Skocz do zawartości

Laguna 2003 w cenie clio...


Jaruga

Rekomendowane odpowiedzi

> Jest. Możesz zaklinać rzeczywistość, ale przy 200 kkm samochód nadaje się tylko na śmietnik. Albo

> do sprzedania Polakowi

Znajomy kupił 5 lat temu A6 z przebiegiem 210 kkm. Do tej pory jeździ bezawaryjnie. Samochód wygląda jak nowy i tak jeździ.

Coś o zaklinaniu rzeczywistości wspominałeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> W wyobrażeniach użytkownika. Weź to auto, jedź do salonu audi i poproś o jazdę próbną nowym.

> Potem wsiądź w to "jak nowe" i zobacz jaka jest różnica. Zaufaj - będzie.

Wątpię, bo facet ma bzika na punkcie serwisowania jeszcze bardziej niż ja. Sprawdza, diagnozuje, wymienia.

Tak czy owak - szrot to nie jest, a teoretycznie powinien być.

Inny kolega ma starą mazdę 323 z przebiegiem (niepewnym) 285 kkm. Raz w roku coś robi z zawieszeniem, ale - jak twierdzi - to dlatego że nie chce mu się zwalniać na progach. Poza tym zero problemów, 2 lata temu był tym autem na wycieczce objazdowej po Skandynawii (Norwegia, Laponia, Finlandia). To też szrot?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wątpię, bo facet ma bzika na punkcie serwisowania jeszcze bardziej niż ja. Sprawdza, diagnozuje, wymienia.

Czyli prawdopodobnie sensu ekonomicznego to nie ma. Jakby miał auto na gwarancji, to nie musiałby tego robić, tylko co 15/20/30 kkm odwiedzałby ASO na planowe przeglądy.

> Tak czy owak - szrot to nie jest, a teoretycznie powinien być.

Szrot może nie, ale jest to auto w dużym stopniu zużyte - wymiana wahacza nie powoduje, że całe zawieszenie odzyskuje 100% sprawności, bo pozostałe wahacze są zużyte, jednak nie aż tak, żeby stukać.

Owszem, można utrzymywać auto z dużym przebiegiem w sprawności - jednak jest to ekonomicznie nieuzasadnione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czyli prawdopodobnie sensu ekonomicznego to nie ma. Jakby miał auto na gwarancji, to nie musiałby

> tego robić, tylko co 15/20/30 kkm odwiedzałby ASO na planowe przeglądy.

Utrata wartosci przy nowce w takim Audi to pewnie z 20-30kPLN rocznie hehe.gif

NIe wiem ile gratow musialby nawymieniac, zeby sie zblizyc do takiego poziomu.

Jak ktos nie robi 50-70kkm rocznie to kupno nowego auta z punktu widzenia ekonomii nie ma zadnego sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czyli prawdopodobnie sensu ekonomicznego to nie ma. Jakby miał auto na gwarancji, to nie musiałby

> tego robić, tylko co 15/20/30 kkm odwiedzałby ASO na planowe przeglądy.

Wiesz jaki jest sens ekonomiczny posiadania starszego, używanego samochodu? Taki, że kupując nowe auto z salonu (i tu poprę to kilkoma przykładami) w ciągu roku tracisz tyle pieniędzy, że przy odrobinie szczęścia wystarczy ich na serwisowanie przez 3-5 lat używanego samochodu klasy wyższej.

Kupiłem Grande Punto z salonu w ciągu roku miałem go już tak dość, iż po przebiegu około 28 tys km postanowiłem sprzedać i kupić coś używanego. Psuł się notorycznie doprowadzając mnie do szału. Strata finansowa licząc tylko koszt zakupu - koszt odsprzedaży to ponad 12 tys zł w ciągu zgoła 14 miesięcy.

Przykład drugi - teść kupił nową octavię za około 73 tys pln, po mniej więcej półtorej roku próbował ją odsprzedać za początkowo 65 tys, później 60, jeszcze później poniżej 60 tys (przebieg był minimalny bo 1300 km i to nie pomyłka zwyczajnie nie jeździł nią bo dostał służbowe volvo) Kupiłem ją za 50 tys pln czyli strata w ciągu 1,5 roku wyniosła 24 tys pln. Owszem sprzedał mi ją bardzo tanio, ale to i tak kupa pieniędzy.

Sens ekonomiczny nowego auta to zakup na firmę pod warunkiem, że ta przynosi zyski bo znam wielu co w przypływie ,,radości'', że są biznesmenami brało leasingi po czym po pół roku lub roku bankrutowało. Jeśli topisz koszty w prężnie działającej firmie i samochód zarabia na siebie to ok, cała reszta przypadków z ekonomią nic wspólnego nie ma, a co najwyżej z naszymi fanaberiami.

Oczywiście też lubię zapach nowego samochodu, te wszystkie nowe ,,świecidełka'' te kilka koni więcej względem poprzedniego modelu itp, ale to nic innego jak strata pieniędzy i konsumpcjonizm w czystej formie, o ekonomi można tu najwyżej mówić w złym kontekście.

Żeby nie było, każdy ma wybór i nic mi do tego czy ktoś kupuje nowe czy używane samochody ok.gif

> Szrot może nie, ale jest to auto w dużym stopniu zużyte - wymiana wahacza nie powoduje, że całe

> zawieszenie odzyskuje 100% sprawności, bo pozostałe wahacze są zużyte, jednak nie aż tak, żeby

> stukać.

> Owszem, można utrzymywać auto z dużym przebiegiem w sprawności - jednak jest to ekonomicznie

> nieuzasadnione.

Ekonomicznie nieuzasadnione? Bzdura, chyba, że ekonomię pojmujemy w sposób powierzchowny i zgodny z praniem czachy w TV ok.gif Owszem jeśli kupimy kompletnego szrota to możemy tego mocno żałować, ale w większości przypadków za ułamek straty z ,,nowego'' użytkujemy sprawny samochód używany, owszem może i nie taki ładny, pachnący i modny jak nowe, ale ....

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Czyli prawdopodobnie sensu ekonomicznego to nie ma. Jakby miał auto na gwarancji, to nie musiałby

> tego robić, tylko co 15/20/30 kkm odwiedzałby ASO na planowe przeglądy.

Gwarancja nie obejmuje "naturalnego" zużycia materiałów. Więc per saldo wychodzi mu taniej, bo nie serwisuje w ASO.

> Szrot może nie, ale jest to auto w dużym stopniu zużyte.

To konkretne nie jest, bo kupił od znajomego, który w Niemczech dojeżdżał do pracy codziennie autostradą. I nabił 210 kkm w 3 lata.

> Owszem, można utrzymywać auto z dużym przebiegiem w sprawności - jednak jest to ekonomicznie

> nieuzasadnione.

Drugi kolega od mazdy niewiele płaci żeby auto utrzymać w sprawności.

Inny znajomy od hondy (230 kkm, 17 lat) - tylko rutynowe czynności, jakie ma każde auto od pierwszej wymiany klocków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jest. Możesz zaklinać rzeczywistość, ale przy 200 kkm samochód nadaje się tylko na śmietnik.

Dlaczego jest to właśnie 200 kkm? A nie 113? A może 176? Dlaczego nie 208? Czy przy 199 kkm jest wciąż super?

Czy można też powiedzieć, że każdy 100-letni człowiek nadaje się do kostnicy?

Czy gdyby odległość była mierzona w systemie dwunastkowym to byłoby to 240 kkm? Jakim stanem byłby zatem okres tych 40-tu tysięcy km? Czy w ogóle byłby sens się nad tym zastanawiać?

Dlaczego okrągłość cyfry "0" definiuje fizyczne procesy materiałów, a nie po prostu te procesy, które są mierzalne?

Mam wrażenie, że magia czy dusza auta nie tylko tkwi w wyglądzie czy dźwięku i wrażeniach z jazdy...ale również w cyfrach na zegarach. No, a gdyby prędkościomierz był wyskalowany tak: 24 - 47 - 61 - 79 - 83 - 99 - 111 ? Czy również wtedy granicą byłoby 200 tysięcy czy może inna wartość?

Czy na te pytania odpowie ktoś kto ma 2 ręce, 2 nogi, 10 palców i parę oczu? To może jakiś superkomputer? wink.gif

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Wiesz jaki jest sens ekonomiczny posiadania starszego, używanego samochodu? Taki, że kupując nowe

> auto z salonu (i tu poprę to kilkoma przykładami) w ciągu roku tracisz tyle pieniędzy, że przy

> odrobinie szczęścia wystarczy ich na serwisowanie przez 3-5 lat używanego samochodu klasy

> wyższej.

O ile sprzedasz po roku. Bo gdyby było tak, jak głosi popularny mit "po wyjeździe z salonu tracisz 10 tys.", to należałoby stać pod salonem i czekać na wyjeżdżających. Tylko że nikt nie sprzeda takiego auta.

A że dajesz przykłady tych, co kupili nowe i sprzedali po roku, to jest to tylko przykład, że nie należy nowego zbyt szybko sprzedawać.

Ja też kiedyś sprzedałem auto po roku - straciłem 4,5 tys. Dlaczego tylko tyle? Bo nowe się kupuje w promocjach, z rabatami.

> w większości przypadków za ułamek straty z ,,nowego'' użytkujemy sprawny samochód używany,

> owszem może i nie taki ładny, pachnący i modny jak nowe, ale ....

Wszystko fajnie, tylko że liczysz wyłącznie stratę na nowym, a nie różnicę strat pomiędzy nowym a używanym. Już tu kilka razy obliczenia były czynione, więc podam tylko wynik:

W porównaniu do kupna

- nowego na 8 lat

a

- używanego 4-latka na 4 lata (2x zakup)

traci się 20% wartości nowego.

I to tylko pod warunkiem braku rabatu i idealnych używek.

Więc ta opłacalność używanych zaczyna się gdy już są naprawdę stare a mimo to dobrze utrzymane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jest. Możesz zaklinać rzeczywistość, ale przy 200 kkm samochód nadaje się tylko na śmietnik. Albo

> do sprzedania Polakowi

Sprzedawałem Yarisa z takim przebiegiem - nie było do czego się przyczepić. Jedynie progi i nadkola zaczynała brać rdza.

Córka jeździ Vectrą z przebiegiem ~350 kkm. Też w bardzo dobrym stanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> O ile sprzedasz po roku. Bo gdyby było tak, jak głosi popularny mit "po wyjeździe z salonu tracisz

> 10 tys.", to należałoby stać pod salonem i czekać na wyjeżdżających. Tylko że nikt nie sprzeda

> takiego auta.

> A że dajesz przykłady tych, co kupili nowe i sprzedali po roku, to jest to tylko przykład, że nie

> należy nowego zbyt szybko sprzedawać.

Niczego to nie zmienia w sensie ekonomicznym, kupno nowego za 70 i sprzedanie 5 latka za 20- 25 tys to też strata około 10 tys w rok, a do tego drogie ubezpieczenie, często kredyt jeśli nie za gotówkę, to nie ekonomia tylko wywalanie pieniędzy w błoto jak dla mnie ok.gif

> Ja też kiedyś sprzedałem auto po roku - straciłem 4,5 tys. Dlaczego tylko tyle? Bo nowe się kupuje

> w promocjach, z rabatami.

Dlaczego zakładasz, że swoje Grande kupiłem bez promocji i rabatu czy też mój teść swoją Octavię? Mylisz się, ale sprzeczać się nie mam zamiaru.

> Wszystko fajnie, tylko że liczysz wyłącznie stratę na nowym, a nie różnicę strat pomiędzy nowym a

> używanym. Już tu kilka razy obliczenia były czynione, więc podam tylko wynik:

> W porównaniu do kupna

> - nowego na 8 lat

> a

> - używanego 4-latka na 4 lata (2x zakup)

> traci się 20% wartości nowego.

A czemu mam używane wymieniać co 4 lata? Podaj jakieś sensowne wyliczenie swojej tezy, bo napisać można wszystko. Jak liczysz te swoje 8 lat eksploatacji nowego, a jak 2x po 4 używanego? Jakie koszty uwzględniasz itp ok.gif

> I to tylko pod warunkiem braku rabatu i idealnych używek.

> Więc ta opłacalność używanych zaczyna się gdy już są naprawdę stare a mimo to dobrze utrzymane.

Zakładasz chyba, że tylko ty kupujesz z rabatami, zaręczam, że tak nie jest ok.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Dlaczego? Dostarczają samochód zastępczy, jadę dalej, potem dostarczają mi naprawione auto.

Tak? W Święta Bożego Narodzenia pan z rodziną czekał 2 godziny prawie nowym autem na assistance (jak ja przyjechałem to już 2 godziny czekał. Nie wiem ile jeszcze później). W okolicach Piwnicznej więc znowu nie koniec świata. Pewnie w końcu przyjechało tylko wyjazd praktycznie zepsuty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Niczego to nie zmienia w sensie ekonomicznym, kupno nowego za 70 i sprzedanie 5 latka za 20- 25 tys

> to też strata około 10 tys w rok,

A sprzedanie za 5 tys. po roku to jeszcze większa strata, tylko że:

1. Za tyle nikt nie sprzeda (podobnie jak za wydumane 20-25 tys.)

2. Nie porównujesz tego do utraty wartości używanego. To, co policzyłeś, to strata na nowym w porównaniu do nieposiadania auta w ogóle.

> Dlaczego zakładasz, że swoje Grande kupiłem bez promocji i rabatu czy też mój teść swoją Octavię?

Dlaczego zakładasz, że tak zakładam? Napisałem, ile straciłem po roku i dlaczego. Pisałem wyłącznie o sobie.

> A czemu mam używane wymieniać co 4 lata?

Możesz sobie wymieniać co rok albo co 20 lat. To jest przykład pokazujący, ile prawdy jest w micie że w ciągu pierwszych lat nowe auto aż tyle traci. W porównaniu do alternatywy (kupno 4-latka i jazda nim do osiągnięcia wieku 8 lat), traci marne 20%. Przy zakupie idealnej używki (dwukrotnie) oraz braku negocjacji w salonie.

> Jak liczysz te swoje 8 lat eksploatacji nowego, a jak 2x po 4 używanego? Jakie koszty uwzględniasz itp

Takie same - różnią się tylko utratą wartości. Czyli bardzo optymistyczne założenie z punktu widzenia kupującego używane.

> Zakładasz chyba, że tylko ty kupujesz z rabatami, zaręczam, że tak nie jest

Umówmy się, że nie będziesz więcej zgadywał, co ja zakładam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> 2. Nie porównujesz tego do utraty wartości używanego. To, co policzyłeś, to strata na nowym w

> porównaniu do nieposiadania auta w ogóle.

Kupiłem moją Kiłę za 20. 3 lata temu. Dołożyłem 5. Patrząc na ceny spokojnie dostanę 25. Więc jaka strata?

Subaru kupiłem za 18. 6 lat temu. W tym momencie takie egzemplarze to 12-13. Czyli tracił 1000 zł na rok.

Auta w pewnym wieku praktycznie nie tracą na wartości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Kupiłem moją Kiłę za 20. 3 lata temu. Dołożyłem 5. Patrząc na ceny spokojnie dostanę 25. Więc jaka

> strata?

> Subaru kupiłem za 18. 6 lat temu. W tym momencie takie egzemplarze to 12-13. Czyli tracił 1000 zł

> na rok.

> Auta w pewnym wieku praktycznie nie tracą na wartości.

Toteż napisałem, że opłaca się to dla starszych aut. Jak kupię 20-latka, to niekoniecznie po 2 latach sprzedam go taniej. Oczywiście "opłaca się", o ile nie jest to faktyczny szrot.

A jak ktoś nie akceptuje aut starszych niż 8-letnie i nie chce miesiącami szukać używek, to za praktycznie 10% ceny nowego może jeździć te 8 lat nowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Jak ktos nie robi 50-70kkm rocznie to kupno nowego auta z punktu widzenia ekonomii nie ma zadnego

> sensu.

polemizowałbym. Kupiłem nowego kompakta za 60 tys. pln. Mam go już ósmy rok. Do dychy zostanie u mnie. Sprzedam dziesięcioletni za 10 tys. pln. Czyli mam utraty wartości 50 tys. pln przez 10 lat. Porównaj to do zakupu dwa razy pięcioletniego kompakta za 25-30 tys. pln. Wtedy utrata wartości po 10 latach będzie 30-40 tys. pln. Niewiele mniej. A w drugiej wersji muszę dwa razy wertować ogłoszenia, sprawdzać, unikać "perełek", robić pakiet startowy - chociażby kupić opony, zrobić hamulce, wymienić akumulator, co w pięcioletnim samochodzie pewnie trzeba zrobić. W tym, który mam od nowości, robię to raz, w używanych dwa razy. I już różnica się zmniejsza i dochodzimy do tego, że przez te 10 lat mogę jeździć samochodem pewnym, który dobrze znam, odpowiednio serwisuję od nowości, którego zakup był przyjemnością za bardzo niewiele więcej niż używane.

Ale oczywiście założyłem magiczną granicę 10 lat. Dla mnie to taka granica - nie chcę mieć starszego samochodu i tyle. Wiadomo, dla Jay'a to auto w najlepszym wieku zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> polemizowałbym. Kupiłem nowego kompakta za 60 tys. pln. Mam go już ósmy rok. Do dychy zostanie u

> mnie. Sprzedam dziesięcioletni za 10 tys. pln. Czyli mam utraty wartości 50 tys. pln przez 10

> lat. Porównaj to do zakupu dwa razy pięcioletniego kompakta za 25-30 tys. pln. Wtedy utrata

> wartości po 10 latach będzie 30-40 tys. pln. Niewiele mniej. A w drugiej wersji muszę dwa razy

> wertować ogłoszenia, sprawdzać, unikać "perełek", robić pakiet startowy - chociażby kupić

> opony, zrobić hamulce, wymienić akumulator, co w pięcioletnim samochodzie pewnie trzeba

> zrobić. W tym, który mam od nowości, robię to raz, w używanych dwa razy. I już różnica się

> zmniejsza i dochodzimy do tego, że przez te 10 lat mogę jeździć samochodem pewnym, który

> dobrze znam, odpowiednio serwisuję od nowości, którego zakup był przyjemnością za bardzo

> niewiele więcej niż używane.

> Ale oczywiście założyłem magiczną granicę 10 lat. Dla mnie to taka granica - nie chcę mieć

> starszego samochodu i tyle. Wiadomo, dla Jay'a to auto w najlepszym wieku

Jezeli auto ma byc na dluzej, to wyglada to zdecydowanie inaczej ok.gif

Poza tym kwestia ekonomiczna nie zawsze jest najwazniejsza wink.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy sporych przebiegach tylko i wyłącznie nowe ok.gif

Przy długoletnim użytkowaniu tylko i wyłącznie nowe ok.gif

Jeśli ktoś chce skakać z modelu na model co 2-3 lata, to może sobie używki kupować.

W dłuższym terminie największym kosztem jest paliwo, nie utrata na wartości nawet nowego auta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> Przy sporych przebiegach tylko i wyłącznie nowe

> Przy długoletnim użytkowaniu tylko i wyłącznie nowe

> Jeśli ktoś chce skakać z modelu na model co 2-3 lata, to może sobie używki kupować.

> W dłuższym terminie największym kosztem jest paliwo, nie utrata na wartości nawet nowego auta.

właśnie w tym miesiącu przekraczam 50 tys. pln wydane na paliwo do tego auta. Przebieg 136 tys. km zlosnik.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

> właśnie w tym miesiącu przekraczam 50 tys. pln wydane na paliwo do tego auta. Przebieg 136 tys. km

Mój użytkowany przez 28 m-cy stracił na wartości 20 tys. zł, a na paliwo wydałem 25 tys. zł.

Wydatki na paliwo będą się utrzymywały w kolejnych miesiącach, a na wartości już tak nie będzie tracił smile.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy od wyposażenia i silnika. Jak wybierzesz 1.9dCi to może być różnie, 2.2 dCi jest mniej polecanym silnikiem. Benzynowe jednostki są mniej marudne. W przypadku wersji dobrze wyposażonych (Privilege, Initiale) trzeba sprawdzić czy cała elektronika dobrze działa (wizyta w ASO lub u kogoś kto ma interfejs) może pomóc w diagnostyce. Jeżeli samochód był serwisowany w ASO na terenie EU to można odzyskać historię serwisową (podjechać do ASO i poprosić, na telefon może być ciężko, ale...). Miałem Lagune II, ale poliftową (2.0T) bardzo miło wspominam ten samochód, teraz mam Espace i jestem również bardzo zadowolony, a jeździłem już praktycznie każdą marką (nowymi, używanymi) smile.gif

IMHO to głownie zależy po kim trafisz, jak po jakimś atechnicznym gościu to może być różnie, jak ktoś z tych co wiedzą jaka jest zasada działania silnika spalinowego, skrzyni biegów, po co jest olej w silniku, w skrzyni biegów, płyn hamulcowy to nie powinno być źle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tego serwisu, wyrażasz zgodnę na naszą Polityka prywatności oraz Warunki użytkowania.