Skocz do zawartości

Kupno auta, co i gdzie sprawdzić przed zakupem


arogal01

Rekomendowane odpowiedzi

Decyzja w końcu zapadła co do samochodu, zostaje tylko wybranie która sztuka.

Oba autka w salonach dealerskich, używane, niski przebieg, potwierdzony wpisami w systemie (ksiązki puste - nie wiem czy to moda czy niedbałość właścicieli). Do jednego z nich mam raport dekry, autko już kilka miesięcy stoi w salonie, obstawiam jednak zaporową cenę, którą udało się zmiękczyć już prawie na tyle by go kupić.

Czy taki autem mam się tylko przejechać, czy pojechać do warsztatu niedealera i sprawdzić co nie co? Przy Dekrze jest wszystko opisane co i jak, więc tutaj dość oczywista sprawa, dealer daje tez gwarancję przebiegu i bezwypadkowości na fakturze. Niestety muszę jechać dwa razy, pierwszy raz obejrzeć, a drugi raz odebrać - wyprawa nie mała bo w obu przypadkach 350km w jedną stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Osobiście nie wierzyłbym w 100% salonowi.

> Albo stacja diagnostyczna albo jakiś kącikowy polecany zakład na miejscu?

Jak nuto nowe to zakłady pewnie rozłożą ręce, a na stacji co sprawdzi? Amortyzatory i skład spalin hehe.gif

Jechał bym nim do innego ASO.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak nuto nowe to zakłady pewnie rozłożą ręce, a na stacji co sprawdzi? Amortyzatory i skład spalin

> Jechał bym nim do innego ASO.

Założyłem auto używane z salonu wink.gif

W przypadku innego salonu danej marki może wyjść, że są dogadani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Decyzja w końcu zapadła co do samochodu, zostaje tylko wybranie która sztuka.

> Oba autka w salonach dealerskich, używane, niski przebieg, potwierdzony wpisami w systemie (ksiązki

> puste - nie wiem czy to moda czy niedbałość właścicieli). Do jednego z nich mam raport dekry,

> autko już kilka miesięcy stoi w salonie, obstawiam jednak zaporową cenę, którą udało się

> zmiękczyć już prawie na tyle by go kupić.

> Czy taki autem mam się tylko przejechać, czy pojechać do warsztatu niedealera i sprawdzić co nie

> co? Przy Dekrze jest wszystko opisane co i jak, więc tutaj dość oczywista sprawa, dealer daje

> tez gwarancję przebiegu i bezwypadkowości na fakturze. Niestety muszę jechać dwa razy,

> pierwszy raz obejrzeć, a drugi raz odebrać - wyprawa nie mała bo w obu przypadkach 350km w

> jedną stronę.

Kolega kupował używkę w salonie toyoty (nie w moim mieście). Oczywiście nie bita. Po kilku latach okazało się, że po dachowaniu, albo poważnym uszkodzeniu dachu. I jak tu potem udowodnić, salonowi, że on sam tego później tego nie zrobił?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma znaczenia gdzie i od kogo kupujesz, sprawdzasz zawsze to samo.

1) daty na wszystkich szybach. Jeśli auto z początku roku to dopuszczalna jest szyba z rocznika poprzedzającego,

2) Prosisz o 45min sam na sam z autem i oblatujesz czujnikiem dookoła każdy element, odstępy góra 15 cm czyli bardzo gęsto. Większość marek ma wartości do max 160.

3) data produkcji na pasach bezpieczeństwa - na dole pasa. Jak wywaliły poduszki, to też napinacze i pas do wymiany,

4) ściągasz/odchylasz uszczelki w drzwi, z bagażnika w poszukiwaniu niefabrycznych łączeń. Pod uszczelką drzwi każde auto ma ślady po nitach. Jak w pewnym momencie ślady się urywają i robi się gładko (np. tylne wnęki drzwi to wskazuje na wspawany błotnik.

5) Wjazd na kanał, latarka i szukamy wycieków,

6) szarpaki w poszukiwaniu luzów w zawieszeniu

7) Jeśli auto stosunkowo młode i niewielki (deklarowany) przebieg to sprawdzić datę produkcji opon,

8) jazda próbna, a w jej trakcie sprawdzenie sprzęgła, ewentualnych luzów, stuków w zawieszeniu. Jazda w pełnym przedziale obrotów silnika,

9) zamienić się w psa i powęszyć we wnętrzu na okoliczność np. powodzi, wsadzić nochal w trudno dostępne zakamarki

10) podpiąć pod komputer, sprawdzić błędy.

Formalności:

1) kupować tylko od właściciela z DR, ewentualnie na podstawie umowy skupu pojazdu z właścicielem z DR, nigdy "na Niemca",

2) kwota transakcji ma być na umowie. Znieczulić się na żale handlarza, że podatki większe będą. To są kwoty rzędu 100-300zł.

3) Jak jest współwłaściciel to oboje mają być na umowie podpisani

4) sprawdzić na policji bo VIN-ie czy nie kradzione i poprosić o pisemne zaświadczenie z datą i godziną sprawdzenia. Dopłacić parę złotych.

5) Książka serwisowa - przedzwonić do ASO i spytać, podając VIN czy rzeczywiście auto u nich miało te przeglądy. Ogólnie wyznaję zasadę, że książka z samymi wpisami, bez faktur jest guzik warta,

To z grubsza tyle. Wydrukuj i zabierz jako czeklistę z sobą. Ja tak praktykuję od lat, zawsze działa. Wykluczyłem już tak sporo aut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, kilka z punktów odpada, gdyż wszystkie wpisy w systemie BMW, książka pusta jak pisałem. Auto wykupione przez salon z firmy leasingowej - nie rejestrowali na siebie, ale dają umowę od siebie + faktura + umowa / faktura wykupu z leasingu - więc tutaj chyba ok ?

> Nie ma znaczenia gdzie i od kogo kupujesz, sprawdzasz zawsze to samo.

> 1) daty na wszystkich szybach. Jeśli auto z początku roku to dopuszczalna jest szyba z rocznika

> poprzedzającego,

> 2) Prosisz o 45min sam na sam z autem i oblatujesz czujnikiem dookoła każdy element, odstępy góra

> 15 cm czyli bardzo gęsto. Większość marek ma wartości do max 160.

> 3) data produkcji na pasach bezpieczeństwa - na dole pasa. Jak wywaliły poduszki, to też napinacze

> i pas do wymiany,

> 4) ściągasz/odchylasz uszczelki w drzwi, z bagażnika w poszukiwaniu niefabrycznych łączeń. Pod

> uszczelką drzwi każde auto ma ślady po nitach. Jak w pewnym momencie ślady się urywają i robi

> się gładko (np. tylne wnęki drzwi to wskazuje na wspawany błotnik.

> 5) Wjazd na kanał, latarka i szukamy wycieków,

> 6) szarpaki w poszukiwaniu luzów w zawieszeniu

> 7) Jeśli auto stosunkowo młode i niewielki (deklarowany) przebieg to sprawdzić datę produkcji opon,

> 8) jazda próbna, a w jej trakcie sprawdzenie sprzęgła, ewentualnych luzów, stuków w zawieszeniu.

> Jazda w pełnym przedziale obrotów silnika,

> 9) zamienić się w psa i powęszyć we wnętrzu na okoliczność np. powodzi, wsadzić nochal w trudno

> dostępne zakamarki

> 10) podpiąć pod komputer, sprawdzić błędy.

> Formalności:

> 1) kupować tylko od właściciela z DR, ewentualnie na podstawie umowy skupu pojazdu z właścicielem z

> DR, nigdy "na Niemca",

> 2) kwota transakcji ma być na umowie. Znieczulić się na żale handlarza, że podatki większe będą. To

> są kwoty rzędu 100-300zł.

> 3) Jak jest współwłaściciel to oboje mają być na umowie podpisani

> 4) sprawdzić na policji bo VIN-ie czy nie kradzione i poprosić o pisemne zaświadczenie z datą i

> godziną sprawdzenia. Dopłacić parę złotych.

> 5) Książka serwisowa - przedzwonić do ASO i spytać, podając VIN czy rzeczywiście auto u nich miało

> te przeglądy. Ogólnie wyznaję zasadę, że książka z samymi wpisami, bez faktur jest guzik

> warta,

> To z grubsza tyle. Wydrukuj i zabierz jako czeklistę z sobą. Ja tak praktykuję od lat, zawsze

> działa. Wykluczyłem już tak sporo aut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kolega kupował używkę w salonie toyoty (nie w moim mieście). Oczywiście nie bita. Po kilku latach

> okazało się, że po dachowaniu, albo poważnym uszkodzeniu dachu. I jak tu potem udowodnić,

> salonowi, że on sam tego później tego nie zrobił?

no tego się nie da, do auta jest raport dekry, która podchodzi do tego solidnie i nie ma możliwości sciemy - wypunktowane są takie rzeczy na które w używanym aucie nie zwróciłbym uwagi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dzięki, kilka z punktów odpada, gdyż wszystkie wpisy w systemie BMW, książka pusta jak pisałem.

> Auto wykupione przez salon z firmy leasingowej - nie rejestrowali na siebie, ale dają umowę od

> siebie + faktura + umowa / faktura wykupu z leasingu - więc tutaj chyba ok ?

Jeśli gdzieś pomiędzy dowodem rejestracyjnym a Tobą będzie firma, która nie ma wpisu dotyczącego handlu autami to zwróć uwagę, że musisz mieć oryginał i tylko oryginał faktury. Odpisy cz kopie nie przejdą nawet jeśli są poswiadczone notarialnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kolega kupował używkę w salonie toyoty (nie w moim mieście). Oczywiście nie bita. Po kilku latach

> okazało się, że po dachowaniu, albo poważnym uszkodzeniu dachu. I jak tu potem udowodnić,

> salonowi, że on sam tego później tego nie zrobił?

dlatego kupowanie w salonie uzywanego auta i przepłacanie za niego 10-15% od sredniej krajowej jest bez sensu, w polsce nic nie udowodnisz smirk.gif To jest tylko oszukiwanie samego siego - "przeciez to salon, powazna firma, nie mogli by mnie oszukac" - yhy dobre sobie..... rotfl.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Nie ma znaczenia gdzie i od kogo kupujesz, sprawdzasz zawsze to samo.

> 1) daty na wszystkich szybach. Jeśli auto z początku roku to dopuszczalna jest szyba z rocznika

> poprzedzającego,

> 2) Prosisz o 45min sam na sam z autem i oblatujesz czujnikiem dookoła każdy element, odstępy góra

> 15 cm czyli bardzo gęsto. Większość marek ma wartości do max 160.

> 3) data produkcji na pasach bezpieczeństwa - na dole pasa. Jak wywaliły poduszki, to też napinacze

> i pas do wymiany,

> 4) ściągasz/odchylasz uszczelki w drzwi, z bagażnika w poszukiwaniu niefabrycznych łączeń. Pod

> uszczelką drzwi każde auto ma ślady po nitach. Jak w pewnym momencie ślady się urywają i robi

> się gładko (np. tylne wnęki drzwi to wskazuje na wspawany błotnik.

> 5) Wjazd na kanał, latarka i szukamy wycieków,

> 6) szarpaki w poszukiwaniu luzów w zawieszeniu

> 7) Jeśli auto stosunkowo młode i niewielki (deklarowany) przebieg to sprawdzić datę produkcji opon,

> 8) jazda próbna, a w jej trakcie sprawdzenie sprzęgła, ewentualnych luzów, stuków w zawieszeniu.

> Jazda w pełnym przedziale obrotów silnika,

> 9) zamienić się w psa i powęszyć we wnętrzu na okoliczność np. powodzi, wsadzić nochal w trudno

> dostępne zakamarki

> 10) podpiąć pod komputer, sprawdzić błędy.

> Formalności:

> 1) kupować tylko od właściciela z DR, ewentualnie na podstawie umowy skupu pojazdu z właścicielem z

> DR, nigdy "na Niemca",

> 2) kwota transakcji ma być na umowie. Znieczulić się na żale handlarza, że podatki większe będą. To

> są kwoty rzędu 100-300zł.

> 3) Jak jest współwłaściciel to oboje mają być na umowie podpisani

> 4) sprawdzić na policji bo VIN-ie czy nie kradzione i poprosić o pisemne zaświadczenie z datą i

> godziną sprawdzenia. Dopłacić parę złotych.

> 5) Książka serwisowa - przedzwonić do ASO i spytać, podając VIN czy rzeczywiście auto u nich miało

> te przeglądy. Ogólnie wyznaję zasadę, że książka z samymi wpisami, bez faktur jest guzik

> warta,

> To z grubsza tyle. Wydrukuj i zabierz jako czeklistę z sobą. Ja tak praktykuję od lat, zawsze

> działa. Wykluczyłem już tak sporo aut.

super 893goodvibes.gif po trzecim aucie nie pamietasz zeby sprawdzic połowy tych punktów, kupujesz piąte - byle jakie auto bo masz juz dosc ogladania zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super zlosnik.gif

A teraz jak sprawdzić czy wszystko ok, jak np. handlarz ma umowę z X np. w Niemczech a na siebie nie rejestrował i chce byś Ty-"kupujący" był właścicielem i kupował od Niemca..

Jak podejść do tematu by nie wtopić grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Super

> A teraz jak sprawdzić czy wszystko ok, jak np. handlarz ma umowę z X np. w Niemczech a na siebie

> nie rejestrował i chce byś Ty-"kupujący" był właścicielem i kupował od Niemca..

> Jak podejść do tematu by nie wtopić

poszukac innego auta grinser006.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Super

> A teraz jak sprawdzić czy wszystko ok, jak np. handlarz ma umowę z X np. w Niemczech a na siebie

> nie rejestrował i chce byś Ty-"kupujący" był właścicielem i kupował od Niemca..

> Jak podejść do tematu by nie wtopić

Przecież napisałem wyżej, przeczytaj uważniej.

Są 2 opcje i jest to banalnie proste:

1) auto kupuje się tylko na dane osoby/osób z DR JEŚLI SĄ FIZYCZNIE przy transakcji i złożą swoje podpisy na umowie, albo

2) umowa skupu auta pomiędzy handlarzem, firmą, a właścicielem z DR.

Wtedy można kupić od osoby, która jest właścicielem auta na umowie skupu.

EDIT: To, o czym piszesz czyli handlarz ma umowę z Niemcem i chce by kupić fizycznie od Niemca to jest nielogiczne, niezgodne z prawem i wręcz taka umowa jest nieważna.

Jeśli spisał umowę z Helmutem to na mocy tej umowy Helmut przestał być właścicielem samochodu, a stał się nim handlarz. To jak możesz kupić auto od Helmuta, skoro już nie jest jego? Logika...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Super

> A teraz jak sprawdzić czy wszystko ok, jak np. handlarz ma umowę z X np. w Niemczech a na siebie

> nie rejestrował i chce byś Ty-"kupujący" był właścicielem i kupował od Niemca..

> Jak podejść do tematu by nie wtopić

A tak, że Starostwa powoli zabierają się za sprawdzanie umów z zagranicą. Ślą już pisma do odpowiedników w Niemczech i Holandii o sprawdzenie oryginalności umów. A naiwniaki kupują od handlarzy z "umową na niemca" pozbywając się jakiejkolwiek możliwości dochodzenia swoich praw w przypadku wad prawnych czy fizycznych (no może poza zleceniem dla mafii).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Super

> A teraz jak sprawdzić czy wszystko ok, jak np. handlarz ma umowę z X np. w Niemczech a na siebie

> nie rejestrował i chce byś Ty-"kupujący" był właścicielem i kupował od Niemca..

> Jak podejść do tematu by nie wtopić

Ja już miałem kupić, ale umowa miała być na "jakiegoś Polaka" poprzedniego właściciela (a byłem już z kasą i po wizycie w warsztacie!) i gość został się z furą, a ja z kasą. ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> To znaczy że ty też masz się dać dymać, bo wszyscy dają? Był o tym temat i płacz osób którym urzędy

> się do tyłka dobrały, unieważniając rejestrację. I zostali z autem którego nie da się

> zarejestrować.

Dlatego pytam i czytam co guru piszą ok.gif

Póki co tylko nówkę kupowałem zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Do tej rzetelność podchodziłbym z rezerwą. Klient bierze nowe auto, pod warunkiem, że wezmą od

> niego stare, a komis przy salonowy musi to jakoś komuś dalej wcisnąć.

Nic nie musi wciskac. Jak renomowany salon wstydzi sie sprzedawac gniota to go oddaje hurtem z innymi gniotami tym dilerom ktorzy sie nie wstydza, a ewentualne straty w cenie odbija sobie zanim wezmie gniota na stan.

Ty jako kupujacy finansujesz wszystko. Salon nie pozycza sobie z banku pieniedzy na dzialalnosc, tylko sciaga haracz od klienta. Zawsze. Kupujesz nowe auto placisz haracz, oddajesz stare w rozliczeniu, na starym dostajesz w plecy, a na nowe (ewentualnie) dostajesz rabat. Jeszcze nie slyszalem o takim salonie zeby oddal komus nowe auto w rabacie i jeszcze zaplacil uczciwa cene za stare.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> utargowałem 4,5k, jednak auta nie kupiłem, bo wrócił handlowiec z urlopu i miał inny pomysł - kazał

> mi czekać i zaczął ściemniać, więc go olałem.

> To znak ze nie auto dla mnie i trzeba kupic nowe

A gdzie to auto stało? Jest gdzieś ogłoszenie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.