Skocz do zawartości

drobne uszkodzenia, znam sprawce, olac?


exor

Rekomendowane odpowiedzi

Miesiąc temu żona miała podobną sytuację, z tym że ona siedziała w aucie jak inna kobitka cofajac walneła jej, zanim żona wysiadła ta wrzuciła jedynkę i dzida.

Żona spisała numery, poszła na komendę a tydzień temu już kasa była na koncie.

Zgłoś czym prędzej na policial.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim wybrałbym się na policję to poszedłbym do gościa, zrobił mu wykład i poczekał na jego reakcję. Jak się dowie, że masz jego numery, masz świadka, masz zdjęcia jego fury zaraz po kolizji, a za oddalenie się z miejsca zdarzenia grozi mu tyle i tyle to sam zaproponuje rozwiązanie.

Warto się przejść do niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zanim wybrałbym się na policję to poszedłbym do gościa, zrobił mu wykład i poczekał na jego

> reakcję. Jak się dowie, że masz jego numery, masz świadka, masz zdjęcia jego fury zaraz po

> kolizji, a za oddalenie się z miejsca zdarzenia grozi mu tyle i tyle to sam zaproponuje

> rozwiązanie.

> Warto się przejść do niego.

jeździ autem więc z założenia musi mieć ukończone 18 lat, dodatkowo powinien posiadać prawo jazdy - to wszystko wg mnie obliguje sprawcę do zachowania się jak "dorosły" - jak widać nie interesowało go to- ja bym nie tracił czasu a dodatkowo mandacik 500zł za ucieczkę jak znalazł dla takiego.

Nawiązując do opisanej wyżej sytuacji mojej żony - ona pojechała za tą babą, zatrzymała ją a ta na nią z pyskiem że ona jej nie walneła (pomijam już fakt, że na monitoringu szkolnym wszystko pięknie widać) i drze tego ryja, moja do mnie dzwoni i mi mówi (baba cały czas stoi zablokowana przez auto żony), mówię do niej pie...ol babę, co się będziesz kłócić jak w żywe oczy się wypiera- idź i zgłoś na najbliższym komisariacie - i tak zrobiła.

Autorowi polecam tak samo - po co się z niedorozwojem kłocić- no po co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeżeli to sąsiad, którego przynajmniej z widzenia znasz, to się przejdź i pogadaj - powiedz, że inny sąsiad widział, spisał i Cię powiadomił ect.

W przeciwnym razie zgłoś na komendzie, szkoda się nerwów na wykłócanie, bo jakbyś spokojny nie był to ciśnienie musi skoczyć jak ktoś w żywe oczy kłamie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Może zwyczajnie nie zauważył uszkodzenia i uznał, że nic się nie stało lub liczył, że właściciel

> nie zauważy tak drobnego uszkodzenia.

> Warto do niego pójść. Jak będzie się wypierał to wtedy na policję

morze to jest głębokie i szerokie, ale każdy ma prawo do swojego zdania 20.GIF

Ja poprostu od jakiś 5 lat obserwuję już takie chamstwo na drodze, że również chamstwem zaczynam odpowiadać na różne zachowania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> morze to jest głębokie i szerokie, ale każdy ma prawo do swojego zdania

> Ja poprostu od jakiś 5 lat obserwuję już takie chamstwo na drodze, że również chamstwem zaczynam

> odpowiadać na różne zachowania

Tym tokiem myślenia Aragorn powinien był założyć sprawę cywilną i mieć wszystko w poważaniu. Pojechał, zwrócił, poszło gładko.

Zaoszczędził czas i pieniądze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jakis sasiad z parkingu cofal paskiem i uderzyl w zderzak (foto uszkodzen ponizej).

> U niego poszla lampa i chyba nic wiecej.

> Mam blachy spisane tego auta.

> Sprawdzalem na stronach UFG - OC jest.

> Zglaszac to gdzies? Zostawic mu kartke za szyba?

A sąsiad wrócil juz do domu? Bo moze warto dac mu czas do jutra....?

Ja załatwoiłbym sprawę od razu gdybym był winny - ale mogę zrozumieć np ze ktrtos ma chora matkę, wrócił póxno i postanowił poczekac do następnego dnia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak uciekł to bym zgłosił, dla zasady.

Dokładnie. Miał możliwość postąpić jak człowiek, nie skorzystał, jego strata. Skoro nie miał dość odwagi i odjechał z miejsca zdarzenia, to teraz będzie miał okazję zapłacić.

Dokładnie tak było w moim przypadku: jakiś sprawny umysłowo inaczej "stuknął" a raczej "posunął" mi tył mojego bolidu na rondzie. Było mokro, wóz pusty więc i lekki. Wyszedłem zobaczyć, co i jak, a kolo nawet z auta nie wysiadł, tylko pojechał. Patrol znalazł go w norce, czy też yamce - schował się w domu... hehe.gif

Co miał do powiedzenia? No cóż, pokazał policjantom nagranie ze swojej kamerki, szukając w moim zachowaniu przyczyny tego, że mnie stuknął... hahaha.gif Poratował budżet państwa bonem na 500zł. To nie koniec historii jednak...

> Gdyby zostawił kartkę z namiarami to bym olał, bo szkoda

> zachodu.

I tutaj jest ciąg dalszy historii: skoro już wezwałem patrol, to dostałem dane sprawcy. I żeby mu się odechciało na przyszłość takich numerów - zgłosiłem wszystko online do TU sprawcy.

Likwidator wszystko skrupulatnie notował, zrobił fotki, a musiał się baaardzo dobrze przyjrzeć, by dostrzec uszkodzenia. To, co pokazał autor wątku, to w porównaniu do mojego poważne uszkodzenie.

Dalej: TU niczym nie ryzykuje, bardzo fajny jest n/w art 43. ustawy o OC:

Quote:

Art. 43.

Zakładowi ubezpieczeń oraz Ubezpieczeniowemu Funduszowi Gwarancyjnemu, w przypadkach określonych w art. 98 ust. 2 pkt 1, przysługuje prawo dochodzenia od kierującego pojazdem mechanicznym zwrotu wypłaconego z tytułu ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych odszkodowania, jeżeli kierujący:

1)

2)

3)

4)
zbiegł z miejsca zdarzenia
.


Tak więc nauka poprzez portfel, ew. zwyżkę składki OC i wpis w historii ubezpieczenia o wyrządzeniu szkody. Dostałem 111,38zł tak dla zasady. Mam nadzieję, że Allianz sobie to potrącił z jego kieszeni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie zauważył jak sobie rozwalił lampę, albo sądził, że rozwalając lampę o czyjś samochód nie

> uszkodzi lakieru...? Proszszę cię...

Tak... Ja też pewnie nie zwróciłbym uwagi na takie uszkodzenie jak to na zdjeciu, i to na moim aucie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Likwidator wszystko skrupulatnie notował, zrobił fotki, a musiał się baaardzo dobrze przyjrzeć, by

> dostrzec uszkodzenia. To, co pokazał autor wątku, to w porównaniu do mojego poważne

> uszkodzenie.

Policjanci też je dostrzegli? Nie było gadki w stylu "zawracasz pan gitarę takim biciem piany"?

Na mnie jedna pinda jadąca przede mną najechała, gdy stałem pod górkę na światłach. Odpuściłem, nie chcąc narażać się na śmieszność i w trosce o własny czas, bo tak naprawdę sam miałbym kłopot z ustaleniem, czy w ogóle od tego dotknięcia powstało kolejne uszkodzenie na moim przednim zderzaku (kamerki nigdy nie miałem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jakis sasiad z parkingu cofal paskiem i uderzyl w zderzak (foto uszkodzen ponizej).

> U niego poszla lampa i chyba nic wiecej.

> Mam blachy spisane tego auta.

> Sprawdzalem na stronach UFG - OC jest.

> Zglaszac to gdzies? Zostawic mu kartke za szyba?

ja niestety mam negatywne doswiadczenia z pracy organow scigania w naszym PL- ale dlatego ze wydawalo mi sie ze kobitka na poziomie i sprawa odbedzei sie polubownie

szla w zaparte, slady zatarla, w tym przypadku "miski" nawet nie wszczely postepowania za jesli dobrze sie pamietam -tzn nawet nie bylo umorzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Policjanci też je dostrzegli? Nie było gadki w stylu "zawracasz pan gitarę takim biciem piany"?

Tuż po zdarzeniu był wyraźny ślad, bo zderzak był brudny. Po umyciu trzeba było wiedzieć, że coś było kuku i wiedzieć, gdzie patrzeć.

Nie mieli żadnych obiekcji, wszak wspomogłem budżet państwa: całkowity czas "operacji" od zgłoszenia na 112 do mojego wyjścia z radiowozu to ~60 minut, a kolo dostał mandat 500zł.

> Na mnie jedna pinda jadąca przede mną najechała, gdy stałem pod górkę na światłach. Odpuściłem, nie

> chcąc narażać się na śmieszność i w trosce o własny czas, bo tak naprawdę sam miałbym kłopot z

> ustaleniem, czy w ogóle od tego dotknięcia powstało kolejne uszkodzenie na moim przednim

> zderzaku.

Machnął bym ręką, bo to delikatne draśnięcie było i jeszcze na czarnym, nielakierowanym zderzaku... ale jak ktoś się nie poczuwa no to trudno.

Tutaj ważna uwaga: jeśli już do czegokolwiek doszło i wzywamy patrol, musimy być pewni swej niewinności w sensie: zero %%, ważne BT, ważne OC i stosowne PJ - patrol najpierw pojechał ścigać sprawcę grinser006.gif ale po powrocie sprawdzili i mnie. Było OK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Tak... Ja też pewnie nie zwróciłbym uwagi na takie uszkodzenie jak to na zdjeciu, i to na moim

> aucie...

Pisałem "odwrotnie": zakładając, że ty byś sobie rozbił lampę cofajac i byś odjechał, nie wysiadłszy z auta, tłumacząc, że nie zauważyłeś?

PS

Gdyby ktoś mnie to zrobił.

Zauważyłbym na bank podczas mycia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zaczął bym od powiadomienia policji. Skoro gość odjechał i nie zostawił karteczki to znaczy że się

> nie poczuwał do naprawienia uszkodzenia.

Już, od razu zgłaszaj, szybko, prędko bo zamkną komendę hehe.gif

Od razu po drodze zahacz o prokuraturę spineyes.gif

Tak na poważnie - czy wyście z tymi radami z byka spadli?

Pomijam kwestię rozległości uszkodzeń, bo wiadomo, że trzeba to naprawić i będzie to kosztowało więc nie ma mowy o darowaniu całego zajścia.

Ale mówimy o sytuacji, gdzie autor tematu zna sprawcę, spisał numery i na dodatek jest to sąsiad czyli nie ktoś z drugiego końca kraju - parkuje tam codziennie.

Facet mógł zwyczajnie nie poczuć tego klepnięcia, albo poczuł ale nie miał czasu się zatrzymać bo np. żonam u rodziła i gnał do szpitala. Wiesz jak było?

Zauważyłem, że ludzie coraz mniej spraw gotowi są załatwiać na drodze polubownej, po ludzku i ze zwykłą ludzką życzliwością dla drugiego człowieka. Od razu policja, prokuratura, sądy, odszkodowania itp.

Weź kurna idź i wsadź facetowi kartkę za wycieraczkę z opisem zdarzenia i poczekaj na reakcję. Nikt o zdrowych zmysłach tego nie

zignoruje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Zgłosić żeby gościu nie zaczął mataczyć.

> TUTAJ przykład brata. W końcu naprawił za własną kasę bo musi czymś jeździć

> a sprawa stoi w miejscu.

widać musisz być wróżbitą, bo przewidujesz jak tamten się zachowa.

Nie prościej by było najpierw się do niego przejść i sprawdzić osobiście zanim się zacznie od policji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Już, od razu zgłaszaj, szybko, prędko bo zamkną komendę

> Od razu po drodze zahacz o prokuraturę

Mnie się kiedyś zdarzyło "dotknąc" przy cofaniu samochód sąsiada... Wysiadłem obejrzałem swój i jego - nie dostrzegłem najmniejszej ryski wiec niespiesznie odjechałem...tego samego dnia w godzinę później sąsiad zrobił mi karczemną awanturę o uszkodzenie samochodu pokazując rozbita lampę w pęknięty zderzak - prawy tył....

Tyle tylko że ja dotknąłem jego samochód w lewy przód... A ten miły człowiek widząc pewnie to z okna natychmiast odwrócił samochód chcąc pewnie wyremontować sobie wcześniejszą stłuczkę..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> jeździ autem więc z założenia musi mieć ukończone 18 lat, dodatkowo powinien posiadać prawo jazdy -

> to wszystko wg mnie obliguje sprawcę do zachowania się jak "dorosły" - jak widać nie

> interesowało go to- ja bym nie tracił czasu a dodatkowo mandacik 500zł za ucieczkę jak znalazł

> dla takiego.

> Nawiązując do opisanej wyżej sytuacji mojej żony - ona pojechała za tą babą, zatrzymała ją a ta na

> nią z pyskiem że ona jej nie walneła (pomijam już fakt, że na monitoringu szkolnym wszystko

> pięknie widać) i drze tego ryja, moja do mnie dzwoni i mi mówi (baba cały czas stoi

> zablokowana przez auto żony), mówię do niej pie...ol babę, co się będziesz kłócić jak w żywe

> oczy się wypiera- idź i zgłoś na najbliższym komisariacie - i tak zrobiła.

> Autorowi polecam tak samo - po co się z niedorozwojem kłocić- no po co?

Super rady, nie ma co.

Tylko może napisz, że jak trafi na mściwego człowieka to potem będą mu się pojawiać rysy na samochodzie, przebite opony, ptaszki będą dziubać rozsypany na dachu chlebek.

W końcu to sąsiad, a nie przyjezdny z Ustrzyk Dolnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Mnie się kiedyś zdarzyło "dotknąc" przy cofaniu samochód sąsiada... Wysiadłem obejrzałem swój i

> jego - nie dostrzegłem najmniejszej ryski wiec niespiesznie odjechałem...tego samego dnia w

> godzinę później sąsiad zrobił mi karczemną awanturę o uszkodzenie samochodu pokazując rozbita

> lampę w pęknięty zderzak - prawy tył....

> Tyle tylko że ja dotknąłem jego samochód w lewy przód... A ten miły człowiek widząc pewnie to z

> okna natychmiast odwrócił samochód chcąc pewnie wyremontować sobie wcześniejszą stłuczkę..

Ale to zupełnie inna sprawa - to zwykła próba wyłudzenia, co stanowi przestępstwo.

My tu mówimy o draśnieciu podczas parkowania i odjechaniu z miejsca, co mogło być spowodowane niewiedzą o całym zajściu.

Iść-> przedstawić sytuację -> zaproponować rozwiązanie polubowne -> w razie odmowy zgłaszać na policję.

A nie na odwrót.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw przeczytaj dokładnie to co pod wytłuszczonym odnośnikiem

a potem dopiero się wypowiadaj.

Z kim miał rozmawiać jak ten co rozbił mu auto nawet się nie zatrzymał

żeby sprawdzić czy ktoś nie ucierpiał z jego winy.

Jakby nie świadkowie jadący za nim (oni zawiadomili policję) to nawet nie znał by nr sprawcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.