawalczyć trzeba, ale wątpię czy pisma cokolwiek dadzą i trzeba będzie wyciągnąć grubsze działa.

W tym sęk że nie.

No to niestety lipa...:( TU miało prawo tak się zachować, szybko zgłosił kolega sprzedaż, pewnie też nieświadomie...:/ Mądrego rozwiązania Ci nie podam, bo padło już tutaj (prawnik), bo wstecz polisy nikt Ci nie wystawi.

Jak oni się zachowają już wiemy. Wypięli się. W dodatku mieli do tego prawo. Teraz jeśli auto na PL tablicach to zostaje rzecznik lub prawnik i liczenie na to, że coś wskórają, ale jeśli sprawa oprze się o sąd, to tak naprawdę może być różnie. Dlatego ja zawsze swoim klientom powtarzam, jak istotne po zakupie jest zadzwonienie do danej firmy ubezpieczeniowej i podpytanie o ważność i opłacenie polisy. Bo częste też przypadki, że polisę ktoś dostanie, niby jest na prawie cały rok ważności, ale co z tego jak nie opłacona, a potem dla tej osoby dane TU wychodzi drogo, zrobili rekalkulację i trzeba dużo zapłacić. A zaraz po zakupie zawsze jest wyjście, bo jak droga i nieopłacona, wypowiedzieć i zrobić gdzie indziej.

Pytanie zasadnicze. Pojazd był w momencie zakupu na polskich tablicach rejestracyjnych czy zagranicznych i miał opłacane OC?Bo sama ścieżka zachowania TU jest poprawna, nie mógł zawrzeć ubezpieczenia ktoś kto już nie był właścicielem pojazdu.

Mam dokładnie taką od roku, w sumie mocno nie jest obciążana, ale za tą kasę mogę polecić śmiało. 4 elektrody ciągnie bez problemu, do ciągłego spawania pewnie się nie nada, ale okazjonalnego jak najbardziej. Sąsiad ma "podobną" od 3 lat, spawa dużo więcej/częściej niż ja-działa. Kupiłem dokładnie tylko dlatego, by nie pożyczać od sąsiada, pomimo, że d.pa nie spawacz ze mnie, to przydała się już kilkanaście razy.

Na własne oczy widziałem jak łoś z gracją słonia co prawda ale bez najmniejszego problemu pokonuje susem ogrodzenie z siatki...swoją drogą bardzo fajny i ciekawy widok, jak cielsko z 600kg skacze. Także siatki też przed wszystkim nie ochronią, a przepychanki w sądzie...cóż, pisanie, że cokolwiek w sądzie jest do wygrania jest bardzo śmiałym twierdzeniem.

No ale chciałbyś żeby kto brał odpowiedzialność za dziką zwierzynę?Państwo?Koła łowieckie?Jaki masz pomysł na mądre rozwiązanie problemu?Znak Cię nie ochroni, ma tylko przestrzec/poinformować/uzmysłowić że może Ci wybiec zwierzak, obecnie jest ich tyle, że takie przypadki są dość częste. W niedzielę auto jadące z naprzeciwka zaczęło hamować, 3szt przebiegły, czwarta nie zdążyła, auto w nią uderzyło, ja wyhamowałem. Nerwy właściciela są oczywiste, natomiast kto/co miałoby zatrzymać takie zwierzaki na skraju lasu i łąk przy drodze powiatowej a często gminnej?Ogrodzenia robić?Chyba wtedy wszyscy byśmy narzekali na podatki...

Przypominam, że znajdujemy się na MK, nie HP, więc proszę nie galopować w kierunku wycieczek osobistych i totalnego spamu Prowadzimy kulturalną i merytoryczną dyskusję, nawet gdy mamy inny pogląd na sprawę Prowadzimy ją językiem zrozumiałym, bez infantylnego slangu. Dziękuję za uwagę.

Pomijalne niestety to nie jest i uginanie się zauważalne jest, natomiast jeśli komuś to nie przeszkadza to voila.

Uginanie się.

Ejj...to poszło drugim nadstanowym. Wentylacyjnym firma montująca by nie dopuściła, oni tego pilnowali, gdyby był jeden nie byłoby tematu.

Imho to nie zależy od najtańsza/najdroższa, tylko od konkretnych instalatorów...Przykład: u mnie w gminie robiło 6 ekip, część ludzi jest zadowolona (w tym ja) a część klnie jak szewc. Bo np majstrowie robili na elewacji na stelażu, wywalili dziurę na przewody, a potem zamiast zasłonić stelażem i panelami, to stelaż powiesili oddzielnie drudzy walnęli w domu przez strop, salon w rogu do piwnicy, kobiecie powiedzieli, że inaczej się nie da, a jak wrócił właściciel to mało ich nie rozszarpał U jednych robili 2 dni u innych 1 dzień od 8-13. Ja sobie wziąłem 2 dni wolnego, pogadałem z chłopakami, że chcę mieć dobrze zrobione, ugościłem 2 śniadankiem, obiadkiem, kawką, herbatką bo zimno było w październiku i jest ok póki co. Weszli pod gąsiorem, na dół wolnym kominem wentylacyjnym wprost do kotłowni.

Podkład 2-3mm, panele 8mm to takie minimum, żeby dobrze wyglądało, to jak zamierzasz w więcej niż 1 pomieszczeniu to bezprogowo zrób, jak drzwi będą haczyć zawsze możesz je podciąć. W cieniznę za bardzo się nie pchaj bo będziesz klął, wszystko będzie się uginać.

To Twoje słowa. Znowu bzdurzysz. Agenci nie są szkoleni z likwidacji szkód. Natomiast pomagają rozwiązywać problemy po szkodach swoim klientom. Ale o jakim proklienckim?Sam widzisz, że wpisanie w oświadczenie nic nie daje, dzięki że przyznałeś mi rację Dostałeś wycenę, nie zgodziłeś się z nią bo...normalna sytuacja. Odszkodowanie z OC jeśli nie robisz bezgotówkowo to zwykłe negocjacje by znaleźć punkt gdzie będzie usatysfakcjonowany i klient i TU. Rzeczoznawca może ująć wszystko a może dać wycenę tak z czapy, że nie starczy na zrobienie 70% szkody w stodole u Cytryna. Oryginały da na zamiennikach, po najniższej z tabel da rbh i voila, niezadowolenie klienta gotowe. Ja napisałem tylko, że przy zwykłej kolizji policja niewiele daje, poza mandatem dla sprawcy i nadaniem roboty i wzywanie to nie jest żadne rozwiązanie dla likwidacji szkody.

Nie są świadkami, bo ich wzywasz po kolizji/wypadku W oświadczeniu możesz zaznaczyć że tył pojazdu uszkodzony i błotnik L/P nic więcej nie musisz. Od konkretów jest rzeczoznawca. Kropka. Jeśli powiesz rzeczoznawcy o sytuacji, że auto zsunęło i przerysowany w wyniku tego jest błotnik z drugiej strony, nie bój się facet zawrze to w swoim protokole i uwzględni w wycenie. Likwidacja szkody z OC to: zgłoszenie, oświadczenie (tu głównie chodzi o potwierdzenie danych sprawcy i pojazdu i przyznanie się strony), przy drobnych szkodach porobienie zdjęć z oględzin i załączenie przez www razem z DR, oświadczeniem i opisem sytuacji (pozwala to TU na zaproponowanie kwoty ugodowej), lub standardowo-wizyta rzeczoznawcy, opis itd. Jeśli to za mało, wizyta po raz kolejny jak auto rozebrane. Po drodze oczywiście ustalenie auta zastępczego i inne drobniejsze sprawy. Po zgłoszeniu TU kontaktuje się ze sprawcą, potwierdza sobie prawdziwość podanych danych i następuje likwidacja szkody (czyli wypłata bądź naprawa), jeśli TU sprawcy ma BLSa i Twoje też-robisz sobie zgłoszenie do swojego TU i likwidujesz, a oni się szarpią z TU sprawcy.

A od kiedy to Ty jako poszkodowany masz udowadniać?Mówisz przy rzeczoznawcy jak było i tyle. Przecież w taki sposób wjechanie w tył z pocałowaniem przodem innego auta nigdy by nie było rozliczone poprawnie, gdyby rzeczoznawcy opisali tylko "najazd" auta...Obecne rozliczanie szkód jest na dość wysokim poziomie, oczywiście lapsusy się zdarzają, ale rzeczoznawcy bdb wiedzą co mogło się uszkodzić przy jakich kątach itd. Znam przypadki, że po rozbiciu auta, rzeczoznawcy nie podobało się profilowanie blachy w stosunku do opisu poszkodowanego, szybko wyszło, że samochód miał kolizję a potem mu "pomagano" zwiększyć obrażenia.

Zrozumiałem doskonale. W oświadczeniu mogli o wielu rzeczach zapomnieć lub wykazać swoją nieznajomość. Obecność Policji nie ma znaczenia, a kolega dał się po prostu wydutkać, bo po szkodzie z OC przywraca się pojazd do stanu sprzed szkody.

A Policja coś orzeka?Bzdura. Policja potwierdza tylko zdarzenie, od orzeczenia szkód jest rzeczoznawca i co najwyżej on mógł zapomnieć cokolwiek wpisać.